Czasami myślę o tym, że pszczoły, robaki i pająki są o wiele bardziej przydatne dla zdrowia tej planetarnej biosfery niż ludzkość.
Ludzie podbili naturę. Udało nam się to. Dobrze i prawdziwie ją podbiliśmy.
Teraz, kiedy wyrąbaliśmy, wydobyliśmy i zbadaliśmy każdy centymetr od Syberii do Antarktydy i umieściliśmy butelki po Coca Coli oraz jednorazowe plastikowe torby na dnie oceanu i stworzyliśmy odpady radioaktywne, które będą przesiąkać do gleby przez tysiące lat..... teraz mamy nową szansę.
Możemy ewoluować w kierunku komunikacji z czującą istotą znaną jako Ziemia.
Możemy przekształcić się z "posiadania" ziemi w bycie JEDNYM z ziemią. Musimy przynajmniej stać się tak użyteczni jak robaki!
Doświadczam mojej wewnętrznej świadomości duszy jako wolnej i wiecznej. To jest piękne. Wielowymiarowość była moją zbawczą łaską, inaczej nie mógłbym znieść życia w tym toksycznym świecie.
Ale po podróży do niesamowicie wysokich wibracji i wymiarów wayyyyyy tam, gdzie wszystko jest tylko świętą geometrią i dźwiękiem, spadam z powrotem na dół. Rozglądam się po tej niesamowicie wspaniałej, zielonej planecie i rozumiem, że wznosimy się, aby DESCEND.
Rozumiem, że rdzeń Gai, naszej Ziemi, jest właściwie najwyższym miejscem, do którego możemy się udać. Jej rdzeń jest krystaliczną pulsującą siecią magii tworzenia.
Celem naszego przebudzenia i duchowej ewolucji nie może być tylko posiadanie świętych związków, osiąganie obfitości poprzez nasz cel duszy, tworzenie ludzkich społeczności czy rodzenie niesamowitych dzieci.
Są one wspaniałe, ale nie mogą być jedynym celem, ponieważ w tym momencie nie jesteśmy jeszcze tak użyteczni jak robaki.
Nowe ludzkie dzieci mogą się tu urodzić jako boskie istoty świetlne i to toksyczne środowisko je złamie.
Tak więc postrzegam to przebudzenie jako związane z ewolucją do świadomości planetarnej.
Często czuję, że JESTEM ziemią Eiru. Moje kości to jej kamienie, moje włosy to jej wrzos, moja krew to rozpryskująca się piana morska z wybrzeża Skellig Michael. Gwiezdny pył jej kamieni jest gwiezdnym pyłem, który pamiętam z Tary dawno temu.
Czuję się częścią gobelinu tej ziemi. Czuję, że dotyczy to nas wszystkich, gdziekolwiek jesteśmy. Jesteśmy JEDNOŚCIĄ z nią. Właściwie po prostu nią jesteśmy. Nasza krew to jej rzeki. Nasze kości są jej skorupami. Nasze serce jest jej sercem.
Rzeki uleczą się w chwili, gdy dokonamy tego połączenia.
Pewnego dnia rozebrałem się do naga w ogrodzie. Mogłam poczuć, jak cała wibracja się przesuwa, tak jak wtedy, gdy powiedziałam "kocham cię" przodkom przy kamieniach. Rozebrałem się do naga w ogrodzie, a rośliny i ptaki to pokochały!!! To tak jakby kibicowały, "tak, tak, tak!!! Jesteś czysty, twoje ciało jest różdżką, słyszysz nas? Czy czujesz nas? Czy pamiętasz, kim naprawdę teraz jesteś?"
Zwierzęta pamiętają ogród eden lepiej niż my!
Kiedy połączymy się z tą planetarną biosferą i poznamy ją jako własne ja, będziemy mogli rozpocząć wielką odbudowę naszego planetarnego domu.
Ale najpierw musimy pamiętać o naszym miejscu. Musimy troszczyć się o nie-ludzkie życie, jakby było tak samo ważne jak ludzkie. Bo szczerze mówiąc, nie jesteśmy pomocnym gatunkiem, jeśli chodzi o zdrowie tego wspaniałego, zielonego miejsca.
I nie chodzi o to, by cierpieć i odczuwać cały ból Gai w naszych ciałach, aż nasze systemy nerwowe zostaną rozstrzelane, bo to wciąż ego, by czuć się odpowiedzialnym i wierzyć, że wiemy, co jest najlepsze dla Ziemi, zamiast poddać się mądrości natury.
Ta iluzja oddzielenia od niej jest brutalna do życia. Zamiast słuchać mądrości rdzennych kobiet i "czarownic", ludzkość spaliła je z powierzchni ziemi, a mężczyźni nadal boją się dzikich kobiet. Myślą, że rzucą na nie zaklęcie, zamiast tego, co naprawdę potrafią robić, czyli uzdrawiać wodę i ziemię.
Musimy słuchać drzew, pszczół, wody. Ooh, i smoków. Bo one wiedzą więcej.
Będą nas uczyć. Wtedy będziemy mogli wykonywać magię ziemi i uzdrawianie, do którego jesteśmy zdolni. Ale to nie będzie wyglądać ani czuć jak walka, to będzie czuć jak najsłodsze poddanie się.
Mieć odwagę poddać się potędze natury i płynąć jako jedno z nią JEST łagodną ścieżką mocy lwiego serca.
Wtedy możemy być jednością z tą niesamowitą planetą zamiast podbijać, oswajać i wierzyć, że wiemy, czego naprawdę potrzebuje jej piękna życiodajna dzikość.
**By Jennifer O Conghalaigh
**Source
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz