Źródlo: Internet
Katolicki ksiądź z Massachusetts
w USA doświadczył czegoś, co odmieniło jego życie. Na ponad 48 minut
znalazł się w stanie śmierci klinicznej, ale udało się go przywrócić do
życia. Dzięki temu mógł on podzielić się z nami szokującymi
informacjami, które wstrząsnęły jego katolickim światopoglądem.
71 letni kleryk, John Michael O'neal
twierdzi, że w czasie gdy był w stanie śmierci klinicznej znalazł się w
niebie i nawet spotkał Boga, którego opisuje jako istotę ciepłą i
przyjazną niczym matka. Wypadek księdza O'neala miał miejsce 29 stycznia
bieżącego roku. Wszystko zaczęło się od rozległego ataku serca, którego doznał duchowny. Gdy dotarł do szpitala znalazł się w stanie śmierci klinicznej.
Mężczyzna przetrwał dzięki zaawansowanemu urządzeniu LUCAS 2, które wspomaga cyrkulację
krwi w organizmie, wtedy gdy trzeba tego najbardziej. Dzięki temu
walczący o życie
księdza lekarze zyskali więcej czasu i zminimalizowano ryzyko
wystąpienia uszkodzeń mózgu na skutek niedotlenienia. Szczęśliwie udało
się obudzić duchownego w całkiem niezłym stanie.
Amerykański ksiądz twierdzi, że pamięta
niemal wszystko z tych kluczowych dla jego życia 48 minut. Jego opowieść
na temat tego co widział "po drugiej stronie" są bardzo spójne i
zaskakujące. Hierarcha opisał swoje uczucia podczas pozostawiania poza
ciałem jako bardzo intensywne i przyjemne zdarzenie.
Twierdzi on, że czuł wyraźnie
bezwarunkową miłość i akceptację ze strony stwórcy, oraz był otoczony
dobiegającym zewsząd światłem. Ksiądz twierdzi, że potem znalazł się w
niebie i spotkał Boga, którego opisał jako kobiecą niczym matka "istotą z
światła". Obecność żeńskiego Boga była dla niego podobno jednocześnie przytłaczająca i komfortowa.
Ojciec O'neal twierdzi, że pani Bóg przemawiała do niego spokojnym miękkim głosem, a jej obecność była czymś porównywalnym
do obecności matki. Fakt, że Bóg nie jest Ojcem, tylko Matką nie
przeszkadza księdzu. Twierdzi on, że Ona jest wszystkim tym, czym miał
nadzieje, że jest Bóg, a nawet czymś więcej.
Deklaracje cudem odratowanego księdza
zrobiły wiele zamieszania. Doszło nawet do tego, że konferencje prasową
zwołał Arcybiskup. Miał on za zadanie rozwianie wszelkich plotek, jakie
narosły wokół cudem odratowanego księdza. On sam twierdzi, że będzie się
nadal modlił, tylko zamierza dzielić się nową wiedzą na temat nie Ojca,
a Matki, Syna i Ducha Świętego.
Źródło:
http://www.shieldspirit.com/2015/02/after-being-dead-for-almost-hour-priest.html"Ci z was, którzy są w tym życiu kobietami, docenią fakt, że w Królestwie, na tronie, przeważa 'żeńska' energia. Nie jest to równowaga 50/50. Według waszego pojmowania, Duch i Wszystko Co Jest jest w przeważającej części żeński. Używamy tych terminów dla łatwiejszego zrozumienia.
Energia żeńska, jak wiecie, jest tą, która rodzi. Jest tą, która tworzy. Jest tą, która jest wypełniona miłością i opiekuńczością. W Królestwie dominuje opiekuńczość, kreatywność, rodzenie. Dlatego mówimy, że w Domu istnieje przewaga żeńskiej energii.
Czy to nie ciekawe, że w waszym społeczeństwie odnosicie się do Boga i Ducha jako „Ojca”? Powinna to być „Matka”! Powinna to być Matka. I dlatego mówimy o tym w tej energii. Nadszedł czas na uzdrowienie. Nadszedł czas na zmianę w tej energii. Nowa energia, drodzy przyjaciele, do której wchodzicie, ma dominującą 'żeńską' energię. Jest zrównoważona, ale wraca do tego, co znaliście w Królestwie."
A zatem brawo ksiądz katolicki (niestety, amerykański, naszego nie byłoby chyba stać na taką deklarację)! Brawo za odwagę publicznego ogłoszenia, że "będzie się nadal modlił, tylko zamierza dzielić się nową wiedzą na temat nie Ojca, a Matki, Syna i Ducha Świętego." W artykule o sławnej, amerykańskiej uzdrowicielce duchowej, Mary Baker Eddy, też czytamy, że w pierwszym wydaniu jej książki, która jest podręcznikiem Chrześcijańskiej Nauki, pisała o Bogu jako o Matce. Jednakże był to początek XX wieku i musiała uznać, że patriarchalna społeczność chrześcijańska nie zaakceptuje Boga-Matki. W następnym więc wydaniu książki poszła na kompromis i pisała o Bogu jako Ojcu-Matce.A wracając do Tobiasza, to ciekawie się on wyraża na temat Syna. Dlaczego Król i Królowa wydali na świat syna, a nie córkę:"To stworzenie miłości Króla i Królowej było męskie w energii z wielu powodów. Męska energia jest ogólnie mówiąc – i znowu używamy tu metafor i symboli – energią, która podróżuje. Poszukuje i podróżuje. Nawet w Królestwie męska energia była tą, która miała siłę i stabilność i była tą, która podróżowała. Tak więc Król i Królowa urodzili syna w męskiej energii, aby mógł podróżować w ich imieniu."
autor blogu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz