Obecnie coraz więcej osób czuje, że czegoś im brakuje, że błądzą jak dziecko we mgle. Czują się bez siły do życia, bez tego „czegoś”, co nadaje życiu sens i sprawia, że rano chce się wstać z łóżka i żyć pełną piersią. Co wtedy?
Psycholog
powie, że nie mamy kontaktu z samym sobą, psychiatra – że cierpimy
na aleksytymię (zwaną też emocjonalnym analfabetyzmem). Wiedźma, że nie
jesteśmy dogadani z własną Duszą, mamy nieprzepracowane ego albo swój
cień. Jakiejkolwiek terminologii nie użyć, zawsze chodzi o to samo.
Nieświadomość swoich poczynań, reakcji i działań. Bardzo często takie
osoby nie wiedzą, co nimi kieruje w życiu, określając to jako jakąś
nadnaturalną siłę, która kusi do złego albo ciągle stawia przeszkody
na drodze. Otóż nie, nic nie dzieje się samo i bez przyczyny, zaś
przypadki nie istnieją. Cytując blog kefira2010:
„Dusza
jest jak małe, głupiutkie dziecko, które pełne chęci doświadczania
życia wkłada metalowy przedmiot do gniazdka z prądem. Otóż Dusza chce
doświadczać, także złych i brutalnych rzeczy”
Myślę,
że bardzo wiele osób podpisałoby się pod tymi słowami. Bardzo często
to, co dla nas wydaje się ciężkie, męczące, wykańczające emocjonalnie
i zwyczajnie „nie do przejścia”, dla Duszy jest jak wielki migoczący
brokatem super prezent, ponieważ może dużo doświadczyć, a jeszcze więcej
się nauczyć. Dzięki temu, rozwija się szybciej i wskakuje na kolejne
poziomy duchowe.
Dla
ludzi którzy w większości nie rozumieją, dlaczego coś się dzieje tak
a nie inaczej, nie brzmi to przekonująco. Mało tego, często ogłaszamy
bunt i przysłowiowego „focha”. I nie ma tu znaczenia, kto co wie
i widzi, dopóki sam tego nie doświadczy. Dotyczy to również starych
Dusz, które choć doświadczone i rozumiejące przyczyny i skutki różnych
działań – kiedy mają zrobić coś, co im kompletnie nie pasuje, również
początkowo mają w sobie wewnętrzny sprzeciw. Nie zmienia to faktu,
że i tak to zrobią, ponieważ wiedzą, że tak trzeba i że Dusza ma rację,
choć nie zawsze rozumieją, czym w danym momencie się kieruje.
Jednak
dla ludzi, którzy nie mają kontaktu ze swoją Duszą, życie może być
ciągłym pasmem katastrof, niezrozumiałych zdarzeń i masy innych rzeczy.
Jakby tego było mało, nasze rozumienie dobra i szczęścia jest zupełnie
inne niż dla Duszy. Idealnym przykładem może być tu np. wypadek
samochodowy. Dla człowieka jest to oczywiste nieszczęście, szczególnie
jeśli w wyniku tego zdarzenia ma problemy zdrowotne albo finansowe, już
nie mówiąc o sytuacji, kiedy ktoś ginie. Z punktu widzenia Duszy jest
to sytuacja rozwojowa, która ma zwrócić uwagę na jakiś problem, nauczyć
pewnej umiejętności lub po prostu wpisała ją sobie w plan na to życie.
Chciałoby się powiedzieć, że im więcej, mocniej, intensywniej
i boleśniej, tym dla Duszy ciekawiej. Niezbyt zachęcające, prawda?
Nawet, jeśli z czasem zrozumiemy, że w gruncie żeby coś „wyszło nam
na dobre”.
A jednak
mimo tylu przeciwności, warto się z nią dogadać, chociażby po to,
żeby lekcje przechodzić szybciej i choć trochę mniej boleśnie. Żeby nie
zwalać już niczego na przypadek czy „złośliwy los”. Wziąć swoje życie
w swoje ręce – wtedy nic nie będzie działo się przez przypadek a „po
coś”. Mija strach i lęk o przyszłość, ponieważ to my decydujemy. Nie
jesteśmy już dłużej biernym widzem, który bezwiednie ogląda to co się
dzieje, ale bierzemy w tym czynny udział i przede wszystkim –kreujemy
własne życie.
Korzyści
z pracy z Duszą jest jednak o wiele więcej. To przede wszystkim
wewnętrzny spokój, bezcenna wiedza oraz realizacja naszych marzeń.
Ponieważ nikt poza Nią nie wie lepiej, jaki jest dla nas plan na dane
wcielenie. Mało tego – nikt nie będzie się bardziej upierał przy jego
realizacji niż Ona. Co ciekawe, bardzo często są to rzeczy,
których byśmy się nie spodziewali. W równie wielu przypadkach ludzie
wracają do swoich pasji, do czegoś, co chcieli robić całe życie,
ale „jakoś nie wyszło” lub do tego, o czym marzyli w dzieciństwie,
ale kompletnie o tym zapomnieli, wtłoczeni w ramy i normy, lub co gorsza
– czyjeś oczekiwania. Oczywiście, można też Duszę przekonać do zmiany
planu np. wymiany jednego doświadczenia na inne, ale to już wyższa
szkoła jazdy.
Zastanawialiście
się może kiedyś, jak to wygląda, zanim Dusza wstąpi w ciało i zacznie
żyć jako człowiek na ziemi? Jest to dosyć skomplikowany proces,
który dla potrzeb artykułu, pokrótce opiszę:
Zanim
schodzimy do ciała, wybieramy sobie główną lekcję na to życie i cele
tzw. poboczne, które mamy „załatwić przy okazji”. Może być to związane
z poprzednimi wcieleniami, gdzie coś nie zostało wykonane lub też coś
zupełnie nowego. Do wykonania zadania niezbędne są okoliczności,
zdarzenia i osoby, które niejako stworzą nam odpowiednie warunki
do nauki. Tak, przed zejściem tutaj umawiamy się np. z obecnym mężem
na naukę czegoś np. poprzez kłótnie i awantury. My cierpimy, Dusza się
cieszy –taki mały, ziemski paradoks. Ponadto, żeby było ciekawiej, jak
już plan zostanie stworzony, zaakceptowany i schodzimy na ziemię, pamięć
o tych zdarzeniach zostaje, z zasady, wymazana. Tak samo dzieje się
również z pamięcią o przeszłych życiach. (Nie zawsze się tak dzieje,
jednak taka jest reguła, że większość ludzi nie pamięta.) Pytanie brzmi –
po co się tak dzieje? Otóż jest to bardzo sprytnie wymyślone, właśnie
po to, by nie mając świadomości co i jak, człowiek czuł się jak dziecko
w przedszkolu, w którym musi znaleźć rozwiązanie, żeby przeżyć. I czy
chce czy nie chce, musi się nauczyć. W dodatku, wyobraźmy sobie,
że wszyscy wiemy co i jak – spotykamy na uczelni Duszę, którą bardzo
dobrze znamy, bo była naszym mężem, kochankiem, sługą, mordercą etc.
Obecnie zaś jest to np. wysoka blondynka, która jedynie ma z nami
studiować. Jest to wiedza, którą ciężko unieść, lecz przede wszystkim –
nie patrzeć na daną osobę przez pryzmat przeszłości i tego co nas
łączyło. Pójść na kawę i porozmawiać o wykładowcach a nie o tym, co nam
zrobiła 340 lat temu. Z tej perspektywy, wymazywanie pamięci jednak ma
sens, choć nie wszyscy się z tym zgadzają.
Oprócz
lekcji, celów, zdarzeń i osób, wybieramy sobie miejsce, ciało,
potrzebne cechy charakteru, aspekty planet, umiejętności. Jeżeli np. się
zastanawiamy, dlaczego jesteśmy tacy leniwi, może to wynikać
z powyższych zmiennych, lub też po prostu nasza Dusza tak ma, że jest
leniwa. Ponieważ nie jest tylko tak, że jesteśmy jacy jesteśmy ot, tak.
Nasze typowe cechy, szczególnie te, które są niezmienne od dziecka, też
są cechami naszej Duszy. Pomyślmy, o ile lżej może się żyć, kiedy znamy
powyższe dane, swoje słabe i mocne strony, umiejętności, zdolności czy
problemy, które mamy do przepracowania. Trochę wygląda to tak, jakbyśmy
przez kontakt z Duszą dostali wewnętrzny GPS i instrukcję, jak sobie
radzić w tym życiu, na co uważać, czego się wystrzegać, co robić.
Oraz jak nad sobą pracować, żeby życie było lżejsze. Zatem jeśli
jesteśmy przekonani, że chcemy nawiązać kontakt z naszą Duszą i z nią
współpracować, podaję poniżej sprawdzone sposoby, jak to zrobić:
Uczucia, praca z sercem –
uczucia są językiem Duszy, ale bardzo wielu uciszyło je, ponieważ
uważają je za zbędne lub jest to dla nich czysta reakcja fizyczna.
O ironio, jest to najprostszy sposób, w jaki nasza Dusza się z nami
komunikuje, i to już od dziecka. Uczucia nie dzielą się na dobre ani
na złe, one po prostu są. I każde z nich jest dla nas zakodowaną
informacją. Jeżeli nie wiemy, czy zmienić pracę, kontynuować jakąś
znajomość lub co jest naszą pasją – wystarczy się siebie zapytać, co
czuję kiedy o tym myślę, a następnie zidentyfikować to uczucie. Jeżeli
coś nas złości, oznacza to, że nasze granice zostały przekroczone.
Jeżeli czujemy smutek – z czymś się musimy pożegnać, opłakać stratę.
Jeśli czujemy tęsknotę – zapytajmy sami siebie, czego tak naprawdę nam
brakuje, w czym dana osoba nam pomagała itd. Najlepszym uczuciem –
„drogowskazem” jest nasz entuzjazm. Jeśli coś nas „kręci”, daje radość
i satysfakcję, to jest to oczywisty znak, że naszej duszy na tym zależy
i również daje radość. Najgorsza możliwość to taka, że wymroziliśmy
nasze uczucia do cna lub robimy to od tak dawna, że nawet nie pamiętamy
„jak to działa”. W takiej sytuacji o wiele trudniej jest dotrzeć do tego
co czujemy. Na szczęście wcale nie oznacza to, że jest to niemożliwe.
Warto wesprzeć się pytaniami: jak się z tym czuję, dlaczego reaguję tak
a nie inaczej, jakie mam oczekiwania, co mnie trzyma
Ciało –
nie od dziś wiadomo, że to co wewnątrz, ma swoje odzwierciedlenie
na zewnątrz. Choroby, bóle czy jakiekolwiek blokady w ciele, mogą
również być dla nas wskazówką, z czym mamy problem, nad czym należy
popracować. Bardzo szeroko omawia to psychosomatyka oraz totalna
biologia. Piękny przykład daje D. Virtue w książce o ziemskich aniołach,
w dziale o mędrcach. Są to osoby, które od zawsze nauczają innych, lecz
niestety – bardzo często, mimo, że kochają ludzi, są nimi rozczarowani.
To z kolei przeradza się w wielowiekową frustrację. Uczucie
to następnie przekłada się na różnego rodzaju problemy z sercem,
bynajmniej nie tylko w jednym wcieleniu. Oprócz takich zaszłości
z poprzednich żyć, wiele naszych problemów (lub wskazówek od Duszy,
nazywając rzeczy po imieniu) jest widocznych gołym okiem lub w danym
miejscu czujemy ból. Np. napięte barki są oznaką dosłownego brania
na siebie za dużo lub pochylona do przodu głowa i garb – uginanie się
przed innymi i przed życiem jako takim. Pamiętajmy również, że wiele
powiedzeń, słownych skrótów ujawnia, w jakich częściach ciała kumulują
się konkretne emocje. Są to np. “leży mi coś na wątrobie”, “przyprawia
mnie o mdłości”, “mam tego po uszy”, “mam miękkie kolana”, “aż mi się
w głowie kręci”. Bądźmy czujni używając takich stwierdzeń, gdyż niosą
one jasny przekaz, co się dzieje w naszym wnętrzu.
Ludzie lustra –w
psychologii mechanizm ten nazywa się projekcją. Polega on na tym,
że inni ludzie odbijają nam nasze problemy i bolączki. Przeważnie te,
których nie jesteśmy świadomi lub nie chcemy ich do siebie dopuścić.
W praktyce wygląda to tak, że w innych ludziach denerwuje nas to, czego
nie znosimy w sobie. Mało tego. Jeżeli nie zauważymy problemu, takich
ludzi będzie się pojawiało wokół nas coraz więcej. I nagle (dla nas)
może się okazać, że wszyscy wokół nas, doprowadzają nas do szewskiej
pasji, ponieważ są leniwi/niesłowni/nieodpowiedzialni/spóźnialscy.
Należy wtedy się zatrzymać na chwilę i zastanowić, czy przypadkiem nie
jest tak, że to ta cecha jest tą, której sami w sobie nie lubimy,
a dopiero potem ewentualnie zwrócić komuś uwagę. Nie zapominajmy,
że przyciągamy to, co sami w sobie mamy i czym promieniujemy, więc warto
popracować nad tym, co wysyłamy do innych.
List –
sprawdzona metoda terapeutyczna. Pamiętniki i obecnie blogi, twitter
itp. nie bez przyczyny są takie popularne. Jest to świetna forma
ekspresji, w której na spokojnie i rzeczowo można przelać
i przeanalizować, nie tylko swoje problemy, ale też obecną sytuację
życiową. W jaki sposób połączyć to z pracą z Duszą? To bardzo proste –
napisać do niej list. Zwracając się do niej, jak do żywej osoby, możemy
jej przekazać, że chcemy nawiązać świadomy kontakt, powierzyć swoje
problemy i obawy lub poprosić o pomoc. Następnie list można schować
do księgi cieni, położyć na ołtarz lub zwyczajnie schować do szuflady,
jeśli nie jesteśmy czyniącymi.
Głos w głowie – zwany też czasem intuicją.
Każdemu z nas zdarzyło się usłyszeć głos w głowie, ostrzegający,
żeby gdzieś nie iść, zostać w domu lub czegoś nie robić. Przeważnie jest
to połączone z blokadą i oporem w ciele, który dosłownie nas „hamuje”.
Warto pracować z tym głosem, ponieważ przeważnie mówi do nas nasza Dusza
lub Anioły. Należy jednak za każdym razem identyfikować, kto się do nas
zwraca, żeby mieć pewność, że nie jest to żaden podczep albo czyjaś
próba manipulacji. wystarczy wtedy trzykrotnie wylegitymować głos
mówiąc: W imieniu mego Najwyższego Jestem pokaż mi swoje światło.”
Znaki –
działają na podobnej zasadzie, co ludzie lustra. Dusza za pomocą
zdarzeń, przedmiotów lub tego, co nazywamy „zbiegiem okoliczności” –
próbuje nam dać wskazówki, co robić, a czego nie. I tak, jeśli komputer
nam się zacina, kiedy próbujemy coś załatwić np. przez Internet, należy
zrobić sobie przerwę, zamiast z nim walczyć. Podobnie, jeśli wyskakuje
nam wydarzenie na facebooku, które przykuwa naszą uwagę. Należy chociaż
rozważyć pójście na nie, ponieważ jest więcej niż pewne, że dostaniemy
tam kolejną wskazówkę lub dowiemy się, o co chodziło. Podążanie
za znakami odczuwalne jest trochę jak wieczna łamigłówka i tropienie.
Wyczuwalny jest dreszczyk emocji, bo nigdy nie wiadomo, co będzie dalej.
Jest to świetna metoda dla wszystkich, którzy mają w sobie żyłkę
Sherlocka Holmesa.
Muzyka –
funkcjonuje tak samo, jak ludzie i znaki. Bardzo często nucimy jakąś
piosenkę, inna wpadnie nam w ucho i nie może wyjść z głowy. Jest
to kolejna metoda, której nasze dusze używają do komunikacji. Osobiście,
jest to moja ulubiona. Uwielbiam, kiedy wchodzę do sklepu a tam nagle
z głośników, dosłownie zaczyna wyć piosenka, której tekst jest idealną
odpowiedzią na moje obecne pytania. Podobnie rzecz wygląda, jeśli mamy
jakieś ulubione piosenki, których możemy słuchać cały czas na okrągło.
Jeżeli do tej pory nigdy się nie zastanawialiście, o czym tak naprawdę
są lub nie przeczytaliście tekstu, to polecam to zrobić. Czytając tekst,
poczujmy, że jest to dla nas informacja, szczególnego rodzaju list
od Duszy.
Medytacja –
znana i polecana metoda. Jedni ją kochają, inni nienawidzą, jeszcze
inni uważają, że jest nudna albo nie dla nich. Najistotniejszą kwestią
jest, aby wyrzucić z głowy jej sztampowy obraz, czyli siedzącego
człowieka, który ma zamknięte oczy i nie ma z nim kontaktu. Tak
naprawdę, medytować można wszędzie i na różne sposoby. Można leżeć
na łóżku z zamkniętymi oczami (uwaga, jeśli nie możemy sobie pozwolić
na zaśnięcie – tej wersji lepiej nie robić), można iść na spacer albo
poddać się swoim myślom w trakcie zmywania naczyń lub sprzątania.
Rozmowa –
wyobraźmy sobie, że nasza Dusza cały czas nas słyszy. Skoro ona nas
słyszy, dlaczego by nie zacząć do niej mówić świadomie? Oczywiście, nie
trzeba od razu robić tego na głos. Można też to zrobić w myślach.
Na początku wygląda to tak, jakbyśmy prowadzili wewnętrzny monolog
z samym sobą, ale z czasem zacznie pojawiać się głos, który będzie nam
odpowiadał. Można mówić różne rzeczy np. Duszo, pomóż mi to zrozumieć,
naprowadź mnie na rozwiązanie, ześlij znak, który będzie dla mnie
zrozumiały. Jeżeli coś nam się podoba, również nie krępujmy się tego
wyrazić.
Konsultacja z kimś z zewnątrz –
metoda ostateczna, jeżeli wszystkie poprzednie sposoby zawiodły lub
jeśli mamy jakąś palącą sytuację, z której potrzebujemy wyjść już teraz,
zaraz. Najlepiej wtedy udać się do osoby, która jest w stanie połączyć
nas z naszą Duszą np. w stanie wizyjnym.
Życzę
powodzenia w pracy z własną Duszą. To niesamowita przygoda,
która czasem przypomina jazdę bez trzymanki, ale mimo to pozwala nam
poznać samych siebie i (w końcu!) wziąć pełną odpowiedzialność za swoje
życie.
Katarzyna Kruk – Nowak
Źródła:
Margońska I., Przekazy duszyhttp://akademiaducha.pl/