piątek, 31 lipca 2015

A co z czasem

W Kursku (miasto w południowo-zachodniej Rosji) znaleziono człowieka, który trzydzieści lat wcześniej został porwany przez Obcych.
Na początku września 2013 roku dyżurny jednego z miejskich oddziałów policji odebrał telefon: Na dworcu kolejowym w Ryszkowie (rejon Kurski) spaceruje jakiś osobliwy mężczyzna w milicyjnym mundurze z czasów Związku Radzieckiego i ze zdziwieniem rozgląda się dokoła.


Policjant z kurska

Mężczyzna wyglądał elegancko – spodnie i koszula dokładnie wyprasowane, buty wypastowane, na pasie kabura. W kieszeni munduru miał nowiutką legitymację służbową na nazwisko Wiktora Agiejewa, wydaną przez Wydział Spraw Wewnętrznych miasta Tambowa (460 km na południe od Moskwy) w 1984 roku! Ku ogromnemu zdziwieniu policjantów z patrolu, mężczyzna przez długie lata w ogóle się nie zmienił – wyglądał kropka w kropkę jak na zdjęciu w dokumencie.
Kurscy policjanci zadzwonili do Tambowa, gdzie ich poinformowano, że rzeczywiście Agiejew był ich pracownikiem, ale już prawie od trzydziestu lat jest uważany za zaginionego bez wieści. To co usłyszeli wprawiło funkcjonariuszy z Kurska w osłupienie; gdzie człowiek mógł się znajdować przez tyle czasu, dlaczego się nie postarzał, w jaki sposób jego mundur zachował się w tak idealnym stanie? Sam mężczyzna początkowo niczego powiedzieć nie potrafił, nie pamiętał nawet swojego nazwiska. Można było odnieść wrażenie, że przeniesiono go z odległych czasów radzieckich, niczym eksponat muzealny.
I jak tu nie wierzyć w światy równoległe? Tym bardziej, że nasz bohater wkrótce przypomniał sobie tajemniczy epizod z przeszłości. Według niego, przez jakiś czas znajdował się na niewielkim statku okrągłego kształtu, gdzie razem z nim przebywały nieznane istoty. Od ludzi różnili się przede wszystkim dużym rozmiarem głowy i wielkimi, prawie na jedną trzecią twarzy, oczami. Przybysze porozumiewali się z mężczyzną w poprawnym języku rosyjskim, interesowali się jego pracą i życiem prywatnym.
Usłyszawszy tę fantastyczną opowieść kurscy stróże porządku mocno się ubawili. Ostudził ich jednak głośny okrzyk majora: „Spokój! Spójrzcie lepiej, co on ma na szyi!” Widok zaszokował wszystkich: pod skórą widać było wszyty implant, który później chirurgicznie usunięto.
Początkowo wyglądało tak, jakby policjanci po raz kolejny zetknęli się z nieszczęśliwym, chorym człowiekiem. Ale podobnych historii można znaleźć bardzo wiele, jak choćby przykład znanego na Zachodzie ufologa Budd’a Hopkins’a. Opisał on niezwykły przypadek, który miał miejsce 30 listopada 1989 roku w Nowym Jorku:
Tego dnia, na oczach wielu obserwatorów, trzech humanoidów przemieściło w powietrzu Lindę Cortile. Zabrali ją z okna mieszkania na dwunastym piętrze i wysłali do wiszącego nad mostem Brooklińskim latającego talerza. Są relacje świadków – wielu z nich sądziło, że trafili przypadkowo na plan jakiegoś filmu. Można odnieść wrażenie, że porwanie człowieka Obcy celowo zademonstrowali przy udziale publiczności. Kiedy Linda Cortile została przeniesiona na ziemię, w stanie hipnozy opowiedziała szczegóły swego pobytu u humanoidów. Z jej nosa usunięto wszczepiony tam obcy przedmiot. Według opinii Hopkinsa, porywanie ludzi przez załogi statków pozaziemskich zasługuje na poważne badanie: trudno sobie wyobrazić, aby tysiące ludzi na naszej planecie fantazjowały jednakowo, a poza tym – na pewno sami sobie nie wszczepiają pod skórę identycznych chipów.
Ale wróćmy do naszego bohatera. Wiktor Agiejew, jak mówią jego przyjaciele, to dobry człowiek, ojciec dwójki dzieci. Jego żona jest znaną w Tambowie prawniczką. Koledzy z pracy wyrażają się o Wiktorze, jako o rozsądnym fachowcu i porządnym człowieku. W dniu zaginięcia zachowywał się normalnie. Wieczorem zaszedł na posterunek zdać do sejfu broń. Jednak nikt nie widział go wychodzącego z budynku! Potwierdzili to zarówno dyżurni milicjanci, jak i koledzy Wiktora, którzy tego wieczora znajdowali się obok wejścia na oddział.
Następnego dnia żona Wiktora podniosła alarm. Koledzy przeczesali całe miasto, ale milicjant przepadł, jak kamień w wodę! Później nieszczęśliwa kobieta opowiadała rodzinie, że miewała jakieś tajemnicze sny, jakby jej mąż żeglował gdzieś w obłokach w otoczeniu dziwnych istot. Ona prosiła, aby opuścił się na ziemię, a on odpowiadał: jeszcze nie czas. Miesiąc przed powrotem Wiktora, wielu mieszkańcom Tambowa również zaczęły śnić się niezwykłe, ale podobne w treści sny. Otóż widzieli oni we śnie, jak jakiś milicjant stoi na peronie dworca kolejowego, a od niego szybko oddala się świecący obiekt… Nic więc dziwnego, że kiedy powiadomiono krewnych Agiejewa o jego powrocie, oni jednym głosem powtarzali: „Czekaliśmy na wasz telefon z wiadomością, że naszego Wiktora znaleziono na dworcu”.
Jak to wyjaśnić? Jedno, co się nasuwa, to przekonanie, że takich zjawisk nie należy przemilczać. Przecież to nasze życie. A im więcej będziemy otrzymywać informacji, tym szybciej zbliżymy się do zrozumienia wielkich tajemnic kosmosu.   
#
A co żona z tak młodym mężem? 
Pytanie autora blogu

Oraz świadomość

 (And Consciousness ) autor: Jean Tinder




 

Czy kiedykolwiek czuliście się na szczycie świata, jakbyście mieli wszystko pod swoją kontrolą, by po chwili czuć się jakby coś wysłało was na skraj rozpaczy? Albo to że pewnego dnia czujecie jak pełny sens oświecenia jest omal na wyciągnięcie ręki, a następnego dnia budzicie się przepełnieni lękiem i smutkiem z bóg-jeden-wie jakiego powodu. Wiem że wszyscy przeżyliśmy tę oszałamiającą huśtawkę od najwyższych wzniesień po najniższe niże, i jeżeli mamy znaleźć winnego tej huśtawki to zwykle widzimy jego twarz w lustrze. Jednak uważam że dla ludzi na ścieżce integracji, takie szalone dni służą tak naprawdę jako skrót na tej ścieżce. Cały sęk polega na tym gdzie umieszczasz swoją świadomość.

Kiedy mamy wybór, świadomy czy też nie, aby wyruszyć w ten proces integracji, no cóż, dzieje się wtedy wiele. Wiele myślę o problemach jakie niosą to co my nazywamy "objawy wzniesienia", które w rzeczywistości są efektami ubocznymi procesu integracji. Pamięć o tym może być pomocna w chwilach kiedy nasze utknięte aspekty zaczną pukać do drzwi naszego Ja, przynosząc ze sobą ten cały śmierdzący bagaż, zawierający w sobie lęk, złość, smutek, poczucie winy i jakąkolwiek inną okropność którą byśmy od razu chcieli zakopać głęboko pod ziemią. Kiedy aspekt podejdzie bliżej, czujemy ten cały bagaż - zastanawiając się wtedy co jest z nami nie tak. Ale w rzeczywistości moment odczucia tej okropności jest doskonałą okazją na integrację.

To dlatego Adamus podkreślał wagę "oraz" Jeżeli pamiętacie o "oraz" wasze problemy, okazują się najwspanialszymi darami jakie można sobie dać.

Kilka tygodni temu wyruszyłam w podróż, którą już jakiś czas temu zaplanowałam, wesoło myśląc że będzie ona prosta, łatwa i przyjemna. Jednak pod jej koniec czułam się jakbym okrążyła cały wszechświat tam i z powrotem. Od momentu kiedy zaczął być organizowany warsztat Threshold poczułam ogromną potrzebę uczestnictwa w nim, i w ostatnim miesiącu miałam taką możliwość, miał o się odbyć niedaleko miasta Kelown. Kocham podróże i zorganizowałam zabawny plan podróży. Wylecę z Denver do Seattle, spotkam się z przyjaciółką i razem z nią dolecę w sześć godzin prosto do Kelown. Ciesząc się po drodze miłą, relaksującą, całodzienną podróżą i przyjazdem punktualnie wprost na powitalny obiad.

Wysiadłam z samolotu w Seattle przepełniona dumną z samej siebie, że wszystko poszło tak gładko. W tym nagle, w drodze po odbiór bagażu, naszło mnie chorobliwe uświadomienie. Mój paszport był bezpiecznie schowany daleko w domu w Kolorado! Wewnątrz Stanów Zjednoczonych możesz podróżować mając jedynie prawo jazdy, ale oczywiście musisz mieć paszport by przekroczyć granice Kanady. Stojąc na środku zatłoczonego lotniska, robiło mi się naprzemian gorąco i zimno, w miarę jak uświadomienie konsekwencji zaczynały do mnie docierać. Planowałam tę podróż od miesięcy, ktoś inny liczył na mój przyjazd, i ciężko mi było wymyśleć rozwiązanie tego monumentalnego spartolenia. Uch... czas na oddech i próbę zignorowania tych panikujących głosów w głowie.

Na sam początek zadzwoniłam do przyjaciółki, aby wiedziała co się stało. Następnie popytam kilka linii lotniczych o odloty do Denver. ale to był świąteczny weekend więc wszystkie loty były wyprzedane. No cóż, może mężulek Joep mógłby polecieć do Seattle, spędzić noc i rankiem wrócić do domu. Ale nie spodobał by mu się ten pomysł, i kto wie ile to by kosztowało.

"Oddychaj!" mówiłam do siebie. "Jest zawsze rozwiązanie. Co by zrobił Mistrz?" Hmm, może mogłabym wyczarować paszport prosto ze swojej torebki. Wzięłam głęboki wdech, wyobraziłam to, i sprawdziłam. Nic z tego, nadal go tam nie było. Wiedziałam że byłam za bardzo przywiązana do pozytywnego wyniku by taki wyczyn się udał. "Nie przestawaj oddychać ..." Hmm, jeśli Joep mógłby dostać się na samolot i przywieźć mi paszport, może mógłby zostawić sam paszport w samolocie. Wróciłam do biura linii lotniczych i po kilku telefonach, w końcu to zaaranżowałam. Och co za ulga! Na szczęście nie ominie mnie warsztat i ominie pokaźny wydatek na drugi bilet. Cała aranżacja kosztowała mnie jedynie wpisowe. I no cóż, wiele czasu. Mój drogi, cierpliwy Joep przyjechał do mnie, jadąc dodatkowo przez dwie godziny przez burzę śnieżną, z paszportem na lotnisko, moja przyjaciółka leciała już do Kelown, a Ja osiadłam w oczekiwaniu.

Teraz jak porażka została zażegnana, stare znane uczucie i głos już dłużej nie mógł być ignorowany. "Dlaczego wciąż kreujesz takie głupie problemy? Dlaczego musisz wszystko spartolić, nawet innym ludziom? Kiedy w końcu zaczniesz być roztropna i zrobisz coś porządnie dla odmiany?" Zajmowała się tą wewnętrzną pracą wystarczająco długi czas by rozpoznać wspaniałą okazję, mimo że była tak żałosna, aby poświęcić ten ekstra czas by zrobić trochę Oraz (and-ing). W końcu, jeżeli ma wszystko służyć mojemu oświeceniu, nawet pozornie głupie błędy, chcę zobaczyć jak ta sytuacja może mi posłużyć. Więc nie przestawałam oddychać.

Tak, czuję się jak idiotka oraz ta kreacja wydaje się absolutnie idealna. Tak, wygląda to na totalną stratę czasu i pieniędzy oraz jestem tutaj z dodatkowym extra czasem tylko dla siebie, i nieco mogę go spędzić nad oceanem! Tak, stworzyłam ogromny problem innym oraz to jest okay, może nawet posłuży im to w jakiś sposób. Tak to było konfudujące, przerażające i frustrujące, oraz jakim to jest przypływem ekscytacji dla doświadczenia mojej duszy!

Wszystkie te rzeczy nadeszły a ja stawałam się coraz bardziej zmęczona. Powinnam być już w ośrodku wypoczynkowym, odpoczywając i przygotowując się na jutrzejszy warsztat. Jednak oto byłam tutaj, siedząc w moim wynajętym samochodzie, próbują się zdrzemnąć przed dalszą podróżą. Kuląc się na tylnim siedzeniu w dodatkowych ubraniach, dla utrzymania ciepła, próbowałam zasnąć, jednak bez powodzenia. Część mnie w tym momencie przypomniała sobie jeden z komentarzy Adamusa. "Życie jest tam gdzie umieścisz swoją świadomość." Doświadczałam już tego z całkiem ciekawymi rezultatami. Tak więc wzięłam głęboki wdech i zaczęłam "układać" moją świadomość, wybrałam odczucie bycia wypoczętą i odświeżoną, tak jakbym przespała całą noc w wygodnym łóżku. To nie była wizualizacja ani nawet wyobrażanie; to było proste umieszczenie siebie w tej świadomości, albo umieszczanie mojej świadomości w tej rzeczywistości. Oczywiście mój mózg bardzo się starał to przeanalizować i zrobić to o co go prosiłam, nawet podczas nieustannego mi przypominania o tym jak on postrzega całą sytuację. Ale, odpuszczałam to z każdym głębokim oddechem, i rzeczywiście doświadczając kilku chwil w których miałam jasną świadomość czując się przy tym totalnie wypoczętą.

Po jakimś czasie przestałam już być dalej śpiąca więc postanowiłam iść do biura bagażowego. I w końcu, po długim opóźnionym przylocie i zagubionym bagażu, o północy cenny paszport był już w moich rękach. Mogłam wreszcie wyruszyć do Kolewn, trzydzieści godzin później niż zaplanowałam. Wreszcie ruszyłam w drogę zapraszając Adamusa do towarzyszenia mi i poczwórnej latte z Starbucksa w dłoni.

To była z pewnością całkiem surrealistyczna podróż. Pokochałam to osamotnienie i to że całkiem nieźle udało mi się utrzymać "szeroko otwarte oczy" mojej świadomości. Podczas gdy noc wraz z kilometrami upływały, czułam dziwną fizyczną dezorientację przychodzącą w konsekwencji z braku snu. Przyglądając się strukturom swojej wewnętrznej rzeczywistości zaczynającym się chwiać i rozkładać, zrozumiałam że to było idealne przygotowanie do warsztatu. Najwyraźniej każda część Mnie poza mózgiem zorganizowała to doświadczenie - tak, w szczególności by wspomóc moje uświadomienie.

Wreszcie zarejestrowałam się o szóstej rano w pięknym ośrodku Sparkling Hill (Iskrzące Wzgórze), i po krótkiej drzemce nastał czas by zacząć warsztat. Moje bariery ochronne zostały z powodzeniem rozbrojone i zanurzyłam się w najbardziej transformującym doświadczeniu jakie pamiętam. Tak, byłam zmęczona, oraz był to początek całkowicie nowego etapu mojej egzystencji. Tak, głupio mi było z powodu tego wszystkiego oraz czułam jak mój wewnętrzny Mistrz pełny miłości zorganizował to niesamowite doświadczenie.

Mogłabym opowiedzieć tę historię na wiele różnych sposobów, ale wybieram ten, gdzie umieściłam swoją świadomość czyli w przygodzie i uświadomieniu. To jest niesamowita sprawa umieszczanie swojej świadomości tam gdzie sobie wybierzesz! To wcale nie oznacza, że rzeczywistość zostanie nagle przez to zmieniona; to oznacza tylko twoje doświadczenie "co jest" oraz co wybierzesz. To oznacza że możesz być śpiący oraz wypoczęty, głupi oraz roztropny, ludzki oraz boski, idiotą oraz Mistrzem. I z pewnością to sprawia że życie staje się o wiele ciekawsze!

Tłumaczenie: Sławomir Łukaszewicz

Odpinanie



Bycie w jakimś wierzeniu, tj. programie, tj. pieczęci, tj. pudełku, tj. w ramach, tj. w zasadach obowiązujących w tym zestawie...
To tak, jakby się jechało jednym pasem, przypiętym do wielu ludzi w zestawie ...
Lecz zanim wsiadał do wagonika danego, z odpowiednim zestawem ludzi idealnie dobranych, z tym samym przekonaniem, wierzeniem w nie i utrzymywaniem, dawaniem życia temu wariantowi zainteresowaniem, akceptując wariant taki, scenariusz ten, rozpoznając w trakcie, czym on jest... smakując jego smaki.

Każdy, każdy, każdy!!!, bez wyjątku, zanim wszedł, miał w sobie guzik, wentyl, od-pinkę na okoliczność, jakby mu się znudziło... jakby zechciał z tej karuzeli zejść.
A tak jest, że ta karuzela nie staje, jak to jest w ziemskim zwyczaju, nigdy nie staje, aż do ostatniego chętnego by jechać na niej.
I - gdy ostatni zostanie i się znudzi tak sam być na niej... wówczas ona stanie. Na jego hasło. "Nie mam potrzeby jechać dalej".
Zatrzyma się, bo napędu nie będzie już komu jej nadać.
I tych wagoników, karuzel, wariantów, wymiarów jest niezliczona ilość. Nieskończoność.
.....................
I by się wypaliły te, które służą wieki, wieki... jakiś czas to zajmuje, póki nie uświadomią sobie sami ludzie, że oni je tworzą, i że oni wyborem dają napędzanie, utrzymują działanie własną mocą.
Bo tak wolą.
........
Ale to jeszcze bardzo dużo czasu zajmie, póki ostatni człowiek na ziemi nie zejdzie z tej karuzeli, tamtej, owej... na starym schemacie wierzeń.

Różnica będzie taka, że dla innych następnych, będzie jedno koło robione, i że szybciej się znudzą, tym samym schematem, stereotypem, łatwiej wyjście wybiorą, i zrozumieją szybciej, ze być w tym wcale nie muszą, jeśli nie chcą. Im zrobi stop! a jakby jechała dalej, lecz dla nich służyć zaprzestanie.
A reszta sobie jedzie... bez problemów.
I, jeśli tylko odpięcie wybiorą, nie będą potrzebowali czasu na to tak dużo, jak było do tej pory.
...........................
Wypinam się!
Wychodzę!
I staje się tak.
Z jednego wymiaru zostaje wstrzelony w ten, pożądany.
Wy-teleportowany, pojawia się nagle, dostępny, i widoczny dla niego w tej wybranej wersji. .
........................
I znów, tak jakby wagonik, inna sceneria, idealnie dostrojona według życzenia tego, kto się wypiął z poprzedniego.
Inni obok sobie są , z podobnym sobie wierzeniem, i przekonaniem, zasilają ten napęd, i dlatego jedzie.
.......................
I tak dalej...
Odpinanie.
Wypięcie siebie z wierzeń.
Z chęci utrzymywania sobą życia jego.
Ludzie tworzą te zasilanie. Ludzie żywią zawsze.

Wybór, czemu się daje życie, co chcę, by było podtrzymywane?

Wszystko idzie tylko dlatego, toczy się, żyje, że daje się temu życie.
Każdy, kto mieszka na tej planecie, każdy człowiek na ziemi, bez wyjątku daje życie wszystkiemu temu, w co wierzy, że jest, i że być może dla niego.

Nie ma nic potężniejszego, oprócz mocy napędowej, która jest w człowieku.
To jego wola, to wybór.

I rusza machina dla niego, pod życzenie jego. Zawsze się rozwija scenariusz jak dywan.

Idealnie dostrojony jest do wyboru każdego.

W czym więc jest rzecz?
W nowej energii człowiek sam to wie, ze w każdej chwili może wypiąć się.
I zmienić wagonik, zmienić scenerię, na taką, w której się czuje lepiej.

"Pani nie musi cierpieć!" - ktoś z boku szepnie...
O fajnie! Naprawdę? Ach!
Fajnie! Podoba mi się to!
Akceptacja.
"Pani nie musi umierać"- usłyszała pewna kobieta, gdy nad grobem męża paliła świeczkę, - "Pani nie musi umierać"... od tamtej pory huczy w jej głowie, i trudno jej się z tym zgodzić, bo ma ponad lat 80 lat, i jest w ciągłym dobrym zdrowiu, wyniki badań są wzorcowe, trudno jest jej zrozumieć, że ona wciąż żyje, a w jej wieku odchodzą jeden po drugim...:)
......................
I przyjęcie i pozwolenie jako zgoda na przejawienie...
Wola świadoma.
"Tak, mogę"..
I już zostanie wprowadzone przekierowanie.
Przesunięte będą energie by spełnić ten zamiar.

Usłyszało niecierpienie,
Usłyszało nieumieranie...
Że może podstawiać ten wariant, bo chętny się znalazł... i się pojawia..

Istnienie uznało, że to może być ciekawe...
Wypnie się, przejdzie do życia, gdzie łatwość wkracza, trud i znój, i ciężka praca... wypada...
Według życzenia.
...........................
I Jest świadomość, która siebie tak otwiera... pływając, poszerza... na horyzonty nowe, nieznane doświadczenia. otwiera siebie samą na szerzej. Tak, jakby...
Ktoś z boku szepnie, od czasu do czasu dając sygnały, że w każdej chwili możesz się odpiąć, możesz nacisnąć tylko ten wentyl, ten guzik. Wyłączyć ten program.
I się przemieni.
W inne, idealne zestrojenie. Z ludźmi chętnymi podtrzymać bycie w tym doświadczeniu.
Dając życie temu... własnym tchnieniem, bo życzeniem.

Świadomość to już wie, i zdaje sobie sprawę..., bo wybrała kiedyś wiedzieć, o co chodzi z tym życiem na ziemi, uczyła się tego przez wieki... poprzez doświadczenie.
Doszła do tego wiedzenia, na czym to polega.
Odkryła, że życia nie trzeba się uczyć, że życie nie jest szkolą, a doświadczenia nie są lekcjami, ani zadaniami do odrobienia.

Świadomość nauczyła się jednego, życia nie trzeba się uczyć!
Życie żyje.
W wersji wybranej, sama świadomość o tym decyduje, i już nie czuje jako skazaniec, lecz ze wybrane-dokonane-zrealizowane.
Kreacja to zamiar i manifestacja.
Zależy jaka, bo wspaniała jest każda!
!
Fajnie!
Fantastycznie!
Wspaniale!
Jej ciało fruwa, nie pełza po ziemi, stoi prosto i się cieszy.

Wybrała siebie, wybrała Być, i wie, ze w każdej chwili może mieć, co chce.
Mieć...

A nieświadomość myśli o sobie, że nie może... czuje się, jakby na życie była skazana, i końca nie widać do zmiany chcianej.
I jest się w postawie nienaturalnej Człowiekowi.
............................
A mówią, że złotej rybki nie ma...
Jest, tylko jest taki myk, że ta złota rybka spełnia wszystkie życzenia, ale tylko dla jednego człowieka.
Tylko dla tego, kto ją dla siebie wybiera, by służyła...
Lecz jest w tym jeden warunek, tylko i wyłącznie temu, kto zleca spełnienie, w swoim imieniu.

Miałam doświadczenie absolutnie ja z bajki.
Użyłam pewnego razu Magii.
.............
Lata temu, siedząc nad morzem, wpatrzona w fale, smutek w sobie miałam a i bezradność, bo była obok mnie osoba, która nieszczęśliwa była, i zleciła mi bym ja ją szczęśliwą uczyniła.
Wszystkie moje starania wydawały się nie działać.
Wszystko na nic, wciąż w furię wpadała, w gniew, obrażanie, nic nie pasowało jej.
W bezsilności swojej poprosiłam złotą rybkę nad tym morzem: "Spraw, proszę, by serce otworzyło się tej osobie"...
Nie minęła chwila, a nią aż zakręciło, zamiotło nią tak, i jakby dostała szału.
Oczywiście wściekłość nagła, gniew, atak skierowała na mnie, jakby wrzątkiem oblana, syczała, gryzła, wiła się, warczała...
To nie było dla mnie miłe.
Oczywiście, że wyglądało przeraźliwie.
........................
Smutek we mnie pogłębił się bardziej się jeszcze, lecz w mig zrozumiałam wtedy jedno.
Ona wcale tego nie chce!
Wyraziła jasny sprzeciw.
Nie wybrała, nie zgodziła się.
Nie wiedziała, bo nie powiedziałam, o co rybkę poprosiłam.
Brzmi to niby jak z bajki, lecz to było realne bardzo, doświadczyłam jak działa natychmiast energia sprzeciwu.
I doświadczyłam na sobie jasno, że nie wolno mi było tego zrobić.
Czarna magia, biała magia... też się zrównuje do jednego... Magia.
I potem przeczytałam, jak mówił o tym Tobiasz: "Jeśli jesteście pracownikami światła, to pamiętajcie, że byliście zarówno pracownikami ciemności jak i jasności, i gdy wraca, przyjmijcie jako swoje dzieło.
Zawsze wróci każde tworzenie, jako owoc z niego do twórcy jego.
Przyjmij.
I to samo w zakresie pojęcia magia.
Byliśmy i jesteśmy magami, Merlinami.
Tak, każdy Twórca, to już wie, gdy świadomość Twórcy otwarta jest.
I byliśmy magami, zarówno białej jak i czarnej magii.
I wszystko wróci, wszelkie zaklęcia, wszelkie czary wracają, czy jako dobre, wspaniałe, czy jako manipulowanie.
Co oznacza sprawianie efektów pożądanym według siebie, lecz nie dla siebie.
Zobaczyć miałam jasno i wyraźnie, czym jest naprawdę magia, czysta magia..

I dałam sobie takie wspaniałe doświadczenie, by uznać, że magia działa tylko w Moim imieniu i służy doskonale, tylko dla życzącego sobie, dla siebie.
W niczyim imieniu, zwłaszcza w punkcie, gdy przychodzi świadomość integracji siebie, wolności, i niezawisłości, w tym punkcie siebie, rozumie się, że nie można tego robić, bo zwróci się przeciw.
Wiecie... znany stereotyp.
Widzi się tylko wtedy.
Wcześniej jest niezauważone, ponieważ jest funkcjonowanie na wierzeniach masowych.
Ludzie myślą, że tak jest dobrze, i że to jest dobre.
I tak jest dla tych, w tym wyborze, lecz potem i on-ona-ono się dowie, czym to tak naprawdę było.
I czym może wybrać.
Tylko w tym punkcie gdy samoświadomość Ja Jestem ma przybyć.
Pojawia się wiele obrazów, czym były doświadczenia, tak naprawdę oparte na wierzeniach z kiedyś. Pokazane miałam jedne za drugim jasno jak takie schematy działają.
Wiecie, mnóstwo ludzi to stosuje i nie ma potrzeby by iść do nich i wyrywać ich z tych wierzeń.
Tak, nie ma potrzeby.
Opisałam dlaczego nie da się.
I dlaczego tylko dla siebie, z siebie.
Suwerennie.
Nie da się pójść i im powiedzieć, nie róbcie tego przecież.
By był pokój na świecie, by ludzie byli zdrowi.
"Daj boziu mamusi, cioci, bratu, ... tatusiowi... by ktoś miał mieć"
Pieniądze, zdrowie, samochód nowy... wszystko jedno, w przestrzeni suwerennej się zobaczy dużo więcej z kiedyś, jako bezsens, nieprzydatne, do niczego nie potrzebne.
............
Gdy nie we własnym imieniu i nie dla siebie, to obraca się przeciw Mojej mocy, a z mojej powstałe mocy.
Byłam zasilaczem.
.............
I...
Po tym doświadczeniu powiedziałam sobie: "Nigdy więcej dla nikogo"
Zrozumiałam, przyjęłam, uznałam, że Magia, a w tym przypadku złota rybka działa tylko dla mnie, spełnia tylko moje życzenia
I tak właśnie wybieram.
Przyjęłam do (ś)wiadomości, że tak jest.
.............
I...
To było rano, tuż po wstaniu, gdy sobie powiedziałam lekko, z finezją, w przejściu pomiędzy kuchnią a salonem.
"Aha!"
Jak tak, to oznacza, że to ja jestem taką złotą rybką dla siebie.

I od dzisiaj jako złota rybka Ty spełniać będziesz moje życzenia, tylko dla mnie.
Ja Jestem jedna, więc życzeń mogę mieć masę.
Zamawiam to, owo.
Wybieram to !
................

Puka ktoś do drzwi...
Otwieram.
Proszę Pani, potrzebuję klucza do piwnicy, bo tam jest zawór od wody , a mnie przysłali właśnie, by go wymienić...
Fantastycznie! Proszę!
Facet robi swoje, a ja kawę spijam sobie.
I oddając mi klucze pyta: "A może coś jest jeszcze, co potrzebujecie, bym mógł naprawić, wymienić w bloku?
Bo wie Pani, gdy tutaj jechałem, miałem taki humor, że sobie pomyślałem, że dzisiaj będę robił za złotą rybkę i będę spełniać życzenia ludzi."
...................

Jestem Kim jestem i mam swoją złotą rybkę dla siebie...
Cudownie było mi przywrócić to wspomnienie.
...................
Energie, które zawsze wspaniale Służą.
...................
I tak jest!

czwartek, 30 lipca 2015

My ukańczamy naszą pracę. MOJŻESZ

http://img28.dreamies.de/img/557/b/xd6qe1zgnai.gif








Ukochani Ludzie!


Wiele żyć spędziliśmy wspólnie w Lemurii lub na Atlantydzie. My jesteśmy „Wielkimi Starymi” Pierwszych Dni i My jesteśmy „Wielkimi Mędrcami” którzy teraz przemierzają ostatnie Dni tej Ludzkości.


Dziś doprowadzamy do końca to co musi być zakończone i my tworzymy Królestwo Boga na tym Świecie, zupełnie na podobieństwo tych Pierwszych Dni podczas których byliśmy głęboko połączeni z Matką Ziemią poprzez nasze Światło i poprzez naszą Miłość.


Wybraliśmy dla siebie wielką pracę i ukańczamy ją w tych Dniach. My radzimy sobie z tym Poziomem i z naszymi własnymi Częściami które były połączone z tym Światem. Nikt spośród nieświadomych Ludzi nie może prawidłowo oszacować i docenić wymiaru tej Waszej pracy. Jak bardzo honorowana i doceniana jest Wasza Służba i Wy sami we Wszechświecie Światła – o tym wie jedynie same Niebo i wszyscy Ci którzy wkroczyli do niego przed Wami.


Ja Jestem MOJŻESZ.
Ja Jestem Energią która łączy Was z Nową Ziemią.


Ja Jestem Siłą która przygotowuje Was do Nowej Ziemi, abyście tam mogli się zakotwiczyć, abyście mogli stopić się ze Światłem Waszego Domu i stopić się z Rodzeństwem które oczekuje Was po drugiej stronie.


Ja wzmacniam Cię i idę przed Tobą.
Jeśli sobie tego życzysz, będę przy Tobie aż ponownie rozdzieli się Ocean i będziesz mógł wkroczyć do Świata Światła.


Nigdy nie byłeś pozostawiony samemu sobie i nigdy nie będziesz! Albowiem wielki Zastęp Mistrzów Wniebowstąpionych wkroczył na ten Świat. Ja jestem jednym z tego Kręgu który ze Starego tworzy Nowe, którzy budzi nieżywe do Życia i Miłością odpowiada na nienawiść.


Bieg Świata ulega zmianie w tych właśnie Dniach.
Tak właśnie jest.


Ja Jestem MOJŻESZ.



Źródło: lichtweltverlag.com
Tłumaczenie: Team TERRA

Tworzenie własnej rzeczywistości – Cztery Prawa

 

.
.

Pragniemy rozpocząć tę transmisję przedstawiając pokrótce następujące idee, w celu położenia tak zwanych fundamentów lub podstaw do wyjaśnienia zasadniczych praw, które zazwyczaj będą zawarte w prawie wszystkich omawianych przez nas tematach.
Wiele osób słyszało jak mówiliśmy na temat pewnych narzędzi, pewnych stanów ducha, …pewnych stanów świadomości, które pomogą wam zrozumieć w nieco większym stopniu kim oraz czym jesteście jako osoba,  jako osobowość.  Gdyż to dzięki zrozumieniu struktury oraz natury samego siebie jako osoby i istoty będziecie w stanie dokonać przemian, zmieniać waszą rzeczywistość wedle waszych pragnień, wedle waszych preferencji, z większą łatwością, z zamiarem doświadczania mniejszej ilości bólu, a więcej radości.
Te idee są w obecnej chwili najwyższej wagi, z uwagi na przez was tak zwany „Wiek Przemian”, „Wiek Świadomości”, który obecnie ma miejsce na waszej planecie. Dlatego też z radością służymy naszą pomocą i przedstawiamy przydatne poglądy oraz narzędzia, które z łatwością możecie zastosować i w dość krótkim czasie możecie zaobserwować rezultaty w samych sobie jak i w waszej fizycznej rzeczywistości.
Idea przede wszystkim, oczywiście, zawsze u swych postaw ma cenienie samego siebie.  Wiemy z naszego doświadczenia z wieloma z was, że jedną z najtrudniejszych rzeczy, których musicie się nauczyć na waszej planecie to cenić samych siebie. Ponieważ zapomnieliście o tym, że jesteście częścią Wszechistnienia, oraz przez setki tysięcy lat wpajano wam, że nie jesteście godni,  wartościowi,  że jesteście mało ważni, albo też nic nie znaczycie.  Jednakże bez zrozumienia  waszej własnej wartości, bez zrozumienia waszego znaczenia, żadne z narzędzi, które wam przedstawimy nie będzie w pełni efektywne.
Dopiero kiedy zaczniecie rozumieć, postępować oraz uznacie za prawdę, że jesteście godną częścią Wszechistnienia, że jesteście pięknym, bezwarunkowo kochanym oraz wspierany aspektem Stworzenia.  Kiedy zaczniecie cenić siebie samych tak samo jak Stworzenie ceni was, dopiero wtedy narzędzia te będą w pełni spełniały swoją rolę.
Sens w tym, że narzędzia te będą jedynie w takim stopniu posiadały siłę i moc w jakim im je nadacie, ponieważ energia przychodzi od was, przez was.  Zatem to wy decydujecie o skuteczności danego narzędzia.  Tak naprawdę narzędzia nie posiadają zdolności pracy same w sobie, czy same z siebie, ponieważ uzyskują one energię od was.  Zdolność realizacji pochodzi od was.
Zatem pozwólcie, że pokrótce przedstawimy niejaki zarys tych idei, aby wszystko było zrozumiałe i również zawsze będziemy mogli się do tych idei odwołać jako naszego punktu wyjściowego … podstawy.
Przede wszystkim tak jak mówiliśmy wcześniej, poczucie własnej wartości.
Z poczucia tego wywodzi się zrozumienie struktury osobowości.  Tak w skrócie przypomnimy niektórym z was, a dla innych mogą to być nowe informacje, struktura osobowości składa się z trzech aspektów.
Osobowość jest sztuczną konstrukcją, co wcale nie znaczy, że jest ona nienaturalna. Jednakże jest to swego rodzaju wbudowana maska, lub też utworzona, lub wykreowana na postawie trzech koncepcji: sytemu poglądów, emocji, oraz zachowania.
Ten system poglądów możemy przedstawić porównując go do planu budowy.  Emocje spełniają rolę budowniczych, żywioł oraz energia  dokonuje akcji budowania, a zachowanie jest materiałem budowlanym, czyli myśli oraz wasze zachowanie.
Zatem z łatwością można zrozumieć, że jakość planów budowy, przejrzystość projektu będzie decydować o produkcie końcowym  Jakość budowniczych będzie decydować o jakości produktu i jakość materiału budowlanego będzie decydować o jakości już ukończonego budynku.
Kiedy te trzy rzeczy ze sobą współgrają, wtedy wasza rzeczywistość będzie odzwierciedlać  idee silnej struktury, silnej rzeczywistości, która jest stabilna. Jednakże, jeśli dajmy na to, plan budowy, bądź wasze emocje w formie budowniczych, lub też wasze zachowanie w postaci materiałów budowlanych nie będą pełne lub będą w dysharmonii z poczuciem własnej wartości oraz cenienia samego siebie, jeżeli nie będą w harmonii z pozostałymi bokami  trójściennego graniastosłupa, wtedy bez wątpienia dany budynek byłby, posługując się określeniem z waszego języka, chwiejny.
Analogia ta miała pomóc nam w wyjaśnieniu na czym te trzy elementy polegają oraz jak się nimi posługiwać i przywrócić do stanu harmonii.
Trzeba by również wyjaśnić, że fizyczna rzeczywistość jest zaledwie odbiciem lustrzanym i jedynie odzwierciedla obraz, który otrzymuje od was.  Istnieją jedynie Cztery Prawa według, których operuje Siła Tworzenia.  Prawa te pozwalają na to, abyście mogli doświadczyć fizycznej rzeczywistości:
Prawo I: Istniejesz
Nie za wiele w tej kwestii możecie zrobić.
Zatem kiedy omawiamy prawa, nie mamy tu na myśli tego typu praw, które istnieją na waszej planecie, które w tym znaczeniu są umownym zbiorem zasad i przepisów, które mogą być złamane, lub zmienione, bądź przerobione,  czy też zignorowane. Niemniej jednak idea, o której mówimy, przewyższa nawet prawa fizyki, ponieważ niektóre z tych praw odnoszą się wyłącznie do waszej konkretnej uniwersalnej rzeczywistości, a w innych wymiarach wiele z tak zwanych waszych praw nie ma podstaw.
Mówimy tutaj o prawdziwych prawach, gdyż prawdziwych praw nie można złamać.  Jest to niemożliwe.  I właśnie te Cztery Prawa decydują o strukturze wszystkiego co istnieje.
Zatem tak jak już poprzednio mówiliśmy, Prawo I stwierdza ,że „istniejesz”.  Co w rzeczywistości u swych podstaw oznacza, w logicznym rozumieniu, że istniejesz teraz, zawsze będziesz jak i byłeś.  Możesz zmienić swą formę, ale zawsze będziesz istniał w pewien sposób, w pewnym kształcie lub formie.  A to dlatego, że „bycie” jest jedyną cechą, którą istnienie posiada i nie wie jak stać się niebytem.  Niebyt jest już pełen rzeczy, które nigdy nie będą istnieć, a zatem w niebycie nie ma miejsca dla rzeczy, które już istnieją.  To co istnieje ma tylko jedna cechę, by być i z tego względu jest to jedyny stan, w którym może istnieć.  Czyli jeśli już istniejesz zawsze będziesz istniał, więc się rozluźnij.
Prawo II:  „Jedno jest Wszystkim, a Wszystko jest Jednym”
Co w najprostszym rozumieniu oznacza, że wszystkie części razem wzięte tworzą jedność,  „jednostkę”, i że „jednostka”  jest elementem, który jest świadom siebie samego oraz równocześnie świadom siebie jako wszystkich innych elementów, jako jedności.  Oznacza to, że Wszechistnienie  nie jest odseparowane od Kreatora, ale jest stworzone z energii Kreatora oraz poza nim nic nie istnieje.  Wszystko co istnieje, każda jedna osoba, miejsce, przedmiot, każdy jeden koncept,  każda jedna cząstka jest częścią tej samej całości.  Zgodnie z zasadą holografii, każda jedna część jest całością wyrażającą siebie jako część tej całości.  Zatem drugie prawo brzmi „Jedno jest Wszystkim, a Wszystko jest Jednością”.
Prawo III:  „To co dajesz dostajesz z powrotem”
Bardzo proste.
Energia, którą emanujesz w oparciu  o twoje opinie, emocje, zachowanie –   wibracyjna częstotliwość, którą emanujesz określa w jaki sposób doświadczysz rzeczywistości, która cię otacza.  Ponieważ fizyczna rzeczywistość sama w sobie nie istnieje, a jest jedynie odzwierciedleniem twoich najsilniejszych poglądów na temat tego, co według ciebie jest prawdą.  I to wszystko czym fizyczna rzeczywistość tak naprawdę jest, to dosłownie funkcjonuje na zasadzie lustra.
Jeśli spoglądasz w lustro i widzisz swoje odbicie z grymasem na twarzy, nie chwytasz lustra i nie zmuszasz go do tego, aby sprawiło, by odbicie lustrzane się uśmiechnęło. Wiesz, że jeżeli pragniesz, by odbicie w lustrze miało uśmiech na twarzy, ty musisz się uśmiechnąć pierwszy.  Nie ma możliwości zmienienia odbicia jeżeli ty nie uśmiechniesz się pierwszy.  I też na odwrót, jeśli ty zdecydujesz się uśmiechnąć, odbicie nie ma wyboru i musi tak samo postąpić, ponieważ nie ma ono własnej woli.
Idea, którą tu należy pojąć jest taka, że fizyczna rzeczywistość działa na bardzo podobnej zasadzie do lustra i nie zmieni się dopóty, dopóki ty tego pierwszy nie uczynisz.  Ale jeśli dokonasz zmiany, rzeczywistość nie ma wyboru i musi zrobić tak samo, ponieważ jest to jedynie odbicie tego co dajesz od siebie.
Prawo IV:  „Zmiana jest jedyna stałą, zatem wszystko podlega zmianie za wyjątkiem pierwszych trzech praw”
To wszystko I, II, III, IV, nic poza tym!   Wszystko czegokolwiek doświadczyłeś, doświadczasz lub doświadczysz opiera się na różnorodnej kombinacji  tych Czterech Praw.  To wszystko.
Należy tu zrozumieć, że kiedy podejmujecie jakiś wybór  jest on dokonywany w oparciu o waszą motywację, a wasza motywacja wywodzi się z waszych definicji.  Jest to też inny sposób na wyjaśnienie procesu składającego się z trzech części.  Twoje zachowanie, twoje wybory oparte są na twojej motywacji.  Motywacja znowu jest oparta na twoich emocjach, które wywodzą się z twoich definicji,  które są twoimi poglądami.  Zatem kiedykolwiek dokonujesz wyboru posiadasz określoną motywację do podjęcia danego wyboru.
Motywacja składa się wyłącznie z dwóch części, z niczego poza tym. Dana osoba za każdym jednym razem zawsze wybierze opcję, którą postrzega  jako bliższą przyjemności, a dalszą bólowi.  Nic poza tym, z tego wyłącznie składa się wasza siła motywacyjna!
Jednakże proszę zauważcie, że powiedziałem, że wybierze opcje, która postrzegana jest jako bliższa przyjemności, a dalsza bólowi i tu właśnie pojawiają się definicje, ponieważ dopiero, kiedy dana osoba zdefiniuje daną rzecz jako przyjemną lub bolesną, dopiero wtedy będzie posiadała odpowiednią motywację do dokonania wyboru zgodnego z danym poglądem.
Bardzo często dana osoba wybiera coś co w pewnym sensie jest dla niej szkodliwe – ma niszczący efekt.  Jeśli jednak osoba ta wciąż wybiera daną rzecz oznacza to, że istnieje gdzieś definicja w systemie poglądowym danej osoby, która mówi, że bez względu na to jak bolesny jest dany wybór, definiowany jest on jako mniej przykry niż podjęcie innego wyboru.  Dlatego też tak bardzo pomocne jest zapoznanie się z własnym systemem poglądowym.  Ponieważ kiedy przeanalizujecie, dlaczego definiujecie pewną rzecz jako przyjemną lub bolesną, a następnie zmienicie swoją definicję, wtedy momentalnie zmieni się również wasza motywacja, a co za tym idzie wasze wybory.
Wszystkimi z was kieruje motywacja, żadnemu z was jej nie brakuje.  Każdy z was w pełni czemuś ufa.  Kwestia polega tu na tym w czym to zaufanie pokładacie, oraz które z waszych definicji motywują was do działania.  I to wszystko.
I w taki właśnie sposób można uprościć pewne kwestie w życiu,  poprzez zrozumienie ich fundamentalnych założeń.  Od definicji… poprzez motywację… do wyboru.  Od opinii… poprzez emocje… do zachowania.  I to wszystko, tak naprawdę.
Ostania  rzecz, którą chcielibyśmy jeszcze umieść w naszym „zestawie narzędzi” jest to idea , o której zaczęliśmy mówić ostatnio, która jest nadrzędna wobec  idei opinii.  Jest to stan, w którym się po prostu wie, który wywodzi się z idei poddania, odpuszczenia.  Rozumiemy jednak, że na tej planecie wiele z waszych definicji  dotyczących słowa „poddanie się” określa, że jest to w pewnym stopniu przegrana lub brak w pewnym sensie kontroli,  aczkolwiek chodzi nam tu o coś zupełnie innego.
Poddanie się,  jeśli możemy przedstawić tu naszą definicję tego wyrażenia, jest to porzucenie wyobrażenia na temat siebie samego i tego kim osoba powinna być, a w rzeczywistości bycie tym kim się jest naprawdę, ponieważ tym kim naprawdę jesteś to nieskończona liczba możliwości.  Kiedy pozwolisz sobie na poddanie się idei oraz doświadczeniu, że zostałeś stworzony na podobieństwo Nieskończoności, co oznacza, że jesteś nieskończoną liczbą możliwości, wtedy fizyczna rzeczywistość, która jest jedynie lustrem może odzwierciedlić tę nieskończoną liczbę możliwości poprzez synchronizację wydarzeń i to, w jak naturalny sposób rozwijać się one będą w twoim fizycznym, codziennym życiu.
Poddanie się jest w rzeczywistości akceptacją siebie w całości.  Nie jest to w tym znaczeniu porzucenie całości, którą tworzysz, choć niektórych z was tak nauczono wierzyć, poprzez definicje, które świat wam przedstawił.  Tego rodzaju definicje służą jedynie do ograniczenia was. I tym właśnie chcemy się z wami podzielić i pragniemy zachęcić was do nauczenia się jak porzucić te ograniczenia.
Zatem właśnie to będziemy omawiać we wszystkich naszych interakcjach z wami, różne warianty tych zasad, zazwyczaj nasze rozmowy będą się sprowadzać do tej właśnie idei.  Oczywiście nasze rozmowy również będą dotyczyły kolejnej podstawy, która zazębia się z pozostałymi pojęciami, a jest to bycie naturalnym sobą, co innymi słowy oznacza „Podążaj za swoją radością”.
Podążajcie za uczuciem ekscytacji najlepiej jak tylko potraficie, ponieważ odczucie, które nazywacie radością, odczucie które nazywacie ekscytacją, doznanie które nazywacie bezwarunkową miłością jest częstotliwością energii, która reprezentuje naturalnego, prawdziwego, rdzennego, oryginalnego ciebie.  Zatem kiedy podejmujesz działania w sytuacjach i okolicznościach, które niosą ze sobą najwyższy ładunek radości, najwyższy ładunek ekscytacji.  Zatem kiedy oznajmiacie , że macie odwagę, by podjąć kroki, w celu bycia prawdziwym sobą, wtedy fizyczna rzeczywistość … zwierciadło… będzie was w tym wspierać, ponieważ nie ma innego wyboru.
Oto składniki, z  których składa się zestaw narzędzi do manifestacji oraz dokonywania zmian i tak naprawdę to wszystko co musicie wiedzieć.  Z pewnością zauważycie, że jeśli temat dotyczy waszego rozwoju osobistego, oraz wyrażania swojego prawdziwego Ja, wówczas wszystko co omawiamy w pewnym stopniu zawsze sprowadza się do tych idei.
Jeszcze raz pragniemy wam podziękować za możliwość doświadczenia daru, którym jest dzielenie się z wami.
Oryginalny tekst pochodzi ze strony New Realities.
Tłumaczenie Patrycja Płóciennik
Edycja Krystal
Bashar to istota pozaziemska pochodząca  z naszej przyszłości, która przekazuje swoją mądrość przy pomocy channelingu za pośrednictwem Darryla Anki.
Źródło: https://cieszsiezyciem82.wordpress.com/2012/01/16/%E2%80%9Etworzenie-wlasnej-rzeczywistosci-bashar/

środa, 29 lipca 2015

Musisz wyrazić swoją zgodę na to, żeby być rządzonym



Każdy, kto podporządkowuje się niesprawiedliwemu prawu, ponosi odpowiedzialność za to wszystko, co jest tego konsekwencją. Toteż, jeżeli prawo i sprawiedliwość są w konflikcie, musimy wybrać sprawiedliwość i nieposłuszeństwo wobec prawa. [Mohandas Karamchand Gandhi]
Postanowiłam nie pisać więcej o kretynizmach, które się dzieją na masową skalę, ponieważ nie mam wpływu na to, co robią i myślą ogłupione masy, ale tym razem szlag mnie trafił i muszę to z siebie wywalić. Uznam za wielki sukces, jeśli chociaż kilka osób zacznie dzięki temu myśleć i przede wszystkim DZIAŁAĆ inaczej niż zdezorientowane stado.
Władza zmusza ludzi do szczepienia dzieci, żeby ciężko chorowały, a nawet umierały. Władza zakazuje stosowania leczniczej marihuany (a dokładnie oleju z konopi), ponieważ tak leczone dzieci cudownie zdrowieją i nie umierają.
Władza nakazuje rozbiórkę domu wybudowanego bez jej pozwolenia i wsadza do psychiatryka faceta, który się jej sprzeciwia.
Ludzie są bezradni, bo władza im nakazała lub zakazała!
Czy wy do cholery jesteście baranami, czy ludźmi???!!! Dlaczego się na to godzicie?
BEZ TWOJEJ ZGODY NIKT TOBĄ RZĄDZIĆ NIE MA PRAWA ANI NAWET NIE MA TAKIEJ MOŻLIWOŚCI.

Zrozum człowieku, że JESTEŚ SUWERENEM!

Władza nie jest żadną władzą! Wszelka władza jest służbą! To nie wy pracujecie dla władzy (władza wam nie płaci za pracę dla niej), to władza pracuje dla was, bo to wy ją utrzymujecie ze swoich podatków! Władza została wybrana po to, żeby wam służyć i to wy płacicie tej władzy, żeby robiła, co wy jej każecie! Pan każe, sługa musi!

Zmuszający do szczepień lekarz nie ma prawa drzeć na nikogo mordy! Jeśli to robi macie prawo walnąć go w ryj, bo to on jest waszym podwładnym, to on pracuje dla was i ma robić bez szemrania to, co pan i władca, czyli KLIENT mu każe (nie pacjent!!!! pacjenta już nie ma, jest RYNEK USŁUG i klient, który płaci)! Płacisz, więc wymagasz. Jeśli twój pracownik ci szkodzi masz prawo wywalić go z roboty, a nawet pozwać do sądu i zażądać rekompensaty za poniesione straty, również moralne.
Nikt nie ma prawa cię terroryzować! Nikt nie ma prawa niczego ci nakazywać ani zakazywać! Żaden sejm, policjant, ZUS, sędzia, komornik, miejski czy wiejski architekt – nikt na świecie nie ma nad tobą władzy, chyba, że sam, dobrowolnie, zrzekniesz się swojej suwerenności! Oni wszyscy są na służbie u ciebie, bo to ty utrzymujesz tę bandę darmozjadów ze swoich pieniędzy. Oni mają ci służyć i robić, co ty im każesz! Jeśli pozwalasz na to, żeby cię terroryzowali, to jest to twój wybór. Pretensję o to możesz mieć jedynie do siebie.Zrozum to wreszcie!
Naród już dawno przestał być narodem i zamienił się w stado tępych, bezwolnych i (co najgorsze) bezrozumnych baranów.
Baran, jako zwierzę hodowlane, nie ma nic do gadania. Jest chipowany zaraz po urodzeniu, szczepiony, strzyżony, dojony i w końcu zarzynany. Bo baran jest własnością swojego pana.
Człowiek jest człowiekiem i nie jest niczyją własnością, ale dawno o tym zapomniał.

Zapomniał, że ma rozum i godność nadaną mu przez samego Boga, gdyż (jak mówi o tym księga powszechnie uważana za świętą), został stworzony na obraz i podobieństwo boże.
Zamiast rozwijać w sobie boski potencjał i boską świadomość ludzkość stacza się do poziomu bezmyślnego i bezwolnego bydła, pozwalając, żeby pastuchy robiły z nią, co tylko zapragną. Bydło jest tak głupie, że uwierzyło, iż pastuchy chcą jego dobra! Przecież pasą je na łąkach zielonych (skażonych pestycydami), nalewają wody do koryta (z chlorem i ogłupiającym fluorem), dają obórkę (która nie należy do niego, lecz do banku – dopóki nie spłacisz kredytu bank jest właścicielem wszystkiego, co posiadasz, a nawet więcej, bo procenty lecą!), szczepią i leczą na śmierć. A ludzkie stado mówi tylko beee beeee beeeeeee i domaga się więcej batów.
Ludzkość cierpi na syndrom sztokholmski i czym prędzej powinna poddać się gruntownej psychoterapii.

Nikt ci, były narodzie, niczego siłą nie narzucił. Sam sobie wybrałeś okrutnych pastuchów i krwawych rzeźników dobrowolnie głosując na nich w demokratycznych wyborach. Zgodziłeś się tym samym na to, żeby tobą rządzili. Dałeś im prawo do stanowienia okrutnego i nieludzkiego prawa, do nakładania na ciebie morderczych podatków, do dyktatorskiego decydowania o tym, jak będziesz leczony, a jeśli coś idzie nie tak, jeśli umierają ci dzieci lub jeśli bez powodu wsadzają cię za kraty usiłujesz bronić się apelując do sumienia pastuchów i odwoływać do bandyckiego prawa przez nich ustanowionego.
Sam się na to zgodziłeś, ale możesz w każdej chwili cofnąć swoją zgodę. Wymów im posłuszeństwo!

Przestań się bać!

Pamiętaj, że
państwo polskie istnieje tylko teoretycznie
a żadna teoria nie może ci nic zrobić. Państwa polskiego nie ma. To, co uważasz za polski rząd jest jedynie pustą wydmuszką.
Władzę nad światem przejęły prywatne korporacje. Wszystkie ministerstwa, sądy, urzędy, komornicy, policja i co tylko uważasz za narzędzia władzy to jedynie prywatne firmy, zarejestrowane w Waszyngtonie.

Sądy wydają wyroki, pod którymi żaden sędzia nie złoży imiennego podpisu – jeśli masz w domu jakikolwiek wyrok sądowy sprawdź, jak jest podpisany. Widnieje tam jedynie nieczytelny kulfon jakiegoś sekretarza sądu, a nie sędziego.
Jeśli przyjdzie do twojego domu komornik, policjant lub jakikolwiek inny, przerażający bandzior nie wpuszczaj go na próg, dopóki nie przyniesie ci wyroku sądowego podpisanego imiennie przez sędziego.

I nigdy, pod żadnym pozorem, nie podawaj swojego imienia ani nazwiska, a tym bardziej dowodu osobistego, bo jeśli to zrobisz wyrzekniesz się suwerenności i poddasz się władzy. To bandzior musi się wylegitymować przed tobą i udowodnić, że wyrok sądu jest legalny – czyli podpisany przez sędziego. Kaktus mi wyrośnie, jeśli ci taki dokument przyniesie.
Sądzić cię mogą jedynie za przestępstwa kryminalne. Jeśli kogoś pobijesz, okradniesz lub zamordujesz trafisz pod sąd i do więzienia. Za niepłacenie podatków lub budowę domu bez zezwolenia nikt cię sądzić nie ma prawa. Korporacje nie mają nad tobą władzy!
—–
PS. Uświadom sobie, że policjant jest NA SŁUŻBIE!!! Ty nie jesteś na służbie policji, to policja jest po to, żeby służyć tobie, żeby cię chronić przed bandytami (rządowymi również), więc nie padaj plackiem na glebę, kiedy na ciebie krzyknie! Płacisz mu (z podatków), więc naucz się wymagać! Policjant to twój SŁUGA, który ma dbać o twoje bezpieczeństwo, a nie terroryzować cię (chyba, że jesteś złodziejem). Przestań się bać gliny! To on powinien się bać ciebie. Zobaczysz, jaki grzeczny się zrobi, kiedy przekona się, że się go nie boisz.

Projekt Wing Makers niezwykły "testament" kosmicznej rasy ?

© WingMakers LLC

Jedno z największych odkryć w dziejach ludzkości WingMakers znani są jako Rasa Centralna. Byli oni pierwszą kreacją Pierwszego Źródła (Boga).
Rasa Centralna stworzona sekwencyjnie, bazując na siedmiu rożnych, archetypowych cechach Pierwszego Źródła. W konsekwencji czego, Rasa Centralna składa się z siedmiu różnych podgrup nazywanych Rodami Świata. Inne nazwy, pod którymi są znani to Elohim, oraz Lśniące Istoty.

Z kolei WingMakes, stworzyli humanoidalne formy życia, czyli wehikuły duszy, które są instrumentami używanymi przez jednostki do doświadczania życia we wszechświecie.

https://www.youtube.com/watch?v=Iphx2PU_sqs



W roku 1972 grupa piechurów odkryła w odległym zakątku północnej części Nowego Meksyku mroczny kanion, a w nim niecodzienne przedmioty i rysunki Archeolog z Uniwersytetu Nowego Meksyku, który poddał analizie te przedmioty, zbadał tez obszar znaleziska i doszedł do wniosku, ze me ma tam żadnych śladów potwierdzających, iż jakaś prehistoryczna kultura założyła w kanionie stałą osadę. Od czasu do czasu obozowali tam Indianie, co znalazło odzwierciedlenie w pozostawionych przez nich przedmiotach.

W trakcie owych prac wynikły dwie zagadkowe kwestie. Oprócz jednego przedmiotu, wszystkie pozostałe pochodziły z VIII wieku n.e. Ten wyjątek, znany jako "kompas", stanowi przejaw niezwykłej technologii i znaleziony został wśród bardziej typowych zabytków, takich jak naczynia oraz proste narzędzia. Kompas pokrywały dziwne hieroglify, spośród których część powtarzała się również na ceramice.

Po drugie, znalezione na tamtym obszarze malowidła mają nieznane pochodzenie i wyraźnie różnią się od innych petroglifów odkrytych na południowym zachodzie, a nawet na całym kontynencie.

Właśnie z powodu tych dwóch anomalii, zarówno znalezione przedmioty, jak i cały projekt szybko stały się własnością rządu Stanów Zjednoczonych, a ściśle rzecz biorąc Agencji Bezpieczeństwa Narodowego (NSA). Ponieważ uznano, ze te znaleziska mogą wskazywać na obecność na Ziemi w czasach prehistorycznych istot pozaziemskich, dysponującą niezbędnymi środkami NSA przeprowadziła zakrojoną na szeroką skalę ekspedycję naukową, która miała określić naturę oraz znaczenie tego odkrycia.

Tajny wydział NSA przetrząsnął w roku 1973 całą okolicę, lecz wbrew oczekiwaniom znaleziono zaledwie kilka nowych przedmiotów, przy czym żaden z nich me stanowił dowodu na obecność pozaziemskich istot bądź technologu. Natrafiono również na kolejne symbole piktograficzne, ale rozszyfrowanie ich okazało się niezwykle trudne. Wezwani na pomoc eksperci nie potrafili jednak osiągnąć porozumienia co do ich znaczenia. Równie szybko, jak nadano temu projektowi priorytet, trafił on do archiwum NSA pod kryptonimem Ancient Arrow (Starożytna Strzała).

21 lat później, w roku 1994, osunięcie ziemi rzuciło nowe światło na sprawę Ancient Arrow. Kanion z rysunkami leży w trudno dostępnej części parku krajobrazowego w stanie Nowy Meksyk. Po dokonaniu wspomnianego odkrycia w roku 1972 oficjalnie zamknięto go dla turystów, aby zachować go w naturalnym stanie. Od czasu do czasu zjawiali się w mm sponsorowani przez NSA naukowcy w nadziei, ze uda się im znaleźć w nim nowe dowody, lecz nieodmiennie spotykało ich rozczarowanie.

Wkrótce po osunięciu się skalnego zbocza do kanionu Ancient Arrow zawitał mały zespół agentów NSA, którzy stwierdzili, ze to osunięcie odsłoniło wejście do ukrytej jaskini.

W jej głębi badacze znaleźli dobrze zamaskowane wejście. Po jego drugiej stronie natrafili na wykuty w litej skale system tuneli oraz komór.

W sumie znajdowały się tam 23 komory połączone w przemyślny sposób z wewnętrznym korytarzem. Każda komora wyróżniała się specyficznym malowidłem ściennym, serią piktografów, hieroglifów lub czymś, co wyglądało na wytwór obcej technologii.

Natychmiast po odkryciu wejścia do jaskini dyrektor odpowiedzialny za projekt Ancient Arrow sporządził stosowny raport. Kierownictwo nad pracami formalnie przejęła Advanced Contact Intelligence Organization (ACIO), która zorganizowała interdyscyplinarny zespół badawczy mający ocenić naturę znaleziska, a także podjąć próbę odkrycia dodatkowych śladów potwierdzających wizytę pozaziemskich gości.

ACIO jest tajnym albo przynajmniej pozostającym w cieniu wydziałem NSA. Jej centrala znajduje się w Wirginii, lecz jej pracowników spotkać można w Belgii, Indiach bądź Indonezji. O jej istnieniu wie mało kto, nie wyłączając dyrektorów NSA. ACIO jest z pewnością najmniej znaną organizacją w całej społeczności wywiadowczej. Jej podstawowe zadanie polega na badaniu, przyswajaniu oraz powielaniu wszelkich technologii pozaziemskiego pochodzenia. Pracują w niej zupełnie anonimowi naukowcy, których roczne zarobki przekraczają 400000 dolarów, co wiąże się z obowiązkiem zachowania tajemnicy oraz posiadanym przez nich IQ. Ta tajna organizacja nie tylko dysponuje ogromnym potencjałem intelektualnym, ale posiada również dostęp do technologii znacznie wyprzedzających to, nad czym pracują inne ośrodki badawcze na naszej planecie. Krótko mówiąc, jest wyjątkowo uprzywilejowana.

Ślady znalezione w Ancient Arrow były całkowicie niezrozumiałe dla członków zespołu badawczego. Kryło się w nich wiele tajemnic. Dlaczego rozwinięta cywilizacja pozostawiła po sobie szereg śladów ułożonych w precyzyjny i wyraźnie uporządkowany sposób? Jakie przesłanie próbowała przekazać? Jakimi operowała technologiami i dlaczego pozostawiła ich próbki? Czy twórcy tego obiektu zmieszali się z tubylczymi plemionami, czy też zachowali wyizolowaną kulturę? Kim byli i dlaczego znaleźli się tutaj w VIII wieku? Czy planowali wrócić? To tylko niektóre z tajemnic, jakie pojawiły się przed zespołem badawczym.

Po siedmiu miesiącach poszukiwań, katalogowania i analiz, projekt Ancient Arrow pozostał kompletną zagadką. Więcej energii włożono w zabezpieczenie eksponatów niż w próby rozwiązania zagadki ich istnienia, chociaż spekulacje na ten temat pojawiały się w każdej rozmowie.

Zespół badawczy stopniowo wypracował pewną hipotezę, zgodnie z którą bliżej nieznana pozaziemska cywilizacja założyła w VIII wieku na Ziemi kolonię i odizolowała się w kanionie Ancient Arrow, przy czym cel tego przedsięwzięcia był precyzyjnie określony - pozostawienie "kapsuły czasowej", która miała zostać odkryta pod koniec XX wieku. O ile dokładna natura kapsuły pozostawała niejasna, prawdopodobne wydawało się, że miała ona służyć jako środek wymiany kulturalnej, a nie jako narzędzie inwazji na Ziemię.

Po zakończeniu badań upłynęły jeszcze dwa lata, zanim zespół badaczy zdołał częściowo odcyfrować znaczenie zawartych w komorach przedmiotów. 23 odrębne komory połączono między sobą tak, aby tworzyły określone przesłanie. W ostatniej, dwudziestej trzeciej komorze znaleziono mały optyczny dysk zawierający przypuszczalnie cyfrowy zapis mogący stanowić klucz do rozszyfrowania znaczenia wszystkich obiektów. Uczeni z zapałem przystąpili do badania dysku, lecz nie potrafili znaleźć sposobu na dotarcie do jego zawartości.

Wezwano najlepszych ekspertów komputerowych ACIO, lecz nawet oni nie potrafili odkodować dysku. Próby odczytania zapisanych na nim informacji trwały przez kilka następnych miesięcy, ale wszelkie stosowane metody, jakie przychodziły im do głowy, okazały się nieskuteczne. Niemal w rok po rozpoczęciu prac projekt Ancient Arrow utknął w martwym punkcie i ACIO praktycznie z dnia na dzień zaprzestało jego dalszego finansowania.

Po kolejnych dwóch miesiącach niepowodzeń uznano, że technologia zapisu dysku jest po prostu poza naszym zasięgiem. Optyczny dysk, a także wszystkie inne odkryte przedmioty miały zostać starannie złożone w bezpiecznym miejscu do czasu, aż przyszłe technologie pozwolą poznać treść zapisu. Przypuszczano, że dysk zawiera gwiezdne mapy, słowniki oraz wszystkie odpowiedzi na pytania dotyczące jego twórców, a zwłaszcza wyjaśnienie ich zamiarów względem Ziemi.

Ponieważ dysk stanowił w powszechnej opinii klucz do rozwiązania zagadki czasowej kapsuły, ACIO nie pozostało nic innego, jak odłożyć akta projektu na półkę i czekać na pojawienie się bardziej zaawansowanych technologii.

Więcej na temat WingMakers: http://tamar102.bloog.pl/kat,41953596,index.html

Czy nie znajdziemy odpowiedzi skąd przyszli:  http://tamar102a.blogspot.com/2015/07/wiek-duszy.html

Wszystko powoli zaczyna się układać,
Nawet taka święta liczba siódemki i fakt,
Że można podróżować w czasie z przyszłości.

autor blogu

Arkajama – Arkaim



Arkajama Arkaim


W roku 1982 satelity przekazały na Ziemię fotografię kilku niezwykłych kręgów, wyraźnie wyodrębniających się na powierzchni stepu południowo-uralskiego. Te koncentryczne kręgi zostały zidentyfikowane jako jeden z najstarszych obiektów kultury indoeuropejskiej (aryjskiej). Sztuczne pochodzenie owych kręgów nie budziło od początku żadnych wątpliwości. Wiek znaleziska oceniono na około 1.700 do 1.600 p.n.e.

Obecnie jest ono uważane za gród-obserwatorium zbudowany – podobnie do kręgu Stonehenge – na planie koła. Koło miało tutaj promień 160 metrów. Gród otaczała  dwumetrowa fosa napełniona wodą. Zewnętrzne mury były bardzo masywne. Przy wysokości 5,5 metra miały grubość 5 metrów. W murach znajdowały się 4 wyjścia, usytuowane po przeciwległych stronach. Największe było południowo-zachodnie, pozostałe 3 – mniejsze. Wchodzący do miasta trafiał od razu na jedyną ulicę w kształcie pierścienia, szerokości około 5 metrów, oddzielającą pomieszczenia (domostwa) przylegające do zewnętrznego muru od wewnętrznego pierścienia.

Ulicę stanowił zbudowany z okrągłych belek pomost. Wszystkie mieszkania przylegające do zewnętrznego muru jak cząsteczki cytryny miały wyjścia na główną ulicę. W sumie zidentyfikowano 35 oddzielnych domostw w kręgu zewnętrznym. Liczba ta jest zbyt mała nawet dla wioski.


Źródło artykułu



Dalej odkryto  tajemniczy pierścień murów wewnętrznych. Był on jeszcze potężniejszy aniżeli zewnętrzny. Miał szerokość  3 metrów, a jego wysokość osiągała 7 metrów. Mury te, według danych wykopaliskowych, nie posiadały przejść, poza jednym – od strony południowo-wschodniej.

Tak więc 25 wewnętrznych domostw, identycznych jak te w okręgu zewnętrznym, było praktycznie odizolowane od reszty wysokim i grubym murem. Ażeby znaleźć maleńkie wejście do wewnętrznego kręgu, trzeba było przejść całą długość ulicy w kształcie pierścienia.

Miało to ukryty sens. Wchodzący do obwaru musiał przejść drogę, którą przechodzi Słońce. Środek Arkajamy zajmuje centralny plac o kształcie nieomal kwadratowym, o wymiarach 25 na 27 metrów. Sądząc po śladach ognisk, usytuowanych według określonego porządku, był to plac przeznaczony do odprawiania tajemnych obrzędów związanych z Wiarą Przyrodzoną.

W Arkajamie widzimy schemat mandali – kwadrat wpisany w koło. W starożytnych tekstach wierzeniowych koło symbolizuje Wszechświat, kwadrat Ziemię, nasz świat materialny. Ludzie już w starożytności na tyle dobrze znali strukturę Wszechświata i zdołali rozszyfrować zasady świętej geometrii, iż wiedzieli jak harmonijnie i naturalnie jest on urządzony. W trakcie budowy obwarów i grodów starali się więc odwzorować boski porządek Kłódzi, Weli i całego Wszechświata. W Arkajamie widać wyraźnie odwzorowanie struktury Kłódzi Swąta na Wierchu Weli.

Każde domostwo przylegało jedną stroną szczytową do zewnętrznego lub wewnętrznego muru i wychodziło na główną ulicę w kształcie pierścienia, albo na plac centralny. W zaimprowizowanym „przedpokoju” był specjalny odpływ wodny, który prowadził do kanału pod główną ulicą. Mieszkańcy tego miejsca  byli więc już w głębokiej starożytności wyposażeni w kanalizację. Ponadto w każdym domostwie znajdowała się studnia, piec i nieduża spiżarnia w kształcie kopuły. Piec i studnia były połączone kanałem powietrznym dającym „cug” tak mocny, iż pozwalał na wytop miedzi bez dodatkowego używania miechów.

Średnica wewnętrznego kręgu Arkajamy stanowi wszędzie równe 85 metrów, w rzeczywistości jest to pierścień o dwóch promieniach: 40 i 43,2 metrów. Promień pierścienia „księżyc Obri” w Stonehenge wynosi 43,2 metra. I Stonehenge i Arkaim usytuowane są na tej samej szerokości geograficznej. Obydwa miejsca w centrum doliny w kształcie misy, a odległość między nimi wynosi prawie 4.000 km…


Arkajama – Gród Wiedzy, gród-obwar uczonych – goryniczów-górów, mogtów i kapłów – w Górach Kamiennych, czyli Górach Ural (Gural, Horol). Leży w ramionach rzeki Karaganki i Utjaganki, w podgórskiej dolinie Arkajym na wschodnich stokach Uralu. Odkryty z kosmosu w roku 1982 i znany obecnie jako Arkaim (Arkajym)a. Zwraca uwagę związek nazwy rzeki z Górą i rzeką Kara występującymi w najważniejszych starych podaniach perskich o Świętej Górze Kara, Wyspie i Morzu Kara oraz Drzewie Wyspowiszu.

W Arkajamie-Arkaimie mieszkali i pracowali górowie-gorynicze – nauczyciele wszelkich kapłów, a więc wołchwów, kudiesników, zinisów, świtungów, mogtów-magów, kowów-kowalisów, burtników, czarowników i innych rodzajów kapłów Wiary Przyrodzonej, którzy byli zrzeszeni w kilkudziesięciu oddzielnych gromadach (grumadach).

Tutaj w Arkajamie gorynicze i ich uczniowie zajmowali się badaniem Wszechświata, określali współzależności ruchów ciał niebieskich i ich wpływ na Ziemię (Matkę), Przyrodę (Rodżanę) i człowieka (Zerywanów).

Swoich największych odkryć nigdzie nie zapisywali. Nie występowali też nigdy ze swoją wiedzą publicznie. Na podstawie wieloletnich obserwacji opracowywali tajemne rytuały, obliczali terminy, ustalali zasady obrzędów, ustalali sposoby postępowania – arkana, czyli w‑taje‑mniczenie w wiedzę (w Wiedę, wniknięcie w Wedę) i wprowadzali je w życie plemienne.

Dalszewidzenia–wwiedzenia – czyli obserwacje, weryfikowały początkowe spostrzeżenia i pozwalały na wprowadzenie poprawek do świętych obrzędów czy też sposobów postępowania (wytopu, kowania, leczenia, zaklinania, itp.). Te nieustanne poprawki wprowadzane do wiedzy (Wiedy) doskonaliły ją do tego stopnia, że gorynicze i ich uczniowie-kapłowie potrafili w końcu wyrazić pełną wiedzę  jednym twierdzeniem czy wywodem, albo jednym bądź dwoma krótkimi słowami, w których zawarta była istota tajemnego działania.

Wiedzę Tajemną (Arkana Wiedy) przekazywali gorynicze Arkajamy wyłącznie ustnie kilku swoim uczniom, których kształcili u swego boku przez długie lata. Ci uczniowie byli potem założycielami i mistrzami poszczególnych gromad kapłańskich (Grumad Kapłów), które różniły się od siebie zarówno zakresem wiedzy jak i narzędziami stosowanymi do jej pogłębiania i sposobami pośredniczenia w kontaktach między ludźmi a bogami, czy między żywymi a zmarłymi.

Każda z gromad kapłów stosowała swoiste obrzędy magiczne, własne rytuały i sposoby czarownicze, wykorzystujące odpowiadający jej zakres wiedzy.

Pod koniec życia ziemskiego gorynicz-góru (guru – to dosłownie będący górą, mieszkający w górach, pochodzący z gór, przedstawiciel świętej gromady kapłów-goroli, górujący wiedzą, gor– żar niecący, czyli wiedzący jak zapalać, niecić żar; wpierw dosłownie – żar-ogień, a potem w przenośni „żar-ogień” wiedzy i wiary), czyli mistrz – wyznaczał spośród członków gromad założonych przez swoich uczniów następcę, a sam udawał się w Zaświaty. Wyznaczał też następcę tymczasowego, kiedy okresowo przebywał w Zaświatach np. we wnętrzu Góry Kaganjątu (Kogajon – którą także niektórzy lokalizują w Górach Kamiennych, a nie w Bucegach).

Także w miejscowym języku buriackim arka – znaczy osnowa, jądro, baza, podstawa. Słowo oral ma także znaczenia takie jak: oralny – wypowiadalny, głos, mowa, mowa główna, podstawowy język, czy horał – śpiewo-mowa uroczysta – święta.  Przyjmuje się, że to tutaj w Arkajamie powstały pierwsze hymny Ryg-Wedy i Gathy (gadki) Awesty (Obwiesty), tutaj też zgłębiano tajniki geometrii, tajemnice liczb (czerty i czarowanie, butry-oboroty i burtowanie-obracanie), tajemnice znaków-pisów i wici (taje, bukwy, wikły), tajemnice ruchów ciał niebieskich, okresów Księżyca, zasady wytopu brązu, czy tajniki składu i działania ziół oraz trucizn.

Nazwę Arkajama (Arkajym, Arkaim) nosi święte wzgórze położone obok grodu-obwaru i znajdujące się tutaj święte, śródleśne uroczysko. Fakt, że w Arkajamie nie posługiwano się pismem świadczy o ortodoksyjnym przestrzeganiu zakazu używania taj – czyli znaków świętego pisma, czyli z jednej strony o surowym przestrzeganiu zasad Wiary Przyrodzonej, a z drugiej strony o tym, iż ośrodek arkajamski działał już po Wojnie o Taje.

Kradzież nasion z Drzewa Wyspowiszu i zabicie Ryby Kary, a także wyniesienie tajemnicy pisma, ale przede wszystkim użycie tajemnego pisma przez Żar‑zduszta (Zaratusztrę) stało się powodem, opisanej w perskich kronikach, wojny między Skołotami (Sakami) a Persami. Głoszenie Obwiesty i przyjęcie Żar-zduszta na dworze Wisztaspęty (Witszaspy) w grodzie Bałh (Balch) nad Orolem i Bałhaszem, spowodowało niekończący się ciąg wojen między Królestwem Sis a Persami. To tam, w Bałhu, Żar-zdusz dokonał największej zbrodni – zapisu w języku huno-awarskim Obwiesty, czyli użył publicznie taj za co władca całego Wielkiego Kaganatu Sis wydał na niego wyrok śmierci. Był to tak poważny wyrok, że mimo ochrony władcy perskiego Żar-zduszt pod koniec długiego życia w dostatku i zaszczytach zginął zamordowany podstępnie z rąk Czaropanów (Karopanów-Karpianów). Stąd też późniejsza wyprawa Darjusza, syna Wisztaspęty przeciw Skołotom (Scytom), stąd dalsze nie kończące się wojny o zasady wiary.

Zwraca uwagę związek nazewniczy między Arkajamą, Arkoną i samą Arką. Czy Arka jest identyczna ze szkatułą – Skrzynią, w której bogowie skołocko-istyjsko-słowiańscy przechowywali Taje – albo też czy jest tożsama z obłym workiem  – Sakiem – widzialnym jako Biała Kula Światła, w którym przeniesiono Taje z Weli na Ziemię? Czy jest identyczna z Arką Pana – znaną z Biblii? Czy ci którzy skradli Taje Przeplątowi podczas wyprawy na Welę tutaj je ukryli – w Górach Kamiennych, a nie w Tajchu Beskidzkim, ani w innym miejscu: jak Schowek Harów (Hara-how, czy Góra Orza –znana dzisiaj jako Ararat? Należy pamiętać, że nazwa tych gór mogła by też znaczyć Góry Arki (Horol, Gorol, Haral, Goral, Góry, Hary Arki – Hara Arkayama). Góry Kamienne były też nazywane Górami Panów. Stąd, według podania, Panowie zostali przegnani przez Dziewannę i stali się Czaropanami (Haropanami, Panami Harpątów, czyli Karpat).


Arkaim Arkajama


Całość tego podania zawarta w Tai 23, pozostaje w zgodzie z danymi najnowszych odkryć genetyki dotyczącymi wędrówek Ludów Królestwa Sis (Słowian, Istów i Skołotów – ludów o haplogrupie R1a1). Także w Górach Horol i na wschód od tych gór mieszkały plemiona Saków – Wschodnich Skołotów (Wschodnich Scytów), niepokonanych nigdy przez Persów jako cały wieloplemienny szczep, od których pochodzą główne podania i legendy perskie i z których krwi pochodzili najwięksi perscy bohaterowie (boga-tyrowie, boga-tyrsowie), jak choćby, Żal (Zal-Zalazar) czy Rusłan (Rustam).

Arka-Jama to także jakby nazwa miejsca ukrycia Taj Wiary (Wiedy) Przyrodzonej – jama arki. W słowie arkajama po przestawieniu dwóch liter „rk” na „kr” (a przestawki u Słowian są częste, i były stosowane szczególnie w nazewnictwie wierzeniowym np. Weles-Wesel, jaro-rujo, Jarowit-Rujewit, zak-kaz, weń-naw i inne) zawiera się znaczenie „zakrycia” – ukry-joma, okry-joma, akra-jama. Słowo to wiąże się ze znaczeniem orzy – jarzęcy, świetlisty,święty,  jarzący się, kwiecisty i gwieździsty, kiełkujący, świeży, młody, silny, ziarno, jądro, skąd orieh – orzech – jądro, oraz z samym mianem Ariów pochodzącym od Oryja – pierwszego władcy, alboWyoranych na Zagonie Równi Welańskiej i Zerwanych a potem strąconych na Ziemię. Widać wyraźny związek słowa ory ze znaczeniem uprawy – orki, odkrywania, tajemnicy oraczy – rolników. Rdzeń or-orzy zawiera się w wielu nazwach miejscowych i plemiennych – jak choćby bliska nam Orawa i znana hetyckim zapisom Orzawa (Arzwa) w Małej Mazji (Azji). Rdzeń ten zawarty jest i w mianie totemowego ptaka Słowian – orła – orzego ptaka – słowiańskiego i sarmackiego godła (skołockim-sokołockim był sokół).

Czy Arkona i Rugia (Ruja, Roja, Oroja) – uważana przez badaczy za rodzaj pogańskiego państwa kościelnego była kontynuatorką tradycji Arkajamy? My twierdzimy, że tak. Była jej późniejszym odpowiednikiem, kształciła kapłów i była grodem świętym, rodzajem pogańskiego Rzymu dla świata barbarzyńskiego, czyli dla całego świata rozciągającego się na północ od linii Dunaju aż po wschodnie brzegi Mazji (Azji) – czyli Kamczatkę (Kończudkę).

Arkajama uchodzi za to miejsce, w którym narodziła się zarówno najstarsza wersja Wed (Wiedy, Ryg-weda, czyli Wiedza Ziarna, czy też Zboża, Wiedza Podstawowa, Zamknięta, Jądro Wiedzy, czy też równocześnie Wiedza pochodząca od Bogów – Zboża, Weda Boża, bo reg– zboże, sporze, żyto, ryż. Tutaj także miała się narodzić odszczepieńcza Awesta – Obwiesta, ogłoszona przez Żar-zdusza (Zaratusztrę), syna Burusza ze szczepu Mieniów-Kamieniów, z rodu Spisów zamieszkałych w Górach Kamiennych, w najstarszej wersji mało zrozumiałej dla Irańczyków, w języku huno-awarskim (czyli gunio-harskim, gunio-obryjskim). Stąd też wykradziono taje przekazane Romajom(Grekom  i Rzymianom)  i Mlekomedirowi (Egiptowi). Pierwszym zostały dane przez przyrodniego brata Lędy-Łabędy (Europy), syna Agi Nora i Jaśnieny II, albo przez Dziwnyjusza-Żalmoszysza (Dionizosa-Zalmoksisa), który był drugim ze złodziei nasion z Drzewa Wyspowiszu z Góry i Wyspy Kara. Drugim zostały przekazane przez Koszerysa znanego później w Indiach jako Kszatrij i w Melekomedirze jako Ozyrys.

O ile w Windii i Mlekomedirze taje pozostawały w w ukryciu i nie były publicznie stosowane przez długie wieki (np. Wedy zostały spisane dopiero w 100 roku p.n.e. a wcześniej były przekazywane ustnie słowo w słowo tak jak Arkajamie, a w Egipcie tajemnice kapłańskie tak strzegły pisma, że dopiero niemal współcześni nam archeolodzy odczytali to pismo), o tyle Persowie i Romaje zaczęli go używać łamiąc Święty ZakaZ. Dlatego Wielka Skołotja (Scytia) i jej następczynie (Wielka Sarmacja i Słowiańszczyzna) znalazły się w odwiecznym konflikcie z Romajami i Persami. Windowie (Hindusi aryjscy) ani Mlekomedirzy (Egipcjanie) nie stali się wrogami Sistanu, bo dochowali tajemnicy Taj i uszanowali ZakaZ powszechnego posługiwania się znakami taj. Zakaz ten był tak mocno przestrzegany w Królestwie Sis, że nie odnajdujemy do dzisiaj śladów pisma skołockiego (scytyjskiego) ani słowiańskiego (sarmackiego, serbo-mazowskiego), ani istyjskiego (bałtyjskiego), ani dracko-dawańskiego (tracko-dackiego) ze starożytności, mimo iż znane są słowa na określenie litery – bukwy, zapisu, księgi i inne potwierdzające znajomość pisma. Mimo bliskich związków i kontaktów, mimo bliskiego sąsiedztwa Scytów z Persami i Grekami znanych jest tylko kilkanaście do kilkudziesięciu inskrypcji i zapisów imion scytyjskich, które zostały wykonane przez Greków albo Persów. Dzisiaj dzięki licznym odkryciom archeologicznym coraz bardziej znany jest wysoki kunszt artystyczny i rzemieślniczy Scytów, ich głęboka znajomość sztuki wojennej, i narzędzi bojowych. Mimo tego, że ich wytwory w niczym nie ustępują wytworom greckim czy perskim Skołoci nie używali pisma a wiedzę przekazywali ustnie.  Dlaczego?

O korzeniach tego konfliktu i wywołanych nim wojen zapomniano, ale naszym zdaniem Tamta Pierwotna Wojna  – w niezliczonych odsłonach, wciąż odnawiana pod innymi pretekstami ideologicznymi, trwa od 4.000 lat. Jest to naszym zdaniem prawdopodobnie odwieczna wojna między Aryjskim Wschodem (spadkobiercami R1a1 oraz zjednoczonymi z nimi przedstawicielami wenetyjskiej haplogrupy I2a2 – budowniczych megalitów Carnac [Czarniec] w Bretonii, w Stonhenge, nad Łabą i na Pomorzu Polskim) a Aryjskim Zachodem (spadkobiercami R1b1 i wenetyjskiej I1). Potwierdzają to mapy rozłożenia tych haplogrup w poszczególnych kulturach archeologicznych i ich zasięgi w epokach dziejowych. Jej ostatnim epizodem była II Wojna Światowa, której celem było zniszczenie Żydów i Słowian, a która skończyła się powrotem Królestwa Sis do tzw. Nowej Koliby  – nad Łabę i Odrę oraz 50 letnim podziałem Niemiec. Być może współcześnie jesteśmy świadkami długotrwałego procesu pojednania i zjednoczenia tych dwóch odwiecznie rywalizujących o dominację stron.


Źródło artykułu