December 25, 2023
The Knight’s bones are dust,
And his good sword rust;—
His soul is with the saints, I trust.
~Samuel Taylor Coleridge, The Knight’s Tomb
Ostatnie dwa tygodnie to istna kolejka górska. Dziś rano siedzę z naszym nowo zdiagnozowanym "cukrzycowym" kotem, mniejszym, brązowo-białym, którego będę nazywać Brownie, rozłożonym na moich kolanach. Jego miarowe mruczenie delikatnie dudni, ogon leniwie unosi się i zwija, a łapy ugniatają powietrze. Pora śniadania i porannej dawki insuliny dobiegła końca, a ja również mogę się zrelaksować.
Duży biały kot ("Fluffy"), który przez ostatnie dwa lata cierpiał na nawracające ataki długotrwałej, ekstremalnej choroby układu pokarmowego, drzemie w słońcu w mojej sypialni.
*****
Brownie opuszcza moje kolana i idzie w stronę kuchni. Myśląc, że może być głodny, podążam za nim, otwieram drzwi lodówki i pytam, czy chce jeść. Z wielkimi oczami przemyka do drugiego pokoju i przykuca w odległym kącie. Z opóźnieniem dociera do mnie, że może kojarzyć lodówkę z insuliną. Tak szybko się uczą.
Mimo to jego płochliwość znacznie się poprawiła w porównaniu z sobotnim porankiem, kiedy chował się przez dwadzieścia minut, podczas gdy ja wielokrotnie zaglądałam pod trzy różne łóżka na dwóch różnych piętrach, kiedy nadszedł czas podania insuliny.
Teraz, kiedy go ignoruję i siadam, szybko wraca na moje kolana i relaksuje się, mrucząc.
*****
Mam wrażenie, że w ciągu ostatnich kilku tygodni wszystko, co się ze mną dzieje, nabrało intensywności. Nie jestem ani zrezygnowany, ani szczególnie akceptujący. Zamiast tego przechodzę przez to tak, jak dawny rycerz mógł przejść przez swój wczesny trening. Uczę się manewrować w ciężkiej, brzęczącej zbroi, walczyć pieszo i konno, przyjmując na głowę i klatkę piersiową ciosy, które zabiłyby go, gdyby nie był odpowiednio ubrany.
Nie wiem, czy przygotowałem się do tej bitwy, jeśli to bitwa? To szlifowanie miecza, którym jestem, broni światła, odbywało się w tyglu wywołującej ziewanie zwyczajności. Moje przyziemne życie, ze wszystkimi jego ludzkimi szczytami i dolinami, wydaje się nijakim płótnem, na którym wyobrażam sobie tę królewską bitwę.
A jednak... Z tego, co wiem, dla każdego z nas, który walczy o wewnętrzny spokój bez względu na zewnętrzne zawirowania, dla każdego z nas, który przechodzi przez nasze wyzwania z taką godnością i odwagą, jak tylko potrafimy, być może jeszcze jedno światło iskrzy w Multiwersie. Być może, gdy jeszcze jeden wojownik zostaje pasowany na rycerza lub jeszcze jeden zmęczony człowiek zostaje wypolerowany do jasnej krawędzi, tak ostrej i błyszczącej jak każdy miecz inkrustowany klejnotami, Wszystko, Co Jest, umieszcza kolejny czek na niezgłębionym rachunku w kierunku niewyobrażalnej równowagi, którą tylko On może znać.
Siedząc z Brownie na kolanach nie czuję się jak po bitwie, ale czuję, że to może być dokładnie to. I jak każdy doświadczony wojownik, któremu pozwolono odpocząć, zdejmuję swoją wgniecioną, lekko zardzewiałą zbroję, chowam miecz do pochwy i przytulam kota. Jest Boże Narodzenie i w tej chwili mam spokój.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz