środa, 2 marca 2022

Dlaczego USA nie będzie negocjować z Putinem?



Jest oczywiście możliwe, że Władimir Putin był zawsze zdecydowany na inwazję na Ukrainę, że jego decyzja została podjęta miesiące, jeśli nie lata temu, i że żadna interwencja dyplomatyczna nie zrobiłaby żadnej różnicy. Tak, to jest możliwe. Ale jest też tak, że jedynym państwem, które mogło coś zmienić w kwestii "bezpieczeństwa", które według Putina było przyczyną jego zachowania, a więc jedynym liczącym się dyplomatycznym graczem w tej sytuacji, były Stany Zjednoczone. Wiele osób wskazywało, że milczące poparcie Chin dla inwazji czyni z nich istotnego gracza dyplomatycznego - i jest to z pewnością możliwe. Jednak jeśli chodzi o podstawowe pretensje, które Putin wielokrotnie wskazywał jako motywy inwazji - potencjalne przystąpienie Ukrainy do NATO, już istniejące działania mające na celu ułatwienie "interoperacyjności" między wojskiem ukraińskim a USA/NATO oraz przekształcenie Ukrainy od 2014 roku w faktyczną placówkę wojskową USA - jedynym właściwym graczem dyplomatycznym były Stany Zjednoczone.

Dla chóru ludzi, którzy do końca życia będą biadolić, że wszelkie rozważania na temat amerykańskiej winy w tym fiasku są w jakiś sposób "przeprosinami" dla Putina, zaprzeczeniem jego agenturalności lub innym nonsensem: nie krępujcie się żyć w swoim czarno-białym moralnym wszechświecie, w którym opowieści o dobru i złu zawsze kończą się uratowaniem księżniczki przez rycerza, lub w jakimkolwiek innym pocieszającym micie, który musicie sobie wmawiać. Stany Zjednoczone świadomie zdecydowały się - w ramach administracji obu partii - dotować i "szkolić" ukraińskie wojsko, zalać kraj bronią i w inny sposób przyjąć rolę głównego zagranicznego sponsora. Taka jest niezaprzeczalna rzeczywistość. W zeszłym tygodniu Putin nazwał Ukrainę "kolonią" lub "marionetką" USA. Jak myślicie, dlaczego wszyscy, od Huntera Bidena po Rudy'ego Giulianiego, trafnie zauważyli, że mogą zapewnić sobie ogromne sumy pieniędzy od szemranych ukraińskich interesów finansowych, nie robiąc prawie nic poza posiadaniem prominentnych powiązań politycznych w USA?

Tak więc oczywiście to właśnie USA zostały oficjalnie przedstawione w grudniu zeszłego roku żądania Rosji dotyczące pisemnych "gwarancji bezpieczeństwa" - nie Chinom, UE, Botswanie czy komukolwiek innemu. Zostały one przedłożone USA. Stąd oczywista centralna rola USA w rozwoju tego konfliktu - fakt, któremu teraz w dziwaczny sposób regularnie zaprzeczają polityczni szantażyści, którzy krzyczą, że nie ma absolutnie żadnej innej akceptowalnej odpowiedzi na tę inwazję niż potępienie Putina 15 miliardów razy (nawet jeśli już to zrobiliście, i to dobitnie). Jest pewien moment, w którym te niekończące się wezwania do potępienia nie funkcjonują jako nic więcej niż taktyka dyscyplinująca, mająca na celu wykluczenie jakiejkolwiek dalszej debaty, i ten moment właśnie nadszedł.

Faktem jest, że Biden i inni urzędnicy administracji nigdy nie myśleli o wstrzymaniu członkostwa Ukrainy w NATO - nawet gdy jednocześnie przyznawali, że Ukraina do NATO nie przystąpi. Sekretarz stanu Antony Blinken jasno stwierdził, że USA absolutnie nie ustąpią w tej kwestii. Następnie, na samym początku swojego przemówienia 23 lutego, ogłaszając inwazję, Putin wymienił "podstawowe zagrożenia, które nieodpowiedzialni politycy zachodni stwarzali Rosji konsekwentnie, niegrzecznie i bezceremonialnie z roku na rok" - a mianowicie "ekspansję NATO na wschód, które przesuwa swoją infrastrukturę wojskową coraz bliżej rosyjskiej granicy". Nie jest "braniem go za słowo" odnotowanie tego, co Putin wyraźnie powiedział jako główny motyw inwazji, ani zaprzeczenie, że inne czynniki (takie jak surowe przekonanie o wewnętrznej nieautonomiczności Ukraińców) również miały znaczenie.

Dlaczego więc administracja Bidena odmówiła nawet rozważenia udzielenia Putinowi "gwarancji bezpieczeństwa" w tej kluczowej kwestii, do tego stopnia, że najwyraźniej wolałaby zobaczyć wojnę w rodzaju tej, która została teraz rozpętana? Jak zauważył Robert Wright w swoim niedawnym artykule, USA "nie podjęły żadnej poważnej próby negocjacji z Putinem - zaoferowania mu ustępstw, które najwyraźniej leżą u podstaw jego motywacji". Czy ktoś jest ciekaw, dlaczego właściwi decydenci w administracji Bidena, kompleksie przemysłowym think tanków, mediach o tematyce wojennej i w innych miejscach tak stanowczo sprzeciwiali się nawet rozważeniu możliwości udzielenia Putinowi zapewnienia, że NATO nie rozszerzy się na Ukrainę?

 I znowu: każdy "poważny" analityk już wcześniej przyznał, że przystąpienie Ukrainy do NATO i tak nie wchodziło w grę. Odmowa członkostwa Ukrainy w NATO nie naruszyłaby w żaden sposób suwerenności Ukrainy; byłaby to asekuracja ugruntowanej prerogatywy NATO do przyjmowania lub nieprzyjęcia potencjalnych członków na podstawie kryteriów wybranych przez państwa wchodzące w jej skład. Przed inwazją Putin opisywał perspektywę wstąpienia Ukrainy do NATO jako oznaczającą, że Rosja zostanie oskarżona o okupację terytorium NATO, zważywszy na jej kontrolę nad Krymem - sytuacja taka mogłaby doprowadzić do bezpośredniej konfrontacji wojskowej między NATO a Rosją. Krótko mówiąc, wszyscy wydawali się zgodni co do tego, że Ukraina w najbliższym czasie nie przystąpi oficjalnie do NATO, a mimo to gorliwie nie chciano skodyfikować tego w formalne zobowiązanie, które mogłoby potencjalnie zapobiec wojnie.

Dlaczego nie chcieli tego zrobić? Myślę, że aby zrozumieć przyczyny, trzeba docenić ideologiczne tło obecnego konfliktu z Rosją, zwłaszcza w kontekście ostatnich wydarzeń w USA. I tak, wymaga to zrozumienia szaleństwa wywołanego przez Russiagate. Niektórzy z najzagorzalszych zwolenników Russiagate z lat 2016-2020 wracają do akcji, rzucając mega-wirusowe tweety, w których twierdzą, że istnieje "linia prosta" między "atakiem" Rosji na wybory w 2016 roku - w ich mniemaniu jedną z największych zbrodni w historii - a obecną wojną, przy czym 6 stycznia został dorzucony na wszelki wypadek:Jedna rzecz, którą warto mieć dziś w pamięci: Istnieje linia prosta od ataku Rosji na wybory w USA w 2016 r. do 1/6 do dzisiejszej nowej inwazji na Ukrainę. Chaos, który Rosja rozpętała wraz z wyborem Trumpa, osłabił nas do tego stopnia, że Putin czuje się pewnie, dokonując inwazji na Europę.


Takie sformułowanie może wydawać się niespójne, ale spójnie wyjaśnia ideologiczną dynamikę, która doprowadziła nas do tego punktu. W czasach, gdy termin "alt-right" był jeszcze w ciągłym obiegu, nie można było zajrzeć do "prestiżowych" amerykańskich mediów, by nie zobaczyć jakiejś wielkiej proklamacji namaszczającej Putina na straszliwego trybuna globalnego prawicowego fanatyzmu. The Atlantic publikował artykuły głoszące jakiś nowy przerażający związek "Trump, Putin i międzynarodowa prawica". Poważnie wyglądające strony internetowe Departamentu Bezpieczeństwa Narodowego poważnie zastanawiały się nad tym, jak "stawić czoła roli Rosji w transnarodowym ekstremizmie białych supremacjonistów". Przylegający do mediów naukowcy ochrzcili się mianem nowych ekspertów w dziedzinie "Nieświętego sojuszu Rosji i amerykańskiej skrajnej prawicy". I tak dalej, i tak dalej, i tak dalej.

**By Michael Tracey

**Źródło

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz