Spokój wewnętrzny, cz. II
Witam
was kochani! Jam Jest Kryon ze Służby Magnetycznej. Oto siódmy przekaz z
pięknych Azorów. Znajdujemy się w przepięknym parku, trochę mży,
towarzyszą nam czasem nawet silne podmuchy wiatru. Kochani, tak właśnie
zachowuje się Gaja w całej swej krasie. Ci, którzy mi towarzyszą dobrze
to zaobserwowali, pogoda jest zmienna i nawet jej kaprysy są urocze. W
takim miejscu, jak nasze, można przesiadywać godzinami i nigdy się nie
znudzić. Już wcześniej opowiadaliśmy o panującym na Azorach niezmąconym
spokoju, niektórzy z was także go odczuli i zaczynacie się doń
przyzwyczajać. Zaczynacie rozumieć, że na Ziemi istnieją miejsca, które
coś wam mówią i Azory są jednym z nich. Dzisiaj pragnę z wami ciągnąć
dalej na temat wewnętrznego spokoju. Nasz przekaz więc jest dalszym
ciągiem przekazu numer pięć, choć sam w sobie jest siódmym, bowiem nie
wszystko jest liniowe.
W
nauce dnia dzisiejszego przedstawię wam kilka zaawansowanych pojęć.
Obecnie te pojęcia są planecie obce, ludzkość dopiero zaczyna do nich
dojrzewać, zaczyna je rozumieć. Zanim zacznę, zapytam się: Jak wam się
wydaje, czy natura ludzka jest zmienna, czy niezmienna? Jeśli zapytać o
to psychologów bądź ludzi z przeszłości, to powiedzą wam, że natura
ludzka jest niezmienna, zawsze taka sama. Tutaj widać różnicę między
starą i nową energią, która obecnie wkroczyła w wiek miłosierdzia. Jako
planeta — widać jak podnieśliście poziom zbiorowej świadomości i
ponownie powtórzę, co historycy mówią, że już dawno powinna być kolejna
wojna bowiem, patrząc wstecz, obserwują, że zbiorowa świadomość jest
cykliczna i liczba tych cykli jest liczona liczbą wojen.
Jak
już wam o tym mówiłem wcześniej, to się zaczyna dramatycznie zmieniać.
Raptem, w skali globalnej, nikt nie chce wojny! Taki stan rzeczy zaczyna
także powoli docierać do polityków; wyłania się więc nowy rodzaj natury
ludzkiej. Ci, którzy to już zauważyli, to scenarzyści programów
telewizyjnych, które stały się pod wieloma względami łagodniejsze, jest w
nich mniej przemocy. Dzieje się tak z powodu zmiany pragnień ludzi w
stosunku do tego, co chcą oglądać. To wszystko więc się dzieje naprawdę!
Kochani,
pojęcie energii jest przez fizykę bardzo dobrze zdefiniowane, określone
wieloma prawami, z których dotąd żadne nie odnosiło się do świadomości.
Jednakże, w przeciągu ostatnich dziesięciu lat nauka zaczęła postrzegać
świadomość jako rodzaj energii, a to zmienia wszystko. Bowiem jeśli
świadomość to energia, to wtedy niektóre z praw rządzących fizyką muszą
także rządzić świadomością. Jedno z tych praw mówi, że energii nie da
się ani stworzyć, ani zniszczyć, ją tylko można przekształcić. Energia
natury ludzkiej to rodzaj stanu świadomości i on się zaczyna
przekształcać. Tutaj zatem rządzi pierwsze prawdo termodynamiki. Kiedyś
uważano, że śmierć to koniec, ale obecnie nauka zaczyna pod tym względem
także mówić co innego: śmierć nie jest końcem, bowiem świadomość to
energia więc ona po prostu idzie sobie gdzie indziej. Zatem po raz
pierwszy w historii nauka przyznaje istnienie duszy, uważając ją za
część świadomości, która po śmierci wraca w kosmos.
Mówię
wam o tym, abyście zrozumieli co przed wami. Niektórzy mówią mi:
„Kryonie, przestań mówić o nauce, mów o miłości. Mów o ezoteryce, bowiem
to najlepiej rozumiem i jestem w tym zorientowany”. A przecież ja
właśnie o tym mówię, mówię wam, że Stwórca Wszechświata jest doskonałym
fizykiem, że żyjący wewnątrz każdego z was Stwórca Wszechświata stworzył
tę planetę, że w piachu pod waszymi stopami tkwi pewien system, którego
część stanowicie wy sami. Nie możecie siebie oddzielać od tych spraw,
jeśli bowiem się od tego odrywacie, to tylko dryfujecie i w niczym
planecie nie pomagacie.
Wcześniej
rozmawialiśmy z wami o spokoju wewnętrznym, o murze, o tym, jak
osiągnąć spokój we własnym życiu. W piątym przekazie poruszaliśmy z wami
pewne zagadnienia, które wydawały się wam zabawne, radziliśmy wam
zaparkować samochód i obierać cebulę. Trzeba więc się zatrzymać,
zatrzymać wszelkie działanie, jeżdżenie w tę i we w tę, przestać myśleć o
tym, co robić i po prostu być. W wielu kulturach taka bierność nazywa
się medytacją. Na planecie są tysiące medytujących, w pewnych regionach
globu medytacja to codzienna praktyka, to główny cel życia.
Obieranie
cebuli to opis procesu wyzbywania się wszelkich odgórnych założeń i
nastawień, wszystkiego, czego was nauczono o tym, co dobre, a co złe. W
procesie obierania cebuli chodzi o naukę tolerancji wobec wszystkiego,
co was otacza. Tutaj chodzi o zmianę zdania na temat pewnych osób czy
pewnych religii, tutaj chodzi o wypracowanie umiejętności postrzegania
Boga we wszystkim i we wszystkich, niezależnie od tego, jak postępują
lub jakiego są wyznania.
Mówiliśmy
o podejściu do pewnego muru, kiedy to po długim okresie regularnych
medytacji nareszcie osiągacie spokój wewnętrzny i każdy medyyujący dobrze
wie, jak się ten stan odczuwa jak długo można go utrzymać. Wielu
medytujących go osiąga i się nim poi. Po to się medytuje, bowiem wciąż
powracacie po kolejny łyk. Specjalnie używam tutaj słowa poić, bowiem
sami postrzegacie spokój jako pewien zasób, jak na przykład wodę.
Jesteście spragnieni spokoju, siadacie w medytacji i się nim poicie.
Mur
to stwierdzenie faktu, że napoiwszy się spokojem, nigdy nie idziecie
dalej. Nie posiadacie pojęcia mówiącego o tym, że raz posiadłszy ten
spokój można go posiąść na stałe bez potrzeby dalszej medytacji. To tak
jak z restauracją, nie macie w świadomości pojęcia, że można się tam
udać i przynieść stamtąd jedzenia na całe życie. Nie, do restauracji
chodzi się jak się jest głodnym i posiłek spożywa na miejscu. Spokój
traktujecie w bardzo podobny sposób.
Naszą
dyskusję zaczynamy od spokoju, bowiem on stanowi początek i podstawę
dla pracownika światła i innych, którzy pragną się nie angażować w
dramat, nie dać się wciągać w jego wir, niezależnie co by to nie było.
Spokój kochani wiedzie do innych stanów świadomości: do miłosierdzia czy
przebaczenia. W celu ich osiągnięcia potrzebny jest najpierw spokój. Wy
ten spokój traktujecie liniowo. Siadacie do medytacji poicie się nim i
wychodzicie z medytacji. I potem ten proces powtarzacie raz po raz, po
raz. Niektóre kultury są tym bardzo pochłonięte, ponieważ napój zwany
spokojem wewnętrznym jest bardzo pożądany. Wy go uwielbiacie, wydaje się
wam efektywnym środkiem rozwiązywania własnych problemów życiowych.
Pytanie jednak, czy on także potrafi rozwiązać życiowe problemy innych?
Czy kiedy sami poicie się pokojem, to czy ten fakt pomaga innym?
Odpowiedź: Nie bardzo.
Można
zwołać konferencję na temat spokoju i na niej osiągnąć grupową
koherencję wszystkich uczestników, dzięki czemu na chwilę, czy na parę
chwil, można odmienić okolicę, gdzie taka konferencja się odbywa, a
nawet panujące tam warunki pogodowe. Świadomość to energia, więc to
wszystko jest możliwe. Kochani, ale nawet wtedy ten spokój nie staje się
częścią was samych. Dzisiaj przekażę wam początek odpowiedzi na to, jak
to osiągnąć.
To
nie jest żaden proces. To, co powiem bardziej przypomina pojęcie.
Sposób, w jaki to postrzegacie jest bardzo ważny, więc czy rozumiecie,
co wam chcę powiedzieć? Musicie udać się w magiczne miejsce, gdzie tkwi
spokój i zamiast stanąć przez murem, wy sami się musicie tym murem stać!
To jest bardzo zaawansowane pojęcie. Większość nawet nie rozumie, co
pragnę wam przez to powiedzieć, co to znaczy stać się murem. Wyobraźcie
sobie ten mur, do którego dochodzicie, jako piękną energię, której
częścią jest właśnie spokój. Wyobraźcie sobie mur jako coś, co stopniowo
można skruszyć na kawałki jakimś kilofem, wypełnić tym torby i zabrać
ze sobą. To jest bardzo linowe podejście, ale stanowi najlepszy dostępny
nam sposób na przekazanie wam pięknego, wielowymiarowego procesu
zwanego stawaniem się spokojem.
Spokój
wewnętrzny — i to nawet wtedy, kiedy niekoniecznie posiadacie go na
stałe — wpływa na was nawet w nocy, dyktując rodzaj snów. Za dnia na
wszystko zapatrujecie się inaczej, bowiem teraz część muru macie przy
sobie. Mur nazwano zasłoną, która oddziela ludzką świadomość od świętej
świadomości. Często się zdarza, że konieczny jest wam przewodnik, ktoś,
kto potrafi pokazać innym, jak nawigować między tymi dwoma stanami
świadomości. A wy tego przewodnika wcale nie potrzebujecie, zwłaszcza
teraz, w nowej energii. Wszystkie potrzebne narzędzia posiadacie we
własnym wnętrzu, wewnątrz wspaniałości, którą jesteście i sami
potraficie podejść do tego muru i jego cząstkę zabrać ze sobą.
Jak
to zrobić? Tutaj przede wszystkim chodzi o wasze przekonania. Jak była
mowa wcześniej, musicie to sobie uzmysłowić. Uzmysłowienie to
przekonanie, że dana rzecz jest rzeczywista. Uzmysławiacie istnienie
grawitacji. Jeśli ktoś się zapyta, czy wierzycie w istnienie grawitacji?
To się roześmiejecie, może nawet coś specjalnie strącicie na podłogę i
jeszcze bardziej się roześmiejecie. Grawitacja wcale nie wymaga wiary, a
przecież jest niewidzialna. Wierzycie w jej istnienie, bowiem jej
efekty widać wszędzie, zatem grawitację rozpoznajecie i przyjmujecie do
wiadomości. To samo w przypadku spokoju, musicie dobrze go przyjąć do
wiadomości, uzmysłowić sobie, że potraficie go osiągnąć.
I
teraz zaczynacie ćwiczyć. W medytacji, kiedy osiągacie spokój, stajecie
się wielowymiarowi, każdy, kto medytuje dobrze to zna, tego uczucia nie
da się udawać; jeśli się go osiągnęło, do się o tym wie. Wtedy wasza
świadomość poszerza się niemalże w nieskończoność i to się czuje. To
właśnie spokój, którym się człowiek poi, to właśnie mur. Kochani, w tym
momencie zaczynacie sobie uzmysławiać, że ten spokój to wy sami.
Zaczynacie się z tym spokojem identyfikować i oto gdzie należy rozpocząć
afirmacje. Po to macie afirmacje, aby owa wielowymiarowa świadomość,
którą właśnie osiągnęliście mogła zaadresować liniowość, czyli umysł
logiczny.
Niektórzy
będą się ze mną sprzeczać na temat tego, skąd pochodzą święta intuicja i
święte natchnienie twórcze. Jak wam mówiłem, to wszystko pochodzi z
połączenia trzech części: serca, mózgu i szyszynki. Musicie zrozumieć,
że tutaj używacie wszystkich tych trzech części, nie tylko samej logiki.
Tego nigdy nie się da pojąć tylko na logikę. Nigdy, bowiem to jest
pojęcie wywodzące się z serca, które następnie musi być zakodowane w
mózgu. Do tego właśnie służą afirmacje. Osiągnąwszy spokój wewnętrzny
pierwsze, o co was poproszę, abyście sobie wtedy powiedzieli: „Jam Jest
Spokój. Ja jestem spokojny. Ja zabieram stąd spokój i biorę go ze sobą,
staję się spokojem. Afirmuję i potwierdzam, że nie opuszczam tego
miejsca sam, ponieważ zabieram stąd coś, co daleko wybiega poza to, co
miałem dotychczas”. Stwórzcie sobie własne afirmacje i powtarzajcie je
za każdym razem, kiedy osiągacie spokój, kiedy podchodzicie do muru.
Pamiętacie
inne słowo na literę P, które niedawno wam przekazaliśmy: wytrwałość
[ang. persistence]? Wytrwałość także oznacza ćwiczenie [ang. practice]
kolejnym ważnym słowem na literę P jest cierpliwość [ang. patience].
Osiąganie spokoju wewnętrznego nie przychodzi automatycznie. Kochani, to
jest trudne, bowiem to polega na liniowym przyswojeniu stanu
wielowymiarowego. Siedzę jednakże przed publicznością, która odczuje to,
co pragnę wam przekazać. Jak można zdefiniować miłość? Czy można to
zrobić za pomocą logiki? Czy można ją logicznie zdefiniować? A jak
będzie brzmiała logiczna definicja intuicji? Czy twórczego natchnienia?
Tego się nie da wytłumaczyć logicznie. Wszystkie te pojęcia są
wielowymiarowe, tak samo, jak osiągnięcie spokoju wewnętrznego.
Nasz
dzisiejszy przekaz dobiega końca, jednakże, zanim to nastąpi wszyscy,
każdy w swoim języku [angielski i portugalski, a teraz i polski –
przyp.tłum.] powtórzymy zwrot: JAM JEST SPOKÓJ. Zróbmy to teraz wszyscy
razem: JAM JEST SPOKÓJ. Jeszce raz: JAM JEST SPOKÓJ. Czy czujecie jak
myśli i emocje odbierają taką afirmację? Powiedzmy to jeszcze raz: JAM
JEST SPOKÓJ. Po niektórych z was przejdą dreszcze, bowiem właśnie teraz
siedzicie w bardzo spokojnym i zacisznym parku i ćwiczycie podchodzenie
do muru. Kochani, jeśli do tego ćwiczenia podejdziecie rzetelnie, to ono
odmieni wasze życie.
Ktoś
się pyta, czy w ten sam sposób można także ćwiczyć miłosierdzie?
Odpowiedź: Nie, ha ha. Musicie najpierw posiąść spokój. Miłosierdzie się
ćwiczy nie w medytacji, lecz w życiu – w samochodzie, który wpierw
musieliście zaparkować. Miłosierdzia nie da się trenować w bezruchu,
bowiem miłosierdzie to inaczej miłość i empatia w akcji. Je się więc
najlepiej ćwiczy w samochodzie, jeżdżąc od A do B. Miłosierdzie więc to
rodzaj akcji, czy postępowania w rzeczywistości, w życiu, po osiągnięciu
spokoju.
Mam
nadzieję, że dostatecznie przybliżyłem wam wyjaśnienie tego, co to mur
oraz wyjaśniłem rodzaj nowego narzędzia w nowej energii. Kochani,
światło naprawdę zaczyna rozświecać w dość ciemnym świecie. Dobrze więc,
że przybyliście na Azory, aby odczuć rzeczywisty, prawdziwy, niezmącony
spokój, bowiem tutaj, gdzie nie spojrzeć, widać tylko piękno i spokój.
Obyście tę wycieczkę sobie zapamiętali.
I tak jest.
Kryon
Tłumaczyła: Julita Gonera
Korekta: Jadwiga Fedynkiewicz
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz