Ja, Robot Obserwuję, jak głęboko sięgają moje egoistyczne uprzedzenia i, o rany, schodzą one aż do podstawowego, zmieniającego głosy, poziomu podejmowania decyzji. Pierwsza Dyrektywa: Wszystkie decyzje muszą mnie wspierać. Wszystko inne z tego wynika. Oczywiście zakładam, że wszyscy inni działają w ten sam wyrachowany sposób. Traktuję ludzi inaczej:
Kiedy widzę, że przyjaciel zachowuje się samolubnie, odwracam się. Ale kiedy widzę „wroga”, obserwuję go uważnie i w myślach robię notatki. A potem, jeśli pojawią się jakieś konsekwencje moich samolubnych działań, stosuję solidną dawkę poczucia winy i wstydu, które cementują pęknięcia w wyłaniającej się konstruowanej jaźni. Jak mogę tam spojrzeć i zobaczyć zepsucie, kiedy psuję siebie wiele razy dziennie? Nawet obserwuję siebie, jak słucham samolubnie, jak to mówię. Jaki samolubny użytek mogę zrobić z tego przyznania się? Wszystko, wszystko jest widziane przez ten samoobsługowy obiektyw.
***
Prawdą jest, że w ten sposób, znacznie niżej leży miłość własna. Czuję to teraz, podczas gdy dekadę temu nie mogłem. Ale ta miłość do samego siebie musi przejść przez wiele warstw (ciała, wymiary, cokolwiek), aby była odczuwalna na powierzchni. Albo ktoś miał otwarte serce i jest tam pewna komunikacja miłości tam iz powrotem.
Zanim wydostanie się na powierzchnię, zostaje przytłoczony powierzchownymi, ale silnymi prądami egoizmu. W przeszłości nigdy nie zostało to wyrażone. Nie osiągnął tego poziomu. Dlatego nie mogę powiedzieć, że wyrażam siebie w pełni. Moja samolubność ogranicza moją ekspresję tylko do tego, co mi służy. Kształtuje moją ekspresję w ten sposób, że poddaję „prawdę” ekspresji, która mi służy – słowom, fleksji, timingowi itp.
Wszystko to odbywa się z wielką intencją. Mógłbym to nazwać „zrobieniem dobrego wrażenia”. Lub „przybierać najlepszą minę”. Lub „postawienie mojej najlepszej stopy do przodu”. Mam w rezerwie uzasadnienia, wymówki i zaprzeczenia, aby wzmocnić moje stanowisko, jeśli zostanie to zakwestionowane. Zamiast być miejskim mnichem, bardziej przypominam żółwia ninja.
***
Najgorszą częścią samolubnego uprzedzenia jest to, że wymaga ode mnie ukrycia się. A to uruchamia cały szereg mechanizmów – wstrzymywania, odchylania, przekierowywania itp. – aby ukryć to, co jest ukryte, a także ukryć fakt, że się ukrywam. Już się nie przedstawiam.
Przedstawiam mój „mechanizm”, Ja, Robot. Nic z tego nie poleci w Piątym Wymiarze, gdzie prawdę można zobaczyć w naszej aurze. Pamiętaj, że nie będziemy też niczego „potrzebować” w Piątym Wymiarze, więc potrzeba bycia samoobsługowym (aby służyć naszemu przetrwaniu) zniknie.
Myślę, że człowiek starzeje się z czasem – o ile dłużej się starzejemy – w dużej mierze dlatego, że staje się coraz bardziej samoobsługowy.
To jeden eksperyment, którego nie zamierzam przeprowadzać, aby się dowiedzieć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz