Pod koniec dziewiętnastego wieku w podziemnych klasztorach w Tybecie europejscy podróżnicy znaleźli tajemnicze manuskrypty. Przedstawiały one dobrze zachowany stos z liści palmowych, na których były napisy w proto-sanskrycie, umożliwiające intuicyjne odszyfrowanie kontaktów między przedpotopową ludzkością z tajemniczymi istotami zwanymi „Synami ognistej mgły” i „inicjatorami”.
Analiza fragmentarycznych informacji o starożytnych cywilizacjach naszej planety zawartych w tych manuskryptach, a także podaniach i legendach narodów świata, połączona z objawieniami wizjonerów, pozwala nam dojść do wniosku, że ludzkość nawiązała kontakt z kosmitami od zarania swojej historii.
Bogowie „niebieskiej krwi” z Faetona
Starożytni mędrcy wierzyli, że pierwsza ziemska cywilizacja narodziła się miliony lat temu w Arktyce, na długo zanim została pokryta lodową skorupą. To był tropikalny kontynent Hyperborea – kraina piękna i świetlista, pokryta bujną roślinnością, nad którą Słońce nie zachodziło. W tamtych czasach Ziemia najwyraźniej znajdowała się znacznie bliżej Słońca i miała oś obrotu prostopadłą do orbity, tak więc nie było zmian pór roku. W tym prawdziwym „Ogrodzie Eden” powstała ziemska ludzkość. Według starożytnych źródeł, mieszkańcy peryferyjnego kontynentu byli bardzo wysokimi, niebieskookimi blondynami, to znaczy reprezentowali ideał nordyckiego typu człowieka. Współcześni wizjonerzy i kontaktowcy kosmiczni twierdzą, że Hyperboreańczycy byli kosmitami z konstelacji Łabędzia, którzy z powodu swojej fizycznej nieśmiertelności i późniejszego przeludnienie macierzystej planety przeprowadzili „kosmiczne zasiewy” rozumnego życia na podobnych pod względem warunków planetach systemu słonecznego – Wenus, Ziemi, Marsie i Phaetonie. Ze względu na środowiska tych planet i zewnętrzne wpływy kosmiczne, rozwój ludzkich ras był nierównomierny. Pierwszeństwo w ewolucji przypadło rozumnym mieszkańcom Faetonu i Wenus. Ziemianie i Marsjanie znacznie odstawali od nich. Dlatego pierwszymi opiekunami ludzkości w łańcuchu kosmicznych kontaktów Ziemian byli przybysze z planety Faeton, która znajdowała się na orbicie między Marsem a Jowiszem. Według świadectw tajnej wedyjskiej literatury, atmosfera Faetonu dziesiątki milionów lat temu, kiedy planeta jeszcze istniała, posiadała niską zawartość tlenu. Dlatego jego mieszkańcy mieli bladoniebieski odcień skóry. Ta okoliczność dała początek zachowanym do dziś tradycjom władców „niebieskiej krwi”, które były pierwszymi dynastiami królów starożytności.
O pobycie na Ziemi kosmitów z Phaethona pozostało wiele dowodów. W komentarzach dotyczących księgi „Dzyan” zachowała się wzmianka o „Synach Woli i Jogi” i „Boskich Nauczycielach”, którzy po raz pierwszy zstąpili na Ziemię na Dalekiej Północy i uczyli ludzi rzemiosła i architektury. „Wedy” i „Mahabharata”, które w swej istocie zawierają „nieziemską” wiedzę odwołują się do astronomicznych danych, które można zrozumieć tylko wtedy, gdy obserwator znajduje się na biegunie północnym. W chińskich kronikach napisano, że pojawili się na Ziemi „białoskórzy” przybysze z Północy, którzy twierdzili, że bezpośrednio porozumiewali się z bogami. Cesarz w starożytnych Chinach był uważany za „Króla Kosmosu”, który był na „Niebiańskim biegunie północnym”. Zeus ukazał się Grekom z Góry Olimp, symbolizującej odległe północne regiony planety. Wszechobecny Apollo odwiedzał Ziemię, gdzie Słońce nigdy nie zachodziło na słynnej Strzale (rakiecie), zaprzężonej w łabędzie (wskazywał na konstelację Łabędzia?). Eskimosi pamiętają „Jaśniejących Duchów Północy”. Nawet dzisiaj Dziadek Mróz (Święty Mikołaj) zamieszkuje w baśniowym kraju na dalekiej Północy.
Katastrofa planety Faeton przerwała kontakty Ziemian z ludźmi „niebieskiej krwi”. Ale ta katastrofa nie była wcale skutkiem sztucznie wytworzonego nuklearnego kataklizmu lub kolizji asteroidy-komety. Według Daniiła Andriejewa, wielkiego rosyjskiego wizjonera w jego „Róży Świata” cywilizacja z Faetona opuściła plan fizyczny (przeszła do wyższego wymiaru czasoprzestrzeni), powodując w ten sposób śmierć swojej planety. Być może z tego powodu przeobraził się w martwą piaszczystą-lodową pustynię kwitnący Mars.
Kosmiczni nauczyciele z Wenus
Adepci tajnych nauk twierdzą, że 18 milionów lat temu na Ziemi kwitła cywilizacja Lemuriańska, która powstała w czasach dinozaurów. W tym czasie w wyniku przesunięcia osi Ziemi, którą wywołała katastrofa na Faetonie, kwitnąca niegdyś polarna Hyperborea zamieniła się w krainę lodu, śniegu i mgły. Lemurianie osiedlili się na ciepłym i żyznym kontynencie znanym ludziom zamieszkującym wyspy oceanu Indyjskiego i Pacyfiku jako „kraina Mu”. Kontynent rozciągał się od obecnej Australii i Antarktydy do Himalajów. Ludność Lemurii początkowo składała się z olbrzymów-hermafrodytów. Według Platona i „Księgi Dzian” Lemurianie byli biseksualnymi upadłymi aniołami z Wenus i Marsa. Przez miliony lat przekształcili się w mężczyzn i kobiety, a ich wzrost zmniejszył się z 365 do 215 centymetrów. W swoim wyglądzie tamta ludzkość przypominała gigantycznych Indian z lekko niebieskawym odcieniem skóry. Pośrodku wydatnego czoła wystawała wypukłość – „trzecie oko”. W starożytnych legendach twierdzi się, że nauczyciele z Wenus odkryli Lemurianom kosmiczną wiedzę, z której utworzyły się wszystkie tajne doktryny Wschodu. Lemurianie budowali ogromne miasta z marmuru, bazaltu i „ziem rzadkich”. Byli umiejętnymi i odważnymi marynarzami, którzy zakładali osady na całej Ziemi, które wyróżniały się kamiennymi posągami. Życie Lemurian było pełne niebezpieczeństw. Otaczający ich gigantyczny świat był pełen ryków dinozaurów, okresowo wstrząsany trzęsieniami ziemi, tsunami i erupcjami wulkanów. Dlatego, jak twierdzą starożytne podania, w czasie największego rozkwitu przybyli do nich z pomocą bogowie z Wenus. To byli potomkowie pełnych wdzięku i białoskórych przybyszów z gwiazdozbioru Łabędzia, przejmując sztafetę mentorstwa od swoich braci ze zniszczonej planety Faeton.
Czy obecnie posiadamy informacje pozwalające potwierdzić, że na Wenus kiedyś istniało rozumne życie i przyjść, jak twierdzą adepci tajnych nauk, na pomoc ziemskiej ludzkości? Takie informacje są. Przede wszystkim należy powiedzieć o obecnych wnioskach ekspertów NASA, którzy twierdzą, że kiedyś istniały na Wenus ogromne rezerwy wody i tlenu. Rosyjski ufolog W. A. Szemszuk zakłada, że cała masa dwutlenku węgla, która jest bogata w atmosferze „zachmurzonej” planety, pojawiła się w wyniku spalenia biosfery, połączenia jej produktów spalania z tlenem, uzyskał to za pomocą prostych obliczeń wartości całkowitej masy żywej materii na Wenus. Okazuje się, że 400 000 razy (!) przewyższa masę biosfery Ziemi. Według Drunvalo Melchizedeka w maju 1985 roku NASA powiedziała stacji telewizyjnej na Florydzie o piramidach i sfinksach znalezionych na Wenus w kompleksie Sétere, dokładnie takich samych jak w egipskim kompleksie w Gizie. Ta wiadomość potwierdza przypuszczenie o jednolitej kosmicznej kulturze przybyszów z gwiazdozbioru Łabędzia, którzy stworzyli starożytne kolonie na Ziemi, Wenus, Marsie i Faetonie.
Rozumni mieszkańcy Wenus zachowali status kosmicznych opiekunów ludzkości przez dziesiątki milionów lat. Te dziesiątki milionów lat są zawarte w legendach wielu narodów jako „złoty wiek”, i czas raju kiedy „bogowie zstąpili na ziemię i komunikowali się ze śmiertelnikami”. Wenusjańska ludzkość opiekowała się nie tylko Lemurianami, ale także starożytnymi mieszkańcami Atlantydy. Cyklopowe ruiny Tiahuanaco w Andach, megalityczne budowle w Meksyku i Wielkiej Brytanii, tunele pod Afryką i Ameryką Południową, malowidła naskalne w Australii, jaskinie Półwyspu Indyjskiego, podziemne grobowce w Tybecie, piramidy chińskie, meksykańskie i egipskie – wszystko to jest wspaniałym obrazem życia na Ziemi, którą rządzili Tytani – uczniowie i potomkowie kosmicznych instruktorów z Wenus.
W tybetańskich rękopisach „Stu uwolnionych Wielkich Buddów” mówi się o zejściu z Wenus na Ziemię pierwszego Wielkiego Nauczyciela – Sanaty Kumary, który przybył w zagadkowej kwitnącej wyspie-mieście, otoczony wodami dawno już nie istniejącego morza Gobijskiego w Centralnej Azji. Razem z Sanatem Kumarą przybyli czterej „Ogniści Władcy” i setka ich pomocników. Ojcem legendarnego prarodzica cywilizacji Azteków – Quetzalcoatla jak twierdziły zniszczone bezpowrotnie przez konkwistadorów, ale odczytane przez chrześcijańskich misjonarzy indiańskie kroniki było Słońce, które według opisów podejrzanie przypomina planetę Wenus. W innej kronice Azteków mówi się, jak Bóg-Nauczyciel wstąpił na stos pogrzebowy, skąd płomień wstąpił na planetę Wenus. W 1479 r. Kapłani Majów uroczyście poświęcili ogromny kalendarzowy kamień. Ciekawe jest to, że pozwalał on ustalić ważne daty poprzednich wydarzeń na świecie poprzez oznaczenia przechodzenia Wenus przez ziemski południk i cykle planetarne. Peruwiańskie legendy opowiadają o boskiej Oregonie (Arizona), nazywanej tak z powodu szerokich błyszczących złotych uszu. Zeszła ona z Wenus lądując na wyspie na środku Jeziora Titicaca. W pobliżu tego legendarnego jeziora, jak wiadomo, jest nie mniej legendarne miasto Tiahuanaco ze swoimi zagadkowymi olbrzymimi budowlami. Słynne „Słoneczne Wrota” z Tiahuanaco ozdobione zagadkowymi figurkami ludzi i zwierząt. Jak ustalili archeolodzy obrazy te są kalendarzem, którego podstawą jest ruch Wenus. Ciekawe, że wszystkie postacie ludzi obecnych w symbolach kalendarza mają skrzydła i wyglądają jak anioły z Biblii i skrzydlate rzeźby ze starożytnej Mezopotamii. Peruwiańczycy uważają, że bóg Viracocha przybył z Wenus wyłaniając się przed nimi z wód Jeziora Titicaca. Przybył na kontynent południowoamerykański, nauczając i uzdrawiając przodków Inków – tak samo majestatycznie i triumfalnie wkroczył do całej Ameryki Północnej legendarny Bóg-Nauczyciel Quetzalcoatl Azteków. Broniąc się przed wrogami Viracocha podniósł ręce do nieba i w nieznanym przodkom Indian języku (słowo „Quetzalcoatl” należy do leksykonu Atlantów – autor) zrobił stamtąd niewidzialną a następnie ognistą ścianę, z której leciały strzały do przerażonych napastników. Ogólnie rzecz biorąc, należy powiedzieć, że poprzez całą swoją kulturę Inkowie przez wieki wykazywali respekt i pełen szacunku w stosunku do Wenus.
Legendy Ameryki Południowej są bardzo podobne do legend starożytnego wschodu, które mówią, że dawno temu świetliści bogowie zstąpili z gwiazd, aby ustanowić „złoty wiek” na Ziemi. Bardziej szczegółowe informacje o bogach-nauczycielach z Wenus zawarte są w kronikach chaldejskich. Według nich w 1100 r. pne. na południu Azji Środkowej istniała Drawidia – kolonia Atlantydy, często odwiedzana przez Mentorów z Wenus, którzy dzielili się swoją wiedzą z kapłanami.
Misja oświecenia kosmicznych nauczycieli z Wenus dla Ziemian została ukończona, według jednych danych w roku 1800, według drugich – w 750 roku przed naszą erą. W tym okresie, w wyniku gigantycznej kosmicznej katastrofy w pobliżu planety Wenus, zakończyła istnienie kolonia humanoidalnych kosmitów z konstelacji Łabędzia. Nie wiemy, co się stało z Wenus. Niektórzy badacze (W.A. Shemszuk) uważają, że „planeta chmur” została spalona przez olbrzymią energię słoneczną. Inni (N.N. Niepomniaszczy) powołują się na chińskie legendy, w których twierdzi się, że w XVIII wieku pne. jednocześnie pięć planet zeszło ze swoich orbit. Taką kosmiczną katastrofę można wyjaśnić jedynie śmiercią Faetona. Dlatego całkiem możliwe, że przyczyną zniknięcia inteligencji i biosfery na Wenus była zagłada Faetona – przejście duchowej świadomości rozumnych mieszkańców planety w inny wymiar.
Niedoszłe zagarnięcie Ziemi
Pomiędzy 10 a 3 tysiącleciem p.n.e. niemal równocześnie u wszystkich narodów: Egipcjan, Sumerów, Chińczyków, Majów mieszkańców dalekiej północy i u australijskich Aborygenów są wizerunki smoków. W źródłach pisanych Egipcjan, Chińczyków, Tybetańczyków, amerykańskich Indian, wszystkich narodów europejskich pojawia się temat drakońskiego (smoczego) panowania na Ziemi. Smokom, które ogłosiły się bogami, kapłani składali w ofierze ludzi i święte zwierzęta. Indianie Ameryki Północnej zachowali legendy o inwazji na Ziemię przez potworne smoki, które zniszczyły cywilizację ich przodków. Opowieści większości narodów planety są podobne w jednym powtarzającym się temacie o złym smoku, z którym trzeba było walczyć aby nie oddać mu młodych kobiet i płacić daniny.
Badacze starożytnych cywilizacji, a także niektórzy utalentowani kontaktowcy (M.Eritsyan, Yu.Babanina (1998) zgadza się, że „drakoński” motyw w kulturze wielu narodów na świecie istnieją ze względu na pojawienie się agresywnych reptoidów z systemu gwiezdnego Syriusza. Właśnie dzięki rozumnym reptoidom swój rozkwit zawdzięcza aryjska (w terminologii ezoteryków) grupa ludzkości. Wcześniej Aryjczycy nie zaprzeczali ich związkowi z gwiezdnymi przybyszami: oni po prostu mówili o tym, że ich odlegli przodkowie przybyli z Syriusza. Staroindyjski („Mahabharata”) oraz starożytny chiński ( „Fenshen”) eposy opisują okrutną wojnę z stosowaniem broni jądrowej, biologicznej i promieniowej, którą prowadzili między sobą konkurujące klany i dynastie starożytnych Aryjczyków. Wojny dlatego też były okrutne, ponieważ jednej z walczących stron pomagali bogowie. Według legendy wszystkie te opisane wydarzenia miały miejsce w XII wieku pne. Może się to wydać dziwne, ale w tym samym czasie bogowie pomogli Grekom podczas oblężenia Troi, a Jahwe i jego aniołowie poprowadzili dzieci Izraela przez pustynię. Istnieje uzasadnione przypuszczenie, że Jahwe pod imieniem Indra pomógł pierwszym Aryjczykom pokonać pozostałości cywilizacji Asurów (kulturowi i historyczni spadkobiercy Nauczycieli z Wenus).
Po opisywanych wydarzeniach, w Chinach czczenie smoków wyniesiono do stopnia kultu. Świadkowie „Państwa Środka” (Konfucjusz, Lao Tzu) uważali, że Niebiański Smok był prarodzicem pierwszej dynastii boskich cesarzy. Smoki poruszały góry, z powodzeniem stosowały hipnozę, telepatię, były odporne na broń zwykłych śmiertelników, dużo jadły, lubiły młode kobiety, były wiecznie młode. Zgodnie z legendami mieszkały w bajkowych pałacach na dnie morza, gdzie potajemnie czcili zagadkowego Gwiezdnego Władcę.
Niewątpliwym dowodem obecności obcych reptoidów na Ziemi są dziwne czaszki znalezione przez archeologów. Od ludzi różnią się one jedynie mniejszymi rozmiarami (nieco większymi niż męska pięść) i grzebieniem na czubku głowy przypominającym niektóre gatunki gadów i płazów. Zachowały się doniesienia hiszpańskich konkwistadorów do króla, w których komunikowano odkrycie plemienia ludzi z ogonem w Ameryce Północnej.
Nie możemy powiedzieć z pewnością co było przyczyną odejścia reptoidów, które wykorzystały pierwszych Aryjczyków w charakterze marionetek. Najprawdopodobniej ich przedwczesne odejście z areny wydarzeń historycznych było spowodowane czynnikami (infekcje wirusowe i degeneracje genetyczne z powodu nieobojętności wobec „córek człowieczych”) biologicznymi. Ostatnie wzmianki o istnieniu mocno zmutowanych przybyszów z Syriusza pochodzą z czasów Iwana Groźnego (koniec XVI wieku), kiedy poszły pod ziemię „czudy biełogłaze”(czudy białookie), nazywane tak za sprawą obecność w „trzeciego wieku??? (третьего века)”, jak u gadów, zagadkowy naród z rosyjskiej Północy. W tajnowedyjskiej literaturze naukowej uważa się, że kulturowym i genetycznym przodkom złych smoków częściowo udało się osiągnąć swoje. Podzielili ludzkość wprowadzając u zniewolonych narodów systemy pieniężne i państwowe.
Równocześnie z reptoidami, zgodnie ze starożytnymi źródłami, Ziemię próbowały skolonizować i inni przybysze z układu gwiezdnego Syriusz – rogaci humanoidzi.
W mitach afrykańskiego plemienia Dogonów, żyjących w Somalii i mających „pozaziemską” astronomiczną wiedzę zachowały się informacje o cywilizacji z obcej planety znajdującej się w systemie Syriusza. Ciekawe, że opis kosmicznych przybyszów u Dogonów przypomina w większości bardziej rogatych i ogoniastych diabłów niż ludzi (czy nie stąd pochodzą początki i obecnie cieszącego się dobrym zdrowiem kultu rogatego Diabła?). Archeolodzy nadal znajdują czaszki rogatych ludzi – Taurów. Rogi, zgodnie z legendą, zdobiły legendarnego przodka starożytnej egipskiej cywilizacji – Thota. W wielu starożytnych pochówkach w różnych częściach świata naukowcy znajdują statuetki rogatych antropomorficznych istot. Z legend starożytnej Grecji wiemy, że Minotaur był rogatym potworem, który żył w lochu. W mitach starożytnych Chin mówi się o „synach niebios” – rogatych bóstwach. Chiński protoplasta ludzkości – legendarny Fusi (u Hindusów znany jest jako Wjasa – autor Wed) jest zawsze przedstawiany z rogami. Ogólnie rzecz biorąc, według starożytnych źródeł rogi pojawiają się u tych, którzy mieli związek z bogami, ale potem stracili je z powodu zdrady. Tajnowedyjska nauka twierdzi, że u wielkich świętych – Thotha, Buddy, Chrystusa, Mojżesza, Zoroastery – szczególnie wrażliwi ludzie widzieli dwa świecące promienie odchodzące z głowy w górę. Przy ich załamaniu, twierdzą ezoterycy, pojawia się manifestacja wiązek światła w świecie fizycznym i pojawiają się „rogi”.
Nie wiadomo w jakim celu przybyły na Ziemię rogaci humanoidzi. W każdym razie, w mitach i legendach narodów Ziemi nie mówi się o krwawych wojnach z tą rozumną rasą z gwiezdnego systemu Syriusza. Więcej informacji jest na temat ich niedostępności i relatywnie rzadkich kontaktów z Ziemianami. Ostatnie wzmianki o „rogatych” odnoszą się do roku 490 ne., kiedy goniec Filippid podczas swego legendarnego biegu maratońskiego spotkał włochatego i rogatego Pana, a także w 87 roku n. e., kiedy to, według Plutarcha, rzymscy żołnierze spotkali w Grecji żałosnego i głupiego rogatego satyra. Wygląda na to, że rogaci humanoidzi nie przyzwyczaiły się do Ziemi z tych samych powodów, co ich agresywni sąsiedzi – reptoidzi z układu gwiezdnego Syriusz. Legendy i podania o rogatych władcach były powszechne w średniowieczu w Skandynawii, Niemczech i Wielkiej Brytanii („Król jeleni”). Normanowie, krzyżaccy i brytyjscy rycerze długo ozdabiali swoje hełmy rogami jako symbolem wyboru i położenia bogów.
Niestety, nie możemy powiedzieć nic konkretnego o możliwych kosmicznych kontaktach współczesnej ludzkości. Tym zajmuje się półoficjalna dyscyplina naukowa – ufologia, która w naszych czasach znajduje się w stadium składania i opisu faktów. Wydaje się, że paleoastronautyka w przyszłości da szczegółowy obraz współczesnego wpływu obcych kosmitów na życie ludzi na Ziemi. Jeśli chodzi o starożytne kontakty ludzkości z cywilizacjami pozaziemskimi, o których tutaj mówiliśmy, w pełni poparliśmy i rozwinęliśmy punkt widzenia tych bezstronnych badaczy, którzy wierzą, że cała kultura ludzkości jest po prostu nasycona śladami dawnych wizyt kosmicznych przybyszów.
źródło
Pod koniec dziewiętnastego wieku w podziemnych klasztorach w Tybecie europejscy podróżnicy znaleźli tajemnicze manuskrypty. Przedstawiały one dobrze zachowany stos z liści palmowych, na których były napisy w proto-sanskrycie, umożliwiające intuicyjne odszyfrowanie kontaktów między przedpotopową ludzkością z tajemniczymi istotami zwanymi „Synami ognistej mgły” i „inicjatorami”.
Analiza fragmentarycznych informacji o starożytnych cywilizacjach naszej planety zawartych w tych manuskryptach, a także podaniach i legendach narodów świata, połączona z objawieniami wizjonerów, pozwala nam dojść do wniosku, że ludzkość nawiązała kontakt z kosmitami od zarania swojej historii.
Bogowie „niebieskiej krwi” z Faetona
Starożytni mędrcy wierzyli, że pierwsza ziemska cywilizacja narodziła się miliony lat temu w Arktyce, na długo zanim została pokryta lodową skorupą. To był tropikalny kontynent Hyperborea – kraina piękna i świetlista, pokryta bujną roślinnością, nad którą Słońce nie zachodziło. W tamtych czasach Ziemia najwyraźniej znajdowała się znacznie bliżej Słońca i miała oś obrotu prostopadłą do orbity, tak więc nie było zmian pór roku. W tym prawdziwym „Ogrodzie Eden” powstała ziemska ludzkość. Według starożytnych źródeł, mieszkańcy peryferyjnego kontynentu byli bardzo wysokimi, niebieskookimi blondynami, to znaczy reprezentowali ideał nordyckiego typu człowieka. Współcześni wizjonerzy i kontaktowcy kosmiczni twierdzą, że Hyperboreańczycy byli kosmitami z konstelacji Łabędzia, którzy z powodu swojej fizycznej nieśmiertelności i późniejszego przeludnienie macierzystej planety przeprowadzili „kosmiczne zasiewy” rozumnego życia na podobnych pod względem warunków planetach systemu słonecznego – Wenus, Ziemi, Marsie i Phaetonie. Ze względu na środowiska tych planet i zewnętrzne wpływy kosmiczne, rozwój ludzkich ras był nierównomierny. Pierwszeństwo w ewolucji przypadło rozumnym mieszkańcom Faetonu i Wenus. Ziemianie i Marsjanie znacznie odstawali od nich. Dlatego pierwszymi opiekunami ludzkości w łańcuchu kosmicznych kontaktów Ziemian byli przybysze z planety Faeton, która znajdowała się na orbicie między Marsem a Jowiszem. Według świadectw tajnej wedyjskiej literatury, atmosfera Faetonu dziesiątki milionów lat temu, kiedy planeta jeszcze istniała, posiadała niską zawartość tlenu. Dlatego jego mieszkańcy mieli bladoniebieski odcień skóry. Ta okoliczność dała początek zachowanym do dziś tradycjom władców „niebieskiej krwi”, które były pierwszymi dynastiami królów starożytności.
O pobycie na Ziemi kosmitów z Phaethona pozostało wiele dowodów. W komentarzach dotyczących księgi „Dzyan” zachowała się wzmianka o „Synach Woli i Jogi” i „Boskich Nauczycielach”, którzy po raz pierwszy zstąpili na Ziemię na Dalekiej Północy i uczyli ludzi rzemiosła i architektury. „Wedy” i „Mahabharata”, które w swej istocie zawierają „nieziemską” wiedzę odwołują się do astronomicznych danych, które można zrozumieć tylko wtedy, gdy obserwator znajduje się na biegunie północnym. W chińskich kronikach napisano, że pojawili się na Ziemi „białoskórzy” przybysze z Północy, którzy twierdzili, że bezpośrednio porozumiewali się z bogami. Cesarz w starożytnych Chinach był uważany za „Króla Kosmosu”, który był na „Niebiańskim biegunie północnym”. Zeus ukazał się Grekom z Góry Olimp, symbolizującej odległe północne regiony planety. Wszechobecny Apollo odwiedzał Ziemię, gdzie Słońce nigdy nie zachodziło na słynnej Strzale (rakiecie), zaprzężonej w łabędzie (wskazywał na konstelację Łabędzia?). Eskimosi pamiętają „Jaśniejących Duchów Północy”. Nawet dzisiaj Dziadek Mróz (Święty Mikołaj) zamieszkuje w baśniowym kraju na dalekiej Północy.
Katastrofa planety Faeton przerwała kontakty Ziemian z ludźmi „niebieskiej krwi”. Ale ta katastrofa nie była wcale skutkiem sztucznie wytworzonego nuklearnego kataklizmu lub kolizji asteroidy-komety. Według Daniiła Andriejewa, wielkiego rosyjskiego wizjonera w jego „Róży Świata” cywilizacja z Faetona opuściła plan fizyczny (przeszła do wyższego wymiaru czasoprzestrzeni), powodując w ten sposób śmierć swojej planety. Być może z tego powodu przeobraził się w martwą piaszczystą-lodową pustynię kwitnący Mars.
Kosmiczni nauczyciele z Wenus
Adepci tajnych nauk twierdzą, że 18 milionów lat temu na Ziemi kwitła cywilizacja Lemuriańska, która powstała w czasach dinozaurów. W tym czasie w wyniku przesunięcia osi Ziemi, którą wywołała katastrofa na Faetonie, kwitnąca niegdyś polarna Hyperborea zamieniła się w krainę lodu, śniegu i mgły. Lemurianie osiedlili się na ciepłym i żyznym kontynencie znanym ludziom zamieszkującym wyspy oceanu Indyjskiego i Pacyfiku jako „kraina Mu”. Kontynent rozciągał się od obecnej Australii i Antarktydy do Himalajów. Ludność Lemurii początkowo składała się z olbrzymów-hermafrodytów. Według Platona i „Księgi Dzian” Lemurianie byli biseksualnymi upadłymi aniołami z Wenus i Marsa. Przez miliony lat przekształcili się w mężczyzn i kobiety, a ich wzrost zmniejszył się z 365 do 215 centymetrów. W swoim wyglądzie tamta ludzkość przypominała gigantycznych Indian z lekko niebieskawym odcieniem skóry. Pośrodku wydatnego czoła wystawała wypukłość – „trzecie oko”. W starożytnych legendach twierdzi się, że nauczyciele z Wenus odkryli Lemurianom kosmiczną wiedzę, z której utworzyły się wszystkie tajne doktryny Wschodu. Lemurianie budowali ogromne miasta z marmuru, bazaltu i „ziem rzadkich”. Byli umiejętnymi i odważnymi marynarzami, którzy zakładali osady na całej Ziemi, które wyróżniały się kamiennymi posągami. Życie Lemurian było pełne niebezpieczeństw. Otaczający ich gigantyczny świat był pełen ryków dinozaurów, okresowo wstrząsany trzęsieniami ziemi, tsunami i erupcjami wulkanów. Dlatego, jak twierdzą starożytne podania, w czasie największego rozkwitu przybyli do nich z pomocą bogowie z Wenus. To byli potomkowie pełnych wdzięku i białoskórych przybyszów z gwiazdozbioru Łabędzia, przejmując sztafetę mentorstwa od swoich braci ze zniszczonej planety Faeton.
Czy obecnie posiadamy informacje pozwalające potwierdzić, że na Wenus kiedyś istniało rozumne życie i przyjść, jak twierdzą adepci tajnych nauk, na pomoc ziemskiej ludzkości? Takie informacje są. Przede wszystkim należy powiedzieć o obecnych wnioskach ekspertów NASA, którzy twierdzą, że kiedyś istniały na Wenus ogromne rezerwy wody i tlenu. Rosyjski ufolog W. A. Szemszuk zakłada, że cała masa dwutlenku węgla, która jest bogata w atmosferze „zachmurzonej” planety, pojawiła się w wyniku spalenia biosfery, połączenia jej produktów spalania z tlenem, uzyskał to za pomocą prostych obliczeń wartości całkowitej masy żywej materii na Wenus. Okazuje się, że 400 000 razy (!) przewyższa masę biosfery Ziemi. Według Drunvalo Melchizedeka w maju 1985 roku NASA powiedziała stacji telewizyjnej na Florydzie o piramidach i sfinksach znalezionych na Wenus w kompleksie Sétere, dokładnie takich samych jak w egipskim kompleksie w Gizie. Ta wiadomość potwierdza przypuszczenie o jednolitej kosmicznej kulturze przybyszów z gwiazdozbioru Łabędzia, którzy stworzyli starożytne kolonie na Ziemi, Wenus, Marsie i Faetonie.
Rozumni mieszkańcy Wenus zachowali status kosmicznych opiekunów ludzkości przez dziesiątki milionów lat. Te dziesiątki milionów lat są zawarte w legendach wielu narodów jako „złoty wiek”, i czas raju kiedy „bogowie zstąpili na ziemię i komunikowali się ze śmiertelnikami”. Wenusjańska ludzkość opiekowała się nie tylko Lemurianami, ale także starożytnymi mieszkańcami Atlantydy. Cyklopowe ruiny Tiahuanaco w Andach, megalityczne budowle w Meksyku i Wielkiej Brytanii, tunele pod Afryką i Ameryką Południową, malowidła naskalne w Australii, jaskinie Półwyspu Indyjskiego, podziemne grobowce w Tybecie, piramidy chińskie, meksykańskie i egipskie – wszystko to jest wspaniałym obrazem życia na Ziemi, którą rządzili Tytani – uczniowie i potomkowie kosmicznych instruktorów z Wenus.
W tybetańskich rękopisach „Stu uwolnionych Wielkich Buddów” mówi się o zejściu z Wenus na Ziemię pierwszego Wielkiego Nauczyciela – Sanaty Kumary, który przybył w zagadkowej kwitnącej wyspie-mieście, otoczony wodami dawno już nie istniejącego morza Gobijskiego w Centralnej Azji. Razem z Sanatem Kumarą przybyli czterej „Ogniści Władcy” i setka ich pomocników. Ojcem legendarnego prarodzica cywilizacji Azteków – Quetzalcoatla jak twierdziły zniszczone bezpowrotnie przez konkwistadorów, ale odczytane przez chrześcijańskich misjonarzy indiańskie kroniki było Słońce, które według opisów podejrzanie przypomina planetę Wenus. W innej kronice Azteków mówi się, jak Bóg-Nauczyciel wstąpił na stos pogrzebowy, skąd płomień wstąpił na planetę Wenus. W 1479 r. Kapłani Majów uroczyście poświęcili ogromny kalendarzowy kamień. Ciekawe jest to, że pozwalał on ustalić ważne daty poprzednich wydarzeń na świecie poprzez oznaczenia przechodzenia Wenus przez ziemski południk i cykle planetarne. Peruwiańskie legendy opowiadają o boskiej Oregonie (Arizona), nazywanej tak z powodu szerokich błyszczących złotych uszu. Zeszła ona z Wenus lądując na wyspie na środku Jeziora Titicaca. W pobliżu tego legendarnego jeziora, jak wiadomo, jest nie mniej legendarne miasto Tiahuanaco ze swoimi zagadkowymi olbrzymimi budowlami. Słynne „Słoneczne Wrota” z Tiahuanaco ozdobione zagadkowymi figurkami ludzi i zwierząt. Jak ustalili archeolodzy obrazy te są kalendarzem, którego podstawą jest ruch Wenus. Ciekawe, że wszystkie postacie ludzi obecnych w symbolach kalendarza mają skrzydła i wyglądają jak anioły z Biblii i skrzydlate rzeźby ze starożytnej Mezopotamii. Peruwiańczycy uważają, że bóg Viracocha przybył z Wenus wyłaniając się przed nimi z wód Jeziora Titicaca. Przybył na kontynent południowoamerykański, nauczając i uzdrawiając przodków Inków – tak samo majestatycznie i triumfalnie wkroczył do całej Ameryki Północnej legendarny Bóg-Nauczyciel Quetzalcoatl Azteków. Broniąc się przed wrogami Viracocha podniósł ręce do nieba i w nieznanym przodkom Indian języku (słowo „Quetzalcoatl” należy do leksykonu Atlantów – autor) zrobił stamtąd niewidzialną a następnie ognistą ścianę, z której leciały strzały do przerażonych napastników. Ogólnie rzecz biorąc, należy powiedzieć, że poprzez całą swoją kulturę Inkowie przez wieki wykazywali respekt i pełen szacunku w stosunku do Wenus.
Legendy Ameryki Południowej są bardzo podobne do legend starożytnego wschodu, które mówią, że dawno temu świetliści bogowie zstąpili z gwiazd, aby ustanowić „złoty wiek” na Ziemi. Bardziej szczegółowe informacje o bogach-nauczycielach z Wenus zawarte są w kronikach chaldejskich. Według nich w 1100 r. pne. na południu Azji Środkowej istniała Drawidia – kolonia Atlantydy, często odwiedzana przez Mentorów z Wenus, którzy dzielili się swoją wiedzą z kapłanami.
Misja oświecenia kosmicznych nauczycieli z Wenus dla Ziemian została ukończona, według jednych danych w roku 1800, według drugich – w 750 roku przed naszą erą. W tym okresie, w wyniku gigantycznej kosmicznej katastrofy w pobliżu planety Wenus, zakończyła istnienie kolonia humanoidalnych kosmitów z konstelacji Łabędzia. Nie wiemy, co się stało z Wenus. Niektórzy badacze (W.A. Shemszuk) uważają, że „planeta chmur” została spalona przez olbrzymią energię słoneczną. Inni (N.N. Niepomniaszczy) powołują się na chińskie legendy, w których twierdzi się, że w XVIII wieku pne. jednocześnie pięć planet zeszło ze swoich orbit. Taką kosmiczną katastrofę można wyjaśnić jedynie śmiercią Faetona. Dlatego całkiem możliwe, że przyczyną zniknięcia inteligencji i biosfery na Wenus była zagłada Faetona – przejście duchowej świadomości rozumnych mieszkańców planety w inny wymiar.
Niedoszłe zagarnięcie Ziemi
Pomiędzy 10 a 3 tysiącleciem p.n.e. niemal równocześnie u wszystkich narodów: Egipcjan, Sumerów, Chińczyków, Majów mieszkańców dalekiej północy i u australijskich Aborygenów są wizerunki smoków. W źródłach pisanych Egipcjan, Chińczyków, Tybetańczyków, amerykańskich Indian, wszystkich narodów europejskich pojawia się temat drakońskiego (smoczego) panowania na Ziemi. Smokom, które ogłosiły się bogami, kapłani składali w ofierze ludzi i święte zwierzęta. Indianie Ameryki Północnej zachowali legendy o inwazji na Ziemię przez potworne smoki, które zniszczyły cywilizację ich przodków. Opowieści większości narodów planety są podobne w jednym powtarzającym się temacie o złym smoku, z którym trzeba było walczyć aby nie oddać mu młodych kobiet i płacić daniny.
Badacze starożytnych cywilizacji, a także niektórzy utalentowani kontaktowcy (M.Eritsyan, Yu.Babanina (1998) zgadza się, że „drakoński” motyw w kulturze wielu narodów na świecie istnieją ze względu na pojawienie się agresywnych reptoidów z systemu gwiezdnego Syriusza. Właśnie dzięki rozumnym reptoidom swój rozkwit zawdzięcza aryjska (w terminologii ezoteryków) grupa ludzkości. Wcześniej Aryjczycy nie zaprzeczali ich związkowi z gwiezdnymi przybyszami: oni po prostu mówili o tym, że ich odlegli przodkowie przybyli z Syriusza. Staroindyjski („Mahabharata”) oraz starożytny chiński ( „Fenshen”) eposy opisują okrutną wojnę z stosowaniem broni jądrowej, biologicznej i promieniowej, którą prowadzili między sobą konkurujące klany i dynastie starożytnych Aryjczyków. Wojny dlatego też były okrutne, ponieważ jednej z walczących stron pomagali bogowie. Według legendy wszystkie te opisane wydarzenia miały miejsce w XII wieku pne. Może się to wydać dziwne, ale w tym samym czasie bogowie pomogli Grekom podczas oblężenia Troi, a Jahwe i jego aniołowie poprowadzili dzieci Izraela przez pustynię. Istnieje uzasadnione przypuszczenie, że Jahwe pod imieniem Indra pomógł pierwszym Aryjczykom pokonać pozostałości cywilizacji Asurów (kulturowi i historyczni spadkobiercy Nauczycieli z Wenus).
Po opisywanych wydarzeniach, w Chinach czczenie smoków wyniesiono do stopnia kultu. Świadkowie „Państwa Środka” (Konfucjusz, Lao Tzu) uważali, że Niebiański Smok był prarodzicem pierwszej dynastii boskich cesarzy. Smoki poruszały góry, z powodzeniem stosowały hipnozę, telepatię, były odporne na broń zwykłych śmiertelników, dużo jadły, lubiły młode kobiety, były wiecznie młode. Zgodnie z legendami mieszkały w bajkowych pałacach na dnie morza, gdzie potajemnie czcili zagadkowego Gwiezdnego Władcę.
Niewątpliwym dowodem obecności obcych reptoidów na Ziemi są dziwne czaszki znalezione przez archeologów. Od ludzi różnią się one jedynie mniejszymi rozmiarami (nieco większymi niż męska pięść) i grzebieniem na czubku głowy przypominającym niektóre gatunki gadów i płazów. Zachowały się doniesienia hiszpańskich konkwistadorów do króla, w których komunikowano odkrycie plemienia ludzi z ogonem w Ameryce Północnej.
Nie możemy powiedzieć z pewnością co było przyczyną odejścia reptoidów, które wykorzystały pierwszych Aryjczyków w charakterze marionetek. Najprawdopodobniej ich przedwczesne odejście z areny wydarzeń historycznych było spowodowane czynnikami (infekcje wirusowe i degeneracje genetyczne z powodu nieobojętności wobec „córek człowieczych”) biologicznymi. Ostatnie wzmianki o istnieniu mocno zmutowanych przybyszów z Syriusza pochodzą z czasów Iwana Groźnego (koniec XVI wieku), kiedy poszły pod ziemię „czudy biełogłaze”(czudy białookie), nazywane tak za sprawą obecność w „trzeciego wieku??? (третьего века)”, jak u gadów, zagadkowy naród z rosyjskiej Północy. W tajnowedyjskiej literaturze naukowej uważa się, że kulturowym i genetycznym przodkom złych smoków częściowo udało się osiągnąć swoje. Podzielili ludzkość wprowadzając u zniewolonych narodów systemy pieniężne i państwowe.
Równocześnie z reptoidami, zgodnie ze starożytnymi źródłami, Ziemię próbowały skolonizować i inni przybysze z układu gwiezdnego Syriusz – rogaci humanoidzi.
W mitach afrykańskiego plemienia Dogonów, żyjących w Somalii i mających „pozaziemską” astronomiczną wiedzę zachowały się informacje o cywilizacji z obcej planety znajdującej się w systemie Syriusza. Ciekawe, że opis kosmicznych przybyszów u Dogonów przypomina w większości bardziej rogatych i ogoniastych diabłów niż ludzi (czy nie stąd pochodzą początki i obecnie cieszącego się dobrym zdrowiem kultu rogatego Diabła?). Archeolodzy nadal znajdują czaszki rogatych ludzi – Taurów. Rogi, zgodnie z legendą, zdobiły legendarnego przodka starożytnej egipskiej cywilizacji – Thota. W wielu starożytnych pochówkach w różnych częściach świata naukowcy znajdują statuetki rogatych antropomorficznych istot. Z legend starożytnej Grecji wiemy, że Minotaur był rogatym potworem, który żył w lochu. W mitach starożytnych Chin mówi się o „synach niebios” – rogatych bóstwach. Chiński protoplasta ludzkości – legendarny Fusi (u Hindusów znany jest jako Wjasa – autor Wed) jest zawsze przedstawiany z rogami. Ogólnie rzecz biorąc, według starożytnych źródeł rogi pojawiają się u tych, którzy mieli związek z bogami, ale potem stracili je z powodu zdrady. Tajnowedyjska nauka twierdzi, że u wielkich świętych – Thotha, Buddy, Chrystusa, Mojżesza, Zoroastery – szczególnie wrażliwi ludzie widzieli dwa świecące promienie odchodzące z głowy w górę. Przy ich załamaniu, twierdzą ezoterycy, pojawia się manifestacja wiązek światła w świecie fizycznym i pojawiają się „rogi”.
Nie wiadomo w jakim celu przybyły na Ziemię rogaci humanoidzi. W każdym razie, w mitach i legendach narodów Ziemi nie mówi się o krwawych wojnach z tą rozumną rasą z gwiezdnego systemu Syriusza. Więcej informacji jest na temat ich niedostępności i relatywnie rzadkich kontaktów z Ziemianami. Ostatnie wzmianki o „rogatych” odnoszą się do roku 490 ne., kiedy goniec Filippid podczas swego legendarnego biegu maratońskiego spotkał włochatego i rogatego Pana, a także w 87 roku n. e., kiedy to, według Plutarcha, rzymscy żołnierze spotkali w Grecji żałosnego i głupiego rogatego satyra. Wygląda na to, że rogaci humanoidzi nie przyzwyczaiły się do Ziemi z tych samych powodów, co ich agresywni sąsiedzi – reptoidzi z układu gwiezdnego Syriusz. Legendy i podania o rogatych władcach były powszechne w średniowieczu w Skandynawii, Niemczech i Wielkiej Brytanii („Król jeleni”). Normanowie, krzyżaccy i brytyjscy rycerze długo ozdabiali swoje hełmy rogami jako symbolem wyboru i położenia bogów.
Niestety, nie możemy powiedzieć nic konkretnego o możliwych kosmicznych kontaktach współczesnej ludzkości. Tym zajmuje się półoficjalna dyscyplina naukowa – ufologia, która w naszych czasach znajduje się w stadium składania i opisu faktów. Wydaje się, że paleoastronautyka w przyszłości da szczegółowy obraz współczesnego wpływu obcych kosmitów na życie ludzi na Ziemi. Jeśli chodzi o starożytne kontakty ludzkości z cywilizacjami pozaziemskimi, o których tutaj mówiliśmy, w pełni poparliśmy i rozwinęliśmy punkt widzenia tych bezstronnych badaczy, którzy wierzą, że cała kultura ludzkości jest po prostu nasycona śladami dawnych wizyt kosmicznych przybyszów.
źródło
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz