Absolutnie nic nie jest tym, czym wydaje się być, ponieważ prawdziwa natura rzeczy pozostaje głęboko ukryta pod pozorami rzeczywistości.
▼
czwartek, 25 kwietnia 2019
REINKARNACJA I KARMA
na przykładzie losów Jana Chrzciciela i proroka Eliasza
motto:
Prawda jest Bogiem, Bóg jest Prawdą, z Prawdy powstał Wszechświat.
Ktoś, kto działa przeciwko Prawdzie, działa przeciwko Bogu.
Eliasz
Będąc w śmiertelnym niebezpieczeństwie, uwięziony w lochach pałacu Heroda, Jan Chrzciciel zaczyna wątpić w moce Jezusa, który nie przychodzi jemu z pomocą, za pośrednictwem posłańców zadaje Mistrzowi pytanie:
"Czy Ty jesteś Tym, który ma przyjść, czy też innego mamy oczekiwać?"
Jezus zdaje sobie sprawę, iż życie przyjaciela wisi na włosku, jednak zamiast realnej pomocy, udziela Janowi enigmatycznej odpowiedzi:
„Idźcie i donieście Janowi to, coście widzieli i słyszeli: niewidomi wzrok odzyskują, chromi chodzą, trędowaci doznają oczyszczenia i głusi słyszą; umarli zmartwychwstają, ubogim głosi się Ewangelię. A błogosławiony jest ten, kto we Mnie nie zwątpi”.
Temu, który przygotowywał ścieżkę Mesjaszowi ścięto w okrutny sposób głowę, a Jezus jego najbliższy przyjaciel nie powstrzymał egzekucji..
Nasuwa się nieuchronne pytanie:
Dlaczego Jezus odmówił przyjacielowi pomocy, wszak był Bogiem i posiadał wszelkie moce, aby uwolnić Jana?
Odpowiedź, to jedna z najbardziej fascynujących zagadek związanych z Biblią, mniemam, iż zainteresuje nie tylko rzesze czytelników i biblistów, lecz zapewne w nieodległej perspektywie czasowej mocno wstrząśnie również jednym z filarów kościoła katolickiego, który z braku wiary w preegzystencję dusz uczynił dogmat.
Jest rok 850 p.n.e., w Izraelu żyje i głosi swoje proroctwa Eliasz, a państwem rządzi król Achab.
Eliasz był jednym z największych proroków Izraela, któremu przypisywano wiele nadzwyczajnych znaków i cudów, włącznie ze wskrzeszaniem zmarłych. Ciało Eliasza nie uległo naturalnemu procesowi śmierci, ani rozkładowi, zdematerializowało się do stanu czystej energii, co Biblia opisuje jako „wóz ognisty”. (Druga Księga Królewska 2:11).
Jedną z ważniejszych konfrontacji, jakiej poddał się Eliasz będąc prorokiem, była walka o religijną wolność Izraela. Izraelici czcili Jahwe, Boga swoich przodków. Zawarli porozumienie (przymierze) z Jahwe, który uwolnił ich z niewoli w Egipcie. Z jednej strony Jahwe był Bogiem ludu Izraela, z drugiej Izrael musiał podporządkować się prawu Jahwe, wyrażonemu przez Dziesięcioro Przykazań oraz długiej liście praw spisanych w „Księdze Przymierza” (Księga Wyjścia 21, 1-23)
Król Achab wyjechał i poślubił cudzoziemkę, Jezebel, córkę Ethbaala, króla Sydonu. Jezebel przeprowadzając się do Izraela, przywiozła ze sobą wiarę w Baala, Boga czczonego przez naród, z którego się wywodziła. Z biegiem czasu zmusiła męża, aby wiarę w Boga Baala uczynił obowiązkową. Wkrótce prawie wszyscy ludzie w Izraelu czcili Baala, łamiąc postanowienia Przymierza zawartego z Jahwe.
„Słuchaj, Izraelu, Pan jest naszym Bogiem – Panem jedynym. Będziesz miłował Pana, Boga twego, z całego swego serca, z całej duszy swojej, ze wszystkich swych sił.” (Księga Powtórzonego Prawa, 6:4-5)
Zwrócić serca i umysły ludu Izraela ku ich właściwego Boga - Jahwe, oraz nakłonić Izraelitów, aby podążali tropem Jego nauk, taka była misja Eliasza.
Wielka konfrontacja na górze Karmel
Kult Baala kwitł w Izraelu, ponieważ miał poparcie króla. Kapłanów Baala szybko przybywało, aż w końcu było ich 450. Eliasz był jedynym prorokiem Jahwe. Ostatecznie Eliasz przekonał króla, aby na górze Karmel odbyło się religijne współzawodnictwo między kapłanami Baala a nim samym.
Król Achab kazał zgromadzić na wspomnianej górze lud i kapłanów Baala. Zasady przedstawił Eliasz. Powiedział zebranym: „…wy będziecie wzywać imienia waszego boga, a następnie ja będę wzywać imienia Pana, aby okazało się, że ten Bóg, który odpowie ogniem jest (naprawdę) Bogiem.” Cały lud zawołał na to: ‘Dobry pomysł.’. (I Ks. Król. 18-24)
Kapłani Baala poczynili wszystkie przygotowania i wybrali ofiarę dla Baala. Następnie zaczęli się modlić i prosić Go, aby przybył i zesłał z niebios ogień, który strawi ofiarę. Modlili się od rana do południa, tańcząc wokół zbudowanego przez siebie ołtarza, aż zabrakło im tchu. A Eliasz szydził z nich, mówiąc: „Wołajcie głośniej! Może wasz bóg jest zamyślony, albo zajęty, albo udał się w drogę. Może śpi i trzeba go obudzić?!”.
Zgromadzeni ludzie zaczęli krzyczeć głośniej i zgodnie ze zwyczajem kaleczyli swe ciała nożami i mieczami, aż się pokrwawili. Chcieli zyskać łaskę Baala i skłonić Go do odpowiedzi na modlitwy. Wołali całe popołudnie, aż do wieczora, ale nie uzyskali odpowiedzi.
Eliasz wzywa Boga Jahwe
Eliasz zbudował ołtarz zgodnie z tradycją religii żydowskiej. Położył na nim ofiarę i polecił otoczyć go rowem. Następnie nakazał napełnić rów wodą i lać ją tak długo, aż ofiara będzie w niej skąpana, a woda w rowie się przeleje.
Potem podszedł do ołtarza i zaczął się modlić: „O Panie, Boże Abrahama, Izaaka oraz Izraela! Niech dziś będzie wiadomo, że Ty jesteś Bogiem w Izraelu, a ja Twój sługa na Twój rozkaz to wszystko uczyniłem.” (I Księga. Król., 18:36) Natychmiast spadł ogień od Pana z nieba i strawił ofiarę, drwa, kamienie oraz muł i pochłonął wodę z rowu. Kiedy ludzie to zobaczyli, padli na twarz i krzyczeli: „Naprawdę Jahwe jest Bogiem! Naprawdę jest Bogiem!” (I Ks. Król., 18:38)Eliasz ściął głowy 450 prorokom Baala.
Kiedy to się stało, Eliasz rozkazał zgromadzonym: „‘Chwytajcie kapłanów Baala! Niech nikt z nich nie ujdzie!’ Zaraz więc ich schwytali. Eliasz zaś sprowadził ich do potoku Kiszon i tam ich wytracił.” ( kazał obciąć im głowy.. ) I Ks. Król., 18:40
Czyn ten był pogwałceniem porozumienia, jakie Eliasz zawarł z ludem i z prorokami Baala, nie był też zgodny z wolą Jahwe. Eliasz uległ religijnemu fanatyzmowi.
Kiedy Piotr, jeden z najbliższych uczniów Jezusa wyciągnął miecz, aby walczyć z rzymskimi żołnierzami, którzy przyszli pojmać jego Pana w Ogrodzie Getsemani, Jezus polecił mu: „Schowaj miecz swój do pochwy, bo wszyscy, którzy za miecz chwytają, od miecza giną.” (Ew. według Mateusza, 26:52) Takie jest niezmienne prawo karmy. „A co człowiek sieje, to i żąć będzie.”(List do Galatów, 6:7) Istnieją nasiona, które owocują w długi czas po zasianiu.
Nie dzieje się tak, że zasiewasz ziarno zboża i zaraz zbierasz plony. Niektóre nasiona dają owoce każdego roku, inne co dwa lata, a są i takie, co owocują po długim czasie. Nierozsądnie jest sądzić, że myśli, słowa i czyny nie pociągają za sobą żadnych konsekwencji, skoro nie pojawiają się natychmiast lub w obecnym życiu. Skutki pewnych działań mogą dać znać o sobie dopiero po wielu żywotach. Tak było w przypadku Eliasza, który, jak się przekonamy, narodził się jako Jan Chrzciciel. Ścieżka duszy Eliasza – z jednego życia do drugiego.
Kiedy królowa Jezebel dowiedziała się, co prorok Eliasz uczynił z kapłanami Baala, przysięgła sobie, że położy kres jego życiu. Jezebel wyprawiła posłańca do Eliasza, mówiąc: „Niech to sprawią bogowie i tamto dorzucą, jeśli nie postąpię jutro z twoim życiem, jak się stało z życiem każdego z nich.” (I Ks. Król. 19:2) Takie pragnienie zakiełkowało w umyśle Jezebel. Ścigała Eliasza, aby go zabić. Eliasz zbiegł i pragnienie Jezebel nie spełniło się.
Są trzy powody, dla których człowiek rodzi się ponownie. Jednym z nich jest grzech, drugim niespełnione pragnienie lub nie przeżyte doświadczenie, a trzecim– brak wiedzy lub ignorancja.
Można mieć także do czynienia z kombinacją tych trzech powodów. Pozostałości pragnień, czynów i doświadczeń, które zostały zepchnięte do niepamięci (to znaczy do umysłu podświadomego), wywierają wpływ na charakter i osobowość człowieka poprzez kolejne zdarzenia. Działania, zwyczaje, talenty, związki oraz skłonności mają związek z poprzednimi żywotami.
Nienawiść Herodiady do Jana Chrzciciela brała się z jej poprzedniego życia, z pragnienia Jezebel, by zabić Eliasza.
Eliasz wyrwał się z rąk Jezebel. Modlił się do Boga. Udał się na czterdzieści dni i czterdzieści nocy na górę Synaj, nazywaną górą Boga, i tam doświadczył Jego obecności. Nie miał umrzeć w tym życiu z rąk królowej.
Konsekwencje działań są jednak nieuniknione. Mogą być odłożone na jakiś czas, jednak dusza musi przejść przez oczyszczający tunel, by nauczyć się lekcji samorozwoju. W sytuacjach ekstremalnych Bóg schodzi w ludzkiej postaci, by wymazać skutki grzechów, biorąc je na Siebie. Dzieje się tak tylko wtedy, kiedy człowiek całkowicie się Mu poddaje, albo, kiedy Matka Ziemia ugina się pod ciężarem naszych grzechów. Prorok Izajasz napisał o Jezusie: „On się obarczył naszym cierpieniem, On dźwigał nasze boleści (…) w Jego ranach jest nasze zdrowie” (Księga Izajasza, 53; 4-5) Prorok Izajasz żył ok. 700 r p.n.e.
Jezus, Pan czasu, powiedział nam, że Jan Chrzciciel to Eliasz. Słowo mistrza jest prawdą absolutną. Nie musimy już dalej dociekać.
Postaci z czasów Eliasza odegrały raz jeszcze swoje role w dramacie Jana Chrzciciela. Król Achab narodził się ponownie jako król Herod, a królowa Jezebel jako Herodiada.
W przeszłości Achab wystąpił przeciw prawu swojego narodu, poślubiając cudzoziemkę. Jezebel przysporzyła Izraelowi wielu kłopotów, narzucając mu obcą religię.
Za czasów Jezusa, Herod, będący w poprzednim wcieleniu królem Achabem, złamał prawo, poślubiając żonę swego brata Filipa.
W swoim czasie Eliasz, słowami pełnymi jadu potępił poczynania Jezebel, ostatecznie doprowadzając do konfrontacji na górze Karmel. Później Jan Chrzciciel ostro sprzeciwiał się małżeństwu Heroda z Herodiadą, ponieważ było ono niezgodne z prawem Boga. Poprzednio Jezebel pałała chęcią zemsty, pragnąc pozbawić Eliasza życia, za zgładzenie jej kapłanów. Po upływie setek lat Herodiada znalazła stosowny moment, by urzeczywistnić zamiar podjęty 850 lat wcześniej.
Dlaczego Jezus milczał?
Ponieważ bez rozwiązania karmy nie możemy być uwolnieni. „Z każdego bezużytecznego słowa, które wypowiedzą ludzie, zdadzą sprawę w dzień sądu.” (Mateusz 12:36) W tym dramacie Bóg pozostaje Niemym Świadkiem. Jezus rozumiał, że gdyby przy pomocy swych boskich mocy otworzył dla Jana drzwi więzienia, nie przyczyniłby się do jego duchowego wyzwolenia. Wiedział bardzo dobrze, że gdyby go uwolnił, byłaby to czasowa, doczesna wolność i Jan musiałby narodzić się ponownie, by ponieść konsekwencje swoich działań. A taka boska okazja mogłaby zdarzyć się za kolejnych 850 lat!
Teraz rozumiemy, dlaczego Jezus mówi nam, abyśmy kochali swoich wrogów. Teraz pojmujemy, dlaczego Jezus powiedział, abyśmy nigdy nikogo nie osądzali. Czy mogę kochać „wroga”, skoro nie wiem, że ten „wróg” jest moim największym przyjacielem i pomaga mi wyczyścić karmiczne „długi”? Bez niego nie mógłbym stać się wolny! Czy mogę osądzać kogoś, skoro wiem, że potępiam siebie samego? Przyciągam wszystko, co mnie spotyka i pomaga wyzwoleniu Jaźni z pęt nie-jaźni. Cokolwiek przytrafia się Jaźni, jest darem Jaźni dla Jaźni, służy wyższemu dobru mojego Ja i przybliża chwilę samorealizacji.
Teraz nabiera sensu to, co powiedział wszechwiedzący Mistrz Jezus: „Jeśli cię kto uderzy w jeden policzek, nadstaw mu i drugi! Jeśli bierze ci płaszcz, nie broń mu i szaty!” (Łukasz, 6:29) Kiedy reagujemy na czyjeś postępowanie, tworzymy łańcuch czynów, ponieważ akcje i reakcje są równoważne i przeciwstawne. Jeżeli cię spoliczkuję, a ty mi oddasz, odpłacę się tym samym, prowokując twoją zemstę. Wyrządzę ci krzywdę, a ty mi się odwzajemnisz. W ten sposób nie wydostaniemy się z koła narodzin i śmierci. Mękę śmierci i ból narodzin niszczy brak działania.
Nazywa się to działaniem w niedziałaniu. Bez oglądania się na owoce. Bez poczucia „ja” i „moje”. Po prostu rób to! Człowiek rodzi się z karmą. Człowiek umiera z karmą. Człowiek dąży do Boga poprzez karmę.
Opowieść o Janie Chrzcicielu, który był Eliaszem
Koncepcja, dotycząca narodzin Jana Chrzciciela, była Cudem Boskim. Wszystko zaczęło się od żydowskiego kapłana, Zachariasza, który żył w czasach, kiedy w Judei panował Herod (37-4 p.n.e.). Zachariasz należał do oddziału Abiasza. Jego żona, Elżbieta, również wywodziła się z duchownego rodu Aaron. Oboje byli uczciwi wobec Boga, ściśle przestrzegając wszystkich przykazań i przepisów Pańskich. Jednak nie posiadali dzieci, ponieważ Elżbieta była bezpłodna, a oboje byli już w zaawansowanym wieku. Pewnego dnia, gdy Zachariasz zajęty był posługą kapłańską w świątyni, doznał niezwykłego przeżycia. Ukazał mu się Anioł Pański, który przekazał mu następującą nowinę: Twoja żona Elżbieta urodzi syna, któremu dasz imię Jan. Będzie on wesołym i radosnym dzieckiem i wiele ludzi ucieszą te narodziny. „Wielu spośród synów Izraela nawróci do Pana, Boga ich; a on sam pójdzie przed Nim w duchu i mocy Eliasza, żeby serca ojców nakłonić ku dzieciom – a nieposłusznych do usposobienia sprawiedliwych, by przygotować Panu lud doskonały." (Łukasz 1:5 – 13)
Zachariasz zwątpił w nowinę archanioła Gabriela, ponieważ nie mógł pojąć, w jaki sposób jego żona, która była już w podeszłym wieku, będzie mogła urodzić syna. W związku z brakiem wiary, archanioł sprawił, że Zachariasz stał się niemy aż do dnia, w którym święte dziecko Jan zostało narodzone. I dopiero ósmego dnia podczas ceremonii chrztu Zachariasz mógł mówić, ku uciesze wszystkich, by wyjawić imię, jakie Anioł nadal dziecku.: 'Będzie nazywał się Jan." Mówiono nam, że mały Jan wzrastał w Duchu i Mocy Boga i przebywał w samotności i pośród dzikiej natury, wiodąc skromne i proste życie. Jezus mówił, że Jan niczego nie jadł, ani nie pił. (Mateusz 11:18)
Jezus w łonie Marii odwiedza Jana w łonie Elżbiety
Kiedy minęło sześć miesięcy ciąży Elżbiety, archanioł Gabriel został wysłany przez Boga do dziewicy, zwanej Marią, by przekazać jej dobrą nowinę, że została wybrana, by zostać Matką Boga – miała narodzić Boskie Dziecko – Jezusa. Po przekazaniu tej nowiny archanioł powiedział Marii, że jej krewna (kuzynka lub ciotka), Elżbieta, o której wiedziano, że jest bezpłodna i w podeszłym wieku, też urodzi dziecko i że jest ona w szóstym miesiącu ciąży.
Nie ma rzeczy niemożliwych u Boga! Maria, która już nosiła w sobie Boskie Dziecię, Jezusa, pośpieszyła do Judei, krainy na wzgórzach, by odwiedzić Elżbietę. Kiedy Maria odwiedziła Elżbietę, powiedziano nam, że dziecko w jej łonie podskoczyło z radości. Nawet jako płód w łonie swej matki Jan rozpoznał obecność Jezusa w łonie Marii. Maria pozostawała u Elżbiety przez trzy miesiące. Innymi słowy, Maria musiała zostać, by pomóc Elżbiecie odebrać poród Jana. (Łukasz 1:56)
Jan był tym, który obwieścił Boskość Jezusa
Nim Jezus rozpoczął swoją działalność publiczną w Izraelu w wieku 29 lat, ludzie przybywali tłumnie do Jana, żyjącego pośród dzikiej natury, gdzie nauczał i chrzcił w rzece Jordan. Ludzie byli ciekawi, kim jest Jan. W duchu zastanawiali się, czy przypadkiem nie jest on Chrystusem, zapowiadanym Mesjaszem. Ale Jan stanowczo zaprzeczał: 'Nie jestem Mesjaszem" – powiedział.
„Ja chrzczę wodą. Pośród was stoi Ten, którego wy nie znacie, który po mnie idzie, a któremu ja nie jestem godzien odwiązać rzemyka u Jego sandała." On was ochrzci Duchem Świętym i ogniem. Wtedy zapytano go, czy nie jest Eliaszem albo jednym z proroków, a Jan odpowiedział: „Nie, nie jestem." (Jan 1:21). Interesujące jest to, że Jan nie wiedział, iż jest Eliaszem. Ale Jezus, który znał tajemnicę czasu, wiedział, kim jest Jan. Jan był w takim stanie, który jest powszechnym doświadczeniem wielu, którzy nie osiągnęli stanu super świadomości, kiedy to jest się w stanie widzieć wszystko – przeszłość, teraźniejszość i przyszłość.
Kiedy ostatecznie Jezus pojawił się publicznie, Jan Chrzciciel był tym, który obwieścił Jego tożsamość światu: „Spójrzcie! Oto jest Jagnię Boga, które weźmie na siebie grzechy świata! Jest On tym, o którym mówiłem: „Wkrótce nadejdzie człowiek, który mnie przewyższy. Od tego momentu On musi wzrastać, a ja będę maleć." ( Jan 1:29 f)
Jezus zostaje ochrzczony przez Jana
Jezus udał się do Jana, by go ochrzcił. Chrzest jest obrządkiem religijnym żydowsko-chrześcijańskim, symbolizującym nowe narodziny w Duchu. Jest zewnętrznym sygnałem, który inicjuje aspiranta duchowego na wewnętrznej ścieżce, prowadzącej do rezurekcji Wiecznego Nieśmiertelnego Ducha. Jezus powiedział: „Zaprawdę, zaprawdę powiadam ci, jeśli się ktoś nie narodzi z wody i z Ducha, nie może wejść do królestwa Bożego. To, co się z ciała narodziło, jest ciałem, a to, co się z Ducha narodziło, jest duchem." (Jan 3:5)
Woda, użyta w trakcie obrządku chrztu, symbolizuje proces oczyszczania , który prowadzi do wewnętrznego oczyszczenia serca. Błogosławieni są o czystych sercach, ponieważ ujrzą Boga. Jan chrzcił wodą. A Jezus chrzcił ogniem i Duchem Świętym. Woda może oczyścić tylko to, co jest na zewnątrz. Dlatego chrzest Jana traktowany jest jak niepełny. A duchowe czynniki ognia i Ducha Świętego, które reprezentują chrzest Chrystusa, oczyszczają wewnątrz i sprawiają, że to, co jest zewnętrzne, tworzy jedność z tym, co jest wewnątrz. Jest to inicjacja do najwyższego stanu.
Jan był zaskoczony, że Jezus przybył do niego, by się ochrzcić. Wiedział, że Jezus jest czysty na zewnątrz, jak i wewnątrz. Zaprotestował, mówiąc: „Jestem tym, który potrzebuje być ochrzczony przez Ciebie, a Ty przychodzisz do mnie?" Jezus odpowiedział: „Niech tak pozostanie; postępujemy właściwie, aby uczynić zadość prawości."
I Jan się zgodził. W ten oto sposób możemy powiedzieć, że Jan Chrzciciel był Guru Jezusa, którego inicjował na ścieżce Ducha, podobnie jak Pan Rama został zainicjowany przez Sage Vashishtę, a Pan Kriszna przez Sage Sandeepani. Przyjęli Oni Guru, ponieważ każdy z nich go potrzebował; jako że pragnęli nauczać ludzkość konieczności duchowej inicjacji na ścieżce do wyzwolenia.
Po chrzcie, gdy Jezus wyszedł z wody, otwarły się niebiosa i Jan ujrzał Ducha Świętego, zstępującego jako gołębica, która usiadła na Nim. A głos z niebios odezwał się: „Ten jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie." (Mateusz 3:17)
Jan uwięziony przez króla Heroda
Herod Antypas (urodzony w 20 r. p.n.e.) panował w Galilei i Parei, gdzie Jezus i Jan Chrzciciel prowadzili swoją działalność. Król Herod naruszył prawo żydowskie Starego Testamentu, które zakazywało zawierania związku małżeńskiego z żoną brata. (Leviticus 18:16). Herod porwał Herodiadę, żonę swego brata Filipa, który jeszcze żył.
Jan Chrzciciel w sposób otwarty ujawnił nielegalność nowego związku Heroda, mówiąc: „Postąpiłeś niezgodnie z prawem poślubiając żonę swego brata." W rezultacie Herodiada żywiła urazę do Jana i pragnęła jego śmierci za wszelką cenę. Ale Herod obawiał się Jana, ponieważ ludzie wierzyli, że był on prorokiem. Idąc na kompromis z żoną, Herod kazał wtrącić Jana do więzienia w r. 30 lub 31 n.e.
Jan wątpi w Boskość Jezusa
Będąc w więzieniu, Jan musiał się modlić do Jezusa, aby go uwolnił od tych, którzy chcieli go zabić. Jan doskonale wiedział, że Jezus posiada Moc, aby go uwolnić. Tymczasem Jezus zachował całkowite milczenie w kwestii trudnej sytuacji Jana. Tylko ten, kto byłby za kratkami, w pełni zrozumiałby cierpienie Jana Chrzciciela, którego życie wisiało na włosku. Czego Jan nie zrobił dla Jezusa? Był on istotą prawą, począwszy od życia płodowego. Jezus powiedział, że Jan był uwieńczeniem wszystkich proroków. Jan poświęcił każdą kroplę własnej krwi i potu dla misji Jezusa.
Dla dobra Jezusa spędził całe swoje życie na odludziu, narażając się na niebezpieczeństwa przebywania pośród dzikiej natury, nie jedząc, ani nie pijąc. Celem jego narodzin było przygotowanie ludzi na przyjście Mesjasza. Misję tę spełnił całą swoją duszą, sercem i siłą. Z fizjologicznego punktu widzenia Jan był krewnym Jezusa. Jakie inne warunki mógłby wyznawca spełnić, by wzbudzić litość Pana? Istotnym pytaniem Duszy pozostaje: „Dlaczego Jezus nie uczynił niczego, by dopomóc Janowi?"
Czasem wyznawcy płaczą przed obliczem Boga w związku ze swoimi cierpieniami, a jedynie czego doświadczają to nieprzenikniona Cisza. Czy Ten, który stworzył uszy, może nie słyszeć? Czy Ten, którego istotą jest czysta Miłość, może pozostawać obojętny na katusze cierpienia?
Powyższego rodzaju wątpliwości rodziły się w umyśle Jana. Słyszał on o niezwykłych dokonaniach Jezusa. W związku z tym wysłał on do Jezusa Jego uczniów, którzy przyszli do więzienia, aby go odwiedzić, aby zapytali Go: „Czy naprawdę jesteś Mesjaszem, którego oczekiwaliśmy, czy też powinniśmy czekać na kogoś innego?" A Jezus powiedział im: „Idźcie i oznajmijcie Janowi to, co słyszycie i na co patrzycie: niewidomi wzrok odzyskują, chromi chodzą, trędowaci doznają oczyszczenia, głusi słyszą, umarli zmartwychwstają, ubogim głosi się Ewangelię. A błogosławiony jest ten, kto we Mnie nie zwątpi." (Mateusz 11:6) Próba wiary jest bezwarunkowym i niezachwianym sprawdzianem przywiązania do Pana wobec wątpliwości umysłu. W rzeczy samej niemożliwością jest podobać się Panu bez wiary. (Hebrajczycy 11:6)
Ścięcie głowy Jana Chrzciciela
Nienawiść Herodiady do Jana Chrzciciela była bezprecedensowa. Nie zadowalało jej samo uwięzienie go. I w końcu nadszedł stosowny moment.
Z okazji swoich urodzin Herod wyprawił ucztę dla swoich wysokich urzędników, dowódców wojskowych, a także przywódców Galilei. Herodiada zaplanowała, że jej córka Salome zatańczy przed Herodem i jego gośćmi. Taniec Salome spodobał się Herodowi i jego gościom, toteż kierując się impulsem przysiągł, że da jej, czego zapragnie, nawet połowę swego królestwa. Dziewczyna udała się do matki i spytała: „Czego mogę zażyczyć?" „Poproś o głowę Jana Chrzciciela" – padła odpowiedź.
I dziewczyna natychmiast pobiegła do króla z następującą prośbą: „Chcę, abyś natychmiast dał mi głowę Jana Chrzciciela na tacy." Herod z miejsca pożałował swej obietnicy, złożonej pod wpływem impulsu, jednakże biorąc pod uwagę to, że złożył przysięgę, której nie chciał złamać przy ucztujących świadkach, wydał stosowne rozkazy.
Tak więc Janowi ścięto głowę w więzieniu i przyniesiono ją na tacy i dano dziewczynie, a ta zaniosła ją matce. Uczniowie Jana przybyli po jego ciało i pochowali je. A następnie powiedzieli Jezusowi, co się zdarzyło.
I tak oto kończy się opowieść o Janie Chrzcicielu na tyle, na ile ludzkość jest w stanie ją pojąć. Jest to bardzo smutna opowieść z punktu widzenia człowieka, który widzi jedynie część całości. Opowieść o Janie Chrzcicielu pozostawia wiele pytań bez odpowiedzi. Tworzy wiele sprzeczności odnośnie Boga, o którym naucza się, że jest On – cały Miłością, Wszystkowiedzący, Wszechmocny i Wszechobecny. Wszystko to wywołuje uczucie gniewu, odrazy i zemsty w życiu, wobec innych.
Dlaczego Jezus powiedział nam: „Kochajcie swoich wrogów"? Czy taka Miłość może być wyjątkowa, gdybyśmy znaleźli się w takiej sytuacji jak Jan Chrzciciel? Dlaczego Jezus powiedział nam: „Nie sądźcie"? W sytuacji, w jakiej się znalazł Jan Chrzciciel, czy możliwe jest nie osądzić postępowania Heroda i Herodiady?
Dotychczas ocenialiśmy opowieść z punktu widzenia Jana Chrzciciela, co jest także naszym własnym spojrzeniem, spojrzeniem człowieka. Ale umysł człowieka jest w stanie dojrzeć tylko fragment, ponieważ posiada ograniczone możliwości. Duch widzi wszystko, ponieważ jego istotą jest Całość.
Spójrzmy teraz na opowieść nie z ludzkiego, fragmentarycznego punktu widzenia, lecz z Boskiego, świętego punktu widzenia, gdzie wszystko, tj. przeszłość, teraźniejszość i przyszłość zazębiają się.
Ważne pytanie Duszy: „Dlaczego Bóg milczy?"Obecne Życie jest jedynie krótkim okresem przejściowym w rozległej przestrzeni Życia
Mimo że Jan Chrzciciel nie znał swojej przeszłości, Jezus znał ją zanim on się narodził.
Pan powiedział żydowskiemu prorokowi Jeremiaszowi: „Zanim ukształtowałem cię w łonie matki, znałem cię. Nim przyszedłeś na świat, poświęciłem cię, prorokiem dla narodów ustanowiłem cię." (Jeremiasz 1:5)
Pan Kriszna powiedział do Ardżuny w Bhagavad Gicie: „Ty i ja mamy za sobą wiele narodzin”, jednak my ludzie, nie jesteśmy w stanie zapamiętać szczegółów tego, co wydarzyło się nam przed dziesięcioma laty, nie potrafimy przypomnieć sobie również tego, co miało miejsce poprzedniego dnia. A kiedy tak się dzieje w przypadku zdarzeń tylko jednego dnia, to co można powiedzieć o zdarzeniach z poprzednich żywotów?
Sytuacja nasza jest taka, ponieważ funkcjonujemy na poziomie świadomości, która ma bardzo małą pojemność pamięciową. Jest to świadomość stanu przebudzenia, powszechnie nazywana stanem świadomości. Każdy posiada trzy inne poziomy świadomości, które u większości ludzi pozostają niewykorzystane. Są to: stan podświadomości, stan nieświadomości i stan Super świadomości (Turiya).
Awatara naszych czasów Bhagawan Sri Sathya Sai, podał w swoich dyskursach wiele prostych wyjaśnień odnośnie wspomnianych stanów świadomości.
Pierwszy poziom świadomości, określany jako stan świadomości, odnosi się do stanu przebudzenia. W trakcie tego stanu widzimy, że słońce oświetla wiele przedmiotów i że księżyc spełnia podobną rolę w nocy. Dlatego dochodzimy do wniosku, że słońce i księżyc sprawiają, że widzimy przedmioty. Jednak kiedy śnimy, również widujemy wiele rzeczy. Ale w trakcie snu nie widzimy ani słońca, ani księżyca, ani też żadnego innego światła. A mimo to we śnie widzimy praktycznie wszystko, co jest na świecie, oczywiście na świecie, przedstawionym we śnie. Co zatem oświetla tamtejszy świat? Stan snu określony został jako stan podświadomości. W podświadomości zostały zmagazynowane wszystkie informacje z naszych minionych żywotów, wraz z najdrobniejszymi szczegółami.
W trakcie głębokiego snu istnieje absolutna ciemność. W tym stanie nie ma żadnej wiedzy, ani mądrości. Jednak pojawia się dalsze pytanie: skąd wiemy, że panuje ciemność? Czym jest to światło świadomości, które pozwala nam widzieć i wiedzieć, że jest to ciemność? Stan głębokiego snu określa się jako stan nieświadomości. Stan nieświadomości jest ponad umysłem. Jest to niezakłócony spokój błogości i ma on związek z ciałem przyczynowym, które okrywa Najwyższą Jaźń. Jest to całkowite wchłonięcie czystej błogości bez jakiegokolwiek przedmiotu. W stanie pozbawionym snu jesteśmy zdolni kontaktować się z poziomem świadomości, który daje największy odpoczynek i świeżość ciału i umysłowi. Kiedy budzimy się z głębokiego snu, czujemy się odświeżeni i naenergetyzowani. Świadomość stanu nieświadomości (świadomość nieświadomości) jest uzyskaniem stanu niezmąconej ciszy wobec mnogości dźwięków.
Kolejny stan, przewyższa transcendentalnie wszystkie inne stany. Jest to stan super świadomości zwany Turiya. W tym stanie świadomości jesteśmy w stanie widzieć wszystko i wszędzie oraz cieszyć się najwyższą błogością. Ci, którzy urzeczywistnili taki poziom świadomości, są mistrzami czasu i przestrzeni. Są wszędzie i wszystko wiedzą.
Powyższe poziomy świadomości istnieją w każdym tak, jak masło istnieje w każdej kropli mleka. Fakt, że ktoś nie może uzyskać masła z mleka, wcale nie znaczy, że nie ma go tam. Podobnie dzieje się, kiedy ktoś nie jest w stanie dojrzeć przeszłości z minionych wcieleń. Wcale to nie oznacza, że pojawił się na naszej planecie po raz pierwszy.
Jak możemy wydawać prawidłowe orzeczenia, skoro widzimy tylko jeden żywot z tysięcy, jakie mamy za sobą? Jest to ograniczenie, narzucone przez umysł. Tylko ci, którzy połączyli się z Boską Zasadą, mogą wydawać prawidłowe orzeczenia, Jezus władał taką Zasadą. Z tego punktu widzenia zrozumiałe stają się słowa Mistrza Jezusa, który obwieścił uczniom swoim:
„*Lecz powiadam wam Eliasz już przyszedł, a nie poznali go i postąpili z nim tak, jak chcieli. Tak i Syn Człowieczy będzie od nich cierpiał*”.
Mat. 17/12
W tym miejscu opowieść nasza zapętla się, niczym wstęga mobiusa, łącząc karmiczne losy Jana Chrzciciela i Proroka Eliasza w jedną całość, zawierającą się w jednej jedynej Duszy.
Posłowie
Reinkarnacja, zwana dawniej preegzystencją dusz, istniała we wczesnym przekazie Biblijnym i była reprezentowana przez III Księgi Orygenesa ( Trzyksiąg Orygenesa..).
Cesarz Justynian zapragnął jednak podporządkować sobie władzę świecką i duchową i poczynił starania aby papież Wigiliusz usunął niewygodne rozdziały z Biblii.
Początkowo zamiar ten przyjął niewinną formę potępienia zwanego "Wyrokiem Ludicatum". Wersja ta nie przeszła, ponieważ Rzym był wówczas pod panowaniem Bizancjum i jak się wieść o manipulacji rozeszła po Kościołach na zachodzie, chyłkiem wycofano się z tej wersji projektu i poczyniono starania do zorganizowania Sobór Powszechnego, który przyjął nazwę Soboru Konstantynopolitańskiego II.
3 maja 556 roku 166 ojców kościoła dobranych osobiście przez cesarza Justyniana potępiło Rozdziały o preegzystencji Dusz i wszelki ślad po nich zaginął.
Los okazał się również okrutny dla samego papieża Wigiliusza, który wyrażał głośny sprzeciw projektowi władcy, cesarz zmusił go siłą do podpisania aktu soboru, biedak ledwo uszedł z życiem.
Sobór Konstantynopolitański II, znany jest dobrze biblistom i badaczom kościoła, lecz sami hierarchowie kościelni nie poczynili do dnia dzisiejszego żadnych kroków, aby Prawdę o odwiecznej Zasadzie Kosmicznej - Prawie Reinkarnacji ogłosić światu.
Wypełniając tę lukę, niniejszy artykuł przejął na siebie ten obowiązek.
*
Wielkie słowa Wdzięczności i Podziękowania dla księdza Ogady, który bezbłędnie powiązał wątki Starego i Nowego Testamentu
W niniejszym opracowaniu korzystałem również z Biblii, Bhagawad Gity i Wikipedii.
transcendentalista **********
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz