Piłeś kiedyś Coca-Colę? Jadłeś coś z Nestle? Jeśli tak, to powinieneś to przeczytać!
Jeśli
skorzystałeś kiedyś z produktów firm takich jak Procter & Gamble,
Kodak, General Motors, Coca-Cola lub Nestle istnieją spore szanse, iż
padłeś ofiara manipulacji na neuronach.
Odpowiedz sobie na pytanie
dlaczego właściwie to te przedsiębiorstwa, a nie inne, są znane na całym
świecie, a ich produkty sprzedają się w gigantycznych ilościach?
Otóż firmy te są pionierami w dziedzinie neuromarketingu, czyli kontrolowanej manipulacji umysłami konsumentów.
Te
firmy giganci jako pierwsi posłużyli się technikami tej nowej gałęzi
marketingu, a raczej marketingiem „przyszłości” zarówno do badania rynku
jak i, co najważniejsze, kampanii reklamowej swoich produktów.
Na
stronie Forbes.com przeczytać można artykuł już z roku 2006, a wiec całą
dekadę wstecz, potwierdzający, że bez badań nad gadzim mózgiem
klientów, firmy jak General Motors czy Coca-Cola nie osiągnęłyby takiego
sukcesu.
A TERAZ DO RZECZY. CZYM JEST NEUROMARKETING?
To
stosunkowo nowy rodzaj marketingu, który powstał, ponieważ metody
klasycznego marketingu nie sprawdzają się. Okazuje się bowiem, że my
jako konsumenci pytani w zwykłych badaniach marketingowych o to, czego
chcemy i oczekujemy, bardzo często odpowiadamy w ankietach jedynie tak,
aby zadowolić rozmówcę, a nie tak, jak naprawdę myślimy. Neuromarketing
powstał więc, by „wyeliminować margines błędu w badaniach
marketingowych”, tj. by przejrzeć nas jako konsumentów. Mówiąc przejrzeć
mówię literalnie, gdyż neuromarketing wykorzystuje m.in. funkcjonalny
rezonans jądrowy, badanie pulsu oraz kodowanie ruchów twarzy naszego
ciała.
Do pozostałych (otwarcie przyznanych, nie zapominajmy), metod
badawczych, należą m.in. elektroencefalografia, reakcja
skórno-galwaniczna, eye tracking (obserwacja ruchu oka), chronometria
kognitywna oraz neuroobrazowanie.
Takimi metodami koncerny zyskują
informację na temat nieświadomych nam mechanizmów odpowiedzialnych za
nasze decyzje nabywcze, podczas interakcji z produktem, jego reklamą
itp. Są to informacje na wagę, dosłownie, złota ponieważ eksperci
dowiadują się nie tylko w jaki sposób reagujemy na ich produkty.
Dowiadują się, jak na takie decyzje wpływać bez udziału naszej
świadomości, a za pomocą wspomnianych wyżej mechanizmów.
Niestety. To
nie teorie spiskowe – już w samej swej definicji neuromarketing nie
tylko nas bada, ale przede wszystkim: „wykorzystuje pomiary ludzkich
zachowań, reakcji psychofizjologicznych w procesie optymalizacji bodźców
marketingowych”, „wspiera tworzenie przekazu komunikacyjnego zgodnie z
wiedzą neuronaukową” oraz „wykorzystuje techniki neuro do wspierania
sprzedaży”.
Pod zawiłą definicją, która usypia naszą czujność, kryje
się kontrolowana manipulacja na mnie i tobie, posuwająca się aż tak
daleko, jak do bezpośredniego oddziaływania na ośrodki naszego mózgu
odpowiedzialne za podejmowanie decyzji. To odbywa się bez naszej
świadomości, a cały proces działa podstępnie „od zaplecza”. Oznacza to,
że już nie od nas zależy na co się zdecydujemy. Pomijam już kwestię
badań i kwestii, czy są one dzisiaj przeprowadzane tylko na wybranej,
świadomej tego grupie ludzi (niektóre z pomiarów z powodzeniem można by
przecież nawet samemu wykonać własnym smartfonem). Wystarczyłoby
przebadać jeden ludzki mózg, by wpłynąć na ich tysiące, gdyż mamy je
przecież takie same – a potem wcisnąć przycisk KUP. Tak podstępnie, od
zaplecza.
GADZI MÓZG – STEROWANIE OD ZAPLECZA
Paul
McLean, amerykański neurobiolog stworzył teorię ewolucji potrójnego
mózgu która mówi, że ludzki mózg, to w zasadzie trzy mózgi w jednym:
nowy, neocortex (część kory nowej mózgu), limbiczny, układ limbiczny
oraz mózg stary, gadzi (kora stara mózgu).
Każda z tych części
funkcjonuje u nas jakby niezależny mózg: racjonalny, emocjonalny i
instynktowny. Mimo, iż ta teoria budzi wiele kontrowersji wśród
naukowców, to z jakiegoś powodu cieszy się ona szczególnym
zainteresowaniem speców od neuromarketingu i NLP (programowania
neurolingwistycznego).
Skupmy się na gadziej części mózgu – to przede
wszystkim na niej skupia się cała uwaga podczas szkoleń
neuromarketingowych. Nie bez powodu. To właśnie gadzi mózg w badaniach
pokazuje bezpośrednio co dany produkt znaczy dla nas na najbardziej
fundamentalnym pułapie; bezpieczeństwo, zagrożenie, korzyść, czy stratę.
Jest tak dlatego, że gadzia część mózgu odpowiada za najbardziej
fundamentalne funkcje życiowe, takie jak przetrwanie, uczucie głodu,
oddychanie, decyzje instynktowne oraz ma za zadanie trzymać nas z dala
od niebezpieczeństwa. Co jednak najciekawsze, odpowiada on za nasze
decyzje jako nabywców usług i towarów. To własnie w nim znajduje się
przycisk „KUP”. To tam ostatecznie zapada decyzja o tym, czy coś kupimy,
czy nie, komu uwierzymy, a kto spotka się z naszą dezaprobatą.
Znając
proces powstawania podświadomej odpowiedzi na produkt, można ten proces
również stymulować. Aby zbudować wierność dla swej marki wśród klientów
i cieszyć się bogactwem, należy po prostu wiedzieć, jak wywołać
pozytywną reakcję w naszym gadzim mózgu. Niestety istnieją proste metody
bezpośredniego wpływu na ten ośrodek, bez mowy o udziale naszego
racjonalnego myślenia czy woli.
Mimo, iż dla większości z nas takie
informacje to nowość, eksperci od neuromarketingu wiedzą od dawna, że
nasza ostateczna reakcja na produkt jest determinowana poprzez tę
nieświadomą część naszego umysłu. Jednym z nich jest Patrick Renvoise,
który twierdzi, że aż 99% naszych decyzji zapada instynktownie, a więc w
gadzim mózgu. Rozumiesz teraz, dlaczego to tak ważne, abyśmy wiedzieli
coś o tej branży, a o gadzim mózgu co najmniej tyle samo, co eksperci?
Gdyby co wieczór okradano twój dom, chciałbyś chyba dowiedzieć się,
którędy wkradają się złodzieje? Jeśli zdaje ci się, że wiedza jest droga
i czasochłonna, to spróbuj niewiedzy.
TECHNIKI MANIPULACJI
Przede
wszystkim należy wiedzieć, że gadzi mózg pracuje na zasadzie bodźca i
odpowiedzi na niego. Renvoise twierdzi, iż istnieje sześć głównych
bodźców na które reaguje, a więc sześć sposobów wymuszenia na nas zakupu
bez naszej świadomej decyzji.
Przede wszystkim, nasz gad w samym
centrum zainteresowania stawia… Siebie. Jest egoistycznie nastawiony do
wszystkiego, a więc musi widzieć korzyści. Jeśli coś bezpośrednio
oznacza dla niego zysk, przetrwanie, bezpieczeństwo, to wielkie szanse,
że to właśnie kupimy, a jeżeli coś kojarzy mu się z zagrożeniem, bólem –
będzie zmuszał nas do ucieczki.
Sprawdź sam, jak to działa: kupiłbyś
odświeżacz do samochodu, który lekko zalatuje gabinetem dentystycznym?
Albo perfumy dla żony, które nosiła jędzowata szefowa? To właśnie twój
gadzi mózg broni się teraz przed tymi sugestiami. W podobny sposób
manipuluje się dzisiaj ludźmi, wykorzystując mechanizmy strachu i
przyjemności, umiejscowione w naszym gadzim ja.
Mówiąc, że gadzi mózg
musi „widzieć korzyści” mówiłam dosłownie, ponieważ obraz znaczy dla
tej części umysłu najwięcej. Co ciekawe, nerw wzrokowy jest bezpośrednio
połączony z gadzią częścią i przesyła sygnały o 40 razy szybsze, niż
nerw słuchowy. Poprzez bodźce wzrokowe można osiągnąć więcej, niż
logiczne wyjaśnienia i opisy. Racjonalnie produkt mniej znanej marki
może być dla nas zdrowszy, tańszy, lepszej jakości, a my i tak mamy duże
szanse wybrać ten, którego wygląd podświadomie wywołał u nas poczucie
korzyści, bezpieczeństwa itd.
A więc dlatego też większość dzieci
płacze na widok strasznej miny, a my sami ufamy bardziej ludziom z
pogodnymi rysami twarzy. Coś znajomego kojarzy się często z czymś
bezpiecznym. A przecież wcale nie istnieją logiczne przesłanki, żeby tak
z góry zakładać.
Do gadziego mózgu przemawia również wszystko co
namacalne, innymi słowy KONKRETY. Coś, co można zobaczyć, dotknąć. Coś,
co ma formę. Nie potrafi on bowiem rozumować, nie pojmuje logicznych
haseł, lecz trafiają do niego jasne komunikaty, wiadomości. Reaguje też
na kontrasty, często znaczące „z tym będzie ci dobrze” a „bez tego
będzie ci źle”.
Ponadto na gadzi mózg, a więc także naszą ostateczną
decyzję w procesie nabywania, wielki wpływ ma pierwsze wrażenie jak i
ostatnie minuty naszej interakcji z produktem, reklamą czy
przedstawicielem handlowym. Początek i koniec determinują percepcję
danego zdarzenia dla gadziego mózgu, czyli to, w jaki sposób je
odbierzemy.
Pierwsze wrażenie jest filtrem, przez który będziemy
widzieć zdarzenie, a ostatnie minuty zadecydują o naszej końcowej
opinii, pieczątce jaką opatrzony zostanie produkt w naszym umyśle.
Przykład?
Wyobraź sobie stoisko z kremami opływające w luksus, złote i białe
barwy; ekspedientki przebrane za złotoskóre Kleopatry, pachnące mlekiem i
miodem, tworzą filtr: luksus. Odtąd rozmawiając z nimi i biorąc kremy
do ręki będziesz mieć wrażenie, że jakość kremów jest dobra, składniki
naturalne, wybrane selektywnie, formuła i receptura sprawdzone, a krem
ekskluzywny.
Ale jeżeli ostatnie wrażenie nie będzie dobre, jeśli
sprzedawczynie potraktują cię oschło i z pośpiechem, bądź wyślą inny
negatywny sygnał do twojego gadziego mózgu, to zapamiętane jako ostatnie
wrażenie pozostanie wpisane do naszej podświadomości, jako swoiste
hasło, kod tego produktu. Np.:wyzysk.
A co, gdyby stoisko pachniało
środkami czystości używanymi w szpitalach, a kremy sprzedawały starsze
pomarszczone panie? To przecież wcale nie znaczyłoby, że kremy nie
działają, ale większość z nas raczej ominęła by to miejsce ze względu na
zapach szpitala, kod: niebezpieczeństwo oraz widok zmarszczek, czyli
jasny komunikat (choć nielogiczny): ten krem równa się zmarszczki.
Oczywiście
mamy też pozostałe części mózgu, ludzie odczuwają również emocje, są
zdolni do zaawansowanych procesów myślowych, itd. Wielu z nas przecież
jest świadomych swoich decyzji. Gdyby jednak przyjrzeć się dzisiejszym
masom napierającym do kas w supermarketach i zawartości ich sklepowych
koszyków, noszonych ubrań i akcesoriów, to można by w to faktycznie
uwierzyć. Podczas, gdy na rynku znajdują się tysiące, setki firm
sprzedających produkty, czasem zdaje się, że wszyscy dookoła nas
korzystają z jednej, wspólnej marki. Takim fenomenem są np. torby
Micheala Korsa, które widzę codziennie w zastraszających ilościach na
ulicach Oslo.
Na szczęście niektórzy z nas, ku mojej uciesze, coraz
liczniejsi, przebudzają się z tego prymitywnego snu, w jaki nas pewne
siły na świecie starają się dzisiaj pogrążyć i wykorzystują do życia
zasoby nam dane, które czynią z nas istoty myślące i oświecone. Nie
łapiemy się już tak łatwo mną haczyki i stereotypy, a budzi się w nas
pragnienie bycia istotą świadomą i posiadającą własne myśli.
Przynajmniej ja chcę w to wierzyć i dostrzegać we współludziach.
Nie
wiem jak was, ale mnie martwi, co niesie ze sobą ta technika. W jakim
stopniu możemy dzisiaj mówić o wolnej woli, wolności wyboru, jeśli
dzięki znajomości reakcji zachodzących w naszych mózgach można
bezpośrednio wpłynąć na ośrodek odpowiedzialny za nasze decyzje? Jeśli
to działa na nasze decyzje co do produktów – czyż nie jest logiczna
dedukcja, iż podobna technika może działać na nasze poglądy dotyczące
innych kwestii? Poglądy życiowe, polityczne, działania i zachowania?
ILE OSÓB TORUJE SOBIE DZISIAJ DROGĘ DO NASZEGO „TAK” BEZ UDZIAŁU NASZEJ ŚWIADOMOŚCI?
Wiedza
o tym, w jaki sposób podejmujemy decyzje i jak na nie bezpośrednio
wpływać bez naszej woli przypomina mi czasy, w których Jakub I Stuart
napisał swoją Demonologię, a co za tym idzie, paleniami czarownic.
Niestety, dziś nikt ich nie pali, a w dodatku noszą one garnitury i
sporo zarabiają.
Jak się uchronić? Myślę, że jedynym wyjściem jest
bycie tu i teraz. Próbujmy wykształcić w sobie nawyk „przebudzenia” za
każdym razem, gdy mamy podjąć jakąś decyzję – od kupna produktów
spożywczych po kredyty i wchodzenie w interesy z innymi ludźmi.
Następnym razem wrzucając do koszyka kaszkę dla dziecka z Nestle zobacz
skład, a zdziwisz się, że zawiera biały cukier (cukier krzepi,
faktycznie, ale jedynie patogeny chorobotwórcze).
Poświęćmy swój
czas, nie kupujmy impulsywnie, posługujmy się narzędziem do myślenia
logicznego. Zgłębmy temat i porównajmy kaszki Nestle z innymi, zanim na
oślep karmić dziecko tak, jak większość twoich koleżanek.
Kupując
Cini Minis nie ufajmy, że jemy pożywny posiłek naładowany witaminami, a
zobaczmy listę szkodliwych dodatków jakie zawierają i ich działanie na
nasze ciała. Podobnie postępujmy ze wszystkim.
Jest nas tu całkiem
sporo na globie, więc to co przedłuża nam życie nie będzie najszerzej
reklamowane. Ufajmy bardziej samym sobie, niż masom ludzi na autopilocie
prymitywnego mózgu. Wyróbmy w sobie trzeźwość i cierpliwość, aby wybrać
to, co praktyczne i dobre, a nie to, co sprzedaje się najlepiej. Nawet
jeśli zdaje nam się, że nas nie sięga manipulacja, to chyba każdemu z
nas zdarzyło się wrócić do domu z poczuciem źle wydanych (i bez sensu)
pieniędzy, niekorzystnego kontraktu w jaki weszliśmy bądź innych
decyzji, których nie potrafimy uzasadnić. Wtedy powinna się nam zapalić
czerwona lampka.
Cokolwiek nabywamy, w cokolwiek inwestujemy,
pamiętajmy, że nasze pieniądze, to nasza energia w fizycznej formie.
Bądźmy czujny nie tylko swoich reakcji na osoby czy produkty, ale
pilnujmy, by używać swojej najwyższej części mózgu i analizujmy, czy
nasze myśli zmierzają w logicznym porządku, czy może wkradły się pewne
nielogiczne bodźce i uczucia, które zmieniają logiczny tor myśli,
wniosku i decyzji.
Oczywiście, apeluje aby nie popadać w obsesję ani
zaprzestać wierzenia w swoje przeczucia, jeśli takie zwykli jesteśmy
miewać. Możemy kupić sobie przecież torebkę Prady, RayBany i korzystać z
produktów znanych marek, upewnijmy się jedynie, że na pewno tego chcemy
i potrzebujemy i, że jesteśmy w każdej chwili naszego życia tuż za jego
sterem.
Autorstwo: Katarzyna Gawrońska
Źródło:
Wolna-Polska.plBIBLIOGRAFIA
1. http://www.twittermastermarketing.eu/neuromarketing-reptilian-brain/
2. http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/16769143
3. http://www.forbes.com/forbes/2006/0703/044.html
4. http://youtu.be/7l9XrQfJf4I
5. http://youtu.be/_rKceOe-Jr0
Żródło:
http://wolna-polska.pl/wiadomosci/piles-kiedys-coca-cole-jadles-cos-z-nestle-jesli-tak-to-powinienes-to-przeczytac-2016-04