W zuchwałym ataku na wolność słowa, dziennikarze i pisarze z siedzibą w Stanach Zjednoczonych zostali dotknięci zakazem przez władze federalne USA do publikowania artykułów z Strategic Culture Foundation. Przeprowadzamy wywiad z jednym z autorów dotkniętych zakazem, nowojorskim dziennikarzem Danielem Lazare, który dzieli się swoimi przemyśleniami na temat głębokich implikacji dla wolności słowa, niezależnego dziennikarstwa i politycznego sprzeciwu.
Lazare jest jednym z kilku amerykańskich pisarzy, którzy wcześniej regularnie publikowali felietony w Strategic Culture Foundation. Nasze czasopismo internetowe bardzo ceniło ich inteligentne spostrzeżenia i analizy polityki amerykańskiej i międzynarodowej. Niestety, nie będziemy już mogli publikować ich felietonów z powodu gróźb ze strony amerykańskich władz federalnych, które oskarżają SCF o bycie operacją wpływu kierowaną przez Kreml. Zarzuty i groźby są bezpodstawne i drakońskie.
Jeśli pisarze z USA nie podporządkują się zakazowi, grożą im astronomiczne kary finansowe w wysokości ponad 300 tys. dolarów. Zakaz pojawił się dopiero w ostatnich tygodniach. Jest on następstwem wcześniejszych działań Departamentu Stanu i Departamentu Skarbu USA, które oskarżały SCF o bycie agentem rosyjskiego wywiadu zagranicznego. Władze USA nie przedstawiły żadnych dowodów na poparcie swoich prowokacyjnych twierdzeń. Redakcja SCF kategorycznie odrzuca te oskarżenia. W oświadczeniu redakcja stwierdziła: "Odrzucamy wszystkie takie twierdzenia władz USA, że dziennik jest rzekomą operacją rosyjskiego wywiadu. Nie mamy żadnych powiązań z rosyjskim rządem. Zapewniamy niezależne forum dla międzynarodowych pisarzy, aby debatować i swobodnie krytykować główne aktualne kwestie o znaczeniu światowym."
Produkcja redakcyjna Strategic Culture Foundation znajduje się w Rosji, a czasopismo publikuje artykuły międzynarodowych autorów od ponad dekady. Czasopismo internetowe zyskało szacunek i poczytność głównie w Ameryce Północnej za krytyczne i różnorodne relacje z geopolityki. Wygląda na to, że oficjalny krok rządu USA w kierunku zakazania SCF ma na celu zamknięcie niezależnego dziennikarstwa i krytycznego myślenia pod cynicznym pozorem walki z "wrogiem zagranicznym". Ma to fatalne echa zimnowojennego Czerwonego Strachu w USA.
Zabraniając amerykańskim głosom dostępu do czasopisma, Waszyngton próbuje wzmocnić swoje oszczerstwa wobec SCF jako złowrogiej agencji wywiadowczej. Prawdziwym celem jest jednak kryminalizacja krytycznego dziennikarstwa i wszelkich form krytycznego sprzeciwu. Drakoński atak władz USA należy postrzegać w szerszym kontekście prześladowania Juliana Assange'a i innych demaskatorów, którzy ujawnili zbrodnie i korupcję Waszyngtonu.
Daniel Lazare jest weteranem dziennikarstwa prasowego, który specjalizuje się w prawie konstytucyjnym i prawach USA. Wcześniej pracował m.in. dla Consortium News i Strategic Culture Foundation. Obecnie mieszka w Nowym Jorku i publikuje regularne felietony w The Weekly Worker, gazecie Komunistycznej Partii Wielkiej Brytanii.
Wywiad
Pytanie: Wspomniał Pan, że Federalne Biuro Śledcze skontaktowało się z Panem w sprawie artykułów dla Strategic Culture Foundation. Czy może Pan przybliżyć te okoliczności? Kiedy skontaktowano się z Tobą po raz pierwszy, jak niedawno i czy podano SCF oraz powody, dla których czasopismo to stało się celem ataku?
Daniel Lazare: Kilku agentów FBI zapukało do moich drzwi w pewien upalny dzień w lipcu 2020 roku. Moja pamięć jest niewyraźna, ale wyraźnie pamiętam, że zapytali, czy mógłbym im opowiedzieć o SCF i jego rzekomych powiązaniach z rosyjskim wywiadem. Odpowiedziałem, że nie jestem zainteresowany, ponieważ uważam całą tę sprawę za fałszywą i będącą wytworem antymoskiewskiej histerii, która szaleje w Waszyngtonie. Więc agenci wyszli. Wszystko odbyło się w grzecznej i spokojnej atmosferze, a cała wymiana zdań trwała nie więcej niż cztery lub pięć minut.
Pytanie: Inni pisarze z USA, których artykuły zostały opublikowane przez SCF również twierdzą, że otrzymali ostrzeżenie od FBI, aby zaprzestali pisania. Twierdzą oni, że zostali ostrzeżeni, że taka działalność może pociągnąć za sobą ogromne kary finansowe. Czy taka kara została Panu przytoczona?
Daniel Lazare: Tak było. Na początku listopada tego roku, czyli 15 lub 16 miesięcy po początkowej wizycie, jeden z agentów FBI ponownie pojawił się w moich drzwiach z listem od Departamentu Skarbu USA datowanym na 15 października 2021 r., ostrzegającym, że "zgodnie z rozporządzeniem wykonawczym 13848 z 12 września 2018 r., ... wszystkie nieruchomości i udziały we własności SCF, które podlegają jurysdykcji USA, są zablokowane, a osoby z USA mają ogólny zakaz angażowania się w transakcje z nimi". List dalej informował, że "każde naruszenie ... podlega ustawowej maksymalnej cywilnej karze pieniężnej w wysokości do większej z 311 562 USD lub dwukrotnej wartości transakcji bazowej". Nie jestem nawet pewien, co oznacza "do większej". Ale dostałem wiadomość, że moje oszczędności mogą zostać wymazane, jeśli nie zaprzestanę.
Pytanie: Amerykański Departament Stanu i Departament Skarbu nałożyły sankcje na SCF na podstawie zarzutów, że czasopismo jest narzędziem rosyjskiego wywiadu zagranicznego i rosyjskiego ministerstwa spraw zagranicznych. Rada redakcyjna SCF odrzuca te zarzuty. Co Pan sądzi o oskarżeniach USA? Czy są one wiarygodne?
Daniel Lazare: Nie, nie są wiarygodne. Każdy, kto choć raz spojrzy na stronę internetową SCF, zobaczy, że znajdują się tam artykuły na temat polityki zagranicznej i spraw światowych, które pod względem politycznym pokrywają mapę od konserwatywnej do marksistowskiej. Oczywiście, większość publikowanych artykułów jest krytyczna wobec polityki USA, ale to jedyny spójny wątek. Nie widzę więc, w jaki sposób jest to korzystne dla Kremla w jakikolwiek znaczący sposób, skoro takie punkty widzenia są powszechne w całym Internecie. Wszyscy wiedzą, że Stany Zjednoczone są globalnym tyranem, więc po co dokładać się do tego chóru? Oczywiście, gdyby władze amerykańskie dostarczyły coś w postaci namacalnych dowodów na powiązania wywiadowcze, sprawa mogłaby wyglądać inaczej. Ale ponieważ tego nie zrobiły, nie pozostaje nam nic innego, jak tylko wątpliwe w swej wymowie twierdzenie.
Pytanie: Przypuszczalnie władze USA nie będą podejmować działań prawnych i finansowych przeciwko autorom z USA, którzy zrezygnują z dalszego pisania dla SCF. Oznacza to, że nie będzie postępowania sądowego z mocą wsteczną za poprzednie prace. To sugeruje, że to posunięcie jest celowe i pozbawione skrupułów, aby zastraszyć pisarzy. Jak Pan to widzi?
Daniel Lazare: Ja też tak to widzę. W ramach kampanii sankcji Waszyngton próbuje nie tylko nałożyć blokadę gospodarczą na rosyjskie firmy, ale także blokadę dziennikarską. I nie myśli przy tym o deptaniu praw Amerykanów wynikających z Pierwszej Poprawki.
Pytanie: Czy sądzi Pan, że władze USA wykorzystują histerię związaną z rzekomą rosyjską ingerencją i wpływami jako pretekst do zamknięcia krytycznej, niezależnej wypowiedzi? Wydaje się, że narracja "Russiagate", która rozpoczęła się jako sposób na podważenie prezydentury Trumpa w 2016 roku, jest żywa i ma się dobrze.
Daniel Lazare: Implikacje w zakresie wolności słowa i krytycznego myślenia są głębokie. Zmuszając dziennikarzy do ustawiania się w ten sposób za polityką zagraniczną USA, rząd federalny w Waszyngtonie mówi im, że odmienność ma swoje granice. Wywiad i analiza są w porządku, o ile nie odbiegają od oficjalnej linii. Tak było z pewnością podczas Russiagate, kiedy dziennikarze, którzy odważyli się zakwestionować tezę o "zmowie", zostali skutecznie odsunięci na bok. I nadal tak jest, mimo że Russiagate jest już podobno za nami. Wniosek jest taki, że krytyczne myślenie może zaszkodzić twojej karierze, więc nie pobłażaj sobie zbytnio, jeśli chcesz się rozwijać.
Pytanie: W swoim długim doświadczeniu pracy jako dziennikarz prasowy, czy widziałeś coś podobnego do tego wysiłku rządu USA w celu cenzury? Historycznie, jak to się ma do czasów zimnej wojny McCarthy'ego, który prześladował rzekomych piątych kolumnistów Związku Radzieckiego?
Daniel Lazare: Niestety, kampania przeciwko SCF nie jest bynajmniej bezprecedensowa. Od czasów antykomunistycznego senatora Joe McCarthy'ego w latach 50-tych, rząd pracował w pocie czoła nad zawężaniem granic dopuszczalnego dyskursu. Wolność słowa nigdy nie była zakazana jako całość. W rzeczy samej, było całkowicie w porządku - a w pewnych kręgach nawet voguish - aby argumentować, że "Tailgunner Joe", pseudonim, którym McCarthy był wyśmiewany, posuwa się za daleko, że narusza swobody obywatelskie, itp. Tak długo, jak starannie podkreślaliście, że komunizm jest nadal zagrożeniem, było w porządku. Ale argumentowanie, że czerwona groźba McCarthy'ego była przesadzona, a jednocześnie twierdzenie, że komuniści mogą mieć rację w pewnych sprawach, takich jak trujący poziom rasizmu na amerykańskim Południu, było całkowicie nie na miejscu. Dziennikarze musieli angażować się w staranną autocenzurę, aby wykluczyć wszelkie sugestie dotyczące fundamentalnej ideologicznej niezgody. Wysiłek ten jest żywy i ma się dobrze w epoce neo-McCarthyizmu znanej jako Russiagate.
Pytanie: W złowrogiej epoce prześladowania przez władze USA sygnalistów, takich jak Julian Assange, wydaje się, że niezależne dziennikarstwo jest kryminalizowane. Czy widzi Pan związek między sprawą Assange'a a tym, co robi rząd USA w związku z zakazem pracy dla Strategic Culture Foundation dla dziennikarzy z USA?
Daniel Lazare: Widzę związek w tym, że celem w obu przypadkach jest wyraźne zawężenie granic dopuszczalnego dyskursu. Z jednej strony rząd USA chce, żebyśmy łyknęli absurdalne kłamstwo, że Assange jest winny szpiegostwa tylko dlatego, że otrzymał informacje wewnętrzne rządu, co dziennikarze śledczy robią siedem dni w tygodniu. Z drugiej strony, chce, aby dziennikarze zgodzili się nie pisać dla strony internetowej, uzasadniając to tym, że jest ona ramieniem rosyjskiego wywiadu, mimo że rząd nie przedstawił na to żadnych dowodów. Niemożliwe jest zrobienie jednego i drugiego bez porzucenia krytycznego myślenia. Ale to jest dokładnie to, co rząd USA chce, abyśmy robili - aby wyeliminować polityczną niezgodę.
Przedrukowano za zgodą Strategic Culture Foundation.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz