Absolutnie nic nie jest tym, czym wydaje się być, ponieważ prawdziwa natura rzeczy pozostaje głęboko ukryta pod pozorami rzeczywistości.
▼
sobota, 18 maja 2019
Uzdrawiające kody – Medycyna przyszłości
Mówi się, że to obecnie najbardziej efektywna metoda uzdrawiania naturalnego na świecie. Liczy sobie już 10 lat, lecz znana jest głównie w USA. Jak się wydaje, działa w przypadku wszystkich chorób – psychicznych i fizycznych. Z tego względu zalicza się ją do obszaru medycyny i psychologii energetycznej
Czy koncepcja, o jakiej mowa, zrewolucjonizuje system myślenia w sferze przywracania zdrowia? Jak do tej pory medycyna akademicka, zwłaszcza jeśli chodzi o choroby przewlekłe, nie ma na koncie zbyt wielu sukcesów. Przeciwnie, stosowanie niezliczonej ilości środków chemicznych zwanych lekami często powoduje pogarszanie się stanu pacjenta. Odsyłani od specjalisty do specjalisty chorzy nierzadko tracą nadzieję, zwłaszcza gdy leczenie trwa bez końca, a poprawy nie widać.Uzdrawiające kody mają szansę to zmienić, a przynajmniej uczynić wyłom w twardym murze medycyny alopatycznej.
Historia pewnej choroby i lotu do domu
Ich odkrywcą jest Alexander Loyd, który krótko po ślubie stwierdził, że z jego żoną Tracey dzieje się coś niedobrego. Wizyty u kolejnych lekarzy obnażyły straszną prawdę: u kobiety stwierdzono depresję kliniczną zwaną endogenną, czyli spowodowaną czynnikami natury biologicznej. Medycyna do dziś nie wie, co ją wywołuje. Mówi się o podłożu genetycznym, o nieprawidłowej pracy neuroprzekaźników itd. Jednak nikt nie zna prawdziwej przyczyny tej okrutnej przypadłości. Pewne jest natomiast, że choroba niszczy życie dotkniętego nią człowieka i jego bliskich. Wszystko zostaje podporządkowane depresji, cała rodzina żyje pod jej dyktando. Nie istnieje tu żadna rzeczywiście skuteczna forma leczenia. Antydepresanty powodują natomiast pojawienie się skutków ubocznych, czasami równie trudnych do zniesienia jak sama depresja. Można pokusić się o porównanie, że tak właśnie wygląda piekło. Chorego często nawiedzają myśli samobójcze. Jego życie przypomina stan zombi, gdyż jakaś niewidzialna siła pozbawia go całej energii.
Tracey znajdowała się właśnie w takim stanie. Alex postanowił jednak nie poddawać się. Skoro lekarze nie mogli w niczym pomóc, postanowił szukać ratunku sam.
Ukończył psychologię (5 lat), a potem naturopatię (4 lata). Dowiedział się wiele, ale nie znalazł dla żony lekarstwa. Szukał dalej i codziennie modlił się do Boga, prosząc o całkowite uzdrowienie Tracey. Odniósł pewien sukces, gdyż dzięki stosowaniu różnych metod leki farmakologiczne zostały przez chorą całkowicie odstawione. Niektóre z nich były nawet dość skuteczne, ale działały tylko jakiś czas, a potem depresja wracała.
W międzyczasie Loyd zainteresował się fizyką kwantową. Prowadząc własne studia w tym zakresie, ze zdziwieniem stwierdził, że dowiedział się znacznie więcej, niż kiedykolwiek usłyszał na studiach. Odkrył szereg powiązań, o których nikt nigdy nie wspominał na uczelniach. Doszedł do wniosku, że istotą choroby jest nieprawidłowa częstotliwość energii i, jeśli uda się ją skorygować, zdrowie powróci bez żadnych leków, operacji tudzież nieprzyjemnych zabiegów.
Zrozumiał więc istotę choroby, nie wiedział jednak na razie, w jaki sposób schorzenie to usunąć. Miał natomiast nadzieję, że pewnego dnia ta medycyna, jaką znamy, zostanie zastąpiona przez system uzdrawiania, który pozwoli zapanować nad przepływem energii w ciele.
Ciągle się modlił. Cały czas wierzył, że istnieje rozwiązanie i że któregoś dnia Tracey będzie zdrowa. Trwało to 12 lat.
Pewnego razu Loyd czekał na lotnisku na samolot, którym miał wrócić do domu. Gdy w tym czasie zadzwoniła żona, od razu zrozumiał, że jest z nią źle. Gdyby był na miejscu, mógłby sprowadzić pomóc, ale z tak dużej odległości niewiele dało się zrobić. Długo rozmawiał z małżonką, lecz nie rozwiało to jego obaw. Kiedy usiadł w samolocie, znów zaczął się modlić.
I wtedy nagle wewnętrznym okiem ujrzał mechanizm uzdrawiania. Jak pisze, nie było aniołów, głosu z nieba, niczego mistycznego, a mimo to od razu wiedział, że przekaz ten pochodzi od Boga.
Zaczął gorączkowo notować. Ponieważ ołówek nie nadążał za pojawiającymi się obrazami, krzyknął: – Boże, nie tak szybko, zwolnij!Pisał, aż rozbolała go ręka, ale był szczęśliwy, gdyż pojął, że otrzymał odpowiedź na swoje prośby i modlitwy. Zarazem zrozumiał, że to nie kolejny sposób usuwania symptomów, lecz doskonały, kompletny system uzdrowienia przyczyn choroby. Obejmował on nieznane dotąd cztery centra energetyczne znajdujące się w obrębie głowy. W taki właśnie niecodzienny sposób powstały uzdrawiające kody. Nie trzeba chyba dodawać, że Tracey wkrótce wyzdrowiała.
Dalsze poszukiwania
Ponieważ Alex Loyd prowadził własną praktykę, postanowił wykorzystać nową metodę w pracy ze swoimi pacjentami. Na początku sądził, że działa ona tylko w przypadku zaburzeń psychicznych. Jakież było jego zdziwienie, gdy ludzie zaczęli opowiadać, że zostali uzdrowieni z różnych chorób ciała, także tych uznanych przez medycynę za nieuleczalne. Zgłaszało się do niego coraz więcej osób, z których większość lekarze zakwalifikowali jako przypadki nienadające się do skutecznej terapii.
Cudów było coraz więcej, a z całego kraju napływały listy z podziękowaniami i opisami przypadków uzdrowień. Oto niektóre z nich.
Mały Christopher zachorował, mając 7 miesięcy. Rodzice usłyszeli straszną diagnozę: białaczka. Zrobili wszystko, aby miał dostęp do najlepszych lekarzy i najnowszych terapii. Dziecko przez 9 miesięcy poddawane było chemioterapii i naświetlaniom. W tym czasie wiele razy znajdowało się na granicy życia i śmierci. Wreszcie wydobrzało na tyle, że przeprowadzono operację transplantacji szpiku. Lekarze dawali chłopcu mniej niż 10% szans. Mimo to przeżył, a rodzice sądzili, że najgorsze mają już za sobą.
Jednak niewiele się zmieniło. Christopher był ciągle bardzo słaby, musiał przebywać w sterylnym otoczeniu. Jego matka, spędzając długie godziny w szpitalu, ciągle modliła się i powtarzała sobie, że syn będzie żył.
W końcu pozwolono zabrać dziecko do domu. Jednak cały czas coś się działo. Zarządzono kurację na wirus Epsteina-Barra. Uczyniono tak, wychodząc z założenia, że mógłby on zaatakować dziecko po transplantacji szpiku. W efekcie zaczęły się problemy z tarczycą, dołączyły inne powikłania i konieczna okazała się operacja. Potem następna i kolejna….
Minęło parę lat, jedna choroba goniła drugą, a chłopiec, w wyniku przyjmowania chemioterapii w tak młodym wieku, przestał rosnąć. Cierpieniom nie było końca. Chris nie przyjmował pokarmu, wszystko zwracał. Lekarze zarządzili kolejną operację, wyniki badań okazały się bardzo złe. W tej sytuacji zdesperowana matka postanowiła szukać ratunku dla swojego dziecka gdzie indziej. Dowiedziała się o uzdrawiających kodach i natychmiast umówiła się z Alexem Loydem. Całą noc czytała jego podręcznik, a następnego dnia zaczęła stosować kody. Rezultaty pojawiły się natychmiast. Dziecko po raz pierwszy od długiego czasu poczuło się szczęśliwe, zaczęło się bawić i śmiać.
Cała procedura trwała 12 dni, a po tym czasie rodzice pojechali z synem na badania. Wykonano ich mnóstwo i okazało się, że wszystkie wyniki są dobre. Co więcej, Christopher zaczął rosnąć! Wcześniej – od szóstego roku życia – dostawał hormony wzrostu, ale nie odnotowano żadnego efektu.
Matka kontynuowała uzdrawiające kody i stwierdziła, że urosły także stopy syna. Chłopiec stał się radosnym, normalnym dzieckiem. Stało się to w czasie, gdy dotychczasowe rachunki za leczenie sięgnęły ponad miliona dolarów! Wszystkie te pieniądze pożarł system medyczny, który niczego nie zdziałał, generując następne choroby i cierpienie.
Opisany przypadek, który zakończył się tak szczęśliwie, należy do wyjątkowo dramatycznych. Nie jest jednak bynajmniej odosobniony.
Dr Ben Johnson – obecny współpracownik Alexa Loyda – prowadził badania nad rakiem. Z biegiem czasu zaczął czuć się źle. Był słaby, coś działo się z jego mięśniami, dostawał napadów drgawek i skurczów. Udał się do neurologa, który zdiagnozował chorobę Lou Gehriga.
Ben zaczął przeszukiwać internet, bo nic na ten temat nie wiedział. Włosy stanęły mu na głowie, gdy odkrył, że schorzenie jest nieuleczalne, a pacjenci żyją najwyżej 5 lat od momentu postawienia diagnozy.
Poszedł do innego neurologa, lecz ten orzekł to samo. Nie było ratunku, miał przed sobą zaledwie kilka lat.
Wtedy trafił na uzdrawiające kody i odbył konsultację z Alexem. Nie miał nic do stracenia.
Termin badania wypadł po ośmiu tygodniach. Jakież było zdziwienie Johnsona i lekarzy, kiedy okazało się, że po chorobie nie został nawet ślad!
Kody okazały się skuteczne w niezliczonej liczbie przypadków. Jeśli chodzi o przypadłości natury psychicznej uleczyły z depresji, lęków, natręctw, blokad emocjonalnych, obżarstwa, ataków paniki, bezsenności, syndromu przewlekłego zmęczenia. Jeszcze więcej jednak pojawiło się dowodów wyzdrowienia z chorób fizycznych, zwłaszcza przewlekłych, takich jak trwające latami bóle, cukrzyca, rak piersi oraz inne nowotwory, nadwaga, niegojące się rany, urazy i wiele innych. Co ciekawe, dzięki zastosowaniu kodów ustępują nie tylko choroby. Czasami zmienia się całe dotychczasowe życie pacjenta.
Mary zainteresowała się kodami ze względu na swoje liczne przypadłości, w tym syndrom chronicznego zmęczenia, przewlekłe zapalenie pęcherza, niedoczynność tarczycy i depresję. Po ich zastosowaniu odczuła ulgę, odnalazła sens życia. Jej choroby znikały po kolei. Była tym tak zafascynowana, że zaczęła wykorzystywać kody w odniesieniu do swojej matki, która całe życie cierpiała na depresję. Po pewnym czasie starsza pani przestała brać leki, jej nastrój bardzo się poprawił, a na dokładkę zaczęła lepiej słyszeć.
Patty została uzdrowiona z fibromialgii. Nieszczęsna kobieta przez dwa lata znosiła ciągły ból i brała 17 rodzajów lekarstw dziennie, bez żadnego efektu. Podsumowała to krótko: – Wróciłam do żywych!
Wszyscy podkreślają, że pod wpływem kodów następują nie tylko uzdrowienia, lecz zmienia się całe życie. Jedna z klientek np. pogodziła się z mężem po latach kłótni i awantur. Inna – nie dość, że pozbyła się trapiących ją chorób, to zaczęła nagle odnosić sukcesy finansowe w swojej firmie, która do tej pory nie przynosiła prawie żadnych zysków.
Co ciekawe, kody działają także na zwierzęta. Jeden z klientów Alexa Loyda opisuje wzruszającą historię psa, u którego weterynarz stwierdził boreliozę, która zniszczyła nerki czworonoga. Zwierzę bardzo schudło i czuło się fatalnie. Lekarz uznał, że trzeba je uśpić.
Już nazajutrz po zastosowaniu kodów pies poczuł się jednak lepiej, a jego dziąsła z białych stały się jasnoczerwone, co stanowiło widomy znak powrotu do zdrowia. W ciągu sześciu dni przybrał na wadze 3,5 kg, a gdy po tygodniu wykonano badania krwi, zdumiony weterynarz oznajmił, że nic z tego nie rozumie, ale wszystkie wyniki są w normie. Ponieważ nigdy wcześniej niczego podobnego nie doświadczył, nie potrafił wytłumaczyć tak niezwykłego i nagłego powrotu do zdrowia ze śmiertelnej choroby.
O co tu chodzi?
Alexander Loyd doszedł do wniosku, że u podłoża wszystkich chorób leżą negatywne myśli, obrazy i przekonania zakodowane w pamięci komórkowej.
Naukowcy szacują, że 80% chorób zostaje wywołanych stresem. Znany biolog Bruce Lipton twierdzi, że wskaźnik ten oscyluje nawet na poziomie 95%. Główną przyczynę stanowi sytuacja typu walka – ucieczka. W przyrodzie taki tryb włącza się, gdy np. zwierzęciu zagraża niebezpieczeństwo i musi ono walczyć lub uciekać, bo od tego zależy jego życie. Krew napływa wtedy do mięśni szkieletowych, jednocześnie odpływając z ważnych organów. Składniki odżywcze i tlen są bowiem potrzebne, aby skutecznie stawić czoła niebezpieczeństwu lub jak najszybciej uciec. Cały organizm przestawia się wówczas na inny sposób funkcjonowania, który powraca do normy, gdy niebezpieczeństwo mija.
Jednak gdy stresów jest więcej i napięcie nie ustaje, ciało pozostaje w stresie niekiedy przez całą dobę. Wcale nie dlatego, że musimy ciągle się bronić lub uciekać. To nasze myśli nieustannie krążą wokół problemów. Lęki, negatywne obrazy, wspomnienia i przekonania głęboko zakodowują się w pamięci komórek ciała. Gdy zaś człowiek nie potrafi się w pełni zrelaksować, choroba staje się nieunikniona.
Zdarza się, że mamy do czynienia z programami, które funkcjonują w całych rodzinach, niekiedy poprzez kolejne pokolenia (np. poświęcająca się dla dzieci matka maltretowana przez męża). Bywa też, że nasze komórki przechowują pamięć o traumatycznych przeżyciach z innych wcieleń. Jednak główną przyczynę chorób stanowią stresy i traumy, których doznaliśmy w obecnym życiu.
Wszystko, co przeżyliśmy, odciska swe piętno w podświadomości. Każde wspomnienie zostaje zmagazynowane i przekłada się na funkcje ciała. Zajmuje się tym psychologia energetyczna – dziedzina mało znana w naszym kraju. Wychodząc od bolączek ciała terapeuta jest w stanie czasem odnaleźć dawno zapomniane wspomnienia, które stanowią przyczynę konkretnej choroby. Po ich zneutralizowaniu ciało samo wraca do zdrowia. Jak się wydaje, kody uzdrawiające trafiają dokładnie w te destruktywne wspomnienia oraz obrazy, i są w stanie je usunąć, a tym samym uleczyć pacjenta.
W niektórych przypadkach odbywa się to w jakimś porządku. Jeden z klientów Loyda cierpiał na wiele różnych chorób. Mimo że zależało mu przede wszystkim na pozbyciu się arytmii serca, po pół roku stosowania kodów nie widział większej poprawy w tym zakresie. Jakież jednak było jego zdziwienie, gdy podczas badań kontrolnych okazało się, że ustąpiły wszystkie inne przypadłości. Ciało samo decydowało o tym, co jest ważniejsze dla jego prawidłowego funkcjonowania. Arytmia została usunięta dopiero na końcu.
Ta niezwykła metoda działa w sposób nie do przewidzenia. Jedno jest pewne: najpierw następuje uzdrowienie psychiki, a potem ciała. Wszyscy twierdzą, że już po krótkim czasie odczuwają większą chęć do życia i mniej napięcia.
Co mówią badania?
Zachęcony tymi wymiernymi efektami Alexander Loyd zaczął myśleć o naukowej ocenie odkrycia. Zresztą nigdy nie uważał go za swoje, skoro – jak podkreślał – otrzymał je wprost od Boga. Miało ono służyć ludziom. Pamiętał o słowach św. Augustyna, iż cuda nie zdarzają się wbrew Naturze, tylko wbrew temu, co o niej wiemy.
Wychodząc z założenia, że skoro mamy do czynienia z faktami, muszą się znaleźć sposoby ich weryfikacji, Loyd uznał, że dobrym miernikiem będzie pomiar zmienności rytmu serca (HRV). Wiadomo, że, gdy jest ona niska, w przypadku chorób serca źle to rokuje i świadczy o tym, że człowiek jest w złej kondycji. Ponieważ zaś zmiennością rytmu serca zawiaduje autonomiczny układ nerwowy, stanowi ona doskonały wskaźnik tego, czy znajdujemy się pod wpływem stresu. Stwierdzono, że ludzie dotknięci depresją charakteryzują się także niskim HRV.
Badania w tym zakresie prowadzono w USA i Kanadzie przez trzy lata, a ich wyniki okazały się nader znaczące. Między innymi wyszło na jaw, że po 20 minutach od stosowania kodów powraca równowaga układu autonomicznego i, co więcej, utrzymuje się ona nawet po 24 godzinach. Istnieje wiele metod, które po ich zastosowaniu dają podobne rezultaty, ale żadna nie działa po upływie doby.
Stwierdzono też, że poprawiają się wyniki badania krwi, rezonansu magnetycznego, EKG, EEG, ultrasonografii i innych wskaźników.Ze stanu nierównowagi spowodowanej stresem, organizm powraca do normalnego funkcjonowania. Ale i to nie wszystko, gdyż okazało się, że niektórzy ludzie osiągali pożądany stan wyjątkowo szybko, bo już po kilku minutach. Lekarze do dziś nie mogą zrozumieć, jak to możliwe. Efekty, które pojawiają się prawie natychmiast, pozostają dla nich niepojęte.
Alex Loyd twierdzi, że kody uzdrawiają negatywne wzorce lub częstotliwości energetyczne leżące u podstaw choroby. Całe życie na Ziemi opiera się na wymianie energii. Jego zdaniem, komórki nowotworowe wysyłają złą energię, zatruwając w ten sposób całe ciało. Uzdrawiająca energia, która pojawia się na skutek stosowania różnych kombinacji kodów, działa bezpośrednio na niezdrowe wzorce funkcjonowania ciała i jego organów. Na szczęście Natura, umieszczając ludzi w trudnym środowisku, gdzie sytuacja walki – ucieczki zdarza się często, wyposażyła ich w sprawny mechanizm samouzdrawiania. Istnieje on wewnątrz nas i nie trzeba stosować leków ani innych środków, by go uruchomić. Dzięki Alexowi Loydowi wiemy, jak to uczynić.
Jak to się robi?
Alex Loyd odkrył cztery centra energetyczne w obrębie głowy, na które można oddziaływać samodzielnie lub przy pomocy drugiej osoby. Wygląda to tak, że palce rąk składamy razem i, nie dotykając ciała, w odległości 6-10 cm trzymamy ręce na wysokości szyi, żuchwy, skroni i łuku brwiowego. Tam właśnie znajdują się wymienione cztery punkty.
Loyd opracował 12-dniowy program uzdrawiania. Po jego zakończeniu wykonuje się kody w zależności od problemu. Najpierw należy go określić: np. strach związany z diagnozą, poczucie małej wartości, wrzody żołądka, przeżycia związane z rozwodem itd.
Kody stosujemy odrębnie do każdego z nich. Jednakże niekiedy działają one w sposób nieprzewidywalny i uzdrowienie dokonuje się najpierw w innych obszarach. To dowód, że mamy do czynienia z energią inteligentną, która sama wie lepiej, co w danym momencie jest najważniejsze. Jak się wydaje, o wszystkim decyduje nasza podświadomość. W każdym razie niektóre osoby twierdzą, że, stosując kody przez długi czas, uzdrowiły wiele obszarów swojego życia.
W 12-dniowej procedurze koncentrujemy się na trzech tzw. hamulcach: niewybaczeniu, szkodliwych działaniach i niezdrowych przekonaniach. Dalej przechodzimy do dziewięciu cech stanowiących rdzeń procesu uzdrawiania: miłości, radości, pokoju, cierpliwości, życzliwości, dobroci, zaufania, pokory i samokontroli. W obrębie każdej z nich mamy do czynienia z negatywnymi emocjami, niezdrowymi przekonaniami, niewłaściwymi działaniami i postawami.
W sumie system na początku może się wydawać nieco skomplikowany, ale w posługiwaniu się właściwymi kodami szybko można nabrać wprawy.
Zaburzeniom każdej z wymienionych cech czy postaw odpowiadają choroby konkretnych organów ciała. Np. jeśli sfera radości zostaje w jakiś sposób upośledzona, mogą się pojawić kłopoty ze skórą i włosami. Przykładem jest wczesne siwienie z powodu licznych utrapień i smutków.
Niekiedy wyraźna poprawa pojawia się bardzo szybko, np. po kilku dniach, przy czym najpierw następuje zmiana w psychice, a dopiero potem można zaobserwować efekty zdrowotne. Niektórym pacjentom zabrało to więcej czasu, nawet kilka tygodni czy miesięcy. Wszystko zależy od stanu organizmu i od jakiegoś czynnika będącego funkcją podświadomości, o którym na razie mało wiemy.
Oczywiście może zdarzyć się, że choroba posunęła się już zbyt daleko i nic nie jest w stanie choremu pomóc. Musimy też brać pod uwagę ewentualność, że dusza bliskiej osoby (lub nasza) postanowiła już opuścić ciało. Wtedy nie ma sposobu, by utrzymać człowieka przy życiu.
Ponieważ przyczyną naszych niepowodzeń są obrazy zawarte w pamięci komórkowej, opisana metoda może również poprawić nasze relacje z bliskimi, sytuację finansową, zmienić nastawienie do życia, wręcz odnaleźć jego sens.
Jak się więc wydaje, mamy do czynienia z narzędziem niezwykłym. Wykorzystuje ono inteligentną energię, która uzdrawia i porządkuje życie. Tak naprawdę zaś uzdrawiające kody stanowią szansę dla wszystkich wierzących w istnienie uniwersalnej siły, która stworzyła Wszechświat i jest w stanie pokonać każdą ludzką bolączkę.
Autor: Janina Sodolska-Urbańska
Zródło: Nieznany Świat 8/2012
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz