czwartek, 12 listopada 2020

Spokój wewnętrzny, cz. II

 Brak dostępnego opisu zdjęcia.

 
Spokój wewnętrzny, cz. II
Witam was kochani! Jam Jest Kryon ze Służby Magnetycznej. Oto siódmy przekaz z pięknych Azorów. Znajdujemy się w przepięknym parku, trochę mży, towarzyszą nam czasem nawet silne podmuchy wiatru. Kochani, tak właśnie zachowuje się Gaja w całej swej krasie. Ci, którzy mi towarzyszą dobrze to zaobserwowali, pogoda jest zmienna i nawet jej kaprysy są urocze. W takim miejscu, jak nasze, można przesiadywać godzinami i nigdy się nie znudzić. Już wcześniej opowiadaliśmy o panującym na Azorach niezmąconym spokoju, niektórzy z was także go odczuli i zaczynacie się doń przyzwyczajać. Zaczynacie rozumieć, że na Ziemi istnieją miejsca, które coś wam mówią i Azory są jednym z nich. Dzisiaj pragnę z wami ciągnąć dalej na temat wewnętrznego spokoju. Nasz przekaz więc jest dalszym ciągiem przekazu numer pięć, choć sam w sobie jest siódmym, bowiem nie wszystko jest liniowe.
W nauce dnia dzisiejszego przedstawię wam kilka zaawansowanych pojęć. Obecnie te pojęcia są planecie obce, ludzkość dopiero zaczyna do nich dojrzewać, zaczyna je rozumieć. Zanim zacznę, zapytam się: Jak wam się wydaje, czy natura ludzka jest zmienna, czy niezmienna? Jeśli zapytać o to psychologów bądź ludzi z przeszłości, to powiedzą wam, że natura ludzka jest niezmienna, zawsze taka sama. Tutaj widać różnicę między starą i nową energią, która obecnie wkroczyła w wiek miłosierdzia. Jako planeta — widać jak podnieśliście poziom zbiorowej świadomości i ponownie powtórzę, co historycy mówią, że już dawno powinna być kolejna wojna bowiem, patrząc wstecz, obserwują, że zbiorowa świadomość jest cykliczna i liczba tych cykli jest liczona liczbą wojen.
Jak już wam o tym mówiłem wcześniej, to się zaczyna dramatycznie zmieniać. Raptem, w skali globalnej, nikt nie chce wojny! Taki stan rzeczy zaczyna także powoli docierać do polityków; wyłania się więc nowy rodzaj natury ludzkiej. Ci, którzy to już zauważyli, to scenarzyści programów telewizyjnych, które stały się pod wieloma względami łagodniejsze, jest w nich mniej przemocy. Dzieje się tak z powodu zmiany pragnień ludzi w stosunku do tego, co chcą oglądać. To wszystko więc się dzieje naprawdę!
Kochani, pojęcie energii jest przez fizykę bardzo dobrze zdefiniowane, określone wieloma prawami, z których dotąd żadne nie odnosiło się do świadomości. Jednakże, w przeciągu ostatnich dziesięciu lat nauka zaczęła postrzegać świadomość jako rodzaj energii, a to zmienia wszystko. Bowiem jeśli świadomość to energia, to wtedy niektóre z praw rządzących fizyką muszą także rządzić świadomością. Jedno z tych praw mówi, że energii nie da się ani stworzyć, ani zniszczyć, ją tylko można przekształcić. Energia natury ludzkiej to rodzaj stanu świadomości i on się zaczyna przekształcać. Tutaj zatem rządzi pierwsze prawdo termodynamiki. Kiedyś uważano, że śmierć to koniec, ale obecnie nauka zaczyna pod tym względem także mówić co innego: śmierć nie jest końcem, bowiem świadomość to energia więc ona po prostu idzie sobie gdzie indziej. Zatem po raz pierwszy w historii nauka przyznaje istnienie duszy, uważając ją za część świadomości, która po śmierci wraca w kosmos.
Mówię wam o tym, abyście zrozumieli co przed wami. Niektórzy mówią mi: „Kryonie, przestań mówić o nauce, mów o miłości. Mów o ezoteryce, bowiem to najlepiej rozumiem i jestem w tym zorientowany”. A przecież ja właśnie o tym mówię, mówię wam, że Stwórca Wszechświata jest doskonałym fizykiem, że żyjący wewnątrz każdego z was Stwórca Wszechświata stworzył tę planetę, że w piachu pod waszymi stopami tkwi pewien system, którego część stanowicie wy sami. Nie możecie siebie oddzielać od tych spraw, jeśli bowiem się od tego odrywacie, to tylko dryfujecie i w niczym planecie nie pomagacie.
Wcześniej rozmawialiśmy z wami o spokoju wewnętrznym, o murze, o tym, jak osiągnąć spokój we własnym życiu. W piątym przekazie poruszaliśmy z wami pewne zagadnienia, które wydawały się wam zabawne, radziliśmy wam zaparkować samochód i obierać cebulę. Trzeba więc się zatrzymać, zatrzymać wszelkie działanie, jeżdżenie w tę i we w tę, przestać myśleć o tym, co robić i po prostu być. W wielu kulturach taka bierność nazywa się medytacją. Na planecie są tysiące medytujących, w pewnych regionach globu medytacja to codzienna praktyka, to główny cel życia.
Obieranie cebuli to opis procesu wyzbywania się wszelkich odgórnych założeń i nastawień, wszystkiego, czego was nauczono o tym, co dobre, a co złe. W procesie obierania cebuli chodzi o naukę tolerancji wobec wszystkiego, co was otacza. Tutaj chodzi o zmianę zdania na temat pewnych osób czy pewnych religii, tutaj chodzi o wypracowanie umiejętności postrzegania Boga we wszystkim i we wszystkich, niezależnie od tego, jak postępują lub jakiego są wyznania.
Mówiliśmy o podejściu do pewnego muru, kiedy to po długim okresie regularnych medytacji nareszcie osiągacie spokój wewnętrzny i każdy medyyujący dobrze wie, jak się ten stan odczuwa jak długo można go utrzymać. Wielu medytujących go osiąga i się nim poi. Po to się medytuje, bowiem wciąż powracacie po kolejny łyk. Specjalnie używam tutaj słowa poić, bowiem sami postrzegacie spokój jako pewien zasób, jak na przykład wodę. Jesteście spragnieni spokoju, siadacie w medytacji i się nim poicie.
Mur to stwierdzenie faktu, że napoiwszy się spokojem, nigdy nie idziecie dalej. Nie posiadacie pojęcia mówiącego o tym, że raz posiadłszy ten spokój można go posiąść na stałe bez potrzeby dalszej medytacji. To tak jak z restauracją, nie macie w świadomości pojęcia, że można się tam udać i przynieść stamtąd jedzenia na całe życie. Nie, do restauracji chodzi się jak się jest głodnym i posiłek spożywa na miejscu. Spokój traktujecie w bardzo podobny sposób.
Naszą dyskusję zaczynamy od spokoju, bowiem on stanowi początek i podstawę dla pracownika światła i innych, którzy pragną się nie angażować w dramat, nie dać się wciągać w jego wir, niezależnie co by to nie było. Spokój kochani wiedzie do innych stanów świadomości: do miłosierdzia czy przebaczenia. W celu ich osiągnięcia potrzebny jest najpierw spokój. Wy ten spokój traktujecie liniowo. Siadacie do medytacji poicie się nim i wychodzicie z medytacji. I potem ten proces powtarzacie raz po raz, po raz. Niektóre kultury są tym bardzo pochłonięte, ponieważ napój zwany spokojem wewnętrznym jest bardzo pożądany. Wy go uwielbiacie, wydaje się wam efektywnym środkiem rozwiązywania własnych problemów życiowych. Pytanie jednak, czy on także potrafi rozwiązać życiowe problemy innych? Czy kiedy sami poicie się pokojem, to czy ten fakt pomaga innym? Odpowiedź: Nie bardzo.
Można zwołać konferencję na temat spokoju i na niej osiągnąć grupową koherencję wszystkich uczestników, dzięki czemu na chwilę, czy na parę chwil, można odmienić okolicę, gdzie taka konferencja się odbywa, a nawet panujące tam warunki pogodowe. Świadomość to energia, więc to wszystko jest możliwe. Kochani, ale nawet wtedy ten spokój nie staje się częścią was samych. Dzisiaj przekażę wam początek odpowiedzi na to, jak to osiągnąć.
To nie jest żaden proces. To, co powiem bardziej przypomina pojęcie. Sposób, w jaki to postrzegacie jest bardzo ważny, więc czy rozumiecie, co wam chcę powiedzieć? Musicie udać się w magiczne miejsce, gdzie tkwi spokój i zamiast stanąć przez murem, wy sami się musicie tym murem stać! To jest bardzo zaawansowane pojęcie. Większość nawet nie rozumie, co pragnę wam przez to powiedzieć, co to znaczy stać się murem. Wyobraźcie sobie ten mur, do którego dochodzicie, jako piękną energię, której częścią jest właśnie spokój. Wyobraźcie sobie mur jako coś, co stopniowo można skruszyć na kawałki jakimś kilofem, wypełnić tym torby i zabrać ze sobą. To jest bardzo linowe podejście, ale stanowi najlepszy dostępny nam sposób na przekazanie wam pięknego, wielowymiarowego procesu zwanego stawaniem się spokojem.
Spokój wewnętrzny — i to nawet wtedy, kiedy niekoniecznie posiadacie go na stałe — wpływa na was nawet w nocy, dyktując rodzaj snów. Za dnia na wszystko zapatrujecie się inaczej, bowiem teraz część muru macie przy sobie. Mur nazwano zasłoną, która oddziela ludzką świadomość od świętej świadomości. Często się zdarza, że konieczny jest wam przewodnik, ktoś, kto potrafi pokazać innym, jak nawigować między tymi dwoma stanami świadomości. A wy tego przewodnika wcale nie potrzebujecie, zwłaszcza teraz, w nowej energii. Wszystkie potrzebne narzędzia posiadacie we własnym wnętrzu, wewnątrz wspaniałości, którą jesteście i sami potraficie podejść do tego muru i jego cząstkę zabrać ze sobą.
Jak to zrobić? Tutaj przede wszystkim chodzi o wasze przekonania. Jak była mowa wcześniej, musicie to sobie uzmysłowić. Uzmysłowienie to przekonanie, że dana rzecz jest rzeczywista. Uzmysławiacie istnienie grawitacji. Jeśli ktoś się zapyta, czy wierzycie w istnienie grawitacji? To się roześmiejecie, może nawet coś specjalnie strącicie na podłogę i jeszcze bardziej się roześmiejecie. Grawitacja wcale nie wymaga wiary, a przecież jest niewidzialna. Wierzycie w jej istnienie, bowiem jej efekty widać wszędzie, zatem grawitację rozpoznajecie i przyjmujecie do wiadomości. To samo w przypadku spokoju, musicie dobrze go przyjąć do wiadomości, uzmysłowić sobie, że potraficie go osiągnąć.
I teraz zaczynacie ćwiczyć. W medytacji, kiedy osiągacie spokój, stajecie się wielowymiarowi, każdy, kto medytuje dobrze to zna, tego uczucia nie da się udawać; jeśli się go osiągnęło, do się o tym wie. Wtedy wasza świadomość poszerza się niemalże w nieskończoność i to się czuje. To właśnie spokój, którym się człowiek poi, to właśnie mur. Kochani, w tym momencie zaczynacie sobie uzmysławiać, że ten spokój to wy sami. Zaczynacie się z tym spokojem identyfikować i oto gdzie należy rozpocząć afirmacje. Po to macie afirmacje, aby owa wielowymiarowa świadomość, którą właśnie osiągnęliście mogła zaadresować liniowość, czyli umysł logiczny.
Niektórzy będą się ze mną sprzeczać na temat tego, skąd pochodzą święta intuicja i święte natchnienie twórcze. Jak wam mówiłem, to wszystko pochodzi z połączenia trzech części: serca, mózgu i szyszynki. Musicie zrozumieć, że tutaj używacie wszystkich tych trzech części, nie tylko samej logiki. Tego nigdy nie się da pojąć tylko na logikę. Nigdy, bowiem to jest pojęcie wywodzące się z serca, które następnie musi być zakodowane w mózgu. Do tego właśnie służą afirmacje. Osiągnąwszy spokój wewnętrzny pierwsze, o co was poproszę, abyście sobie wtedy powiedzieli: „Jam Jest Spokój. Ja jestem spokojny. Ja zabieram stąd spokój i biorę go ze sobą, staję się spokojem. Afirmuję i potwierdzam, że nie opuszczam tego miejsca sam, ponieważ zabieram stąd coś, co daleko wybiega poza to, co miałem dotychczas”. Stwórzcie sobie własne afirmacje i powtarzajcie je za każdym razem, kiedy osiągacie spokój, kiedy podchodzicie do muru.
Pamiętacie inne słowo na literę P, które niedawno wam przekazaliśmy: wytrwałość [ang. persistence]? Wytrwałość także oznacza ćwiczenie [ang. practice] kolejnym ważnym słowem na literę P jest cierpliwość [ang. patience]. Osiąganie spokoju wewnętrznego nie przychodzi automatycznie. Kochani, to jest trudne, bowiem to polega na liniowym przyswojeniu stanu wielowymiarowego. Siedzę jednakże przed publicznością, która odczuje to, co pragnę wam przekazać. Jak można zdefiniować miłość? Czy można to zrobić za pomocą logiki? Czy można ją logicznie zdefiniować? A jak będzie brzmiała logiczna definicja intuicji? Czy twórczego natchnienia? Tego się nie da wytłumaczyć logicznie. Wszystkie te pojęcia są wielowymiarowe, tak samo, jak osiągnięcie spokoju wewnętrznego.
Nasz dzisiejszy przekaz dobiega końca, jednakże, zanim to nastąpi wszyscy, każdy w swoim języku [angielski i portugalski, a teraz i polski – przyp.tłum.] powtórzymy zwrot: JAM JEST SPOKÓJ. Zróbmy to teraz wszyscy razem: JAM JEST SPOKÓJ. Jeszce raz: JAM JEST SPOKÓJ. Czy czujecie jak myśli i emocje odbierają taką afirmację? Powiedzmy to jeszcze raz: JAM JEST SPOKÓJ. Po niektórych z was przejdą dreszcze, bowiem właśnie teraz siedzicie w bardzo spokojnym i zacisznym parku i ćwiczycie podchodzenie do muru. Kochani, jeśli do tego ćwiczenia podejdziecie rzetelnie, to ono odmieni wasze życie.
Ktoś się pyta, czy w ten sam sposób można także ćwiczyć miłosierdzie? Odpowiedź: Nie, ha ha. Musicie najpierw posiąść spokój. Miłosierdzie się ćwiczy nie w medytacji, lecz w życiu – w samochodzie, który wpierw musieliście zaparkować. Miłosierdzia nie da się trenować w bezruchu, bowiem miłosierdzie to inaczej miłość i empatia w akcji. Je się więc najlepiej ćwiczy w samochodzie, jeżdżąc od A do B. Miłosierdzie więc to rodzaj akcji, czy postępowania w rzeczywistości, w życiu, po osiągnięciu spokoju.
Mam nadzieję, że dostatecznie przybliżyłem wam wyjaśnienie tego, co to mur oraz wyjaśniłem rodzaj nowego narzędzia w nowej energii. Kochani, światło naprawdę zaczyna rozświecać w dość ciemnym świecie. Dobrze więc, że przybyliście na Azory, aby odczuć rzeczywisty, prawdziwy, niezmącony spokój, bowiem tutaj, gdzie nie spojrzeć, widać tylko piękno i spokój. Obyście tę wycieczkę sobie zapamiętali.
I tak jest.
Kryon
Tłumaczyła: Julita Gonera
Korekta: Jadwiga Fedynkiewicz

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz