czwartek, 2 maja 2019

TAK WYGLĄDA ŚMIERĆ! - NIEZWYKŁY OPIS HISTORII ŚMIERCI KLINICZNEJ


Prezentujemy tekst, który jest tłumaczeniem tekstu z języka angielskiego. Dostaliśmy go do publikacji od naszego czytelnika i uznaliśmy, że jest bardzo ciekawy.
From: [...]
Sent: Wednesday, April 3, 2019 4:43 PM
To: nautilus@nautilus.org.pl
Subject: text - śmierć kliniczna

Dzień dobry :)
    Swego czasu przetłumaczyłem jedną z relacji ze śmierci klinicznej. Jeśli się wam spodoba to możecie go udostępnić. Oto on 


 Bardzo ciekawa relacja z przeżyć na pograniczu życia i śmierci
W lecie 1979 roku, David Oakford miał 20 lat i problemy z radzeniem sobie z jego sytuacją życiową. Jego dzieciństwo nie przygotowało go do prawidłowego radzenia sobie z życiem. Miał niską samoocenę, a wszystko co robił by znaleźć wewnętrzny spokój nie działało. Był nieszczęśliwy. Czuł się zagubiony i niekochany. Zaczął pić i brać narkotyki. Chciał znaleźć wewnętrzny pokój i czuł że on go wzywa. Na jednej z imprez David przedawkował narkotyki i zaznał stanu śmierci klinicznej (NDE) . Jego doświadczenie tego stanu jest jednym z najgłębszych jakie znamy. To co przeczytacie to to jego wspomnienie z tego doświadczenia. Znajduje się ono również w książce Kevina Williamsa „Nothing better than death”



1 SPOTKANIE DAVIDA Z PRZEZNACZENIEM
 Położyłem się, by użyć stabilności Ziemi w moim wysiłku by utrzymać kontakt z rzeczywistością. Wiedziałem, że muszę to zrobić, aby móc wrócić z powrotem w dół. Następną rzeczą jakiej byłem świadomy to jazda w samochodzie mojego przyjaciela. Myślę, że pojechaliśmy na północ przejeżdżając most Mackinaw. Potem przyjechaliśmy z powrotem. Przejeżdżaliśmy obok mojego rodzinnego domu. Widziałem rodziców siedzących na ganku.
Poczułem przyciąganie do drzew. Widziałem i czułem ich siłę. Widziałem ich korzenie sięgające głęboko w ziemię. Mam na myśli to, że na prawdę widziałem korzenie fizycznie sięgające pod ziemię. Później opowiedziałem przyjaciołom o tej przejażdżce autem. Powiedzieli, że jedynym miejscem, do którego się udałem był fotel do którego mnie zanieśli gdy straciłem przytomność na ganku.
Obudziłem się w tym fotelu trochę później. Gdy się obudziłem, to potrafiłem czuć pracujące organy mojego ciała. Zarówno każdy z osobna jak i wszystkie naraz. Nigdzie nie widziałem moich przyjaciół. Mogłem widzieć jednocześnie wszystkie pokoje w domu. Magnetofon grał album „Absolutely Live” the Doors'ów. Głośność była za duża jak dla mnie. Skoro nie widziałem przyjaciół to sam spróbowałem ściszyć muzykę, ale nie mogłem. Niezależnie od tego co robiłem muzyka wciąż grała. Znałem ten sprzęt. Miałem prawdziwy problem z hałasem. Darło się to na mnie, a ja nie miałem pojęcia dlaczego nie mogę tego ściszyć.
Wołałem moich przyjaciół, ale nikt nie przychodził. Próbowałem wyciągnąć wtyczkę, ale to też nie działało. Za każdym razem jak chciałem dotknąć przewodu to nie mogłem go złapać. To wciąż grało „LA Woman”, a dźwięk wstrząsał mną.
Biegałem po domu wzywając przyjaciół, krzycząc co chwilę, że muzyka jest za głośno. Jednak nikt mnie nie słyszał. Prosiłem, żeby ściszyć muzykę. Próbowałem wyjść na zewnątrz, ale nie byłem w stanie poczuć klamki. Widziałem światło dnia na zewnątrz, ale nie mogłem wyjść. Skończyłem w łazience, próbując uciec przed hałasem. Patrzyłem w lustro, ale nie widziałem siebie. To mnie przeraziło.
Wróciłem do pokoju i i zobaczyłem swoje ciało siedzące w fotelu. Wyglądało jakby spało. Byłem trochę przerażony tym, że widzę swoje ciało od zewnątrz. Inaczej niż do tego przywykłem.
Byłem sam. Byłem zmieszany i bardzo wystraszony. Próbowałem dostać się z powrotem do mojego ciała, ale nie mogłem. Nie mogłem tez dotknąć podłogi. Unosiłem się w powietrzu. Uniosłem się do punktu nad moim ciałem. Nie mogłem się już więcej ruszać. Krzyczałem o pomoc i nikt nie przychodził. Próbowałem wyjść na zewnątrz ale nie mogłem złapać za klamkę. Byłem wystraszony i samotny i nie wiedziałem co robić. Nie rozumiałem co się ze mną dzieje.
Prosiłem boga by mi pomógł. Wierzyłem wtedy w boga, jednak byłem zły na niego z powodu gównianego życia jakiego zaznałem. Sadziłem, że jeśli Bóg jest rzeczywiście wszechmocny i wszechwiedzący, jak mnie uczono, nie pozwoliłby na cały ból jaki doświadczyłem w życiu. Pomyślałem, że jeśli kiedykolwiek potrzebowałem boga, to właśnie teraz. I nie zawiodłem się rezultatem moich próśb o pomoc.
Spojrzałem na zewnątrz przez drzwi i zobaczyłem stojącą tam piękną istotę. Jej stopy nie dotykały ziemi. Po prostu rozpływały się w powietrzu. Miał nieokreśloną płeć i był młody. Nie potrafiłbym określić płci. Miał kręcone włosy i był mojego wzrostu. Miał też poświatę wokół. Poświata była zielona przy nim, nieco dalej przechodziła w niebieski, potem w biały. Powiedział: Jestem tu by ci pomóc. Gdy mówił to jego usta się nie poruszały. Nie słyszałem go swoimi uszami. Czułem to co mówi.
Gdy zobaczyłem tą postać i ona przemówiła do mnie, to już nie czułem się zaniepokojony. Czułem spokój jakiego nigdy wcześniej nie czułem. Czułem spokój jakiego szukałem przez całe życie. To uczucie było mi znajome. Jakbym już je kiedyś czuł, ale nie w tym życiu.
Ta przepiękna istota zawołała mnie po imieniu, którego nie pamiętam. Powiedziałem jej, ze pomyliła osoby, bo to nie jest moje imię. Zaśmiał się i powiedział, że byłem wielkim „mistrzem” oraz, że zapomniałem kim byłem. Nie dowierzałem mu, bo niezbyt wiedziałem co znaczy „mistrz” i gdybym był wielkim mistrzem to nie miałbym tych wszystkich problemów, które miałem. Czułem się złą istotą, bo to mi mówiono przez całe życie. Wielu ludzi tak mówiło.
Powiedział mi swoje imię, ale go nie pamiętam. Powiedział mi że zawsze był ze mną oraz, że wie że miałem ciężkie życie, oraz że jeśli chce to pomoże mi zrozumieć dlaczego tak było. Powiedział ,ze pomógłby mi przypomnieć sobie kim jestem. Powiedział, ze rozumie, że mogę mu nie wierzyć. Zaoferował, że udowodni mi, że wie wszystko o mnie.
Opowiedział mi o rzeczach, które robiłem gdy byłem dzieckiem. Udowodnił mi tym, że był ze mną cały czas. Powiedział mi o rzeczach, o których tylko myślałem. Powiedział mi, ze mogę iść gdziekolwiek chcę, a on mi pokaże jak to zrobić. Powiedział, że jeśli potrzebuję wrócić i zobaczyć moje ciało to też mogę to zrobić. Z moim ciałem będzie wszystko w porządku bo wciąż będę z nim w jakiś sposób połączony.


Gdy rozmawialiśmy to robiliśmy to telepatycznie. Cały czas miał radosny wyraz twarzy.
Powiedziałem, że chciałbym zobaczyć piramidy w Egipcie oraz południowo-zachodnie stany. Powiedział mi ze muszę tylko mu zaufać, pomyśleć gdzie chciałbym się udać i tak się stanie. Pomyślałem o piramidach i momentalnie tam się znaleźliśmy. Nie wiem dlaczego wybrałem piramidy. Po prostu mi się pojawiły w myślach. Gdy byliśmy tam to opowiedział mi kilka rzeczy o piramidach i Egipcie. Nie pamiętam teraz tego. Chciałbym to pamiętać, bo to było bardzo ważne dla przyszłości ludzkości.
Następnie udaliśmy się do południowo-zachodnich stanów. Jednak lecieliśmy tam powoli, tak abym mógł po drodze podziwiać widoki. Chciałem oglądać planetę oczami, które wtedy miałem. Widziałem kraje dalekiego wschodu i Pacyfik. Nad zachodnimi stanami zapadała noc. Widziałem coś, co jak mi wyjaśnił, było energią emanującą z niemal wszystkiego co widziałem, a szczególnie z roślin i zwierząt. Energia była mocniejsza na obszarach rzadziej zamieszkanych przez ludzi.
Najmniejsza energia była w miejscach zabudowanych przez ludzi. W miastach. Energia, którą tam widziałem pochodziła od ludzi żyjących w tych miastach. Wyjaśniono mi, że ludzie są podstawowymi producentami energii w miastach. Z powodu ich relatywnie niskich wibracji poziom energii jest tam niższy. Jednak też widziałem wyższe źródła energii w miastach. Widziałem ludzi mających wyższy poziom energii, a niektórzy z nich nawet mówili do istoty z którą byłem. Widziałem też ciemne dusze. Były to przywiązane do ziemi dusze, które odmówiły pójścia do światła. Polowały one na energie żyjących ludzi i próbowały użyć tych dusz by powstrzymać ewolucję ducha. Powiedziano mi, że jestem chroniony przed tymi ciemnymi duszami tak długo jak decyduję się na skupianie się na miłości we mnie. Ciemne dusze nawet nie próbowały na nas wpływać. Patrzyły na nas nieprzyjemnie i się oddalały. Powiedziano mi, że gdybym je widział to żeby im mówić, żeby szły do światła. Światło jest oknem do miejsca, do którego idą wszystkie dusze jeśli tak wybiorą.
Widziałem tez energię wokół ludzi. Miała ona różne poziomy i kolory. Istota wytłumaczyła mi ich znaczenie. Powiedział mi, że dusze na tej podstawie oceniają duchowy stan poszczególnych ludzi. Powiedział mi ze im jaśniejszy i bardziej lśniący jest kolor to tym bardziej zaawansowana dusza. Powiedział, ze widzenie aury wokół duszy jest użyteczne dla określenia jak wiele musi dana dusza pracować nad swoim rozwojem. Powiedział, że wyższe istoty wiedzą gdzie iść i co robić aby pomóc ziemskim duszom, tak więc mogą one czynić postęp jeśli się na to zdecydują. Powiedział mi, że każda dusza ma tą energię. Dlatego mogłem ja widzieć wokół każdego człowieka, którego zobaczyłem. Powiedział mi, ze mam ten sam typ energii co on, jednak moje wibracje są niższe, gdy jestem w ludzkiej formie. Z czasem jednak moja energia może wzrosnąć podobnie jak jego, jeśli podejmę trud świadomego rozwoju mej duszy.
Powiedział mi, że jest wiele rzeczy na tej planecie, które mogą widzieć dusze, a których nie widzą ludzie swoimi oczami, ponieważ ich wibracje są tak niskie. Pokazał mi życie w drzewach, które mogłem widzieć jako duch, a którego nie mogłem dostrzec w ludzkiej formie.
Wyjaśnił mi, że istoty o wysokich wibracjach żyją na Ziemi, ale nie są ludźmi. Są częścią samej Ziemi. Wyjaśnił mi, ze te istoty są opiekunami fizycznego życia na planecie. Te istoty opiekują się tym co my nazywamy naturą. Są istoty opiekujące się roślinami, minerałami, życiem morskim. Te istoty niższego szczebla pracują razem, by zapewnić ochronę wszystkim aspektom natury, oraz utrzymać je w zdrowiu. Gdy planeta ewoluowała, te wieczne istoty były tymi, które utrzymywały równowagę w naturze.
Wyjaśnił mi, że planeta, którą nazywamy Ziemią, tak na prawdę ma właściwe imię. Powiedział mi, że Ziemia naprawdę nazywa się Gaia. Powiedział mi, że Gaia ma własną energię, i że Gaia jest prawdziwa żyjącą istotą. Zapytałem czy możemy widzieć tą energię. Powiedział, że musimy być daleko od Gai aby ją docenić i zobaczyć. Powiedział, że ludzie są jedynymi zdolnymi by manipulować energią Gai. Robia to poprzez swoje wybory. Powiedział ,że jeśli ludzie decydują się żyć w harmonii z energią Gai to jest to dla niej dobre. Jeśli ludzie nadużywają energii Gai, wtedy ranią ją poprzez zmienianie struktury jej energii. Pokazano mi to na przykładzie jak ludzie pozbawili planetę lasów i zredukowali dostępną energię szybciej niż może być ona uzupełniona. Powiedział, ze Gaia była była bardzo silna, ale została znacznie osłabiona odkąd ludzie zaczęli używać zasobów w sposób niezgodny z kosmicznymi prawami.
Zapytałem go, czy moglibyśmy udać się w kosmos i zobaczyć energię Gai. Odpowiedział, że tak, oraz, że nie ma ograniczeń co do tego gdzie moglibyśmy się udać. Skupiłem myśli i zaufałem. Wtedy przenieśliśmy się w przestrzeń kosmiczną. Z daleka mogłem widzieć całą Gaię. To było takie piękne. Widziałem aurę wokół Gai. Aura mocno podziałała na mnie. Czułem głęboką miłość do tego pięknego miejsca. Słyszałem ruch Gai. Powiedziano mi, że ten dźwięk to energia wpływająca i wypływająca z Gai. Ta istota powiedziała mi, że Gaia jest bardzo unikatową planetą, ponieważ została zaprojektowana dla ludzi, by żyli na niej na zawsze. Została stworzona przez ducha by się bawić, uczyć i wzrastać. Powiedział, ze równowaga natury na Gai pozwala duchowi być w ludzkiej formie, gdy duch żyje w harmonii z naturą.
Natura istnieje by kompensować obniżone wibracje. Została stworzona dla dusz aby mogły się zaadaptować, dostroić do fizycznego ludzkiego ciała i jednocześnie mieć dostęp do energii, która pomoże im się rozwijać. Wyjaśnił, że ludzie zostali zaprojektowani przez Boga by żyć wiecznie na Ziemi i nie powinni „umrzeć”. Powiedział, że „umieranie” ziemskim ludzkim pojęciem i niewiele znaczy w świecie ducha. Powodem dla którego ludzie przypuszczalnie umrą jest to, że odeszli oni od równowagi z naturą i pozwolili by wpływało na nich to co stworzyli i co gwałci prawa kosmosu. Powiedział, że ludzie odeszli od życia w równowadze z naturą. Powiedział, że muszą ponownie poznać harmonijną równowagę, jeśli chcą przetrwać jako rasa i żyć na Ziemi na zawsze. Powiedział, że jest wciąż możliwe by ludzie nauczyli się tej harmonii, i że jest to kolejny wspólny cel dla ludzi żyjących na Gai. Powiedziano mi, że ludzie mogą ostatecznie uświadomić sobie, że muszą odbudować harmonię, jednak zostaną poczynione wielkie szkody zanim ludzie w pełni uświadomią sobie co czynili Gai i zaczną pracować nad odwróceniem szkód.
 
PODRÓŻ PRZEZ ŚWIAT DUCHOWY
Podróżowaliśmy mijając planety w naszym systemie słonecznym. W pobliżu każdej z planet słyszałem energię tak jak przy Gai. Widziałem też aurę wokół każdej z nich. Widziałem też duchy na każdej z nich. Mój przyjaciel powiedział mi, że wszystkie planety są miejscami do życia, nauki i ewolucji dla dusz. Widziałem wielkie miasta na każdej z tych planet. Wyjaśniono mi, ze inne życie w kosmosie nie jest łatwo zobaczyć bo te wszystkie istoty posiadały wyższe wibracje i większość dusz w ludzkiej formie nie osiągnęła jeszcze na tyle wysokich wibracji by je ujrzeć.
Istota powiedziała mi, że każda z planet ma temat do nauki, i ze każda nich może być wybrana przez dusze gdy jest ona pomiędzy fizycznymi wcieleniami. Powiedział, ze praktykujemy na innych planetach by przygotować się do życia na Ziemi. Powiedział, że Gaia jest najlepszym doświadczeniem dla duszy. Jest to najlepsze ponieważ nasza dusza tutaj ewoluuje szybciej niż gdziekolwiek indziej. Powiedziano mi, ze lekcje, których musimy się nauczyć, są trudne do nauczenia się bez posiadania fizycznej formy.
Wyjaśnił mi jak wybieramy fizyczne życie na Gai. Wyjaśnił mi, ze wybrałem rodziców, tak abym mógł się nauczyć tego czego potrzebuję się nauczyć by wzrosnąć. Wzrosnąć po to by wrócić i wykonywać prace duchową na Gai po tym jak osiągnę pewien stopień rozwoju. Powiedział, że powiedziano mi te wszystkie rzeczy abym mógł pomóc duszom się zjednoczyć i przywrócić Gai harmonię.
Wyjaśnił mi kilka rzeczy na temat Boga, których nie pamiętam. Dotyczyły kosmosu, jego rozmiaru i struktury. Powiedział mi, ze bóg nie jest widzialny ponieważ jest on wszędzie. Powiedział mi, że Bóg bardzo kocha Gaię, tak jak mężczyzna kocha swoją żonę.
Mówił tez o Jezusie. Powiedział mi, że Jezus był mistrzem, którego Bóg wysłał na Ziemię, by nauczał ludzi jak mają się zachowywać wobec siebie i znaleźć swoją ścieżkę prowadzącą z powrotem do wzajemnej harmonii oraz do harmonii z Gaią.
Powiedziano mi, że Jezus jest istotą, której Bóg powierzył zapewnienie duszom rozwoju. Powiedział, że Jezus ma wyższe wibracje niż jakakolwiek dusza. Powiedział, że Bóg darzy Jezusa najwyższą sympatią, bo był on najlepszym przykładem tego co ludzie muszą robić. Potem zobaczyłem Jezusa. Zobaczyłem światło. Światło Jezusa było najczystszym jakie kiedykolwiek widziałem. Nie trzeba było słów. Było tylko odczucie miłości, którego nawet nie próbuje opisać.
Powiedziano mi ze kochanie siebie nawzajem jest tym co dusze muszą robić by pokój i harmonia stały się standardem na Gai.
Powiedziano mi, ze w kosmosie istnieje hierarchia, której celem jest zachowanie harmonii we wszechświecie. Powiedziano mi, ze ludzie są integralną częścią tej harmonii, oraz że wolna wola, którą mamy, jest tą częścią dusz, która pozwala ludziom służyć kosmosowi.
Po tych wyjaśnieniach zobaczyłem cały nasz system słoneczny w pełnym kolorze. Wszystkie planety były w jednej linii i mogłem je wszystkie widzieć. Od Plutona po słońce. Czułem się pobłogosławiony i bardzo ważny. Dano mi ten dar i nie rozumiałem dlaczego. Oto unoszę się tutaj. Ja , istota, która zeszła ze swojej ścieżki by zadawać ból innym duszom. I nawet nikt mnie nie zapytał o to co robiłem. Zaszczycono mnie odpowiedzią na pytania, które ludzie zadają sobie przez całe życie.
Podziękowałem tej kochającej istocie za to co mi pokazała i wyjaśniła. Odpowiedział, że ma mi jeszcze więcej do pokazania, jeśli jestem gotów by tego doświadczyć. Odpowiedziałem, że jestem gotów. Nie wiedziałem dlaczego byłem wybrany, ale nie pytałem o to. Nie było to dla mnie ważne wtedy.
Zaczęliśmy wracać w kierunku Gai. Przybyliśmy do miejsca w cieniu Gai. To było miasto w chmurach. Miasto miało piękne białe budynki. Widziałem dusze tam żyjące. Wszystkie one miały wibracje, ale nie miały fizycznego ciała. Ci mieszkańcy wchodzili i wychodzili z budynków. Szli pracować, ale też się bawić. Widziałem miejsce, do którego dusze chodziły po coś co myślałem, że jest wodą. Nie było tam pojazdów. Dusze wydawały się poruszać tak jak ja i mój towarzysz – latając.
Miasto nie miało granic, które mógłbym zobaczyć. To było miejsce pełne wszelkiego rodzaju życia. Była tam natura. Wiele czystych roślin, drze i woda jak na Gai, lecz bardziej czysta. Natura była tam całkowicie idealna. Nieskażona ludzka manipulacją. To miejsce było jak Gaia, tylko że bez problemów i negatywności. Czułem, ze to jest to co w ziemskim języku określa się niebiosami.
Widziałem dusze przemieszczające się pomiędzy Gaią i miastem. Potrafiłem określić poziom rozwoju tych dusz na podstawie energii jaka emanowały. Widziałem, że zwierzęta tak samo jak ludzie udają się na Ziemie i z niej wracają. Widziałem ,że wiele dusz opuszcza Ziemię w towarzystwie przewodników, zaś dusze wracające na Gaię nie miały ich przy sobie. Istota powiedziała mi, że niektóre z tych podróżujących dusz, są tymi które pracują z ludźmi na Ziemi. Rozróżniałem dusze, które pracują z ludźmi, a tymi które przybyły tu jako uzupełnienia. Dusze, które wrócą na Gaię by doświadczać i się rozwijać (inkarnować przyp. tłum). Czułem emocje tych wracających jako uzupełnienia. Niektóre z nich były smutne, skołatane i wystraszone, tak jak ja przed spotkaniem tej istoty.
Istota zabrała mnie do jednego z większych budynków. Wewnątrz zobaczyłem wiele pracujących dusz. Robiły one rzeczy podobne do prac na Ziemi. Gdy przechodziliśmy obok nich to patrzyły na mnie. Myślę, ze to z powodu istoty jaka mi towarzyszyła.
Poszliśmy do góry i zobaczyłem dusze, które mnie znały. Witały się ze mną i pytały jak się mam. Dawały mi rady, których nie zapamiętałem. Myślałem ze otrzymam tu jakąś pracę do wykonania. Istota znała moje myśli i powiedziała, że najpierw muszę coś zrobić.
Byłem w ekstazie. Byłem w niebie pomimo tego wszystkiego co zrobiłem w trakcie mego życia na Gai. Doświadczałem tego o czym większość ludzi tylko śni. Miłość, którą tam czułem była ta samą, którą czułem gdy widziałem Jezusa. Szukałem na Gai tego czym było to miejsce. Szukałem tego co właśnie czułem w tym momencie. Znalazłem to czego szukałem przez całe życie. Byłem naprawdę szczęśliwy. Byłem w domu i wiedziałem o tym. Byłem gotów zostać i wykonywać każdą pracę jaka będzie mi dana.
Istota zabrała mnie do innego budynku, który był szczególny. Był większy i pokryty bardziej zieloną roślinnością rosnącą na nim i dekorującą go jak świątynię. Weszliśmy do środka przez dwuskrzydłowe drzwi lśniące życiem. Wnętrze było dekorowane panelami, które jak mi powiedziano były żyjącym drewnem z drzew rosnących w tym cudownym miejscu. Zaprowadził mnie do kolejnych drzwi i powiedział mi żebym zaczekał na ławce, podczas gdy on wszedł do środka.
Chwilę później wyszedł stamtąd. Powiedział mi żebym wszedł do pokoju i że poczeka na mnie na zewnątrz. Powiedział też bym się nie martwił. Pouczył mnie bym był szczery z istotami w tym pokoju. Powiedział mi, ze nie są one sędziami. Raczej są tymi, które oszacowują rozwój duszy na podstawie historii tejże duszy. Powiedział mi bym pamiętał kim jestem i bym powstrzymał się od lęku. Wiedziałem, ze prędzej czy później będę musiał rozstać się z tą istotą, ale byłem zadowolony, ze będzie ona na mnie czekać. Trochę się bałem rozstawać z nią, ale czułem, że jestem chroniony.

PRZEGLĄD ŻYCIA I LEKCJE
 Wszedłem i zobaczyłem grupę kilku siedzących za stołem. Stół był wykonany z lśniącego drewna i był idealny pod każdym względem. Dusze za tym stołem miały najwyższe wibracje jakie do tej pory widziałem, z wyjątkiem Jezusa.
Patrzyłem na te istoty i je rozpoznawałem. Nie wiem skąd je znałem, ale wydawały mi się znajome. Patrzyli na mnie.
Nagle zobaczyłem moich ziemskich rodziców zanim jeszcze się urodziłem. Zobaczyłem jak się ze sobą zeszli. Jak urodziło się moje starsze rodzeństwo. Zobaczyłem ich pozytywne i negatywne strony. Oceniałem ich pod kątem tego co wiedziałem i co chciałem osiągnąć na Gai. Istoty zapytałem mnie dlaczego wybrałem akurat tych rodziców. Powiedzieli, ze wiem jak i dlaczego ich wybrałem i poprosili mnie bym im to powiedział. Nie wiem skąd wiedziałem, ale powiedziałem im jak i dlaczego, a oni zgodzili się ze mną. Wybrałem ich by pomóc im na ich drodze oraz by osiągnąć moje cele.
Widziałem jak moja dusza idzie do matki i wchodzi w nią. Widziałem jak się rodzę jednocześnie z punktu widzenia obserwatora i dziecka. Kontynuowałem oglądanie swojego życia z punktu widzenia obserwatora oraz z punktu widzenia tych, na których wpłynąłem swymi czynami. Czułem ich uczucia będące skutkiem tego co im robiłem. Widziałem zarówno pozytywne jak i negatywne rzeczy. Widziałem je tak jak na prawdę się wydarzyły. Nic nie zostało pominięte ani niedokładnie pokazane.
Doświadczyłem surowości ponownych narodzin. Doświadczyłem opuszczania Nieba i przejścia na Ziemię. Widziałem siebie jako bezbronne dziecko, które potrzebuje matki do wszystkiego. Doświadczyłem miłości ojca a także jego złości. Doświadczyłem miłości mojej matki ale również jej lęku i złości. Widziałem wszystko co było dobre i złe w moim dzieciństwie. Doświadczyłem ponownie tego co wtedy robiłem. Czułem wszystkie moje emocje oraz emocje dusz które zraniłem oraz tych które kochałem. Z tego wszystkiego nauczyłem się, że bardzo się liczy to jakiego wyboru dokonam na Gai.
Nauczyłem się jak my ludzie jesteśmy potężni i jak możemy wpływać na siebie, zarówno pozytywnie jak i negatywnie. To było zdumiewające widzieć jak moje niewinne akcje miały miały tak wielki wpływ na dusze, o których nie miałem pojęcia że na nie wpływam. To było niezapomniane doświadczenie. Doświadczyłem całego spektrum uczuć z mojego życia w relatywnie krótkim czasie. Tam gdzie byłem czas tak naprawdę nie istnieje.
Widziałem jak się stałem tym kim byłem na Gai i dlaczego taki się stałem. Wszystko co robiłem w życiu wpływało na ewolucję dusz dookoła mnie. Widziałem przyczynę wszystkich moich czynów i zrozumiałem dlaczego robiłem to co robiłem. Było tam miejsce na wszystkie moje pozytywne i negatywne czyny. Nie było czynów, które były koniecznie złe, ale były czyny których dokonałem, a które nie przyczyniły się do pozytywnego wzrostu. Byłem zarówno ofiara jak i beneficjentem moich czynów. Doświadczenie tego nie było zbyt zabawne. Zobaczyłem jak pięknie by było gdyby zazwyczaj się wybierało działanie wpływające pozytywnie na inne dusze.
Następnie istoty w pokoju zapytały mnie o to co widziałem i co czuje w związku z dotychczasowym życiem. Wiedziałem, ze muszę dokonać szczerej oceny. Nie mogłem kłamać. Zawahałem się gdy zapytali mnie, czy wpływałem na ludzi bardziej pozytywnie czy negatywnie. Pomyślałem o skłamaniu.
Te istoty wiedziały co myślę. Musiałem im powiedzieć co czuję, że mogłem lepiej wykonywać swoja pracę na Gai. Wiedziałem co miałem do zrobienia na Gai. Wiedziałem też, że jestem na dobrej drodze by to zrobić, ale jeszcze nie skończyłem tego. Zgodzili się i powiedzieli, ze mam wciąż wiele rzeczy do zrobienia oraz że mogę chcieć wrócić i zrobić je. Powiedziano mi, ze to zrozumiałe jakie trudne to będzie dla mnie, ale jest to potrzebne kosmosowi bym to dokończył.
Powiedzieli, ze to byłoby mądre wrócić i dokończyć to co zaplanowałem.
Powiedzieli, ze postawiłem sobie wzniosłe cele na to życie na Gai a wydarzenia w życiu były osiąganiem tych celów, które założyłem sobie.
Powiedzieli, że początkowo przybyłem na Gaię by się uczyć i dzielić z innymi wykorzystując dary które zebrałem przez wiele wcieleń.
Powiedzieli, że jestem potrzebny na Gai by pomóc duszom i planecie przywrócić harmonię.
Powiedzieli, ze mam wielki potencjał by wpływać na inne dusze aby pomóc im wzrastać, oraz że Gaia jest najlepszym miejscem by to robić. Powiedziano mi, że wydarzenia których doświadczyłem do tej pory przygotowywały mnie do do dokonania dużego wkładu dla kosmosu oraz że moje doświadczenia nie powinny być odbierane jako osobisty atak. Nie chciałem się na to zgodzić, chciałem zostać. Powiedziałem im to.
Powiedziałem im, że jestem zmęczony, oraz że życie na Gai jest ciężkie i bezwzględne. Czułem, ze mój powrót byłby niebezpieczny dla kosmosu bo nie byłem wystarczająco zaawansowany na drodze mojej duchowej ewolucji. Powiedzieli, że jest to dokładnie dlaczego powrót na Gaię byłby w moim najlepszym interesie.
Powiedzieli, że jestem bardziej zaawansowany niż mi się to wydaje.
Powiedzieli, że jest możliwość bym został, jednak będę musiał prędzej czy później dokończyć swoją prace na Gai. Rodzaj pracy do jakiej jestem przeznaczony jest możliwy tylko na Gai. Mógłbym zostać jeśli zechcę, jednak to tylko przedłuży skompletowanie tego co mam wykonać dla tego wszechświata.
Wyjaśnili, ze najszybszym sposobem ukończenia mojej pracy byłby jak najszybszy powrót na Gaię.
Zszokowało mnie to. Próbowałem bezskutecznie negocjować. Wciąż nie lubiłem życia na Gai i tak na prawdę nie chciałem wracać. Te istoty rozumiały mnie ale były stanowcze. Musiałem podjąć decyzję i to była najcięższa decyzja jaka kiedykolwiek podejmowałem.
Wróciłem na Gaię i kontynuując moje życie. Uwierzcie lub nie ale odrzuciłem to doświadczenie klasyfikując je jako bardzo żywy „odlot”. Tak było do czasu, aż rozwinąłem się na tyle by uświadomić sobie jaki dar otrzymałem.
Dzielę się teraz tym doświadczeniem, ponieważ czuję, ze może pobudzić ona myśli i wspomóc wybory wpływające pozytywnie na planetę.
To czego się nauczyłem z tego doświadczenia to to, że każdy wybór jakiego dokonuję jest zapisywany i wróci później gdy stąd odejdę.
Moim celem jest zaoszczędzenie ludziom bólu, którego ja doświadczyłem podczas przeglądu życia oraz przyśpieszenie ewolucji ludzi na Gai. Także pomoc Gai i kosmosowi.
Życzę wam całej miłości jaką czuję w sercu i wysyłam ja wam.


KOMENTARZ DAVIDA
 Jestem jednym z tych, którzy mieli doświadczenie z pogranicza śmierci i otrzymali możliwość wyboru co do powrotu na tą planetę. Wróciłem tutaj z miłości dla tej planety. Miłości tak wielkiej, że porzuciłbym myśl o tym, że muszę wracać do domu. Zrobiłem to również by pomóc uzdrowić to miejsce poprzez dzielenie się tym czego doświadczyłem po tamtej stronie.
Bez dobrowolnej chęci powrotu nie byłoby mnie tutaj. Fizyczny ból, wojna, bieda, zaraza, gwałty, morderstwa itp. itd. na tej planecie są efektem tego, ze ludzie tu przychodzą i podejmują decyzje, wybory w celu nauki i rozwoju. Niestety uczenie się powoduje bałagan i ból jest częścią tego bałaganu. Ma tez dla mnie sens to, ze ta sama wolna wola jest użyteczna w sprzątaniu tego bałaganu.
Porównuję to do bycia na kampingu i podjęcia wyboru czy sprząta się bałagan czy nie. Jeśli decydujesz się sprzątać swój bałagan to to pomaga planecie pozostać taką jaką jest. Jeśli ktoś nie sprząta to przyczynia się do bałaganu. Jeśli ktoś sprząta swój bałagan i coś jeszcze, to to przyczynia się do uzdrawiania planety.
W moim doświadczeniu z pogranicza śmierci pokazano mi także, że w „niebiosach” jest wiele dusz, które bardzo chcą przyjść tutaj niezależnie od stanu w jakim jest planeta. Pokazano mi, że gdybym nie wybrał powrotu to byłbym w szkołach, które istnieją w niebie. Pracowałbym nad rozwojem, który muszę osiągnąć niezależnie od tego w jakiej formie będę istniał. Była to kusząca opcja z wyjątkiem tego ile czasu zajmie mi rozwój do tego poziomu by moja dusza mogła robić to co by chciała.
Rozumiem, ze dusze może wybrać pozostanie w niebie i działanie w nieskończoność na takim poziomie na jakim jest. Ale ja szukam czegoś więcej bo wiem ze co coś więcej istnieje
Pozostaje mi idea , że aby to miejsce wyglądało jak niebo, to trzeba tu stworzyć taką miłość jaka jest tam. Chciałbym to zobaczyć tu na tej planecie. Jeśli będzie trzeba to będę tu wciąż wracał by tak się stało. 
Tłumaczenie: Piotr Krzywdziński
https://www.nautilus.org.pl/artykuly,3703,tak-wyglada-smierc---niezwykly-opis-historii-smierci-klinicznej.html?fbclid=IwAR185Uy1z9B0WgnutUJBSTrs-wBFtpdux7-cPXzhPvjjDhRWzXMOXYvRSC0

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz