„To nie czarownice płonęły,
To były kobiety.
Kobiety, które postrzegano jako
Zbyt piękne,
Nazbyt szczere,
W których studniach było więcej wody (tak, mówię serio)
Na skórze miały jakieś znamię,
Które były za bardzo biegłymi zielarkami
Mówiły za głośno
Były za potulne
Miały za rude włosy,
Które były silnie związane z Ziemią
Kobiety, które tańczyły
Kobiety, które śpiewały,
Czy, tak na dobrą sprawę, robiły cokolwiek innego.
Siostry wzajemnie się oskarżały, kiedy ich noworodki topiono pod lodem.
Torturowano dzieci, aby się przyznały do kontaktu z „czarownicami” poprzez wkładanie do pieca i grożenie spaleniem żywcem.
Kobiety więziono pod wodą i jeśli zdołały się samodzielnie uwolnić, okrzykiwano je winnymi czarów i prowadzono na egzekucję;
Jeśli zaś się topiły, uznawano je za niewinne.
Kobiety strącano ze skał i klifów
Zakopywano je żywcem głęboko w ziemi.
Początek
temu szaleństwu dały lata głodu oraz wojny religijne i wielki strach. W
kościołach mówiono o istnieniu czarownic, diabłów, oraz że kobiety to
tylko same kłopoty. Tym samym stworzono kozła ofiarnego, co zresztą robi
się i dzisiaj. Wszystko co kobiece stało się obiektem bojaźni,
zwłaszcza kobieca seksualność, którą napiętnowano jako ciemną i
niebezpieczną, za którą kobiety zaczęto prześladować na całym świecie,
urządzając polowania na czarownice.
Dlaczego o tym piszę?
Ponieważ
słowa wydają mi się ważne, zwłaszcza gdy pracujemy nad przypomnieniem
tych ciemnych, stłumionych historii. Znajomość historii jest ważna w
budowie nowego świata, kiedy pracujemy nad uzdrawianiem linii rodowej,
nad byciem kobietą, to ważne aby straconym kobietom oddać ich głos,
zadośćuczynienie i szansę na osiągnięcie spokoju. To nie czarownice
płonęły
To były kobiety.”
Tłumaczyła: Julita Gonera
Od Julity: Poniższy
wpis upamiętniający rocznicę spalenia na stosie czarownic z Salem,
które miało miejsce 1 marca, 1692 stanowi przyczynek do dyskusji o
przeredagowywaniu własnej przeszłości na podstawie pracy nad
uporządkowaniem Akaszy, pracy nad swoimi bojaźniami, w świetle
miłosierdzia wobec planu, wobec samego siebie i wyrażania aktów
miłosierdzia. Każdemu, kto się identyfikuje z powyższym tekstem, kto
pamięta ten lub inne doświadczenia martyrologiczne oferuję poniższą
afirmację. Pod nią zamieszczam także link do cudownego przekazu Kryona o
pozbywaniu się „szumu smutku”, który może się tutaj okazać niezwykle
pomocny.
„Uwalniam
z Akaszy nadmiar ładunku elektromagnetycznego wokół wszystkich
wydarzeń, kiedy jako kobieta doświadczałam prześladowania w
jakiejkolwiek formie bądź byłam mordowana za wrodzone talenty i
predyspozycje. Niniejszym rozładowuję ten nadmiar zachowując
jednocześnie całą wiedzę i mądrość zdobytą we wszystkich tych
wcieleniach, gdyż ją sama wypracowałam i stanowi moją własność.
Jednocześnie wybaczam wszystkim swym katom i oprawcom, wszystkim, którzy
mnie zdradzili i których sama zdradziłam, gdyż obecnie mam lepszy
wgląd, dzięki czemu rozumiem, że tak ciężkie lekcje zostały wybrane ze
zgodą obu partii i służyły jako przyczynek do podnoszenia wibracji
Ziemi. Obecnie żyję w od dawna przepowiadanych czasach Nowej Lemurii i
jako Nowy Człowiek na Nowej Ziemi z otwartym sercem i w jedności z
resztą Rodziny Ludzkiej rozpoznaję wszystkie te doświadczenia i
podchodzę do nich z szerszym zrozumieniem wypływającym z miłosierdzia,
które żywię do siebie i swej podróży”.
Autor: Julita Gonera
„Szum smutku” można znaleźć tutaj: https://www.facebook.com/.../permalink/1847762845294660
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz