Nie jestem naukowcem, nie
jestem nawet biologiem czy chemikiem, więc te moje wywody
możecie zakwalifikować do działu "Teorie spiskowe"...
... ale nie trzeba mieć dużej wiedzy, dużego rozumu, aby
wiedzieć, że inaczej wpływa na ciało ludzkie naturalne
światło np. słoneczne... i sztuczne, np. z żarówki.
Naturalne światło pobieramy prosto ze słońca, sztuczne z
elektrowni lub innego sztucznego urządzenia.
I jeszcze raz powtórzę, nie
muszę być naukowcem czy osobą oświeconą aby wiedzieć tyle,
że światło sztuczne wpływa negatywnie na ludzkie komórki, a
te automatycznie nie są w stanie kontrolować naszych
wszystkich procesów biologicznych, w tym naszego zdrowia...
a nawet go znacznie uszkodzą.
Nasze organizmy czują się
dobrze w słonecznym świetle, nasz rytm dostosowany jest do
światła słonecznego i nasz organizm pracuje zgodnie z tym
rytmem. Jeśli wyjdziemy z tego rytmu (dziennego i nocnego)
zakłócimy pracę hormonów i wiele innych czynników w naszym
organizmie, w którym zaczyna piszczeć i zgrzytać (w
przenośni i dosłownie), te osoby zapadają na zdrowiu. Każdy
nasz organ ma odpowiednią fazę aktywności i spoczynku, tutaj
kłania się nauka o meridianach, ich funkcje, oddziaływanie
na organy, wzajemna przynależność, pary (LINK!).
Jeśli w naszych meridianach zakłócona jest energia wszystko
się przestawia, nie tylko jest nieharmonijna nasza praca
serca, tracą również rytm inne organy, w tym przemiana
materii.
Światło słoneczne produkuje w naszych komórkach witaminę D,
tak potrzebną nam w życiu, przez co mamy sprawne układy
immunologiczne. Ponadto światło słoneczne powoduje
wytwarzanie w naszych organizmach nadtlenku wodoru, który
zwiększa ruchliwość limfocytów-T, komórek, które rozpoznają
patogeny w organizmie. W chwili ich rozpoznania niszczą
zainfekowane miejsca i organizują pomoc innym komórkom,
które mogą być zagrożone.
Nadtlenek wodoru, dokładnie niebieski komponent światła
sprawia, że komórki zaczynają szybciej się poruszać... i tu
wszystko do siebie pasuje, tak jak w dobrze ułożonej kostce
Rubika, poza tym niebieskie światło jest niezbędne do
produkcji witaminy D3.
Światło słoneczne zabija zarazki, goi infekcje, wzmacnia
kości, obniża poziom cholesterolu we krwi, ma nie tylko
lecznicze właściwości, lecz również dobrze wpływa na nasze
samopoczucie, połączone z ruchem jest świetnym lekarstwem na
depresję. Światło słoneczne jest niezbędne do pracy naszego
DNA, na tej działce bez pracy światła nigdy się nie
obejdzie... a DNA przyśpiesza wytwarzanie w nas osobistego
światła, które idzie w parze z kosmiczną symfonią. Kiedy w
naszym ciele wytworzy się odpowiedni poziom światła, to ta
wysoka jego częstotliwość niszczy wszystko co posiada
negatywne wibracje, które mają niekorzystny wpływ na
człowieka życie, nie tylko w jego organizmie, również w jego
środowisku. Nasze ciało ludzkie jest w fazie wirowania, czym
szybciej wiruje tym mniej dotyka go niszczących energii... i
trudno to ciało uszkodzić.
Również powszechnie wiadomo, że nawet ze światłem słonecznym
nie wolno nam przesadzać, wszędzie musi występować
równowaga, wszystko co w nadmiarze bywa szkodliwe.
Inaczej działa sztuczne światło/energia z naszych żarówek,
telefonów komórkowych, komputerów, TV, liczników, słupów
wysokiego napięcia, różnych przekaźników itd... powoduje
ono już zupełnie inny proces w naszych komórkach,
szczególnie używane w nadmiarze. To nie tak jak w naszym
biologicznym organizmie, kiedy dana komórka potrafi
fizjologicznie zmagazynować nadmiary biologicznego światła i
odpowiednio je użyć, kiedy tego potrzebuje. Sztuczne światło
nie ma takich możliwości... najczęściej spowoduje zakłócenia
naszego rytmu życia. Wszystkie depresje mają początek w
sztucznym świetle, zakłócony zostaje zegar ciała i trudno w
tym źródle energii upatrywać witaminy D, w dodatku mocno
jest zakłócona melatonina, tak ważna dla naszego snu.
Sztuczne światło nie rozumie biologicznych potrzeb
człowieka. Melatonina jest hormonem wytwarzanym przez
szyszynkę... kiedy organizm ludzki jest w ciemnych
warunkach, daje sygnał do mózgu a tym samym do całego ciała,
że nadszedł czas na odpoczynek. Sztuczne światło zakłóca
zegar biologiczny człowieka. Mało kobiet zdaje sobie z tego
sprawę, że właśnie to sztuczne światło bywa dla nich powodem
zachorowania na raka piersi, choroby serca czy inne problemy
zdrowotne, szczególnie tyczy się to kobiet, które pracują
przy sztucznym świetle. Sztuczne światło zakłóca ich rytm
biologiczny i tu wystarczy odrobina niezdrowych emocji i już
są doskonałe warunki dla raka piersi. Szczególnie
niebezpieczne jest światło jarzeniówek, zarówno dla kobiet
jak i dla mężczyzn, w którym rozwijają się niezwykle szybko
złośliwe guzy. Takie osoby są narażone na częstsze
zachorowanie na czerniaka złośliwego (nowotwór melanocytów).
Naukowcy w prowadzonych przez siebie badaniach stwierdzili, że
najlepszym środowiskiem dla tego typu nowotworów jest
eksplozja fluorescencyjnego światła, w tym rodzaju światła ta
grupa nowotworów rozwija się spontanicznie z wielką siłą.
Dla organizmów żywych jest niezwykle ważne promieniowanie
elektromagnetyczne.
Nasza współczesna technologia ściśle jest związana z ciałem
ludzkim... jakoś obecnie tak to się dzieje, że te wszystkie
elektroniczne zabawki nosimy przy sobie... i nie jest to już tajemnicą,
że swoją energią wzmacniamy te swoje inteligentne telefony,
liczniki i inne urządzenia elektryczne (w tym już prawie
wszelkie urządzenia medyczne zainstalowane w naszym ciele),
z reguły mamy je blisko siebie, a te niestety wpływają na
nasze pole elektromagnetyczne a my na ich pola. I mając z
nimi taką bezpośrednią bliskość musimy się liczyć z tym, że
siłą rzeczy te sztuczne twory wdzierają się w nasze osobiste
energie...
...ale mało ludzi zdaje sobie z tego sprawę, że możemy być
dla tych urządzeń polem ich zasilania, niechby chociaż
cząsteczką tej energii, którą z nas otrzymują... i tak
stajemy się także zasilaczami nowych wynalazków... i co
niektórzy mogą z zachwytem pochwycić nową myśl "mamy wolną
energię" za pomocą, której potrafimy napędzać współczesną
technologię... i tak jesteśmy już napędzani różnymi
medycznymi implantami, elektronicznymi soczewkami,
rozrusznikami serca, które działają bez akumulatora,
ponieważ mają pod ręką naszą energię.
I tak sztuczna energia powoli wnika w nas w różnych
formach... i nie bez kozery wkłada się w nas chipy, nie
tylko u ludzi, ale również u zwierząt... u zwierząt
szczególnie w uszy... i już mamy gotowy procesor energii o
takiej wielkości, że bez wysiłku zasila jakieś urządzenie...
i wydawałoby się jakie to mamy wspaniałe urządzenie, którego
nie trzeba zasilać... dla kogo taka energia zwie się
"wolna", to "wolna" bo oparta na ludzkiej niewiedzy... i ilu
ludzi z niej korzysta i w jakiej formie... a ile osób bywa
wykorzystanych, aby tą "wolną energię" pozyskać? Wiadomo, że
dzisiaj chipuje się prawie wszystkie koty, psy, krowy, owce,
kozy, świnie, trudno powiedzieć ile mamy zaczipowanych
ludzi. Od dawna wiadomo, że okolice uszów u zwierząt to taki
mały procesor energii, podobnie jest z naszym uchem
wewnętrznym, gdzie można przekształcać fale ciśnienia na
impulsy elektryczne... niby to słaby prąd, ale już w
zbiorowej formie tworzy konkretną moc.
Na całe szczęście większość naszej biologicznej energii jest
zamknięta jeszcze w innych organach, toteż człowiek sam w
sobie jest jeszcze dla siebie wspaniałym źródłem energii...
a nie dla sztucznych urządzeń technologicznych, które
najczęściej są zasilane sztuczną inteligencją. Nasza energia
jest stworzona do naszych funkcji biologicznych takich jak:
ruch mięśni, bicie serca, oddychanie, praca komórek, mowa,
myślenie... lecz kiedy zostajemy z tej energii obdarci
zmienia się nasz fizyczny stan, przede wszystkim nasze
organy podupadają na zdrowiu, nagle tracimy siły... skoro
zaczynamy zasilać jakąś sztuczną maszynę, to nasza
biologiczna mocno ubożeje... to jest wampiryzm
technologiczny, nowa forma wyzysku człowieka i niszczenie go
na drodze duchowej... tym bardziej, że w naszym świecie mało
jest takich ludzi, którzy potrafią czerpać energię do woli z
Najwyższego Źródła. Wszystko co mogą, to dostarczają dla
siebie energii z pożywienia, powietrza, ruchu, słońca, ale
wszystko też zależy, jaki człowiek ma osobisty potencjał
przyjęcia tej energii. Ile osób ma odpowiednio przystosowane
swoje układy elektromagnetyczne, w które mogą zmieścić
większy potencjał prądu biologicznego? A ile osób na świecie
może z tej energii czerpać do woli bezpośrednio ze Źródła?
To są zaledwie jednostki.
A jeszcze bardziej sztuczną inteligencję potrafimy doładować
podczas naszego stresu, strachu, lęku... wiadomo, że w
czasie ruchu, ucieczki itd. wytwarza się więcej energii,
toteż staje się mocniejszy jej ładunek elektryczny, a tym
samym osłabiony człowiek może być łatwiej wykorzystany
poprzez sztuczną inteligencję (np. chip, czy inne
elektroniczne urządzenia). A ta już jest wykorzystana dla
celów przemysłowych...
... jeśli słyszysz w głowie klikanie, stukanie i jakieś
dziwne drażniące cię dźwięki, które wpływają nieprzyjemnie
na twój układ nerwowy, nie pozwalają ci prawidłowo
funkcjonować, to licz się z tym, że już jesteś źródłem
zasilania nieznanego przez ciebie urządzenia.
Nie wierzycie mi, to zajrzyjcie do opracowań
chińsko-amerykańskiej grupy naukowców, która wynalazła
elastomer na bazie materiału zdolnego do wytwarzania energii
elektrycznej przy użyciu ludzkiej lokomocji.
Nie potrzeba mieć w ciele chipa, czy tel. komórkowego,
wystarczy już kawałek specjalnego materiału w bucie, czy
innym ubraniu, nawet kiedy kładziesz taką "nafaszerowaną"
kurtkę na inne rzeczy np. koszulę, bluzkę, sweter... i tak
dochodzi do ładowania głównego akumulatora (gdzieś tam w
świecie?) twoją bio-energią. Badania naukowe posuwają się
jeszcze dalej, aż do naszych narządów wewnętrznych, które
bywają niesamowitym potencjałem naszej biologicznej energii:
między innymi do serca - źródła potężnej energii, płuc,
przepony, mózgu...
... tak, tak, sztuczna inteligencja dociera już do
pobierania naszej bio-energii, wygeneruje z nas (ci, co tą
technologią zarządzają) taki ładunek elektryczny, jaki będą
tylko chcieli i to tylko za pomocą różnicy ciepła w naszym
organizmie. Na początku nawet nie będziemy tego w stanie
zauważyć, ponieważ nasze ciała będą sprawować się całkiem
normalnie, dopóki nie zostanie przekroczony pewien pułap
utraty przez nas biologicznej energii, wówczas przyjdzie
zmęczenie, depresja, choroby, a nawet nagła śmierć u ludzi
zupełnie młodych i słabszych. Co gorsza będzie trudno
udowodnić, że takie ekscesy mogą mieć miejsce. Aby uzyskać
odpowiednio wysoki poziom biologicznej energii człowieka,
ludzkie komórki potrzebują również odpowiedniej energii
chemicznej. W związku z tym nasze ciała przepełnia się
sztuczną chemią. Robi się z naszych ciał ogniwa paliwowe
poprzez reakcję chemiczną zwaną utlenianiem. W tym przypadku
wskazany jest w pożywieniu w dużych ilościach cukier i inne
chemiczne składniki, które są niezbędne w tworzeniu ogniw
paliwowych, aby wydobyć jeszcze więcej biologicznych energii
z naturalnych źródeł, z takich żywych słupów elektrycznych,
jakim jest człowiek... po co je tworzyć w laboratoriach,
kiedy można pozyskać od razu od żywej istoty?! Potrzeba
tylko odpowiedniej technologii a surowiec jest już darmowy.
Toteż od co najmniej 5 lat naukowcy na całym świecie
intensywnie testują swoje wynalazki
na żywych istotach, aby skorzystać z ich
źródeł energii... ale to są grupy naukowców z ciemnych stron
mocy... nikt kto dba o zdrowie ludzi, zwierząt, nie posunie
się do takich eksperymentów, tym samym skracając życie
żywych istot i przyczyniając się do ich cierpienia. To są
laboratoria "doktorów Mengele".
I nie muszę tu pisać, jakim potężnym źródłem energii jest
krew czy inny płyn ustrojowy... a plazma krwi jest
składnikiem naszych komórek, źródłem naszej energii... i
jeśli szczur podłączony specjalną płytką o długości jednego
cala umieszczoną na brzuchu pod jego skórą z powodzeniem
zasila taki mały generator energii, który ma moc 2
mikrowatów mocy około 11 dni, to co można powiedzieć o
energii człowieka? A taka wszczepiona płytka już do jamy
brzusznej szczura wygenerowała około 40 mikrowatów mocy. Nie
znam wszystkich tych eksperymentów... i trudno je znać...
ciągle to temat tabu... lecz jeszcze dodam, że testuje się
na ludziach poziom glukozy we krwi, tudzież wykorzystuje się
taki materiał jak mleczan występujący w ludzkim pocie.
Pozyskiwanie energii z materiałów żywych nabiera dużego
rozmachu, szczególnie jeśli chodzi o zasilanie urządzeń
elektronicznych. Na początku mamy takie mydlenie oczu, że ta
energia jest nam potrzebna do sztucznych rozruszników serca,
soczewek itd... a jednocześnie daje nam to do myślenia, jaki
potencjał jest już w naszej nowoczesnej technologii i na
jakim paliwie będzie się ona coraz bardziej opierała... to
naprawdę będzie można nazwać "wolną energią"... tylko jakim
kosztem dla nas ludzi? Ale co tam, przecież jest nas
miliardy i jak każdy coś tam włoży ze swojego banku energii,
to co nam się może stać?
Jeśli w naszym ciele jest zbyt mało energii, zbyt słaby jej
impuls, dochodzi do zaburzeń pracy serca lub udaru mózgu.
Tacy ludzie mają najczęściej zakładane rozruszniki serca czy
inne urządzenia, które to regulują chore organy... i nie
jest to tajemnicą, że takowe urządzenia mogą zniszczyć
tkankę serca lub inny organ, czy wywołać inne zakłócenia...
i tu nie trzeba nadzwyczajnego źródła prądu elektrycznego,
czasami wystarcza tylko tel. komórkowy, aby taką maszynkę w
sercu zakłócić. Telefon potrafi wysłać na tyle silne
sygnały, które mogą być już dla serca niebezpieczne.
Zakłócone serce nie potrafi prawidłowo bić i czym więcej
wokół człowieka takich urządzeń, tym boleśniej może to
odczuć i może mieć duże kłopoty. Takich ludzi nie wolno
poddawać żadnej dodatkowej obróbce elektrycznej, nawet
należy trzymać od nich z daleka wszelkie magnetyczne amulety... prześwietlenia, MRI, zappery.
Nasze serce zbudowane jest między innymi z białek, które
reagują na światło... światło za pomocą fizjologicznych
ścieżek informacyjnych aktywuje nie tylko białko w sercu,
również w innych organach,... i jaka siła wytworzy się w
danych komórkach, takie wystąpi w nich napięcie prądu
elektrycznego, i albo utworzą zdrowy organ, albo z
aktywnością chorobową. Inaczej zareagują białka kiedy znajdą
się w naturalnych warunkach, nawet kiedy wpuszczą w swoje
pole agresora, jakim bywają bakterie, wirusy... a inaczej
zachowają się w sztucznych warunkach, kiedy oddziałuje na
nich sztuczny prąd i sztuczna chemia, która nie potrafi już
ich tak dobrze obronić i organy zostają zniszczone.
Mimo pierwszej prognozy, że ognisko chorobowe zostało
zniszczone, to potrafi się zróżnicować w dowolny sposób,
tworząc nowy typ komórki i wiąże się z innymi cząsteczkami,
z którymi nie powinno się wiązać, zmienia się DNA. Zostają
zniszczone fizjologiczne ścieżki komunikacji. Zanim
odkryjemy swój prawdziwy stan, mogą minąć miesiące a nawet
lata... co oczywiście będzie trudniejsze do naprawy.
To nie jest już fikcją, że nasze komórki ciała komunikują
się ze sobą za pomocą naturalnego światła, które poprawia
struktury białek i pozwala im na naprawy naszego ciała... i
jest to normalny proces fizjologiczny. Białka zbudowane są z
aminokwasów, odtwarzane są na bazie DNA, powstają łańcuchy
boczne, które różnią się kształtem, wielkością, ładunkiem
elektrycznym i mają swój charakter chemiczny. Głównym
białkiem, które powoduje kurczenie się mięśnia sercowego
(bicie serca) jest aktyna, widoczna już we wczesnym życiu
płodowym. Bez niej praktycznie serce nie bije ale skurcz
jest kontrolowany przez jakiś impuls, sama aktyna nie ma
takiej mocy kurczenia serca... dzisiaj już wiadomo, że aż
60% komórek w sercu to neurony.
Za sprawą neuroprzekaźników, białek i neuronów serce
przypomina struktury mózgu, pomimo tak wielkiej różnicy w
swoim zewnętrznym wyglądzie. Ponadto oba te organy
wymieniają się wzajemnie informacjami, odpowiadają za nasze
emocje, uczucia i pozostają cały czas w komunikacji ze
sobą... a to wszystko odbywa się za pomocą impulsów
nerwowych czyli bio-energii i i innych czynników w ciele. To
serce a nie mózg emituje ok. 5000x silniejsze pole
magnetyczne, 60x silniejsze niż całe nasze ciało i mózg. To
energia serca sięga daleko poza nasze ciało, można ją już
mierzyć około 1,5 metra od ciała, więc to serce jest naszym
największym źródłem energii.
Nie możemy
pozwolić na to, aby to nasze potężne źródło energii zostało w jakiś
sposób osłabione.
Podobnie w naszym układzie immunologicznym znajdziemy
białko, zwane chemeryną (jest produkowane z komórek
tłuszczowych), która kieruje ruchem komórek odpornościowych,
to białko potrafi zabijać naszych wrogów: chorobotwórcze
bakterie i wirusy nie niszcząc komórek. Poza tym chemeryna
występuje w naszym układzie krwionośnym, spełnia pewną role
w kontrolowaniu naszego metabolizmu i jak dotąd nie jest
znana do końca funkcja tego białka; jednak wiadomo ponad
wszelką wątpliwość, że wpływa jako czynnik antybakteryjny,
co pozwala na prawidłowe funkcjonowanie naszego organizmu,
wg naszej fizjologii.
Jak z tego opisu widać nasze ciało potrafi być dobrym
źródłem pozyskiwania prądu elektrycznego. Jak niosą słuchy z niektórych środowisk naukowych, niektóre
z takich urządzeń potrafią być naładowane w ciągu
kilkudziesięciu sekund. Ludzie nie mogą zauważyć tego w
porę, bo jesteśmy bogaci w płyny ustrojowe, dostępne całą
dobę... a mamy jeszcze łzy, które też są niesamowitym
źródłem paliwa... i nasze ciągle wilgotne oczy, które także
są pełne prądu, a kiedy jeszcze do tych wszystkich płynów
dołożymy trochę chemii, będą jeszcze doskonalszym źródłem
paliwa. A całą tą technologię podobno produkuje się aby
odmienić życie ludzi... i ilu ludzi z tego powodu się
cieszy, że będziemy mieli wreszcie wolną energię, ponieważ
myślą sobie, że są niezniszczalni... oczywiście są tacy,
którym wszystko można wmówić.
Ale są jeszcze i tacy, którzy mają iskrę wyobraźni i
inteligencji i wcale ich taki stan rzeczy nie zachwyca...
przeciwnie, przeraża ich ten szczyt technologii, ponieważ to
ona z pewnością przysporzy nam dużo łez pod warunkiem, że
nasze oczy będą jeszcze zdolne je produkować, nie pomnę już
o tym, że na pewno ta cudowna technologia skróci znacznie
nasze życie.
Najbardziej to smutne, że ludzie kwestionują bezpieczeństwo
z powodu sztucznej elektryczności, która jest dziś ogólnie
stosowana na świecie. Dopiero jak ktoś zostanie porażony
prądem czy uszkodzi ciało w inny sposób, budzi się... ale
ten prąd zrobi już znaczne szkody w ich organizmach. I
brednią jest, jeśli ktoś twierdzi, że nawet małe natężenie
prądu elektrycznego nie wywołuje żadnych skutków ubocznych,
tym bardziej, że my tych swoich ciał wcale tak dobrze nie
znamy.
Niestety, nasz biologiczny prąd musi być w zgodzie z prądem
sztucznym, toteż zanim użyjemy takich urządzeń jak zappery,
czy inne cudowne maszynki, które to mają służyć w celu
naszego uzdrawiania, należy dobrze się zastanowić. A jeszcze
dzisiaj, kiedy ludzie bez opamiętania łapią te urządzenia w
garści i testują na sobie na wszystkie okazje: na katar,
bóle brzucha, biegunki, zaparcia, wypadanie włosów, raka,
cukrzycę, malarię i praktycznie taki instrument ma leczyć
wszystkie choroby (szkoda, że nie na głupotę, jakoś na tą
przypadłość jest oporny!), a nawet odmładzać i przedłużać
życie... i oddziałują na swoje ciała niby takim małym
natężeniem prądu dziesiątki i setki razy, a kto wytrwalszy
to daje radę jeszcze więcej... oczywiście przesyłając tej
sztucznej energii o dużo za dużo do naszych organizmów niż
potrzeba. A w dodatku popijają chemią (MMS)... i jacy są z
siebie dumni, że wykolegowali wszystkie bakterie i wirusy w
swoim ciele... pożyjemy, zobaczymy... czy tylko wirusy!?
Ludzie zapominają, że każdy z nas ma swój próg energii,
swoją chemię, inny ma mężczyzna, inny kobieta... i w pracy z prądem,
szczególnie ze źródeł sztucznych potrzebna jest kontrola, a nie
puszczać pod skórę i gdzie popadnie, ile wlezie, nawet bez potrzeby.
Nawet nie jest wskazane przedawkowanie bio-energii, zawsze trzeba umieć
znaleźć jej granice.
Nasza fizjologia ma pewne prawa, reguły, jeśli tego nie
przestrzegamy wywalimy przede wszystkim serce, układ
oddechowy, mózg... to są najczęstsze skutki nadużywania
prądu elektrycznego. Skoro taki zapper zabija bakterie,
które nie rzadko miewają potężne, ciężkie do zniszczenia
otoczki, co pozwala takiej bakterii przetrwać wiele lat, a
nawet dziesiątki, i to w dla niej ciężkich warunkach...
jakim cudem nie zniszczy żywej komórki, w dodatku zalanej
wodą, krwią, w takim wilgotnym środowisku takie małe
napięcie prądu zwiększa swoją moc. Jakim cudem wpłynie tylko
ujemnie na bakterie, ale nie zniszczy naszych żywych
komórek? Nie ma takiej siły, aby te również nie oberwały
w cyklu tej elektrycznej obróbki.
Nie będę się już nad tym rozwodzić jaki negatywny wpływ ma
sztuczny prąd elektryczny na nasze czerwone krwinki. I
oczywiście jaki to ma ujemny wpływ na nasz mięsień sercowy i
inne impulsy nerwowe, powodujące u niektórych ludzi
natychmiastowe zakłócenia normalnych funkcji serca.
Kiedy stosujemy prąd elektryczny na ciało potrzebna jest do
tego więcej niż minimalna wiedza, nie można włączyć
elektrycznej maszyny i jeździć nią po sercu i gdzie
popadnie, w dodatku myśląc sobie, że to nie jest żadnym
zagrożeniem dla naszego zdrowia. Znana jest w medycynie
terapia mikro-prądowa używana do wzrostu komórek,
uzdrawiania i odnowy, lecz używa się w tej terapii taki
poziom elektryczności i w takim czasie i takim miejscu, że
nie można uszkodzić żadnych żywych komórek, używa się tak,
aby nie uszkodzić naszej biologicznej baterii, nie wolno jej
przeładować. Wiadomo, chore komórki rozładowują prąd, zdrowe
ją generują... toteż aby taka energia mogła zostać
odpowiednio dostarczona musimy dobrze wiedzieć, jak możemy z
tego prądu korzystać... jak również ze źródeł sztucznego
światła, różnych lamp itp.
To nasze komórki mają tą wielką zdolność samo-uleczania,
odnowy i tworzenia nowych zasobów energii biologicznej,
która jest dostarczana przez substancje utworzone w komórce
o nazwie ATP (adenozyno-5′-trifosforan). To metabolizm
komórek generuje odpady, których organizm musi się pozbyć,
mam tutaj na myśli wszystkie chemikalia znajdujące się w
naszej wodzie ustrojowej takie jak: cząsteczki alkoholu,
nikotyny, czy inne szkodliwe substancje, a nawet resztki
niestrawionych pokarmów. To nasz metabolizm jest tym najlepszym kontrolerem
naszego organizmu i to on wie, kiedy jest najlepszy czas na
wywiezienie odpadów z organizmu i w jakiej to musi nastąpić
formie, kolejności, ilości... nie można tego wszystkiego
zrobić na raz, ponieważ nasze organizmy mogą tego nie
wytrzymać, pośpiech może im tylko zaszkodzić.
Kiedy odpady nie opuszczą ciała utrudniają nasze
mikro-krążenie z komórek do tkanek, zmniejszają ilość tlenu
i różnych innych wartościowych składników, oczywiście to
wszystko hamuje naszą aktywność komórkową, w konsekwencji
odpady się nawarstwiają, a nasze ciała działają coraz
słabiej. Ale widzimy to dopiero wówczas, kiedy mamy już duże
problemy zdrowotne. Kiedy komórki nie działają prawidłowo,
nie generują odpowiedniej ilości prądu, w naszym organizmie
gaśnie światło, ale nie łudźmy się, że przechytrzymy naszą
biologiczną naturę i zastąpimy nasze bio-światło sztucznym
prądem elektrycznym... byłby to taki sam skutek, jakbyśmy
nasze słońce na niebie chcieli zastąpić najlepszą
elektrownią tego świata.
Nasze ciało musi kontynuować swoją pracę w swoim tempie, nic
tu nie można przyśpieszyć, ponieważ zamiast naprawy
spowodujemy zniszczenie. Trzeba rozumieć jak działa nasz
ludzki mechanizm na poziomie komórkowym i jak działa nasz
organizm połączony z resztą Wszechświata...
człowiek już
oświecony
ma
już w sobie swoje wewnętrzne słońce...
...używając sztucznych zabawek do uzdrawiania, ludzie więcej
chorują (i ciężko to ukryć), bo w ich ciałach następuje
jeszcze jeden fatalny błąd, odbywa się inna mutacja komórek,
znaczy sztuczny prąd elektryczny oddziałuje na różne
chemiczne związki tworząc zupełnie nowe wzory o
niesamowitych efektach, które są nieprzewidywalne i
najczęściej nienaprawialne... tutaj będzie miała duży
problem nasza fizjologia, która często już nie jest w stanie
odtworzyć swojego biologicznego schematu, jest zakłócona
cała harmonia człowieka. Nie tylko serce, mózg, płuca, to
się tyczy wszystkich organów, może tylko w mniejszym
stopniu.
Ewolucja człowieka pod wpływem
sztucznych czynników bywa mocno zakłócona... rodzą się
dzieci potworki i inne mutanty... takie przypadki nie biorą
się znikąd... natura nie popełnia pomyłek. Człowieka błędy
odbiją się jak nie w tym życiu, to na następnych
pokoleniach.
Kto ma trochę pojęcia na temat biochemii, temu nie trzeba za
długo tłumaczyć co się w takim organizmie może wydarzyć,
który jest nafaszerowany sztuczną energią i sztuczną chemią,
złowrogimi promieniami. Taka umiejętność naprawy człowieka
wymaga jego odpowiedniej wysokiej świadomości i inteligencji
nie tylko na poziomie fizycznym. Uzdrawianie ludzi to nie
zajęcie dla dzieci, ani zabawa w lekarza dla dorosłych, a ci
często zachowują się gorzej jak dzieci, biorą wszystko co w
rękę wpadnie, testują na sobie i na innych ludziach i nawet
nie pomyślą przez chwilę, że to może być ogromnym
zagrożeniem dla zdrowia i życia.
Człowiek jest systemem zamkniętego obiegu, sygnały o jego
uszkodzeniu przychodzą z jego wnętrza, podobnie jest z
sygnałami, które świadczą, że to ciało jest już w naprawie.
Jeśli nie umiesz czytać tych znaków i ingerujesz w to ciało
różnymi zabawkami, wówczas ślesz mu mylące informacje, a to
automatycznie zatrzymuje się ze swoją naprawą. Swoimi
urządzeniami możesz zatrzymać wzrost bakterii, ale wyłączasz
proces swojego fizjologicznego leczenia.
Jednak w życiu człowieka potrzebne jest trochę wiedzy,
choćby po to, aby komuś i sobie nie zrobić krzywdy...
później pozostaje już tylko wołanie po próżnicy i zwalanie
winy na demony, różnych satanistów i złych lekarzy.
Nie wszyscy są źli, ale często bezsilni... zawsze powtarzam,
nie boję się żadnych chorób tylko świadomości ludzi, z którą
ciężko wygrać.
Vancouver
22 Jan. 2017
WIESŁAWA
|