Co powstrzymuje nas przed otrzymywaniem i postrzeganiem przepływu nowych informacji, które do nas przychodzą? Po tym wszystkim, w każdym z nas, jest wrodzona zdolność do uzyskania prawdziwej informacji, niezależnie od czasu, przestrzeni, odległości ...
Dlaczego mamy klapki na oczach, a nasza głowa nie wychwytuje, lub zniekształca, lub odrzuca nowe informacje?
Najprostsza i bardzo wygodna dla nas odpowiedź jest taka: jest to spowodowane implantami, nanosami w szczepionkach, chemtrails i dziesiątkami innych środków wpływu i kontroli Matriksa 3D i jego cieniowych twórców.
Jest to dla nas niezwykle frustrujące przyznać, że mimo iż doskonale o tym wiemy, rozumiemy jak to działa i w jakim celu, używamy tego jako wymówki i powodu, aby nie zmieniać niczego w naszej trójwymiarowej jaźni.
Jeszcze bardziej traumatyczne jest odkrycie, że nasze osobiste Wyższe Ja, świadomie i dobrowolnie, poszło na eksperyment ze swoją cielesną manifestacją (czyli nami) tutaj, w tym wymiarze, na tej planecie, aby zdobyć nowe doświadczenie.
I teraz to nasze Wyższe Ja próbuje kłócić się z naszą trójwymiarową istotą, która nazwała siebie naszą inteligencją.
Nasz umysł jest przekonany, że nie powinniśmy dawać władzy naszym sercom. Powinien istnieć tylko pan - rozum. Nie powinniśmy żyć uczuciami i sercem, bo to jest przyczyną wszystkich naszych kłopotów i nieszczęść.
Nasze Wyższe Ja sprzeciwia się - musi być równowaga, harmonia. Wyjaśnia:
"Przybyłem tutaj jako istota o nieograniczonych możliwościach. Lecz przeżyłem na Ziemi tysiące żyć jako człowiek, który nie ma żadnych możliwości poza swoim ciałem i sercem.
I zrozumiałem, że się myliliśmy. Doświadczyłem bólu, wielkiego bólu serca. Nawet mając nieskończone możliwości, nie można zrozumieć ludzkiej Duszy przy pomocy umysłu. Jest to możliwe tylko poprzez serce, poprzez uczucie, poprzez osobiste doświadczenie wszystkiego ze szkoły twardego uderzenia.
Mylimy się i byliśmy w błędzie patrząc na Ziemian i Ziemię z wysokości naszych nieskończonych wymiarów. Musimy wsłuchiwać się sercem w ludzi, w planetę, w cały Wszechświat."
W naszym Wyższym Ja osadzone są kobiece i męskie podstawy. Ale nasz umysł odrzucił kobiecą hipostazę, aby "nie zniekształcać" czystych strumieni wiedzy przez takie głupie rzeczy jak empatia i współczucie. W ten sposób stara się pozostać nietykalny, wiecznie spokojny, w stanie całkowitego szaleństwa.
Nasz umysł boi się tego, co żeńskie, ponieważ boi się utraty siebie, swojej wolności wyboru i wolnej woli.
Kobiece i męskie energie w naszej Wyższej Jaźni nie są prywatną własnością naszego umysłu.
Należą one do innych wymiarów Płaszczyzny Subtelnej i są złotą energią stworzenia i niebieską energią Ziemi (narodzin).
My, jako żywe krystaliczne istoty, jesteśmy nosicielami obu tych prawdziwych, pierwotnych energii.
Teraz, w trakcie przejścia z 3D do 4D i 5D, energie plazmy emitują z tego naszego centralnego kryształu.
Rozwija się nasza struktura energetyczna.
Ma ona srebrny kolor i jest prawie bezwymiarowa, rozszerza się na całą planetę. Nasz kryształ, podobnie jak kryształy wewnątrz Ziemi, czeka na pełne odblokowanie i aktywację.
Kryształ Ziemi promieniuje skoncentrowanymi niebieskimi energiami. Przepływają one do kryształów na powierzchni planety, tworząc zunifikowaną sieć.
Poprzez tę sieć, niebieska energia nasyca powłoki Ziemi i przestrzeń, a Gaja przekształca się w planetę lśniącego błękitu, która oddycha jak żywa istota.
Kryształy rozrzucone po całej planecie otrzymują niebieską energię i są aktywowane od wewnątrz, pomimo zewnętrznych blokad. To my sami, świadomie lub nieświadomie, ustanawiamy te blokady.
Nie musimy szukać ani otrzymywać pozwolenia od nikogo, aby usunąć te blokady. Założyliśmy je sami, ponieważ uważamy, że nie jesteśmy jeszcze gotowi na przyjęcie naszych nowych możliwości. Wielu ludzi, takich jak my, myśli teraz w ten sam sposób.
Ale każdy z nas może to zmienić - zacząć słuchać swojego serca. A żeby to zrobić, musimy rozbić kokon wokół naszych serc, w którym stały się one kamieniami.
Sami zamknęliśmy serca w nadziei, że pozbędziemy się częstych żalów, że traktujemy ludzi zbyt dobrze (i nadal to robimy). Jak ostatniej słomki chwyciliśmy się przekonania, że dobre postawy nie są cenione.
Nasz umysł podpowiada nam: "Inni zaczynają cię doceniać dopiero wtedy, gdy sami zainwestują, a nie wtedy, gdy sam się oddasz. Ludzie przyzwyczaili się brać dobroć za słabość. Lepiej być bezdusznym i nieczułym, niż zapłacić wysoką cenę za swoją naiwną otwartość i serdeczność. Bądź cynikiem i nie przejmuj się wszystkim".
Tak jesteśmy uczeni myśleć, żyć z zaklejonym sercem. To boli, ale zaczynamy sobie uświadamiać, że się myliliśmy. Nie możemy zamykać naszych serc, ale musimy mieć je otwarte. A żeby otrzymywać, musimy najpierw dawać. To jest rada, którą oferują nam nasze serca.
Oczywiście, słyszeliśmy i wiedzieliśmy o tym. Ale teraz, w okresie Przejścia, doświadczamy i rozumiemy lepiej, jak to działało i jak powinno działać.
Nie wszyscy z nas całkowicie odkleili się od poprzednich przekonań i nie do końca wyciągnęli wnioski.
Wciąż wydaje nam się, że nic się nie zmieniło. Jedną rzeczą jest zrozumieć, ale inną nauczyć się żyć w nowy sposób, traktować ludzi inaczej. Nauczyć się na nowo wierzyć, że uczucia mogą być prawdziwe i szczere, że nie wszystko w naszych czasach jest tylko po to, by mieć topór wojenny.
Widząc tyle brudu wokół siebie, wcale nie jest łatwo czuć i myśleć inaczej. A przecież nikt nigdy nie powinien żałować, że jest zbyt uprzejmy. Każda taka myśl jest barbarzyństwem.
System 3D zmusza nas do stania się zwierzętami dla ukrycia naszego bólu, który spowodował. Ale w ten sposób odcinamy się od szczęścia.
Stopniowo, z wielkim trudem, dochodzimy do zrozumienia, że bez przepracowania tych chwil nie da się iść naprzód. Okazuje się, że uciekaliśmy/unikaliśmy rozwiązywania wielu problemów i zadań, lekcji, które nasze Wyższe Ja, nasza Dusza wybrała w tym wcieleniu.
W rzeczywistości uciekaliśmy przed samymi sobą, grając to, czego oczekiwało od nas otoczenie.
Teraz zeszliśmy z unoszenia się w chmurach na ziemię, lub z wyimaginowanych światów do tej fizycznej rzeczywistości. Spoglądamy na siebie i innych z głęboką świadomością i zrozumieniem. Z miłością i wdzięcznością.
To jest to, co buddyzm nazywa świadomym przebywaniem w chwili obecnej, byciem tu i teraz.
Dochodzimy do zrozumienia, na głębokim poziomie, że wszyscy przechodzimy tutaj swoje lekcje, zarówno my, jak i nasi bliscy. Musimy je szczerze zaakceptować i przejść przez nie, a nie uciekać czy unikać ich.
Nie ma potrzeby, aby powstrzymywać innych przed przechodzeniem przez ich lekcje. Wszystko, co możemy zrobić, to dać im miłość i zrozumienie.
Każdy z nas przyszedł na Ziemię po to, by rozwiązać NASZ OSOBISTY problem lub misję. Jeśli na planecie jest 7 miliardów "nas", to jest 7 miliardów osobistych problemów i misji, z którymi trzeba się uporać.
Nie jesteśmy w stanie ocenić szybkości załatwiania spraw. Zaczynamy jasno rozumieć, że zależy to nie od miliardów, lecz od bilionów wewnętrznych i zewnętrznych problemów i czynników. To pomaga nam definitywnie pozbyć się programów ofiary i poświęcenia.
Jedną z lekcji naszych Dusz tutaj jest to, że nie powinniśmy brać wiele z cudzego "ja", poświęcając własne pragnienia. Powinniśmy po prostu pozwolić innym iść swoją drogą zgodnie z ich programami, wolną wolą i wolnością wyboru.
Kolejną lekcją jest uświadomienie sobie naszej wewnętrznej siły, naszej wartości, nauczenie się pewności siebie. Ta lekcja pomaga nam zrozumieć, że najpierw musimy zadbać o siebie, odbudować swoją siłę, a dopiero potem pomagać innym.
I wreszcie najważniejsza lekcja, którą przyniosło nasze zamknięte serce, zakaz pragnienia i możliwości kochania i odczuwania.
Nasze Wyższe Ja chciało zrozumieć, jak to jest żyć bez miłości i uczuć. Nasza Dusza została zaprogramowana na nadmierną kontrolę - wszystko i wszyscy powinni być tacy, jak ja chcę, bo ja wiem lepiej.
Niezdolność do akceptowania innych takimi, jakimi są, brak zrozumienia, że mają swoje własne drogi, własne lekcje, własne błędy i nie będą idealni tak, jak my chcemy, żeby byli.
Widzieliśmy, że nasza nadmierna, natrętna kontrola uniemożliwiała członkom rodziny, a zwłaszcza dzieciom, bycie niezależnymi. Mieliśmy lęk przed kochaniem i byciem kochanym. Wielu z nas wciąż ma nad tym dużo pracy.
Teraz jesteśmy bardziej świadomi i czujemy lustrzane odbicie tego świata - to, co emitujemy (pozytywne lub negatywne), to samo otrzymujemy. Więc to do nas należy wyzerowanie naszych negatywnych programów i blokad.
Stopniowo uświadamiamy sobie naszą moc, naszą zdolność do harmonizowania innych i przestrzeni wokół nas.
Uczymy się nie reagować automatycznie, jak wcześniej, złością na złość, irytacją na irytację, etc., ale uświadamiać sobie, że nasze negatywne energie, po pierwsze nas zabijają, a dla naszego przetrwania musimy wysyłać/emitować tyle miłości i harmonii, ile tylko możemy.
Czujemy, że wróciliśmy do siebie, połączyliśmy się z naszym sercem i Duszą, i możemy je teraz usłyszeć. To oni są naszym centrum, naszym rdzeniem, bardzo stabilnym i wzmacniającym.
Często, ale jeszcze nie zawsze, otwieramy nasze serca, promieniujemy miłością i dostrzegamy, co otrzymujemy w zamian. I zobacz, co się dzieje, kiedy nasze serce się zamyka.
Jest to wskazówka, nad czym musimy jeszcze popracować. Nauczyć się rozpoznawać i nie reagować, gdy coś negatywnego przychodzi z zewnątrz. Albo kiedy nieprzepracowane programy są aktywowane wewnątrz nas.
Uczymy się utrzymywać otwarte serce tak długo i tak często, jak to możliwe. Widzimy, jak ważne jest ciągłe praktykowanie i utrzymywanie jedności Duszy i Iskry w naszych sercach.
W tych okresach odczuwamy bardzo różne energie i emocje - prawdziwe szczęście, pełnię i siłę.
Cieszymy się z wszystkiego i wszystkich wokół nas. Czujemy miłość i wdzięczność za to, że oni są dla nas i że żyjemy teraz w tym pięknym świecie.
Docieramy do zrozumienia wielkiej wartości tego życia tu i teraz na planecie Ziemia. To jest szkoła i wielkie, bezcenne doświadczenie. Doświadczenie naszych otwartych serc.
**By Lev
*Source
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz