Może to być jedna z dwóch tuzinów planet Syriusza A, która rzeczywiście jest oświetlana przez dwa słońca - Syriusza A i Syriusza B. Ale może to być również Ziemia 4D, którą odwiedza coraz więcej ludzi w snach i rzeczywistości.
Poniżej znajdują się zapiski jednej z takich podróżniczek na Ziemię 4D. Nie jest ona ezoterykiem, nie jest guru, nie ratuje świata i nie walczy z nikim, ale po prostu zaprzyjaźnia się i pracuje z tymi, którzy się pojawiają.
Dzieli się tylko swoimi osobistymi doświadczeniami i nie chce być szturchana w nos przez opinie i wiedzę innych ludzi z całego Internetu. Wszyscy potrafimy czytać, mówi, interesuje nas tylko nasze doświadczenie z Przejściem.
Ona nie chce nikogo uczyć, leczyć ani zbawiać. Prosi, aby wszystkie metki, etykiety i diagnozy zachować dla siebie.
Kogo to nie przekonuje, kto chce wtłoczyć w jej doświadczenie swoje spostrzeżenia i oceny, tego grzecznie zaprasza do przejścia obok i chroni swoją przestrzeń osobistą zdecydowanym zakazem.
Dla ułatwienia lektury narracja zachowana jest w pierwszej osobie.
"Czwarty wymiar ma różne warstwy. Konwencjonalnie dzieli się go na trzy poziomy: 4,1D-4,4D; 4,5D-4,8D; 4,9D, i wyższe.
Pierwszy poziom jest bardzo podobny do naszego obecnego świata 3D, ale jako jego ulepszona wersja.
Drugi poziom, na który mnie wpuszczono i pokazano prawie wykończoną przestrzeń mieszkalną, jest zupełnie nowym światem. Opisuję go poniżej.
Trzeci poziom jest warstwą w kontakcie z piątym wymiarem, więc jest już jakby wejściem do niego i posiada właściwości 5D dla wizyt studyjnych.
Ziemia 4D jest pełna życia. Najlepsze odczucia z niej dają stare dobre bajki i dziecięce postrzeganie świata, w którym wszystko kocha i współdziała z tobą. Ścieżka sama prowadzi tam, gdzie trzeba, drzewa się otwierają, powietrze pozwala latać, a Słońce cię odżywia.
Wleciałam do nowego świata przez Portal, który został mi otwarty na polu eterycznym. Pierwszą rzeczą, którą sobie uświadomiłem, było to, że leciałem. Nie tylko świadomością, jak na planie subtelnym, lecz unosiłem się fizycznie i słyszałem gwizd wiatru z tego lotu.
Z góry widziałem, że na planecie 4D było dużo wody, była ona prawie bardziej wodna niż nasza w 3D. Zauważyłem dwa duże kontynenty: jeden wyglądał jak Eurazja, a drugi - jak Australia, ale większy. Reszta to gładka woda i mnóstwo małych wysp, a wokół nich mielizny.
Na niebie są dwa słońca: duże żółte o miękkim i ciepłym świetle i mniejsze niebieskie. Kolory na niebie są niesamowite. Jak akwarela, ale nie jedna czy dwie, ale kilka, o różnych odcieniach. I to w ciągu dnia. A jakie tam piękne zachody i wschody słońca!
Wszędzie widać nietkniętą przyrodę. Jest dużo roślinności podobnej do tropikalnej. Wśród zieleni widoczne są małe miasteczka. Nie są to megapolis, ale place miejskie z kilkoma przezroczystymi budynkami, miejsce komunikacji i wypoczynku. Wszystko jest szkliste, półprzezroczyste.
Są góry, gdzie również znajdują się jakieś krystaliczne struktury. Widać ogromny budynek, przezroczysto-złoty, który Wyżsi Opiekunowie nazywają Świątynią Wiedzy. Jest to długa, jednopiętrowa budowla, która rozciąga się daleko na każdą stronę, ozdobiona kolumnami wzdłuż fasady.
Szczyt jest ozdobiony iglicą. Kolumny śpiewają jak gwizd, gdy wieje wiatr lub gdy przelatujesz obok. Świątynia jest miejscem nauki, archiwum i portalem do innych wymiarów i przestrzeni.
Na środku oceanu znajduje się pasmo górskie, którego szczyty wystają ponad wodę. Powiedziano mi, że można by tam stworzyć kolejny kontynent, gdyby dwa nie wystarczyły.
Co do wody...Przypomina rtęć lub syrop, nie jest tak płynna jak tutaj, w 3D. Można wziąć kroplę wielkości piłki i wypić ją. Kolor jest absolutnie przejrzysty z opalizującą poświatą.
Nie ma żadnych zwierząt, ptaków, owadów itp. Nie ma ich nawet w ziemi, która w lesie jest jak czekoladowa babeczka. Nie ma żadnych bakterii ani wirusów.
Zobaczyłam plażę i poleciałam tam, bo zauważyłam tam grupę ludzi. Byli to Lemurianie. Bardzo wysocy, o białej skórze, jasnych włosach, regularnych owalnych lub lekko wydłużonych twarzach, jasnych i mądrych oczach, jasnych ubraniach z liliową poświatą energii.
Postanowili mi coś pokazać, więc jeden z nich z łatwością wsadził mnie sobie na ramię jak dziecko i niósł. Są bardzo życzliwi i hojni dla nas, ludzi. Czuć, że wszystko przygotowują dla nas z wielką miłością, całe to piękno tutaj, chcą pomóc.
Podeszliśmy do groty z wieloma otworami w szczycie, przez które wpadało światło. Na środku groty wisiała w powietrzu wielka, przypominająca kulę, kropla wody.
Światło zbiegało się na nią, a ona generowała jakiś rodzaj energii, jakby elektryczność atmosferyczną.
Podano mi algorytm, jak ją włączyć i uruchomić. Tam działa eter. Jest on nawet widoczny w powietrzu jako punkty świetlne - złożone kody.
Następnie woda w oceanie została dla mnie odsunięta i tam również pokazano mi podwodne kryształowe mieszkania. Czyli każdy wybierze w 4D według swoich upodobań i zadań, gdzie będzie mieszkał: na lądzie, wyspach, w górach, pod wodą, czy w powietrznych miastach.
Wróciliśmy na plażę. Piasek był tam jak małe diamenty. Podrzuciłam garść w powietrze, żeby zobaczyć jak się będzie mienił. W pobliżu wody piasek był sprasowany jak perłowe stopnie.
Potem poszedłem zobaczyć las. Jest on półtropikalny. Gdy do niego wszedłem, od razu poczułem, że czekam na swoją reakcję i komunikację. Pomyślałam, że chciałabym tu mieszkać!
I wtedy drzewa zaczęły zbiegać się bliżej, pnie tworzyły jakby ściany, gałęzie splatały się w dach, pyłki czy nasiona spadały z góry i splatały się w piękną świetlistą zasłonę przy wejściu. Pod stopami widziałam mech, duży i niesamowicie miękki.
Wzięłam owoce, które mi podano. Są takie zabawne! Jak miękkie zabawki: duże i puszyste, i jasne.
Lemurianie wyjaśnili, że tutaj owoce są naszym przejściowym, tymczasowym pożywieniem. Potem będziemy się żywić energią kosmosu poprzez światło dwóch Słońc.
Poszliśmy znowu na plażę, a tam już pojawili się Hierarchowie Czasu. Nie wiem, jak dobrze ich widziałem: w płaszczach przeciwdeszczowych (widać, że to było coś energetycznego, a nie tylko ubranie), długie włosy, szpiczaste uszy jak u elfów.
Nauczono mnie pracować z Czasem. Możesz skompresować procesy, łącząc początek i koniec. Na przykład, zasadziłeś drzewo, ale nie chcesz czekać 30 lat, aż urośnie. Otwierasz korytarz Czasu dla tego procesu. Pojawiają się obrazy jeden po drugim, jak rośnie. Bierzesz pierwszy - początek, i ostatni - rezultat, i łączysz. I wszystko szybko rośnie na twoich oczach.
Albo, nadeszła noc, ale nie chcesz spać. Otwierasz obraz nocy na swoim polu i składasz go, i znowu przychodzi dzień, i możesz iść dalej. Możesz coś zapętlić, wręcz przeciwnie. To jest jak: "Zatrzymaj się na chwilę, jesteś piękna!".
Okazało się, że wiem, jak to wszystko zrobić, więc Hierarchowie Czasu szybko stracili mną zainteresowanie i odeszli.
Potem powiedziano mi, że czas odejść, że wielu z nas zostanie zaproszonych do pracy w 4D. Okazuje się, że sami testujemy przestrzeń nowego świata, swoimi reakcjami i percepcjami. Jest on stworzony dla nas, a my już jesteśmy w niego wbudowani. I to połączenie właśnie się tworzy.
Jak rozumiem, Absolut postanowił teraz umieścić ochronę w światach i ich mieszkańcach, aby ani błędy, ani celowy sabotaż nie mogły ich wypaczyć poniżej ustawień i programów ustalonych na początku. Smutne doświadczenie 3D pokazało, że wolna wola i wolność wyboru nie zadziałały jako obrona.
O ochronie...Pokazali mi długi zwój, półprzezroczysty i złoty. Zawierał on Prawa tego nowego świata. Poprosili mnie o przeczytanie i podpisanie, że się z nim zapoznałem. Bez tego nie będzie pozwolenia na pracę. Te Prawa naszego Wszechświata są już wpisane w świadomość każdego człowieka.
Nie chciałem odchodzić. Widziałem siebie odbitego w wodzie w jednej z moich ludzko-ptasich hipostaz i chciałem bez końca podziwiać swoje nieziemskie piękno.
Swoją drogą, na początku trudno mi było zachować tam ludzki wygląd. Niejednokrotnie próbowała przybrać postać kogoś ze swoich hipostaz. Na Płaszczyźnie Subtelnej często zdarza się, że chcesz się lepiej ubrać do potężniejszego wcielenia.
Zostałem przeniesiony przez Portal z powrotem do 3D. Mdłości, zawroty głowy, ale przeszło prawie natychmiast. Następnego dnia znów wzięto mnie w 4D. Potrzebowali moich reakcji na owoce, aby wypełnić je smakiem. Jeśli więc ktoś będzie tam jadł żółte puszyste melony miodowe, które nie ociekają sokiem, albo marchewki z cynamonowym posmakiem w samym czubku marchewki, to ja dziękuję.
Naprawdę miałam nadzieję, że teraz będę mogła jeść tam, w 4D, a tutaj tylko się uśmiechać, ale nie wyszło. Zjadłem, ale tu mi nie starczyło, więc poszedłem do swojej kuchni, żeby tu posmarować marchewkę 3D...
Tak jakby skończyły mi się wszystkie transformacje. Może się mylę, ale tak jakoś wyszło, czyli jestem gotowa na 4D.
I teraz widzę siebie w dwóch światach jednocześnie: tutaj, w 3D, i w nowym świecie 4D. W pełni uświadomiłem to sobie następnym razem, kiedy przybyłem tam w kapsule podobnej do bolide, złotego sarkofagu, czy pozłacanego jaja, w moim nowym ciele.
Zobaczyłem ponownie cały świat 4D wypełniony Światłem. Światło jest niezwykłe, miękkie i życiodajne, jak Duch Święty. Ożywiało ciała, nasze ulepszone kopie. W polu eterycznym powstała dla mnie projekcja nowego korpusu eterycznego i nowej Monady. Wszystko było gotowe do skopiowania mnie w 4D.
Wtedy zauważyłem otwarte złote kapsuły na plaży. A tam ludzie budzili się, przecierali oczy, wariowali i cieszyli się. Wokół nich stali Mentorzy i wszystkie nasze opiekunki z Wyższej Hierarchii. I ja naprawdę się tam obudziłem.
Tak wszystko jest magiczne, żyję dla siebie, robię codzienne rzeczy, i idę popatrzeć na siebie w świecie 4D. I nagle zostałem poinformowany, że jutro muszę zabrać ze sobą w Przejściu moją najmłodszą córkę.
I że w 3D będzie moją kopią, pozostanę tu dla wszystkich i wszystko będzie dobrze. Ale moja uwaga czy świadomość siebie przejdzie do świata 4D. To tak jakby moja Dusza przełączyła kanał na pola tego nowego ciała, a korpus 3D pucował się tutaj na trybie minimum....
Było mi smutno... płakałem, a nawet zawodziłem. Ale w środku wszystko się radowało, mówią, że wreszcie. Po to przyjechałem, a już mam dość czekania.
Dotarło do mnie, że w ogrodzie nie zasadzono jeszcze sadzonek, nie ucałowano moich bliskich na milion lat do przodu i w ogóle. I nawet mój umysł, biedny, zupełnie nie chce zrozumieć, jak i co się dzieje. To jest poza logiką, ludzką, czyli wielowymiarową.
Napisałem na czacie do wszystkich moich znajomych, którzy są wtajemniczeni, którzy jedną nogą są już w 4D i poprosiłem, żeby później sprawdzili: czy to ja tu, w 3D, czy to tylko moja energia, kopia, fantom.
I stwierdziłem, że wielu już żyje w dwóch światach. Jak w filmie "Avatar": zasypiasz tutaj - trafiasz tam, zasypiasz tam - trafiasz tutaj.
Do rana prawie cała pamięć o 4D jest wymazana, ale coś pozostaje. I całe życie tam jest jasne i żywe, a tutaj, w 3D, jest nudne i bezbarwne. Ale ważne jest, aby być tutaj, aby wnosić nowe energie przez nasze ciała dla innych.
Omówiłem wszystko z moimi przyjaciółmi bardzo szczegółowo. Tak, człowiek od jesieni przebywa ze swoją kopią lub częścią świadomości w świecie 4D. Nawet mogliśmy się tam zobaczyć i rozpoznać.
Nie wiem, czy jutro odejdę, czy nie, czy będę mógł to jakoś zrealizować, czy nie, dać znak moim przyjaciołom tutaj, czy wrócić, żałując, że nic nie zrozumiałem i zostałem tutaj.
Albo odejdę całkowicie, albo będę i tu, i tam...
Szczerze mówiąc, nic nie wiem z góry. Ale przyszła wiadomość od mojej Duszy - jutro jest wyjazd. Wieczór spędzę z rodziną, wszystkich ucałuję, rano pewnie zasadzę sadzonki, a w nocy będę czekać na to, gdzie mnie i dziecko wyślą.
Jeśli pojadę, to będę czekał na znajomych na plaży koło lasu z melonami, torbą marchewek i innymi smakołykami...
Przez długi czas myślałem, że Absolut i Stwórca (Ojciec) to to samo. Potem zacząłem odczuwać różnicę między Ojcem, Matką i Absolutem. Bo w moim sercu ten ostatni jest dzieckiem, a oni są jak moi rodzice, a ja też jestem dzieckiem. Ale nadal nie byłem nawet bliski podejrzenia, że istnieje również Stwórca.
Bardzo chciałem zobaczyć Stwórcę. Chciałem choć trochę zrozumieć, jak On to wszystko urządził. Mój mózg gotował się i topił, próbując to sobie wyobrazić.
Pewnego dnia poszedłem na plażę z moją rodziną. Moje córki pływały. I wtedy moje Wyższe Ja powiedziało mi, że powinnam się położyć i odpocząć.
Poprosiłam męża, żeby popilnował dzieci i położyłam się na piasku. Rozluźniłam całe swoje ciało...
Zaczęłam być przenoszona do Światła. To było coś innego, coś migoczącego, pulsującego. A potem, w pewnym momencie, Światło zostało zastąpione Ciemnością, a ja zostałam wciągnięta do niej tunelami.
Zrozumiałem, że w ten sposób Światło i Ciemność bez końca płynęły do siebie i że byłem częścią tego procesu we Wszechświecie. I wtedy zostałem wrzucony do miejsca, gdzie znalazłem się przed Stwórcą.
Zobaczyłem Go jako część ogromnego i nieskończonego systemu fraktalnego. On jest jak wielowarstwowe Światło. Nawet nie wiem, jak Go opisać. Po prostu natychmiast zostałam oszołomiona szczęściem i płakałam. Moje serce pękało. Stałam się taką małą cząstką, która jest bardzo szczęśliwa i bardzo kochająca i wdzięczna. Za wszystko.
Jego Światło jest wielowarstwowe, a nawet wielopłaszczyznowe. Jest zlokalizowane. Mój głupi umysł bardzo chciał mieć jasny obraz. Więc przypięłam Stwórcy brodę. Stał się jak ogromny biblijny Bóg lub Zeus, ale składał się ze Światła i cały czas się zmieniał. Zapytał mnie: "Kim jesteś, dziecko?".
Byłam po prostu oszołomiona i otworzyłam swoje serce jeszcze szerzej. Wtedy Stwórca zapytał, jak mam obecnie na imię. Odpowiedziałam, że jestem człowiekiem, Sofia. I wtedy On wziął mnie ze Swoją Mocą i umieścił mnie jak neuron w sieci takich samych neuronów tutaj, w naszym trójwymiarowym świecie. Ale w tym samym czasie pozostałam tam, przed Nim. Właśnie miejsce mojej komórki w ciele Wszechświata zostało mi wyznaczone.
I zaczęłam dziękować, dziękować i dziękować... Niczego innego nie chciałam tam przed Nim. Tylko kochać, radować się i dziękować.
Zaczęłam lecieć do tyłu i przez kilka sekund widziałam wielki obraz Genesis, Nieskończoności... Stwórca jest w centrum, a wokół Niego rozchodzą się promienie, a na promieniach są sfery Światła i Ciemności, i sfery Absolutu, a od nich odchodzą inne spirale i sfery, tworząc ogromną Mandalę.
Oczywiście, nie rozumiałem zbyt wiele. Nie studiowałem tego. Ale też nie aspirowałem do tego. To było doświadczenie spotkania. Stwórca i ja, człowiek o imieniu Sofia. Teraz jestem po prostu spokojna i radosna. Jestem jak płatek śniegu, który leci i teraz już wie, dlaczego i gdzie leci.
Pomimo wielkości i ogromu tych procesów, tych nieskończoności, ja również jestem niezbędna. Istnieję, żyję, kocham, tworzę i okazało się to ważne, skoro pozwolono mi zawrzeć znajomość.
Nie wiem, czy to doświadczenie mnie zmieni. Chcę być godna zaufania. Ale też mój spokój ducha jest nowy, to tak jakbym JA BYŁA. Chyba po prostu jestem już we właściwym miejscu. A wszystko inne się ułoży, bo Stwórca nie może być inaczej. On jest po prostu doskonałością.
**By Lev
**Source
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz