poniedziałek, 3 maja 2021

Śledczy USA możliwe Mysterious Directed Energy Attack pobliżu Białego Domu

in other news eraoflightdotcom

Federalne agencje badają co najmniej dwa możliwe incydenty na ziemi amerykańskiej, w tym jeden w pobliżu Białego Domu w listopadzie ubiegłego roku, które wydają się podobne do tajemniczych, niewidzialnych ataków, które doprowadziły do osłabiających objawów dla dziesiątek amerykańskiego personelu za granicą.

Wiele źródeł zaznajomionych ze sprawą mówi CNN, że podczas gdy Pentagon i inne agencje badające sprawę nie doszły do jasnych wniosków na temat tego, co się stało, fakt, że taki atak mógł mieć miejsce tak blisko Białego Domu jest szczególnie niepokojący.

Urzędnicy Departamentu Obrony poinformowali ustawodawców z senackiej i izbowej komisji ds. służb zbrojnych o sprawie na początku tego miesiąca, w tym o incydencie w pobliżu Białego Domu. Ten incydent, który miał miejsce w pobliżu Elipsy, dużego owalnego trawnika po południowej stronie Białego Domu, zachorował jeden urzędnik Rady Bezpieczeństwa Narodowego, według wielu obecnych i byłych urzędników USA i źródeł zaznajomionych ze sprawą.

W oddzielnym epizodzie z 2019 roku, urzędnik Białego Domu zgłosił podobny atak podczas spaceru z psem na przedmieściach Wirginii tuż pod Waszyngtonem, GQ poinformował w zeszłym roku.

Osoby chore zgłosiły podobne objawy do personelu CIA i Departamentu Stanu uderzonego za granicą, a urzędnicy szybko zaczęli badać incydent jako możliwy atak "syndromu hawańskiego". Nazwa ta odnosi się do niewyjaśnionych objawów, których personel USA na Kubie zaczął doświadczać pod koniec 2016 roku - zróżnicowany zestaw dolegliwości, który obejmuje wyskakiwanie z uszu, zawroty głowy, uderzające bóle głowy i mdłości, którym czasami towarzyszy niezidentyfikowany "przeszywający hałas kierunkowy".

Plotki od dawna wirowały wokół Waszyngtonu o podobnych incydentach na terenie Stanów Zjednoczonych. Podczas gdy ostatnie epizody wokół Waszyngtonu wydają się podobne do poprzednich pozornych ataków dotykających dyplomatów, oficerów CIA i innych pracowników USA służących na Kubie, w Rosji i Chinach, śledczy nie ustalili, czy zagadkowe incydenty w kraju są powiązane z tymi, które miały miejsce za granicą lub kto może za nimi stać, źródła mówią CNN.

Urzędnicy Departamentu Obrony, którzy poinformowali ustawodawców, powiedzieli, że możliwe jest, iż za atakami stoi Rosja, ale nie mają wystarczających informacji, aby stwierdzić to na pewno. Inny były amerykański urzędnik zaangażowany w śledztwo powiedział, że Chiny również były wśród podejrzanych.

USA zmagały się ze zrozumieniem tych ataków od 2016 i 2017 roku, kiedy personel dyplomatyczny i wywiadowczy na Kubie po raz pierwszy zaczął zgłaszać niepokojące objawy, które wydawały się pojawiać znienacka. Urzędnicy wywiadu i obrony niechętnie wypowiadali się publicznie na temat dziwnych incydentów, a niektórzy, którzy zostali dotknięci, skarżyli się publicznie, że CIA nie potraktowała sprawy wystarczająco poważnie, przynajmniej początkowo.

Ataki doprowadziły w końcu do dramatycznego zmniejszenia personelu placówki w Hawanie pod rządami administracji Trumpa. Personel w Rosji i Chinach zgłaszał podobne, niewyjaśnione incydenty. Chociaż nie ma zgody co do tego, co powoduje objawy, jedno badanie sponsorowane przez Departament Stanu wykazało, że prawdopodobnie były one wynikiem ataków energii mikrofalowej.
Biurokratyczna gra o władzę

Kolejną zagadką związaną z "syndromem hawańskim" jest sposób, w jaki rząd USA stawia czoła temu problemowi. Wśród tych, którzy badają tajemniczy wzór możliwych ataków, są CIA, Departament Stanu i Departament Obrony.

Pod koniec administracji Trumpa, Pentagon starał się przejąć inicjatywę z postrzeganej frustracji, że inne agencje nie robiły wystarczająco dużo, aby zająć się tym problemem.

"Wiedziałem, że CIA i Departament Stanu nie traktują tego gówna poważnie i chcieliśmy ich zawstydzić, ustanawiając naszą grupę zadaniową", Chris Miller, który był wtedy pełniącym obowiązki sekretarza obrony, powiedział CNN w zeszłym tygodniu.

Przywódcy Pentagonu powołali grupę zadaniową, aby śledzić raporty o takich objawach u personelu Departamentu Obrony za granicą. Miller powiedział, że wysiłek ten miał być po części "biurokratyczną grą o władzę", aby zmusić CIA i Departament Stanu do poważniejszego potraktowania problemu wśród własnego personelu.

Miller powiedział, że zaczął postrzegać raporty o tych tajemniczych objawach jako wyższy priorytet w grudniu, po przesłuchaniu domniemanej ofiary z dużym doświadczeniem bojowym.

"Kiedy ten oficer przyszedł i znałem jego pochodzenie, a on wyjaśnił w niezwykle szczegółowy, ale bardziej wojskowy styl, który mogłem zrozumieć, byłem jak to jest rzeczywiście na serio", powiedział Miller. "Ten dzieciak brał udział w walkach i wiedział".

CIA rozpoczęła swoją grupę zadaniową w grudniu 2020 roku i rozszerzyła swoje wysiłki pod nowym dyrektorem Williamem Burnsem, który przyrzekł podczas przesłuchań potwierdzających, że przejrzy dowody na temat rzekomych ataków na personel CIA za granicą, które od dawna były publicznie zgłaszane. Departament Stanu mianował w marcu starszego urzędnika, który ma kierować odpowiedzią departamentu na ataki "syndromu hawańskiego".

 Działania Departamentu Obrony są uważane za jedne z najsilniejszych, co może wyjaśniać, dlaczego urzędnik Departamentu Obrony, a nie wywiad czy FBI, poinformował ustawodawców o incydencie w Ellipse, mimo że miał on miejsce na terytorium USA.

Miller wyznaczył Griffina Deckera, urzędnika z Dowództwa Operacji Specjalnych USA, do prowadzenia tych działań. Decker miał śledzić i weryfikować raporty wojskowych o tym, co do tego czasu stało się nieformalnie znane jako "syndrom hawański". Miller mówi, że Griffin zgłaszał mu nowe przypadki "co kilka tygodni", chociaż ostrzegał, że byli na tropie fałszywych zgłoszeń, epizodów psychosomatycznych lub hipochondrii. Niektóre z tych przypadków obejmowały dzieci i osoby pozostające na utrzymaniu personelu Departamentu Obrony za granicą, powiedział Miller.

Dyrektor Narodowego Wywiadu Avril Haines została zapytana o raporty CNN przez senator Jeanne Shaheen, demokratkę z New Hampshire, na przesłuchaniu senackiej komisji ds. usług zbrojnych w czwartek. Haines nie omówiła konkretów, ale nazwała kwestię tajemniczych ataków "krytycznie ważną" i dodała, że "w całej społeczności wywiadowczej, szczerze mówiąc, liderzy są skupieni na tej kwestii."

Haines bronił również klauzuli tajności informacji związanych z atakami, ale powiedział, że członkowie Kongresu "z pewnością powinni mieć dostęp do informacji niejawnych."

Rzecznik Białego Domu powiedział w oświadczeniu, "Biały Dom ściśle współpracuje z departamentami i agencjami, aby zająć się niewyjaśnionymi incydentami zdrowotnymi i zapewnić bezpieczeństwo i ochronę Amerykanów służących na całym świecie. Biorąc pod uwagę, że wciąż oceniamy zgłoszone incydenty i że musimy chronić prywatność osób zgłaszających incydenty, nie możemy w tej chwili podać ani potwierdzić konkretnych szczegółów."
Trudna do ustalenia przyczyna objawów

Decker i Jennifer Walsh, która była p.o. podsekretarza obrony ds. polityki, poinformowali ustawodawców Izby i Senatu w ciągu ostatnich dwóch tygodni o możliwych atakach, dwa źródła zaznajomione z odprawami powiedziały CNN. Politico pierwsze doniosło o briefingach komisji.

W jednym przypadku, który został zbadany, Marines w odległej bazie w Syrii rozwinęli objawy grypopodobne krótko po tym, jak rosyjski helikopter przeleciał nad bazą - wywołując natychmiastowe obawy, że może to być jeden z tych dziwnych ataków. Ale "szybko to wyśledzono, gdzie mieli złe jedzenie i gdzie nikt inny w bazie nie miał takich samych objawów", powiedział jeden z byłych urzędników USA znający ten incydent. Zostało również ustalone przez lekarza obrony, że objawy zaczęły się przed rosyjskim patrolem, urzędnik obrony powiedział CNN.

Epizod w Syrii podkreśla trudności, z jakimi borykają się amerykańscy urzędnicy próbujący ustalić, co jest, a co nie jest atakiem. Objawy często się różnią, a urzędnicy wciąż nie mają jasności, w jaki sposób nieznany przeciwnik robi to, co robi. Przynajmniej jeden z byłych amerykańskich urzędników znających sprawę powiedział, że śledczy nadal nie wykluczyli całkowicie możliwości, że objawy są spowodowane jakimś naturalnie występującym zjawiskiem, a nie bronią.

Inny amerykański urzędnik ds. obrony potwierdził, że śledztwo Pentagonu jest w toku. Urzędnik nie chciał zaoferować żadnych szczegółów, ale powiedział: "Nie przyglądalibyśmy się temu nadal, gdybyśmy nie mieli w tym udziałów".

"Nie ma nic, że Sekretarz Obrony traktuje bardziej poważnie, że bezpieczeństwo, zdrowie i dobrobyt naszego personelu służącego na całym świecie w obronie naszych wartości i wolności", sekretarz prasowy Pentagonu John Kirby powiedział w oświadczeniu. "Wszelkie obawy dotyczące kwestii, które wywołują to w wątpliwość, są dokładnie sprawdzane, a odpowiednie działania są podejmowane w celu złagodzenia ryzyka dla naszego personelu".

Marcowy raport Narodowej Akademii Nauk stwierdził, że "ukierunkowana, impulsowa energia o częstotliwości radiowej" była najbardziej prawdopodobną przyczyną dziwnego zestawu objawów. Chociaż raport był starannie napisany, aby nie wyolbrzymiać swoich ustaleń, zaoferował on jedne z najbardziej wyraźnych publicznych dowodów do tej pory, że incydenty mogą być atakami, przypisując dolegliwości "pulsującej" lub "ukierunkowanej" energii.

Niektórzy pracownicy zostali poważnie ranni w wyniku rzekomych ataków, a co najmniej jeden oficer CIA został zmuszony do przejścia na emeryturę w zeszłym roku i zdiagnozowano u niego traumatyczne uszkodzenie mózgu.

Ta historia została zaktualizowana o komentarze z Białego Domu, a także Dyrektora Wywiadu Narodowego.

**Source

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz