MATERIAŁY KARMAZYNOWEGO KRĘGU
Seria ALT
SHOUD 2 – prezentowany przez ADAMUSA SAINT-GERMAINA za pośrednictwem Geoffrey’a Hoppe
5 listopada 2022 r.
Jestem Tym, Kim Jestem, Adamusem z Suwerennej Krainy.
Ach! Witajcie na Shoudzie 2 z serii ALT. Cieszę się, że jestem tu z wami. Mamy dzisiaj całkiem niezłą obsadę. Całkiem niezłą obsadę.
Po pierwsze, droga Lindo z Eesa, czy jesteś gotowa?
LINDA: Tak!
ADAMUS: Dobrze. Widzę, że przygotowano dla ciebie tablicę do pisania. To oznacza kłopoty.
LINDA: O rany!
ADAMUS: Albo oznacza, że będziesz dziś zajęta pisaniem na tablicy. Mamy wiele do omówienia.
Czy czułaś, gdy grała muzyka, wszystkie energie gromadzącej się Shaumbry?
LINDA: Nawet przed muzyką.
ADAMUS: Nawet przed muzyką, ale szczególnie podczas trwania muzyki (odnosi się do tego wideo). To wtedy dokonujemy końcowego nastrojenia się i przygotowujemy się do tego, co będziemy tu robić, przygotowujemy się do tego niesamowitego Shoudu i pojawia się takie ożywienie. Mamy tu dzisiaj z nami Kuthumiego.
LINDA: Ooch!
ADAMUS: Taak. Och, to zabrzmiało jak westchnienie ulgi. (Adamus chichocze) Kuthumi pokazuje się ostatnio coraz częściej, ponieważ, owszem, jest dużo do zrobienia. I jako wzniesiony Mistrz, jakim jestem, i jako wzniesiona istota, jaką jestem, powiem, że wiele się dzieje u Shaumbry. Potrzebuję jego pomocnej dłoni i razem sprawiamy, że Kuthumi jest bardzo zajęty na spacerach z wami. On lubi zabierać was na spacery. Ja lubię was posadzić i trochę podyskutować, a Kuthumi lubi zabierać was na spacer. Jest więc zajęty Shaumbrą, ponieważ tak wiele się teraz dzieje w Shaumbra-landzie, więcej niż się działo wcześniej, ale także na świecie dzieje się więcej niż dotychczas.
LINDA: Właśnie.
ADAMUS: Mamy więc tutaj Kuthumiego. Mamy tu niektórych członków Karmazynowej Rady, ponieważ oni uważnie obserwują, przyglądają się temu, co dzieje się pomiędzy tym, co teraz, a – chyba nie ma na to ludzkiego słowa, nie mieści się to w „historyczne” czy „epickie”, te słowa wydają się małe w porównaniu z mającym nastąpić wydarzeniem – Niebiańskim Krzyżem. To jest... pfffff! Tak, pszzz! Droga Gail Neube, jeśli możesz to przeliterować – pszzz! – w ten sposób. Gail wykonuje fantastyczną pracę...
LINDA: Ona jest niesamowita.
ADAMUS: ...za kulisami. Pracuję z nią, kiedy dostaje pliki, pliki audio z naszych Shoudów w ciągu kilku godzin po zrobieniu nagrania i siedzi do późna opracowując je. Siedzę tuż obok niej i czanelujemy, podczas gdy ona pisze. Dodaje tak wiele energii, nawet do tekstu. Tak więc, droga Gail Neube, wielkie dzięki za to, co robisz.
Pod każdym względem dużo się dzieje. (Linda wzdycha) Wydaje się, jakbyś miała małe – hm – zaparcie lub jakieś obawy. Z czym mamy dziś do czynienia?
LINDA: Zdecydowanie z obawami.
ADAMUS: Z obawami, taak...
LINDA: Taak.
ADAMUS: ...ponieważ dużo się dzieje.
LINDA: Dużo się dzieje i są sprawy, które już znamy, i są sprawy, o których nawet nie wiemy, możemy je wyczuwać.
ADAMUS: Taak, a do wydarzenia, o którym ty i Cauldre właśnie rozmawialiście, pozostało, plus minus, cztery i pół miesiąca. Rozmawialiśmy o tym ostatnio w trakcie spotkania poświęconego Merlinowi. To jest wielka sprawa. Jest to jakby spełnienie dawnego, dawnego marzenia i oznacza tak wiele rzeczy. W pewnym sensie oznacza otwarcie na łatwiejszy dostęp Christosa – świadomości Chrystusowej – świadomości kryształowej. I będzie to jeden z tych dni, o których wiemy, ale – powiem o tym więcej za chwilę – reszta planety będzie jednak zajmować się swoimi codziennymi sprawami.
Przejście na tamtą stronę
Ale zanim zanurzę się w temat Niebiańskiego Krzyża, chcę poświęcić chwilę, żeby wyrazić uznanie dla Shaumbry, która przeszła – przeszła na naszą stronę (Linda wzdycha głęboko) – z powrotem do swojego naturalnego stanu. Ostatnio było ich całkiem sporo i wiem, że niektórzy z was o to pytali. Niedawno przeszła jedna z nich, droga przyjaciółka Lindy i Cauldre'a – Cathy Brodie z Australii – a było też dużo innych. I wiem, że wielu Shaumbra się dziwi: „Dlaczego oni odchodzą, zwłaszcza teraz?” Odchodzą z wielu powodów. Po prostu dochodzą do punktu, w którym mówią: „Koniec z tym”. Skończyli walkę z fizycznym ciałem, albo po prostu mają zwyczajnie dość.
Wiecie, droga Cathy faktycznie była chora przez jakiś czas, ale doszła do punktu uwolnienia, co nie było dla niej łatwe. Lubiła troszczyć się o różne sprawy, zarządzać nimi i robiła to bardzo dobrze. Ale w swojej chorobie doszła do takiego punktu, że musiała po prostu całkowicie sobie odpuścić. Nie było już żadnej walki. Nie było już z czym walczyć.
Można nieomal powiedzieć, że cała ta sprawa z chorobą była częścią jej podróży. Innymi słowy, była to jedyna rzecz, jaka mogła ją skłonić do odpuszczenia sobie, uwolnienia i przyzwolenia na Urzeczywistnienie, co też uczyniła. Nastąpiło to na krótko przed jej fizyczną śmiercią. Dokonała tego Urzeczywistnienia i w tym momencie zdecydowała, że zamiast próbować uzdrawiać i naprawiać ciało, skończy z tym wszystkim. Osiągnęła to, co chciała zrobić w tym życiu na tej planecie – swoje pełne Urzeczywistnienie – i nie było sensu wracać. Zrobiła wszystko, co chciała zrobić we wszystkich swoich wcieleniach i nadszedł czas, żeby po prostu przejść na tamtą stronę.
Było to dla niej łatwe, ponieważ przeszła spory trening w poprzednich wcieleniach, a w tym życiu doszła do dużego zrozumienia i mądrości. Bardzo wiele doświadczyła i używam jej jako przykładu dla was, dla innych. Ale przejście było dla niej łatwe. Natychmiast zdała sobie sprawę gdzie jest, co robi, i było to bardzo odmienne od tego, czego doświadcza typowy człowiek, kiedy przechodzi, kiedy opuszcza fizyczne ciało. Nazwę takich ludzi śmiertelnikami, nie w sposób protekcjonalny, bo oni wierzą, że to było jedyne życie. Są więc w pewnym sensie śmiertelnikami.
Później, w innych wymiarach, zrozumieją, że jest wiele, wiele żyć do przeżycia, nawet poza ziemskim życiem, które to życia kontynuujecie. Tak więc ostatecznie nie ma śmiertelników. Ale to jest rodzaj etykiety, którą sobie przypinają. Są śmiertelnikami.
Kiedy przechodzą na tamtą stronę, generalnie jest w nich dużo strachu, ponieważ był on im wpajany od najmłodszych lat; strach przed tym, co się stanie, strach przed śmiercią i pójściem w jakąś ciemność, strach przed zapłatą za grzechy, możliwością pójścia do piekła.
Na ogół, kiedy przechodzą na tamtą stronę, następuje szok. Zdają sobie sprawę, że teraz są martwi, ale są zaskoczeni, ponieważ nadal żyją. Jest to więc spory szok i pojawia się strach przed tym, co będzie dalej. I może tak powinno być, bo na ogół wtedy spotykają swoje rodziny, tych członków rodziny, którzy już przeszli wcześniej. Śnili o nich przez jakiś czas, a teraz są tutaj w sferach okołoziemskich z członkami rodziny. Jest radość – na ogół, nie zawsze – ale bywa radość, są łzy, jest dużo uścisków i rozmów o starych wspomnieniach. Ale w tym momencie, na ogół, śmiertelnik, który właśnie umarł, stwierdza, że jest sam. To tak, jakby nagle wszyscy zniknęli ze sceny i oto on został sam. To jest czas refleksji. To czas, kiedy musi naprawdę zaakceptować fakt, że jest martwy, a jednak żyje. Jego fizyczne ciało jest martwe. Jego mózg w pewnym sensie jest martwy – mam na myśli, że jego fizyczny mózg jest martwy – ale nadal znajduje się w mentalnym stanie istnienia i teraz jest naprawdę ważny czas: co dalej?
Jest jakby sam w ciemnym pokoju bez okien, bez widocznych drzwi i zastanawia się: „Czy zostanę wysłany do piekła? Czy to wszystko, co jest? Czy ten przebłysk spotkania z rodziną na początku był tylko rodzajem snu?”, ponieważ śnił o swojej rodzinie. „Czy to był sen, czy też coś, co dzieje się teraz naprawdę?” I to jest ten moment, kiedy to się różni zależnie od osoby.
Niekoniecznie jest to przyjemne doświadczenie. Zawsze okazywana jest pomoc tym, którzy przechodzą do innych wymiarów. Zawsze pojawiają się anielskie istoty, które są szkolone do pracy ze śmiertelnikami, przechodzącymi właśnie na tamtą stronę. Są też członkowie rodziny, do pewnego stopnia, ale właściwie jest to czas, kiedy śmiertelnicy czują się zagubieni, zdezorientowani i często samotni. To jest właśnie powód, dla którego lata temu stworzyliśmy DreamWalkera Śmierci, czyli Przewodnika Dusz (DreamWalker Death), żeby czuli, że jest z nimi wspólna, znajoma energia – to wy, DreamWalker – która może ich zapewnić, że nie są sami, że przechodzą teraz przez proces, proces śmierci i odrodzenia, i to naprawdę zależy od nich, dokąd chcą iść.
Trochę inaczej to wygląda, kiedy Shaumbra przechodzi na tamtą stronę. Trochę inaczej to wygląda. Shaumbra całymi latami miała okazję rozmawiać o śmierci i uświadamia
sobie, że śmierć jest po prostu wielkim uwolnieniem. A gdybyś miała to zawrzeć w utworze muzycznym, w wierszu lub piosence, co by to było, droga Lindo? Kiedy przejdą na tamtą stronę, co by śpiewali?
(krótka pauza)
Ona nie jest pewna, więc zagrajmy to (słychać początek piosenki “I Can See Clearly Now” [Widzę wyraźnie teraz]).
Widzę wyraźnie teraz, że deszcz ucichł.
(muzyka się zatrzymuje)
Aach! Czy możesz sobie wyobrazić? Widzę wyraźnie teraz, że mózg ucichł. Czy to nie były te słowa? Mózg ucichł?*
*podobieństwo brzmieniowe słów rain (deszcz) i brain (mózg) – przyp. tłum.
LINDA: Blisko.
ADAMUS: Teraz czuję wyraźnie, że mózg ucichł.
Dla Cathy i wielu innych, którzy przechodzą na tamtą stronę, to taka ogromna ulga. Nagle nie czują już, że ich głowa jest wypchana watą i gazetami. Możecie nie zdawać sobie z tego sprawy w tej chwili, ale tak właśnie się to odczuwa tutaj na planecie. Kiedy przechodzicie na tamtą stronę, następuje ogromne uwolnienie, tak, jakby wyjęto z waszej głowy całą gazę i watę, i możecie wreszcie myśleć, ale tak naprawdę nie myślicie. Teraz wracacie do swojego intuicyjnego zmysłu.
Następuje uwolnienie od ciała, a tak wielu Shaumbra, jak wiecie – a przy okazji (do Lindy), mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko odgrywaniu roli publiczności. Normalnie ja krążyłbym po widowni, a ty podawałabyś mikrofon. Ale ty znowu grasz tę rolę. Stałaś się w niej całkiem dobra.
LINDA: Dziękuję, to dla mnie zaszczyt, a także wyzwanie, ponieważ postanowiłam robić to w sposób jak najbardziej odpowiedni.
ADAMUS: Wielu Shaumbra właśnie teraz odczuwa fizyczny ból i po prostu ciężko im się z nim uporać. To dlatego Kuthumi jest tak zajęty przy Shaumbrze każdej nocy. Chodzi mi o to, że ma całą listę oczekujących, z którymi spaceruje i rozmawia – teraz jest jak Święty Mikołaj, chodzi bardzo szybko i przemierza cały świat – a Shaumbra pyta: „Co się dzieje z moim fizycznym ciałem?” I nagle przechodzicie na tamtą stronę i wasz mózg czuje się tak, jakby nagle został odłączony, otwarty i niespodziewanie wasze ciało jest wolne od bólu. To nie jest tak, że zabieracie ze sobą ciało, ale zabieracie esencję, wspomnienia i to rzeczywiście odczuwa się bardzo realnie. Bardzo, bardzo realnie. Nazywamy to ciałem fantomowym, ponieważ właśnie opuściliście planetę. Wciąż macie reakcje takie, jakby to było ciało fizyczne.
LINDA: A więc nadal czujemy się sobą.
ADAMUS: Taak, ale wolnym od bólu. Można poczuć przepływ życia przechodzący przez to, co teraz jest naprawdę waszym ciałem świetlistym. Tak więc to nie jest fizyczny ból, który przeszywa wasze biologiczne ciało. I ta ogromna ulga, i to jest tak, jakby się śpiewało –jeszcze raz to zagramy – to jest tak, jakby się śpiewało, ciesząc się chwilą, kiedy przechodzi się na tamtą stronę, i tak to się odbywa.
(piosenka jest odtwarzana ponownie)
Widzę wyraźnie teraz, że deszcz ucichł.
Aaach! Czuję wyraźnie teraz, że ból ucichł, że mózg ucichł i to taka ulga.
*znów podobieństwo brzmieniowe słów „deszcz” (rain) i „ból” (pain) – przyp. tłum.
Od razu spotykam się z nimi ja. To jedno z moich wyznaczonych zadań, które uwielbiam wykonywać – witać ich, kiedy przechodzą. I wówczas – nie przesadzam tutaj ani trochę – jedną z innych rzeczy, o których mówią od razu po przejściu i przywitaniu ich przeze mnie, bywa też Kuthumi lub Tobiasz – nie są członkowie ich dawnych rodzin, ale grupa anielskich istot, które znamy od dawna.
LINDA: Jasne. Jasne.
ADAMUS: I jedną z ich natychmiastowych reakcji jest stwierdzenie: „O rany, jest tak, jak zapowiadałeś”. Nie ma tu wielkiego szoku w rodzaju: „Och, nie jest tak, jak myślałem”. Ich reakcja... Cathy, kiedy tu dotarła, była oszołomiona. Powiedziała: „Jest dokładnie tak, jak myślałam, że będzie. Już nie ma bólu w moim ciele. Już nie ma zatorów czy zaparć w moim mózgu. Wy tu jesteście!” I wtedy, generalnie, Shaumbra zatrzymuje się na chwilę i mówi: „OK, czy to się dzieje po prostu dlatego, że wierzyłem w to jeszcze w czasach, kiedy byłem na Ziemi? Czy po prostu mam halucynacje w moim stanie śmierci?” I wtedy wszyscy pękamy ze śmiechu, a oni mówią: „Taak, ale czy ten śmiech to coś, czego się spodziewałem, że będzie i dlatego jest?” A my znowu pękamy ze śmiechu, bo odpowiedzią jest dwa razy tak.
Odpowiedź brzmi – owszem, tak, w coś wierzyliście; tak się na ogół dzieje, gdy przechodzicie – ale, tak, to się dzieje naprawdę. Nie wymyślacie tego. My naprawdę jesteśmy tutaj, witając was z powrotem po naszej stronie.
Często wtedy jest dużo łez, naszych i ich.
LINDA: Och, łał, łał.
ADAMUS: Dużo łez. Dużo łez, ponieważ następuje uwolnienie od tego nieco uciążliwego stanu bycia człowiekiem, i dużo jest płaczu. Potem... to jest coś w rodzaju, coś jak pięć etapów śmierci czy coś takiego, choć właściwie to jest pięć etapów poza śmiercią – po łzach przychodzi akceptacja, a potem trochę wyrzutów sumienia i żalu. Coś jak: „Zawsze wiedziałem, że tak się dzieje, kiedy byłem na Ziemi, ale było tak wiele rzeczy, które stawały na drodze, miałem wątpliwości. Dlaczego pozwoliłeś mi wątpić?” I patrzą mi prosto w oczy: „Dlaczego pozwoliłeś mi wątpić, Adamus?”
A ja na to: „Hej, bynajmniej. Próbowałem ci powiedzieć. Próbowałem ci powiedzieć: zajrzyj w głąb siebie. Wejdź do swojego wnętrza. Dowiedz się, co jest prawdziwe”. I wielu z was to zrobiło, ale często też stwierdzaliście: „Och! Gdybym tylko nie spędził tyle czasu na martwieniu się i powątpiewaniu, i po prostu zajął się tym, co zamierzałem zrobić”. To też jest problem do przedyskutowania, tak czy inaczej siadam teraz z nimi i zaczynamy rozmawiać o skutkach działania zbiorowej świadomości oraz o zbliżaniu się Niebiańskiego Krzyża.
Mówię o tym w tych uwagach wstępnych w związku z tym, że tak wielu Shaumbra przeszło i przechodzi na naszą stronę. Nie jest to powód do jakiegokolwiek wstydu. Nikt nie robi wyrzutów: „Och, powinieneś był zostać trochę dłużej”. Dla niektórych z was jest to ogromna ulga i dajecie temu wyraz: „Nie zniósłbym jednego dnia dłużej” i to jest w porządku. To jest w porządku.
A niektórzy pytają – po tym, jak sobie usiądziemy, żeby trochę pogadać – niektórzy pytają: „Adamus, a czy muszę wracać? Czy muszę wracać?” Odpowiedź brzmi: „Absolutnie nie. Zrobiliście to, po co przyszliście na planetę, co mieliście zrobić tak dla siebie, jak i dla planety. Nie musicie wracać. Możecie wrócić jako niebiologiczna istota, niefizyczna istota. Możecie wrócić – można to nazwać – w duchu, energii i być tam na Ziemi. Inni prawdopodobnie nie będą was widzieć, a jednak będziecie mogli naprawdę cieszyć się wieloma aspektami przyrody, czego wcześniej nie mieliście okazji zrobić, cieszyć się sztuką i tego typu rzeczami, ale będzie to niefizyczne”.
Zastanawiają się nad tym przez chwilę, po czym stwierdzają: „Nie, niekoniecznie. W każdym razie nie teraz. Przejdźmy tutaj do tego, co jest do zrobienia w tych wymiarach”. Następnie chcą spotkać kogoś takiego jak Sart, FM, Edith oraz wielu innych, którzy...
LINDA: Sart.
ADAMUS: ...przeszli na naszą stronę. Sart, tak, to właśnie powiedziałem. I wielu innych, którzy przeszli na naszą stronę, i to jest jak wielki zjazd rodzinny w tym momencie, ale dobry zjazd rodzinny. Rozmawiają. Dzielą się historiami. Chcą wiedzieć, co FM robił ostatnio. To wielki zjazd. I mniej więcej wtedy ja ich opuszczam – mam inne rzeczy do zrobienia – i zostawiam ich prawdziwym bliskim, Shaumbrze z Ziemi.
Niebiański Krzyż
https://winoduszy.blogspot.com/2022/11/shoud-2-prezentowany-przez-adamusa.html
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz