Operacja Saturn miała za zadanie zniszczyć potężną twierdzę Czarnych Archontów i ich Ciemnej Hierarchii na tej planecie i jej satelitach, skąd prowadzą Ziemię, Układ Słoneczny i część Drogi Mlecznej.
Jak to zrobili?
W odległej przeszłości, podczas inwazji na Układ Słoneczny, Logos Saturna został przechwycony przez Jehowę (jednego z trzech synów Yaltabaotha, który zamienił tę planetę w swój Tron - bramę do Czarnych eonów, jednocząc ich pola inkarnacyjne z Ziemią.
W efekcie na naszą planetę wlały się strumienie opętańców, przedstawicieli 66 Rodziny Monadycznej, której ojczyzną był Saturn. Wykorzystali Tron jako Portal tranzytowy do inwazji i zrzucenia karmy, swojej i Czarnych Archontów, na Ziemię i jej Logos.
Współtwórcy i Wyższa Hierarchia Światła w pełni rozumieli, jak superkompleksowy był problem Saturna i jakiej skoordynowanej i bezinteresownej pracy będzie wymagało jego rozwiązanie od wszystkich, którzy będą w nim uczestniczyć.
Takie warunki dojrzewają obecnie. Zespół naziemny Wojowników Światła pracuje dużo i z powodzeniem na Płaszczyźnie Powierzchniowej i Subtelnej. Ich ważnym atutem jest nie tylko ogromne doświadczenie w wykonywaniu najtrudniejszych i największych opsów, ale także obecność na Ziemi.
Pierwszą częścią operacji było wyeliminowanie dwóch gigantycznych sześciokątnych Matryc, słupów energetycznych, które mocno zakotwiczyły Gaję do dwóch podobnych struktur na Saturnie.
Na Ziemi jeden z tych biegunów miał kształt dwóch nałożonych na siebie wielokierunkowych trójkątów. Od czasów starożytnych był to święty znak symbolizujący wiele dualistycznych koncepcji i mający różne nazwy - Znak Wisznu, Duada, Magendavid, Pieczęć Salomona (pentagram jest jej wariantem) i inne. Są one szczegółowo opisane w literaturze ezoterycznej.
Czarni Archonci przekształcili ją w potężny akumulator i powtarzacz negatywnej energii.Karmiła się nią cała ich Hierarchia oraz istoty na Saturnie i Ziemi.
A przecież ta struktura miała jeszcze jedną, ważniejszą podstawę i funkcję - tajną Pieczęć Jehowy.
Była ona stworzonym przez Czarnych Archontów Drzewem podrobionych ludzkich Monad wcielonych na Ziemi.
Składało się ono z części DNA Jehowy.
Dzięki tej Matrycy miał on absolutną kontrolę nad ludźmi i mógł spuścić na nich wszystkie karmiczne zanieczyszczenia Ciemnych Hierarchów.
Jak wspomniano wyżej, Jehowa był jednym z trzech synów Yaltabaotha, który powierzył mu Układ Słoneczny.
Drugi, Jahwe, prowadził Ziemię.
Trzeci, Sabaoth, przeszedł na Jasną Stronę, a jego imię brzmi dziś El Moria.
Czarni Archonci zbudowali wyjątkowy i naprawdę genialny system, w którym aspekt Jehowy był częścią człowieka. Jednocześnie Drzewo fałszywych Monad było głęboko osadzone w ziemskim Logosie.Wszystko było współzależne i nierozerwalnie splecione. Zapewniało to nietykalność wielu Czarnych Archontów, którzy za jego pośrednictwem łączyli się z ludźmi i Gają z poziomu astralnego.
W takiej sytuacji istniał tylko jeden sposób rozwiązania problemu - stopniowe rozminowanie Czarnego Matriksa z ciałem manifestacyjnym i DNA Jehowy na Planie Subtelnym Ziemi. Pozwoliłoby to również na zniszczenie go na Saturnie.
Współtwórcy i Galacom wyznaczyli kluczową rolę szefowi zespołu naziemnego, którego Monada najlepiej nadawała się do tej operacji. Musiał on włożyć aspekt i DNA Jehowy do siebie kawałek po kawałku, a następnie, ponownie złożyć i unicestwić je w swojej Monadzie.
Lightwarrior nie miał pojęcia jak trudna i wyczerpująca będzie dla niego ta operacja. Przez ponad tydzień, z pomocą Wywyższonych Mistrzów, substancja Jehowy była stopniowo wyrywana z ciała energetycznego Ziemi i wprowadzana do jego Monady, gdzie była przywracana z powrotem do sześciokąta.
Nie ma słów, żeby oddać jak trudne było to wszystko. Każda porcja wywoływała najsilniejsze ukłucia w sercu, powodując nieznośny ból i przeciążenia układu nerwowego. Lightwarrior nie mógł spać, ponieważ każdy ruch lub głębokie westchnienie bolało.
Ostatniego dnia Wywyższeni Nauczyciele wprowadzili do jego monady rdzeń Czarnego Matriksa - subtelny sześciokąt z prawoskrętną Antyswastyką (energia inwolucji) w centrum.
Była to szczególnie trudna męka dla Lightwarriora. Ale najgorsze było przed nami. Jeszcze tej samej nocy rozpoczęło się składanie całego Matriksa wprowadzonego do jego Monady.Tego, co przeżył w tych godzinach, nie da się w ogóle wyrazić słowami. Nadal nie rozumie, jak jego ciało fizyczne wytrzymało to wszystko.
W czasie całkowitego złożenia Czarnej Matrycy nastąpiła jej synchronizacja z Matczynym sześciobocznym wielościanem na Saturnie.
Korzystając z tego, Wywyższeni Mistrzowie uwolnili Logos Ziemi od aspektu Jehowy.
Poprzez synchronizację uzyskali dostęp do jądra Saturna. Podczas gdy oni przygotowywali kolejny etap operacji, Lightwarrior przez jeden dzień trzymał Czarny Matrix w sobie. Dopiero następnej nocy jego Monada zaczęła rozszczepiać ją wibracjami Światła Absolutnego.
Nagle jednak stało się to, co niewytłumaczalne. Wewnątrz Matrycy coś zaczęło się krystalizować. Szybko stało się jasne, że to coś było Wyższej Natury, gdyż mogło się przejawić tylko w wibracji Światła Absolutnego.Po jakimś dłuższym czasie wyłoniła się nieopisanie piękna Mandala - Aspekt jednego z Najwyższych Hierarchów Pleromy. W odległej przeszłości dał ją w formie Matrycy Yaltabaothowi (synowi Światowej Matki Zofii i Czarnemu Współtwórcy Lokalnych Wszechświatów), aby stworzył człowieka na Ziemi 3D. Byłoby to lepsze niż gdyby sam stworzył ludzi na podobieństwo bestii.
W efekcie Matryca trafiła do Jehowy, który wykorzystał ją do stworzenia Czarnego analogu na Płaszczyźnie Subtelnej Ziemi.
Po zakończeniu krystalizacji w Monadzie Światłonoścy zwrócił on Aspekt swojemu Właścicielowi w Pleromie.
To nie był jeszcze koniec. Dzień później, zupełnie niespodziewanie dla wszystkich, Najwyższy Hierarcha zwrócił na Ziemię swój Aspekt w postaci tej samej Matrycy. Zintegrował go z Monadą Wojownika Światła, a kopię - z planetarnym Logosem, aby pomóc ludziom w Przejściu do 5D.
Procedura trwała trzy dni. Lightwarrior znów musiał doświadczyć wszystkich najcięższych przeciążeń i bólu, jak przy ładowaniu w niego aspektów Jehowy.
Dalej - więcej. Nie zwalniając tempa, Współtwórcy przeprowadzili cztery eksperymenty z Absolutną Monadą Lekkoducha.
Pierwszy test był ukierunkowany na sprawdzenie, czy jego Monada może samodzielnie wyprodukować Absolutyzowaną substancję, "tkankę" dla swojego ciała, podobną do transfuzji krwi człowieka lub przeszczepu skóry.
Ku zaskoczeniu wszystkich, takowa Monada Lightwarriora dokonała takiej syntezy. Współtwórcy stworzyli w niej sztuczny deficyt masy i z podziwem obserwowali, jak Monada sama zaczęła produkować swoje atomy, Absolutyzowaną materię.
Potem eksperyment był skomplikowany. Wzięli porcję Absolutyzowanej substancji i stworzyli z niej urządzenie w formie korony. Chcieli wiedzieć, czy może ono naprawić uszkodzone ludzkie Monady. I czy możliwe jest stworzenie z tej substancji ich nowego Drzewa? Dwa dni później "korona" została przetestowana na osobie, która inkarnowała na Ziemi ze 108 Rodziny Monadycznej (szczegóły na temat tego strumienia patrz Operacja w Niemczech, część 2).
Niestety, zgodnie z oczekiwaniami, typowy przedstawiciel tego nurtu zdegradował się w 3D do takiego stanu, że promienna korona zupełnie nie była w stanie odtworzyć nawet substancji, z której składała się jego Monada, nie mówiąc już o Absolutyzowanej. Ta pierwsza po prostu nie miała na to wystarczających zasobów energetycznych.
Dzień później Współtwórcy przeprowadzili trzeci eksperyment z Monadą Światłonoścy. Z jednej z takich Dusz zmarłego człowieka, za zgodą jego Wyższego Ja, wyodrębniono segment karmy i umieszczono go w Monadzie Lightwarriora. Została ona skutecznie oczyszczona i wróciła do swojego właściciela.
W czwartym teście w Lightwarriorze umieszczono całą uszkodzoną ludzką Monadę. Jej oczyszczenie również zakończyło się sukcesem. To jeszcze raz potwierdziło prawdziwie nieograniczone możliwości wersji Absolutized w przetwarzaniu bez negatywnego wpływu dużych ilości karmy.
Ale czy Absolutyzowana Monada Lightwarriora mogła zniszczyć Pieczęć Jehowy (Matrix z jego DNA i aspektem monadycznym) na Saturnie? Żeby się o tym przekonać, Wniebowstąpieni Mistrzowie polecili mu wejść w bezpośredni kontakt z jej Subtelną materią i spróbować ją unicestwić.
Kontakt nastąpił. Potwierdził on, że substancja ta jest najsilniejszą karmiczną trucizną zdolną zabić cały Lokalny Wszechświat.Absolutyzowana Monada szefa zespołu naziemnego mogła unicestwić niewielki fragment substancji Jehowy, lecz stało się jasne, że nie poradzi sobie z całą Czarną Matrycą na Saturnie.
Wniebowstąpieni Mistrzowie postanowili działać inaczej. Z pomocą zespołu naziemnego, który udał się na ich polecenie do świętego miejsca w jednym z górskich regionów południowej Europy, zainstalowali w Logosie Saturna kopię Kryształu Absolutyzowanej Rzeczywistości.
Kryształ był przechowywany na Ziemi w Świątyni Wszystkich Żywiołów i stamtąd Wojownicy Światła kontynuowali operację. Wyodrębniwszy ze swoich Monad ciało przejawienia, przetransportowali je do świątyni Saturna.
Przy pomocy Kryształu Wywyższeni Nauczyciele zaczęli filtrować substancję przyczynową Logosu Saturna, oczyszczać ją z karmy i Absolutyzować.Na początku wszystko szło dobrze. Kryształ doskonale poradził sobie ze swoją funkcją. Jednak wkrótce nastąpiło coś nieoczekiwanego. Monada Saturna zaczęła zrzucać swoją karmę na tę planetę, do swojego ciała przyczynowego, gdzie gromadzi się info-energia, która kształtuje losy obiektu.
Aby zrozumieć, co się stało, przypomnij sobie ostatnie posty w DNI - Nasza Monada (części 1-3).
Każdy z nas ma Monadę, a Monada (w zależności od poziomu rozwoju, naszego i Duszy) ma ciała manifestacyjne.
Mogą one być: Monadyczne, przyczynowe, mentalne, astralne, eteryczne i fizyczne. Ciało Monadyczne może być połączone z przyczynowym i fizycznym. Lub idealnie - jako Monadyczne ciało pojedyncze na wszystkich poziomach (wymiarach), w tym 3D.Tak samo jest z Logosami Planetarnymi, Gwiezdnymi, Galaktycznymi i innymi Logosami Wszechświata. Mają one Monadę i ciała manifestacyjne. Na przykład, Logos Saturna jest ciałem przejawowym jego Monady na płaszczyźnie przyczynowej. A na planie fizycznym, Saturn może być widziany na nocnym niebie.
Żadna zmiana planetarnego Logosu (tj. ciała przejawowego Monady) nie będzie stabilna, jeśli Monada nie zgadza się z nią. A ponieważ Monada Saturna również została pochwycona przez Jehowę, oczyszczanie Logosu utknęło w martwym punkcie. Monada szybko przywróciła swoją niższą formę przejawiania się zgodnie ze swoim Matrycą.
Wywyższeni Nauczyciele stanęli przed koniecznością siłowego restartu Monady Saturna. Była to najbardziej skomplikowana operacja, której nikt nigdy nie przeprowadził we Wszechświecie.
Jednak przed tym należało rozwiązać szereg innych zadań taktycznych: przede wszystkim zniszczyć Monadyczną Pieczęć Jehowy na Ziemi. Co to jest?
Podobnie jak jego ojciec, Jehowa stworzył kilka Matryc samoodradzania się siebie, na wypadek gdyby został wyeliminowany. Jedna z nich znajdowała się w Strażnikach - 666 Monadach, które wcielały się na Ziemi, przekazując sobie sztafetą segmenty Matrycy.Nie były to zwykłe ludzkie Monady, lecz opętańcy stworzeni na Saturnie przez Jehowę, a przedstawiciele 66 Czarnej Rodziny Monadycznej.
Obie nie mogły samodzielnie zapewnić sobie Energii Życia i istniały jedynie jako forma Inteligencji pasożytująca na Monadach innych ludzi.
Stale zmieniali dawców, więc byli praktycznie nietykalni. Jedną z ich ofiar była 108 Rodzina Monadyczna (patrz wyżej).
Dodatkowo, te 666 Strażników było częścią dwóch par biegunów - na Ziemi i Saturnie, jednoczących obie planety. Istniał też trzeci biegun - dla inkarnacji. Opierał się on na ludzkich Duszach pochwyconych przez Czarnych Archontów i przetransportowanych na pole Saturna.
Cała ta zapętlona struktura na Płaszczyźnie Subtelnej miała za zadanie pochłonąć Ziemię i jej Logos. Dusze przetrzymywane na Saturnie były zakładnikami.
Dwaj dowódcy zespołów naziemnych natychmiast przystąpili do niszczenia Monad 666 opętańców. Ich unicestwienie odbyło się według nowego schematu. Schwytane 666 Monad, Lightwarriors wytworzyły pojedyncze samozaładowanie - tj. huraganowe zwinięcie ciał manifestacji (oprócz fizycznych) i kompresję wszystkich Monad do punktu, w którym nic nie może istnieć.
Następnie nastąpiło natychmiastowe przywrócenie obu Absolutyzowanych Monad ze stanu pojedynczego i jego rozwinięcie w jedno ciało manifestacyjne, ale bez 666 Czarnych Monad.Teraz przyszła kolej na rozprawienie się z Jehową. Ale uczestników op spotkała nowa niespodzianka. Przebiegły Jehowa przechytrzył wszystkich. Myśleli, że został zablokowany w Saturnie, ale skończył... na Ziemi. I to nie tylko na Ziemi, ale wewnątrz Matrycy Macierzyńskiej 108 Rodziny Monadycznej.
Dla wielu okazało się to szokiem. Genialne rozwiązanie pasuje do ojca Jehowy. Ukryj siebie w czymś, co gwarantuje ci nietykalność i niewykrywalność, sprawiając, że wszyscy myślą, że jesteś w innym miejscu.
Na przykład podczas restartu Matrycy kreacyjnej 108 Strumienia Monadycznego mógł on tymczasowo przenieść się do 666 possessorów, przeczekać reload, po czym spokojnie i co najważniejsze niezauważalnie wrócić do Matrycy.
Postanowiono natychmiast zlikwidować tę lukę. Lightwarriors pilnie wrócili do tego samego świętego miejsca w górach i razem z Wywyższonymi Mistrzami zresetowali w całości Matrycę Macierzy 108 Rodziny Monadycznej. Teraz Jehowa nie mógł już ukrywać się na Ziemi.
Te działania znacznie uszkodziły kanał zasilania energetycznego Monady Saturna, osłabiając ją i Jehowę. Pozwoliło to przejść do kolejnej części operacji.
Jeden z dowódców zespołu naziemnego przechwycił Monadę w swoje ręce i zrestartował ją. Aby nie zaszkodzić Logosowi Saturna, pozostali Lightwarriors tymczasowo wsparli go swoimi aspektami i energią życiową.
W tym samym czasie inny lider grupy, z pomocą Wniebowstąpionych Mistrzów, przechwycił Monadę Jehowy, umieścił ją w sobie i próbował unicestwić ją wewnętrznym, monadycznym podmuchem. Nie udało się to.
Nastąpił drugi wybuch. Monada Jehowy rozdzieliła się na segmenty, z których część przebiła się do 3D i uderzyła w ciało fizyczne Światłowca. Stało się to około godziny 23, gdy jechał samochodem, wracając do domu.Nagle poczuł ból i wszystko stało się czarne. Team leaderowi cudem udało się zatrzymać i przez następną godzinę stał na drodze, nie mogąc nawet wysiąść z samochodu, będąc na granicy utraty przytomności.
Potem, już w domu, zaczęły się najstraszniejsze rzeczy. Mdłości stały się tak silne, że zaczęły się konwulsje, na całym ciele wystąpił zimny pot i doszło do omdlenia. W ten sposób aspekty Monady Jehowy zostały w nim unicestwione. Trwało to całą noc. Dopiero rano mógł zasnąć.
Inne segmenty Monady Jehowy były przechwytywane po kawałku i unicestwiane przez Wywyższonych Mistrzów. Była też trzecia część fragmentów, która trafiła wielu członków grupy, nawet ich dzieci. Ale Lightwarriors zniszczyli odłamki również.Nastąpiły nowe niespodzianki, tym razem z Tytana i innych księżyców Saturna. Jak się okazało, na nich Czarne Archony zbudowały swoją główną infrastrukturę. W planetarnym Logosie były tylko pomocniczym ogniwem tego systemu.
Była to kolejna sztuczka Jehowy. Sprawił, że wszyscy myśleli, że wszystko co ważne jest na Saturnie, ale znajdowało się w jego satelitach. To dawało mu ważne korzyści w krytycznej sytuacji.
A nadeszła ona, gdy cała operacja wydawała się być bliska zakończenia. Pewnej nocy, niespodziewanie dla wszystkich, mechanizm, który aktywował wszystkie księżyce Saturna, uruchomił się samoczynnie. Na Płaszczyźnie Subtelnej ustawiły się one w pierścieniu bojowym i utworzyły jedną całość. Z niej nastąpiło uderzenie na Ziemię, Wywyższonych Mistrzów i Świetlistych Wojowników.
Ujawnił się kolejny szokujący fakt. Wszystkie księżyce Saturna miały opętanych, którzy wykorzystywali je jako swoją tajną kryjówkę. Stamtąd robili krótkie wypady i wracali do nich jak ślimak wypełza i chowa się.
Podczas takich wypadów opętani, poprzez opisane powyżej bieguny, swobodnie przenikali na Ziemię i uderzali albo we wcielonych pomocników Wyższej Hierarchii Światła, albo osiedlali się w ludzkich Monadach i Ciałach Subtelnych.
Co więcej, nie byli to tylko opętańcy, lecz Czarni Archonci. Każdy z nich zajmował jeden z 66 satelitów Saturna (współczesnej astronomii znane są tylko 62 satelity).
Główną sensacją było odkrycie na Tytanie... Matrycy samozmartwychwstania Jehowy. To zmusiło Wniebowstąpionych Mistrzów do głębszych studiów nad nim.I wkrótce dokonano oszałamiającego odkrycia: Jehowa nie był synem Yaltabaotha i Lilith, lecz klonem dawnego Czarnego Współtwórcy Lokalnego Wszechświata, jego klonem na poziomie Monad.
To wyjaśniało moc i nietykalność Jehowy. I chociaż Czarny Współtwórca przeszedł już na Jasną Stronę i stał się jednym z Hierarchów Pleromy, to jego niezależny klon nadal istniał i był bardzo niebezpieczny.
Trzeba było coś pilnie zrobić, a podczas gdy oni myśleli, Czarne Archony zadały nowy cios uczestnikom op. Dalsza zwłoka była jak śmierć. Matryca samoodtwarzania Jehowy na Tytanie mogła zostać aktywowana w każdej chwili.Lightwarriors pilnie wyruszyli do nowego miejsca Mocy, gdzie znajdowała się Świątynia Absolutyzowanej Rzeczywistości. Stamtąd najpierw przeprowadzili ekstremalny restart Logosu Saturna.
Został on przeprowadzony bez prepa, który był bardzo niebezpieczny. W tym formacie cała karma Logosu zostaje unicestwiona, a oni przyjmują to bardzo ciężko. Następnie, w zrestartowanym Logosie Saturna, grupa ponownie wprowadziła Kryształ Absolutnej Rzeczywistości.
Następna część była jeszcze trudniejsza i bardziej niebezpieczna. Wspólnie Wniebowstąpieni Mistrzowie i Wojownicy Światła musieli wyeliminować Ducha Jehowy i Matrycę jego samozmartwychwstania na Tytanie.
Oba istniały autonomicznie, nawet po wyeliminowaniu Monady Jehowy. Resetowanie Monady Tytana było niemożliwe, ponieważ księżyce planety ich nie posiadały.W wyznaczonym momencie, na polecenie Wniebowstąpionych Mistrzów, Lightwarriors wprowadzili Matrycę Absolutyzowanej Rzeczywistości do rdzenia Tytana. Jednocześnie skupili na nim wiązkę z Galaktycznego Centralnego Słońca Duchowego. Został on podwojony impulsem z rdzenia Pleromy, który został podzielony na 66 pod-promieni i wszedł w 65 księżyców Saturna.
W ten sposób zostały schwytane wszystkie ukryte Czarne Archony jako opętania. Satelity, które przez długi czas pomagały im się ukrywać, stały się ich pułapką i grobem.
Z 66 księżycem - Tytanem - wszystko było znacznie bardziej skomplikowane. Jak się okazało, nie Saturn, ale ten satelita odegrał kluczową rolę w funkcjonowaniu Tronu Yaltabaoth i Bram (Portalu) Czarnych eonów.
Jehowa i jego stwórca stosowali sprytne kombinacje odwracające uwagę, aby sprawić wrażenie, że wszystko działo się przez Saturna. Oczywiście ten ostatni nie był atrapą, ale i tak główną rzeczą w tym diabolicznym schemacie był Tytan.Daleko w przeszłości Czarne Archony dokonały mikropoświęcenia Ziemi, wyrwały kawałek jej rdzenia Logos. Stało się to w miejscu, gdzie dziś znajduje się Diabelska Wieża, w Wyoming, USA. Był to balon próbny, aby sprawdzić, czy możliwe jest wyrwanie Serca Gai i przeniesienie go na Saturna.
Współtwórcy i Hierarchowie Wyższego Światła udaremnili ten plan. Jednak Czarne Archony zachowały wyrwany segment i wszczepiły go w ciało Tytana. Z czasem przekształcili go w mikrokopię
Archonci otrzymali więc zdalny dostęp do ziemskiego Logosu i możliwość jego kontroli - analog wirtualnych programów biurowych.
To wyjaśniało zjawisko, którego naukowcy nie byli w stanie uzyskać. Sonda kosmiczna Huygens, operująca na powierzchni Tytana, zarejestrowała promieniowanie o niskiej częstotliwości z głębi oceanu płynnego metanu i etanu. Naukowcy nie rozumieją, jakie fale są wytwarzane.
Te fale były żywiołem Ziemi i ziemskiego biegu. A źródłem promieniowania była mikrokopia Logosu Gai.
Żeby ją wyeliminować, Wywyższeni Mistrzowie opracowali plan, który powierzyli zespołowi naziemnemu. Z tej samej Świątyni Absolutnej Rzeczywistości Lightwarriors usunęli z Tytana mikrokopię Logosu Ziemi i umieścili ją w reaktorze, stworzonym przez tymczasowe ciała monadyczne grupy wsparcia, żeby oczyścić ją z karmy.
Niestety, nie udało im się to z powodu niedostępności ich Monad. Lider grupy i Wywyższeni Nauczyciele musieli dokończyć pracę i zwrócili Gai jej oczyszczony aspekt.
Był to punkt kulminacyjny całej Operacji Saturn. Uwolniła ona część Ziemi z karmicznej niewoli Czarnych Archontów i przywróciła integralność Logosu Gai.
Po ponad miesiącu wyczerpującej pracy, Lightwarriors byli w skrajnie wyczerpanym stanie, psychicznie i fizycznie. Ale z boską pomocą zostali przywróceni do uczestnictwa w nowych opsach Współtwórców i Galacom.
Wielu postrzega je jako sci-fi, ale Lightwarriors pozostają na ten temat zdystansowani. Po prostu wykonują swoją pracę, która jest poza ligą wielu mężczyzn.
**By Lev
**Source
Logos Ziemi, pielęgnując go i żywiąc się energią wysysaną z ludzi przez opętanych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz