piątek, 22 lipca 2022

Cyfrowy autorytaryzm: AI Surveillance sygnalizuje śmierć prywatności




"Nie ma życia prywatnego. To najważniejszy aspekt współczesnego życia. Jednym z największych przekształceń, które widzieliśmy w naszym społeczeństwie jest zmniejszenie sfery prywatnej. Musimy rozsądnie teraz wszyscy uznać fakt, że nie ma tajemnic i nic nie jest prywatne. Wszystko jest publiczne". - Philip K. Dick

Nic nie jest prywatne.

Stoimy u progu rewolucji kulturowej, technologicznej i społecznej, jakiej jeszcze nie było.

Podczas gdy polityczna lewica i prawica nadal czynią z aborcji twarz debaty o prawie do prywatności w Ameryce, rząd i jego partnerzy korporacyjni, wspomagani przez szybko rozwijającą się technologię, przekształcają świat w taki, w którym nie ma żadnej prywatności.

Nic, co kiedyś było prywatne, nie jest chronione.

Nie zaczęliśmy jeszcze nawet rejestrować skutków tsunami, które spada na nas w postaci inwigilacji AI (sztucznej inteligencji), a już zmienia nasz świat w taki, w którym wolność jest prawie nierozpoznawalna.

Inwigilacja AI wykorzystuje moc sztucznej inteligencji i szeroko rozpowszechnionej technologii nadzoru, aby zrobić to, na co państwu policyjnemu brakuje siły i środków, aby zrobić to wydajnie lub skutecznie: być wszędzie, obserwować wszystkich i wszystko, monitorować, identyfikować, katalogować, sprawdzać, porównywać i zmawiać się.

Wszystko, co kiedyś było prywatne, jest teraz do wzięcia dla odpowiedniego nabywcy.

Zarówno rządy, jak i korporacje bezrefleksyjnie przyjęły technologie nadzoru AI, nie troszcząc się o ich długoterminowy wpływ na prawa obywateli.

Jak ostrzega specjalny raport Carnegie Endowment for International Peace, "rosnąca liczba państw wdraża zaawansowane narzędzia nadzoru AI do monitorowania, śledzenia i inwigilowania obywateli w celu osiągnięcia szeregu celów politycznych - niektórych zgodnych z prawem, innych naruszających prawa człowieka, a także wielu z nich, które mieszczą się w niejasnym środku."

Rzeczywiście, z każdą nową technologią nadzoru AI, która jest przyjmowana i wdrażana bez względu na prywatność, prawa czwartej poprawki i sprawiedliwy proces, prawa obywateli są marginalizowane, podważane i podważane.

To prowadzi do powstania cyfrowego autorytaryzmu.

Cyfrowy autorytaryzm, jak ostrzega Centrum Studiów Strategicznych i Międzynarodowych, polega na wykorzystaniu technologii informacyjnych do inwigilacji, represji i manipulacji społeczeństwem, zagrażając prawom człowieka i wolnościom obywatelskim, a także przejmując i deprawując podstawowe zasady demokratycznych i otwartych społeczeństw, "w tym swobodę poruszania się, prawo do swobodnego wypowiadania się i wyrażania politycznych rozbieżności oraz prawo do osobistej prywatności, w sieci i poza nią".

Nasiona cyfrowego autorytaryzmu zostały zasiane w następstwie ataków 9/11, wraz z uchwaleniem USA Patriot Act. Masywna, 342-stronicowa lista życzeń rozszerzonych uprawnień dla FBI i CIA, Patriot Act uzasadniała szerszą inwigilację w kraju, zgodnie z logiką, że jeśli agenci rządowi będą wiedzieli więcej o każdym Amerykaninie, będą mogli odróżnić terrorystów od praworządnych obywateli.

To zabrzmiało jak śmiertelna klątwa dla wolności zapisanych w Bill of Rights, zwłaszcza w Czwartej Poprawce, i znormalizowało rządowe uprawnienia do masowej inwigilacji.

Pisząc dla New York Timesa, Jeffrey Rosen zauważył, że "przed 11 września, pomysł, że Amerykanie dobrowolnie zgodzą się na życie pod okiem sieci kamer biometrycznych, podglądających ich w budynkach rządowych, centrach handlowych, metrze i na stadionach, wydawałby się nie do pomyślenia, dystopijną fantazją społeczeństwa, które zrzekło się prywatności i anonimowości."

Kto mógł przewidzieć, że 50 lat po tym, jak George Orwell wpisał ostatnie słowa do swojej dystopijnej powieści 1984: "Kochał Wielkiego Brata", przyjdzie nam kochać Wielkiego Brata.

A jednak to właśnie stało się faktem.

Po 9/11, Rosen stwierdził, że "ludzie byli szczęśliwi mogąc zrezygnować z prywatności bez doświadczania odpowiedniego wzrostu bezpieczeństwa. Bardziej troszcząc się o poczucie bezpieczeństwa niż o to, by faktycznie być bezpiecznym, domagali się budowy rozległych technologicznych architektur nadzoru, nawet jeśli najbardziej empiryczne badania sugerowały, że rozprzestrzenianie się kamer nadzoru nie miało "żadnego wpływu na brutalną przestępczość" czy terroryzm."

W dekadach po 11 września, powstał ogromny kompleks przemysłowy bezpieczeństwa, który był zafiksowany na militaryzacji, inwigilacji i represji.

Inwigilacja jest kluczem.

Jesteśmy obserwowani wszędzie, gdzie się udamy. Fotoradary. Kamery na czerwonym świetle. Kamery na ciele policji. Kamery w transporcie publicznym. Kamery w sklepach. Kamery na słupach użyteczności publicznej. Kamery w samochodach. Kamery w szpitalach i szkołach. Kamery na lotniskach.

Jesteśmy nagrywani co najmniej 50 razy dziennie.

Szacuje się, że w samych Stanach Zjednoczonych jest ponad 85 milionów kamer monitorujących, co daje drugie miejsce po Chinach.
 

W podobny sposób, w jaki chińskie produkty przeniknęły na niemal każdy rynek na świecie i zmieniły dynamikę konsumentów, Chiny eksportują obecnie swoją "autorytarną technologię" do rządów na całym świecie, rzekomo w celu rozpowszechnienia swojej marki totalitaryzmu na całym świecie. W rzeczywistości zarówno Chiny, jak i Stany Zjednoczone przodują w dostarczaniu reszcie świata nadzoru AI, czasami po subsydiowanych stawkach.

Tak właśnie totalitaryzm podbija świat.

Podczas gdy kraje o autorytarnych reżimach chętnie przyjęły nadzór AI, jak jasno wynika z badań Carnegie Endowment, liberalne demokracje również "agresywnie wykorzystują narzędzia AI do policyjnego ustalania granic, zatrzymywania potencjalnych przestępców, monitorowania obywateli za złe zachowanie i wyciągania podejrzanych terrorystów z tłumów."

Co więcej, łatwo zauważyć, jak chiński model kontroli Internetu został zintegrowany z wysiłkami amerykańskiego państwa policyjnego w celu wypłukania tzw. antyrządowych, domowych ekstremistów.

Według dogłębnego raportu dziennikarza Adriana Shahbaza, istnieje dziewięć elementów chińskiego modelu cyfrowego autorytaryzmu, jeśli chodzi o cenzurowanie mowy i celowanie w aktywistów: 1) dysydenci cierpią z powodu uporczywych cyberataków i phishingu; 2) media społecznościowe, strony internetowe i aplikacje do przesyłania wiadomości są blokowane; 3) posty krytykujące urzędników państwowych są usuwane; 4) dostęp do telefonów komórkowych i Internetu jest odbierany jako kara za aktywizm; 5) płatni komentatorzy zagłuszają krytykę rządu; 6) nowe prawa zaostrzają przepisy dotyczące mediów internetowych; 7) zachowanie obywateli monitorowane za pomocą AI i narzędzi inwigilacyjnych; 9) osoby regularnie aresztowane za posty krytyczne wobec rządu; oraz 9) aktywiści internetowi są zmuszani do zniknięcia.

Nie trzeba być nawet krytykiem rządu, by wpaść w sieć cyfrowej cenzury i inwigilacji SI.

Niebezpieczeństwo, jakie stwarza państwo inwigilowane, dotyczy w równym stopniu nas wszystkich: zarówno łamiących, jak i nieprzestrzegających prawa.

Kiedy rząd widzi wszystko i wie wszystko, a do tego ma mnóstwo przepisów, które mogą sprawić, że nawet najbardziej pozornie nieskazitelny obywatel stanie się przestępcą i łamaczem prawa, wtedy stare porzekadło, że nie masz się czego obawiać, jeśli nie masz nic do ukrycia, przestaje mieć zastosowanie.

Jak napisał Orwell w 1984 roku, "Musiałeś żyć - żyłeś, z przyzwyczajenia, które stało się instynktem - w założeniu, że każdy twój dźwięk był podsłuchiwany i, z wyjątkiem ciemności, każdy twój ruch był analizowany."

W epoce zbyt wielu praw, zbyt wielu więzień, zbyt wielu rządowych szpiegów i zbyt wielu korporacji żądnych szybkiego zarobku na koszt amerykańskiego podatnika, wszyscy jesteśmy winni takiego czy innego przekroczenia prawa.

Nikt nie jest oszczędzany.

Jak pisze Elise Thomas dla Wired: "Nowa technologia nadzoru oznacza, że już nigdy nie będziesz anonimowy".

Nie minie wiele czasu, gdy z tęsknotą spojrzymy w przeszłość, w czasy, gdy mogliśmy rozmawiać z kimkolwiek chcieliśmy, kupować co chcieliśmy, myśleć co chcieliśmy, chodzić gdziekolwiek chcieliśmy, czuć co chcieliśmy bez tych myśli, słów i działań śledzonych, przetwarzanych i przechowywanych przez korporacyjne giganty, sprzedawanych agencjom rządowym i wykorzystywanych przeciwko nam przez zmilitaryzowaną policję z ich armią futurystycznych technologii.

Należy postępować ostrożnie: jak jasno stwierdzam w mojej książce Battlefield America: The War on the American People oraz w jej fikcyjnym odpowiedniku The Erik Blair Diaries, rok 1984 stał się instrukcją obsługi wszechobecnego, współczesnego państwa nadzoru AI.

Bez konstytucyjnych zabezpieczeń, które chroniłyby przed naruszeniem naszych praw, gdy władza, technologia AI i militarystyczne zarządzanie zbiegną się, nie minie wiele czasu, gdy zasady przetrwania Philipa K. Dicka staną się naszą rządzącą rzeczywistością: "Jeśli, jak się wydaje, jesteśmy w trakcie procesu stawania się społeczeństwem totalitarnym, w którym aparat państwowy jest wszechmocny, etyka najważniejsza dla przetrwania prawdziwej, wolnej, ludzkiej jednostki brzmiałaby: oszukuj, kłam, unikaj, udawaj, bądź gdzie indziej, fałszuj dokumenty, buduj w swoim garażu ulepszone elektroniczne gadżety, które przechytrzą gadżety używane przez władze."

**By John W. Whitehead

**Source

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz