Jak martwy umysł, jego myśli są nadal w separacji martwe. W bezruchu, podziały ustępują.
Gdy podziały odchodzą, jedność (całość) jest pod ręką. A to, co jest całością, jest uzdrawiane.
Czasami ludzie przychodzą w poszukiwaniu uzdrowienia. Czasami uzdrowienia fizycznego, czasami psychiczno-duchowego. Często nie wiedzą, po co przyszli, po prostu czuli się do tego zachęceni, a w końcu i tak mają jakieś uzdrawiające doświadczenie. Często trudno jest im to wyrazić słowami. Czasami przychodzą z pytaniami, a odpowiedzi na nie docierają do nich w postaci jakiegoś uzdrawiającego doświadczenia, a nie słów.
W bezruchu zacierają się podziały. W czasie, gdy opadają podziały, w zasięgu ręki znajduje się jedność (całość). A to, co jest całością, jest uzdrawiane.
Więc co tu się do cholery dzieje? W tym regularnym, światowym wymiarze... jak możemy to zrozumieć? To zależy od ram odniesienia. Od... "poziomu percepcji".
Z jednego poziomu percepcji, spokój uzdrowiciela wydaje się w jakiś sposób leczyć inny. Z tej perspektywy wydaje się, że uzdrowiciel spowodował to uzdrowienie. Czasami poszukujący czuje się poruszony, aby obficie podziękować uzdrowicielowi, jakby zrobił dla niego coś bardzo szczególnego. Czasami pytają, czy nie było to męczące, jak gdyby na ten wysiłek wydano ogromną ilość energii. Z tego poziomu postrzegania wszystko to ma sens. Każde przeżycie uzdrowienia jest pewnego rodzaju uwolnieniem i oferuje poszukującemu trochę większej wolności, co jest miłe. Jest to pomocne dla tego, co oferuje... ...i jest więcej do zobaczenia.
W bezruchu, podziały się rozpadają. Gdy podziały odchodzą, jedność (całość) jest pod ręką. A to, co jest całe, jest uleczalne.
Na innym poziomie postrzegania, bezruch uzdrowiciela wydaje się wywoływać bezruch wewnątrz szukającego, a więc jego uzdrowienie wydaje się pochodzić z jego własnego bezruchu. Wydaje się, że bezruch "tutaj" wywołuje pewien rodzaj bezruchu "tam". Poszukiwacz znajduje ten spokój w sobie samym, dlatego też przeżywa uzdrowienie. W ten sposób rozpoznają, że źródło uzdrowienia znajduje się w nich samych (a nie w uzdrowicielu) i dlatego jest dla nich zawsze dostępne. W ten sposób doświadczają oni większej wolności, ponieważ nie ograniczają się już tylko do szukania uzdrowienia "tam" wśród bardzo ograniczonych zasobów. Widzą oni, że źródło uzdrowienia jest zawsze obecne, wewnątrz. Dobra wiadomość, rzeczywiście! To często napełnia ich wdzięcznością, którą często dzielą się z uzdrowicielem. Jakież to miłe!
Często ludzie długo wahają się między tymi dwoma poziomami postrzegania.
W bezruchu, podziały się rozpadają. Gdy podziały odchodzą, jedność (całość) jest pod ręką. A to, co jest całe, jest uleczalne.
Na innym poziomie postrzegania spokój nie wydaje się pochodzić konkretnie od uzdrowiciela, ani od małego, egoistycznego, zindywidualizowanego poczucia siebie w osobie poszukującej. Nie ma żadnego poczucia, które pochodziłoby od zindywidualizowanego "ja" w ogóle. Wydaje się po prostu, że jest to niewyrażalny, uniwersalny bezruch, który wytrąca z równowagi uzdrowienie. Z tego miejsca ludzie często odczuwają przepełnioną wdzięcznością... że nie mogą konkretnie kierować się do nikogo, a często jest ona większa, niż mają słowa do odpowiedniego wyrażenia. Tak więc często kończą się dziękując Bogu. Niezależnie od tego, czy już to kiedyś robili, czy nie.
Na "najwyższym" poziomie, spokój jest zawsze obecny. Całość jest po prostu, wiecznie bez końca, a uzdrowienie jest przede wszystkim niepotrzebne. Nie ma żadnego poczucia indywidualizmu. Nie ma uzdrowiciela, nie ma uzdrowienia. Cokolwiek innego niż doskonała całość jest uznawane za fałszywą projekcję; za iluzję bez jakiejkolwiek wrodzonej rzeczywistości w ogóle. Nie ma nic do zrobienia, nie ma słów, uzdrowienie jest absurdalne. Nie ma nic oprócz doskonałego spokoju.
Wszystkie te postrzegania są w porządku. Przybywacie do uzdrowienia tak jak jesteście... doświadczacie uzdrowienia na podstawie jakiegokolwiek poziomu postrzegania. Wszystkie one są w porządku! W końcu, uzdrowienie jest uzdrowieniem. Uzdrowienie, i miłość, która leży u jego podstaw, jest tym, co ma znaczenie, niezależnie od "poziomu" postrzegania. Przyjdźcie. Chodźcie do tego! Po prostu przyjdźcie na uzdrowienie. Niech reszta sama się uporządkuje.
***********
Bio: Jonathan podróżuje, pisze, tworzy media i spotyka się z ludźmi, aby podzielić się tym, co zostało odebrane. Jego podstawową funkcją jest pomoc w usuwaniu blokad do świadomości naszego najgłębszego bytu i życie z pokoju, który się rozlewa. Jesteś do tego gorąco zaproszony.
Jonathan prowadził na zewnątrz zwyczajne życie, podczas którego długa seria wewnętrznych wydarzeń wskazywała mu na rezygnację z dużej części tego życia na rzecz przebudzenia i radykalnego odejścia od egoistycznego "ja".
Lubisz kontaktować się z Jonathanem, czytać więcej o jego pracy, proponować komentarze lub sugerować tematy? Zapraszamy na stronę www.AssistTheSpirit.com, gdzie można go wysłać e-mailem lub zaabonować. Dzięki za czytanie!
Absolutnie nic nie jest tym, czym wydaje się być, ponieważ prawdziwa natura rzeczy pozostaje głęboko ukryta pod pozorami rzeczywistości.
▼
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz