czwartek, 5 stycznia 2023

Przytulenie od anioła

 
Wszystko dzieje się na granicy tragedii, na granicy komedii, na granicy wydarzeń.
Chcesz spokojnego życia, znajdź inną planetę...
Spróbuj którejkolwiek z ośmiu, spróbuj Planety X. Jest gdzieś tam, czarna ze spokojem.
Jak ciekawe staną się nasze czasy? Jak bardzo interesujące mogą się stać?
~Mark Jarman, Interesting Times

 

Kiedy puszczam balony zmartwień, które ciasno owinęłam wokół dłoni, czuję szybki przypływ ulgi. W tym tu i teraz, w tym momencie w ciele i duszy, nie ma nic złego. Z niczym nie jest "źle".

Używam drogi radzenia sobie z rozproszeniem uwagi, co jest doskonałe, ale zbytnie pobłażanie sobie bez uznania ukrytego szeptu niepokoju pozwala temu szemrzącemu strumykowi stać się szalejącym potokiem. Tak bardzo jak chcę się bawić i w pełni wierzyć, że wszystko jest tak jak powinno być i "nie ma się czym martwić", ta strategia prowadzi mnie tylko tak daleko.

Więc zadowalam się sobą i poranną kawą, i pytam: Co cię martwi, drogie serce? Opowiedz mi o swoich kłopotach, a ja cię przytulę jak aniołka.

*****

Strach jest zawsze na dnie mojego niepokoju, niezależnie od tego, jak się ze mnie wydobywa - irytacja, niecierpliwość, tęsknota za tym, żeby było inaczej, która jest tak silna, że prawie nie do zniesienia.

A czym jest strach pod każdym strachem? Najprawdopodobniej jest to rzecz, o której nie chcemy myśleć, którą odsuwamy od siebie i skrycie, nielogicznie, wierzymy, że nigdy się nie wydarzy... mianowicie strach przed śmiercią.

Filozofia, wiara, nawet to, co wydaje się być pewnością, że wszystko będzie dobrze bez względu na wszystko, wylatują przez okno, gdy pojawia się rzeczywistość, że ktoś - twój ojciec lub matka, twój ukochany pies, twoje drogie ja - może już... nie być. Skorupa ciała, w której znajdowała się iluminacja duszy, wciąż istnieje, przynajmniej zanim do akcji wkroczą grabarze i krematorzy. Przez ten czas po ostatnim oddechu, istnieje poczucie całkowitej nierealności.

Ta istota wciąż istnieje, oto ona, tuż przede mną. Jak to możliwe, że już ich nie ma?

*****

Jak trudno jest poradzić sobie ze śmiertelnością innych, o ileż bardziej trzeba poradzić sobie z własną?

Odrzucam wszelkie prawdziwe wysiłki, by przepracować te lęki. Przez ostatnie kilka lat przeszedłem na stronę obozu wniebowstąpienia, który twierdzi, że niekoniecznie umieramy w najbliższym czasie. Zachowujemy nasze ciała, które mogą być przywrócone do pełnego zdrowia i młodości. Rodzaj cudu zarezerwowany dla świętych, a nie zwykłych ludzi, staje się dla nas dostępny.

Jak w przypadku większości duchowych systemów wierzeń, jest kilka zastrzeżeń. Otóż wynik zależy od kontraktu z twoją duszą. I czy właściwie poradziłeś sobie z całą swoją karmą z trzeciej gęstości. I czy osiągnąłeś pewną wibrację. I czy... Przypisy przypisujące przyszłość bezgranicznej radości wydają się nie mieć końca.

*****

 

Wiele psychologicznych i duchowych sugestii samopomocy wydaje się opierać na fundamencie przeciągnięcia postrzeganej brzydoty i dyskomfortu do światła w celu przetworzenia. Tylko wtedy, jak mówi większość filozofii, można je pokonać. Niektóre metody twierdzą, że nie trzeba niczego przezwyciężać, że uznanie i zbadanie naszych ciemnych zakamarków daje pożądany rezultat w postaci puszczenia ich, co z kolei uwalnia od ich wpływu na nas.

Moja gotowość do zastanowienia się, a tym bardziej do wykonania takiej pracy jest żałośnie krótka. Proszę moje wewnętrzne "ja", moje wyższe "ja", aby pracowało to beze mnie teraz. Jeżeli naprawdę możemy manifestować to, czego pragniemy, to nie powinno to być zbyt wysokie zamówienie dla szefa kuchni, który tworzy ucztę mojego życia.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz