Prostrowanie do Wszechmogącego, Najwyższego Stwórcy, Pre-server i Transformatora wszechświata. Nasz pokorny pokłon wobec wielkiego majestatu i chwały tej Najwyższej Istoty, która przez samo swoje istnienie manifestuje ten wszechświat, którego samo istnienie jest Jego działaniem i którego istotą jest wszelkie tworzenie, zachowanie i niszczenie.
Umysł człowieka nie jest stworzony, aby zrozumieć majestat i chwałę Wszechmogącego. Nasze wyobrażenia o Bogu są antropomorficzne, ludzkie, czasem nawet mniej niż ludzkie. Tworzymy boga społecznego, boga rodziny, boga biznesu, boga przemysłu i jakiegokolwiek boga, którego chcielibyśmy, aby zaspokoić nasze instynkty i słabości naszej ludzkiej natury. Jednak Bóg jest miły i współczujący. Zgadza się nawet na nasze wyobrażenia o Bogu przemysłowym czy biznesowym. Taki bóg również istnieje; nie chodzi o to, że go nie ma. Każdy bóg, którego możemy sobie wyobrazić w naszym umyśle, jest tylko tym Bogiem.
Różne kształty, formy i złożoność życia są dramatem, który On odgrywa w swoim własnym łonie. Jeśli nie ma nic poza istnieniem Boga, każda koncepcja Boga jest również ważną koncepcją. Nie ma wyższego Boga i niższego Boga, ponieważ to właśnie w Jego wielości wartości i wielorakiej różnorodności mocy jest On najwyższy we wszystkich sferach bytu. Nie wiemy, ile jest tych sfer. Pisma Święte mówią o różnych poziomach manifestacji - Bhuloka, Bhuvarloka, Svarloka, Maharloka, Janaloka, Tapoloka i Satyaloka. Są to szerokie podziały, które ludzie tworzą w odniesieniu do sfer egzystencji, tak jak mówimy, że mamy pięć ciał - fizyczne, witalne, mentalne, intelektualne i przyczynowe. Jak mówią naukowcy, istnieje materia - molekuły, atomy, elektrony i tak dalej. Są to przybliżone podziały warstw danej substancji.
Ale może istnieć nieskończenie wiele poziomów, których umysł człowieka nie jest w stanie ogarnąć. W tradycji indyjskiej nazywamy Boga ananta koti brahmanda nayaka: Pan wszechświatów, których liczba jest nieskończona i nieokreślona. To nie jest tak, że istnieje tylko siedem poziomów. To jest nasze zrozumienie i nasza kalkulacja. Dla Boga nie ma matematyki i nie ma arytmetyki, algebry i geometrii. Żadna kalkulacja nie jest możliwa; dlatego nawet logika, która nie jest niczym innym jak racjonalną kalkulacją, zawodzi, gdy próbuje pojąć Bożą pełnię.
My, jako istoty ludzkie, jesteśmy w stanie zrobić tylko jedną rzecz - mianowicie poddać się samym sobie. Bóg niczego od nas nie oczekuje, ponieważ nie mamy nic, co moglibyśmy Mu ofiarować. Nie mamy przy sobie żadnej własności, żadnej rzeczy, którą moglibyśmy ofiarować Bogu jako dar. Bóg nie potrzebuje żadnych darów. Skąd mamy zbierać dary, aby ofiarować Mu je jako nasze sakramenty? Zbieramy owoce naszych własnych działań i oddajemy je Bogu tak, jakby były naszymi darami. Bóg śmieje się z nas, jak ojciec może uśmiechać się do własnego dziecka w nieskończonym współczuciu, dobroci i miłosierdziu, a żaden ojciec, żadna matka nie może być tak współczująca jak Bóg.
Ludzie narzekają na okrucieństwa świata, na tragedie życiowe i brzydotę rzeczy. To narzekanie powstaje z powodu uprzedzeń ludzkiego umysłu. Umysł widzi tylko przez przymrużone oczy. Przekazuje swoją wiedzę przez tunel lub rurę przewodową, przez którą może przejść tylko pewna ilość zrozumienia. Kto może ogarnąć nieskończoność doskonałości, która jest istotą kosmosu? Kim jesteśmy, aby osądzać, czym jest natura i czym jest kosmos? Czy widzieliśmy, jak świat został stworzony? Czy ktoś z nas był tam w czasie tworzenia wszechświata? Czy wiemy dlaczego został on stworzony, gdzie powstało ziarno? Jak możemy osądzać cokolwiek na tym świecie, skoro nie byliśmy obecni w czasie jego powstawania? Jeśli moglibyśmy być obecni w czasie pochodzenia rzeczy, możemy powiedzieć coś o tym, co to jest. Czy uczestniczyliśmy z Bogiem w tworzeniu wszechświata? Czy byliśmy Jego współpracownikami w stworzeniu, by wydawać sądy o tym, co uczynił?
Kto może mówić o stworzeniu Boga? Nawet nie bogowie i niebiańscy. Nawet niebiańscy ludzie narodzili się później. Indra, Brahma, wszyscy byli późniejszymi manifestacjami. Jak mogliby oni mówić o pochodzeniu stworzenia? Sukta Nasadiya w Vedzie żartobliwie mówi nam, że być może sam Bóg nie wie, jak powstał świat. Jest to sposób na powiedzenie, że nikt nie zna pochodzenia wszechświata.
Ponieważ nie wiemy, jak powstał, nie możemy też wiedzieć, jak jest podtrzymywany, ponieważ jego utrzymanie zależy od sposobu, w jaki powstał. Ponieważ nie wiemy, jak to się stało i jak to istnieje, nie możemy wiedzieć, jak to jest przekształcane i dokąd to zmierza. Nie wiemy, skąd przyszliśmy, nie wiemy, gdzie istniejemy i jak żyjemy, i nie wiemy, gdzie przeminiemy. Ani początek, ani środek, ani koniec nie jest nam znany, a taka jest wiedza człowieka, z której się chlubi.
Nie wiemy nic praktycznie, merytorycznie, ani nic wartego uwagi. W próżności życia człowieka pewnego rodzaju ignorancja jest przedstawiana jako wiedza, a im więcej wydaje się nam, że wiemy, tym bardziej głupi wydajemy się być w świetle tajemnicy rzeczy. Wielcy mężowie mądrości w świecie stworzenia zadowalali się stwierdzeniem, że nic nie wiedzą. Im więcej wydaje się nam, że wiemy, tym mniej zakładamy. Vidya i vinaya wydają się iść w parze, jak to ujmuje Bhagavadgita. Im większa jest nasza wiedza, tym większa jest nasza pokora i duch wyrzeczenia się siebie. Im bardziej zbliżamy się do doskonałości nieskończoności Boga, tym mniej stajemy się ludźmi, tym mniej stajemy się jednostką. Im więcej jest w człowieku ducha wyrzeczenia się siebie, tym większa jest szansa na jego kontakt z Bogiem. Im więcej nas jest, tym mniej jest Boga, a im mniej nas jest, tym więcej jest Boga.
Dlatego obowiązkiem człowieka jest uniżenie się i uwielbienie Boga takim, jakim On jest, a nie tylko takim, jakim On się jawi naszym zachciankom, naszym upodobaniom, naszym idiosynkrazjom, naszym instynktom i namiętnościom, choć i tu Bóg jest łaskawy. Bóg daje długą linę każdemu człowiekowi. Nikt nie może być tak pobłażliwy i miłosierny, współczujący i rozważny jak sam Bóg. Nawet najuprzejmiejsi sędziowie nie mogą być tak rozważni jak Bóg. Mamy mistrzowską ilustrację sposobu, w jaki Pan Kryszna prowadził siebie w wojnie Mahabharata. Był on jak lew i Bóg czasami jest porównywany do lwa, ogromnego majestatu i mocy, który niczego się nie boi. Niech psy szczekają, niech szakale wyją, lew nie jest zdenerwowany.
Ale Bóg nie podejmuje działań od razu. Boże drogi są bardzo systematyczne, gdy patrzymy na to z jednego punktu widzenia. On daje nam długą linę jak matka i jest bardzo protekcjonalny jak ojciec. Znamy historię z Mahabharaty, gdzie niesprawiedliwa reakcja ze strony Kaurawów przeciwko Pandawom miała być naprawiona przez interwencję wielkiej osobowości Kryszny. Ale on nie podjął działania; on nie prowadził wojny. Lew nie skacze na nas, nawet jeśli się do niego zbliżymy. To pies szczeka, a nie lew, ponieważ lew zna swoją siłę. Dlaczego miałby warczeć? Może nawet jeśli rzucimy w lwa kamieniem, to nic mu nie zrobimy, ale jeśli nawet spojrzymy na psa, to zacznie warczeć. Daje się długą linę, a on nic nie robi, jakby nic się nie działo. Kryszna przyjął bardzo uprzejmą i współczującą postawę. Jest to dla nas przykład w eposie, jak Bóg wydaje się działać w świecie i jak my również musimy pracować jako pokorni przedstawiciele boskiego rozporządzenia. To właśnie pokojowa misja Śri Kryszny była początkiem jego przygody w odniesieniu do Kaurawów. Uczyńmy pokój. Bóg chce zawrzeć pokój z człowiekiem. Nie chce z nim walczyć. Chociaż my buntujemy się przeciwko Bogu, On stara się zawrzeć z nami pokój. Taka jest Jego dobroć. Bądźmy braćmi, a nie wrogami.
Ale człowiek jest bardzo nieugięty. On nie jest przygotowany do zawarcia pokoju z Bogiem. Jego egoizm jest jak krzemień i nie może się stopić nawet z największym ciepłem przyłożonym do niego. Duryodhana odmówił; nie było mowy o pokoju. "Nie ma pokoju", powiedział. "Nie mów o tym."
Ale nawet wtedy nie było buntu ze strony Kryszny. Nie było pretensji do postawy Duryodhany. Powiedział, "Cóż, jeśli nie zawrzesz pokoju, to przynajmniej może być trochę ustępstw. Dajecie część królestwa Pandavom, a nie całość. Oni nie proszą o całą swoją własność, chociaż są prawowitymi spadkobiercami. Są oni uprawnieni do całego królestwa, ale ty nie jesteś przygotowany, aby im je dać. Dobrze. Dajcie trochę."
"Nic nie robiąc," odpowiedział Duryodhana. "Nawet tego nie mogę dać".
Człowiek nie da Bogu nawet najmniejszej dobroczynności. Jest bardzo konserwatywny. Wszystko powinno być tylko moje, niech Bóg się powiesi. Wydaje się, że taka jest postawa człowieka. Chce on mieć wszystko dla siebie; niech cokolwiek stanie się komukolwiek innemu. Postawa Śri Kryszny była wciąż rozważna. "Jeśli nie możesz dać połowy królestwa, daj przynajmniej pięć wiosek, pięć domów, w których będziesz mógł mieszkać. Czy nie możesz podzielić się nawet taką ilością?"
"Nie, nic nie robiąc", odpowiedział Duryodhana. "Nie mogę dać nawet tyle".
Nie dalibyśmy Bogu nawet jednego cala przestrzeni, aby mógł istnieć. Jaka szkoda! W tym ogromnym stworzeniu Boga, On nie ma miejsca, aby trzymać Swoją stopę. "Lisy mają nory i ptactwo ma gniazda, lecz Syn Człowieczy nie ma miejsca, gdzie by głowę mógł trzymać" - powiedział Chrystus. Nawet lisy mają nory i ptaki mają gniazda, ale syn Boży nie ma miejsca, aby trzymać głowę. On nie może nigdzie oprzeć swojej głowy. Nikt go nie chce. Kto go chce? Wszyscy są konserwatywni, egoistyczni i samozadowoleni. Tak więc wypędziliśmy Boga z naszych serc całkowicie i wypędziliśmy Go z samej Ziemi. Bóg jest martwy, i to jest koniec. Jesteśmy szczęśliwi, że Bóg jest martwy i całkowicie go zabiliśmy. Duryodhana był tego typu. "Powieście się, panowie", powiedział.
Lew patrzy na te wszystkie rzeczy. "Rzucasz we mnie kamieniami? Obrażasz mnie? Nie pozwalasz mi leżeć spokojnie pod drzewem?" Toleruje każdą odrobinę tortur, które mu zadajemy. Ale kiedy się podniesie, nikt nie może się przed nim ostać. Słyszeliśmy, że Boże młyny mielą bardzo powoli, ale bardzo drobno. On nie miele natychmiast i nie kruszy nas na proszek. Jest to bardzo, bardzo powolny ruch koła w Bożych młynach. On miele tak powoli, że nawet nie możemy wiedzieć, że jesteśmy mieleni. Ale kiedy On zaczyna mielić, jesteśmy rozbijani na najdrobniejszą pastę, a nie tylko na proszek. Lew podniósł się z zaciętością, z jaką Bóg był i jest. Kiedy wszystko idzie nie tak, awatara Kalki, o której mówimy, Rudra-Siva, który tańczy swoją tandavę w najpotężniejszej dzikości, jaką stworzenie może sobie wyobrazić, przyjmuje swoją formę, kiedy już zakończy swoją pracę jako Brahma i Wisznu, i wtedy wybuchła wojna Mahabharaty. A kiedy lew powstał, kto mógł stanąć z nim twarzą w twarz? Żadnych szakali, żadnych psów. Wszystko było walone i walone, i mielone, i nic nie zostało. Jeśli Bóg się rozgniewa, kto może stanąć przed Nim? Ale On nigdy się nie gniewa. Jego gniew to rozpuszczenie wszechświata.
Tak więc mamy tu mały obraz zawiłości istnienia Boga, piękna Jego istoty, chwały, majestatu, wspaniałości, doskonałości, słodyczy i czego tam jeszcze nie ma w Bogu Wszechmogącym. Cokolwiek o Nim powiemy, odnosi się do Niego. Możemy Go nazywać dzieckiem, ojcem, matką, przyjacielem, przewodnikiem, dostawcą naszych wymagań. Tak, to również On jest. On jest dostawcą naszych żądań. Ananyāś cintayanto māṁ ye janāḥ paryupāsate teṣāṁ nityābhiyuktānāṁ yogakṣemaṁ vahāmy aham (Gita 9.22): Jeśli szukasz u Mnie pomocy, Moim obowiązkiem jest ci pomóc. Któż mógłby to powiedzieć? Nawet matka nie może mówić w ten sposób. Czy ojciec lub matka może to powiedzieć: Moim obowiązkiem i odpowiedzialnością jest troszczyć się o ciebie. Nadchodzi dzień w rodzinie, gdy nawet rodzic nie będzie chciał syna i będzie chciał, żeby się wyniósł. W warunkach, które są nie do przyjęcia dla ojca lub matki, syn zostaje wygnany z domu. Ale oto Bóg - ojciec, matka - mówi: "Jeśli szukasz u Mnie pomocy, to moim obowiązkiem jest się tobą zaopiekować".
Nasze serca powinny się rozpłynąć, a oczy zapłakać na widok tej wielkiej dobroci, która znajduje się w sercu kosmosu. To nie wrogość rządzi światem. To miłość, doskonałość, dobroć, współczucie, koordynacja, współpraca, życzliwość i inne. Jeśli Bóg istnieje, to miłość może istnieć w świecie tylko dlatego, że Bóg jest miłością - nie tą, którą przejawiamy poprzez instynkty człowieka. Nie jest ona egoistyczną reakcją psychiki wobec obiektów przyciągania. Miłość Boża jest innej natury. Jest to miłość, która wchłania nas w siebie. Nasze miłości są dwoiste w swej naturze. Dzisiaj kochamy, a jutro nienawidzimy tej samej rzeczy z powodu różnych warunków, w jakich ten przedmiot się znajduje. Nie możemy kochać jakiejś rzeczy zawsze; znamy ją bardzo dobrze. Na tym świecie nie ma czegoś takiego jak wieczna, nieskażona miłość. Każda miłość jest warunkowa i okolicznościowa, z wyjątkiem tej miłości, o której mówimy w odniesieniu do Boga. Jest to miłość, która jest sednem rzeczy. Jest to samo istnienie wszystkich rzeczy. Jest to miłość, która wtapia nas w swoje istnienie, tak że nie istniejemy poza nią. We wszystkich formach miłości podmiot przyciąga obiekt lub obiekt przyciąga podmiot. Intencją miłości jest zjednoczenie widzącego i widzianego, podmiotu i przedmiotu. W przeciwnym razie, dlaczego kochamy cokolwiek? Miłość, którą okazujemy w stosunku do jakiegokolwiek obiektu na tym świecie, jest intencją wyrażającą pragnienie zjednoczenia się z tym obiektem i stania się z nim jednym. Ale nie możemy stać się jednym z czymkolwiek w tym świecie z powodu wad, które zadają smutek w sercu każdego.
Świat jest zbudowany z przestrzeni i czasu. Składa się z odległości i ciągłości procesu, dlatego jedna rzecz nie może stać się identyczna z inną rzeczą, a więc nie może być prawdziwej miłości na tym świecie. Jest ona możliwa tylko z Bogiem, a Boża miłość rządzi światem. To właśnie z powodu obecności tej nieskończonej, nieskażonej, wiecznej i absolutnej miłości, odzwierciedlamy ją na nasz własny, wątły sposób, poprzez blaszki i potłuczone szkło naszej osobowości, w formie małych uczuć, które okazujemy nietrwałym przedmiotom na świecie. Nawet ta mała miłość, którą okazujemy na tym świecie - ta nasza mała miłość, która ostatecznie nie jest nic warta - jest odbiciem tej wiecznej centralności miłości w sercu kosmosu. Bóg jest najwyższym uczuciem. Obyśmy mogli przejawiać tę miłość wobec naszych braci, wobec zwierząt, a nawet roślin i całego stworzenia. Niech staniemy się sarvabhūtahite ratāḥ (Gita 5.25), niech poddamy się wszechmocnej woli Boga i uświadomimy sobie, że tylko On jest i że nic innego nie może być.
**Przez Swami Krishnananda
**Source
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz