sobota, 25 lipca 2015

W co grasz?

autor: Jean Tinder "What's Your Act?"
 


Co możesz zrobić kiedy wszystkiego jest nieco za wiele i gdzie nie spojrzysz tam widzisz kolejny mały kryzys? Pomiędzy przekroczonymi terminami, utopionymi komórkami, zmęczonymi dziećmi (i sama też zmęczona), zaplanowanymi konfliktami, przyjaciół w kryzysach, szaleństwa w wiadomościach i mój drogi pomocny mąż poza miastem, kilka ostatnich dni graniczyło z obłędem. Ale wiem że nie jestem sama. W tym okresie drastycznych zmian energetycznych, każde z nas stawia czoła większej intensywności niż byśmy tego się spodziewali. Pytanie jak zachować balans pośród burzy - albo odzyskać go jeżeli go straciliśmy. Jaki jest klucz by nie zagubić siebie w tym szaleństwie? To może być prostsze niż myślisz, i jest to czymś o czym Tobiasz mówił lata temu.
Przez kilka ostatnich miesięcy miałam zaszczyt pracowania nad nową książką Adamusa, "Gra Świadomości" ("Act of Consciousness"), i dzięki temu miałam mnóstwo okazji by przetestować materiał w akcji. Ostatniej jesieni poszłam na kilka dni w odludne miejsce by dokonać poważnego jej zredagowania i aby to zrobić bez jakichkolwiek dystrakcji. Zrobiłam rezerwację domku rodzinnego, dojechałam tam i zameldowałam. Już wyczuwałam że Adamus był blisko mnie, bardzo zainteresowany przebiegiem pracy nad książką. Jednak z chwilą kiedy przekroczyłam próg domu, wszystko całkowicie opadło. Strona internetowa nie uświadomiła mi tego że ten dom był po prostu bardzo starym domem pełnym pęknięć w podłodze, skrzypiących drzwi, wytartych dywanów i mebli z zeszłej epoki. On nie był w stylu fajnie-starym domem; on był zmęczona-zużyta-stara chata. Nawet prędkość internetu wydawała się jak z poprzedniego wieku - nie dobre to było dla pracowitego weekendu! Dla mnie ten dom wydawał się przerażający i miałam wątpliwości iż Adamus będzie nawet chciał postawić przez próg jedną eteryczną nogę. Jednak opłaciłam cały weekend i podpisałam umowę w której był zapis że nie mogę wcześniej zrezygnować. Co robić?

Miałam ogromną świadomość tego jak bardzo ważne jest to doświadczenie dla całego projektu, zastanawiałam się, "W co u diabła ja tutaj gram? I, co najważniejsze, jak teraz powinnam zagrać?" Było jasne że cała ta sytuacja nie jest pozytywna, więc wzięłam głęboki oddech, zdecydowałam by zapomnieć o zasadach, i zadzwonić do właściciela z prośbą o zwrot pieniędzy. Uwierzcie lub nie, odczuła ona ulgę! Dała mi na ten dom specjalną zniżkę ponieważ miałam być sama, ale właśnie jakaś rodzina zadzwoniła, chcąc wynająć ten domek za pełną cenę. Szybko oddała mi pieniądze, nawet pomogła zapakować walizki z powrotem do samochodu, i nagle byłam wolna. Teraz, gdzie ja spędzę weekend?
Była to idealna okazja by zmienić wybór mego działania, tym razem świadomie. Domek rodzinny był prawie repliką domu mojej babci z zeszłych lat; kto wie gdybym zrobiła rezerwację to może utknęłabym w przeszłości. Mogło wydawać się to dla kogoś nostalgiczne, lecz dla mnie było to jedynie stare, zmęczone i zatęchłe. Teraz miałam szansę by wybrać ponownie. Jechałam przez miasto, rozglądając się za znakami z pokojami do wynajęcia, zatrzymując się to tu to tam. Jednak wiele z tych pokoi była dla mnie za ciemnych, za hałaśliwych, albo nieco gorszych od tego co czułam że potrzebowałam. Musiało to być miejsce, które jednocześnie nie da po kieszeni i gdzie mogłabym czuć się komfortowo zapraszając Adamusa.
Prawie zbliżałam się do granicy miasta, gdyż większość z miejsc okazywało się pełnych lub nie do przyjęcia. Kiedy zobaczyłam jeszcze jeden hotel schowany pod drzewami obok rzeki. Wyglądał na pełny, ale i tak się zatrzymałam by to sprawdzić, powiedziano mi tam że właśnie ktoś dokonał anulowania rezerwacji. Posiadali tam idealny pokój z widokiem na rzekę, całe miejsce było ciche, spokojne i bardzo dobrze utrzymane, a cena była właściwie niższa od tego okropnego miejsca które opuściłam! Było to obiecującym początkiem magicznego weekendu.
Przez ostatnich kilka miesięcy było wiele okazji by stać się świadomą swoich gier, jednak nadal jest o tym tak łatwo zapomnieć. Kilka dni temu zdecydowałam ponownie uruchomić mój stary telefon komórkowy i oddać go córce. W sklepie z komórkami szybko było jasne że młody chłopak który mi pomagał nie za bardzo znał się na moim telefonie. Jednak zamiast odezwać się i zapytać go o coś innego, wybrałam grę poczucia frustracji i osądu względem jego - no cóż oczywiście ukrytego.
Pomyślicie że teraz już wiem lepiej, ponieważ było to początkiem kilku dni nieznośnych podróży tam i z powrotem do sklepu by naprawić problemy które stworzyli, anulować rzeczy które zamówiłam przez błędne informacje i tak, więcej frustracji. Wszystko skupiło się na tym że jeden z telefonów wpadł mi do wody i poszedł na dno! Cała grupa ludzi i wydarzeń, każde z nich robiło wszystko co w swojej mocy by wesprzeć mój akt frustracji. W pewnym momencie było tego za wiele że przestałam się przejmować ... i nagle sprawy ponownie zaczęły przebiegać gładko. Hmm... odpuściłam, i wszystko się zmieniło.
Tak łatwo jest zapomnieć że życie odpowiada na gry, które wewnątrz my wybieramy. Na przykład, kilka ostatnich miesięcy było bardzo pracowitych, dużo nowych projektów i wiele małych detali o które trzeba było zadbać. Mój przeważnie po brzegi wypełniony harmonogram stawał się bardziej napięty i zwykle sprawne ja zaczęło czuć się coraz bardziej rozdarte. To był czas by wyjść poza moje "samo-wystarczalną ale przytłoczoną" grę i poprosić o asystenta. Napisałam email ale odłożyłam go na bok by wysłać go później. Jednak wciągu kilku godzin pomoc była już w drodze! Nie musiałam niczego naprawiać albo dociskać z zewnątrz; wewnętrzne przesunięcie to wszystko czego było trzeba. Tama pękła, wewnętrzny węzeł energetyczny zaczynał się rozplątywać, a email nigdy nie musiał być wysłany, wszystko dzięki wybraniu nowej gry świadomości.

Jak zmienić swoje działanie? Przede wszystkim, zapomnij o naprawianiu czegokolwiek. Jeżeli moja gra to opieranie się temu co jest, to moja duża grupa wsparcia wniesie tylko więcej oporu, a zero będzie w tym ilości "poprawiania" co wcale nie pomoże w niczym. Na codziennym ludzkim poziomie, najłatwiejszym sposobem zmiany gry jaki odkryłam było proste zaprzestanie dbania o coś. Mogło to nie być łatwe (Naprawdę chciałam by ten gość zrozumiał jak to wszystko bardzo spartolił!), ale mój "akt" oporu przyniósł jedynie więcej problemów do odpierania. Ale co jakbym to odpuściła? Może tylko wzruszyła ramionami, "Och, wszystko jedno!" i szła dalej w mojej grze mistrzostwa.

Wzruszanie ramionami wielkie "Wszystko mi jedno!" do siebie samej jest jak odwrócenie się od każdej wspierającej rzeczy jaką zebrałam, krzyczeć "Dość!" i schodząc na chwilę ze sceny. Następnie, jak Tobiasz powiedział w jego genialnym stwierdzeniu o wolności, "To nie ma znaczenia." A kiedy nie ma znaczenia, mogę wybrać cokolwiek chcę. Mam swobodę w zabawie z potencjałami zamiast walki z tymi starymi. Mam swobodę by wybrać moją grę. A wtedy wszystko się zmienia... nawet jeżeli to już bez znaczenia.

Tłumaczenie: Sławomir Łukaszewicz

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz