Chrześcijańskie wyobrażenia o aniołach mają
niewiele wspólnego z tym, jak przez wieki przedstawiano te istoty.
Odrzucona przez Kościół "Księga Henocha" wspomina przykładowo o
Obserwatorach - aniołach, które zstąpiły na Ziemię, spłodziły potomstwo i
ucywilizowały ludzi.
Foto: Shutterstock
Żydowska kabała zabraniała z kolei młodym adeptom
uczyć się o aniołach i oddawać im cześć, wierząc, że grozi to
szaleństwem. Sztuką kontaktu z nimi parali się mimo to renesansowi
magowie, a jeden z nich, John Dee, spisał nawet ich tajemniczy
"enochiański" język…
REKLAMA
"Aniele
Boży, stróżu mój…" - tak rozpoczyna się modlitwa, którą katolicy proszą
swego niewidzialnego opiekuna o wsparcie i ochronę. Katechizm uznaje
anioły za stworzenia duchowe doskonalsze od ludzi, pełniące rolę
pośredników z Bogiem. Ich tradycyjny wizerunek, jako długowłosych
skrzydlatych mężów o cudnej urodzie upada jednak w konfrontacji z
opisami ze Starego Testamentu. Jeszcze bardziej zaskakujące są dzieje
anielskiej magii i kultu, które - jako kontrowersyjne - bywały przez
Kościół tuszowane…
Aniołowie wyklęci - ojcowie olbrzymów
Istoty odpowiadające współczesnej definicji anioła
występowały w wielu religiach starożytnego Wschodu, z których czerpała
tradycja judeochrześcijańska. Aniołowie Stróże istnieli już w
wierzeniach Sumerów (jeden z zachowanych tekstów nazywa boginię Nidabę
ich królową). W bezcielesne i nadrzędne wobec człowieka istoty wierzyli
też Akadyjczycy, Chaldejczycy oraz antyczni Grecy. Wyróżnienie aniołów
na tle demonów i innych eterycznych istot nie było łatwe, toteż św.
Augustyn (354-430) stworzył obowiązującą do dziś definicję, iż anioł to
nie oddzielna kategoria bytu, lecz duch ze specjalnym zadaniem od Boga.
Rozbudowana wiara w anioły istniała też u
Izraelitów, czego ślady zachowały się w Starym Testamencie, Talmudzie i
Kabale. Biblijni aniołowie uważani byli za posłańców od Boga i dowódców
jego armii (jeden z nich miał zniszczyć wojsko asyryjskiego króla
Sennacheryba). Mogły przypominać ludzi, choć niektóre - jak cheruby
widziane przez Ezechiela - miały po dwie pary twarzy i skrzydeł. Stary
Testament nie określa jednak, skąd wzięli się aniołowie i wymienia
imiennie tylko dwóch w z nich - Gabriela i Michała.
Kabała - żydowska tradycja mistyczna, zawarta m.in.
w księdze "Zohar" - spisanym w średniowieczu komentarzu do Tory,
pokazuje inne oblicze obcowania z aniołami. Wspomina, że każdy człowiek
ma przy sobie dwóch spośród nich - dobrego i złego. Dzieli ona także
anioły na różne kategorie i hierarchie, przypisując każdemu określone
zadania. Aniołowie mieli ponadto znać przyszłość ludzkości i być może
dlatego kabalistyczna tradycja zabraniała poznawania wiedzy o nich
osobom młodym, gdyż miało to prowadzić do utraty zmysłów. Nie wolno było
również oddawać im czci.
Za dowód na "cenzurę" anielskiego wizerunku przez
Kościół wiele osób uznaje odrzuconą z kanonu Biblii "Księgę Henocha",
opisującą losy patriarchy ("siódmego po Adamie"), który - zgodnie z
relacją w "Księdze Rodzaju" - nie umarł, lecz został cieleśnie "zabrany
przez Boga" w wieku 365 lat. Zdaniem biblistów, księga jest zbiorem
tekstów powstałych między IV a końcem I stulecia przed Chrystusem.
Główne kościoły uznają ją za apokryf, prawdopodobnie ze względu na
zbytnią kontrowersyjność (weszła ona jednak do kanonu Etiopskiego
Kościoła Ortodoksyjnego).
"Księga Henocha" była znana pierwszym chrześcijanom
i znaleziono ją w kolekcji słynnych zwojów znad Morza Martwego. Składa
się z pięciu części, z których najbardziej niezwykła jest pierwsza,
zwana "Księgą Obserwatorów". Opisuje ona poznane przez Henocha dzieje
Grigori (aram. iyr) - upadłych aniołów określanych "Obserwatorami",
którzy związali się z ludzkimi kobietami, płodząc wzmiankowanych w
Genesis "synów Boga" - rasę mocarzy nefilim. Grupą 200 aniołów, jacy
zbuntowali się przeciwko Bogu i zeszli na Ziemię dowodził Semjaza.
"Kobiety stały się brzemienne i wydały na świat
potężnych olbrzymów mierzących trzysta łokci. Pożarli oni cały ludzki
dorobek, a kiedy ludzie nie mogli ich więcej utrzymać, ci obrócili się
przeciwko nim i ich pożarli. […] Potem olbrzymi zjadali siebie nawzajem i
pili własną krew" - wspomina księga.
Ojcowie rasy olbrzymów przynieśli jednak ludziom
wiedzę dającą impuls do rozwoju cywilizacji, o czym tak wspomina
apokryf: "Azazel nauczył ludzi, jak kuć miecze i noże […], Semjaza
nauczył zaklinania i ogrodnictwa, Armaros - odczyniania uroków,
Barachiel - astrologii, Kokabiel - rozpoznawania konstelacji, Ezekiel -
wiedzy o chmurach, Arakiel - wiedzy o znakach ziemskich, Szamsiel
nauczał o znakach na Słońcu, a Sariel o księżycowych cyklach".
Kresem Grigori był potop i zesłanie przeciwko nim
archaniołów, którzy wzniecili między nimi konflikt, zniszczyli ich
potomstwo, dzieło i zatarli po nich pamięć. Ta przedziwna, ale i bardzo
szczegółowa relacja skłoniła wielu do innego spojrzenia na biblijną
angelologię. Pojawiły się nawet teorie wiążące Obserwatorów z obcymi
astronautami, którzy skrzesali iskry do rozwoju rodzaju ludzkiego i
cywilizacji…
Dziwne życie Johna Dee i język aniołów
Kiedy w 1453 r. Turcy zdobyli Konstantynopol,
ewakuujący się z podbitych przez islam terytoriów uczeni przywozili do
Zachodniej Europy księgi naukowe i magiczne. Tą drogą trafił do Włoch
zbiór traktatów "Corpus Hermeticum", który w 1463 r. został
przetłumaczony z greki przez Marsilio Ficino (1433-99) - humanistę i
kierownika Akademii florenckiej, dając początek trwającemu dekady
trendowi na studiowanie nauk tajemnych. Białą i czarną magią oraz innymi
dziedzinami okultystycznymi parały się najtęższe umysły renesansu. Choć
najpopularniejsze były astrologia i alchemia, niektórzy
magowie-kabaliści próbowali kontaktu z bytami demonicznymi i anielskimi.
Rad, jak je przywoływać, udzielał w swoich pismach m.in. słynny
niemiecki mag - Heinrich Cornelius Agrippa (1486-1535).
Najbardziej znaną i dziwaczną postacią na tym polu
był jednak John Dee (1527-1609) - angielski matematyk, optyk, a także
doradca i nadworny astrolog Elżbiety I (1533-1603). Dee - bez wątpienia
jeden z najświatlejszych ludzi epoki - w dojrzałym wieku porzucił nauki
ścisłe na rzecz komunikacji z aniołami. Twierdził, że dzięki temu spisał
ich język zwany "enochiańskim", który miał umożliwić mu poznanie
tajemnic zawartych we wspomnianej "Księdze Henocha".
Ten żarliwy chrześcijanin, a także współautor planu
angielskich podbojów kolonialnych, po 50 roku życia zaszył się w swej
posiadłości w podlondyńskim Mortlake, oddając się krystalomancji -
sztuce okultystycznej wykorzystującej kryształy do celów wieszczych. W
1581 r. po raz pierwszy zobaczył dzięki nim postać anioła Uriela, a rok
później miał otrzymać od niego specjalny "przedmiot" umożliwiający
kontakt ze światem nadprzyrodzonym.
"Dnia 21 listopada 1582 r., kiedy byłem zatopiony w
rozmyślaniach i modlitwie, nagle koło mojego muzeum zajaśniało rażącym
blaskiem i wśród tego blasku zjawił się przede mną anioł" - pisał. "Na
jego widok przerażenie odjęło mi mowę, lecz anioł, uśmiechnąwszy się
łaskawie, podał mi kryształ o wypukłym kształcie i powiedział, że jeśli
zapragnę rozmawiać z duchami, muszę silnie się w niego wpatrywać, a one
ukażą mi się i odsłonią tajemnice przyszłości".
Uczony wiedział, że do komunikacji z istotami z
innego wymiaru potrzebuje pomocnika - dobrego medium, które będzie
szybko wpadać w trans. Odnalazł go w postaci Edwarda Kelleya (1555-97) -
człowieka o bardzo niepewnej przeszłości, z którym zamykał się w
niedostępnej sali odprawiając tajemne seanse. Jak precyzował doc. Roman
Bugaj (1922-2009) - najwybitniejszy polski historyk okultyzmu, kryształ
od Uriela ustawiony był w "domowej kaplicy" Johna Dee, na postumencie
zwanym "stołem Boga", który pokrywały magiczne znaki (co ciekawe, oba te
przedmioty zachowały się do dziś).
Najdziwniejsze było jednak to, że aniołowie
porozumiewali się z mistrzem Dee w specjalnym języku, który nazywał on
"enochiańskim", "anielskim" albo "adamicznym" i którym mieli posługiwać
się pierwsi ludzie. Przekazy w nim Kelley wypowiadał podczas seansów, a
Dee spisywał je specjalnym pisanym od prawej do lewej alfabetem. Część z
tych zapisków została zawarta w "Liber Loagaeth" ("Księdze boskiej
mowy"). Warto dodać, że partię adamicznego przesłania Kelley
wypowiedział podczas pobytu pary magów w Krakowie w 1585 r.
W skład przekazów wchodziły tzw. zawołania
enochiańskie, składające się z 19 kluczy, z których dwa służyły do
przywoływania duchów, kilkanaście do kontrolowania sił przyrody, a
ostatni do otwierania tzw. aethyrów - rodzaju map kosmosu. Pogrążony w
transie Kelley miał wypowiadać anielskie słowa od tyłu, gdyż w formie
oryginalnej miały zbyt wielką "moc". Teksty te, publikowane wielokrotnie
po śmierci obu magów, do dziś spowija otoczka tajemnicy, tym bardziej,
że enochiańską mowę wykorzystał w "Biblii Szatana" Anton Szandor LaVey
(1930-97), a jej studentem był także Aleister Crowley (1875-1947).
Specjaliści od języka, którzy badali enochiański,
mieli jednak bardzo różne opinie. Donald Laycock (1936-88) -
australijski lingwista, uznał, że jego cechy fonetyczne są
charakterystyczne dla glosolalii - transowej mowy będącej zbitką
przypadkowych słów i sylab (uznawaną przez niektórych chrześcijan za
tzw. dar języków). Także koniugacja i inne cechy zbliżały ten język do
angielskiego z elementami łaciny.
W przypadku Dee i Kelleya kabalistyczna przestroga o
zgubnych skutkach kontaktu z aniołami okazała się trafna. Ok. 1589 r.
przestali spisywać przekazy, gdyż stawały się coraz dziwaczniejsze (byty
nakazały magom m.in. podzielić się wszystkim, łącznie z żonami). Po
tym, jak rozstali się, Kelley kontynuował karierę jako alchemik, jednak
nadużywszy cierpliwości cesarza Rudolfa II, został uwięziony na zamku w
Moście, gdzie zmarł w 1597 r. Dee z kolei powrócił do rozgrabionego
Mortlake. Przez kilkanaście lat sprawował dzięki królewskiemu
wstawiennictwu stanowisko naczelnika koledżu, jednak nie mógł się w tym
odnaleźć. Umarł w biedzie ok. 1609 r., przytłoczony opinią dziwaka i
czarnoksiężnika.
Z aniołami jak widać wiąże się długa tradycja
filozoficzna i okultystyczna, o której mówi się rzadko. Żywym dowodem na
istnienie tajemnych kultów anielskich są z kolei jazydzi - niewielka
grupa, prześladowana ostatnio przez irackich islamistów uznających ich
religię za dzieło Szatana. Jazydzi wierzą bowiem w Anioła-Pawia (Melek
Taus), który unicestwił piekło i któremu Allach przekazał władzę nad
światem, bo sam przestał się nim zajmować…
Warte przeczytania:
https://monamornak.wordpress.com/2016/02/11/94-apokalipsa-ksiega-objawienia-swietego-jana-to-przewodnik-po-siedmiu-czakrach-w-ciele-eterycznym-czlowieka-oraz-mapa-drogowa-dla-rozwoju-duchowego-w-wymiarze-indywidualnym-i-kolektywnym-cze/
Warte przeczytania:
https://monamornak.wordpress.com/2016/02/11/94-apokalipsa-ksiega-objawienia-swietego-jana-to-przewodnik-po-siedmiu-czakrach-w-ciele-eterycznym-czlowieka-oraz-mapa-drogowa-dla-rozwoju-duchowego-w-wymiarze-indywidualnym-i-kolektywnym-cze/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz