wtorek, 12 maja 2020

Prawda nie znika nigdy

5G

1 października 2018 roku na świecie miało miejsce wielkie i bez cienia przesady epokowe wydarzenie, któremu choć bardzo to dziwne (ale całkowicie zrozumiałe) telewizja nie poświęciła zbyt wiele uwagi, zajęta sankcjami, kontr sankcjami i wystąpieniami jakichś polityków i deputowanych. Co to było za wydarzenie?
Wielkim wydarzeniem było uruchomienie mobilnej sieci 5G do użytku biznesowego przez amerykańską firmę telekomunikacyjną Verizon.
Technicznie rzecz biorąc 5G było włączone wcześniej, na przykład fiński operator komórkowy Elisa Oyj zaczął używać ten standard w lecie, jednak wszystkie wcześniejsze epizody powinny być potraktowane tylko jako testy systemu na małych obszarach. Verizon Communications to firma GLOBALNA, największy dostawca łączności komórkowej w Stanach Zjednoczonych i drugi na świecie po China Mobile. Tak więc Verizon – to już teraźniejszość i dlatego „dniem wdrożenia” 5G stał się właśnie 1 października 2018.
Jakie jest znaczenie i wielkość tego wydarzenia? Pomyślmy, uruchomiono nowy standard? Przewidując takie pytania tłumaczymy.
Wiele już napisano o standardzie 5G, nawet Wikipedia pisze o 5G bardzo szczegółowo i zaskakująco szczerze. W szczególności chwaląc zalety nowego standardu Wikipedia informuje, że 5G jest w stanie przesyłać dane z prędkością 100 Mb/s.
W przypadku mniej lub bardziej doświadczonych internautów natychmiast pojawia się pytanie: do czego taka dzika szybkość? Przecież wystarczy kanał z 10 Mb/s aby połączenie było płynne, nie spadało poniżej tej cyfry a miliony graczy z całego świata nie rzucały klawiaturą o ścianę, aby internauci zabili nim wartościowy kraft albo bardzo ważną postać.
Jednak nikt nie zajmuje się stabilnością kanałów. Potrzeba im z jakiegoś powodu 5G. W tym samym czasie, z deklarowanym 100 Mb/s Wikipedia uroczyście donosi, że w dniu 1 czerwca 2017 r. MegaFon wraz z Huawei pokazał zdolność do przesyłania danych w sieciach Pre-5G z prędkością 35 Gb/s. No więc po co ten taniec z bębnem jeśli dwie olbrzymie korporacje wyskoczyły ze swoich spodni, aby pokazać 30% zwiększenie prędkości? Zwykli użytkownicy do 2028 roku nie będą mieli tych 100 megabitów.
Szkatułka otwiera się bardzo prosto. Czytamy Wikipedii: „Technologia 5G powinna zapewnić wyższą zdolność przepustową …. tra-ta-ta-ta …. co będzie miało pozytywny wpływ na rozwój Internetu”. To znaczy, że sieć komputerowa, w której obiekty fizyczne wyposażone w technologie współdziałające ze sobą mogą wymieniać dane. Innymi słowy cała ta 5G potrzebna jest nie dla użytkowników telefonów komórkowych, a po to aby toster i odkurzacz mogły komunikować się ze sobą.
Na pierwszy rzut oka takie pragnienie deweloperów 5G, by świadczyć usługi dla urządzeń gospodarstwa domowego wydaje się dość śmieszne, jednak Internet rzeczy (Internet of Things) – to nie tylko rozumny słup drogowy i rozmawiające z właścicielką domu japońskie żelazko. Internet rzeczy – to jeszcze tak zwany „rozumny pył”, Smart Dust – nanostrukturalne urządzenia metalowo-krzemowe o nieznanym przeznaczeniu i od niejasnych producentów.
Rozwój inteligentnego pyłu trwa już bardzo długo, a prasa pisała o poważnych sukcesach w tym kierunku 20 lat temu, marszcząc się w radosnym oczekiwaniu na promienną perspektywę. Najprostsze warianty Smart Dust – to proste sensory i czujniki, które samoistnie włączają-wyłączają się oraz przesyłają dane o swoim miejscu pobytu.
Jednak są też opracowania bardziej skomplikowanie. Na przykład w 2015 roku IBM podało, że stworzyło chip rozmiarów 7 nm. Jest on 1000 razy mniejszy niż średnica erytrocytu. Ich następny chip ma mieć 5 nm. Do czego postanowiło go użyć IBM nie podało. Zapewne w telefonach komórkowych do wirusów i drobnoustrojów.

Dalej: https://rafzen.wordpress.com/2020/05/07/prawda-nie-znika-nigdy/?fbclid=IwAR2y7e8dEK3iYWijOxog-SaKT7hzw6JeFlUsSKbwWmc4ouR7szh_BkaL1CI

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz