sobota, 16 grudnia 2023

Co stanie się z miastami?

Autor: Jeffrey A. Tucker  

Wszyscy powinni już być w biurze. To jednak nie dzieje się naprawdę, a to ma ogromne implikacje dla przyszłości amerykańskiego miasta. Jednym z powodów są koszty, nie tylko finansowe związane z dojazdami, ale także czas. Kolejnym czynnikiem przyczyniającym się do tego jest przestępczość i populacja bezdomnych, co może być dość przerażające. Pomiędzy inflacją, rosnącym ubóstwem, nadużywaniem substancji psychoaktywnych i szerzącą się po blokadzie niegrzecznością, miasta stały się znacznie mniej atrakcyjne. Wpływ na sektor komercyjny staje się coraz bardziej wyraźny. Zbliżają się umowy najmu dużych powierzchni biurowych w największych miastach Stanów Zjednoczonych. Ale po drodze pojawia się poważny problem.

W większości miejsc w kraju obłożenie tych biur drastycznie spada. Spadek wynosi średnio 30 procent, a w San Francisco, Chicago i Nowym Jorku znacznie więcej. To na razie tyle, ale wiele firm technologicznych i innych zwolniło pracowników, co oznacza, że nawet firmy, które odnawiają umowę, będą chciały radykalnie zmniejszyć swoją działalność i wprowadzić krótsze umowy najmu. Dylan Burzinski z Green Street pisze w „Wall Street Journal”: „To, co rozpoczęło się w marcu 2020 r. jako dwutygodniowy eksperyment dotyczący pracy z domu, przekształciło się w ugruntowane środowisko pracy hybrydowej/zdalnej.

  Pomimo nakazów powrotu do biura wskaźniki wykorzystania biur (liczba osób fizycznie przebywających w biurze danego dnia) nie wzrosły w tym roku w znaczący sposób i w przypadku większości rynków biurowych na całym świecie nadal wynoszą od 30% do 40% poniżej poziomu z 2019 r. kraj. W rezultacie pracodawcy pozbyli się powierzchni biurowej, dzięki czemu ilość powierzchni biurowej dostępnej do wynajęcia osiągnęła rekordowy poziom w większości głównych miast USA. Tak zwane wskaźniki dostępności oscylują na średnim poziomie 25% w porównaniu z nieco ponad 15% przed Covidem – a sytuacja może się pogorszyć, zanim się poprawi”. Można powiedzieć: w pracy zdalnej nie ma nic złego. To by się stało bez względu na wszystko. Miasta, jakie znamy, w końcu zapadną w noc, gdy cały świat stanie się cyfrowy. Może to być prawdą w dłuższej perspektywie, ale znacznie lepiej byłoby, gdyby stało się to organicznie, a nie na siłę. 

 Na tym właśnie polegała istota tego, co Burziński nazywa „pandemią”, ale oczywiście nie był to patogen, który spowodował, że miliony ludzi opuściły miasta i wyjechały na przedmieścia. Były to przymusowe zamknięcia, a następnie nakazy szczepień i obowiązkowa segregacja według statusu szczepień. Przez pewien czas miasta takie jak Nowy Jork, Boston, Chicago i Nowy Orlean wykorzystywały władzę państwową, aby uniemożliwić osobom odmawiającym rozstrzelania korzystanie z normalnych obiektów użyteczności publicznej. Osoby nieszczepione nie mogły chodzić do biblioteki, teatru, restauracji i barów oraz muzeów. Trudno uwierzyć, że coś takiego wydarzyło się naprawdę w krainie wolności, ale taka jest prawdziwa historia sprzed zaledwie dwóch lat. 

 Kiedy pracownicy posmakowali pracy zdalnej i w pełni zdali sobie sprawę, jak absurdalnie irytująca jest naprawdę irytująca kultura dojazdów do pracy i pracy w biurze, nie chcieli i nie mogli zostać ponownie zepchnięci do pracy w biurze w pełnym wymiarze godzin. W wyniku tego w wielu miastach w USA drapacze chmur są w połowie lub całkowicie puste. Znaki zagłady są wszędzie. Ankieta przeprowadzona wśród nowojorczyków wykazała, że 60% twierdzi, że jakość życia spada, co jest częściowo spowodowane znacznie gorszym ruchem pieszym. San Francisco ma rekordową liczbę wolnych stanowisk pracy. Nawet w dużych miastach w Teksasie jest 25% wakatów. Spadek liczby ludności w wielu miastach utrzymuje się długo po zniesieniu ograniczeń związanych z pandemią.

 A tu Boston.com: Wobec braku elastyczności ze strony właścicieli budynków firmy obawiają się, że w centrum miasta pojawi się jeszcze więcej wolnych miejsc pracy, a turyści i pracownicy biurowi powoli powracający do okolicy będą mieli mniej powodów do podróży. Rozważmy najgorszy scenariusz: Śródmieście popada w jeszcze większy chaos po pandemii lub w „pętlę zagłady”, której obawiano się od dawna. Podobnie jak wiele śródmieścia dużych miast, Boston nadal znajduje się w fazie odbudowy po Covid-19. Wiele biur i powierzchni na parterze pozostaje pustych, a budynki zostały ostatnio sprzedane ze sporymi stratami. Obawy o to, czym stanie się śródmieście, pogłębiło jedynie bankructwo coworkingowego giganta WeWork, jednego z największych najemców biur w Bostonie. Jak daleko to zajdzie i jakie będzie konsekwencje, trudno się domyślić. 

Czy linie horyzontu się zmienią? Czy w nadchodzących latach grozi nam rozbiórka niektórych z najwspanialszych budowli? Nie jest to całkowicie wykluczone. Rzeczywistość gospodarcza może być jak ceglany mur: gdy wydatki stale przewyższają przychody, coś musi się zmienić. Dlaczego nie przekształcić powierzchni biurowych w mieszkania domowe? To nie takie proste. Budynki wzniesione po drugiej wojnie światowej były przeznaczone do klimatyzacji i miały szerokie obrysy bez okien na dużej powierzchni. To po prostu nie działa w przypadku mieszkań. Wycięcie gigantycznego otworu w środku jest technicznie możliwe, ale kosztowne ekonomicznie, co wymaga, aby czynsze w powstałych nieruchomościach mieściły się w przedziale luksusowym. Następną fazą będzie kryzys fiskalny. Umierające dzielnice biznesowe, zmniejszająca się populacja, puste biurowce – to wszystko oznacza spadek dochodów podatkowych. Budżety nie zostaną obcięte ze względu na zobowiązania emerytalne i finansowanie szkół. Następnym miejscem, na które należy zwrócić uwagę, jest stolica, gdzie można uzyskać pomoc finansową, a następnie oczywiście rząd federalny.  

Ale to tylko kupi czas i na pewno nie rozwiąże podstawowego problemu. Najbardziej niepokoi mnie w tym to, jak bardzo pasuje to do marzenia Anthony’ego Fauciego, jak wyjaśnił on i jego współautor w sierpniu 2020 r. Pisząc kilka miesięcy po blokadach, gdy amerykańskie miasta płonęły od protestów, napisał, że potrzebujemy „radykalne zmiany, których osiągnięcie może zająć dziesięciolecia: odbudowa infrastruktury ludzkiej egzystencji, od miast, przez domy, miejsca pracy, systemy wodno-kanalizacyjne, po miejsca rekreacji i spotkań”. Jeśli według ciebie prawdziwy problem chorób zakaźnych ma swoje korzenie w „rewolucji neolitycznej 12 000 lat temu”, jak twierdzą, będziesz miał poważny problem z miastami. Przypomnijmy, że to ten facet, który powiedział, że musimy na zawsze przestać podawać sobie ręce. Wizja miliona ludzi pracujących i spotykających się razem na obszarze kilku mil kwadratowych jest sprzeczna z całą wizją. Klaus Schwab z WEF również ma oczywiście problem z dużymi miastami i nieustannie narzeka na urbanizację i wyimaginowany świat, w którym większą część życia spędzamy w Internecie, a nie z przyjaciółmi. 

 Zatem ogromne zmniejszenie skali miast mogło być od początku częścią planu. Zauważysz, że żadne z miast znajdujących się na przeszkodzie nie oferuje realnego planu ratunku. Mogłyby radykalnie obniżyć podatki, zderegulować opiekę nad dziećmi, otworzyć więcej możliwości edukacji, zwrócić uwagę policji na drobne przestępstwa i kradzieże samochodów zamiast kar drogowych, a także otworzyć podział na strefy. To się nie dzieje. Nowy Jork podąża w przeciwnym kierunku, skutecznie zakazując AirBnB w mieście. Dlaczego władze miasta to zrobiły? Ponieważ dla zbyt wielu najemców dysponujących powierzchnią bardziej opłacalne jest oferowanie wynajmu krótkoterminowego i noclegów, niż zawieranie długoterminowych umów z mieszkańcami. Jest to podstępny sposób plądrowania właścicieli nieruchomości i niezbyt dobry plan na przyciągnięcie inwestycji w nieruchomości. Wszystko to prowadzi do znacznie większego problemu, jakim jest to, że cały system polityczny wydaje się być zaangażowany w niesamowitą grę w „Udawajmy”, pomimo przytłaczających dowodów katastrofy, która nas spotkała.

  Nie podejmuje się żadnych poważnych wysiłków, aby odwrócić szkody spowodowane przez pandemię, nakazy szczepień i segregację. Częściowo wynika to z zerowej odpowiedzialności lub nawet uczciwej debaty publicznej na temat działań rządów w całym kraju w latach 2020–2022. Żyjemy wśród rzezi, ale sprawiedliwość wydaje się bardziej odległa niż kiedykolwiek. Tak, całkowity odwrót jest możliwy, ale wydaje się coraz mniej prawdopodobny, zwłaszcza w obliczu ciągłych wysiłków na rzecz usunięcia z życia publicznego tych, którzy w czasie kryzysu wyrazili inne zdanie, a także nasilającej się cenzury we wszystkich głównych platformach medialnych. Kiedy się od tego odsuniesz, nic tak naprawdę nie ma sensu. Można by przypuszczać, że gdyby całe społeczeństwo – a właściwie cały świat – podjęło się tak szalonego eksperymentu i zakończyło się całkowitym niepowodzeniem pod każdym względem, trzeba byłoby podjąć ogromny wysiłek, aby się z tym pogodzić. Dzieje się odwrotnie. Nawet gdy cenne miasta Ameryki znajdują się w tak poważnym niebezpieczeństwie, z którego większość została sprowokowana przez okropną politykę trwającą cztery lata, nadal powinniśmy albo tego nie zauważać, albo zrzucać to wszystko na karb jakichś nieubłaganych sił historii, nad którymi nikt nie ma kontroli. 

**Source


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz