To, co wiemy o narodzinach Jezusa opiera się tylko
na dwóch relacjach ewangelicznych, które nieco różnią się szczegółami. W
innym świetle historię tę stawiają apokryfy – teksty usunięte poza
kanon, z których dowiadujemy się o sprawach, o jakich Nowy Testament nie
wspomina…
Historia narodzin Jezusa jest z jednej
strony powszechnie znana, a z drugiej pełna luk i niedopowiedzeń. Choć
każdy chrześcijanin zna opowieść o braku miejsca w gospodzie, o
pastuszkach i Trzech Królach, którzy przybyli, by pokłonić się
Dzieciątku, dwie Ewangelie będące "oficjalnymi" źródłami informacji o
Narodzeniu Pańskim nieco się od siebie różnią, choć zgadzają się co do
tego, że Jezus urodził się w Betlejem za czasów Heroda i że jego rodzice
byli małżeństwem.
REKLAMA
To,
że Jezus narodził się w "stajence" sugeruje św. Łukasz, pisząc, że
Maryja złożyła nowonarodzone dziecię do żłobu. Nie wspomina on jednak
ani słowem o Trzech Królach. U św. Mateusza nie ma wzmianek o żłobie,
ale pojawiają się tajemniczy Mędrcy ze Wschodu, o których informacje są
jednak nader skąpe.
Dla wielu osób to, dlaczego dwaj
ewangeliści poświęcili zagadce narodzin Jezusa tak niewiele miejsca, a
dwaj kolejni w ogóle się do tego nie odnieśli, pozostaje zagadką.
Historycy sugerują, że było to podyktowane wierzeniami i poglądami
pierwszych chrześcijan, którzy nie przywiązywali wielkiej wagi do
obchodów Bożego Narodzenia. Przez kilka pierwszych wieków prawdopodobnie
nie świętowano go w ogóle, gdyż nie było zgody co do daty narodzin
Jezusa (Klemens Aleksandryjski – zmarły ok. 212 r. Ojciec Kościoła pisał
przykładowo, że z zebranych przez niego informacji wynikało, że
Chrystus mógł przyjść na świat w kwietniu lub maju).
Nie oznacza to jednak, że narodzinami i
wczesnym życiem Jezusa nie interesowano się w ogóle. Temat był popularny
i często podejmowany, o czym świadczy fakt, że wśród apokryfów wyróżnia
się kategorię zwaną "ewangeliami dzieciństwa", które pokazują nieznane
strony historii o Narodzeniu Pańskim.
Jaskinia. Narodziny w chmurze
Apokryfy to zwyczajowa nazwa tekstów,
które zostały usunięte poza kanony biblijne z powodów takich, jak
niepewność co do ich autorstwa, zbyt fantastyczna narracja czy
synkretyzm religijny (łączenie w nich chrześcijaństwa z elementami
innych religii). Początkowo różne wspólnoty chrześcijańskie uznawały
wartość różnych pism natchnionych, jednak dość szybko zaczęto je
wartościować, o czym świadczy m.in. tzw. kanon Muratoriego* – fragment
anonimowego tekstu z II w. dzielący nowotestamentowe księgi na
akceptowane, potępione i te o dyskusyjnej treści. Spór o to, które
księgi są natchnione, a które nie, przeciągnął się na kolejne stulecia i
zakończyły go dopiero ustalenia Soboru trydenckiego poczynione w 1546
roku.
Tekstem, który znalazł się poza kanonem
była "Protoewangelia Jakuba" – jedna z najstarszych ewangelii
dzieciństwa, powstała ok. II w. i zachowana w ponad 140 odpisach. Choć
była doskonale znana wśród wschodnich chrześcijan, w Europie drukiem
wydano ją dopiero w XVI w. Apokryf ten, choć w głównej mierze
koncentruje się na historii życia Maryi, poświęca także nieco miejsca
narodzinom Jezusa.
Według "Protoewangelii Jakuba", Józef –
wdowiec z dziećmi, decyduje się na ucieczkę z Betlejem, gdy dowiaduje
się o nadchodzącym spisie ludności. Kieruje nim wstyd, gdyż Maryja –
dziewica ze świątyni, którą kilka lat wcześniej powierzono mu w opiekę,
jest w ciąży, ale to nie on jest ojcem dziecka. Nie będąc pewnym jej
wyjaśnień mówiących o niepokalanym poczęciu, decyduje się uciec na
pustynię wokół Betlejem razem z nią i swoimi synami.
W pewnym momencie wędrówki Maryja doznaje
wizji świadczących o nadchodzącym rozwiązaniu, mówiąc: "Józefie, zsadź
mnie z osła, ponieważ to, co jest w moim łonie nęka mnie, by się
narodzić". Niestety okolica jest odludna i jałowa i nie ma się gdzie
schronić. W pewnym momencie Józef zauważa jednak jaskinię, w której
zostawia Maryję z synami, a sam wybiera się w pobliże Betlejem,
poszukując żydowskiej akuszerki, która mogłaby przyjąć poród. W drodze
Józef doznaje wizji, w której "potwierdzone" zostaje mu dziewictwo
Maryi, a kiedy wreszcie dociera do jaskini z położną, zastaje na miejscu
przedziwny widok.
"Była tam ciemna chmura, która ocieniła
jaskinię. I rzekła położna: ‘Dziś dusza moja została wywyższona, bo moje
oczy ujrzały dziś rzecz przekraczającą wszelkie pojęcia, ponieważ
zbawienie narodziło się dla Izraela’. I natychmiast chmura poczęła
znikać z jaskini, a w jaskini pojawiło się wielkie światło. I wkrótce
światło to poczęło znikać, aż ukazało się dziecię i zbliżyło się, i
zaczęło ssać pierś swej matki" – mówi apokryf.
Po cudownym, bezkrwawym porodzie
Dzieciątku wizytę złożyli Trzej Królowie, przynosząc mirrę, kadzidło i
złoto. Nim jednak goście ze Wschodu trafili do jaskini, odwiedzili dwór
Heroda w Jerozolimie, którego poinformowali o nowym królu żydowskim,
jaki miał narodzić się w Betlejem Judzkim. W reakcji na to tyran wydał
rozkaz o rzezi niewiniątek, z jakiej mały Jezus uszedł cało schowany
przez matkę w "żłobie, z którego jedzą woły".
Dwunastu magów
Historię z "Protoewangelii…" powtarza w
nieco rozszerzonej i sfabularyzowanej formie inny apokryf zwany "Księgą o
narodzeniu Zbawiciela…", który dodaje do opowieści kilka nowych
elementów. Informuje on m.in., że podczas cudownych narodzin Jezusa dało
się słyszeć "głosy niewidzialnych istot" i że akuszerka sprowadzona
przez Józefa nosiła imię Zahel. Tekst opowiada też historię pastuszków,
na których Józef natrafił, wybrawszy się do miasta w poszukiwaniu czegoś
do zjedzenia. Ci opowiedzieli mu o wizji "potężnego męża", który
zwiastował im jakieś cudowne wydarzenie. Zaprowadzeni do jaskini z
Dzieciątkiem, oddali mu pokłon, a po nich na miejscu zjawili się
"wróżbici ze Wschodu".
"Księga o narodzeniu Zbawiciela…" znana
jest z wersji powstałej ok. VI-VII w., jednak zdaniem ekspertów, sama
historia jest dużo starsza. Na tej samej kanwie (być może zaczerpniętej
bezpośrednio z "Protoewangelii…") opiera się kilka innych apokryfów,
m.in. "Ormiańska Ewangelia Dzieciństwa" i jej wersja arabska (obie
przetłumaczone z niezachowanej wersji syryjskiej), które utrzymane są
jednak w innym stylu. Kolejny apokryf z tej grupy, "Ewangelia
Pseudo-Mateusza" (ok. VII w.), dodaje do opowieści o Narodzeniu Pańskim
wzmiankę o wole i ośle, które uklękły, by oddać cześć Jezuskowi.
Oryginalne wątki do bożonarodzeniowej
historii dodają także apokryfy, których głównymi bohaterami są Trzej
Królowie. Dlaczego tym, bądź co bądź, drugorzędnym postaciom
przypisywano tak duże znaczenie? Powodów jest kilka. Dla pierwszych
chrześcijan pokłon pogańskich dygnitarzy miał znaczenie prestiżowe i
wywyższał Chrystusa ponad inne bóstwa. Po drugie, w hołdzie Trzech Króli
dopatrywano się spełnienia starotestamentowych proroctw, m.in. tego z
"Księgi Izajasza", które zapowiadało: "I pójdą narody do swego światła,
królowie do blasku swojego wschodu. (…) Wszyscy oni przybędą z Saby,
zaofiarują złoto i kadzidło".
Ukształtowana w średniowieczu tradycja
europejska mówi o Trzech Królach (także astrologach lub magach), ale
według wierzeń syryjskich miało być ich dwunastu. Apokryf zwany
"Syryjską Opowieścią o Magach", znany z rękopisu z VII w., mówi, że
wschodni mędrcy, którzy odwiedzili małego Jezusa pochodzili z leżącej na
krańcu świata krainy Szir i należeli do tajnego zakonu szafarzy
tajemnic pozostawionych przez Adama, które przechowywane były w
sanktuarium, jakim była Jaskinia Triumfów. Próżno jednak wśród tej grupy
szukać Kacpra, Melchiora czy Baltazara. W orszaku znajdowały się takie
postaci jak Zaharuandad, Hormizd, Arszak, Mahruk, Merodach itd. Mieli
przybyć do Jerozolimy w kwietniu, a następnie podążyli do Betlejem.
Drogę wskazywała im kolumna światła i tajemnicza "gwiazda świetlista".
Królowie nie byli też sami. "Ormiańska Ewangelia Dzieciństwa" wspomina
przykładowo, że każdy z nich miał w swoim orszaku 4 tys. ludzi.
Część Ojców Kościoła nie uznawała
apokryfów za pisma heretyckie, ale raczej za "aneksy" do tekstów
objawionych, których nieraz kontrowersyjną treścią ludzie o ugruntowanej
wierze nie powinni się przejmować. A jak powinny być one traktowane
przez współczesnych chrześcijan? Specjaliści mówią, że apokryfów nie
należy mierzyć jedną miarą, gdyż wiele z nich było utworami literackimi
zainspirowanymi Biblią, podczas gdy inne napisano, by zasiać zamęt w
umysłach wiernych. Mimo to wiele apokryfów odegrało dużą rolę
kulturotwórczą i stało się fundamentem tradycji, opowiadając o
zdarzeniach, o których Pismo Święte milczało.
____________________________
Fragment "Protoewangelii Jakuba" w tłum. Ks. Marka Starowieyskiego (z: "Apokryfy Nowego Testamentu", WAM 2003).
Fragment Księgi Izajasza za "Biblią Tysiąclecia", Poznań 2003.
* Nazwa "Kanon Muratoriego" pochodzi od nazwiska jego odkrywcy, bibliotekarza Ludovico A. Muratoriego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz