
Zmierzając
już do zakończenia poradnika przebudzonego, chciałabym skoncentrować
się na najtrudniejszym, a jednocześnie najprostszym i najważniejszym
elemencie, bez którego całkowity proces przebudzenia byłby zwyczajnie
niemożliwy. Temat ten celowo zostawiłam na sam koniec. Będzie to miłość.
Każdy z nas mniej więcej zdaje sobie sprawę czym jest miłość mówiąc
teoretycznie, jednak niewielu z nas tak naprawdę rozumie i doświadczyło
tego, w jaki sposób przejawia się jej prawdziwa energia, która burzy
wszelkie iluzje i sprawia, że Archonci drżą z przerażenia o utratę
swojego panowania. O takiej właśnie prawdziwej energii miłości jako
najwyższej sile wewnętrznej każdej istoty postaram się napisać.
Miłość – największa broń przeciwko Archontom

W
obecnych czasach hasło miłości jest tak na prawdę ośmieszane i
traktowane z przymrużeniem oka, z tego względu nie jest to ani łatwy ani
popularny temat, mimo iż z pozoru mogłoby się tak wydawać. Zauważmy, że
kiedy żywi się jakieś głębsze uczucia do ludzi, zwierząt albo przyrody i
okazuje się to bezpośrednio, często jest się nazywanym „frajerem”,
„mięczakiem” i pewnego rodzaju „dziwakiem” na którego patrzy się z
pewnego rodzaju pogardą. Wobec tego typu osób stosowane są wszelkiego
rodzaju negatywnie nacechowane określenia mające kojarzyć się z
bezpośrednim brakiem siły oraz słabością. Dlaczego tak się dzieje? To
proste, ponieważ jest to kolejny silny program bez którego nie byłoby
możliwe tak skrajne zniewolenie umysłów całej ludzkości. To nad wyraz
podstępne działanie oraz wyrafinowana manipulacja, która ma na celu
ośmieszyć, zdeptać i stopniowo osłabiać, a następnie całkowicie
zniszczyć prawdziwą energię miłości, która stanowi niebywałe zagrożenie
dla siatki energetycznej matrixa. Pasożyty nienawidzą wszystkiego, co
związane jest z prawdziwą miłością, nie mogą ścierpieć jakichkolwiek
więzi uczuciowych między ludźmi, czy to w rodzinach, związkach czy
pomiędzy przyjaciółmi. Brzydzą się nimi i na siłę starają się je zerwać
stosując rozmaite programy i sztuczki, które opisałam w poprzednich
częściach. Zależy im na tym, aby ludzie byli wobec siebie zimni,
bezwzględni i obcy, gdyż wtedy ich kontrola trwać będzie w
nieskończoność. To dlatego stępiono w nas instynkt używania serca,
ponieważ to w nim znajduje się największa broń przeciwko pasożytom
mentalno-duchowym. Miłość, która była kiedyś naszym naturalnym stanem
bycia zastąpiono fałszywymi wyobrażeniami mającymi na celu jej
unicestwienie. Prześledźmy w jaki sposób Archonci pragną abyśmy ją
postrzegali.
Zafałszowanie energii miłości

Jeżeli
miłość jest już w jakiś sposób tematem poruszanym w matrixie, ukazywana
jest zazwyczaj jako słabość albo infantylne, godne pożałowania uczucie
dla nastolatków, tudzież melancholijnych kruchych panienek. Tego typu
wyobrażenie miłości najczęściej ubiera się w różową, cukierkową otoczkę
bezmyślności, serduszek, kiczu oraz romantycznego bujania w obłokach. W
taki sposób najczęściej odbierają ją przede wszystkim mężczyźni z
programem „macho”, którzy czują się niedowartościowani wewnętrznie i
rekompensują sobie własne braki okazywaniem pogardy dla miłości, albo
kobiety, które zostały zranione i nałożyły na siebie ochronną zbroję
uczuciową. Takie osoby na samo hasło miłości dostają prawie „białej
gorączki”, napadu śmiechu albo patrzą z politowaniem, dzięki temu widać
jak mocno zaawansowany posiadają w sobie program. To fałszywe
przedstawienie ma jednak niewiele wspólnego z prawdziwą energią miłości,
która jest prawdziwą siłą „niszczącą” wszelkie manipulacje Archontów. O
tej prawdziwej miłości wypływającej bezpośrednio z serca, ludzkość nie
ma prawa wiedzieć.
Program ośmieszania miłości i stawiania jej w świetle największej
ludzkiej słabości ma się na naszej planecie bardzo dobrze, ponieważ taki
właśnie był plan Archontów. Ludzkość bardzo chętnie przyjmuje ten
program, ponieważ łatwo jest narzucić go szczególnie ludziom słabym
psychicznie, niedowartościowanym i w jakiś sposób skrzywdzonym, których
na naszej planecie jest mnóstwo. Ludzie czują się pewniej ośmieszając
miłość niż przyznając się do tego że jej pragną, ale z jakichś względów
nie doświadczają, ponieważ wstydzą się swoich prawdziwych uczuć kojarząc
je ze słabością. I tutaj właśnie działa silny program blokujący
autentyczne wyrażanie się i dążenie do naturalnego stanu bycia w
miłości. Najwyższy czas, aby się ocknąć, przetrzeć na nowo oczy i zdjąć
sztuczną zasłonę fałszu okrywająca tą nieograniczoną potężną energię.
Odrzucając i pogardzając miłością to właśnie MY stajemy się „frajerami” w
oczach Archontów, ponieważ zachowujemy się dokładnie tak, jak sobie
tego życzą.
Prawdziwa Energia Miłości

Przyjrzyjmy
się zatem jak wygląda miłość, która wg. mojej perspektywy jest tą
prawdziwą, autentyczną esencją płynąca bezpośrednio z centrum naszych
serc. Po pierwsze miłość nie jest kiczowata, nie ma nic wspólnego z
kolorem różowym, zniewieścieniem, silną burzą emocji, otępiałym wzrokiem
i rozdziawioną buzią zachwycającą się wszystkim dookoła bez wyjątku,
choć Archonci chcieliby, aby tak właśnie ją postrzegano. Nie ma też nic
wspólnego z byciem bezmyślną cnotliwą ofiarą dźwigającą problemy i
cierpienia całego świata, co również chętnie nam sugerują, szczególnie w
podejściu religijnym. Bardzo często słyszę, że prawdziwa miłość zawsze,
nieważne w jakich okolicznościach nadstawia drugi policzek. Nic
bardziej mylnego, oczywiście bywają sytuacje które skłaniają do tego
typu zachowania, jednak są one rzadkie i zależą od indywidualnego
wyczucia danej osoby. Według mnie tego typu hasła to nic innego jak
kolejna wyrafinowana manipulacja utrwalająca w ludzkości poczucie bycia
bezbronną ofiarą pokornie przyjmującą wszystko na kolanach. Przykładowo
często podaje się przykład, szczególnie w środowiskach new age, że osoba
„oświecona”, prawie „święta” nigdy nikogo umyślnie nie skrzywdzi, nawet
wroga, który zagrozi życiu jej albo jej bliskich, jednak czy będzie to
faktycznie akt najwyższej miłości? Moim zdaniem nie, będzie to istny akt
totalnej głupoty oraz braku miłości choćby do samego siebie. Czasami
bywają przecież sytuacje w których pomimo wyznawanych wartości i ogólnej
idei nie krzywdzenia musimy dokonać ostatecznego wyboru: albo życie
nasze, czy naszych bliskich, albo życie wroga lub kogoś totalnie nam
obcego i tutaj wybór wydaje się oczywisty. Zawsze wybierzemy tego z kim
łączy nas największa więź emocjonalna i nie ma w tym niczego
niemoralnego ani dziwnego. Jest to naturalny i zdrowy odruch osoby
zrównoważonej wewnętrznie za który nie powinno się nikogo obwiniać.

Wielu
ludzi kojarzy miłość również z silną dawką emocji, przyspieszonym
biciem serca oraz kompletnym stanem euforii. Prawdziwa wypływająca z
serca miłość jest według mnie uczuciem, które nie jest tożsame z żadnego
rodzaju euforią, czy niepohamowanymi i burzliwymi emocjami. Jest to
energia, która cechuje się spokojem, zaufaniem, szacunkiem oraz
poczuciem wewnętrznej pewności. To wibracja pełna harmonii, radości,
odwagi oraz siły, która nie objawia się w żaden gwałtowny sposób
skłaniający nas do jakiegokolwiek zatracenia. Nigdy się nie narzuca, nie
żąda naszej uwagi, ani nie zasłania rozumowego podejścia do
rzeczywistości. Prawdziwa energia miłości wiąże się również ze zdrową
asertywnością, czyli mówieniem „NIE” wtedy, kiedy wymaga tego sytuacja
oraz wyznaczaniem granic swojej przestrzeni osobistej, jak i
poszanowaniem granic drugiej istoty. Cechuje się pełnym zaufaniem do
roli jaką aktualnie spełniamy na Ziemi oraz do ról innych istot
znajdujących się wokół nas. Z tej przyczyny jest wyższego rodzaju
akceptacją wszystkiego takim, jakie jest z jednoczesnym pozwoleniem na
przeobrażenie obecnej rzeczywistości bez przymusu oraz lęku. Mówiąc
wprost, działając z poziomu serca akceptujemy naszą rzeczywistość oraz
panujące w niej prawa, jednocześnie ufając przekształcaniu jej w taki
sposób w jaki podpowiada nam serce, nie wikłając się w żadnego typu
dramaty. Kroczenie Ścieżką Serca czyli używanie energii miłości w naszym
życiu codziennym wymaga dużego skupienia, pewnego rodzaju dystansu oraz
wyważonej obserwacji siebie oraz innych, służącej nie narzucaniu nikomu
swojej woli bez uzasadnionej przyczyny. Dzięki podejściu z perspektywy
serca nie niwelujemy bolesnych skutków działań, które są jedynie
powielaniem starych schematów i nie pozwoleniem na odejście staremu
systemowi, ale eliminujemy same przyczyny, co owocuje trwałą oraz
głęboką zmianą rzeczywistości. Zamiast pielęgnować i leczyć nieustannie
schorowaną roślinę zasadzamy nowe ziarno które pielęgnujemy od samego
początku do końca na innych zasadach niż wcześniejsze. Stwarzamy nowe
życie, bez utraty swojej energii, a staremu pozwalamy odejść w spokoju.
Warto również dodać, że podążając Ścieżką Serca nie mówimy innym jak
mają postępować i myśleć (chyba że naruszają naszą przestrzeń osobistą),
ponieważ każdy kroczy swoją indywidualną ścieżką, która nie ważne jak
jawi się naszemu umysłowi – jest dla danej istoty doskonałą. Możemy
jedynie dawać rady kiedy inni nas o to poproszą albo czujemy, że tego
potrzebują wskazując na nasze własne doświadczenia.
Wdzięczność

Przeczytałam
gdzieś ostatnio, że wdzięczność posiada taką samą wibrację jak miłość.
Zgadzam się z tym w pełni. Wdzięczność jest energią, która sprawia, że
postrzegamy siebie w roli obdarowywanego, nieważne jakie doświadczenia
nas spotykają. Postawa ta zapewnia nam suwerenność duchową plus
przychylność wszechświata w każdym momencie. Można ją stosować wtedy,
kiedy nie potrafimy wydobyć z siebie pełnego uczucia miłości do naszych
„wrogów”, ponieważ jest to bardzo trudne. Z tego względu róbmy na
przekór Archontom i zamiast odczuwać wobec nich nienawiść lub strach,
której oczekują wysyłajmy im uczucie wdzięczności za nauki jakie nam
przekazali i póki co, jeszcze przekazują. Jest to najprostszy sposób na
wyrażanie miłości względem nich, który działa bardzo skutecznie.
Podkreślam, że nie oznacza to przyjmowania wszystkiego, co nam
oferują z otwartymi ramionami wikłając się znowu w rolę bezbronnej
ofiary. Musimy być ostrożni, aby nie wpaść w kolejną pułapkę popadnięcia
ze skrajności w skrajność, ponieważ nie na tym polega proces uwalniania
się z więzienia umysłu. Przebudzenie z iluzji to tak na prawdę ciągłe
balansowanie na krawędzi równowagi wewnętrznej i nie popadanie w
przesadę w jakąkolwiek stronę, czy to jasną czy ciemną. Odczuwanie
wdzięczności z pozycji świadomego przebudzonego twórcy jest tożsame ze
zrozumieniem roli jaką Archonci spełniają w tym momencie wobec nas
ludzi. Jest to wdzięczność za lekcje które tylko oni jako doskonali
manipulatorzy umysłów i kreatorzy sztucznej ciemności mogli nam
zaoferować.

Postawa
ta wyraża zatem głębokie odczuwanie i akceptację ról jakie przyszło nam
zagrać w tej rzeczywistości wraz z zaznaczeniem swojego duchowego
przebudzenia, czyli odzyskania świadomości pełnej władzy nad swoim
życiem. Konsekwencją tej wdzięczności jest przebaczenie oraz powiedzenie
świadomego NIE dalszej iluzji oraz manipulacji rozgrywanej za pomocą
naszych umysłów. Mówiąc wprost jesteśmy wdzięczni, wyrażamy miłość,
przebaczamy ale równocześnie nie dajemy sobą więcej manipulować i
stanowczo z odwagą zaznaczamy naszą przestrzeń osobistą do której nie ma
prawa wkroczyć żaden pasożyt. Wykorzystujemy naszą wiedzę o Archontach
oraz umiejętności serca do odbudowania w sobie naszej duchowej
suwerenności jako istot nieskończonych, wiecznych i niczym
nieograniczonych jakimi na prawdę jesteśmy.
Chciałabym zaznaczyć, że nie będę zamydlać wam oczu i opisywać jakie
to łatwe, lekkie i przyjemne zacząć żywic jakiekolwiek cieplejsze
uczucia w stronę skrajnie negatywnych istot, które odgrywały wobec nas
role ciemiężycieli przez tyle tysięcy lat. Na pewno sam proces
dochodzenia do tego nie jest niczym prostym, a rezultat nie jest
osiągany momentalnie, jednak jeśli tylko spełnimy wszystkie wcześniejsze
warunki o jakich pisałam w poprzednich częściach i będziemy pracować
nad sobą samym jest to absolutnie możliwe. Kiedy dojdziemy do ostatniego
etapu jakim jest leczenie swoich wewnętrznych ran i słabości oraz
towarzyszące mu przebaczenie sobie oraz innym – uczucie miłości zacznie
przychodzić do nas stopniowo samoistnie, ponieważ będziemy nim emanować w
sposób naturalny i autentyczny; nie wymuszony żadnymi zewnętrznymi
wymogami czy naciskami.
O dramatach

Na
koniec chciałabym zwrócić jeszcze szczególną uwagę na nasze ludzkie
wikłanie się w dramaty oraz odnieść to zjawisko do prawdziwej energii
miłości. Otóż idea naprawienia całego świata i uszczęśliwienia
wszystkich bez wyjątku wg naszego indywidualnego scenariusza jest piękna
i szlachetna, ale tylko z pozoru. Tak naprawdę wiąże się ona z
podejściem poprzez ego. Chcemy aby wszyscy byli szczęśliwi i wolni już
teraz, natomiast w ogóle nie zastanawiamy się nad naukami każdej
poszczególnej istoty z perspektywy jej duszy. Być może jeszcze wielu z
nas potrzebuje jeszcze paru życiowych lekcji, aby następnie samodzielnie
podźwignąć ciężar swojego przebudzenia. My możemy jedynie delikatnie
wspierać oraz pomagać tylko wtedy, kiedy inni oczekują tego od nas i
wewnętrznie czujemy, że jest to słuszne. Uszczęśliwianie innych na siłę
nie ma nic wspólnego z miłością, jest to podejście egoistyczne –
ponieważ to MY chcemy, aby było tak, a nie inaczej, ponieważ wtedy sami
będziemy czuli się lepiej. Nauczyły mnie tego moje zwierzęta, które
umierały w momencie kiedy czuły, że nadszedł ich czas, natomiast ja na
siłę chciałam zatrzymać je przy sobie, ponieważ z ich śmiercią wiązała
się ogromna pustka oraz moje własne cierpienie. Musiałam w końcu
zrozumieć, że taka była wola ich dusz i ja nie mam prawa w nią
ingerować, tylko cieszyć się każdą chwilą spędzoną razem. Musiałam
zaakceptować ich ścieżki bez popadania w dramat śmierci i błagania ich o
pozostanie ze mną. Zaczęłam w ten sposób odczuwać z pozycji serca,
przestałam się bać i zaczęłam uczyć się akceptacji wyborów innych istot.
Bezmyślne popadanie w dramaty, przeżywanie całym sobą cierpienia
innych, bez refleksji nad istotą tego cierpienia oraz wyciąganym dzięki
temu naukom dla obu stron jest robieniem sobie krzywdy i nie szanowaniem
lekcji innych istot. Jakkolwiek niedorzecznie z perspektywy umysłu to
brzmi jest to popadanie w kolejną skrajność będąca alter ego ciemności –
stronę którą potocznie nazywam „light & love” („światło” i
„miłość”), do której zachęcają nas wszelkie odłamy nurtu new age.
Zauważyłam, że w wielu kręgach zajmujących się duchowością większość
ludzi na siłę stara się udowodnić swoje „oświecenie” zatracając tym
samym swoją autentyczność, czyli prawdziwe bycie sobą. Nieskazitelność,
prawość oraz nienaganne zachowanie ma ich wyzwolić z więzienia matrxa.
Nic bardziej mylnego, jest to kolejne więzienie umysłowe, następny
zwodniczy program działający dzięki temu, że opiera się na naturalnym
dążeniu przez człowieka do stanu bycia w miłości. W tego rodzaju
programach przemycanych jest wiele kłamstw działających na umysł tylko
dlatego, że opiera się je na dużej części prawdy, inaczej byłoby to w
obecnym czasie skłaniającym ludzkość do przebudzenia nie do przyjęcia.
Metody Archontów stają się coraz bardziej wyrafinowane i trudniejsze do
wykrycia, ponieważ tak jak my zyskujemy coraz większa świadomość, tak
oni muszą stosować coraz bardziej wyrafinowane sztuczki, aby nie
pozwolić nam się wymknąć. W związku z tym jedynym narzędziem
weryfikującym jest nasze serce, zatem jeśli nie chcemy wpadać w kolejne
pułapki pasożytów powinniśmy nauczyć się go słuchać.
Droga do Domu

Podsumowując,
w przebudzeniu duchowym oraz co za tym idzie w kroczeniu Ścieżką Serca
wcale nie chodzi o stanie się kryształowo nieskazitelnym pod każdym
względem. Gdyby tak było oznaczałoby to, że nasze dusze są śmiertelnie
nudne, dualistyczne, przezroczyste i ograniczone; nie potrafią się
rozwijać ani tworzyć niczego nowego i postrzegają wszystko w czarno
białych kolorach. Uważam, że tak naprawdę chodzi tutaj o wyższe
zrozumienie i akceptację wiążące się z balansowaniem na krawędzi
równowagi („droga środka”) oraz bezkompromisowym byciem autentycznym
sobą. Nie jest to bycie uformowane na kształt zaszczepionych nam na siłę
programów umysłowych, ale bycie, które istnieje poza ich kontrolą.
Wierzę, że to bycie jest prawdziwą esencją człowieczeństwa, którą
wkrótce odnajdziemy na nowo powracając do nieograniczonej ekspansji
naszej świadomości.
Kiedy powtórnie osiągniemy stan pełnego połączenia z sercem i w pełni
zrozumiemy nasze doświadczenia, eksperyment Matki Ziemi – Aeonu Sofiji
rozpocznie się na nowo i odniesie bezprecedensowy sukces na skalę całego
wszechświata. Tym razem nic nie przeszkodzi nam, by rozwinąć skrzydła i
poszybować w stronę nieograniczonej radości wynikającej z tworzenia
piękna, ponieważ będziemy w pełni świadomymi twórcami bogatszymi o
ogromne doświadczenie uwolnienia z potężnego więzienia umysłu
zafundowanego nam przez najlepszych manipulatorów we wszechświecie.
Wiedza na temat Archontów oraz naszej prawdziwej tożsamości daje nam
możliwości, których nie warto zmarnować, jednak wybór ścieżki oraz
związane z nim działanie zależy tylko od nas samych. Kiedy nie jesteśmy
pewni jak postąpić najlepiej jest wsłuchać się w swoje serce. To w nim
tkwi prawdziwa siła oraz klucz do rozwiązania wszystkich naszych
problemów. To nasza droga do Domu.
Powyższa tematyka będzie kontynuowana i rozwijana dalej w oddzielnych
artykułach do których serdecznie zapraszam wszystkich czytelników.:)
Beata „Driada” Jeleniewicz
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz