środa, 17 czerwca 2020

Bariery i filtry, cz. IV – Pozwolenie

Obraz może zawierać: 1 osoba


Bariery i filtry, cz. IV – Pozwolenie
[Głos Marilyn Harper] Ach, dzień dobry wszystkim, po raz ostatni z Noweg Jorku. Pragniemy opowiedzieć wam pewną historię związaną z tym miastem. Nasze Medium Marilyn dwukrotnie doświadczyła w Nowym Jorku odmieniających życie chwil. Miasto to rzeczywiście jest miejscem przemian, miejscem, gdzie wszystko jest możliwe. Tak, tak, dobrze wiemy, że przemiana jest możliwa wszędzie, lecz z jakiegoś powodu w Nowym Jorku ta możliwość się potęguje! Opowiemy wam teraz doświadczenie naszego Medium, kiedy przybyła do Nowego Jorku jako 29. letnia kobieta wraz z koleżanką. Dwie młode kobiety z małej miejscowości Parsons w stanie Kansas wybrały się razem na wycieczkę do wielkiego miasta, do Nowego Jorku! Czy potraficie to sobie wyobrazić? Dwie niedoświadczone młode panienki z prowincji, postanowiły sobie spędzić tydzień w Nowm Jorku! Nie miały wtedy najmniejszego pojęcia, nie wiedziały, jak się znaleźć w wielkim mieście, ani jak się tam zachowywać. Jednak, tak samo jak każdy z was, były pod bożą opieką. Na czym ta opieka polegała?
Otóż stanęły na rogu dwóch ulic z mapami miasta i metro, w rękach zastanawiając się, jak dotrzeć do Statuy Wolności, tego światowego obiektu turystycznego, kiedy obok nich pojawił się niesamowicie wysoki – przynajmniej z perspektywy Marilyn, która jest niziutka- muskularny mężczyzna, który samym wyglądem wzbudzał strach. Musiał mieć chyba ponad dwa metry wzrostu i ważyć z 200 kilo, cały ubrany w skórę, chrzęścił zwisającymi zewsząd łańcuchami. Machając ręką w stronę kobiet, które mogły mieć metr pięćdziesiąt w kapeluszu, bez ceremonii krzyknął – Dziewczyny, chodźcie no tu! Widząc jak spoglądając po sobie się ociągają, powtórzył: - W tej chwili! Obie aż struchlały i nieufnie zbliżyły się do olbrzyma. Tak się roztrzęsły, że nawet nie poczuły drgania chodnika spowodowanego przejeżdżającym pod ziemią pociągiem metro. W zasięgu normalnego głosu, olbrzym się odezwał ponownie: „Dziewczyny, schowajcie te mapy, nie pokazujcie, że jesteście turystkami, bo wtedy jesteście jak ruchomy cel dla kogoś mniej miłego ode mnie. Trasę codziennych wycieczek układajcie sobie w hotelu i proście obsługę hotelową, żeby wam powiedziano jak się gdzie dostać. A dzisiaj dokąd się wybieracie?” Ufff, ten olbrzym okazał się przemiły, Marilyn chciała mu dać jakiś napiwek, więc sięgnęła po portfel, ale ten człowiek zatrzymał ją w pół ruchu mówiąc: „Chcę tylko, żebyście były bezpieczne.”- I wszyscy rozeszli się w swoją stronę.
Jeśli uwierzycie, że jesteście pod boską opieką, to tak będzie. Wszechświat sam się poukłada tak, aby wam nic się nie stało. Podczas tej samej wycieczki zaszło jeszcze inne zdarzenie. Nasze panienki nasłuchały się o tym, jak w Nowym Jorku ludzie wślizgują się do metro bez biletu, więc postanowiły spróbować, jak to się robi. Nie radzimy wam tego próbować! Policja metro ma oczy wszędzie. Jak się możecie domyślić zauważyli je natychmiast. – „Myśmy nie wiedziały, nam się wydawało, że tak się robi! Co teraz, nie chcemy do więzienia!” – zaczęły się gęsto tłumaczyć i znów trzęsły się ze strachu. Policjanci się im przyjrzeli i jeden z nich, wyglądający na bardzo surowego, zapytał się, skąd są? Kiedy mu odpowiedziały, że z Parsons w stanie Kansas, rozchmurzył się i odparł, że stamtąd pochodzi jego babcia!
Jakie jest prawdopodobieństwo takiego spotkania? Policjant tylko surowo pogroził palcem i dał im spokój. Nawet, kiedy się dopiero uczycie o nowych zasadach zachowania, wciąż jesteście pod bożą opieką. Pragniemy, abyście to sobie zapamiętali. Wszystko jest możliwe. Jeśli wierzycie, że tak jest, to zawsze jesteście pod opieką. Jeśli zaś jesteście przekonani, że wszystko pójdzie źle, to i to też jest możliwe. Zapamiętajcie więc te dwa wydarzenia z życia Marilyn. Takich przykładów możemy wam podać więcej, gdyż Marilyn przeżyła sporo przygód, ona jest tą, która wskazuje drogę, pomaga innym w odnalezieniu ich własnej ścieżki, sama idąc na przedzie, przecierając szlak i dobrze wie, że jest zawsze pod boską opieką. Zawsze. I wy także jesteście pod tą opieką.
Rozejrzyjcie się dokoła, przyjrzyjcie się własnemu życiu i przypomnijcie sobie, kiedy tę opiekę wyraźnie odczuliście? Przypomnijcie sobie, jak tę energię odczuwaliście? Przypomnijcie sobie wszystkie takie mistyczne doświadczenia waszego życia. Przypomnijcie sobie wszystkie niedające się wytłumaczyć zdarzenia, kiedy dobrze wiedzieliście, że Źródło, światło, Bóg, Wszechświat, czy jakkolwiek inaczej macie ochotę nazwać tę energię znajdującą się w każdej komórce waszego pola, waszego ciała i wszędzie indziej, służy wam za boską opiekę. Świadomość istnienia tej energii pozwala wam się rozwijać, pozwala wam się uczyć, pozwala wam zrozumieć, że na świecie nic nie dzieje się przez przypadek. Wszystko, co się na waszej ścieżce pojawia, pomaga w boskiej ewolucji każdego z was. Niby dlaczego miałoby być inaczej, przecież wszystko jest możliwe. Postawcie sobie pytanie: Co jest w moim świecie możliwe? Oto, o co was w tej chwili prosimy. Sama myśl o tych doświadczeniach jest bardzo ekscytująca.
Nasze Medium Marilyn chciała się dowiedzieć znaczenia wizji w porannej medytacji. Ha ha! Przypomnieliśmy jej, że Los Angeles i Nowy Jork na filmach, są najczęściej przedstawiane w najbardziej niekorzystnym świetle. Łatwo w nich o atak wielkich goryli, obcych z kosmosu i Godzilli, a my właśnie odwiedziliśmy oba miasta, jedno po drugim, podczas naszych cotygodniowych wirtualnych spotkań. Jak wam się wydaje, dlaczego tak się złożyło? Dzieje się tak, gdyż każde z tych miast, każda z tych częstotliwości, w których żyjecie na co dzień, bądź te, które odwiedzacie witrualnie, to kotły przemiany całego Wszechświata. Tym samym pragniemy wam przypomnieć, iż wasze intencje, to najwspanialsza siła życiowa tej planety, czy całej galaktyki. Jeśli zatem waszą intencją jest 100% czasu żyć miłością, z miłością i poprzez miłość i dla miłości, to wtedy wszystko staje się możliwe. I tak wtedy jest. Jest to cały klucz! To jest to, kim jesteście naprawdę, gdzie jesteście i co się z wami dzieje.
Prosimy więc, abyście się udali do wewnątrz, dotknęli własnej duszy, oraz pamiętali, aby stać się miłością, którą jesteście naprawdę.Takie jest wasze powołanie. Pamiętajcie także widzieć tę miłość w innch, gdyż na tym także polega wasze powołanie. Widzimy głębię waszych serc, widzimy waszą gotowość wyrażenia intencji w celu uzyskania ochrony, miłości i światła. Wszystko to stanowi najwyższą częstotliwość oświecenia. I kiedy to wyrażacie, tak też się staje.
Ukochane istoty światła, przebywanie z wami, to prawdziwy zaszczyt. Będziemy się z wami w ten sposób spotykać częściej, gdyż bardzo was kochamy; kochamy wasze serca, wasze kości, kochamy każdą waszą część; sięgamy, aby dotknąć waszych dusz, aby je przebudzić , gdyż wszystko jest możliwe. Namaste! Namaste!
[Głos Lee Carroll] Witam was kochani! Jam Jest Kryon ze Służby Magnetycznej. Niniejszy jest ostatnim przekazem z czterech, z Nowego Jorku. To, co mam wam w tej chwili do przekazania nie będzie długie, ale prawdopodobnie najgłębsze z całej serii, podczas której rozmawiamy na temat barier i filtrów. Barierę opisywaną podczas przekazu nazwiemy barierą niedopuszczającą pozwolenia. Zaraz wam opiszę, o co mi chodzi. Żaden z was, nie ma najmniejszego pojęcia głębi miłosierdzia, które Duch żywi do każdego z was. Tak naprawdę nikt z was się tej głębi nawet nie domyśla. Jak często zasiadając przed wami, dawaliśmy przykład miłości matki do dziecka, która prawdopodobnie jest najwyższą formą miłosierdzia znaną na Ziemi? Wczujcie się w chwilę, kiedy matka po raz pierwszy zagląda w oczy noworodka... kiedy wita go na Ziemi... ha ha ha, a dziecko płacząc ..... na moment otwiera oczy i widzi mamę. Jak wam się wydaje, co matka w takiej chwili czuje do swego dziecka? Opisem tego uczucia można zapełnić całe tomy, pisać poematy, jest to uczucie o wiele większe od tego, które dzieli między sobą para kochanków! Miłość matki, to przechodząca wszelką miarę pasja i empatia, na jakie w ogóle człowieka stać. Często podaję wam ten przykład, gdyż miłość Boga do każdego z was, potęguje tę matczyną miłość do N-tej potęgi! Miłość boża przechodzi ludzkie pojęcie, gdyż jest to pojęcie zbyt wspaniałe i wielkie, aby je pojąć. Co mówię to prawda, ponad nią nie ma innej: każdy z was jest kochany przez Źródło Stwórcze. Czy zauważyliście, iż główna przesłanka wszystkiego, skupia się właśnie na miłości - o czym wam opowiadał mój partner podczas bieżącego weekendu.
Wszystkie pytania o wasze pochodzenie, o celowość i plan waszej egzystencji, czy prócz was we wszechświecie istnieją inni, podobni wam ludzie? Czy istnieją inne formy życia? Czy istnieją planety ustąpione? Czy istnieje jakiś boży plan? Odpowiedzi na wszystkie te pytania brzmią: Tak, tak i tak!
Ludzkość nie powstała przez przypadek. Tak, życie ludzkie posiada cel. Niezależnie, co się wam na ten temat wydaje, tak, Duch zna każego z was z imienia. Tak, niezależnie co wam się na ten temat wydaje, wasza dusza, czyli to, kim jesteście jest kochana bez miary i znana przez Boga niezależnie od uczynków, niezależnie od tego, czego was pod tym względem nauczono. Wszystko to jest o wiele większe, niż się wam wydaje, gdyż ludzkość na razie jest jeszcze nie dojrzała dostatecznie. Was wszystkich na razie nauczono tylko wersji dla dzieci tego, kim jest Bóg, jak ogromnie święta jest więź człowieka ze źródłem Stwórczym. Być może, chodzący po Ziemi Mistrzowie pokazali wam wizerunek miłosierdzia bożego, którego sami moglibyście się nie domyślić.
Który z Mistrzów jest waszym ulubionym, jakich czynów dokonywał za życia? Gwarantuję, że niezależnie którego wybierzecie, jego życie było pełne cudów, piękna i miłosierdzia. Takie same przymioty posiada Stwórca wewnątrz każdego z was. Wszyscy chodzący po Ziemi Mistrzowie byli takimi samymi ludźmi jak wy. Wszyscy chodzili po Ziemi, aby pokazać wam, kim sami możecie się stać, co jest możliwe, co kryje w sobie rzeczywistość, a o czym możecie nie wiedzieć. Wielu z nich, nie tylko jeden, wielu z nich wam to pokazywało i robili to w sposób doprawdy wspaniały, a ówczesnym ludziom to się nie mieściło w głowach! I dlatego się ich pozbywali! Nie mogli ich zrozumieć ze względu na przejawioną moc. Tacy mistrzowie wydawali się zbyt niebezpieczni.
Zaczynacie ostatnio postrzegać w sobie przymioty Mistrzostwa. Jak wam się wydaje, na ile jesteście wspaniali? Odpowiedź: Nie za bardzo! Widzicie, przed wami stanęła pewna bariera, brak pozwolenia na dopuszczanie do siebie pewnych pojęć. Nie pozwalacie sobie myśleć o sobie w wysokich kategoriach. Nieprawdaż? Niektórzy z was mają wielkie opory przed otrzymywaniem... a to wszystko sprawa wpojonej wam nauki, że nie wolno otrzymywać, gdyż nie wypada, zawsze trzeba przecząco kiwać głową i mówić: Och nie, nie, proszę tego nie robić, mnie się to wcale nie należy! Och nie,nie! Czy zdajecie sobie sprawę, że w ten sposób zaanonsowaliście całemu Wszechświatu, że wam się nic nie należy, że na nic nie zasługujecie? Czy w ogóle jesteście świadomi tego, co mówicie? Zwłaszcza, kiedy mówicie coś takiego? Przyjmowanie podarunków z wdziękiem, to prawdziwa sztuka polegająca na wyczuciu i empatii. Mam tutaj na myśli empatię i wyczucie wobec samego siebie. Gdy ktoś wam coś ofiaruje, pragnie wam przez to powiedzieć, że was kocha, nawet jeśli nie robi tego z miłości, to daje wam coś, bo tak czuje. Ma ochotę was czymś obdarzyć. W takiej sytuacji powinniście się cieszyć i przyjąć podarunek mówiąc: Ooo!... To dla mnie? Dziękuję bardzo! Jestem wdzięczny za twoją uprzejmość. Przyjmij taki podarunek z miłością, na którą w oczach tego, kto ci go ofiaruje, na pewno zasługujesz. Niestety, nie tak was uczą przyjmowania podarunków.
A teraz poruszmy bardzo ważną kwestię: Na ile potraficie odczuć miłosierdzie boże, które Duch żywi do każdego z was? Na ile dacie się Bogu kochać? Odpowiedź: Niewiele. Ponownie, to wszystko sprowadza się do tego, czego was pod tym względem nauczono. Zwykle uczą was tak: „Bóg aż tak bardzo mnie nie kocha, gdyż urodziłem się brudnawy,” – itd... A przecież to wszystko, to wersja dla dzieci. Kochani: każdy z was jest kochany bez miary, Duch zna was wszystkich z imienia i zawsze wyciąga do was rękę. To żadna metafora, Duch zawsze wyciąga do was rękę, prosząc zarazem: „Czemu sam się o to nie zapytasz, czemu sam nie chcesz tego sprawdzić? Czemu nie zrobisz doświadczenia, żeby się przekonać, czy istniejemy, czy nie?” Tutaj nie chodzi o żadną doktrynę, tutaj chodzi o odkrycie pięknej, osobistej więzi.
Pragnę, abyście się nauczyli rozróżniać między współczuciem, a działaniem opartym o miłosierdzie. Wielu z was się wydaje, że posiadacie wyczucie i empatię w stosunku do ludzi z waszego otoczenia. Na pewnym poziomie, który jest wam dostępny macie rację. Lecz nie na tym polega działanie oparte na miłosierdziu. Działanie w oparciu o miłosierdzie to rzecz boska. Działanie w oparciu o miłosierdzie, pochodzi prosto z duszy, wynika ze zrozumienia oraz dojrzałości. Wielu z was miłosierdzie wydaje się przymiotem ludzkim. Jest to coś, czym jesteście obdarzeni, gdyż jesteście dobrym człowiekiem. Kiedy widzicie kogoś borykającego się z kłopotami, empatycznie mu współczujecie, nawet się za niego modlicie, posyłacie mu energię, czy nawet organizujecie jakieś spotkanie i dla was to się u was nazywa współczuciem.
Pozwólcie zatem, że sam zdefiniuję na czym polega działanie oparte na miłosierdziu tak, abyście mogli to zrozumieć. Wyobraźcie sobie kogoś, kto akurat boryka się z wieloma problemami. Może stracił pracę i nie wie, co robić dalej, może musi opłacić zaległy czynsz i zaczyna się niepokoić, martwi się, co będzie dalej? Raptem, przychodzi do niego stary, dobry znajomy i mówi mu: „Ale mam doskonałą wiadomość. Muszę się z tobą podzielić, bo to piękne!” Siadają więc razem i znajomy opowiada: „Wyobraź sobie, że stał się cud, dostałem dużą sumę pieniędzy, chodźmy więc to uczcić!” I co, jak wam się wydaje, co ten pogrążony w kłopotach człowiek wobec tego robi? Umysłem i duszą łączy się z kolegą i odczuwa całą jego radość, mimo tego, że sam nie ma tego, co tamten posiadł. W życiu kolegi stało się coś pięknego, a ten zmartwiony człowiek całym sobą celebruje wraz z nim. Wychodzą na wspólny obiad, wznoszą toasty za szczęście, choć sam nie ma grosza przy duszy i nie wie, co z nim będzie jutro... Na tym właśnie polega działanie oparte na miłosierdziu!
Widzicie więc na czym polega różnica między współczuciem, a działaniem opartym na miłosierdziu? Oto, czego na ten temat wam nie wiadomo. Kiedy zaczynacie łączyć się z pięknem rzeczy, które wydarzyły się w życiu innych, wysyłacie wiadomość o tym, jaką rzeczywistość pragniecie stworzyć dla siebie samych. Powiadam wam, że w ten sposób budujecie określoną rzeczywistość, która wyniesie was poza wszelkie doświadczane w danym momencie kłopoty, sprawiając, że czujecie się przygnębieni. Gdy na moment przerywacie swe życie i celebrujecie osiągnięcia kogoś innego, celebrujecie coś, czego w danej chwili sami nie macie, a chcielibyście. Takie zachowanie buduje pomosty, o istnieniu których na razie nie macie pojęcia. Te sprawy na razie nawet nie posiadają swej właściwej nazwy! Na tym polega dojrzałość miłosiernej świadomości, która się zbliża na Ziemię. Kiedyś lepiej zrozumiecie, na czym to polega, gdy dając z siebie coś, świadomie łączycie się, wstrajając się w drugiego. Jak wam się wydaje, czy potrafilibyście tak postąpić? Czy jesteście na tyle dojrzali, aby przestać się denerwować i martwić oraz celebrować sukces drugiego, gdy sami na razie żadnego nie doświadczacie?
Kochani, jeśli już teraz tak potraficie, to jesteście na dobrej drodze ku zrozumieniu, na czym polega najwyższy rodzaj miłosierdzia jaki tylko istnieje. Jest to miłosierdzie Stwórcy, które samo w sobie nie posiada żadnych ograniczeń. Jest ono pod każdym względem bezwarunkowe. Obecnie zaczynacie tego doświadczać w relacji z innymi ludźmi. Właśnie dlatego dosłownie cały świat widzi mankamenty starej energii i kiedy nareszcie się zbiera razem poprzez demonstracje, zmusza do zadania pytania: „Dlaczego wciąż jesteśmy na tym poziomie? Przecież stać nas na coś więcej. Ewoluujemy! Gdzie więc w wynikłej sytuacji podziało się nieodzowne działanie oparte na miłosierdziu, które należało zademonstrować? Stać nas na więcej i jesteśmy sfrustrowani, że na razie nie wszędzie to widać.” Oto, co się obecnie dzieje na świecie.
Na ile pozwolicie sobie siedzieć i dać się kochać, niezależnie od niczego? Im więcej pozwolicie na przejawienie się tej miłości w waszym życiu, tym większą posiądziecie możliwość stworzenia sobie rzeczywistości, która wam się należy, na którą zasługujecie. Wyzbądźcie się więc wszystkich ku temu barier.
A jaki od tego jest filtr? Ha! Ha! Wyobraźcie sobie, że jesteście otoczeni bańką. „Kochany Duchu, nie pozwól, aby przez tę bańkę przedostało się nic złego. Niech więc zawsze będę gotów do celebracji sukcesu innych, niezależenie od tego, co się dzieje w moim własnym życiu. Nie pozwól, abym się do tego stopnia przejął swymi kłopotami, że nie miałbym ochoty celebrować sukcesu innych. Niech ten filtr odfiltrowuje wszystko, co niestosowne. Kochany Duchu, niech cała twa miłość się we mnie wlewa tak, że napełnia kielich mego ciała oraz odmienia wszystko, co się obecnie dzieje w mym życiu, szczególnie, co jest niestosowne, co jeszcze nie nadeszło, o co się w tej chwili martwię. Pozwól, o właściwym czasie ruszyć naprzód, gdyż kiedy nareszcie ruszę, to będę wiedział, iż jest to właściwa pora! [Kryon się śmieje, chyba z potencjalnej zawiłości tego, co mówi- przyp. tłum.]
Oto narzędzia do dyspozycji dojrzałych Starych Dusz, narzędzia, które dopiero co zaczynają być na Ziemi dostępne, a które są o wiele bardziej skuteczne, pełne mocy i siły stwórczej niż cokolwiek, co na razie jest wam znane. Narzędzia te są oparte na potędze miłosierdzia i miłości.
Wielu z was, którzy mnie słuchają wiedzą, że mam rację. Potakujecie więc pytając się: Ale kiedy inni też to zrozumieją? Ha! Oni tego nie zrozumieją, dopóki sami im tego nie pokażecie! Ha ha! Czy jesteście tego świadomi? Nie możecie sobie usiąść z założonymi rękami i pytać, kiedy i inni to zrozumieją. Już teraz zaczynajcie celebrować sukces innych. Wyjdźcie do ludzi, zapoznajcie się z nimi i ich życiem, niezależnie od tego, z czym borykacie się we własnym. Dopiero wtedy odkryjecie, że to, co się dzieje w waszym życiu- dzięki takiemu postępowaniu – to cud!
Oto, czym pragnęłam się z wami dzisiaj podzielić. Czasy się zmieniają. Rzeczy się zmieniają. Paradygmaty się zmieniają. Każdy z was w tej chwili jest tam, gdzie być powinien w stosunku do zaistniałej sytuacji, gdyż obecny czas to czas nauki, o nadejściu których was uprzedzałem. Zachowajcie cierpliwość, nie dajcie się oderwać od tego, co dla was ważne. Tu i teraz, niech w życiu każdego z was rozbłyśnie tak jasne światło, że inni je od razu zobaczą.
Jam Jest Kryon zakochany w ludzkości.
I tak jest.
Tłumaczyła: Julita Gonera
Korekta Jadwiga Fedynkiewcz


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz