Obecny rok jest krytyczny. Weszliśmy jako planeta i jej gatunki w nasilone procesy przemian świadomościowych i fizycznych. Człowiek po raz pierwszy w swej historii zostanie poddany transformacji ciała - ze struktury węglowej w krzemową. Zabierze to kilka-kilkanaście lat, ale symptomy tego są odczuwalne już teraz i mogą dawać wrażenie stanu chorobowego lub zmęczenia (co należy przyjmować bez niepokoju).
Nasilają się zmiany energetyczne Ziemi, co musi przebiegać z dużym wpływem na funkcjonowanie wszelkich organizmów. Podnoszą się bowiem wibracje, a to oznacza kłopot dla tych, którzy nie podejmują żadnych działań aby się do tego dostroić. Te działania to właściwie zmiany nawyków na każdym polu, począwszy od najważniejszego - świadomości. Samo bowiem zgłębienie wiedzy na temat procesów, jego przyczyn i skutków, warunków przebiegu, zmienia świadomość człowieka, co daje nie tylko zrozumienie i spokój, pomagające akceptować sytuację - ale podnosi wibracje.
Osobiście polecam poza zgłębianiem wiedzy i przyjmowaniem przemian jako naturalną kolej rzeczy, także powzięcie konkretnych czynności z ciałem. Pomocne jest, a wręcz zbawienne przy obecnych przeciążeniach dźwiękowo-informacyjno-technologicznych zatapianie się w ciszy i codzienne medytowanie lub zwolnione głębokie oddychanie. Warto przy tym myśleć o komórkach swego ciała, szukać łącza z nimi, wizualizować wypełnianie ich jasnym, złotym światłem. Przyjemność i ulga z takich relaksacji będą odczuwalne szybko, ale nie koniec na tym, ponieważ organizm ulegnie wzmocnieniu, dusza zasileniu, a transformacja DNA przebiegnie lżej.
Jeszcze więcej mocy, której nam trzeba dziś wszystkim ogromnie, dostarczy chodzenie boso po trawie czy też po prostu po ziemi. Tę nieocenioną czynność należy uczynić nawykiem i to bezzwłocznie. Organizm szybko się zahartuje, ponieważ czynność ta tkwi w pamięci duszy i DNA. Właściwie wszystkich profitów bosochodzenia nie da się wyliczyć, bo wszystkich jeszcze sobie nie uświadomiliśmy jako ugnieciony technologiami materii gatunek. Ale chodzenie boso to najlepszy sposób połączenia się z Matką Ziemią (która żyje i emituje energie życia), co oznacza dla organizmu akupresurę, rozrzedzanie krwi, czerpanie witamin, minerałów, odprężenia, endorfin, sił do działania, a nawet tak zwanych olśnień i impulsów do większych działań.
Co jednak chcę podkreślić, to właśnie to, że Ziemia jest w procesie wspomnianej transformacji, więc łączenie się z nią dostraja nas do jej podnoszonych wibracji. Jest to bardzo istotne zatem tak dla sfery fizycznej, jak i duchowej i jeszcze raz apeluję, aby pójść śladami naszych lechickich przodków... wprost na ziemię, boso.
Niezwykle pozytywnym zjawiskiem, które obserwuję ostatnimi laty na ziemi Lechów, jest rosnąca liczba tak zwanych morsów czyli ludzi kąpiących się w morzu i jeziorze zimą. Nie wiem, ilu z nich jest świadomych tego, że nie tylko hartują swoją wolę i organizmy, ale też czerpią moc z planety. Jest całkiem możliwe, że ta zwiększona z nagła popularność to intuicyjna reakcja na wezwanie z nadświadomości, co stanowi jeden z wielu nieprzypadkowych elementów wymiany starego świata na nowy.
Obecny rok jest także krytyczny z powodu nasilonych i bardzo już rozciągniętych w czasie działań ludobójczych w rodzaju wprowadzonej zdradziecko na nasze stoły żywności GMO czy chemtrails. Są to tak poważne środki, tak destruktywne i wyrafinowane, że przejmuje mnie obawa, iż kto w tym roku nie otworzy oczu i natychmiast nie podejmie samoobrony - ten nie uniknie dużych szkód na swoim zdrowiu fizycznym, umysłowym, sile mentalnej, potencjale szyszynki... Przy czym szczególnie dotyczy to dzieci tak uśpionych rodziców.
Czytaj dalej: https://lechickieodrodzenie555.blogspot.com/2018/03/ostatni-dzwonek-na-granicy-swiatow-co.html
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz