Ostatnio
ukazała się ciekawa praca, która jako jedna z nielicznych zasługuje na miano
naukowej, i to mimo tego, że interpretacja danych prezentowana przez autorów
daleka jest od prawdy. Jej wartość wynika tylko i wyłącznie z tego, że autorzy
tej pracy przedstawili czytelnikom fakty takie jakie są, bez próby ich
zafałszowania i dostosowania do obowiązujących w nauce przesądów.
Yen
Joe Tan i współpracownicy zajęli się analizą przebiegu erupcji magmy w obrębie
grzbietów oceanicznych.
I
musieli stwierdzić, że obowiązujące teorie ich powstania muszą ulec radykalnym
zmianom. Okazało się mianowicie, że wylewy magmy które tam występują nie są w
procesie tworzenia się dna oceanicznego zjawiskiem pierwotnym ale wtórnym.
Najpierw
dochodzi tam do powstania rys i spękań w obrębie grzbietu oceanicznego a
dopiero po wystąpieniu tego zjawiska, w obręb takiego spękania napływa magma z
wnętrza Ziemi. Dotychczas geolodzy twierdzili, że to to napływ magmy z wnętrza Ziemi
prowadzi do rozerwania skorupy ziemskiej i tworzenia dna oceanicznego.
Ta,
zdawałoby się niewielka zmiana ma jednak zasadnicze znaczenie dla weryfikacji
obowiązujących w geologii teorii i przywraca do życia teorię ekspansji Ziemi, o
której większość ludzi już zapomniała (jeśli w ogóle była im znana).
Teoria
ekspansji Ziemi jest jedną z najelegantszych teorii naukowych i już chociażby z
tego względu zasługuje na rozpowszechnienie. Niestety ma ona zasadniczą wadę.
Jej prekursorem był Polak Jan Jarkowski, i już samo to stawia ją pod pręgierzem
„środowiska naukowego”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz