Podczas gdy administracja Bidena ma nadzieję i modli się, że ktoś - ktokolwiek - będzie oglądać komiczny "Jan 6" kapturowy sąd karczemny odbywający się w Kongresie i mający w jakiś sposób zablokować Trumpowi możliwość ubiegania się o prezydenturę w 2024 r., a także sprawić, że setki milionów Amerykanów zapomną, że obecna administracja może być najgorszą w historii USA, po cichu przygotowuje się na najgorsze.
Jak donosi nikt inny jak pro-Bidenowski propagandowy spinmaster CNN, jeśli chodzi o to, co naprawdę się liczy (przynajmniej według Gallupa), czyli gospodarkę, a konkretnie galopujące ceny benzyny, Biały Dom jest w historycznej rozsypce.
Dla administracji, która zakończyła ubiegły rok prognozując wyrównanie 40-letniej inflacji i chętnie chwaliła się historycznie szybkim wyjściem z kryzysu gospodarczego wywołanego pandemią, istnieje poziom frustracji, który pojawia się w wyjątkowo niebezpiecznym momencie. Zapytany przez CNN o postęp w sprawie pozornie nierozwiązywalnego wyzwania, inny wysoki urzędnik Białego Domu odpowiedział płasko: "Który?".
Podejrzani stojący za historyczną implozją są dobrze znani: "gwałtownie rosnące ceny, niepewne wyniki sondaży i większość kongresowa, która wydaje się być na skraju, stworzyły nie mało powodów do niepokoju. Ceny benzyny oscylują wokół 5 dolarów za galon, co jest symbolicznym, codziennym przypomnieniem rzeczywistości, z której urzędnicy Białego Domu doskonale zdają sobie sprawę.
"Nie trzeba być bardzo wyrafinowaną osobą, aby wiedzieć, jak linie prezydenckiej aprobaty i ceny gazu przebiegają historycznie w Stanach Zjednoczonych" - powiedział CNN starszy urzędnik Białego Domu.
Średnia CNN Poll of Polls ocen dotyczących radzenia sobie Bidena z prezydenturą mówi, że 39% Amerykanów aprobuje pracę, którą wykonuje. Jego notowania dotyczące gospodarki, cen gazu i inflacji są w ostatnich sondażach jeszcze gorsze. CNN nie powie wam, że Biden jest teraz w sondażach znacznie poniżej Trumpa w tym czasie jego kadencji.
Artykuł CNN przechodzi następnie do długiej analizy tego, co stoi za obecnym kryzysem benzynowym (ci, którzy mają dużo czasu do zabicia, mogą go przeczytać tutaj), a także próbuje wyjaśnić, bez faktycznego mówienia tego, że jedyną rzeczą, która może naprawić problem, jest większa podaż, ale - jak najpierw wyjaśniliśmy - to nie może się zdarzyć i nie zdarzy się, ponieważ zieloni fanatycy i socjalistyczni ekolodzy nigdy nie zgodzą się na zwiększenie produkcji.
Co prowadzi nas do puenty: jak pisze Phil Mattingly z CNN, "zamiast zarządzać gospodarką w środku naturalnej rotacji od ożywienia do stabilnego okresu wzrostu, urzędnicy ekonomiczni analizują i modelują najgorsze scenariusze, takie jak to, co może oznaczać dla gospodarki szok związany z cenami gazu sięgającymi 200 dolarów za baryłkę".
Cóż, w artykule zatytułowanym "Daj nam plan lub daj nam kogoś do obwiniania", wydaje się to być zarówno planem, jak i kimś do obwiniania.
Niestety dla Bidena i CNN, która liczy na zresetowanie oczekiwań, będzie tylko gorzej, bo jak zauważyliśmy chwilę temu, gdy nikt nie zwracał uwagi, zapasy w Cushing spadły do poziomu zaledwie 1 miliona od dna operacyjnego na poziomie około 20 milionów baryłek. Oznacza to, że Stany Zjednoczone oficjalnie patrzą na dno zbiornika.
Ale zaraz, to nie wszystko... a raczej jest jeszcze gorzej, bo jak zauważa nawet główny guru Bloomberga ds. energii Javier Blas, w ciągu ostatnich 2 tygodni rząd USA opróżnił 13,7 mln baryłek z SPR, "a mimo to komercyjne zapasy ropy w tym okresie spadły o 3 mln baryłek".
Proszę sobie wyobrazić, pyta retorycznie Blas, "gdyby SPR nie istniał. Albo co by się stało po październiku, gdy skończy się sprzedaż".
I tu jest puenta: przy obecnym rekordowym tempie odwadniania SPR, w ten czy inny sposób admin Biden będzie musiał zakończyć swoje sztuczne próby utrzymania niższej ceny ropy jakiś czas w październiku (lub zaryzykować wejście w wojnę z Chinami o Tajwan, nie mając praktycznie żadnych rezerw ropy). Oznacza to, że jeśli Putin nie zakończy swojej wojny w ciągu najbliższych 5 miesięcy, istnieje nietrywialna szansa, że ropa osiągnie rekordową cenę około 200 dolarów - dokładnie taką, na jaką szykuje się Biały Dom - na kilka dni przed wyborami parlamentarnymi. Podczas gdy przekłada się to na ponad 10 dolarów za benzynę.
I choć można spekulować, jak długo jeszcze Demokraci mogą kontynuować "Jan 6", gdy cała gospodarka imploduje wokół nich, to jak Ameryka zagłosuje w listopadzie, gdy gaz będzie dwucyfrowy, nie powinno być dla nikogo tajemnicą.
**By Zero Hedge
**Source
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz