Jestem Archanioł Uriel i bardzo was kocham.
Kocham również tę planetę, Matkę Ziemię.
Ona jest moim domem! Ona jest największym wspaniałym twórcą.
Jestem tak bardzo stary, że nawet uczestniczyłem w samym tworzeniu Ziemi.
Ewolucja potrzebowała czasu.
Czas jest elementem.
Wasz rozwój idzie do przodu zgodnie z naszymi przewidywaniami.
Rada ode mnie:
W swojej pracy jako wojownik miłości, musisz pozostać skupiony na sobie.
Wszystko wypływa z was i z waszych wibracji, które stworzyliście przez całą waszą ciężką pracę w waszym życiu tutaj.
Łatwo jest patrzeć poza siebie, widząc wiele rzeczy, w tym momencie łatwo jest wam zapomnieć o waszej własnej ważnej, unikalnej energii, która pochodzi od was.
Obraz mówi więcej niż 1000 słów?
Największą "bronią" miłości jaką posiadasz jest TY, to co nosisz w swoim sercu, ciele, duchu i duszy.
Wszystkie kłopoty, wszystkie hinduizmy, wszystkie urazy to coś, z czym pracowałaś z zapałem, a potem przeciągnęłaś czerwoną nitkę przez ucho igielne i stworzyłaś cudowną przemianę.
To było dokładnie to, po co przyszliście na ziemię.
Jesteście transformatorami swoich własnych doświadczeń. Aby przeciągnąć nitkę przez małe oczko igły i wyjść z powrotem do wiecznej energii miłości.
Wyznaczacie drogę! Tworzysz ścieżkę!
Dla wszystkich innych, którzy będą podążać.
Tak jak inni już utorowali drogę dla ciebie, abyś był transformatorem w tym życiu.
I stworzyliście nowe ścieżki w tym życiu.
Nowe drogi, których nikt nigdy wcześniej nie widział.
Stworzyliście nową ziemię.
Nowa ziemia to nowa gleba, na której rosną nasiona.
W nowej glebie kwitną kwiaty, które nigdy wcześniej nie kwitły.
Widzimy kwitnące kwiaty, które od początku czasu na Ziemi były wiecznie zielone.
A teraz nagle zakwitają po raz pierwszy.
I jesteśmy tak ogromnie szczęśliwi.
Jesteśmy tak dumni z was wszystkich, cudownych lightworkerów na Ziemi!
Dokonaliście tak niesamowitej pracy.
Naprawdę stworzyliście nową Ziemię, gdzie miłość będzie kwitła i gdzie pokój i szacunek dla Matki Ziemi będzie naturalnym sposobem życia.
Kocham was
Uriel
**Channel: Kerstin Eriksson
**Source
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz