Ile jeszcze tajemnic skrywa przed nami pokryta lodem
Antarktyda? Czy kiedyś kontynent ten był zieloną i żyzną krainą? A
przede wszystkim, czy kiedyś istniała na jego powierzchni cywilizacja?
To pytanie pojawia się często szczególnie wśród badaczy próbujących
znaleźć odpowiedź na największe zagadki starożytności. Warto w tym
kontekście przedstawić historię pewnej amerykańskiej ekipy telewizyjnej,
która wyruszyła na Antarktydę by przygotować film o znalezionych tam
pozostałościach miasta.
Zaginiona ekipa, odnalezione taśmy i blokada informacyjna – tak
skrótowo można by przedstawić historię wyprawy, która miała przeorać
dzisiejszą wiedzę archeologiczną. O ekipie filmowej nie ma wieści już od
listopada 2002, jedyne co po nich pozostało to znalezione przez zespół
ratowniczy materiały wideo, których jednak rząd Stanów Zjednoczonych nie
zgodził się upubliczniać. Co mogło się na nich znaleźć?
Według zespołu badaczy śledzących zdjęcia satelitarne Antarktydy
niedaleko stacji Wostok znajdują się struktury, które do złudzenia
przypominają pokryte lodem piramidy. Mają być one widoczne nawet od
strony oceanu, zaledwie mniej więcej 10 mil wgłąb kontynentu.
W celu zbadania tych doniesień a być może nawet będąc w posiadaniu
znacznie bardziej wartościowych informacji, ekipa z kalifornijskiej
AtlantisTV udała się na Antarktydę by nakręcić materiał poświęcony
znalezisku. Jak podaje jednak biuro stacji, nie ma od nich żadnych
wieści, na poszukiwania udała się ekipa US Navy, ale nikogo nie udało
się odnaleźć. Nagrania odnaleziono na jednym z opuszczonych stanowisk z
zapasami.
Artykuł opublikowany w 2012 nie przyniósł do tej pory żadnym nowych
wyjaśnień w tej sprawie, jednak sama historia jest na tyle intrygująca,
że uznałem iż warto się nią podzielić z Czytelnikami. Informacje w sieci
na ten temat są nieskładne i porozrzucane, w zasadzie nie ma możliwości
ich weryfikacji, być może ktoś z Czytelników bloga „Kod Władzy” wie
więcej na ten temat?
Źródło: Kod Władzy
Absolutnie nic nie jest tym, czym wydaje się być, ponieważ prawdziwa natura rzeczy pozostaje głęboko ukryta pod pozorami rzeczywistości.
▼
niedziela, 31 stycznia 2016
Historii Żydów i syjonizm Rothschildów oraz Unii Rodzin!
Ten artykuł narusza tabu wypromowane przez syjonistyczno -masońskie lobby i jej tuby propagandowe tworzące mit spisku żydowskiego !
Dowody historyczne, udowadniają, że Izrealici (syjoniści) jako wymyślony naród, nie mają żadnych związków z starożytnymi Semitami. Obecnie 45% syjonistów pochodzi w prostej lini od narodu Chazarskiego ,który w 740 roku AD, za panowania króla Bulana przyjął Judaizm jako religie narodową.
„Brytyjski, atak na Palestynę miał za zadanie wprowadzenie destabilizacji na Bliskim Wschodzie. Stworzenie wymyślonego przez syjonistów – Izreala ,jest swoistym paradoksem, ponieważ większość syjonistów to ateiści i okultyści walczący z oficjalnymi religiami całego świata, zasłaniając się etykietką judaizmu.”
http://ligaswiatowa.hvs.pl/deklaracja-balfoura-i-syjonisty…/
http://ligaswiatowa.hvs.pl/paneuropejska-unia-czyli-unia-e…/
Kim są zatem syjoniści z Europy i Ameryki, którzy poprzez liczne podstępy podbili kraje semickie?.
http://ligaswiatowa.hvs.pl/rosja-ukraina-syndykat-zbrodni-…/
„Masakra w Sabrze była elementem fałszywej flagi ,bratobójczą bitwą między dwoma plemionami hebrajskim i arabskim, w którą wciągnięto ludzi za pomocą podstępów i prowokacji.”
Alecsandri (pl.m.wikipedia.org/wiki/Vasile_Alecsandri), w swoim wystąpieniu przeciwko nowelizacji art. 7 konstytucji w dnia 10 października 1879, powiedział : „Kim są najeźdźcy ? Jesteśmy inteligentnymi ludźmi, a nasza tajna misja musi skupić w swych szeregach wszystkich członków tego najbardziej ekskluzywnymego klubu na ziemi, stworzyliśmy poprzez tajne bractwa nowy naród podbijający od wewnątrz wszystkie państwa świata … ”
Ludzie Ci, nie mają nic wspólnego z Semitami i Arabami ,ale wykorzystują ich sztucznie wytworzone skrajne emocje do własnych celów. Celem tym jest podział poprzez wymuszoną nienawiść.
Arthur Koestler (pl.m.wikipedia.org/wiki/Arthur_Koestler), pisarz hebrajski, w swojej książce „The Thirteenth Tribe”, mówi, że większość syjonistów jest potomkami Chazarów, którzy judaizm przyjęli po zburzeniu Jerozolimy w DC 70 roku.
Wielka Chazaria znajdowała się na
zachodnim brzegu Morza Kaspijskiego, między Wołgą a Donem, potem rozszerzyła się, do wybrzeży Morza Czarnego, Morza Kaspijskiego i Azowskiego.
Gdy Leon III, cesarz Bizancjum przyjął delegację Chazarów na swoim dworze w Konstantynopolu, powstało Zjednoczone Królestwo Chazarów. Odbyło się to na nastepujących warunkach: małżeństwo syna Leona III, Konstantyna VI z księżną Irina i nawrócenie narodu Chazarskiego na Judaizm … Tak oto król Bulan w 740 roku doprowadził do zniszczenia judaizmu, zastępując go zlepkiem okultystycznych kultów, promowanych przez jego nadwornych magów.
Halevi (pl.m.wikipedia.org/wiki/Juda_Halevi), w filozoficznym poemacie Ha-Kuzari, opisuje konwersję okultyzmu na judaizm. Król Bulan manipulował prawem, zastępując mędrców, magami. Według Halewiego, Khazarski król stworzył niespotykaną nigdzie indziej w dziejach historii „umowę społeczną” ,między Bogiem i nowym „hebrajskim” zjednoczeniem.
Tak więc „nowy judaizm” jest przedstawiony jako seria mistycznych objawień doświadczanych przez osoby zawierające przymierze z „nowym Bogiem”. Na mocy tych nowych doświadczeń powstała Kabała i Talmud Babiloński (nie mylić z Jerozolimskim).
Bóg według tych założeń znajduje się tylko w Jerozolimie, w mieście Boga.
Korespondencja datowana na 950 rok, pomiędzy królem chazarskim Józefem oraz Chasdaj ibn Szaprutem (pl.m.wikipedia.org/wiki/Chasdaj_ibn_Szaprut ), z ministerem spraw zagranicznych Hiszpanii kalifem Abd al Rachman.
( pl.m.wikipedia.org/wiki/Dokument_Schechtera )
Autentyczne listy zostały opublikowane w 1577 roku, aby udowodnić, że Żydzi mają swój kraj: Wielką Chazarie.
” Wraz z pojawieniem się wielkiej fali mongolskich Chazarów ,którzy przeszli na judaizm zanikły korzenie Żydów zamieszkujących kraje bałtyckie w tym Rosję, Rumunię, Polskę, Węgry, Niemcy… Emigrujący pózniej do Ameryki syjoniści, są również potomkami Chazarów, pochodzenia Tatarskiego, a nie semickiego.” A. Koestler.
To XIII plemię to rak judaizmu. Ludzie ci stworzyli slogan antysemityzmu za ,którym nie mogą się ukrywać ponieważ nie są i nigdy nie byli Semitami ! Tak, tak Panie Tusk, Kaczyński, Kwaśniewski, Michnik … Przestańcie opowiadać kłamstwa !!!
Koestler w swojej argumetacji nie jest jedyny. Profesor Dunlop z Columbia University, prof Burry z Anglii ,a nawet Paliak z Uniwersytetu w Tel Awiwie, potwierdzają swoim autorytetem oraz wynikami przeprowadzonych badań pochodzenie dzisiejszych pseudo semitów.
Tylko mieszkańcy dzisiejszej Palestyny oraz nieliczne rodziny rozsiane po całym świecie, mogą uchodzić za semitów czystej krwi. Tysiąc lat zajęło syjonistom wybicie semitów poprzez liczne wojny, rewolucje i powstania.
Hebrajska Sabra, autohotoniczna linia krwi, została zniszczona poprzez perfidne działania syjonistów.pl.m.wikipedia.org/wiki/Dwanaście_Plemion_Izraela
Książka „Izrael, jaka jest jego cena?” , opublikowana została w 1953 roku, i zawiera drzewo genealogiczne Hitlera, mającego syjonistyczne korzenie. Dlatego też ten okultysta z taką łatwością na rozkaz spokrewnionego z Rotschildami , Forda dokonywał masowych mordów na resztkach plemion semickich.
Tacy ludzie jak Weizmann, Golda Meir ,Ben Gurion, Begin, Stoltzman, Tusk, Kaczyński, Komorowski, Sikorski … nie są żydami lecz potomkami Chazarów odgrywających swoją wyuczoną rolę w podboju państw narodowych …
Judaizm antropologiczny i okultyzm symboliczny nie ma żadnego związku z Żydami. Wielu chrześcijan, z antropologicznego punkt widzenia, ma więcej krwi pochodzenia hebrajskiego niż syjoniści. Królowa Victoria nie należała do zaginionego plemienia Izraela, jak to starają się wam wmówić twórcy teorii spiskowych, czyli dezinformacji. Zamieszanie wynika z połączenia pojęć judaizmu, syjonizmu i aktu żydowskiego.
Termin : Judaizm ,został po raz pierwszy wprowadzony przez Józefa Flawiusza (pl.m.wikipedia.org/wiki/Józef_Flawiusz), żydowskiego pisarza, w książce „Peri tu Iudaiku polemu – Wojna żydowska” . Judaizm jest jednolitym zbiorem przekonań, praw moralnych, praktyk religijnych i instytucji obrzędowych…
W początkowej fazie tworzyło go wiele osób należących do różnych narodów i ras. Innymi słowy żydowski świat jest mieszaniną kilku ras i kultur, zlepkiem mitów, podań i legend z rożnych epok ludzkości.
Vasile Zărnescu :
„W kilku artykułach (np. tutaj: pl.m.wikipedia.org/wiki/Żydzi) i wielu książkach z XX wieku, możemy dopatrzeć się wielu kłamstw na temat Żydów mylonych ze światowym syjonizmem…
Żyd / żydowski jest fonetycznie zniekształconą formą językową. Według historycznych i naukowych danych, pochodzącą z języków Germańskich. W rumuńskim, wiele neologizmów łacińskiego pochodzenia rozpoczynających się od litery „j” lub zawierających literę „j” : sprawiedliwość, sprawiedliwość wymawianych jest z naciskiem na ową literę (justiție, justiția).
Germański dźwięk oznaczający literę „u” – w starożytnych pismach przybierał formę litery „y” lub „iu” ,dziś został przekształcony w literę „i”. Germańskie „Juden” w języku niemieckim jest wymawiane „iúden”.
W rzeczywistości, słowo „Żydzi” jest adaptacją rumuńskiego słowa – „județ „(powiat), które zostało zapożyczone przez inne języki Europy Środkowej i Wschodniej (Polska, Czechosłowacja , Węgry, Rosja, Mołdowia, Siedmiogród i Wołoszczyzna).
Rozróżnienie między „Żyd” i „Żyd (syjonista)” jest zauważane w wielu językach: po francusku, „Żyd” = „hébreu”, gdzie dźwięk „v” zmienia się w „b „, stąd” język hebrajski „dla” języka hebrajskiego „, ale” Żyd (syjonista) ” to ” juif „; w języku hiszpańskim, a prawdziwy „Żyd” to „hebreo” lub „Żyd” – „Judio”; w języku rosyjskim, „Żyd (syjonista)” ,to „yevrey” ,ale „Żyd” = „JID”; w języku włoskim, „Żyd” = „ebreo”; w języku niemieckim, „Żyd” = „Jude”; i tak dalej…
Tak więc, w języku angielskim i niemieckim dla słowa „Żyd” również istnieją dwie oddzielne nazwy opisujące dwie zupełnie różne nacje
: hébreu, lub Jude!
A to dlatego, że w Wielkiej Brytanii i Niemczech, za Żydów uważa się Palestynczyków , a syjonistami są przybysze z Europy Wschodniej: Rosji, Polski (Galicja), Czechosłowacji (Czesko-Morawskie), Węgier…
Syjonizm to „Kult”, mówi Marean Vanghelie, wiadomo, że Hitler nie był Żydem lecz syjonistą dlatego z taką łatwością sprzedał tysiące prawdziwych Żydów.
„Hebr / Hébreus” zamordowali „Żydów / Juifs”, tworząc użyteczny dziś dla siebie mit sześciu milionów ofiar …
http://worldinfoport.hvs.pl/przedsiebiorstwo-holokaust-6-m…/
Innym niepodważalnym dowodem historycznym jest to, że Żydzi używają czystego języka hebrajskiego oraz arabskiego, natomiast syjonizm porozumiewa się w dużej mierze, w jidysz ,czyli mieszance niewyraźnych słów niemieckich, polskich , rosyjskich i ukraińskich . Teraz spójrzmy na elity Polski, Rumunii, Rosji, Węgier, USA, Wielkiej Brytanii…
Ktoś zaraz spyta mnie : „to po co syjoniści wprowadzają Talmud, ubój rytualny i język Hebrajski ? Odpowiedź jest zawsze tylko jedna: „abyście patrzyli tam, gdzie każą wam patrzeć… Tworząc chaos ,dzielicie się na coraz mniejsze grupy…”
Jeśli Wikipedia, zaznacza aby nie mylić „jezyka jidysz” ,z „językiem hebrajskim”, w związku z tym powinna też wyjaśnić, że semici, Żydzi oraz Chazarzy i syjoniści to różne, niekiedy fałszywe nacje !
Syjoniści w Europie (od Atlantyku do Uralu i poza nimi do ex-sowieckiej republiki Birobidżanie , która próbuje skoncentrować syjonistów w zachodniej części Związku Radzieckiego!) mówią w jidysz, który jest mieszanką języków narodowych.
Natomiast ” Kultura jidysz „, zawiera elementy skradzione z wszystkich podbitych przez syjonistów państw. Przybywający do Izraela emigranci szybko uczą się hebrajskiego, aby uzasadnić istnienie „państwa żydowskiego” ,choć wiadomo ,że żaden chazar nie mówił po hebrajsku.
Tacy kłamcy jak Elie Wiesel czy Serban Leibovici to syjonistyczni komuniści.
Naczelny rabin Mojżesz Rosen przyznaje ,że Serban Leibovici komunistyczny syjonista, uczestniczący w Światowym Kongresie Syjonistów (który odbył się w Montreux w 1948 roku) :” … używa tylko języka jidysz, i tylko ten język Serban mógł znieść.”
Syjoniści zaatakowali Europę Środkową i Wschodnią, w 1830 roku, jako „Żydzi”, realizując różne scenariusz ,które celowo nazywali „judeo- projektami” : „judeo-bolszewicy”, „rewolucja judeo-węgierska”, „judeo-komunistyczna”, „Judeopolonia” itd.
Wymawiano narodom mit żydowskiej ekspansji… Wymownym faktem jest liczebność przetrzebionego narodu żydowskiego , spójrzmy na upadłe cmentarze sefardyjskie i rozkwitające cmentarze aszkenazyjskie !
Jeszcze bardziej uderzające są twierdzenia amerykańskiego psychologa Kevina MacDonalda: „Zdecydowana większość Żydów (Syjonistów), w USA to aszkenazyjscy Chazarzy”.
„Amerykańscy imigranci (syjoniści) są unikatową grupą okultystystów, przejawiających swą wrogość wobec kultury chrześcijańskiej, islamu, judaizmu i innych religii zakorzenionych w kulturze Ameryki… Ludzie Ci agresywnie próbują dokonywać zmian prawnych, kulturowych i religijnych …”
Syjonista i mentor Hitlera :Ford, w swojej książce: „Międzynarodowy Żyd” ,pisze: „Stany Zjednoczone sprowadziły w ciągu czterdziestu lat 3,5 miliona imigrantów z silnym poczuciem tożsamości i mówiących w jidysz.”
Syjoniści mieli ogromny wpływ na społeczeństwo amerykańskie, w szczególności w zakresie zniesienia religijnego życia publicznego, działania te rozpoczęły się w latach 1899-1900, gdy próbowali usunąć słowo „chrześcijanin ” ,”buddysta” i „wyznawca” … z życia publicznego.
Syjoniści kreowali i kreują aktywne formy nietolerancji religijnej, wprowadzając podział i nienawiść społeczną.
Henry Ford, opublikował swoją książkę w 1920 roku. W ciągu czterech dekad Ameryka przyjęła (1880/1920) 3,5 miliona imigrantów ,z większości z nich kreując idealne narzędzie europejskiego przewrotu.
To z amerykańskich pieniędzy finansowano Lwa Trockiego, Lenina, Stalina, Hitlera … Rewolucje Październikową, I i II wojnę światową, przejęcie Palestyny, powstanie i upadek komunizmu , kapitalizmu … To oni kreowali przewroty w Polsce i Rumunii na przełomie 1989/1990 roku … Robili to kreując ataki na państwa narodowe i tworząc mit użytecznego antysemityzmu…
Posłuchajcie „anty-obywatela” i oszusta Szymona Wiesenthala, który krzyczał i żądał na Akademii Rumuńskiej usunięcia słowa Żyd z powszechnego słownictwa, ponieważ rzekomo obraża to Żydów ?!
Jest to cicha forma przemiany Żydów w syjonistów , ale jak mało logiczna , to tak jakby próbować wytrzeć samego siebie … Ale również jednoznacznie wskazuje to na brak powiązań syjoizmu z semityzmem !!!
Dlatego też, w celu poszanowania prawdy historycznej i poszanowania języka „hebrajskiego” , Żydów , narodów semickich , nie narażamy Palestynczyków … Na ataki fałszywej flagi syjonizmu …
Talmudyści (wyznający idee Talmudu babilońskiego), Kabaliści to międzynarodowa banda okultystów wykorzystująca zawiłości historyczne do własnych celów.
http://ligaswiatowa.hvs.pl/prawda-w-oczy-kole-syjonisci-to…/
Uniwersalnym pomysłem ich działań, jest wykorzystanie starożytnej religii w celu ochrony swoich interesów , przy jednoczesnej kreacji nieanwiści do prawdziwych Żydów , tak aby tarcza ochrona objęła wszystkie formy ich nielegalnych działań …
I proszę was nie słuchajcie Owsiaka, Kaczyńskiego czy Komorowskiego ,nie wystawiajcie żadnych lampek w oknach ! Dlaczego ? Omówiłem to w temacie Halloween :
http://ligaswiatowa.hvs.pl/poganskie-korzenie-halloween/
Liga Świata
Dydymus
sobota, 30 stycznia 2016
piątek, 29 stycznia 2016
Rasa – oznacza biały i czysty ten z początku
Tabula rasa (w języku łacińskim) czyli białe czyste początkowe dziewicze światło do którego należą Da’Aryjcy, Ha’Aaryjcy, Swietorusy i Rasjeny te cztery narody różniące się kolorem tęczówki oka zależnej od spektrum słońca na planecie jakiej zamieszkiwali na której rozwijał się konkretny naród. Przybyli tu na Migdrad-Ziemie z gwiazdozbioru Wielkiej i Małej Niedźwiedzicy, Lwa, Łabędzia i Kasjopei.
Źródło artykułu
Da’Aryjcy mają srebrny/szary kolor tęczówki oni byli dowódcami i zawodowymi żołnierzami naród wojowników do dzisiaj znamy powiedzenie że zabójca miał zimne stalowe oczy to ich negatywna cecha bezwzględnych wojowników z narodu Da’Aryjców
Ha’Aryjcy byli naukowcami, uczonymi , duchownymi (kapłanami) wyróżniał ich zielony kolor oczu.
Swietorusy posiadali niebieski kolor tęczówki i byli mistrzami, którzy tworzyli dobra materialne, infrastrukturę, doskonaląc pozostałych członków Rasy.
Rasjeni mieli ciemnobrązowy kolor tęczówki byli mediatorami dyplomatami zajmowali się relacjami wzajemnymi o obrębie wszystkich czterech narodów. Zajmowali się też handlem i komunikacją miedzy ludźmi i z tworami z innych cywilizacji.
Rasa potrzebuje wszystkie cztery Narody aby społeczeństwo mogło się doskonalić i rozwijać. Da’Aryjcy i Ha’Aryjcy są nazywani Aryjcami (Ariami), Swietorusy i Rasjeny nazywani są Słowianami.
Rasa po przylocie na Midrad-Ziemia zasiedliła kontynent na biegunie północnym elektromagnetycznym, dzisiaj przesuniętym o 15 o gdzie panował łagodny tropikalny klimat kontynent nazwali Da’Aria znany jest też pod innymi nazwami jak Arktyda, Arktagia. Obok mapa skopiowana w roku 1595 r. ze ściany w piramidzie egipskiej , która pokazuje kontynent przed katastrofą po upadku kawałka Leli części jednego z trzech księżycy rozbitego w wojnie z Szarakami na który zainstalowali swoje bazy wypadowe. Wolność kosztowała zagładę kontynentu.
Da’Arie charakteryzował łagodny klimat i doskonałe warunki życia cztery Narody zasiedliły to jądro planety i każdy z nich zajął oddzielną prowincje Swag, Hara, Raje, Tula oddzielone czterema rzekami jak na mapie powyżej centrum stanowiła wyspa na jeziorze ze świątynią poświęcona Najwyższemu Twórczej Sile” Ra-M-Ha z umieszczona na szczycie swastyką jak na świątyniach w Himalajach.
Z czasem pozwolono na osiedlenie się innych Narodów czerwonoskórzy Majowie, Aztekowie, inne plemiona Ameryki Północnej narody Rosji, Alaski i Kandy.
Według porozumienia wydzielono terytorium Afryki na zamieszkanie czarnoskórych którzy w wyniku wojny ze Słowiano-Ariami utracili swoją planetę którą unicestwiono. Wyraziliśmy zgodę na osiedlenie się ludów o żółtym kolorze skóry, którzy byli naszymi sprzymierzeńcami w międzygalaktycznej wojnie jak Chińczycy, Koreańczycy, Japończycy. Wyznaczając im najbardziej przyjazne terytoria z dobroci serca zamieszkali terytoria najbliższe ich natury i przyjazne jako dzieci przyrody. Oderwani od natury ulęgają demonizacji co nasi wrogowie wykorzystują narzucając technokracje, przeciągnęli ich na swoją stronę szczując przeciwko białej rasie. Nasza litość została wynagrodzona niestety mają oni krótką pamięć o zobowiązaniach które na siebie przyjęli i swoim rodowodzie Narodu do jakiego należą pokrzyżowali się z Słowiano–Ariami co widać po kolorze tęczówki, skóry, włosach.
Każdy Słowiano-Arian powinien stać na straży czystości swojej Świętej Białej Rasy oraz u rozwoju danego potomstwa. Zaprzestania zawierania małżeństw mieszanych pomiędzy białymi a czarnymi, czerwonoskórymi, żółtymi. Stworzone mity przez Syjonistów że z małżeństw mieszanych mamy dzieci silne i zdrowe a krzyżówki wzmacniają naszą białą Rasę jest wierutną bzdurą. W małżeństwach mieszanych ulega deformacji kompleks genetyczny i dziecko z takiego związku jest słabsze biologicznie co zwiększa jego zachorowalność i śmiertelność niemowląt. Wyjątkowo wybuchowa mieszanka różnych chorób powstaje z małżeństw czarno-białych. Akcja mieszania małżeństw jest zabójcza dla wszystkich narodów co jest zaplanowanym cichym ludobójstwem na skalę międzynarodową pod egidą Syjonizmu.
Musimy zaprzestać respektowania fałszywych zasad życia narzuconych nam przez „twory” a żyć według naszych zwyczajów i kultury Słowiano-Ariów. Dlatego potrzeba odbudować cztery narody w czystej formie. Zaprzestać, korumpowania, deprawacji naszych kobiet z którymi naśladując rozwiązłą Amerykę odbywamy liczne stosunki nie znając praw telegonii naszych przyszłych żon, które będą nam rodziły dzieci ułomne fizycznie i psychicznie. Kobieta która odbyła stosunek z pięcioma różnymi mężczyznami jest bezużyteczna dla rodziny Rodu i Narodu.
Zwracamy się z apelem o czystość i dbałość odbudowy rodziny, szacunku
ochrony dla kobiety. Rodzina jest podstawą Rodu a Rody tworzą Naród,
Narody Państwo. To odwieczne prawo, które zostało naruszone i ponosimy
tego konsekwencje degradacji społeczeństwa na każdym kroku.
Nie żyje się według praw jakie stworzyli tu na Ziemi twory sił demonicznych podobni do ludzi by pozbawić was woli lecz żyjemy według odwiecznych praw kosmosu ustanowionych przez naszego stwórcę Najwyższego Ra-M-Ha „Twórczą Energie” .
Ryszard Dąbrowski
Źródło: Internet, różne
Źródła:
-
vo-lad-i-mir.narod.ru
-
old-church.ru/forum/
-
Collegiate Dictionary Naśmiewca
-
Wykłady Kolovrat
-
Wykłady Vedagora
-
et.al
czwartek, 28 stycznia 2016
Kalendarz Majów pochodzi od prastarego kalendarza Słowian sprzed 20 tysięcy lat
Źródło: Internet
Jeszcze niedawno na hasło Kalendarz Majów myślało się o 2012 roku i tym co się stanie gdy dobiegnie jego kres, okazuje się jednak,
że ów niezwykły wytwór starożytnej astronomii miał dużo starsze
pochodzenie, prowadzące do Starożytnych Słowian.
Pierwszy hipotezę słowiańskiego
pochodzenia astronomicznej wiedzy Majów zaproponował profesor Timothy
Snyder z Uniwersytetu Yale. Jego zdaniem Majowie nie byliby w stanie
stworzyć tak dokładnego kalendarza i kapłani tego ludu otrzymali tę
wiedzę od innej zaawansowanej cywilizacji, którą nazwał "przodkami
Słowian".
Podobnie uważa dr David Gryunver z
Uniwersytetu Columbia, który stwierdza, że kalendarz Majów jest tak
dokładny, że nie wystarczyłoby nawet 10 tysięcy lat szczegółowych
obserwacji astronomicznych, jego zdaniem potrzeba dziesiątki tysięcy
lat.
Te hipotezy są trudne do udowodnienia
bez odpowiednich dowodów, ale wiemy przecież, że pierwsi mieszkańcy
Ameryki Północnej i Południowej, byli ludzie, którzy przeszli przez
Cieśninę Beringa, właśnie z obszaru dzisiejszej Rosji. Oznacza to, że
przybyli z obszaru, który należał do Słowian, co może stanowić pewną
poszlakę.
To raczej nie przypadek, że Kościół
Katolicki jest tak przywiązany do kalendarza, który sam ustanowił. Na
dodatek podbijając plemiona słowiańskie, siepacze pierwszych chrześcijan
wybijali tradycję naszych przodków tak, że do dzisiaj prawie nic już
nie zostało i cała starożytna wiedza została zapomniana tak bardzo, że
odkrywamy ślady własnego kalendarza w czymś co cały świat zna jako
złowrogi kalendarz Majów.
O trzecim oku i nie tylko
Tym razem nieco mniej naukowo,
psychologicznie, ale za to… nienormalnie. 95% ludzi na Ziemi postrzega
świat normalnie- za pomocą pięciu zmysłów fizycznych- pozostałe 5%
ludzkości, albo jeszcze mniej widzi nienormalnie, to znaczy za
pośrednictwem dodatkowego, „szóstego” zmysłu.
Tak się składa, że jestem akurat przykładem
osoby, która potrafi korzystać z daru trzeciego oka. Jak zaznaczyłem,
nie będę w tym artykule dociekać natury jego działania. Chciałbym
natomiast napisać w jaki sposób widzę rzeczywistość mając aktywowany
szósty czakram.
Zanim przejdę do podzielenia się z Wami
moimi doświadczeniami powiem, że postrzeganie pozazmysłowe polega na
dostrzeganiu tego, czego pięć zmysłów nie „chwyta”. Wyobraźmy sobie
ekran komputera. Obraz, który widzimy, to zaledwie zdekodowana
informacja- ciąg zer i jedynek- którą komputer przetwarza w konkretny
wizerunek na monitorze. „Szósty zmysł” pozwala na dotarcie do danych
ukrytych, np. do charakteru danego człowieka, jego podświadomości,
myśli, a nawet umożliwia zbadanie, kim dana osoba była w poprzednim
wcieleniu.
Oczywiście proszę nie myśleć, że to wszystko
można zobaczyć ot, tak po prostu. Im bardziej złożona kwestia, tym
trudniej ją dostrzec, chociaż ja bardzo często potrafię ujrzeć wiele
rzeczy naraz: cechy charakteru, energetykę ( to raczej się czuje ), a
nawet poprzednie wcielenie. Im lepiej zna się daną osobę osobiście, tym
łatwiej w nią „wejść”. Dlaczego? Ponieważ chodzi tutaj o głównie o
czucie ( pomaga też przedmiot należący do danego człowieka ). „Szósty”
zmysł jest niezwykle delikatną sprawą, ponieważ żeby cokolwiek zrozumieć
za pomocą trzeciego oka, trzeba najpierw poczuć.
Po raz pierwszy przebudzenia trzeciej czakry
doświadczyłem w dosyć niespodziewanych warunkach. Otóż podczas wizyty w
uczelnianej bibliotece zauważyłem grafikę, na której widniały zdjęcia
wykładowców akademickich. Obok fotografii sporządzono notatkę dotyczącą
specjalizacji poszczególnego profesora, jednak gdy podszedłem do
broszury zakryłem dłonią zakryłem opisy. I wtedy stało się coś
nieoczekiwanego. Przyglądając się twarzom uczonych, ku mojemu
zdziwieniu, mogłem określić dziedzinę, w jakiej specjalizowały się
konkretne osoby.
Uznałem, że stu procentowa skuteczność nie
może być dziełem przypadku, lecz w tamtym czasie kompletnie nie
wiedziałem o co w ogóle chodzi. Niemniej jednak, od wspomnianego
zdarzenia zaczęły towarzyszyć mi różne dziwne odczucia. Zauważyłem, że
bez problemu wyczuwam czyiś stan energetyczny, sposób myślenia, a także
podejście, stosunek do otaczającego świata. Teraz, kiedy piszę te słowa
mam problem z dobraniem odpowiednich wyrazów, ponieważ w rzeczywistości
pozazmysłowej nie istnieją pojęcia, a informacje napływają praktycznie
momentalnie. Zrozumienie sytuacji jest już nieco skomplikowane, bo
pobrane przeze mnie dane zostają przefiltrowane przez filtry, czyli:
poglądy, wyobrażenia itd. W jasnowidzeniu należy zatem postępować
ostrożnie, ale też poza przyjętymi programami, które w sobie nosimy.
Niestety, gdy przychodzi do wysłowienia się, to pojawia się
niejednokrotnie olbrzymi dylemat.
Dzięki swoim przeżyciom wiem, dlaczego Budda
nigdy nie odpowiadał na pytania. Jeżeli naprawdę chcesz poznać prawdę,
musisz się w sobie „zakorzenić”. Prawd bowiem jest wiele, a każda osoba
ma pełny dostęp tylko i wyłącznie do własnej. Okres wzmożonej
wrażliwości na energie otoczenia trwał u mnie przez całkiem długi czas-
kilka lat- i nie wspominam go wcale dobrze. Przekonałem się, że ludzie
pod względem rozwoju duchowego są głęboko w lesie i rzadko kto dysponuje
choćby odrobiną świadomości.
Prawdziwy rozwój widzenia ponad mózgiem
nadszedł około trzech lat temu. Okazało się, że zdolności, jakie
aktywowały się we mnie przeszły moje oczekiwania. Potrafiłem sprawdzić
jaką ocenę otrzymałem z egzaminu, miałem wizje dotyczące przyszłości,
które potwierdzały się w rzeczywistości, a już w ogóle szokiem była dla
mnie możliwość porozmawiania z Jezusem, istotami pozaziemskimi, czy
podróży w inne wymiary. Pewna mająca dar jasnowidzenia powiedziała mi
kiedyś, że wszystkie czakry mam otwarte i z wyjątkiem
czakry serca ( teraz się to zmieniło ) obracają się one w jednym
kierunku- są ze sobą zsynchronizowane. To uświadomiło mi, skąd wzięły
się u mnie zdolności parapsychiczne.
Uważam, ze każdy człowiek ma predyspozycje
do szerszego widzenia i odczuwania świata. Zwykle jest tak, że aby
aktywować „szósty” zmysł pracy w tym kierunku. W moim przypadku jednak,
wszystko stało się samo.
Cztery kroki do wolności.
the-heart-of-the-lion.tumblr.com
Cztery kroki do wolności.
1. Zidentyfikuj swe negatywne uczucia.
Pierwszą rzeczą, jaką powinieneś zrobić, to ujawnienie negatywnych uczuć, których istnienia nawet sobie nie uświadamiasz. Wielu ludzi żywi takie nie uświadamiane negatywne uczucia. Wielu jest przygnębionych, nie zdając sobie sprawy z własnego przygnębienia. Dopiero, kiedy zetkną się z radością, uzmysławiają sobie, jak bardzo byli przygnębieni. Nie można walczyć z nowotworem, jeśli nie został wykryty. Nie wytropisz szkodnika na farmie, jeśli nie będziesz wiedział o jego istnieniu. Po pierwsze zatem, musisz uświadomić sobie samo istnienie owych negatywnych uczuć. Pytasz, jakie to są uczucia? Na przykład jesteś posępny. Posępny i w złym nastroju. Nienawidzisz siebie lub masz poczucie winy. Uważasz, że życie jest bez sensu, czujesz się urażony, nerwowy, spięty. Wejdź najpierw w kontakt z tymi uczuciami.
2. Zaakceptuj, że są one w tobie, a nie na zewnątrz, w świecie.
Po drugie, musisz zaakceptować fakt, że uczucia te istnieją w tobie, a nie na zewnątrz ciebie. Wydaje się to czymś banalnie oczywistym. Ale czy jest tak na pewno? Wierzcie mi, że nie. Ludzie mają doktoraty z filozofii, są rektorami uniwersytetów, ale często nie są w stanie tego pojąć. W szkołach nie uczono ich, jak żyć; uczono wszystkiego innego, ale nie tego. Negatywne uczucia istnieją w tobie, nie w otaczającej cię rzeczywistości. Nie trudź się, by ją zmieniać. To przecież szaleństwo! Nie próbuj zmieniać innych. Marnujesz czas i energię. Nie próbuj zmieniać współmałżonka, szefa, przyjaciela, wroga i wszystkich pozostałych. Nie musisz zmieniać niczego. Negatywne uczucia są w tobie. Nikt na świecie nie jest w stanie cię uszczęśliwić. Nic na świecie nie jest w stanie zranić cię lub skaleczyć. Nie ma takiego zdarzenia, takich warunków, sytuacji czy osoby. Nikt ci tego nie powiedział? Mówili wręcz coś odwrotnego. Teraz wiesz, dlaczego tkwisz w tym chaosie. Teraz możesz zrozumieć, dlaczego pogrążony jesteś we śnie. Nigdy ci tego nie powiedziano. Ale jest to przecież samo przez się zrozumiałe.
Przypuśćmy, że deszcz przerwał ci miłą wycieczkę. Kto fakt ten przeżywa negatywnie? Deszcz czy ty? Co jest przyczyną tego negatywnego uczucia? Deszcz czy twoje nastawienia?
Kiedy uderzasz się kolanem w stół, stół ma się dobrze. Zajęty jest realizowaniem tego, do czego został powołany – do bycia stołem. Ból jest w twoim kolanie, nie w stole. Mistycy wciąż próbują nam przekazywać, że rzeczywistość, która nas otacza, jest najzupełniej w porządku. Problemy tkwią nie w tej rzeczywistości, znajdują się one wyłącznie w ludzkich umysłach. Sama rzeczywistość jest pozbawiona problemów. W czym miałby znajdować się problem? Nie ma żadnego problemu. Ty jesteś tym problemem. To ty stworzyłeś problemy. Utożsamiłeś “ja” z “mnie” i to właśnie jest ten problem. Uczucie to jest w tobie, nie w rzeczywistości.
3. Nie traktuj ich jako integralnej części “ja”, są one bowiem czymś przejściowym.
Po trzecie, nie identyfikuj się z tym uczuciem.
Nie ma ono nic wspólnego z “ja”. Nie określaj istoty swego “ja” w kategoriach tego uczucia. Nie mów: “Jestem przygnębiony”. Jeśli byś powiedział: “To jest przygnębienie”, byłbyś bliższy prawdy.
Gdy powiesz: “Depresja jest we mnie”, to postępujesz właściwie tak, jak gdy stwierdzasz: “Posępność jest we mnie”.
Ale niemądrze czynisz, gdy powiadasz: “Jestem posępny”, gdyż definiujesz siebie w kategoriach uczucia. Jest to twoje złudzenie, błąd. Jest w tobie – akurat teraz – przygnębienie, rozgoryczenie, ale zostaw je w spokoju, niech sobie będą. Na pewno miną. Wszystko mija, wszystko. Twoje depresje i wzloty nie mają nic wspólnego z twoim szczęściem. Są punktami na drodze zataczanej przez wahadło twego losu. Jeśli szukasz silnych wrażeń i dreszczu emocji, przygotuj się na depresję. Czy pragniesz zażyć swego narkotyku? Przygotuj się więc, że po jego zażyciu będziesz miał kaca. Ruch wahadła w jedną stronę nieuchronnie pociąga za sobą ruch w przeciwną.
Zjawisko to nie ma nic wspólnego z “ja”, nie ma nic wspólnego ze szczęściem. Odnosi się to do “mnie”.
Psychologowie mówią nam, jak ważne jest poczucie przynależności. Gadanie! Dlaczego miałbyś chcieć przynależeć do kogokolwiek? To już nie ma teraz znaczenia.
Jeden z moich przyjaciół opowiadał mi, że istnieje taki afrykański szczep, w którym kara śmierci polega na ostracyzmie społecznym. Jeśli wyrzucą cię z Nowego Jorku lub z jakiegokolwiek miejsca twego zamieszkania, nie umrzesz. Jak to się dzieje, że ci Afrykanie umierają? Ponieważ uczestniczą w zbiorowej głupocie ludzkości. Sądzą, że nie należąc nigdzie, nie będą w stanie żyć. Podobnie mniema większość ludzi. Są przekonani, że muszą gdzieś należeć. Ale ty nie musisz przynależeć do nikogo ani do niczego, do żadnej grupy. Nie musisz być nawet zakochany. Kto ci wmówił, że musisz być zakochany?
To, czego potrzebujesz, to wolność. To, czego potrzebujesz, to kochać. I taka jest twa natura. A z tego, co mi mówisz, wynika, że chcesz być pożądany. Chcesz być oklaskiwany, atrakcyjny, chcesz, by stadko małych małpek za tobą się uganiało. Marnujesz swoje życie. Obudź się. Nie potrzebujesz tego. Możesz trwać w błogim szczęściu i bez tych atrakcji.
Społeczeństwo nie będzie uszczęśliwione tym, co mówię, ponieważ – jeśli to zrozumiesz i otworzysz oczy – staniesz się dla niego zagrożeniem. Jak to możliwe, by kontrolować osobę taką, jak ty? Nikogo nie potrzebuje, nie boi się krytyki, nie dba o to, co o niej myślą i co o niej mówią. Przecięła te wszystkie sznureczki, za pomocą których nią sterowano. Nie jest już kukiełką. To niesie zagrożenie. Takiej osoby najlepiej się pozbyć. Mówi prawdę. Stała się nieustraszona. Przestała być ludzka. – Właśnie ludzka! Proszę, cóż za paradoks: w końcu przecież stała się istotą ludzką! Wydarła się ze swego zniewolenia, wydobyła się z wiezienia.
Nic nie usprawiedliwia negatywnych uczuć. Nie ma na świecie takiej sytuacji, która usprawiedliwiałaby ich podtrzymywanie. Wszyscy mistycy zdarli sobie gardła, by to nam powiedzieć. Ale nikt ich nie słucha. Uczucia negatywne są w tobie. W Bhagawad-Gicie, świętej księdze hinduizmu, Pan Kriszna mówi do Arjuny: “Rzuć się w wir bitwy, ale serce twe niech trwa wśród kwiecia lotosu, u stóp Pana”. Cudowna sentencja. Aby osiągnąć szczęście, nie musisz robić nic. Mistrz Eckhart powiedział bardzo pięknie: “Boga nie osiąga się w procesie dodawania duszy czegokolwiek, ale przez odejmowanie”. Aby być wolnym niczego nie rób, ale coś odrzucaj. Wówczas będziesz wolny.
4. Zrozum, że kiedy ty się zmienisz, zmieni się wszystko.
Po czwarte: Jak zmieniać wszystko? Jak zmieniać siebie?
Musisz wiele rzeczy zrozumieć, a właściwie jedną rzecz, którą można wyrazić na wiele sposobów.
Wyobraźcie sobie pacjenta, który idzie do lekarza i mówi mu, na co cierpi. Doktor odpowiada:
– Rozumiem pańskie symptomy. Wie pan, co zrobię? Zapiszę lekarstwo dla pana sąsiada.
Pacjent odpowiada:
– Dziękuje, bardzo dziękuje. To bardzo poprawi moje samopoczucie.
Idiotyczne to, prawda? Ale właśnie tak czynimy. Osoba pogrążona we śnie sądzi, że poczuje się lepiej, jeśli zmieni się ktoś inny. Cierpisz, bo śpisz, ale myślisz sobie: “Jakże piękne byłoby życie, gdyby ktoś inny się zmienił. Jakże piękne byłoby życie, gdyby zmienił się mój sąsiad, żona, szef”.
Zawsze chcemy, by dla naszego dobrego samopoczucia zmienił się ktoś inny. Ale czy nigdy nie pomyśleliście, co by się stało, gdyby rzeczywiście twój mąż, twoja żona się zmienili? Byłbyś równie bezradny jak przedtem, równie nie przebudzony jak dotąd. Ty jesteś tym, który ma się zmieniać, który musi zażyć lekarstwa. Twierdzisz: “Czuję się dobrze, bo świat jest w porządku.” Błąd! Świat jest w porządku, ponieważ ja czuję się dobrze. Tak twierdzą wszyscy mistycy.
Anthony de Mello
środa, 27 stycznia 2016
Rozmowy z innym światem
Grupa osób skupionych wokół Laury Knight-Jadczyk
nawiązała kontakt z osobami "nie z tego świata" już kilkanaście lat
temu. W lipcu 1994 roku zgłosiła się do niej cywilizacja, która przesyła
informacje pochodzące z konstelacji Kasjopeja.
Foto: Onet
Środek nocy. Śnisz i nagle dotyka Cię gwałtowne przebudzenie. Nieznana siła unosi Twoje plecy do pozycji siedzącej. Uczucie paraliżu przejmuje całe ciało, masz wrażenie, że go nie znasz, że jesteś gościem we własnej głowie. Nie masz władzy w członkach, coś z zewnątrz nimi kieruje. W głowie słyszysz szum masowo napływających informacji i myśli. Żadna z nich nie należy jednak do Ciebie. Przez ciało przepływa tajemnicza energia. Zdarzenie trwa niezwykle krótko, może kilkanaście sekund. Opadasz ciężko na poduszki, za Tobą wyczerpujące i intensywne doświadczenie. Tempo oddechu jest szybkie, jak po przebiegnięciu dużej odległości sprintem. Mimo wszystko to wrażenie dość przyjemne i pozytywne… Być może przed chwilą odbyłeś pierwszy kontakt z wyższym bytem w ramach channelingu.
REKLAMA
Przekaz Kasjopejan
Kontakty z wybitnymi osobami leżą w kręgu
zainteresowań wielu osób. Porozumienie z pozaziemskimi cywilizacjami
również znajduje się w sferze naszych poszukiwań, cieszy się uwagą
badaczy oficjalnej nauki. Podczas gdy my poszukujemy dróg poznania,
pewni ludzie już od dawna komunikują się z istotami pozostającymi o
milowy krok przed nami. Ich poziom intelektualny przewyższa nasz tok
rozumowania o wiele tysięcy lat. Grupa osób skupionych wokół Laury
Knight-Jadczyk nawiązała kontakt z osobami "nie z tego świata" już
kilkanaście lat temu. W lipcu 1994 roku zgłosiła się do niej
cywilizacja, która przesyła informacje pochodzące z konstelacji
Kasjopeja.
Są to istoty, które utraciły swoją fizyczną formę,
by połączyć myśli w jeden zbiorowy intelekt. Kasjopejanie w swoich
przekazach dostarczyli wiele informacji na temat przerażających spraw,
które mają miejsce na Ziemi. Skutkuje to odmiennym spojrzeniem na
kwestie metafizyki. Kasjopejanie uważają, że Ziemia jest miejscem walki
między dwoma siłami - istotami Służenia Innym, do których należą i
upowszechniają ich filozofię oraz siłami Służenia Sobie. Wspominają
również o fali, która ma uderzyć w naszą planetę w roku 2012, efektem
której będzie zmiana obecnego środowiska na płaszczyźnie duchowej.
Owocem tych przemian ma być przewartościowanie ludzkiego życia. Zanim do
tego dojdzie Ziemię dotkną liczne kataklizmy.
Kasjopejanie mają inne spojrzenie na historię
ludzkości. Wedle ich przekazów, ciało człowieka to wynalazek genetyczny,
który pochodzi z gwiazdozbioru Oriona. Początkowo żyliśmy w stanie
rozkoszy aż do momentu, kiedy istoty z Oriona skłoniły ludzi do
przejścia w ciało, które teraz posiadamy. Formę tą wynaleziono, by
produkować energię z negatywnych emocji, która stanowi ich pożywienie.
Istoty te kreują rzeczywistość o charakterze hierarchicznym. Na szczycie
tej drabiny znajdują się Orionidzi o wyglądzie zbliżonym do ludzi.
Niżej usytuowane są Jaszczury, a na ostatnim
szczeblu tzw. Szaraki, cybergenetyczne istoty, które są sterowane przez
Jaszczurów. Dla oczu człowieka pozostają one niewidzialne. Można je
dostrzec dopiero w światach astralnych. Przekazy przedstawicieli
konstelacji Kasjopeja zawierają informacje na temat władzy na Ziemi.
Wedle nich oficjalne rządy na naszej planecie to tylko marionetki
tajnego rządu, który kieruje politykami za sprawą technologii
dostarczanej przez kosmitów. Działanie to przynosi korzyści dla dwóch
zainteresowanych stron. Niekoniecznie wiąże się z pożytkiem dla
ludzkości.
Misja Plejadian: przebudzenie ludzkości
Jedna z bardziej znanych pozaziemskich cywilizacji
nosi nazwę Plejadian. Są to istoty pochodzące z naszej przyszłości.
Buntownicy z natury. Kolektyw energii z Plejad. Członkowie Świetlanej
Rodziny. Po raz pierwszy przemówili w roku 1988, kiedy ich kolektyw
liczył około 60 istot. Od tego czasu ich grono się poszerzyło. Dziś
stanowi ponad 100 osób zarówno w postaci fizycznej, jak i nie fizycznej.
Wbrew temu, co się powszechnie sądzi na ich temat, nie pragną zasiać w
naszych duszach i sercach strachu, ale po prostu informować o tym, co
dotyczy ludzi. Ich intencją jest, byśmy działali nie pod osłoną
ciemności, a w świetle. Informacje zawarte w przekazach Plejadian
dotyczą duchowego przebudzenia ludzkości, które dokona się w 2012 roku.
Nastąpi wówczas przejście z negatywu III do pozytywu IV.
Plejadianie uważają, że Ziemia jest realizacją
zamysłu o stworzeniu Żyjącej Biblioteki - ogromnego centrum informacji.
Rezultatem tego jest urozmaicona flora i fauna, reprezentacja
świadomości pochodzących z wszechświata. Człowiek funkcjonuje w niej
jako karta biblioteczna, która umożliwia dostęp do owych informacji.
Według tej cywilizacji to ludzie są złą karmą Ziemi. Celem Plejadian
jest uzdrowienie człowieka, co będzie skutkowało uzdrowieniem ich
cywilizacji. Od naszego losu zależy bowiem egzystencja innych
cywilizacji funkcjonujących we wszechświecie. Powiązania te przypominają
związki pomiędzy elementami tej samej układanki czy efekt domina. W
naszych rękach leży los wszechświata.
Przekazy Plejadian dotyczą również tego, co czeka danego człowieka, "kanał" w najbliższym czasie. Zależy to od indywidualnego rozwoju
duchowego każdego z nas. Poprzez intensywną pracę nad sobą, medytację
możemy stać się "lepszymi ludźmi". Oczywiście, kwestia ta nie dotyczy
wszystkich ludzi. Rozwój doprowadzi do transformacji ludzkości i naszej
planety, kiedy to nastąpi przemiana w świadomości ludzi. Nie każdy
będzie miał jednak możliwość przejścia do IV wymiaru. Osoby, które
osiągną ten wyższy poziom rozwojuduchowego mogą być jednak traktowane przez resztę społeczeństwa za nawiedzone, utożsamiane z wysłannikami szatana.
Istoty Służące Sobie wiedzą, co nas czeka i nie
patrzą na owe przemiany z optymizmem. Będą stawać wobec nich murem,
podejmą walkę, co będzie skutkowało konfliktem na skalę światową. Będą
jawić się jako nasi bogowie, co w tej wyjątkowej sytuacji może skutkować
pojawieniem się nowych wierzeń i obiektów kultu czy czci. W efekcie
mogliby dalej manipulować masami i zyskać ogromny zastrzyk energii. Do
IV wymiaru nie przejdą wszyscy, ponieważ, jak twierdzą Plejadianie,
przed nadchodzącą przemianą zniknąć musi część ludzkości, która stoi na
drodze do podniesienia wibracji dla Ziemi. Wiąże się to z wojną i
kataklizmem. Śmierć będzie znakiem oczyszczenia. Zmiana nie będzie
przebiegała w wolnym tempie, nastąpi gwałtownie, jednego dnia. Nagle z
powierzchni ziemi zniknie grupa 20 milionów ludzi.
Proces ten doprowadzi do stworzenia nowej Ziemi, na
której dominować będą uczucia wyższe, pozytywne takie jak szacunek,
miłość. Aby zbudować nowy porządek oparty na współpracy konieczna jest
drastyczna likwidacja dotychczasowych praktyk, w których człowiek
występuje w roli zlęknionej ofiary. Wobec nadchodzącej tragedii
zjednoczymy się w sile. Życie jakie dotychczas znaliśmy ulegnie
całkowitej metamorfozie. Swojski świat, nasze plany, wszystko, czym
teraz żyjemy, zniknie. By wygrać musimy ukierunkować nasze życie na
rozwój ducha, pozbyć się lęku na rzecz miłości i światła. Powinniśmy
sobie uświadomić, jak bardzo wyjątkowi i wartościowi jesteśmy,
wykształcić w sobie szacunek do fizyczności i emocji, które są naszymi
skarbami. Nie wolno nam zapominać o tym, że nasze ciało jest kluczem do
odpowiedzi na wiele pytań. Doświadczając fizyczności, nie możemy jednak
odsuwać w niepamięć fakt, że wszyscy jesteśmy duchowymi istotami.
Channeling od kuchni
Przeszli przez liczne ludzkie wcielenia i
zgromadzili przy tym odpowiednią ilość doświadczeń. Po zbalansowaniu
własnej karmy i przerwaniu cyklu reinkarnacji osiągnęli ostatecznie
zjednoczenie z Bogiem. Wniebowstąpieni mistrzowie. Jako wyzwolone istoty
duchowe kontaktują się ze światem doczesnym za pośrednictwem swoich
wysłanników. Dyktują im przesłania, przekazując je światu…
Wniebowstąpieni mistrzowie, obok nich także Plejadianie, Kasjopejanie i
Ra, wszyscy podają się za wysłanników światła czy też przewodników
duchowych. Istoty te, skrywające się pod różnymi nazwami, łączy
tajemniczo brzmiące zjawisko - channeling.
Schemat komunikacji interpersonalnej w swojej
najprostszej wersji obejmuje trzy elementy: nadawcę, komunikat i
odbiorcę. Nie inaczej jest w przypadku porozumiewania się
transcendentnych istot z ludźmi żyjącymi na ziemi. Ośrodek emisyjny w
postaci bądź to Jezusa, bądź aniołów wysyła swoje przesłanie do
odbiorców na planecie przez wyznaczony uprzednio kanał. Nie jest to
kanał w powszechnym rozumieniu, choć termin ten zaczerpnięto z dobrze
nam znanych kanałów telewizyjnych czy radiowych. W tym przypadku kanałem
pośredniczącym między istotą znajdującą się na innym poziomie ludzkich
doświadczeń i zmysłów, a człowiekiem na ziemi jest osoba znajdująca się w
transie. Możliwy jest również stan tak zwanej zaburzonej świadomości,
porównywalny z opętaniem przez demona. Ofiara opanowana przez owego
czarta mówi innym (nie swoim) głosem. W ramach doświadczeń channelingu,
co ważne, podejmujemy dobrowolną decyzję i wyrażamy zgodę na wejście do
naszego ciała obcego bytu. Zazwyczaj istoty te są do nas przychylnie
nastawione.
Byt niematerialny wybiera właściwą osobę, by móc
porozumieć się z jej umysłem. Nie potrzeba tutaj słów ani gestów tak
znaczących w komunikacji werbalnej i niewerbalnej między ludźmi.
Porozumienie następuje drogą poza zmysłami, na poziomie mentalnym.
Podświadomość człowieka zaś przekłada to na słowa. Przekazy, które
otrzymuje dotyczą treści dość ogólnych i są trudne do zrozumienia.
Trudność sprawia owym "kanałom" przełożenie ich na bardziej zrozumiałe
myśli i jasne słowa zarówno mówione, jak i pisane, czyli tzw. pismo
automatyczne. Przekaz pozazmysłowy z zaświatów pisany jest ręką medium,
ale słowa pojawiają się na papierze bez udziału świadomości osoby
pozostającej w transie. Po wyjściu ze stanu objawienia, treści przelane
na papier są niejednokrotnie dla niej zaskoczeniem.
Kolejną niedogodnością jest brak zgody fizycznego
bytu na przejęcie pełnej kontroli nad nim w czasie trwania emisji.
Gwarantem prawdziwej komunikacji jest bowiem czasowe zrzeczenie się swej
osobowości. Podczas transu władzę nad ciałem "kanału" przejmuje byt,
który używa go jako odbiornika swoich myśli. Co do zawartości
merytorycznej, przekazy zazwyczaj traktują na temat powiązań Ziemi z
kosmosem, życia teraźniejszego, zmian zachodzących na Ziemi do 2012 roku
oraz kierunku rozwoju
naszej cywilizacji przemysłowej. Transmisje wynikają z troski
nie-fizycznych bytów o klęskę ekologiczną, która dotyka Ziemię na skutek
nieograniczonej eksploatacji przez człowieka - egoistę myślącego tylko o
sobie.
Nie każda osoba może stać się posiadaczem tajemnej
wiedzy o przyszłości. Wszystko zależy od indywidualnego poziomu wibracji
osoby, która poddaje się stanowi channelingu. Im wyższy poziom człowieka, tym bardziej realna staje się wizja nawiązania kontaktu z
istotami będącymi bliżej Światła czy Uniwersum. Praktyczne wymagania co
do osoby-kanału obejmują takie wartości jak wiara, koncentracja, a także
cierpliwość i wytrwałość. Channeling to zdolność człowieka, której
każdy może się nauczyć. Poprzez osiągniecie odpowiedniego stanu umysłu
osoba może nawiązać duchową łączność z przewodnikiem. Nie potrzeba ku
temu nadprzyrodzonych zdolności czy talentów. Najtrudniej przychodzi
jednak nawiązanie kontaktu głosowego. Jest to możliwe wraz z upływem
czasu, dopiero po uprzednim dostosowaniu się istoty do naszego narządu
mowy w celu jego wykorzystania.
Po co nam kontakty channelingowe?
Odpowiedzi na to pytanie mamy kilka. Wśród nich
znajdziemy nawet tak błahy powód, jak praktyki ze względu na chęć
zaimponowania innym. Jednakże kontakt channelingowy to przede wszystkim
kontakt duchowy, który niesie ze sobą korzyści natury duchowej. Może
przyspieszyć nasz indywidualny rozwój w tej materii. Za sprawą rad i
energii płynącej z przekazów od wyższych bytów możemy nabrać spokoju
ducha, a nasze życie stanie się głębsze. Istoty, z którymi nawiążemy
kontakt, mogą być naszymi duchowymi przewodnikami, aniołami stróżami w
codziennym życiu. Oprócz tego channeling przynosi nam bonusy w postaci
wiedzy o świecie. Doświadczenie to owocuje nowymi perspektywami, zmianą
poglądów na bardziej pozytywne.
Osoby, które doświadczyły kontaktów z mistrzami, są
bardziej wyrozumiałe i kochające w stosunku do otoczenia. Odkryły swe
przeznaczenie, zaufały sobie i podejmowanym przez siebie decyzjom.
Poddały się nurtowi życia, zaznając przy tym szczęścia. Dzięki
channelingowi życie wielu ludzi uległo przemianie i nabrało sensu.
Channeling zapewnił im rozwój, o którym zawsze marzyli. Praktyki te
pomogły im odnaleźć drogę, która prowadzi do spełnienia i nie pozwalają
zbaczać z właściwej ścieżki. Efekt kontaktu zależy przede wszystkim od
owej istoty, toteż często pozostać możemy bez odpowiedzi na nurtujące
nas pytanie. Podstawowym celem mistrzów jest przygotowanie ludzi na
przejście z negatywu III do pozytywu IV, które ma nastąpić już niebawem,
bo po 2012 roku…
Otwarcie się ludzi na możliwość czerpania z zasobów
wszechświata jest powodem przełomu w ramach duchowych poszukiwań,
ponadto wyzwala w nas radość i pewność. Znajdujemy dzięki temu oparcie w
sobie, co przynosi pozytywne zmiany zarówno w nas samych, jak i w
najbliższym otoczeniu.
Ideologia channelingu
W oparciu o przekazy channelingowe, według istot z
innych galaktyk, na strukturę całego naszego wszechświata składa się 7
części. My znajdujemy się w trzeciej gęstości. Dla porządku: I wymiar
jest podstawowym wymiarem materialnym, do którego należą na przykład
kamienie. W II wymiarze znajdują się zwierzęta. Kolejny przeznaczony
jest dla istot potrafiących myśleć abstrakcyjnie, czyli ludzi. Wymiar
IV, który nieuchronnie się zbliża, jest także materialny. Następuje w
nim głębokie uduchowienie, a czas przestaje być odbierany jako
niezmienny.
To okres zmian fizyczności istot ziemskich. Dla
ludzi IV wymiar oznacza przewartościowanie ich życia. Zanim on nastanie
Ziemię dotkną kataklizmy lub, jak niektórzy mówią - koniec świata. Gdy
nadejdzie wymiar V - strefa kontemplacji - nastąpi proces zanikania form
materialnych. To obszar światła, poczekalnia, do której trafiamy po
odbyciu jednego wcielenia, a wyczekując na kolejne. Istoty pochodzące
właśnie z tego wymiaru kontaktują się z ludźmi podczas channelingu.
Przedostatnia, VI gęstość to strefa zbiorowych intelektów, w której
zanikają wszelakie atrybuty związane z fizycznością. Najwyższa
świadomość obejmuje wymiar VII, czasem nazywana jest bogiem. W ramach
tego podziału możemy jeszcze wskazać na negatywy i pozytywy tych
wymiarów. Wyróżnić można także Istoty Służące Sobie oraz Istoty Służące
Innym, jak na przykład Plejadianie, Kasjopeanie czy Ra.
Wierzyć czy nie?
Przesłania channelingowe wywołują u ludzi różne reakcje. Kwestia zaufania w stosunku do nich jest sprawą indywidualną. Racjonaliści odrzucą channeling ze względu na trudność poddania naukowym metodom weryfikacji. Dla nich będzie to tylko "wytwór chorej wyobraźni". Sprzeciw wobec treści przekazów z zaświatów podyktowany jest ograniczonymi możliwościami ludzkiego umysłu. Niektóre z nich mogą być zbyt szokujące dla odbiorcy, którego postawa życiowa ukształtowana została przez religię czy naukę. Ludzie klasyfikują owe przekazy jako bzdury, przejaw szatańskich podstępów. Zwolennicy tajemnej wiedzy zaprezentują natomiast stanowisko otwarte wobec tego, co nieznane i nienaukowe, jako kolejny wariant poznania.
Wobec tych sprzeczności należy zawierzyć sobie,
bowiem każdy z nas nosi prawdę w sobie. Odpowiedź na każde pytanie leży
gdzieś głęboko w nas. Przyjęcie channelingu za jedną z dróg poznania
wiąże się z narodzinami kolejnych pytań i wątpliwości dotyczących
prawdziwości przesłań, które niejednokrotnie wzajemnie się wykluczają i
nastręczają człowiekowi kolejnych dylematów. Najbardziej wiarygodne
przekazy pochodzą od osób, które nie operują ogólnikami, ale faktami
odnoszącymi się do przeszłości Ziemi. Nie można całkowicie odrzucać
channelingu tylko dlatego, że nauka nie ma możliwości uzasadnienia tego
typu transmisji informacji. Dlaczego? Nauka nie wyjaśniła jeszcze wielu
kwestii ze świata metafizyki, jak na przykład istnienie duszy, a w to
jednak wierzymy…
Dziwne latające istoty w Polsce
Tajemnicze latające istoty widywane był w wielu
rejonach kraju przez wiarygodnych ludzi. Nikt nie wie, czym lub kim
były. Spotkania z nimi były jednak zaskakująco realne, a czasem
szokujące. To, co przydarzyło się ludziom, o których piszemy może
przyprawiać o dreszcze. Czy spotkali oni "zwiadowców" z innego świata?
Foto: Shutterstock
W pierwszej połowie sierpnia 2011 r. skontaktował
się ze mną pan Marian B. z Zachodniej Polski, który miał do przekazania
absolutnie niezwykłą opowieść z czasów "kawalerki". Mówił, że nie ma
pojęcia, z czym zetknął się wraz z grupką przyjaciół, ale zdarzenie to
na swój sposób odmieniło jego postrzeganie świata.
REKLAMA
Było
to - relacjonował - późną jesienią 1969 r., między Pieńskiem a Lasowem
(dolnośląskie), przy granicy polsko-niemieckiej. Pan Marian był w grupie
pięciu nastolatków, którzy wracali wieczorem z kina w pierwszej wymienionej miejscowości.
- Szliśmy na skróty polną drogą, która w pewnym
momencie zbliża się do torowiska - mówił. - Zaczęliśmy dyskutować między
sobą. Nagle spojrzałem - obok nas, w odległości 3-4 metrów […] rosło
drzewo dębowe, a przy drzewku stała bardzo dziwna postać…
Relacji mężczyzny
o tym, co stało się potem wysłuchało na YouTube ponad 110 tys. osób.
Wiele komentarzy do materiału (mimo ogólnego rynsztokowego poziomu
dyskusji w internecie), wyrażało zdziwienie i zaskoczenie tym, o czym
mówił.
Anioł czy obcy?
Oto dlaczego ta historia była tak niezwykła. Po
zauważeniu postaci, którą otaczała dziwna jasność, młodzieńcy przez
chwilę się jej przyglądali. Była bardzo blisko i choć miała szarą głowę
pozbawioną jakichkolwiek szczegółów, odnieśli oni wrażenie, że istota
się im badawczo przygląda.
- Wzrostem była podobna do nas. Miała ok. 170 cm -
wspominał pan Marian. - Szara nieczytelna twarz z wyraźnie odznaczającą
się częścią twarzową i szyjną. Głowę otaczała bardzo delikatna żółtawa
poświata, natomiast dolne partie tej postaci były "osłonięte" delikatnym
odcieniem błękitu. Co bardzo ważne, kolory jasne - widoczne dla oka,
nie emitowały światła poza siebie, tj. nie oświetlały ziemi i przeszkód
mijanych przez tę istotę.
Ten ostatni fakt pan Marian miał możliwość
zaobserwować, kiedy po krótkiej konfrontacji oko w oko, piątka ruszyła w
stronę postaci, ośmielona przewagą liczebną. Dziwny "ktoś" szybko
poderwał się z miejsca i zaczął się oddalać, unosząc się niewysoko nad
ziemią.
- Pościg trwał po otwartym polu, w kierunku
torowiska - dodał. - Istota nagle skręca w prawo poprzez pojedyncze
malutkie drzewka i krzaczki, które są omijane w dość niezwykły sposób,
dzięki płynności ruchów istoty, w całkowitej ciszy. Zauważyć muszę, że
podczas pościgu czytelność kolorów była prawie niezauważalna, natomiast
dominował kolor szary. Po przyspieszeniu i ostrym skręcie w lewo,
zniknęła pod malutkim wiaduktem kolejowym.
Chłopcy sprawdzili otwór, w którym zniknęła istota.
Nie było jej tam. Nie było jej również widać po drugiej stronie, gdzie
rozciągały się tonące w mroku pola. Co to mogło być? Taka myśl jeszcze
przez długo zaprzątała głowę pana Mariana i jego kolegów, których koleje
życia układały się później bardzo różnie. Dziś żyje jeszcze dwóch
innych świadków tego zdarzenia.
Sam pan Marian był zadowolony, że po tylu latach
mógł podzielić się z innymi historią, co do której realności nie ma
żadnych wątpliwości. Tylko jak coś takiego wyjaśnić? Świadek mówił, że
odpowiedzi szukał w ufologii, wierząc, że być może był to przybysz z
kosmosu. Miał jednak świadomość, że gdyby latającą istotę zauważył ktoś
ze starszego pokolenia, niewątpliwie wziąłby ją za świętego albo anioła,
a przy nasypie kolejowym koło Lasowa stanęłaby upamiętniająca to
kapliczka…
Wielki chłop w powietrzu
Starsi ludzie niekoniecznie muszą jednak
rozpatrywać tajemnicze przeżycia przez pryzmat religii. Przykładem tego
może być doświadczenie 71-letniej Izydory K. ze Szczecinka, z którą
rozmawiałem w 2008 r. Do opowiedzenia o tym, co spotkało ją podczas
niedzielnego marcowego wypadu w okolice Bornego Sulinowa
(zachodniopomorskie), skłonił ją syn.
Pani Izydora, którą cechował trzeźwy analityczny
umysł, wybrała się z mężem na przejażdżkę do lasu, w którym znajdowały
się ruiny radzieckich instalacji wojskowych. Jej małżonek chciał
obejrzeć je z bliska, ale ona nie miała na to chęci. Postanowiła, że
pooddycha świeżym powietrzem w pobliżu samochodu.
Czekając na męża przeszła kilka metrów i w pewnym
momencie zamarła. Zauważyła bowiem, że z naprzeciwka zbliża się do niej
coś dziwnego. Był to potężny, jakby zakamuflowany człowiek, a w zasadzie
sam jego kontur wiszący w powietrzu. Pani Izydora opisała go jako
"barczystego mężczyznę z rozłożonymi ramionami", który przelatywał nad
jej głową. Postać w środku była przezroczysta i tylko jej obrys był
wyraźnie "zagęszczony". Zdaniem kobiety, osobnik miał ponad 2 metry
wzrostu.
Kiedy dziwny "twór" znalazł się tuż nad nią,
zamarła ze strachu. Jak mówiła, ten widok ją na moment sparaliżował.
Zrobiło jej się również słabo. Kiedy "kształt" bezszelestnie minął ją i
zniknął w koronach drzew, wycofała się do samochodu i z niepokojem
oczekiwała nadejścia męża, obawiając się, że "to coś" może zrobić mu
krzywdę. Wkrótce jej małżonek wrócił, co przyjęła z ulgą, ale chcąc jak
najszybciej opuścić to miejsce, powiedziała mu, że źle się czuje. O
latającym dziwadle nie wspomniała ani słowem.
O tym, co naprawdę się wydarzyło opowiedziała
bliskim dopiero kilka dni później, obawiając się, jak na to zareagują.
Dobrze wiedzieli jednak, że seniorka nie była skłonna do fantazjowania i
- jak to się mówi - twardo stąpała po ziemi. Jeżeli twierdziła, że coś
widziała, musiało tak być…
Olbrzym z Koniewa i spadochroniarz z Manasterza
Świadkiem innego podobnego zdarzenia był Piotr G. -
dziś pełniący odpowiedzialne stanowisko w służbie zdrowia. Spotkanie z
latającym człowiekiem zaliczył on wraz z kolegą późną jesienią 2000 r. w
pobliżu wioski Koniewo koło Lidzbarka Warmińskiego.
- Był to jeden z wielu wieczorów, po którym
wracałem od kumpla z Koniewa - wspominał. - Jeździła nas ogromna paczka
osób. Kto mógł i miał czas, zawsze tam jeździł. Mniej więcej w połowie
drogi między miastem a wsią jest dolina, w której są dwa ostre zakręty
otoczone niewielkim laskiem. Tamtego wieczora wracaliśmy we dwóch. Był
to okres przedzimowy, ale śniegu jeszcze nie było, godzina ok. 23.
Wracaliśmy rowerami. Rozmowa toczyła się - jak pamiętam - o tym, że
kolega z osiedla otworzył w piwnicy siłownię i będzie można tam
pochodzić. Wjechaliśmy na prostą, dojeżdżając do doliny. Mimo, że pora
była późna, księżyc świecił bardzo mocno, więc było naprawdę wszystko
widać. Po ok. 70-100 metrach, jakby w jednym momencie, coś kazało nam
obojgu spojrzeć w prawo. Jechaliśmy wolno, gdy nagle wzdłuż ściany lasu
uwidoczniła się lecąca postać, którą widać było nadzwyczaj dobrze!
Leciała bokiem, twarzą odwrócona w naszą stronę. Wtedy zatrzymaliśmy
rowery. Kolega bez chwili namysłu odwrócił rower i (jak każdy normalnie
reagujący człowiek) zaczął wiać - relacjonował mężczyzna, dodając, że
zajściu towarzyszył dość głośny huk.
Jak twierdził, wielka - mierząca ponad 2 metry
wzrostu postać - była doskonale widoczna. Spanikowani 17- i 22-latek
wrócili do wsi. Kiedy pojawili się w dolinie ponownie, z matką kolegi,
która odwoziła ich do Lidzbarka, nie zauważyli tam już dziwnej istoty.
Pan Piotr do dziś nie wie, z czym miał do czynienia. Bez względu na to,
co to było, było tam naprawdę!
Takie przypadki zdarzają się na całym świecie i
wszystkie mają podobny, choć bardzo ulotny charakter. Owszem, brzmią
niesamowicie, a ponadto trudno wyjaśnić je obserwacjami balonów lub
ludzi z tzw. jet-packami - odrzutowymi plecakami, które są drogie,
raczej niepraktyczne i czynią sporo hałasu. Jeśli to jednak nie ludzie,
to kto? Może pozaziemscy astronauci?
- Trudno mi odpowiedzieć, skąd bierze się to
zjawisko - mówi ufolog Arkadiusz Miazga. - Jeśli spojrzeć na nie
całościowo, zobaczymy, że identyczne zdarzenia mają miejsce także w
innych krajach. Udało się nawet wykonać kilka zdjęć tych istot, chociaż
nie potrafię określić ich wiarygodności. Niezależnie od natury tego
fenomenu, jest on niepokojąco realny. Istoty te, na pewno nie będące
ludźmi, zachowują się jak zwiadowcy - obserwatorzy, choć nie dążą do
otwartego kontaktu.
Kolejne zdarzenie tego typu miało miejsce w
Manasterzu na Podkarpaciu - rejonie, w którym pan Miazga koncentruje swe
badania. W połowie października 2005 r. członkowie miejscowej rodziny, a
wśród nich młoda pani Anna, obserwowali z podwórza przelot "człowieka",
który kilkaset metrów dalej dokonywał ewolucji w powietrzu, a następnie
płynnie opadł do pobliskiego lasku.
- Któregoś dnia, podczas prac przydomowych,
zauważyliśmy na niebie "coś", co przypominało człowieka (miało głowę i
kończyny), ale leciało, a raczej spadało bardzo powoli w kierunku ziemi
(nie miało żadnego spadochronu ani czegoś w tym stylu) - opowiada pani
Anna. - Obracało się wokół własnej osi. Niestety takie to były czasy, że
nie każdy miał super aparat w telefonie, żeby to uwiecznić. Było to
dość daleko, więc nawet dziś byłoby to jedynie maleńką kropką na
zdjęciu.
Krewni kobiety skrzyknęli się i udali do
pobliskiego lasku, by zobaczyć, co to. Może po prostu balon? -
zastanawiali się. Na miejscu nie znaleźli niczego, ale - jak wspominali -
czuli się jakoś nieswojo, jakby byli "pod obserwacją".
Podobnych przypadków jest znacznie więcej, choć
część z nich pewnie nie ujrzy nigdy światła dziennego, a ich świadkowie
nie zbiorą tyle odwagi, by podzielić się z nimi, jak pan Marian czy pani
Izydora ze Szczecinka. Problemem jest fakt, że historie te brzmią wręcz
niewiarygodnie i wiadomo, jakie reakcje wzbudzą. Ich negacja nie
zmienia jednak faktu, że obok nas często dzieją się rzeczy dziwaczne i
nigdy nie wiadomo, kto stanie się ich następnym świadkiem. A dziwaczne
są tak, że czasami trudno je komentować…
_____________________
Cytaty pochodzą ze zbiorów autora i archiwum A. Miazgi
wtorek, 26 stycznia 2016
Makhunik - starożytne miasto w Iranie gdzie żyli hobbici
Źródło: popotopie.blogspot.co.uk
W Irańskiej prowincji Kerman, w
miejscowości Shahdad odkryto starożytne miejsce gdzie żyli lilipuci
ludzie. Archeolodzy oszacowali jego wiek na 3 tysiące lat p.n.e. Jego
prawdziwa nazwa to Shahr-e Kotouleha co się tłumaczy jako "Miasto
karłów"
Według "Iran Daily" aż do 1946 roku nikt
się nie spodziewał aby jakakolwiek cywilizacja mogła kiedykolwiek
istnieć na pustyni, jednakże we wspomnianym wcześniej roku Wydział
Geografii Uniwersytetu Teherańskiego (Geography Faculty of Teheran Univesity)
zdołał przeprowadzić badania w Shahdad, odkrywając wyroby garncarskie
będące dowodem na istnienie zamierzchłej cywilizacji zamieszkującej
tereny dzisiejszej "Pustyni Lut"
Kolejna ekipa przybyłych na te tereny
archeologów doprowadziła do odkrycia cywilizacji, której wiek oszacowano
na koniec 4 tysiąclecia p.n.e. do początku 3 tyś. p.n.e. Prace
archeologiczne były prowadzone pomiędzy 1948-56,
wtedy to odkryto cmentarze z drugiego i trzeciego tysiąclecia p.n.e.
Odsłonięto piece do wytopu miedzi, mosiężne przedmioty oraz garncarstwo.
Starożytne miejsce Shahdad rozciąga się na przestrzeni 60 km w samym
centrum irańskiej Pustyni Lut. Miasto jak to miasto posiada warsztaty,
miejsca mieszkalne i cmentarze. Dalsze archeologiczne dochodzenie
ustaliło, że na terenach mieszkalnych "Miasta karłów" znajdowała się
dodatkowa specjalna strefa dla jubilerów, rzemieślników i farmerów,
odkryto ponad 800 grobów.
Archeologiczne badania w hobbicim
mieście ustaliły, że mieszkańcy porzucili ten teren około roku 3
tysięcznego p.n.e. Oficjalna archeologiczna informacja mówi, że
przyczyną była susza występująca na tych terenach w tym czasie. Podobne
informacje archeologiczne jak zapewne państwo pamiętają pojawiają się
także w tłumaczeniu przyczyny pozostawienia wspaniałych piramid z
Ameryki południowej, tam także przyczyną miała być susza.
Okres sprzed 5 tysięcy lat jest tym,
który zbliża się do czasu w którym miał nastąpić Biblijny potop. Jeżeli
przyjmiemy, że susza była czynnikiem emigracji tej ludności, to musielibyśmy
przyjąć jej globalny zasięg co jest prawdopodobne gdy przeanalizuje się
pewne starożytne wskazówki, Ktoś mógł wywołać globalną suszę, a stało
by się to raczej przed potopem, choć globalny kataklizm z pewnością
przyniósł ze sobą zmiany planetarnej pogody i w oczywisty sposób także
byłby możliwym czynnikiem powodującym ucieczkę. W tym miejscu trzeba
wspomnieć o sumeryjskim "złym wietrze" występującym na tych terenach w
podobnym okresie co archeologiczna datacja lilipuciego exodusu. O tej
niezwykłej sumeryjskiej zagadce pisałem na inny medium w tym artykule:
Wróćmy jednak do Irańskiej tajemnicy miasta hobbitów. Mir-Abedin Kaboli który nadzoruje archeologiczne wykopaliska wypowiedział się następująco:
"...z najnowszych badań wynika, że mieszkańcy Shahdad porzucili ich dobytek zostawiając go w ich domach, a następnie zasklepili wejścia domostw błotem..., dalej powiedział..: że to wskazuje na chęć ich pózniejszego powrotu..."
Zasklepianie wejść domostw z ich pełną
zawartością może wskazywać na nagłą potrzebę ucieczki przed jakimś
zagrożeniem, a nie przed suszą jak sugerują archeologowie. Oczywiście jak zwykle nie wiemy wszystkiego, bazujemy na
szczątkowych informacjach ewolucjonistycznego establishmentu.
Niezwykłym elementem tego hobbiciego
miasta jest architektura jego domostw, dróg i pozostawionego sprzętu.
Ściany, sufity, domowe paleniska, półki naścienne i wszystkie
pozostawione sprzęty użytku domowego mogły być używane tylko przez karłów.
poniedziałek, 25 stycznia 2016
23 Styczeń 2016 Sylwester w Kolonii –radykalizowanie się europejskiego społeczeństwa
23 Styczeń 2016
Harrison Koehli
Sott.net
13 stycznia 2016 20:07 UTC
Sott.net
13 stycznia 2016 20:07 UTC
Wszyscy słyszeliśmy, co się wydarzyło w Kolonii w noc sylwestrową. Grupa
1000 uchodźców rzekomo zrobiła zadymę na głównym placu miasta, pijąc,
odpalając petardy w tłum, okradając ludzi i napastując seksualnie ponad
100 kobiet. Według kolońskiej policji zarejestrowano ponad 200 przypadków napaści
seksualnych. Efektem tych zajść jest atmosfera strachu oraz gwałtowne
reakcje w stosunku do władz – od lokalnej policji po przywódców Niemiec.
Jest to „terroryzm seksualny” w najgorszym wydaniu, dowód, że niemiecki
eksperyment z wielokulturowością oraz polityka witania z otwartymi
ramionami uchodźców z Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej okazały się
kompletnym fiaskiem. Relacje z wydarzeń i reakcje są jednoznaczne.
Ale czy takie przedstawianie sytuacji jest uzasadnione? Raczej nie. Nie
mamy nawet jasnego obrazu, co się dokładnie stało w Kolonii w tamtą noc.
Fakt, że wszystkie media są zgodne – w kraju, gdzie są one kontrolowane przez CIA – wskazuje raczej na „operacyjny” i ukartowany charakter relacjonowania, a może nawet i samego zajścia.
Jak dotąd, na dostępnym nagraniu wideo z miejsca zajścia można zobaczyć
spory tłum młodych ludzi (głównie mężczyzn) na placu, niektórzy wyraźnie
popijają, kilku strzela petardami w niebo, a niektórzy – w tłum.
Zasadniczo, duża grupa lub kilka mniejszych grup nastolatków i
dwudziestoparolatków zachowuje się jak nastolatki i dwudziestoparolatki w
większości zachodniego świata – nieodpowiedzialnie i „po prostu się
zabawiając”. Na filmach nie widać serii ataków na tle seksualnym na
kobiety w tej okolicy, dokonanych przez nieznaną liczbę tych młodych
mężczyzn, co jednak z pewnością także miało miejsce. Według zeznań ofiar
narzucały im się grupy młodych mężczyzn o wyglądzie przybyszów z
Bliskiego Wschodu lub Afryki Północnej. Kobiety były obmacywane,
niektóre z nich zostały obrabowane, a co najmniej jedna bądź dwie
podobno zgwałcone.
Policja zidentyfikowała 32 podejrzanych, z czego 18 lub19 ubiegało się ostatnio o azyl. Według innych doniesieńpodejrzani
to dziewięciu Algierczyków, ośmiu Marokańczyków, pięciu Irańczyków,
czterech Syryjczyków, trzech Niemców, jeden Serb i jeden Amerykanin.
Trudno się zorientować co do liczby osób rzeczywiście zaangażowanych w
te incydenty; wśród podejrzanych niektórzy są prawdopodobnie niewinni, z
kolei inni mogą z dużym prawdopodobieństwem pozostać
niezidentyfikowani. Jednak obejrzane filmy i relacje, które
przeczytałem, wskazują na to, że mężczyźni, którzy dopuścili się
tych ataków, byli raczej częścią znacznie mniejszej grupy, liczącej być
może 30-40 mężczyzn, jak opisała to jedna z ofiar.
(Jeśli ktoś z naszych czytelników dysponuje informacjami wskazującymi
na coś innego, mówiące inaczej, prosimy o notkę w komentarzach.) Ma to
sens. Doniesienia medialne są go pozbawione.
Zastanówcie się. Czytając relacje ze źródeł tzw. głównego nurtu, można
myśleć, że wszyscy mężczyźni – cały 1000 – na placu wzięli udział w
napaści, ponieważ tak to przedstawia mainstream. Ale jak to ustalono?
Mamy sobie wyobrazić, że każdy mężczyzna z tego tłumu bierze udział w
zbiorowym ataku na 100-200 kobiet? Może się mylę, ale nie sądzę, żeby
którakolwiek z kobiet coś takiego zgłosiła. Znacznie bardziej
prawdopodobne jest to, że kobiety zaatakowała jakaś mniejsza grupa
dewiantów (powiedzmy 20-30), jak to opisują świadkowie.
Niezależnie od liczby sprawców, wydaje się, że napaści były,
przynajmniej do pewnego stopnia, zaplanowane z wyprzedzeniem,
szczególnie wziąwszy pod uwagę, żepodobne ataki miały
miejsce w Finlandii, Szwecji, Szwajcarii i Austrii. Z tego powodu
niemiecki minister sprawiedliwości podejrzewał, że były oneskoordynowane.
Wygląda na to, że przynajmniej do zaplanowania zgromadzenia na miejskim
placu wykorzystano media społecznościowe, choć nie ma żadnych oznak, że
nawoływano tam do okradania i napastowania kobiet. Jeśli tak było, to
użyto do tego innych platform, być może wśród mniejszej, wybranej grupy.
Od czasu ataków odbyły się demonstracje wzajemnie opozycyjnych grup – jedne opowiadały się po stronie uchodźców, inne przeciwko nim, a „nieznani sprawcy”atakowali przypadkowych uchodźców. Partia Merkel zaproponowała zaostrzenie przepisów w zakresie ubiegania się o azyl, a niektórzy politycy wzywają do deportacji.
Kryzys uchodźców umieszczony w kontekście
Zanim przejdę do reakcji społeczeństwa i mediów na te ataki, chciałbym szybko uporać się z kilkoma sprawami. Po pierwsze, kryzys
uchodźców nie istniałby, gdyby UE nie pokłoniła się przed wolą USA i
gdyby NATO pod kierownictwem USA (i Izraela) nie obrało sobie za cel
zniszczenie jednego kraju po drugim na Bliskim Wschodzie i w Afryce
Północnej. Kaddafi, zanim jego kraj został zniszczony a on sam zlinczowany, ostrzegał przywódców UE, że do tego dojdzie – i miał rację. Nic z tego by się stało, gdyby USA, z tchórzliwym, uległym przyzwoleniem Europy, nie zniszczyły Bliskiego Wschodu.
Po drugie, kiedy już Turcja otworzyła wrota, a media wywierały naciski
na opinię publiczną, kraje europejskie nie miały innego wyboru, jak
tylko zaakceptować uchodźców. Z moralnych i praktycznych względów nie
mogły po prostu zamknąć swoich granic i nie wpuścićnikogo. Co zrobić z milionami ludzi?
Pytanie do krytyków niemieckiej polityki „otwartych drzwi”: jak miałaby
wyglądać oparta na współczuciu i zdrowym rozsądku odpowiedź ze strony
Europy na kryzys uchodźców? Nawet gdyby istniał przyzwoity i
skuteczny sposób zawrócenia tej ogromnej liczby ludzi, nie
przeszkodziłoby to w przedostaniu się elementów przestępczych lub
terrorystycznych, gdyby chcieli się dostać do Europy. Wydaje mi się, że
kraje europejskie zostały wmanewrowane w sytuację niemal niemożliwą do
rozwiązania. Celowo.
Po trzecie, po prostu nie znamy demografii tej populacji uchodźców. Nie
wiemy, skąd są (wielu ludzi z innych krajów używa podrobionych
syryjskich dokumentów, ponieważ wydaje im się, że dzięki temu będą
lepiej traktowani). Większość ucieka ze stref ogarniętych wojną, ale
wielu z nich jest również uchodźcami ekonomicznymi (tzn. ich życie nie
było szczególnie zagrożone, ale w Europie widzą szansę na poprawę swojej
sytuacji finansowej). Bardzo niewielu z nich to prawdopodobnie „dżihadyści”.
Po czwarte, jak w każdej populacji, niewątpliwie znajdzie się tam
element przestępczy. Skoro 1 na 100 osób jest klinicznym psychopatą
(przy ostrożnych szacunkach), oznacza to, że w zeszłym roku do Niemiec
mogło przybyć ponad 10 tysięcy psychopatów. I to nie licząc zwykłych
przestępców różnej maści. Dodajcie do tego wahabickich dżihadystów,
którzy rozmyślnie zostali wysłani do Europy. Ale pamiętajcie też, że
przy odsetku 1%, w Niemczech jest (średnio biorąc) aż 800 tysięcy
niemieckich psychopatów.
Większość ludzi prawdopodobnie nie potrafi mieć na uwadze tych
wszystkich elementów jednocześnie. Głupi ludzie dochodzą do głupich
wniosków; zdarza się to również ludziom całkiem inteligentnym, zwłaszcza
kiedy są manipulowani emocjonalnie. Tak więc istnienie nawet stosunkowo
znikomej liczby wyrzutków społecznych, dżihadystów czy primadonn,
domagających się specjalnych warunków, wystarcza, aby doprowadzić
europejskich oszołomów do przyjęcia założenia, że wszyscy uchodźcy są
gwałcicielami, terrorystami i chciwymi darmozjadami. (Ukłony dla Donalda
Trumpa!) I dokładnie w taki sposób reaguje na nowe zagrożenie
uchodźcami statystyczny europejski świr: faszyzmem i rasizmem. Wszystko zgodnie z planem. Andrew Korybkopodsumował to następująco:
Wojny na Iraku, Libii i Syrii stworzyły poważny kryzys humanitarny, gdzie miliony ludzi zostały zmuszone do opuszczenia swoich domów i do statusu zewnętrznego lub wewnętrznego uchodźcy. Pracując ręka w rękę z Turcją Erdogana, Stany Zjednoczone kusiły miliony Syryjczyków do opuszczenia swojego kraju i osiedlenia się na ziemiach północnego sąsiada tylko po to, żeby później zostali strategicznie „uwolnieni” i wypędzeni do Europy za pośrednictwem siatki powiązanych z agencjami wywiadowczymi handlarzy ludźmi i narkotykami.Zgodnie z przewidywaniami Unia Europejska i tranzytowe państwa bałkańskie zostały zalane bezprecedensowym napływem ludzi, którzy byli strategicznie skierowani przeciwko nim, o co – należy przypomnieć – USA chodziło. Krajowe podziały polityczne i tożsamościowe, które ten fizyczny szturm zaostrzył, szybko rozwinęły się w przepaść pomiędzy spolaryzowanymi stanowiskami i w fizyczny aktywizm, kulminując w postaci z góry zadanej, niestabilnej mieszanki składników społecznych i potęgując zagrożenie kolorową rewolucją we wszystkich krajach północnej i zachodniej Europy (z podobnym ryzykiem objawiającym się obecnie na Bałkanach, zwłaszcza w Serbii i Macedonii).Na polecenie i z odrobiną przewodnictwa te konkurencyjne czynniki krajowe (obóz pro-„uchodźczy”, obóz anty-„uchodźczy” oraz sami „uchodźcy”) mogą być wmanipulowane w czysto hobbesowski konflikt między sobą albo z rządem, stanowiąc utajone asymetryczne zagrożenie, które bez wątpienia będzie mocno trzymać wszystkich niezdecydowanych przywódców politycznych (czyli tych, którzy biorą pod uwagę pragmatyczne stosunki z Rosją i Chinami) pod wymuszonym społeczno-politycznym wpływem USA.
Kryzysem uchodźców manipulowano od samego początku z zamiarem doprowadzenia do dokładnie takiej reakcji.
Grając na zacnym, choć być może nieco naiwnym uczuciu współczucia ludzi
– tylko po to, żeby natychmiast zwrócić je przeciwko nim w postaci
wyprodukowanego terroryzmu – rzeczywiste władze nie tylko pokazują, co
sądzą o przyzwoitych ludziach, ale i używają ludzkiego współczucia do
przekształcenia europejskiego społeczeństwa w rasistów, a ostatecznie – w
faszystów. Taki był plan USA i jak na razie bardzo dobrze im idzie.
Europejskie społeczeństwo jest dzielone w ramach procesu podbijania go
przez nieludzką ideologię rządzących psychopatów.
Kto będzie zwycięzcą? Wygląda na to, że niektórzy (w tym zazwyczaj
bystry Korybko) uważają, iż prawdziwe niebezpieczeństwo stanowią
uchodźcy, że będą oni mieli „szariatujący” wpływ na społeczeństwa
europejskie, tworząc w jego obrębie gniazda terroru, które następnie
będą mogły być wykorzystane w podrobionych „kolorowych rewolucjach”, po
których Europa będzie krzyczeć: „Allah Akbar!” Bardzo w to wątpię. Jacyś
opętani dżihadyści mogą sobie tego życzyć, ale są oni jedynie
narzędziem w rękach „wyższych władz”, potrzebnym do realizacji zgoła
innego planu. Zanim Europę ogarnie „prawo szariatu”, nastąpi kolejny
holocaust.
Bardziej prawdopodobny jest inny scenariusz: kolorowa rewolucja zrodzi
się naturalnie. Najlepszym sposobem, żeby zmienić kraj w faszystowski,
jest zmanipulowanie jego narodu tak, żeby sam się tego dopominał.
Wahabicka mniejszość to tylko środek, który doprowadzi do
neonazistowskich masówek i ostatecznie do jakiejś formy obozów
koncentracyjnych – początkowo do czasowego przetrzymywania uchodźców,
potem obejmie urodzonych w Europie muzułmanów, a w końcu wszystkich
dysydentów. A w międzyczasie osłabiona Europa, zajęta wewnętrzną
polaryzacją i konfliktami, stanie się Europą całkowicie uległą.
Seksualny terroryzm, przestępstwo seksualne czy wymyślony kryzys?
Wracając do naszego wydarzenia (wydarzeń), odpowiedź była typowa:
podsycenie ognia konfliktu rasowego. Peter Schwarz pisze na/ dla
stronie World Socialist Web Site:
W każdym razie, zważywszy na brak opartego na faktach potwierdzenia tego, co w tej chwili jest zaledwie domniemaniem, zaciekła reakcja prasy da się wytłumaczyć wyłącznie w kategoriach politycznych. Partie polityczne i media rozpoczęły kampanię, która przez wiele lat była w Niemczech uważana za niemożliwą.Około 70 lat po upadku Trzeciej Rzeszy media wykorzystują tego samego typu odrażające stereotypy rasowe, z otwartymi odwołaniami do paranoidalnych obsesji seksualnych, w jakich specjalizowali się naziści. Po raz kolejny bezczelne niemieckie media przywołują obrazy czystych nordyckich kobiet, na których żerują ciemnoskórzy Untermenschen (podludzie).W sobotę magazyn Focus umieścił na okładce wizerunek nagiej kobiety, której ciało było pokryte czarnymi odciskami dłoni. W weekendowym wydaniu Süddeutsche Zeitungznalazł się wizerunek ciała białej kobiety z czarną ręką, chwytającą jej genitalia. Gazeta rozpowszechniała ten obraz również na Facebooku.
To jest w zasadzie to, czego chcą ludzie odpowiedzialni za powstanie
tego kryzysu uchodźców. Obejrzyjcie na przykład te wywiady z
mieszkańcami Kolonii:
Ludzie naprawdę nie mogą nic na to poradzić, nasze umysły są tak
skonstruowane, że pracują w oparciu o dość automatyczne rozpoznawanie
schematów i stereotypów. A jeśli o tym nie wiemy, bądź nie pamiętamy, i
nie bierzemy tego pod uwagę przy aktywnym rozumowaniu, to naturalnie
pozwalamy temu procesowi zachodzić nieświadomie. Wynik łatwo
przewidzieć: ponieważ niektórzy osobnicy o wyglądzie charakterystycznym
dla mieszkańców Bliskiego Wschodu lub Afryki Północnej napastowali
seksualnie kobiety, możliwe, że następny tak samo wyglądający osobnik,
jakiego zobaczysz, może być przestępcą seksualnym. To nonsens, ale jednocześnie w dużej mierze nieunikniona reakcja.
Wystarczy spojrzeć na tę starszą kobietę na powyższym nagraniu. Wydaje
się być przyzwoitą panią, ale po tych atakach automatycznie zastanawia
się, czy następny spotkany mężczyzna, wyglądający na Araba, nie będzie
gwałcicielem. Nie tylko większość uchodźców – o ile nie wszyscy –
zostanie zaklasyfikowana do tego „typu”, tak będzie również z
nie-uchodźcami, jak w przypadku tych dwóch czarnoskórych mężczyzn na
wideo.
W rezultacie efektu domina, oczywiście, przedstawiciele ras innych niż
biała będą w Europie dalej marginalizowani i dyskryminowani, co z kolei
zwiększy prawdopodobieństwo, że większa ich liczba będzie przejawiać
czasem „antyspołeczne” zachowania. Jeśli ten proces będzie trwał
dostatecznie długo, pierwotnie fałszywa charakterystyka nie-białych jako
„niepożądanych” stanie się rzeczywistością.
Trudno jest uciec od takiego wewnętrznego szufladkowania. Spójrzmy, co Korybko napisał w artykule linkowanym powyżej:
Tylko jednostki, które przybyły do kraju motywowane chciwością czy ideologią, mogą kiedykolwiek pomyśleć o popełnieniu takiego przestępstwa, nie mówiąc już o uknuciu go wraz z około tysiącem szczwanych pomagierów.
Przede wszystkim, wciąż jeszcze nie ma dowodów, że cały tysiąc „wspólników” był w zmowie. I takie założenie jest śmieszne. Kultura gwałtu jest głęboko zakorzeniona w Niemczech, nie jest to zjawisko importowane:
…Niemiecka kultura gwałtu jest głęboko zakorzeniona w naszej zbiorowej psychice. Napastowanie seksualne, a nawet gwałty, zdarzają się każdego roku na dużych imprezach, takich jak Oktoberfest (święto piwa). „Już sama tylko wyprawa do WC jest wyzwaniem: jeśli jesteś kobietą, masz jak w banku, że na odcinku 15 metrów zaliczysz ze trzy uściski od podpitych nieznajomych, dwa klapsy w tyłek, ktoś ci zadrze kieckę a ktoś inny celowo ochlapie ci piwem dekolt”, napisały wSüddeutsche Zeitung Karoline Beisel i Beate Wild w 2011 roku. Średnio każdego roku na Oktoberfest zgłaszanych jest 10 gwałtów. Szacunkowa liczba niezgłoszonych przypadków wynosi 200.Badanie w zakresie warunków życia, bezpieczeństwa i stanu zdrowia kobiet w Niemczech z 2004 roku wykazało, że 13 procent niemieckich kobiet doświadczyło jakiejś przestępczej formy przemocy seksualnej. To skandal, że tylko 8 procent z tych kobiet złożyło skargę na policji. Jeśli uwzględni się wielokrotne skargi, liczba ta spada do 5 procent. Oznacza to, że 95 procent kobiet w Niemczech, które doznają przemocy seksualnej, nie zgłasza tego na policję. […]Nikt nie zaprzecza, że wśród imigrantów lub wyznawców islamu znajdą się również winni popełnienia przestępstw seksualnych. Ale działać tak, jakby„zaprogramowała” ich do tego ich kultura, przy jednoczesnym usprawiedliwianiu na różne sposoby i bagatelizowaniu przestępstw popełnianych przez białych Niemców, zawsze będzie rasistowskim podżeganiem.Najbardziej oczywistą konkluzją, jaka wynika z dyskusji na temat wydarzeń w Kolonii, jest jak na razie to, że Niemcy mają problem z seksizmem i problem z rasizmem. Oba są głęboko zakorzenione i nie były „zaimportowane”.
Musimy poczekać na wyniki dochodzenia. Jak dotąd, dwóch z aresztowanych
to Marokańczycy (później zwolnieni). Podobnie jak a atakami w Paryżu,
gdzie początkowe doniesienia medialne malowały sprawców jako syryjskich
uchodźców (choć wszyscy zidentyfikowani podejrzani okazali się
obywatelami europejskimi), coś podobnego jest możliwe i w tym przypadku.
W tym momencie nie wiemy. Sprawcami mogli być urodzeni w Niemczech
młodzi bezrobotni z różnych środowisk, którym zapłacono za określone
działania i wypowiedzi. Zobaczcie relację tego uchodźca w Kolonii (ok.
3:30):
Jeśli to, co mówi, jest prawdą, wygląda na to, że jakaś mała grupa
zainicjowała celowanie petardami w tłum. Niebezzasadne byłoby
przypuszczenie, że zgromadzenie zostało zinfiltrowane, a może nawet
było zorganizowanew celu infiltracji i wykorzystania, tak żeby
działania nielicznych doprowadziły do zdemonizowania całej grupy,
dodatkowo wzmacniając nastroje rasistowskie i kampanie o poparcie dla
skrajnie prawicowych partii i neonazistowskich elementów niemieckiego
społeczeństwa.
Reakcja policji również była niezrozumiała. Niemiecka policja doskonale
wie, jak stłuc na kwaśnie jabłko demonstrantów, protestujących i dzikich
lokatorów – robią to rutynowo. Jednak w tym przypadku ponoć trzymała
się na uboczu, obserwowała rozwój wypadków i nie ingerowała. Nie wezwała
również wsparcia, żeby poradzić sobie z sytuacją, którą uznała za
niebezpieczną. Według relacji była to „decyzja polityczna”.
Tak. Policja robi (albo ignoruje), co się jej każe. Jeśli nie postępuje
zgodnie z normalną procedurą kontrolowania zamieszek, to dlatego, że
tak chciał ktoś plasujący się wysoko w łańcuchu dowodzenia.
Istnieją już raporty, że niemiecka policja początkowotuszowała zamieszanie / chaos/ zajście (i podobne oskarżenia pochodzących ze Szwecji). Jeden z niemieckich policjantów podobno powiedział dziennikarzom z Bild,
że „organy ścigania nie mogą skutecznie walczyć z przestępstwami wśród
uchodźców, bez narażenia się na oskarżenia o nadmierną przemoc lub
rasizm, a jednocześnie umniejsza się znaczenie wielu niebezpiecznych
incydentów lub utrzymuje je w tajemnicy, aby zachować pożądaną
statystykę”:
Kiedy jednak trzeba skontrolować uchodźcę, policja nie może go aresztować, nawet na chwilę – powiedział oficer, powołując się na „polecenia/ rozkazy przełożonych”, zakazujących używania metod przymusu. „Nasza krajowa zasada brzmi: lepiej pozwolić mu uciec”.
Teraz zestawcie tę politykę na przykład z reakcją na
ostatni antymuzułmański protest PEGIDY. Nie dalej jak wczoraj około 250
chuliganów, wyglądających na Niemców, zrobiło zadymę, niszcząc sklepy
zagranicznych właścicieli, wykrzykując rasistowskie hasła i terroryzując
kolorową ludność. Ponad 200 z nich – członkowie
LEGIDY, czyli lipskiej gałęzi PEGIDY – zostało aresztowanych przez
policję. Gotowe do użycia armatki wodne czekały nieopodal. Nic takiego
nie wyciągnięto na Sylwestra.
Co mogło być powodem takiej „demobilizacji”? Jeśli policja i politycy
rzeczywiście ukrywają fakt udziału uchodźców w tych przestępstwach,
ażeby zapobiec kształtowaniu się w społeczeństwie negatywnej opinii
uchodźcach w ogólności, to nienajlepiej im to wychodzi. Albo są aż tak głupi,
albo wchodzi w grę coś innego. Jeśli świadomie unika się aresztowania
przestępców, prawdopodobnie jest ku temu powód. Być może ci przestępcy
są opłacani przez kogoś posiadającego władzę i wpływy, kto postarał się,
żeby nie zostali aresztowani. A może nie są aresztowani, ponieważ
jakieś czynniki chcą, by pozostali na wolności, żeby mogli powtórzyć
swoje wyczyny w celu dalszej destabilizacji Niemiec. Na chaosie z
pewnością korzystają skrajnie prawicowe partie.
Pomyślcie o tym; jak trzeba być głupim, by nie zdawać sobie sprawy, że
umożliwiając niewielkiemu segmentowi społeczeństwa zaangażowanie się w
zachowania antyspołeczne, ponieważ nie chce się, żeby społeczeństwo
wykształciło sobie negatywną opinię o tym segmencie, osiągnie się dokładnie odwrotny skutek?
Wystarczy, że reszta społeczeństwa stanie się świadoma antyspołecznych
zachowań tego małego segmentu i faktu, że pozwala się, by uszło mu to na
sucho.
Niemcy i ich przywódcy stają przed prawdziwym dylematem. W tym samym
położeniu jest Europa. Jej przywódcy mogą dalej po prostu naginać się do
okoliczności, w którym to przypadku skrajna prawica będzie nadal
zyskiwać popularność. Albo mogą przyjąć taktykę gestapo i nadzorować
całą populację imigrantów bądź umieścić ich w obozach wbrew ich woli,
jednak w tym przypadku wykonają robotę skrajnej prawicy, stając się nią.
Jednak niezależnie od tego, czy taki scenariusz zrealizuje lewica czy
prawica, będzie to spełnieniem marzeń patokracji.
W tym momencie niewiele można zrobić. Europa ma w zasadzie wybór między
jednym typem faszyzmu i… innym typem faszyzmu. I w taki czy inny sposób
będą go mieli. Niewiele mogli byli zrobić, by temu zapobiec, oczywiście z
wyjątkiem odmowy stania się wasalami USA. Być może najlepszym teraz
wyjściem dla europejskich przywódców jest po prostu kierowanie się
zdrowym rozsądkiem. Uchodźcy nie przestaną nadciągać. (Według niemieckiego ministra do
Europy dotarło dopiero 10% „fali” uchodźców. Oznacza to napływ
dodatkowych 10 milionów w ciągu najbliższych lat.) Jeżeli są wśród nich
przestępcy, należy traktować ich jak przestępców. Przeprowadzać
dochodzenia, aresztować. Postarać się uzbroić ludzi w podstawową wiedzę
psychologiczną. Tak jak występowanie kryminalistów w populacji Niemców
nie oznacza, że wszyscy Niemcy są przestępcami, obecność przestępców
wśród uchodźców nie znaczy, że wszyscy uchodźcy są przestępcami ani że
powinni być traktowani jak przestępcy.
W zdecydowanej większości uchodźcy nie są fanatycznymi dżihadystami.
Nawet w swoich krajach (takich jak Libia i Syria) tego typu oszołomy
stanowią skąpą mniejszość – zupełnie tak samo, jak to jest w każdym
kraju, w tym w Niemczech, które mają swoją własną odmianę fanatycznych
opętańców. Choć niewątpliwie niebezpieczni, najprawdopodobniej są
nieliczni. Jednak umysł tłumu jest, jaki jest, i wydarzenia oraz ich
relacjonowanie w taki sposób jak ten sylwestrowy doprowadzi tylko do
wrzucenia wszystkich muzułmanów do jednego worka. I o to właśnie
chodzi. Muzułmanie są nowymi Żydami.
Europejczycy powinni rozumieć, co się naprawdę dzieje: jest to celowa
próba umniejszenia wagi rzeczywistych potrzeb i aspiracji setek tysięcy
uchodźców poprzez kojarzenie ich z patologiczną, przestępczą
mniejszością. Jest to także celowa próba zneutralizowania europejskiej
suwerenności i politycznej skuteczności poprzez tworzenie i
eksploatowanie „sekciarstwa” (fanatyzmu religijnego) i konfliktów
wewnętrznych. O ile Europejczycy nie wezmą się w garść i nie nauczą
się naprawdę myśleć, najbardziej ucierpią niewinni ludzie, albowiem
większość jest niewinna.
Komentarz SOTT:
Harrison Koehli pochodzi z Edmonton. Ukończył studia muzyczne, jest redaktorem w wydawnictwie Red Pill Press,
a jako wybitny znawca zagadnień z zakresu ponerologii brał udział w
kilku północnoamerykańskich programach radiowych. Poza muzyką i
książkami Harrison lubi delektować się tytoniem i boczkiem (często
jednocześnie), a nie lubi telefonów komórkowych, warzyw i faszystów.
Tłumaczenie: PRACowniA