Autor: Techno Fog
Dziś rano Sąd Najwyższy odrzucił starania o wykluczenie Donalda Trumpa z prezydenckich kart do głosowania.
W grudniu 2023 r. Sąd Najwyższy w Kolorado usunął prezydenta Trumpa ze stanowych prawyborów prezydenckich - co było historycznym wydarzeniem dla każdego stanu. Sędziowie w Maine i Illinois wkrótce poszli w ślady Kolorado. Przed wydaniem opinii przez Sąd Najwyższy w 14 innych stanach istniały nierozwiązane kwestie związane z kandydaturą Trumpa. Gdyby nawet kilka z nich odniosło sukces, kandydatura Trumpa byłaby zagrożona, prawybory GOP zostałyby znacząco zmienione, a garstka sędziów przechyliłaby wybory w 2024 r. na korzyść Demokratów. To byłby chaos.
Na szczęście Sąd Najwyższy jednogłośnie odrzucił stanową próbę wpłynięcia na wybory w 2024 roku. Teoria wykluczenia Trumpa z głosowania opierała się na sekcji 3 14. poprawki, która stanowi:
"Nikt nie może być senatorem ani przedstawicielem w Kongresie, ani elektorem prezydenta i wiceprezydenta, ani piastować żadnego urzędu, cywilnego lub wojskowego, w Stanach Zjednoczonych lub w jakimkolwiek stanie, kto po uprzednim złożeniu przysięgi jako członek Kongresu lub jako urzędnik Stanów Zjednoczonych, lub jako członek legislatury stanowej, lub jako urzędnik wykonawczy lub sądowy jakiegokolwiek stanu, na poparcie Konstytucji Stanów Zjednoczonych, brał udział w powstaniu lub buncie przeciwko niej lub udzielał pomocy lub pociechy jej wrogom. Kongres może jednak usunąć taką niepełnosprawność głosami dwóch trzecich każdej Izby". (Podkreślenie dodane).
Wyjaśnienie opinii Sądu Najwyższego wymaga nieco tła. W Colorado kwestionowano kandydaturę Trumpa, twierdząc, że Trump "celowo podżegał do naruszenia Kapitolu 6 stycznia w celu utrzymania władzy". Sąd Okręgowy, który początkowo rozpatrywał sprawę, zgodził się z tym, stwierdzając, że Trump zaangażował się w powstanie. Sąd Okręgowy odmówił jednak usunięcia Trumpa z listy wyborczej, uznając, że sekcja 3 nie ma zastosowania do prezydentury.
Taka interpretacja jest zgodna z historią 14. poprawki i sposobem jej stosowania przez państwa. Jak zauważył Sąd Najwyższy, w przeszłości stany wykorzystywały sekcję 3 do dyskwalifikowania osób z urzędu stanowego. Nigdy jednak nie wykorzystały Sekcji 3 do zakazania kandydowania na urzędy federalne. Brak historycznego precedensu był "wymowną wskazówką poważnego problemu konstytucyjnego z dochodzoną władzą".
Sąd Najwyższy zauważył również, że egzekwowanie art. 3 przez państwo stanowiłoby problem z jednolitością. Jak widzieliśmy w przypadku Trumpa, niektóre stany usunęły go z listy wyborczej, podczas gdy inne nie. Zezwolenie na kontynuowanie tej praktyki naruszyłoby naszą podstawową zasadę, że "prezydent reprezentuje wszystkich wyborców w kraju".
Co więcej, dyskwalifikacja odbywałaby się według różnych standardów. Niektóre stany mogą zdecydować się na zwiększone obciążenie (ponad uzasadnioną wątpliwość), podczas gdy inne dopuszczałyby znacznie niższe obciążenie (przewaga dowodów). Standardy dowodowe mogą być również różne; pogłoski mogą być dozwolone w niektórych jurysdykcjach, podczas gdy są niedopuszczalne w innych jurysdykcjach. W rezultacie kandydat na prezydenta (taki jak Trump) byłby niekwalifikowany w niektórych stanach, ale kwalifikowałby się w innych.
Sąd Najwyższy jasno stwierdził, że taki "mozaikowy" wynik "zerwałby bezpośredni związek, który twórcy ramy uznali za tak krytyczny między rządem krajowym a ludem Stanów Zjednoczonych jako całością". Ewoluujące mapy wyborcze i wynikające z tego zakłócenia "mogłyby unieważnić głosy milionów" i zmienić wyniki wyborów krajowych.
Dodajemy, że nic nie powstrzyma stanów przed powyborczym usuwaniem kandydatów. Zamknięte wybory mogłyby zostać unieważnione na mocy nakazu sądowego. Wystarczyłoby jedno państwo i kilku sędziów-aktywistów. Praktyka ta była tak niebezpieczna, tak sprzeczna z naszą Konstytucją i systemem rządów, że jednomyślny Sąd Najwyższy odrzucił ją w całości.
**Source
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz