Przez 40 lat tajemniczy mężczyzna prowadził przez nieprzyjazne piaski Synaju grupę zmęczonych wędrówką kobiet, mężczyzn i dzieci, obiecując im nowy dom w krainie wskazanej mu przez Boga. Kim był naprawdę i dlaczego sam nie dotarł do Ziemi Obiecanej?
Szema Israel Adonai Elohenu Adonai Echad... – Słuchaj, Izraelu! Wiekuisty jest naszym Bogiem, Wiekuisty jest jedyny! A będziesz miłował Wiekuistego, Boga twojego całym sercem twoim, i całą duszą twoją, i całą mocą twoją. I niechaj będą słowa te, które przekazuję ci dzisiaj na sercu twoim! I wpajaj je dzieciom twoim, i rozmawiaj o nich, przebywając w domu twoim, i idąc drogą, i kładąc się, i wstając. I przywiążesz je jako znak na rękę twoją, i niechaj będą jako przepaska między oczyma twoimi (...) – te dwa fragmenty modlitwy żydowskiej nazywanej Szemą, jednej z dwóch najważniejszych modlitw judaizmu, są przepisywane ręcznie na pergaminie i umieszczane w mezuzie, którą zawiesza się na zewnętrznej prawej framudze drzwi domu każdego pobożnego Żyda. Stanowi też swoiste wyznanie wiary każdego Hebrajczyka powtarzane przynajmniej raz dziennie razem z Amidą – modlitwą 18 błogosławieństw. Pierwotnie Szema składała się z jednego wersetu z Księgi Powtórzonego Prawa. Wszystko wskazuje, że była wypowiadana podczas składania ofiary Bogu w II świątyni Jerozolimskiej. Jednak jak wspomina święta żydowska księga Miszna, już w czasach po zburzeniu świątyni Heroda przez XIII Legion Rzymski recytacja tej wielkiej modlitwy została rozszerzona do trzech części. Są one deklaracją wiary i odnoszą się do głównych aspektów religii żydowskiej. Wiemy na pewno, że od ponad dwóch tysięcy lat jest to najstarsza wspólna, główna modlitwa wyznawców religii mojżeszowej. Są to także ostatnie słowa, które pragnie wypowiedzieć tuż przed śmiercią każdy pobożny członek narodu wybranego. Żydowscy uczeni w piśmie i oświeceni rabini uważali, że autorem tych słów mógł być sam Mojżesz albo że słowa Szemy zostały mu przekazane przez samego Boga. Tymczasem brzmienie tych słów wskazuje na zupełnie inne, zdumiewające pochodzenie.
W sierpniu 1799 r. żołnierze francuscy, naprawiając północne fortyfikacje nadnilowego miasta Rosetta (Raszid), natrafili na ukryty w ziemi czarny kamień. Na głazie były wyryte trzy inskrypcje tego samego tekstu napisane w dwóch starożytnych językach: 14 linii zapisanych hieroglifami, 32 linie zapisane pismem desmotycznym i 54 linie po grecku. Dopiero 19 lat później brytyjski lekarz i naukowiec Thomas Young, zdołał rozszyfrować jedno słowo: Ptolemeusz. Dzięki temu pierwsi egiptolodzy poznali wartość fonetyczną hieroglifów. Jednak ostatecznie odczytał je w całości genialny francuski filolog Jean-François Champollion. Udało mu się także odszyfrować tablice królów na ścianach świątyni Ozyrysa w Abydos w Górnym Egipcie. Wiele lat później kolejni badacze odkryli ze zdumieniem, że na tych tablicach brakuje jakiejkolwiek wzmianki o trzech faraonach z XVIII dynastii – Echnatonie, jego synie Semenchkare i jego przyrodnim bracie Tutanchamonie.
Ci trzej ostatni władcy XVIII dynastii zaczęli budzić szczególne zainteresowanie, a to nie tylko ze względu na absencję w najważniejszym poczcie królów Egiptu, ale przede wszystkim ze względu na odkryty w połowie XIX wieku w ruinach tajemniczego miasta Tell el-Amarna, w Środkowym Egipcie, wzbudzający niepokój posąg faraona Echnatona. Badacze zachodzili w głowę, dlaczego wizerunek tego faraona tak bardzo różnił się od wszystkich innych – miał niezwykłe rysy twarzy, kobiece biodra i był pozbawiony męskich genitaliów.
Niektórzy uczeni uznali, że podobnie jak w przypadku królowej Hatszepsut, posąg mógł przedstawiać dziwną kobietę przebraną za mężczyznę-faraona. Coś też nie zgadzało się uczonym w identyfikacji poszczególnych władców Egiptu. Czy Amenhotep IV i Echnaton byli dwoma różnymi faraonami, czy jednym człowiekiem, który zmienił tożsamość? Im bardziej odkrywano historię tego faraona, tym bardziej wzbudzał on fascynację. Amerykański uczony James Henry Breasted nazwał tajemniczego króla „najbardziej niezwykłym z faraonów, pierwszą indywidualnością w historii ludzkości".
Zachwycony przewrotem kulturowym, jakiego dokonał Echnaton, brytyjski egiptolog Arthur Weigall nazwał Echnatona pierwszym idealistą na świecie. W jednym ze swoich artykułów napisał: „Pod imieniem Echnatona wyłania się z ciemności postać jaśniejsza niż którykolwiek faraon, a wraz z nim nadchodzi śpiew ptaków, szczebiot dzieci i zapach kwiatów".
Geniusz, największa indywidualność w dziejach, idealista? Czy rzeczywiście ten tajemniczy władca zasługiwał na takie określenia? A może był po prostu fanatycznym przywódcą sekty, maniakiem religijnym, który wraz ze swoją rodziną żył w urojonym świecie pastoralnej utopii?
Dalej: https://www.msn.com/pl-pl/wiadomosci/historia/moj%C5%BCesz-i-echnaton-najwi%C4%99ksza-tajemnica-biblii/ar-BB12pa13?ocid=spartandhp&fbclid=IwAR0EemQw1IPZbrPTycMspC_10Osl1wLSpOWN7dvFoIlszDKl9na_QIuuHzU#page=1
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz