wtorek, 29 marca 2022

Transmutacja energii w życiu pozagrobowym



Drogi przyjacielu i podopieczny, dziś wieczorem będę mówił o pewnych sprawach, które wiążą się z kwestią transmutacji energii. Energia, tak jak teraz używam tego słowa, ma być rozumiana jako ten pośrednik, który łączy ruch woli z efektem, jaki ukazuje się umysłom ludzi. My tutaj jesteśmy szkoleni w tym celu, żebyśmy mogli poprzez ruch naszej woli przenosić, poprzez to, co możemy nazwać wibracją, nasze myśli poprzez pośrednie sfery, czyli stany, na plan ziemski. Właśnie ten ruch wibracyjny nazywam energią.

Musicie zrozumieć, że używając ziemskiego wyrażenia, posługuję się środkiem przekazu, który nie jest odpowiedni do wyrażenia, ani dokładnie, ani w pełni, nauki o tych sferach i sferach. Dlatego konieczne jest, abym określił moje terminy, a kiedy używam terminu wibracja, nie mówię jedynie o oscylacji w tę i z powrotem, ale o ruchach, które są czasem eliptyczne, czasem spiralne, a czasem są kombinacją tych i innych właściwości.

PRZEKAZYWANIE MOCY DUCHOWEJ

Z tego punktu widzenia atomowy system wibracji, który dopiero niedawno został objawiony ludziom nauki, jest dla nas jednym z ruchów planet tej sfery słonecznej i innych systemów odległych w przestrzeni. Ruch Ziemi wokół Słońca i ruch cząsteczek atomu są wibracjami. Nie ma znaczenia, w jakim stopniu je zmierzymy, ani jaka jest średnica ich orbity, są one jednością w swoim rodzaju i tylko w stopniu różnią się od siebie.

Transmutacja wprowadza jednak do każdego takiego układu zmianę ruchu, a ponieważ zmienia się jakość ruchu, z konieczności zmienia się też jego wynik. W ten sposób, działając zawsze w doskonałym posłuszeństwie wobec praw ustanowionych przez wyższych i mądrzejszych od nas, koncentrujemy naszą wolę na ruchu pewnych wibracji, które ulegają odchyleniu i transmutacji w inne jakości wibracji, i w ten sposób dokonują się zmiany.

Zazwyczaj wykonujemy tę pracę powoli i stopniowo, aby uzyskać dokładnie taką ilość odchyleń od pierwotnej jakości wibracji, jaka jest zamierzona, a nie mniej lub więcej.

Właśnie tą metodą zajmujemy się działaniami ludzi i biegiem natury we wszystkich jej częściach. Istnieją różne klasy i firmy, które odpowiadają za różne działy stworzenia - mineralne, roślinne, zwierzęce, ludzkie, ziemskie, słoneczne i gwiezdne. Poza tym gwiazdy są pogrupowane razem i zajmują się nimi hierarchowie, którzy mają odpowiednie kwalifikacje do tego wielkiego zadania. Za pomocą tej samej metody transmutacji energii systemy stopniowo przekształcają się w światy, a światy te uzyskują formę i mogą wytwarzać roślinność i życie zwierzęce. Zauważcie jednak, że całe życie i cały rozwój jest konsekwencją działania energii duchowej, która podporządkowuje się woli istot duchowych. Gdy to zrozumiemy, zniknie ślepa siła, a jej miejsce zajmie intencja; intencja inteligentnych i potężnych pracowników duchowych różnych stopni, działających zgodnie z pewnymi ustalonymi prawami, ale w granicach tych praw - wolnych i potężnych.

STOSUNEK DUCHA DO MATERII

Co więcej, sama materia jest rezultatem transmutacji wibracji duchowych w wibracje grubszego rodzaju, a te ostatnie są obecnie analizowane przez naukowców, którzy doszli do wiedzy, że materia jest rzeczywiście rezultatem wibracji i że żadna jej cząstka nie jest nieruchoma, lecz znajduje się w nieustannym ruchu. Jest to prawda, ale nie rozstrzygająca. Nie prowadzi bowiem sprawy do końca. Prawdziwiej byłoby powiedzieć, że nie materia jest w wibracji, lecz że materia jest wibracją, wynikiem wibracji o jakości bardziej wyrafinowanej, która znajduje się nie w zjawisku rzeczy materialnych, lecz w sferach właściwych dla jej jakości.

W ten sposób zobaczysz, jak niewielkie znaczenie ma to, że kiedy nadejdzie czas, byś zrzucił ciało ziemskie, staniesz się wcielony. Wasze ziemskie ciało było ciałem wibracji i niczym więcej. Bardzo dobrze, teraz macie ciało wibracyjne, bardziej znaczące i trwałe, bo o wyższej jakości, i bliższe Woli energetyzującej, która je powołała do życia i w ten sposób je podtrzymuje. To ciało będzie wam służyć podczas waszego pobytu w niższych sferach, a kiedy się rozwiniecie, zostanie przekształcone w ciało jeszcze trwalsze i o jakości bardziej wysublimowanej. Proces ten będzie się powtarzał w miarę upływu wieków, a wy będziecie przechodzić od chwały do wyższej chwały w nieskończonych przestrzeniach postępu, które są przed wami.

Wynika z tego również, że tak jak ci z niższych sfer tego duchowego królestwa nie są zwykle widoczni w sferze ziemskiej, tak ci z wyższych sfer nie są zwykle widoczni w tych niższych sferach, i tak dalej w podobnym porządku, w miarę jak wznosimy się ze sfery do sfery i podążamy tą chwalebną drogą światła i wysokich dążeń.

Środa, 3 grudnia 1913 r.

 Być może dobrze byłoby rozwinąć nieco nasz temat, aby lepiej wyjaśnić moje znaczenie. Wiedz zatem, mój przyjacielu i podopieczny, że to, co już powiedziałem na temat transmutacji energii, ma na celu raczej zdefiniowanie, a nie szczegółowe wyjaśnienie użycia moich terminów.

ROZWAŻANIA O NIEBIE

Jeśli spojrzysz na otaczający cię obraz życia Bożego przejawiającego się w elementach twojej sfery, zauważysz kilka interesujących punktów. Po pierwsze, nie moglibyście używać zmysłu wzroku, aby pomóc sobie w zrozumieniu Jego działania, gdyby nie to, że światło, które jest zewnętrzne wobec was, zostało wylane na waszą planetę. Ale światło jest tylko wibracją i nie jest spójne w swojej wibracyjnej jakości od pierwszego do ostatniego.

Obserwujecie słońce jako widzialne i źródło tych wibracji. Ale poza atmosferyczną otoczką sfery słonecznej wibracje te są przekształcane przez różnorodne medium, do którego się dostały. W ten sposób strumień światła przechodzi przez obszary ciemności i trwa tak aż do momentu, gdy zbliży się do innej strefy atmosferycznej, takiej jak ta, która znajduje się wokół Ziemi, kiedy to energia ponownie ulega transmutacji pod względem jakości i ponownie staje się tym, co ludzie nazywają światłem. Jednak tylko jedna istota jest tym strumieniem od Słońca do Ziemi, strumieniem światła, który zasilany jest energią ze swego źródła, przechodzi przez rozległy obszar ciemności i wyłania się ponownie w swej rodzimej jakości, gdziekolwiek na swej drodze natrafi na jakąś planetę.

Pamiętacie słowa: "Światło świeci w ciemności, a ciemność go nie pojmuje". Jest to więc coś więcej niż zwykła analogia. Jest to sposób działania, jaki Bóg przyjmuje w swoim wszechświecie, zarówno w materii, jak i w duchu. On jest Jeden, a Jego Królestwo jest jedno.

Oczywiste jest zatem, że aby światło mogło zacząć działać i objawiać ludziom rzeczy, konieczne są pewne warunki. Warunki te to środowisko, na które działa światło i na które oddziałuje ono przez odruch.

Podobnie jest w przypadku środowiska duchowego. My, duchowi słudzy, możemy działać tylko wtedy, gdy znajdziemy sprzyjające środowisko. I dlatego niektórym możemy objawiać rzeczy w większym stopniu i z większą łatwością niż innym, których środowisko nie jest tak sprzyjające. Wszystko, co się objawia, jest światłem, niezależnie od tego, czy to, co się objawia, jest materialne czy duchowe.

Opowiem wam też o innej symilii. Polega ono na tym, że tak jak przez pośrednie obszary ciemności światło jest kierowane ze słońca na odległą planetę, tak z wyższych sfer światło jest wysyłane przez pośrednie sfery i jest odbierane na planie ziemskim tak bezpośrednio, w pewien sposób, jak sama ziemia odbiera światło słoneczne.

Spójrzmy teraz na inne pole. Daleko poza najdalszą gwiazdą, którą widzisz z Ziemi, znajduje się strefa cudownego piękna, gdzie słońca rozwinęły się do znacznie bardziej rozstrzygającego systemu niż te, które obserwujesz. Widać tu, że światło jest mierzone proporcjonalnie do zmniejszania się ciepła, co wskazuje na to, że ciepło jest przez ewolucję wieków przekształcane w te wibracje, które tworzą światło. Księżyc jest zimniejszy od Ziemi i odbija większe światło proporcjonalnie do swojej masy. Im starszy jest system, tym bardziej staje się zimny, a przy tym bardziej świetlisty. Tak właśnie wierzymy w mojej sferze i mogę wam powiedzieć, że do tej pory nie znaleziono żadnego zaobserwowanego faktu, który mógłby zaprzeczyć naszemu wnioskowi.

SIEĆ ŚWIATŁA

Kiedyś na mojej ziemi zaobserwowałem bardzo piękny przykład transmutacji energii.

Była tam grupa gości z innej sfery, którzy po zakończeniu swojej misji zamierzali wrócić do siebie. Grupa naszych gości, wśród których byłem ja, udała się z nimi nad duże jezioro, przez które przybyli do nas. Tutaj wsiedli do łodzi i przekazywali nam swoje pożegnalne słowa podziękowania i życzliwości, kiedy zza naszych pleców ujrzeli zbliżającego się jednego z naszych książąt wraz z grupą towarzyszących mu osób. Pojawili się w powietrzu i zawisnęli wokół nas i łodzi, podczas gdy my, znając ich zwyczaje, ale nie znając ich obecnych zamiarów, czekaliśmy, aby zobaczyć, co oni - a raczej on - zamierzają zrobić. W tych sferach bowiem rozkoszą jest sprawianie przyjemności sobie nawzajem poprzez korzystanie z posiadanych mocy, i to w różnych kombinacjach, które w różny sposób wywołują skutki.

Daleko w niebiosach widzieliśmy, jak poruszając się powoli, krążyły wokół Księcia, od którego do osób znajdujących się w kręgu przechodziły nici wibracji różnej jakości, a więc i koloru. Te wysyłał on ze swej woli, a jego podwładni splatali je w sieć o ciekawym wzorze i bardzo piękną, a tam, gdzie krzyżowały się dwie nici, tam wzmocnione światło lśniło jak kamień o wspaniałym odcieniu. A węzły miały wiele kolorów dzięki różnym kombinacjom nici, z których były zbudowane.

Gdy to się skończyło, krąg się rozszerzył i oddalił, pozostawiając Księcia samego pośrodku. A on trzymał w ręku sieć za środek, a ona unosiła się wokół niego jak wielobarwna pajęczyna. Była bardzo piękna.

Ta sieć była tak naprawdę systemem wielu jakości wibracji splecionych razem. Wyjął ją z ręki i zaczęła powoli opadać, w miarę jak on się w niej unosił, aż znalazła się na wysokości jego stóp. Wtedy podniósł ręce i zszedł z nim w dół. Gdy zjeżdżał, patrzył przez sieć na łodzie znajdujące się poniżej i wykonywał powolne ruchy rękami w ich kierunku.

Wtedy łodzie zaczęły się poruszać na wodzie, jakby same z siebie, i tak aż do momentu, kiedy zaczęły pływać w kółko. Wtedy sieć opadła i osiadła nad nimi, a my zobaczyliśmy, że wszyscy znaleźli się w jej obwodzie, a także, że gdy się na nich zapaliła, przeszli przez nią, a ona zatonęła i spoczęła na wodzie. Wtedy Książę, stojąc na sieci i na wodzie, pośród łodzi, pomachał do nich ręką na znak pozdrowienia. A sieć powoli wynurzyła się z wody, unosząc łodzie, i uniosła się w powietrze.

I tak razem odpłynęli nad jezioro, a towarzystwo naszej kuli zamknęło się wokół nich i śpiewało im pieśń "Bóg zapłać", gdy odpływali w stronę horyzontu nad jeziorem.

Był to tylko jeden z tych małych gestów miłości, które z przyjemnością okazujemy naszym braciom z innych sfer pracy - nic więcej. Moim powodem do opowiedzenia o tym - co było w istocie o wiele piękniejsze, niż jestem w stanie wam pokazać pisząc te słowa - było zilustrowanie efektu woli potężnego Anioła Pana skoncentrowanej na siłach lądowych i przekształcającej je jakościowo.

Piękno nie jest jedynie ministerstwem przyjemności dla wzroku. Jest ono raczej cechą charakterystyczną tych sfer. Piękno i użyteczność idą tu bowiem w parze. A im bardziej użyteczny staje się człowiek, tym piękniejszy jest w swej osobie. Piękno świętości jest dosłowne i rzeczywiste, przyjacielu, i byłoby dobrze, gdyby wszyscy ludzie potrafili przyjąć tę prawdę.

Wyjaśniwszy teraz, nieco skrótowo, niektóre z tych zasad, które działają w twojej sferze ziemskiej, a także w sferze bardziej rzadkiej, będę kontynuował w nieco innym duchu. Bo chociaż nie leży w waszych możliwościach, ani nie jest pomocne, by mówić o tych rzeczach, które istnieją w tych wyższych sferach bardziej właściwie, to jednak człowiek musi patrzeć w przyszłość, gdy podróżuje; a im więcej jest w stanie zrozumieć o tej ziemi, do której wyruszył w drogę, tym pewniej będzie stąpał naprzód i tym mniej obca wyda mu się ta ziemia po przybyciu.

Zaczynając więc w tym miejscu, jednym z pierwszych zadań, jakich musimy się tutaj nauczyć - po przejściu przez cielesną zasłonę do jaśniejszych sfer życia duchowego i po zapoznaniu się z warunkami, jakie tu panują, oraz po osiągnięciu tego celu - jest przekazanie tej samej wiedzy tym, którzy przyjdą po nas.

RZECZYWISTOŚĆ DUCHOWA

Jedną z rzeczy, która powoduje wiele niepokoju i nieufności u wielu dusz, jest fakt, że wszystko, co widzą tutaj, jest rzeczywiste. Zostało ci to już pokazane, ale jest to tak dziwne i sprzeczne z wszelkimi racjonalnymi oczekiwaniami, że chętnie dodałbym do tego, co już otrzymałaś, trochę więcej. Jest bowiem sprawą pierwszorzędnej wagi dla każdego, aby zdał sobie sprawę, że istnienie, które ma przed sobą, nie jest snem, jak powiedziałby człowiek - ale nie my - lecz że jest to rzeczywiście pełniejsze rozwinięte życie, do którego życie ziemskie jest zarówno przygotowaniem, jak i początkiem. Dlaczego ludzie wyobrażają sobie, że sadzonka ma większą siłę niż dorodny dąb, albo że źródło ma większą rzeczywistość i moc niż rzeka? Sadzonka i wiosna należą do waszego obecnego życia ziemskiego; dąb i rzeka są tutaj.

Ciało, które teraz nosicie, oraz drzewa, rzeki i inne materialne substancje, które nazywacie rzeczywistymi, nie są tak trwałe ani tak rzeczywiste jak ich odpowiedniki w tych sferach. Tutaj bowiem znajduje się energia, która dociera do waszych systemów i jest jak dynamo elektryczne do pojedynczej lampy, jeśli chodzi o jej moc i intensywność.

Kiedy więc ludzie myślą o nas jak o kłębach dymu, a o naszym otoczeniu jak o dryfujących cieniach, niech się zatrzymają i zapytają, czy istnieje jakikolwiek rozsądny powód, który podważa ich pogląd. Przeciwnie, jest to głupota i niegodne myślących istot duchowych.

RZECZYWISTOŚĆ NIEBA

Pozwólcie, że opiszę wam scenę w jednej z tych sfer lub regionów, jak to określę, aby wydawało się wam bardziej naturalne, scenę i zdarzenie, aby pokazać wam, w jakim rodzaju i sposobie życia weźmiecie udział pewnego dnia. Gdy bowiem wyjdziecie na światło słoneczne i pomyślicie wstecz o waszym ziemskim życiu, z pewnością będzie ono bardzo żywe i jasne, a przyczyna rzeczy, które teraz dostrzegacie tylko częściowo, okaże się uporządkowana i mądrze dobroczynna. Niemniej jednak, jakże krótki wyda ci się dzień twego obecnego życia, gdy wokół ciebie będzie się rozwijała jedna nieskończoność za drugą, a wieczność zacznie być częścią twego życia, które teraz liczysz dzień po dniu.

Daleko na niebie wznosi się światło, które zachodzi na horyzont jak fioletowa zasłona i zdaje się opadać za nim, zasłaniając dalszą odległość od mojego wzroku. Pomiędzy tym horyzontem a wysoką skałą, na której stoję, rozciąga się rozległa równina. Tu, u mych stóp, daleko w dole, widzę Świątynię, która z kolei wznosi się wysoko ponad miasto, które rozciąga się u podnóża góry.

Widzę kopuły, hale i rezydencje otoczone szmaragdowymi trawnikami, kwiaty migoczące i mieniące się jak klejnoty wielu kolorów, widzę place, posągi i fontanny, a wielu ludzi, których szaty przyćmiewają kwietniki i przewyższają ich kolory, porusza się w grupach. Widać jednak, że jeden kolor dominuje nad pozostałymi, a jest nim złoto, ponieważ to właśnie ten kolor jest głównym kolorem tego Miasta.

MIASTO NAD JEZIOREM

Wysokie mury ciągną się półksiężycem wzdłuż zewnętrznej części i obejmują Miasto, a ich rogi zaginają się w stronę gór po obu stronach. Na tych murach stoją strażnicy, którzy nie walczą z wrogami, ale od czasu do czasu przekazują wieści o tym, co dzieje się na rozległej równinie, i witają przyjaciół, którzy przybywają tu z odległych krain.

Mury są obmywane przez wody jeziora, które ma taką szerokość, jaką miałoby morze lub ocean na ziemi. A jednak ci, którzy mają wprawę w obserwowaniu, mogą dostrzec poza nim ląd na dalszym brzegu, gdzie światło rośnie i widać, jak całuje żagle i błyska wiosłami statków, gdy płyną, jedne w jednym, a inne w drugim kierunku, na łonie łagodnie pęczniejącego morza.

A teraz schodzę i staję na murach, aby obserwować, co się dzieje. Wkrótce słyszę dudnienie, jakby grzmot, dobiegające z kierunku fioletowej chmury światła. Wzrasta ono w głośności i rytmie, nabierając przyjemnego tonu, aż staje się jednym trwałym akordem muzycznym.

Wtedy ze świątyni nade mną wyłania się wielki tłum ludzi ubranych w białe, lśniące szaty, ze złotymi pasami na ramionach, a każdy z nich ma na głowie złotą przepaskę. Na platformie skalnej przed świątynią biorą się za ręce i patrząc w górę, zdają się być pogrążeni w adoracji. Naprawdę zbierają siły, aby odpowiedzieć na pozdrowienie grupy, która zmierza ku nam za horyzont.

Wtedy wychodzi inny mężczyzna i staje przed nimi, patrząc w stronę fioletowej chmury światła. Jest on potężniejszej budowy niż pozostali, odziany tak jak oni w biel i złoto, ale ma piękniejszą i jaśniejszą twarz, a jego oczy są jak płomień drżącego światła.

Gdy tak stali, wokół nich zaczął się gromadzić obłok, a gdy zgęstniał, widzimy go w ruchu obrotowym, aż przybrał kształt kuli o barwie złotej, ale pełnej różnokolorowych świateł. Powiększa się, aż w końcu zasłania przed wzrokiem Świątynię. I wtedy następuje bardzo znamienna rzecz.

Kula, obracając się i wysyłając błysk za błyskiem - złoty, karmazynowy, purpurowy, niebieski, zielony i inne - powoli wznosi się w powietrze i wznosi się jeszcze wyżej, aż zrównuje się z najwyższym szczytem góry za i nad Świątynią. Wciąż wznosi się wyżej, a jego światło promieniuje daleko. Zauważyłem, że na platformie, na której stali mieszkańcy Świątyni, nie ma już nikogo. Wznieśli się oni w tym świecie żywego światła i płomienia. Nie jest to możliwe tylko dla tych, którzy przeszli szkolenie, aby wytrzymać tę intensywność duchowej mocy, która wywołuje takie zjawiska jak to. Kula wznosi się jeszcze wyżej, aż do momentu, gdy jest zawieszona, a blask jej błysków jest coraz większy.

Następnie dostrzegam cień wychodzący z jej środka, osiadający i rozprzestrzeniający się na tej połowie, która przeciwstawia się obszarowi za nią; lecz przód, który jest skierowany ku fioletowemu światłu na horyzoncie, jest nagi, a jego jasność wzrasta do tego stopnia, że nie mogę na niego patrzeć, lecz jedynie na promienie, które wędrują wysoko nad równiną w odpowiedzi na przesłanie przychodzące z daleka.

Wtedy też słyszymy szum, podobny do tego, jaki wydają pszczoły, który pochodzi ze sfery światła; i narasta on podobnie jak inne, jak akord wielkiej orkiestry, gdy wybrzmiewa wysoko w niebiosach i zalewa równinę i morze zarówno światłem, jak i muzyką - bo tutaj często te dźwięki idą ze sobą w parze, łącząc się w stanie i skutku.
Nasi przyjaciele są widziani i słyszani przez tych, którzy przychodzą do nas z daleka, a dwa strumienie światła stopniowo zbliżają się do siebie, podobnie jak dwa dźwięki harmonii, i wszystko łączy się w cudowne piękno. Ale nie są one blisko siebie. To, co w tych sferach odpowiada odległości, w waszych jest ogromne. Te dwie gwiazdy w opozycji są tak, jakby jedna z gwiazd, które widzisz z Ziemi, pozdrowiła siostrzaną gwiazdę oddaloną o miliardy miliardów mil i wysłała do niej swoją muzykę w pozdrowieniu, otrzymując odpowiedź w postaci podobnie reagującego światła i dźwięku. Następnie, gdyby te dwie gwiazdy opuściły swoje cumy na krańcach przestrzeni i zaczęły zbliżać się do siebie wzdłuż niebiańskiej drogi, wiek po wieku, zbliżając się z niesamowitą prędkością i na powitanie wysyłając od czasu do czasu powodzie blasku i muzyki, jak pocałunki przy drodze, przed ich spotkaniem - wyobraźcie sobie takie zbliżenie tych dwóch sfer duchowego wszechświata, a nie przecenicie ani ich piękna, ani mocy ruchu ukazanych w ten sposób.

Pozostawiam je w ten sposób i idę do swoich spraw, a światło cały czas się wzmaga, a mieszkańcy miasta opowiadają wieści i ryzykują, kto przychodzi na ten czas, i wspominają jeden drugiemu, kogo spotkał, kto przyszedł ostatni, i co się wtedy okazało o nowych i niewidzianych wcześniej w tym mieście chwałach, gdy byli jego mieszkańcami.

I tak każdy idzie do swojej pracy w radosnym oczekiwaniu, bo wszyscy przybysze przynoszą tu radość, a radość otrzymują od swoich gospodarzy i zabierają ją ze sobą do swojego narodu, kiedy znów wyjeżdżają.

Chciałbym teraz opisać wam to spotkanie. Nie mogę tego uczynić, gdyż jest to jedna z tych rzeczy, których nie da się wyrazić słowami ziemskimi. Nawet do tej pory byłem bardzo ograniczony i udało mi się jedynie zobrazować tę scenę, obcinając i wycinając wszystkie piękniejsze części i dając wam jedynie szkielet, na którym możecie oprzeć swoją wyobraźnię. Jeśli chwała tego wszystkiego w oddzieleniu jest dziesięciokrotnie bardziej chwalebna, niż zdołałem to opisać, to czymże będzie dla mnie język, by opowiedzieć wam o połączeniu tych dwóch chwały, gdy się zjednoczyły? Niebo zamieniło się w blask światła, a tysiące istot mknęło tam i z powrotem, z wieloma gatunkami zwierząt transportowych, z wozami różnej konstrukcji, ze sztandarami i urządzeniami, z migającymi, promieniującymi, mieniącymi się światłami i kolorami, z głosami, które były jak instrumenty muzyczne, a które spadały na nas na dole, gdy krążyły i krążyły po niebie, jak strugi złotego deszczu zmieszane z fioletowymi kwiatami i diamentami.

Rapsodia? Tak, przyjacielu, dla tych, którzy chcieliby mierzyć niebo ziemskimi przedstawieniami, tandetnymi i lśniącymi w swej oprawie, rozgrywającymi się w atmosferze, która dla naszej ziemi jest jak mgła dla światła słonecznego. A jednak pośród całej tej nudnej wilgoci ziemi i ziemskiego życia, wy sami nie jesteście z ziemi, lecz z tych niebiańskich sfer potencjalnie i ze względu na wasze przeznaczenie. Nie bądźcie więc tak nikczemni, by z nosem przy ziemi szukać złota, które się rozpada i nie ma trwałej jakości. Korzystajcie z tego, co macie, i cieszcie się, że wasz świat jest tak mądrze uporządkowany i tak wspaniały, ale nie oceniajcie tej ziemi według tego, co uważacie za normalne w tej niższej sferze.

Patrz przed siebie, przyjacielu i podopieczny, bo to jest twoje, a wszystkie te piękności i rozkosze trzymamy dla ciebie w zaufaniu. Wyciągnij z wiarą rękę, a ja wrzucę do niej tylko jeden mały klejnot z tych wszystkich niebiańskich skarbów. Otwórz przed nami swoje serce, a my tchniemy w twoje jestestwo trochę muzyki i miłości twojego przyszłego domu.

Fragment z "Wyżyny niebieskie
wtorek, 2 grudnia 1913 - środa, 3 grudnia 1913 r.

**Source

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz