A może całej tej epidemii
koronawirusa przyjrzymy się z zupełnie innej strony?
Zobaczmy, jaki mamy obecnie na świecie czas? Przebudzenie, oświecenie, przejście w 5 wymiar. Rodzi się w naszym życiu nowe, dotąd nam nieznane... A wraz z tym przejściem transmutują nasze ciała i wszystko się w nim zmienia, każda jedna komórka, nic tu nie pozostanie takie samo. W dodatku te poziomy transmutacji się zmieniają, nie jeden raz, nie dwa… w zależności od naszych poziomów, osobistego wzrostu i naszego podejścia do tego całego procesu. Jedni nic sobie z tego nie robią, nadal sobie szydzą, inni już wprowadzili w swoje życie porządki, jeszcze inni nie mają pojęcia o czymś takim, bo nam nasi pasterze duchowi po prostu zapomnieli o tym powiedzieć, przygotować nas... a nawet postraszyli tym diabłem!?
Przy każdej zmianie komórkowej czuć ze skóry, moczu inny specyficzny zapach ciała, w zależności jak to nasze ciało się przeobraża… oprócz tego odczuwamy większe czy mniejsze symptomy grypopodobne, gorączki, nawet przeszło 40 stopni, na początku tego procesu bywają silne problemy z oddychaniem. Pamiętam mnie samą... miałam wrażenie, że mi ktoś pompuje w płuca sprężone powietrze… oczywiście wylądowałam na emergency, dusiłam się i straciłam świadomość... podłączyli mnie pod całą aparaturę, kiedy odzyskałam przytomność, nie mogłam zrozumieć, co się dzieje? Opisałam to wszystko w swojej książce „W czepku urodzona”. Przeżyłam jeszcze więcej objawów, których nikt nie mógł wówczas zrozumieć… i żadnej choroby nie znaleziono! Temperatura nawet do 40 stopni utrzymywała się jeszcze długo, szczególnie wieczorami, kiedy ruch energii nasilał się w ciele. Moje ciało zmagało się z czymś nowym. Jeszcze pół roku miewałam temperaturę do 38. Całe ciało było jakby w stanie zapalnym, często w mocno czerwone plamy. Były miejsca, organy bardziej rozpalone, bolące... i cienia żadnej choroby.
W okresie przebudzania się jesteśmy jakby przerabiani od środka, warstwami jak cebula i każdy z nas będzie ten proces odczuwać troszkę inaczej, chociaż występują podobne objawy. Najbardziej bolesne objawy odczują dusze budzące się na wszystkich poziomach równocześnie, nie każda dusza to zniesie, dużo innych będzie coś tam odczuwać, lecz w małym stopniu, a nawet wogóle… bo w tym czasie oni jeszcze nie są na tyle gotowi, jeszcze nie dojrzali. Inni doświadczą grypy czy innych problemów, będą transmutować stopniowo, np. ciągle powtarzające się te same symptomy, ciągle grypy, bóle głowy, zmęczenie, etc… Ludzie najbardziej odczuwają bóle w mięśniach, kościach, bóle poszczególnych organów… i wszystkich razem… nie mamy pojęcia, o co tu chodzi… lekarze również. Najmocniej cierpi układ nerwowy ze względu na ilość wytwarzającego się w nim światła, czujemy to jako silny prąd elektryczny, który stopniowo będzie się nasilał. Nasze ciała zmieniają się w świetliste, są różne formy symptomów w zależności od naszych osobistych poziomów, a nawet wieku, ponieważ osoby do 27 roku życia jeszcze nie wznoszą swoich ciał świetlistych. Pisałam o tym w drugiej książce - „Bogini Kundalini”.
Człowiek na wysokim poziomie duchowym wygląda już jak transformator energii.
Dokładnie nie będę tego tu opisywać, zresztą wielokrotnie o tym pisałam w różnych formach, poza tym nie mogę wszystkiego dobrze przedstawić, nie jestem naukowcem, biologiem, fizykiem, chemikiem… a aby ten proces dobrze rozkminić przydałyby się te wszystkie fakultety. Ja tylko doświadczam tego stanu od więcej niż 20 lat i wiąże fakty w drodze intuicji, która też nie wiadomo skąd pojawiła się w dużo wyższej formie razem ze zdolnościami medialnymi, uzdrawiającymi etc. Często się tylko domyślam, nie mam żadnych gwarantowanych naukowych potwierdzeń.
Z ciał ludzi przebudzonych, wyżej duchowo rozwiniętych wydobywa się ektoplazma, żywy materiał, odpad komórek, jakby łuski różnych kształtów. Najbardziej widać je z buzi, nosa, oczu, uszu, z palców, szczególnie przy dotyku. Kiedy osoba ma silną ektoplazmę widać jej skupiska gołymi oczami, to są takie świetliste iskierki, bywają jak mleko lub mgła, mogą być srebrzyste, czerwone i widzę też złote. Jest to subtelna intensywna substancja, kiedy organizm jej dużo zawiera, bywa mocno świecąca, mocno świeci się skóra, szczególnie na wewnętrznych dłoniach, twarzy.
Już badania Niemców długo przed wojną określiły ektoplazmę jako organ organiczny. Została w miarę dokładnie opisana przez naukowca-psychiatrę A. Schrencka-Notzinga, który zauważył tą dziwną przypadłość u osób – medium. Niemcy byli zainteresowani tą substancją, jak i również takimi osobnikami.
I zauważcie, co się obecnie dzieje… Ziemia łącznie z ludzkością zmienia wymiar, czy się to komuś podoba, czy nie!? Ale niestety, osoby z niższymi częstotliwościami wibracji muszą pozostać na swoich wymiarach, wielu z nich opuści swoje ciała.
I wiemy również, że nasi okupanci wiele czynili, aby ludzkość zatrzymać na poziomie 3 wymiaru, w różny sposób zaniżali nasze wibracje, przez długie lata nas dewastowali, szczególnie te ostatnie, kiedy byliśmy coraz bliżej tych procesów masowego przebudzenia. To było widać, jak się co niektórym mocno śpieszyło, opóźniali nas, jak tylko umieli... a teraz to już szok, co się dzieje. To jest popłoch. Kto mądry widzi tu związek. Wszystkie te manipulacje i wykorzystywanie nas do własnych celów, niszczenie naszych dzieci, młodzieży, opóźniali nas, rozpraszali lub niepotrzebnie skupiali, łącznie z wieloma religiami, zaniżali nasze duchowe wnętrza... alkohol, narkotyki, sex, etc.
Oni to wiedzą od dawna, że ludzkość będzie się masowo budzić i już nam nie podetną skrzydeł… i czym więcej nam podcinają, tym więcej na tym świecie nas mają, jest nas tu coraz więcej... mimo tej masowej rzezi, jaką zawsze na nas uprawiali w różnych formach. Nowe ziarno przybywa i nie daje się, podnosi naszą Ziemię.
A my, szczególnie teraz, kiedy przyszedł na nas okres żniw, masowo budzimy się i jak ta sucha słoma zapalamy się jedno od drugiego… dosłownie zarażamy się od siebie światłem…
toteż popatrzmy jeszcze raz na tego koronowirusa (ja mówię – kontra-wirusa, bo to jest akcja kontra ludzkość)… zaczynamy wytwarzać w swoich ciałach ektoplazmę. Oczywiście nie jestem pewna? Takich badań nie przeprowadzałam, lecz widzę takie świetliste iskierki oddzielające się od mojego ciała, często odrywają się z palców, wychodzą mi z buzi i wypływają z oczu… z początku nawet się tego zjawiska bałam – nie wiedziałam, z czym się mierzę… i wiem, które osoby z mojego grona też mają koronę plusa… a nie są chore!!!
Widzę takie zjawisko, u osób, które uważam już za przebudzonych. Widziałam nawet u chłopca 14 lat już 13 lat temu, który był w szpitalu ciężko chory – nie wiadomo do tej pory na jaką chorobę? Mówiłam wówczas jego matce – nic mu nie będzie, bo złote światło krąży wokół niego. Oczywiście nic mu się nie stało a leżał 6 tyg. w śpiączce z atakami ciężkiej padaczki... i coś tam majaczyli o infekcji mózgu i wirusowym zapaleniu płuc? I miał być inwalidą, a jest i mądry i wykształcony.
Zobaczmy, jaki mamy obecnie na świecie czas? Przebudzenie, oświecenie, przejście w 5 wymiar. Rodzi się w naszym życiu nowe, dotąd nam nieznane... A wraz z tym przejściem transmutują nasze ciała i wszystko się w nim zmienia, każda jedna komórka, nic tu nie pozostanie takie samo. W dodatku te poziomy transmutacji się zmieniają, nie jeden raz, nie dwa… w zależności od naszych poziomów, osobistego wzrostu i naszego podejścia do tego całego procesu. Jedni nic sobie z tego nie robią, nadal sobie szydzą, inni już wprowadzili w swoje życie porządki, jeszcze inni nie mają pojęcia o czymś takim, bo nam nasi pasterze duchowi po prostu zapomnieli o tym powiedzieć, przygotować nas... a nawet postraszyli tym diabłem!?
Przy każdej zmianie komórkowej czuć ze skóry, moczu inny specyficzny zapach ciała, w zależności jak to nasze ciało się przeobraża… oprócz tego odczuwamy większe czy mniejsze symptomy grypopodobne, gorączki, nawet przeszło 40 stopni, na początku tego procesu bywają silne problemy z oddychaniem. Pamiętam mnie samą... miałam wrażenie, że mi ktoś pompuje w płuca sprężone powietrze… oczywiście wylądowałam na emergency, dusiłam się i straciłam świadomość... podłączyli mnie pod całą aparaturę, kiedy odzyskałam przytomność, nie mogłam zrozumieć, co się dzieje? Opisałam to wszystko w swojej książce „W czepku urodzona”. Przeżyłam jeszcze więcej objawów, których nikt nie mógł wówczas zrozumieć… i żadnej choroby nie znaleziono! Temperatura nawet do 40 stopni utrzymywała się jeszcze długo, szczególnie wieczorami, kiedy ruch energii nasilał się w ciele. Moje ciało zmagało się z czymś nowym. Jeszcze pół roku miewałam temperaturę do 38. Całe ciało było jakby w stanie zapalnym, często w mocno czerwone plamy. Były miejsca, organy bardziej rozpalone, bolące... i cienia żadnej choroby.
W okresie przebudzania się jesteśmy jakby przerabiani od środka, warstwami jak cebula i każdy z nas będzie ten proces odczuwać troszkę inaczej, chociaż występują podobne objawy. Najbardziej bolesne objawy odczują dusze budzące się na wszystkich poziomach równocześnie, nie każda dusza to zniesie, dużo innych będzie coś tam odczuwać, lecz w małym stopniu, a nawet wogóle… bo w tym czasie oni jeszcze nie są na tyle gotowi, jeszcze nie dojrzali. Inni doświadczą grypy czy innych problemów, będą transmutować stopniowo, np. ciągle powtarzające się te same symptomy, ciągle grypy, bóle głowy, zmęczenie, etc… Ludzie najbardziej odczuwają bóle w mięśniach, kościach, bóle poszczególnych organów… i wszystkich razem… nie mamy pojęcia, o co tu chodzi… lekarze również. Najmocniej cierpi układ nerwowy ze względu na ilość wytwarzającego się w nim światła, czujemy to jako silny prąd elektryczny, który stopniowo będzie się nasilał. Nasze ciała zmieniają się w świetliste, są różne formy symptomów w zależności od naszych osobistych poziomów, a nawet wieku, ponieważ osoby do 27 roku życia jeszcze nie wznoszą swoich ciał świetlistych. Pisałam o tym w drugiej książce - „Bogini Kundalini”.
Człowiek na wysokim poziomie duchowym wygląda już jak transformator energii.
Dokładnie nie będę tego tu opisywać, zresztą wielokrotnie o tym pisałam w różnych formach, poza tym nie mogę wszystkiego dobrze przedstawić, nie jestem naukowcem, biologiem, fizykiem, chemikiem… a aby ten proces dobrze rozkminić przydałyby się te wszystkie fakultety. Ja tylko doświadczam tego stanu od więcej niż 20 lat i wiąże fakty w drodze intuicji, która też nie wiadomo skąd pojawiła się w dużo wyższej formie razem ze zdolnościami medialnymi, uzdrawiającymi etc. Często się tylko domyślam, nie mam żadnych gwarantowanych naukowych potwierdzeń.
Z ciał ludzi przebudzonych, wyżej duchowo rozwiniętych wydobywa się ektoplazma, żywy materiał, odpad komórek, jakby łuski różnych kształtów. Najbardziej widać je z buzi, nosa, oczu, uszu, z palców, szczególnie przy dotyku. Kiedy osoba ma silną ektoplazmę widać jej skupiska gołymi oczami, to są takie świetliste iskierki, bywają jak mleko lub mgła, mogą być srebrzyste, czerwone i widzę też złote. Jest to subtelna intensywna substancja, kiedy organizm jej dużo zawiera, bywa mocno świecąca, mocno świeci się skóra, szczególnie na wewnętrznych dłoniach, twarzy.
Już badania Niemców długo przed wojną określiły ektoplazmę jako organ organiczny. Została w miarę dokładnie opisana przez naukowca-psychiatrę A. Schrencka-Notzinga, który zauważył tą dziwną przypadłość u osób – medium. Niemcy byli zainteresowani tą substancją, jak i również takimi osobnikami.
I zauważcie, co się obecnie dzieje… Ziemia łącznie z ludzkością zmienia wymiar, czy się to komuś podoba, czy nie!? Ale niestety, osoby z niższymi częstotliwościami wibracji muszą pozostać na swoich wymiarach, wielu z nich opuści swoje ciała.
I wiemy również, że nasi okupanci wiele czynili, aby ludzkość zatrzymać na poziomie 3 wymiaru, w różny sposób zaniżali nasze wibracje, przez długie lata nas dewastowali, szczególnie te ostatnie, kiedy byliśmy coraz bliżej tych procesów masowego przebudzenia. To było widać, jak się co niektórym mocno śpieszyło, opóźniali nas, jak tylko umieli... a teraz to już szok, co się dzieje. To jest popłoch. Kto mądry widzi tu związek. Wszystkie te manipulacje i wykorzystywanie nas do własnych celów, niszczenie naszych dzieci, młodzieży, opóźniali nas, rozpraszali lub niepotrzebnie skupiali, łącznie z wieloma religiami, zaniżali nasze duchowe wnętrza... alkohol, narkotyki, sex, etc.
Oni to wiedzą od dawna, że ludzkość będzie się masowo budzić i już nam nie podetną skrzydeł… i czym więcej nam podcinają, tym więcej na tym świecie nas mają, jest nas tu coraz więcej... mimo tej masowej rzezi, jaką zawsze na nas uprawiali w różnych formach. Nowe ziarno przybywa i nie daje się, podnosi naszą Ziemię.
A my, szczególnie teraz, kiedy przyszedł na nas okres żniw, masowo budzimy się i jak ta sucha słoma zapalamy się jedno od drugiego… dosłownie zarażamy się od siebie światłem…
toteż popatrzmy jeszcze raz na tego koronowirusa (ja mówię – kontra-wirusa, bo to jest akcja kontra ludzkość)… zaczynamy wytwarzać w swoich ciałach ektoplazmę. Oczywiście nie jestem pewna? Takich badań nie przeprowadzałam, lecz widzę takie świetliste iskierki oddzielające się od mojego ciała, często odrywają się z palców, wychodzą mi z buzi i wypływają z oczu… z początku nawet się tego zjawiska bałam – nie wiedziałam, z czym się mierzę… i wiem, które osoby z mojego grona też mają koronę plusa… a nie są chore!!!
Widzę takie zjawisko, u osób, które uważam już za przebudzonych. Widziałam nawet u chłopca 14 lat już 13 lat temu, który był w szpitalu ciężko chory – nie wiadomo do tej pory na jaką chorobę? Mówiłam wówczas jego matce – nic mu nie będzie, bo złote światło krąży wokół niego. Oczywiście nic mu się nie stało a leżał 6 tyg. w śpiączce z atakami ciężkiej padaczki... i coś tam majaczyli o infekcji mózgu i wirusowym zapaleniu płuc? I miał być inwalidą, a jest i mądry i wykształcony.
Mimo że nam robią różnego
rodzaju opryski i stosują ciężkie trucizny, to ta „banda
białych” (ektoplazma przeważnie bywa biała) jednak budzi się
i spowodowała dla władców tego światła potężne zagrożenie.
To widać jak na dłoni… maseczki na buzię, rękawiczki na
dłonie, ciągle je myć… bo to nasze ciało ciągle wytwarza tą
świetlistą substancję… 1 metr odległości od siebie też było
za mało- zwiększono do 2… i za wszelką cenę chcą jeszcze coś
wprowadzić, aby to ten proces powstrzymało… chcą czarne
kapelusze wprowadzić nam jeszcze testy dla wszystkich, aby
tych w białych kapeluszach wyłapać w pierwszej kolejności...
a resztę wsadzić do klatek i jakoś ich jeszcze
powstrzymać... albo wykorzystać do niecnych celów na ile
będzie jeszcze można. Bo jaki jest sens robienia wszystkim
testów, jak ci i tam muszą być wszyscy zaszczepieni w
dodatku nie ukrywają już, że to jest program depopulacji.
Przecież to samo robili z
uczestnikami „Falun Dafa” - sama z nimi protestowałam
przeciwko tym procederom, jaki miał miejsce wiele lat temu w
Chinach, nie rozumiałam, czego od tych ludzi chcą? Oni tylko
ćwiczyli, medytowali? Ale oni mieli lepszą aurę, byli
bardziej świetliści, nie chorowali, byli mili i dobrzy –
dlaczego tacy ludzie byli tłumnie zabijani? Ja też miałam
swoją długą historię z dziwnymi atakami, ciemne siły
rozpoznają te osoby, jeszcze długo przed tym, zanim one same
to wiedzą… stąd i na mnie były silne niewidzialne ataki… ale
jakimś cudem przeżyłam, ktoś jednak mnie chronił! I ja to
wiem! ... I jeszcze sporo napisałam o tym procesie, budzenia
się światła w nas. W Chinach ta zaraza szła jak tsunami, kto
zna Falun Dafa ten wie… więc nie dziwię się… a może się
mylę???
Pomyślcie i wy, bardziej światli, popatrzcie na to z innej strony. Słucham uważnie, jak się mówi obecnie – osoby z Falun Dafa byli przeznaczeni na konsumpcję, bo mieli cenniejsze w sobie wartości, podobnie dzieci... w ten sposób psychopaci chcieli wydłużyć swoje życie… a może jeszcze uczynić go nieśmiertelnym??? Ale przyszło im mutować tylko do roli wampirów… to straszna dla nich kara... na długi okres czasu. Dzieciom Światła nie można odebrać ich dziedzictwa… można zniszczyć tylko ich zniszczone wdzianka, do świetlistego ciała nikt się nie dobierze.
Dlaczego chorują i umierają starsze osoby… chore, zniszczone…
natomiast dzieci – to już nowa generacja światła, one sobie z tą „zarazą” doskonale radzą… w dodatku jeszcze starszych „zarażają”, to trzeba im ograniczyć ruchy, aby dla starych przewodnikami nie byli... nie wolno nam ich tulić, dotykać, musimy się mijać z daleka… bo jak nie, to nam je zabiorą pod byle pretekstem... zauważcie – musimy być jak najdalej od własnych aur, które zlepione razem dają potężną zbiorową świadomość.
Pomyślcie i wy, bardziej światli, popatrzcie na to z innej strony. Słucham uważnie, jak się mówi obecnie – osoby z Falun Dafa byli przeznaczeni na konsumpcję, bo mieli cenniejsze w sobie wartości, podobnie dzieci... w ten sposób psychopaci chcieli wydłużyć swoje życie… a może jeszcze uczynić go nieśmiertelnym??? Ale przyszło im mutować tylko do roli wampirów… to straszna dla nich kara... na długi okres czasu. Dzieciom Światła nie można odebrać ich dziedzictwa… można zniszczyć tylko ich zniszczone wdzianka, do świetlistego ciała nikt się nie dobierze.
Dlaczego chorują i umierają starsze osoby… chore, zniszczone…
natomiast dzieci – to już nowa generacja światła, one sobie z tą „zarazą” doskonale radzą… w dodatku jeszcze starszych „zarażają”, to trzeba im ograniczyć ruchy, aby dla starych przewodnikami nie byli... nie wolno nam ich tulić, dotykać, musimy się mijać z daleka… bo jak nie, to nam je zabiorą pod byle pretekstem... zauważcie – musimy być jak najdalej od własnych aur, które zlepione razem dają potężną zbiorową świadomość.
Vancouver
15 Apr. 2020
15 Apr. 2020
WIESŁAWA
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz