sobota, 26 marca 2022

Zaangażowanie brytyjskiego wywiadu w kryzys na Ukrainie sygnalizuje, że szykują się ataki fałszywej flagi

 

 

W sytuacji, gdy Waszyngton i jego sojusznicy z NATO zmuszeni są do przyglądania się z boku postępom wojsk rosyjskich na wschodniej Ukrainie i okrążaniu Kijowa, przedstawiciele władz USA i Wielkiej Brytanii uciekli się do niepokojącej taktyki, która może doprowadzić do eskalacji konfliktu. Po podobnych słowach Sekretarza Stanu i ambasadora w ONZ, prezydent USA Joseph Biden oświadczył, że Rosja zapłaci "wysoką cenę", jeśli użyje broni chemicznej na Ukrainie.

Ostrzeżenia płynące z administracji Bidena są mrożącym krew w żyłach echem tych, które administracja prezydenta Baracka Obamy wypowiadała przez cały okres prowadzonej przez USA brudnej wojny z Syrią.

Niemal natychmiast po wprowadzeniu przez Obamę w życie jego niefortunnej polityki "czerwonej linii", w której zapowiedział amerykańską reakcję militarną, jeśli armia syryjska zaatakuje bronią chemiczną wspieraną przez Zachód opozycję, ugrupowania opozycyjne powiązane z Al-Kaidą przedstawiły twierdzenia o masowych bombardowaniach ludności cywilnej sarinem i chlorem. W rezultacie doszło do serii amerykańsko- brytyjskich ataków rakietowych na Damaszek i przedłużającego się kryzysu, który nieomal wywołał katastrofalną wojnę o zmianę reżimu, która zdestabilizowała Irak i Libię.

W każdym przypadku użycia broni chemicznej widoczne były oznaki inscenizacji i podstępu ze strony zbrojnej opozycji syryjskiej. Jak powiedział dziennikarzowi Charlesowi Glassowi były ambasador USA na Bliskim Wschodzie, "czerwona linia" była otwartym zaproszeniem do przeprowadzenia operacji fałszywej flagi".

Elementy oszustwa były szczególnie wyraźne w incydencie z 7 kwietnia 2018 r. w mieście Douma, kiedy antyrządowa milicja znajdująca się na skraju klęski twierdziła, że cywile zostali zmasakrowani w ataku chlorowym przeprowadzonym przez armię syryjską.

Inspektorzy Organizacji ds. Zakazu Broni Chemicznej (OPCW) nie znaleźli żadnych dowodów na to, że armia syryjska przeprowadziła taki atak, sugerując, że cały incydent został upozorowany, aby wywołać interwencję Zachodu. Ich raport został następnie ocenzurowany przez kierownictwo organizacji, a inspektorzy stali się obiektem kampanii oszczerstw i zastraszania.

Przez cały czas trwania konfliktu syryjskiego samozwańczy "wojownik chemiczny", Hamish de Bretton-Gordon, był ściśle zaangażowany w liczne oszustwa związane z bronią chemiczną, które podtrzymywały wojnę i zwiększały presję na zachodnią interwencję wojskową.

24 lutego, chwilę po wkroczeniu wojsk rosyjskich na Ukrainę, de Bretton-Gordon ponownie pojawił się w brytyjskich mediach, twierdząc, że Rosja przygotowuje atak chemiczny na ukraińskich cywilów. Od tego czasu zażądał, by Ukraińcy otrzymali napisany przez niego poradnik zatytułowany "Jak przetrwać atak chemiczny".

How to Survive a Chemical or Biological Attack - this is Free - please disseminate as widely as possible to civilians in #Ukraine & surrounding countries
 


Kim więc jest de Bretton-Gordon i czy jego nagłe ponowne pojawienie się w roli eksperta w sprawie wojny rosyjsko-ukraińskiej oznacza powrót do niebezpiecznej polityki czerwonej linii między USA a Wielką Brytanią?

Kilka godzin po wybuchu wojny "wojownik chemiczny" domaga się eskalacji działań Zachodu

Po miesiącach gorączkowych spekulacji na temat zbliżającej się rosyjskiej inwazji na Ukrainę, gdy 24 lutego wczesnym rankiem w końcu do niej doszło, większość została całkowicie zaskoczona. Media i publicyści starali się uporządkować swoje informacje, a zachodni przywódcy w pośpiechu konstruowali spójną "odpowiedź".

Natomiast Hamish de Bretton-Gordon, weteran brytyjskiej armii, określony przez brytyjskie media jako "były szpieg", nie był w takim zamieszaniu. W ciągu zaledwie trzech godzin przygotował dla "The Guardian" płomienny op-ed, w którym domagał się, by USA i Europa "pokazały swoją stal w obliczu agresji Putina". Ostrzegając, że Władimir Putin jest "znacznie bardziej skłonny do konfrontacji z NATO" niż wcześniej, de Bretton-Gordon zarzucił Zachodowi, że "stał z boku i przyglądał się Syrii" i "nie może zrobić tego samego na Ukrainie".

"Syria pokazuje, co się dzieje, gdy przymyka się oko i jest się pod zbyt dużym wpływem zwolenników pokoju" - grzmiał de Bretton-Gordon. "Ci z nas, którzy brali udział w interwencjach w Iraku i Afganistanie w ciągu ostatnich 30 lat (...), patrzą na Syrię i wiedzą, że powinniśmy byli postąpić lepiej. Ta wiedza powinna wpłynąć na naszą reakcję na agresję Putina".

W rzeczywistości Waszyngton i jego sojusznicy nie stali bezczynnie w Syrii; prowadzili trwającą dekadę wojnę zastępczą, wykorzystując dżihadystyczne oddziały paramilitarne i ataki lotnicze na Damaszek, a następnie zajęli części kraju produkujące ropę naftową i poddali jego obywateli wyniszczającym sankcjom, które do dziś pozbawiają ich żywności, elektryczności i niezbędnych środków medycznych.

de Bretton-Gordon - którego profil na Twitterze wskazywał kiedyś na to, że jest członkiem 77 Brygady, oficjalnego oddziału wojny psychologicznej armii brytyjskiej - ma wyjątkową pozycję, by wiedzieć o tych okropnościach. W końcu odegrał on kluczową rolę w promowaniu i rozszerzaniu brudnej wojny poprzez zarządzanie informacjami dotyczącymi incydentów z bronią chemiczną.

Manipulacje, absurdy i oczywiste oszustwa

 

Jak ujawnił portal The Grayzone, zaangażowanie de Bretton-Gordona w konflikt syryjski sięga co najmniej 2013 r., kiedy to, jak sam przyznał, brał udział w tajnych działaniach mających na celu przemycanie próbek gleby z terenów okupowanych przez opozycję. Praca ta nieuchronnie umieściłaby go w bardzo bliskim sąsiedztwie elementów dżihadu, które czerpały z zachodnich funduszy i korzystały z broni szkoleniowej NATO.

Współczesne doniesienia medialne ujawniają, że brytyjskie MI6 było zaangażowane w zbieranie próbek w tym kraju w tym samym czasie, kiedy de Bretton-Gordon przebywał w Syrii, co zdecydowanie sugeruje jego powiązania z tą agencją wywiadu zagranicznego. W jednym z artykułów wyraźnie zaznaczono, że celem pobierania próbek gleby było skłonienie USA do interwencji poprzez udowodnienie winy rządu za rzekome ataki bronią chemiczną.

De Bretton-Gordon zbierał także inne dowody i dostarczał je do wielu oficjalnych dochodzeń w sprawie ataków chemicznych. W co najmniej jednym przypadku - dochodzenia prowadzonego w ramach wspólnego mechanizmu dochodzeniowego OPCW/ONZ w sprawie domniemanego ataku chemicznego w Talmenes w kwietniu 2014 r. - okazało się, że nagrania wideo dostarczone przez CBRN Taskforce, szemraną organizację, którą de Bretton-Gordon założył w Aleppo, nosiły wyraźne ślady fałszerstwa.

De Bretton-Gordon poddał w wątpliwość swoją wiedzę na temat broni chemicznej, gdy powiedział brytyjskim mediom, że każda zwykła lodówka może zostać przekształcona w broń chemiczną, fałszywie twierdząc, że butle z czynnikiem chłodniczym R22 zawierają materiał do improwizowanych bomb chlorowych. "Ktoś mógłby pójść na wysypisko śmieci, gdzie ludzie wyrzucają lodówki [w Wielkiej Brytanii], wziąć całą masę tych rzeczy i wysadzić je w powietrze" - twierdził rzekomy specjalista od broni.

Well said @EliotHiggins Assad’s apologists should be ashamed & certainly not teaching & spreading 
lies in British Universities
Eliot Higgins
 
 
@EliotHiggins
I wish I could say I was surprised about the hoops @Tim_Hayward_ jumps through to avoiding addressing obvious errors on @tulsigabbard's Syria report page, but I'm really really not. Too scared to rock the CW Truther boat in case he falls off.

) Is this not a conflict of interest? @OPCW @NLatOPCW @CanadaOPCW @RealDeeptiC @Tracking_Power @Tim_Hayward_)
54
Reply
Copy link to Tweet


De Bretton Gordon posunął się nawet do stwierdzenia w jednym z brytyjskich tabloidów, że Rosja może użyć pocisków i granatów ręcznych zawierających wysoce śmiercionośny sowiecki środek chemiczny Nowiczok "w każdej przyszłej wojnie z Zachodem".

Takie absurdalne komentarze i podstępy nie wpłynęły jednak na wiarygodność de Bretton-Gordona. Z czasem jego popularność wzrosła, a media niezmiennie przedstawiają go jako odważnego obrońcę praw człowieka, który ryzykuje życie, by szkolić miejscowych lekarzy i ratowników.

Jednak niejednokrotnie de Bretton-Gordon bezpośrednio angażował zachodnich dziennikarzy w działania MI6 mające na celu zbieranie informacji o ziemi. Na przykład, podczas wywiadu w podcaście z 2014 r. dla Wilton Park, organizacji pozarządowej finansowanej przez brytyjskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych, de Bretton-Gordon chwalił się, że jest odpowiedzialny za artykuł w londyńskim Times of London, w którym zarzuca się syryjski atak chemiczny w mieście Sheikh al-Maqsood.

"W marcu ubiegłego roku donoszono o ataku sarinem w Sheikh al-Maqsood, a ja pomogłem dziennikarzowi Timesa - Anthony'emu Lloydowi, który niestety został zastrzelony dwa tygodnie temu - opisać tę historię i próbowałem dostarczyć do Wielkiej Brytanii próbki do analizy... Nie będę wchodził w szczegóły" - wspominał.

Ówczesny premier David Cameron powołał się na incydent z Szejkiem al-Maqsoodem, aby zwiększyć presję na Damaszek, powołując się na "obraz opisany mi przez Wspólny Komitet Wywiadowczy" jako podstawę swojego twierdzenia o ataku chemicznym na miasto przez armię syryjską.

Przez cały czas trwania brudnej wojny z Syrią de Bretton-Gordon rutynowo pojawiał się w mediach, przypisując ataki gazowe i zbrodnie wojenne siłom syryjskim i rosyjskim oraz strasząc ich implikacjami dla przyszłych konfliktów z Zachodem.

Do tej ostatniej roli de Bretton-Gordon powrócił z entuzjazmem w czasie wojny na Ukrainie, agresywnie nagłaśniając zagrożenie dla państw zachodnich. Jego przekaz był spójny z przekazem rządu USA, który na wiele miesięcy przed operacją wojskową Rosji rozpoczął program przygotowujący ukraiński sektor bezpieczeństwa na nadchodzący atak z użyciem broni masowego rażenia.

Miesiące przed wojną USA szkolą Ukraińców w zakresie zagrożenia "ukierunkowanymi atakami z użyciem broni masowego rażenia".

W maju 2021 r. Departament Stanu ogłosił, że Waszyngton przeprowadził "wirtualne ćwiczenia szkoleniowe" z "partnerami" w Kijowie, w tym z krajowymi służbami bezpieczeństwa, organami ścigania i służbami pierwszego reagowania, w celu "identyfikacji, reagowania i badania zamachów z użyciem broni masowego rażenia", ze względu na "ostatnie wydarzenia w Europie", które uwypukliły "realne zagrożenie usankcjonowanymi przez rząd celowymi atakami z użyciem broni masowego rażenia".

Po drodze Ukraińcy zostali przeszkoleni w zakresie "[rozpoznawania] objawów medycznych wskazujących na użycie broni masowego rażenia, cyklu ataku związanego z próbami zamachów z użyciem broni masowego rażenia oraz konkretnych środków umożliwiających bezpieczne wykrywanie i reagowanie na przypadki użycia broni masowego rażenia".

 Nie jest jasne, dlaczego takie polecenie zostało wydane w tym konkretnym czasie, podobnie jak "ostatnie wydarzenia w Europie", do których nawiązuje komunikat prasowy. Być może Departament Stanu nawiązał do rzekomego otrucia nowiczokiem rosyjskiego opozycjonisty Aleksieja Nawalnego w sierpniu 2020 roku. Nie wiadomo, na jakiej podstawie to nieudane zabójstwo wymagało przeprowadzenia wielkiego, wieloagencyjnego szkolenia w zakresie radzenia sobie z "ukierunkowanymi atakami z użyciem broni masowego rażenia".

Niezależnie od tego, jaki był cel amerykańskiego programu szkoleniowego, ukraińscy pracownicy służb bezpieczeństwa mogą teraz twierdzić, że są przeszkoleni w rozpoznawaniu dokładnych "objawów medycznych wskazujących na obecność broni masowego rażenia".

Jest to o tyle istotne, że od początku konfliktu Kijów przejawia niekończący się entuzjazm dla kłamstwa, przeinaczając lub wręcz zmyślając wydarzenia i fakty, aby osiągnąć swoje cele przy niezliczonych okazjach.

Najbardziej niebezpieczne twierdzenia ukraińskich propagandystów zostały wzmocnione rzekomym autorytetem de Bretton-Gordona, który twierdził, że rosyjskie ataki chemiczne są absolutnie nieuniknione, opierając swoje przewidywania na opinii, że Moskwa "nie ma moralności ani skrupułów".

Ten samozwańczy ekspert od broni chemicznej ostrzegł nawet, że Putin może użyć broni jądrowej lub wywołać pandemię "bardziej śmiercionośną niż Covid" za pomocą broni Ebola. Ponadto spekulował, że siły rosyjskie mogą uwolnić śmiertelnego wirusa przechwyconego z jednego z kilku biolaboratoriów finansowanych przez Pentagon na Ukrainie, a następnie zrzucić winę na USA.

Od Syrii po Ukrainę - to się powtarza

W typowym wystąpieniu medialnym, 10 marca, de Bretton Gordon powiedział w londyńskim programie radiowym LBC, że "na tym etapie nic nie jest wykluczone". Wśród okropieństw, które przewidywał, znalazło się użycie białego fosforu "do podpalania miast i miasteczek".

Uzasadniając swoją pewność, de Bretton-Gordon stwierdził stanowczo, że "jedynym sposobem na ostateczne zajęcie dużego miasta jest użycie broni chemicznej". Aby udowodnić swoją tezę, wskazał na Syrię - nie wspominając jednak o swojej kluczowej roli w eskalacji tego konfliktu poprzez manipulację dowodami i pozbawione podstaw naukowych straszenie w mediach.

Teraz de Bretton-Gordon pojawił się ponownie w centrum agresywnego dążenia do eskalacji konfliktu z Rosją uzbrojoną w broń jądrową. Jeśli jego rola w Syrii jest jakąkolwiek wskazówką, może dojść do serii cynicznych oszustw.

**Przez Kit Klarenberg

**Source

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz