poniedziałek, 30 listopada 2015

Jak przygotować się na śmierć?


Podczas spotkania z młodzieżą, które kończyło cykl wykładów udzielonych przez Jego Świątobliwość Karmapę w Berlinie w czerwcu 2014 roku, jedna z uczestniczek spytała, jak może pomóc swojej umierającej babci. Jego Świątobliwość odpowiedział w ten sposób:
Najważniejszą sprawą jest umiejętność akceptowania śmierci, która jest czymś zupełnie naturalnym. Ludzie w swoim samouwielbieniu chcieliby być zawsze młodzi. Ale naturalną cechą życia jest to, że każda istota, która się narodziła, z czasem zestarzeje się i umrze. Stanie się tak bez względu na to, czy tego chcemy czy nie. Ci, którzy nie potrafią się z tym pogodzić, ściągają na siebie wiele cierpienia. Zazwyczaj co roku świętujemy swoje urodziny, ale jak się nad tym głębiej zastanowić, świętujemy tym samym zbliżanie się do śmierci. Uczmy się zatem oswajać z myślą, że kiedyś przyjdzie nam umrzeć, to bardzo ważne.
Jak się za to zabrać? Może nam tu pomóc pewne ćwiczenie, mające na celu oswajanie się ze śmiercią. Ćwiczeń tego typu (w buddyzmie tybetańskim) jest zresztą wiele. To, którym chciałbym się z wami podzielić polega na tym, że wyobrażamy sobie, iż jeden dzień jest całym naszym życiem. Moment przebudzenia i wstawania z łóżka odpowiada narodzinom. Potem w ciągu dnia dorastamy, przeżywamy całe życie i w końcu ponownie kładziemy się do łóżka i zasypiamy – co jest odpowiednikiem śmierci.
Praktykując to ćwiczenie przez dłuższy czas nauczymy się patrzeć na śmierć jako coś naturalnego, zwyczajnego. Zrozumiemy też, że śmierć nie oznacza końca, bo przecież obudzimy się ponownie. Z czasem pojawi się w nas więcej akceptacji, a gdy nadejdzie chwila prawdziwej śmierci, potraktujemy ją niczym stan podobny do zasypiania. Nie ma się czym martwić, nie ma się czego bać – szykujmy się na nadejście śmierci tak, jakbyśmy szykowali się do snu.

Berlin, 8 czerwca 2014 roku. Przekład: BS

Naukowiec z NASA bada ORBS

Pracujący dla NASA naukowiec, prof. Klaus Heinemann zaintrygowany zjawiskiem orbs, starał się rozwiązać ich zagadkę. W czasie swych badań doszedł do nieoczekiwanych wniosków. Gdzie zatem kryje się prawda o tym kontrowersyjnym zjawisku, które wiele osób uważa za realne? Zachęcamy do lektury tekstu o naturze orbs, teoriach i odkryciach na tym polu.

W większości przypadków „orbs” można łatwo wyjaśnić. Na przykład, tajemniczy obiekt na tym zdjęciu to najprawdopodobniej… drobinka kurzu.
Początkowo wyglądało to jedynie na ciekawy zbieg okoliczności. Prof. Klaus Heinemann, naukowiec pracujący dla amerykańskiej agencji kosmicznej NASA, studiował kolekcję fotografii, które jego żona wykonała na spotkaniu duchowych uzdrowicieli. Zauważył, że na wielu z nich pojawia się ta sama blada, choć wyraźnie widoczna kula światła przypominająca miniaturowy księżyc i unosząca się nad niektórymi z uczestników. Jak większość racjonalnie myślących ludzi, założył, że powstała ona w wyniku błędów.
Założyłem, że koła pojawiały się z powodu drobinek kurzu, anomalii flesza, cząstek wody itd. – mówi prof. Heinemann. Byłem na tyle zaintrygowany, że wróciłem do pomieszczenia, gdzie wykonano zdjęcia w nadziei odnalezienia wyjaśnienia w postaci np. znajdującego się w tle lustra. Jednakże na nic to się zdało.
Prof. Heinemann nie był również w stanie odnaleźć usterek w aparacie swej żony. Jako naukowiec mający doświadczenie w skomplikowanych technikach mikroskopowych, zastosował bardziej niż rygorystyczne metody. Wciąż zdziwiony Heinemann postanowił poszukać innych czynników mogących wyjaśnić zagadkę tajemniczych kul. Wraz z żoną w różnych okolicznościach wykonał setki cyfrowych fotografii, aby stwierdzić, czy może powtórzyć tajemniczy efekt. Odpowiedź brzmiała następująco i co najmniej dziwnie: Można wywołać efekt lśniących orbs, jeśli tylko… „poprosi” się je o pojawienie przed obiektywem. Para odkryła ponadto, że metoda ta szczególnie przydatna jest podczas zgromadzeń.
O co jednak chodzi?
Po raz kolejny w sferę wyjaśnień mogła wchodzić pewnego rodzaju techniczna usterka, co często ma miejsce w fotografii cyfrowej. Jeśli przypadkowo poruszy się aparatem w czasie wykonywania zdjęć, szczególnie w słabym świetle, można spowodować łatwo efekt podwojenia obrazu. Jednak prof. Heinemann po raz kolejny wykluczył techniczną wadę:
Byliśmy w stanie szybko wyeliminować częste problemy łączące się z fotografią, jak np. drobinki kurzu, krople wody, odbicia i grupę innych prawdopodobnych przyczyn.
Orbs jednak wciąż się pojawiały i im więcej zdjęć naukowiec wykonywał, tym bardziej był w stanie odkryć dziwaczne właściwości tych tworów. Heinemann wykonał w kontrolowanych warunkach dziesiątki eksperymentów przy użyciu dwóch aparatów ustawionych na statywach. Podczas początkowych badań udało mu się ustalić, że orbs mogą poruszać się z zadziwiającymi prędkościami dochodzącymi do ponad 500 mil na godzinę.
Odkrył on także w czasie swych licznych eksperymentów, że aparaty ustawione pod dwoma odmiennymi kątami często były w stanie uzyskać obraz tylko jednej formy. Czy zatem orbs w jakiś sposób wybierał aparat, przed którym się ukaże, a może sam decydował o swym pojawieniu? Ostatecznie Heinemann doszedł do jednego wniosku mówiącego, że ma do czynienia z pewnym rodzajem paranormalnej inteligencji.
Nie mam wątpliwości, że orbs mogą być jednym z najważniejszych zjawisk o naturze wykraczającej poza naszą rzeczywistość, jakich świadkiem jest ludzkość. Jak na razie istnieje duża liczba niegodnych uwagi dowodów na istnienie świata duchów. Wierzę, że ta sytuacja się zmieni. Dzięki technologii cyfrowej możemy dostrzec to po raz pierwszy. Mamy do czynienia z niefizycznym, choć realnym zjawiskiem – mówi profesor.
Istnieje oczywiście pokusa, aby odrzucić podobne twierdzenia jako niedorzeczność. Rzeczywiście – koledzy prof. Heinemanna uznali jego badania za bezsensowne. Jednakże rosnąca liczba naukowców dopuszcza możliwość, iż owe formy, które pojawiają się na zdjęciach wykonywanych na całym świecie, mogą umożliwić wgląd w nieznany nam świat.
Na początku roku w Sedona w stanie Arizona miała miejsce pierwsza na świecie konferencja poświęcona orbs, gdzie kilku zgromadzonych naukowców potwierdziło, że jest to rzeczywiście prawdziwy paranormalny fenomen. Ich wnioski, jeśli oczywiście są prawdziwe, mogą mieć wielki wpływ na nasze postrzeganie wszechświata i roli jaką pełni w nim ludzkość. Eksperci stwierdzili, iż jeśli coś nie jest naukowo potwierdzone, wcale nie oznacza, że nie istnieje. Prof. William Tiller, fizyk który spędził 35 lat na badaniach świadomości i materii na Uniwersytecie Stanford w Kalifornii przypomniał, że naszymi oczyma widzimy jedynie 10% znanego nam wszechświata. Dzieje się tak, ponieważ ludzki wzrok operuje wewnątrz ograniczonego zakresu spektrum elektromagnetycznego. Dla przykładu, nie widzimy fal radiowych, które przenoszą ogromną liczbę informacji, a które bezsprzecznie istnieją.
Miceal Ledwith, były wykładowca teologii, który przez 10 lat pełnił funkcję Przewodniczącego Maynooth College na National University of Ireland (Irlandzki Uniwersytet Narodowy), podobnie przypomina sceptykom, że gdy w 1861r. dr Ignaz Semmelweis twierdził, że może istnieć niewidzialne ogniwo łączące mycie przez lekarzy rąk a wysoką liczbę infekcji przy porodzie, większość jego kolegów kpiła z niego. Jednakże znalazł on pierwszy dowód tego, co potem stało się znane jako bakteria.
Większość wielkich odkryć w historii była początkowo wyśmiewana – powiedział Ledwith na konferencji dotyczącej orbs. Dla mnie nie ma wątpliwości, że zjawisko orbs jest realne i zasługuje na poważne traktowanie. Nie posiadamy tylko kilku ich wizerunków, które mogłyby być sfałszowane, ale setki tysięcy zdjęć z całego świata.
Ledwith, który jest również członkiem Międzynarodowej Komisji Teologicznej w Watykanie, posiada kolekcję ponad 100.000 zdjęć przedstawiających orbs.
Pojawiają się we wszystkich rozmiarach, różniąc się średnicą od kilku cali do kilku stóp – dodaje. Czasem pojawiają się samotnie, innym razem w liczących setki sztuk grupach, w kolorach od bieli po niebieski, zielony, czerwony, a nawet złoty. Przez ten czas uświadomiłem sobie, że niezbędny do ich uchwycenia jest flesz, nawet w świetle dnia. Wierzę, że dzieje się tak dlatego, że orbs dostrzec możemy jedynie dzięki procesowi znanemu w fizyce jako fluorescencja. Błysk z aparatu generuje proces fluorescencji, co czyni orbs widocznym dla obiektywu. Ledwith nie jest wciąż pewien, czym orbs mogą być naprawdę, ale nie ma wątpliwości, że mają paranormalną naturę. Uważam, że mogą być wieloma rzeczami. Może okazać się, że są to dusze osób, które odeszły lub, jak twierdzą niektórzy nauczyciele duchowi, duszami oczekującymi na narodziny w ciele fizycznym – mówi Ledwith. Mogą również reprezentować pewien rodzaj innej inteligencji – od duchów poprzez istoty z czystej energii, które nigdy nie inkarnowały się w postaci fizycznej. Istnieją setki różnorakich typów orbs.
Wielu z obecnych na konferencji naukowców uważa, że orbs to plazmoidalne kule energii, ale takiego jej rodzaju, który nie może zostać wykryty w warunkach fizyki i który znajduje się pod kontrolą swej formy i kształtu. Godne zauważenie jest także to, że można je sfotografować w miejscach specyficznych:
Zdecydowanie zdają się je przyciągać zgromadzenia o duchowym charakterze – mówi Ledwith. Regularnie obserwujemy orbs w pobliżu głów lub rąk uzdrowicieli.
Prawdopodobnie uczestniczą one w procesie duchowego uzdrawiania.
Wystarczy zwrócić uwagę na przypadek fotograf Anny Donaldson, autorki zdjęcia medium Keith Watson, którą poproszono o pomoc w sprawie zniknięcia Sarah Payne, dziewczynki uprowadzonej 7 lat temu w czasie zabawy przed domem swych dziadków w Zachodnim Sussex. Fotografię wykonano dokładnie w miejscu, gdzie Sarah widziano ostatni raz, ponieważ medium zasugerowała, iż może tam coś „wychwycić”. Gdy zdjęcia zostały wywołane, na jednym z nich pojawiła się jaśniejąca kropka.
Nie wierze w żadne ze zjawisk paranormalnych – mówi Anna, ale nie mogłam dopatrzeć się winy aparatu. Jeśli taka wystąpiłaby, zatem wszystkie fotografie powinny nosić ślady błędu, nie zaś tylko jedna z nich. Wciąż sceptycznie nastawiona Anna kazała poddać film oraz zdjęcia analizie na obecność usterek technicznych, jednakże po raz kolejny nikt nie był w stanie dostarczyć logicznej odpowiedzi do czasu, aż pewien człowiek zasugerował, że fotografie mogą być dowodem „aury”. Od członka Instytutu Mediumicznego Anna dowiedziała się, że niebieskawy kolor jaki przybrał orbs, sugerować może obecność bardzo młodej duszy.
Wciąż zaintrygowana Anna postanowiła sfotografować Watson raz jeszcze, dokładnie w miejscu, gdzie zniknęło inne dziecko, tyle że tym razem w Grecji. Ku jej zdziwieniu na fotografii po raz kolejny pojawiła się niebieska kula. Następnego dnia, kiedy Anna powtórzyła próbę, aby wyeliminować możliwość świetlnego triku, rezultat był podobny, tyle że tym razem pojawiły się dwie pomarańczowe kule.
Więc tym, co teraz posiadałam były wizerunki orbs z trzech różnych aparatów, w dwóch krajach, w trzech różnych dniach – nie było mowy o przypadku lub usterce technicznej. Wciąż nie wiem, co o tym myśleć, ale podejrzewam, że ponieważ aparat może uchwycić obraz w czasie 1/2000 sekundy, może być w stanie wykryć to, czego oko nie widzi.
Czy mogły to być zatem duchy zaginionych dzieci?
Terri Caldwell, uzdrowicielka z Belbroughton jest jedną z osób, które uważają, że orbs stanowią manifestacje ludzkich dusz.
Jak dla mnie orbs stanowią duchowy świat żyjący po prostu własnym życiem – mówi. Uważam, że wszyscy jesteśmy duchami posiadającymi fizyczne doświadczenia, a gdy umieramy nasze pole energetyczne, które przenosi wszystkie informacje o nas, trwa dalej.

Nie wszyscy są jednak do tego przekonani. Gary Schwarz z Arizona Uniwersity przeprowadził wiele eksperymentów dotyczących orbs wraz z optykiem Katharine Creath i pozostaje w tej kwestii sceptyczny.
Uważamy, że znaczna większość tzw. zdjęć orbs jest zbyt łatwo przypisywana pewnej formie zjawisk paranormalnych, gdyż w rzeczywistości zagubione odbicia w niekontrolowanych warunkach dają często przypominające orbs wizerunki. Nie zniechęca to jednak Miceala Ledwitha, który uważa, że są one zbyt rozpowszechnione, aby uważać je za zwykłe pomyłki.
Orbs są codzienną częścią rzeczywistości, tak samo jak my – utrzymuje. Ich świat może być tak samo realny jak nasz, ale istnieć na wyższych częstotliwościach. Jeśli zmienia się kanał telewizyjny, przełącza się na różne częstotliwości, które noszą różne informacje. Nielogicznym jest myślenie, że to, czego zobaczyć się nie da, nie może istnieć, ponieważ ludzkie oko jest w stanie wychwycić bardzo wąską część spektrum świetlnego. Wiele zwierząt widzi w spektrach niedostępnych dla nas. Prof. Heinemann podsumował to w następujący sposób:
Badania nad orbs znajdują się w powijakach. Jednakże fotografie owych duchowych form prezentują świadectwo, najbliższe jak dotąd naukowym dowodom, do potwierdzenia istnienia rzeczywistości duchowej.

Tłumaczenie i opracowanie: Serwis NPN

Źródło: Daily Mail, 20/07/07.

sobota, 28 listopada 2015

Michael Newton o swojej książce „Wędrówka Dusz'


Jednym z tematów, który mnie najbardziej fascynuje jest reinkarnacja. Dopiero przed kilkoma laty dotarło do mnie, że koncepcja ta jest prawdą, która dotyczy nas wszystkich. Jest to jedna z najbardziej celowo ukrywanych przed człowiekiem prawd o nim samym. Jako, że znajdujemy się w okresie gdzie na jaw wyjdą wszelkie kłamstwa i fałsz, a prawda wreszcie dojdzie do świadomości ogółu, nie mam wątpliwości, że prawda o reinkarnacji w niedalekiej przyszłości będzie światu ujawniona.
Zdumiewa mnie powszechna  ludzka ignorancja oraz wyśmiewanie dotyczące reinkarnacji. Lubię poruszać ten temat podczas prowadzonych przez siebie rozmów i zauważyłem, że dla ludzi kojarzy się to zagadnienie jedynie z azjatycką kulturą i filozofią, oraz byciem zwierzęciem, w którymś wcieleniu. Spędziłem kiedyś sporo czasu na badanie tej koncepcji i jedną z pozycji, która wywarła na mnie największy wpływ i popchnęła do przodu jest książka amerykańskiego, dyplomowanego  hipnoterapeuty Michaela Newtona – „Wędrówka Dusz”. Na pewno w przyszłości przybliżę bardziej tą książkę na swoim blogu. Autor, który ma doktorat z doradztwa personalnego oraz jest członkiem Amerykańskiego Towarzystwa Psychologii Szkolnej odkrył metodę cofania swoich pacjentów podczas sesji hipnozy do wspomnień z poprzednich wcieleń. W czasie późniejszej pracy z pacjentami odkrył również, że można oczyma pacjenta wejrzeć w świat ducha, czyli okres, który dusza spędza pomiędzy swoimi wcieleniami. Wspomina o tym na początku swojej książki słowami:
„Moje zainteresowanie reinkarnacją i metafizyką miało jedynie charakter czysto teoretyczny  do momentu, gdy rozpocząłem leczenie stanów bólowych u pewnego młodego człowieka. Pacjent ten uskarżał się na chroniczny ból prawej strony ciała, nękający go przez całe życie. Jedną z metod hipnoterapii, służącą uśmierzaniu bólu, jest nakierowanie pacjenta na zwiększenie bólu tak, by nauczył się go zmniejszać i w ten sposób osiągać nad nim kontrolę. Podczas jednej z naszych sesji związanych z intensyfikacją bólu, człowiek ten, aby odtworzyć swoje cierpienie, wyobraził sobie, że został pchnięty nożem. Szukając źródeł tego obrazu, ostatecznie odkryłem, że podczas I wojny światowej był on żołnierzem i zginął pchnięty bagnetem we Francji. Dzięki temu byliśmy w stanie całkowicie wyeliminować ból. Zachęcony przez pacjentów zacząłem eksperymentować, cofając niektórych z nich w czasie przed ich ostatnie życie na Ziemi. Początkowo zależało mi, aby integracja obecnych potrzeb, przekonań i obaw stworzyła wyobrażenie wspomnień. Wkrótce jednak  zdałem sobie sprawę, że nasze głęboko zakorzenione wspomnienia zawierają zespół przeszłych doświadczeń, zbyt prawdziwych i połączonych ze sobą, aby można je było zignorować. Uświadomiłem sobie, jak ważny z punktu widzenia terapii jest związek pomiędzy ciałem a wydarzeniami z naszych poprzednich wcieleń oraz tym, kim jesteśmy dzisiaj. Następnie dokonałem odkrycia o niezwykłym znaczeniu. Zorientowałem się, że istnieje możliwość wejrzenia w świat duchowy przy pomocy oczu umysłu hipnotyzowanej osoby, która może zdawać relację z życia pomiędzy kolejnymi wcieleniami na Ziemi. Tym, co otworzyło mi drzwi do świata duchowego, był przypadek kobiety w średnim wieku, będącej niezwykle wrażliwym medium hipnotycznym. Opowiadała mi o poczuciu samotności i odosobnienia będąc na tym delikatnym etapie, kiedy pacjent kończy opisywanie swojego ostatniego życia. Ta niezwykła indywidualność prawie samodzielnie wkroczyła na najwyższy poziom świadomości. Nie zdając sobie sprawy z tego, że w istocie podałem nadzwyczaj krótką komendę do tego działania, zasugerowałem jej, aby znalazła przyczynę swej obecnej samotności. W tym momencie mimowolnie użyłem jednego ze słów inicjujących duchowe przywołanie. Zapytałem również, czy miała szczególnie bliską grupę przyjaciół, za którymi tęskni.       Wówczas moja pacjentka zaczęła nagle płakać. Kiedy poprosiłem ją, żeby powiedziała, co się stało, wyrzuciła z siebie: „ Tęsknię za niektórymi przyjaciółmi z mojej grupy i dlatego jestem tak samotna na Ziemi.” Byłem zakłopotany i zapytałem, gdzie dokładnie znajdowała się ta grupa przyjaciół. „Tutaj, w moim wiecznym domu”, odpowiedziała po prostu, „ i w tej chwili
patrzę na nich wszystkich! ”. Zakończyłem sesję z tą pacjentką i przesłuchując jej nagranie zauważyłem, że znalezienie świata duchowego wymagało poszerzenia regresji z poprzedniego życia. Istnieje wiele książek dotyczących poprzednich żywotów, ale żadna, z którą się zetknąłem, nie mówi o naszym życiu w postaci dusz lub też o tym, jak właściwie podejść do duchowych wspomnień ludzi. Postanowiłem sam przeprowadzić badania i dzięki praktyce rozwinąłem umiejętność wkraczania do świata duchowego poprzez moich pacjentów. Zrozumiałem również, że odnalezienie swojego miejsca w świecie duchowym było dla nich znacznie ważniejsze niż opis ich poprzednich ziemskich wcieleń. 
Trzeba zaznaczyć, że Michael Newton jest z natury sceptykiem. Obraz i wizja świata duchowego powstała z relacji dwudziestu dziewięciu pacjentów, którym Newton zadawał niesugestywne pytania dotyczące tego  jak wygląda życie pomiędzy wcieleniami. Każdy z przepytywanych pacjentów był inny. Jedni byli wyznawcami jakiejś religii, inni ateistami. Niektórzy mieli własne, indywidualne przekonania, poglądy i filozofie dotyczące życia po śmierci. Tym co najbardziej zdumiewa i daje do myślenia są zbieżne odpowiedzi na pytania zadawanie w trakcie sesji hipnozy przez Newtona: „Badania posuwały się niezwykle powoli, ale w miarę, jak rosła ilość rozpatrzonych przeze mnie przypadków, uzyskałem w końcu dostatecznie dokładny obraz świata wiecznego, w którym żyją nasze dusze. Odkryłem, że myśli o świecie duchowym dotyczą prawd uniwersalnych wśród dusz ludzi żyjących na Ziemi. To właśnie spostrzeżenia tak wielu rozmaitych ludzi przekonały mnie, że ich twierdzenia są wiarygodne. Nie jestem osobą religijną, ale odkryłem, że w miejscu, gdzie udajemy się po śmierci, panuje ład i porządek i uświadomiłem sobie, że istnieje wspaniale skonstruowany plan życia oraz życia po śmierci. „
Sam autor zaznacza, że zaczynał jako ateista, a prowadzone przez dziesięć lat badania przewróciły do góry nogami jego światopogląd. Dzisiaj mówi o sobie: :”Aby być całkiem szczery, zaczynałem swoje badania jako ateista.  Nie wierzyłem w Boga. Nie wierzyłem w istnienie niczego po śmierci z wyjątkiem ostatecznej nieświadomości. Moi klienci w pewien sposób wciągnęli mnie w to wszystko „krzyczącego i kopiącego”. Co z resztą zabrało całe lata pracy z nimi. Zbieżność ich relacji wraz ze świadomością tego co robię w mojej pracy z hipnozą. Kontynuowanie jej oraz jednoczesne prowadzenie własnoręcznych badań, ostatecznie doprowadziło mnie do punktu, w którym mogę dziś śmiało powiedzieć, że wierzę w moc wyższą ode mnie – źródło wszelkiego życia oraz inteligencji. Sednem całej tej koncepcji reinkarnacji jest zmierzanie do osiągnięcia stanu doskonałości. Do ponownego połączenia się z tym źródłem, z którego pochodzimy.”

https://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=THMQF6qr3WQ 

Ludzie o ałmysich oczach

za: Altai-photo.ruGdzieś daleko w Rosji, w niedostępnym Ałtaju, leży wieś Jazula, której mieszkańcy szczycą się bardzo niezwykłymi zdolnościami, w które wyposażyła ich natura. Jak potwierdzili okuliści, ich wzrok jest kilkakrotnie ostrzejszy niż w przypadku zwykłych ludzi. Nie jest to jednak zwykła medyczna ciekawostka, lecz prawdziwe kuriozum, a miejscowi mają bardzo oryginalne wyjaśnienie na to, dlaczego się tak dzieje...
____________________
Wojciech Grzelak, Szamani, mumie, ałmysy" (fragm.)


Artykuł ten stanowi fragment książki Wojciecha Grzelaka pt. Szamani, Mumie i Ałmysy" (wyd. KOS, 2006). Więcej na temat książki na FORUM INFRA, jak i na stronie Wydawnictwa KOS.

Do wsi Jazula jedzie się z Gornoałtajska długo Traktem Czujskim. Droga jest miejscami kręta, wąska, wiodąca nad przepaściami, wspinająca się na przełęcze, otoczona złą sławą wśród kierowców, ale na całej swojej długości pokryta asfaltem. W wiosce Aktasz, dokąd piaskowe burze zanoszą czasem pył porwany z pustyni Gobi, trzeba skręcić w lewo i przejechać przez Czerwone Wrota – ciasną szczelinę pomiędzy potężnymi skałami o barwie zakrzepłej krwi. Gościniec, bity, najeżony sterczącymi kamieniami, wcześniej bardzo kapryśny, tutaj wręcz wije się wąskim przesmykiem: nieuważnemu kierowcy zagraża upadek do wartko płynącego w skalnej szczelinie potoku. Scenografia w sam raz do filmu o Draculi. Dalej gruntowa szosa wiedzie brzegiem jeziora Czajbek, zwanego Martwym, bowiem jest ono bezrybne z powodu dużego stężenia związków rtęci, którą kiedyś wydobywano w pobliskiej kopalni. Poza krótkim ałtajskim latem cała okolica sprawia wrażenie przygnębiające, miejscami krajobraz przypomina najbardziej ponure zakątki Szkocji. Po kilkudziesięciu kilometrach tundrową równiną i pokonaniu paru stromych przełęczy (przejazd tędy w warunkach zimowych bywa często niemożliwy) niespodziewanie wjeżdża się w gęsty sosnowy bór, a zaraz dalej otwiera się ciasna dolina, w której ulokował się Ułagan.

Dwu i półtysięczna osada, chociaż nawet według norm syberyjskich uchodzi za wieś dechami zabitą, dla mieszkańców Jazuli jest nieomal Paryżem. Przy wjeździe do wsi zieleni się rozległa łąka: lipcowe słońce nagrzewa ją cały dzień i pyszny aromat, jakim przesycają powietrze tutejsze trawy, turzyce i zioła, z niczym innym nie da się porównać – to zdanie podziela każdy, kto przybywa do Ułaganu. Pośrodku pastwiska stoi kezer, kamienny bałwan z wczesnego średniowiecza, wyobrażający tureckiego wojownika. Głowę, w hełmie, i z groźnym, wąsatym obliczem, miał jeszcze dziesięć lat temu, ale stracił ją podczas ludowego festynu El Oin; wandale trafiają się wszędzie.


Lokalizacja wsi Jazula
Mieszkańcy Ułaganu bardzo zaniepokoili się dewastacją pradawnej rzeźby. Kezery, zwane też często, choć błędnie, bo przedstawiają przecież wojów, „kamiennymi babami”, spotykane w wielu miejscach Europy i Azji, na Ałtaju występowały szczególnie często. Niemało tych pomników zniszczono, używając na przykład do wzmacniania nasypów szos, sporo też zabrano do muzeów, gdzie przeważnie dotąd spoczywają w magazynach.

– To nie tylko barbarzyństwo – mówi szamanka Dżana – ale także głupota i igranie z ogniem. Punkty, w których ustawiono wieki – a może i tysiąclecia temu – kezery, nie były wybrane przypadkowo. Lokalizacja kamiennych bab odpowiada punktom o anormalnej energetyce. Innymi słowy rzeźby są rodzajami odgromników, neutralizujących negatywne promieniowanie lub też, jak ktoś woli, wpływ złych duchów na ludzi.

Chcąc dotrzeć do Jazuli należy skierować się na wschód i posuwać wzdłuż kultowej rzeki Baszkaus.

W jakim sposób? Po tonącej w błocie bądź też pełnej głazów ścieżce, po stromiznach o karkołomnym kącie nachylenia, latem przejedzie jako tako dobre auto terenowe, najlepiej, jak to mówią w Rosji, „raszan dżip”, czyli popularny uaz. Lecz tylko do osady Saratan. Bo dalej można wędrować jedynie tradycyjnym dla Ałtaju środkiem lokomocji – konno, wierzchem. Po pięćdziesięciu kilometrach jazdy na grzbiecie cierpliwego zwierzęcia, które pewnie stawia swoje cztery kopyta nawet na takich pochyłościach, gdzie człowiek miałby spore kłopoty z utrzymaniem równowagi, dociera się wreszcie do potężnej rzeki Czułyszman. Wystarczy tylko przeprawić się w bród przez rwący nurt, szeroki jak Wisła pod Wawelem, i – jest się już na miejscu.

Po co w ogóle wybierać się do zapomnianej wsi na krańcu świata? Zdawałoby się, że wystarczającą przyczyną jest absolutnie dziewicza przyroda, która w tej części ałtajskich gór wręcz olśniewa swoim przepychem. Jest jednak również inny powód: są nim mieszkańcy Jazuli, a raczej ich niezwykłe właściwości. Warto zobaczyć tych ludzi.

Rzecz w tym, że wypatrzą przybysza znacznie wcześniej niż on ich.

Żaden z mieszkańców Jazuli nie posiada lornetki lub lunety, sprawdziłem to. We wsi nie ma także ani jednej pary okularów.

– Widzisz tę kozę, o tam? – pyta siedemdziesięciopięcioletni Jan Kajmakow i wskazuje ręką na górę naprzeciwko. Widzę jakiś punkcik, który, kiedy nawet mrużę z całych sił oczy, w żaden sposób nie chce przypominać kozy.

– Jest szara, lewy róg ma nadłamany. A oczy bursztynowe. Na szyi resztki sznurka…

Chodzi o kozę, ale ja czuję się robiony w konia. Chwytam za własną lornetkę i… wszystko się zgadza! Spoglądam na starca jak na magika, on uśmiecha się, a ja bez słowa odchodzę w stronę wsi. Po kilkudziesięciu metrach napotykam jakiegoś nastolatka. Pokazuję na zbocze góry, choć z tej odległości nie potrafię już rozróżnić tam żadnego punktu, szarego czy też jakiejkolwiek innej barwy.

– No, koza. – Chłopak przenosi na mnie zdumiony wzrok. – Ze złamanym rogiem… To chyba będzie Bajryszewów? – dodaje po chwili zastanowienia.

W Jazuli mieszka niecałe trzysta dusz – w większości są to Ałtajczycy, jest też parę rodzin Kazachów. Wieś leży ponad 2000 m n.p.m., zewsząd otoczona górami.

Niezwykłą właściwość wzroku mieszkańców Jazuli odkrył przed paroma laty Anatol Kołbasko, lekarz z Nowokuźniecka, który uczestniczył w programie badań kontrolnych prowadzonych na zlecenie władz Republiki Ałtaj.

– Myślałem, że śnię. Staruszkowie nawet widzą mysz z odległości pół kilometra – mówił wstrząśnięty okulista. – A co dopiero młodzi!



Ałtaj w regionie Jazuli (za: Altai-photo.ru)
Początkowo badający jazulan Kołbasko sądził, że trafił przypadkiem na kilku osobników odznaczających się sokolim wzrokiem, a pozostali wieśniacy postrzegają świat dokładnie tak, jak wszyscy inni ludzie. Jego przekonanie wzmocniło się, gdy kolejni badani przez niego tubylcy w ogóle nie potrafili rozpoznać żadnych liter na tablicy. Ale lekarzowi zrzedła mina, kiedy wiernie narysowali te litery – okazało się, że po prostu nie znali rosyjskiego alfabetu.

Wyniki badań Kołbaski, potwierdzone potem przez innych okulistów, były szokujące: w Jazuli, niezależnie od wieku czy narodowości, wszyscy mieszkańcy posiadają wzrok dużo lepszy od przeciętnego. Rosyjscy lekarze określili go średnio jako dwustuprocentowy. W okulistyce polskiej najwyższa ostrość widzenia, sprawdzana przy pomocy tablicy Snellena, określana jest zapisem 1,0. W tej skali przeciętny wzrok wieśniaków z Jazuli wynosiłby co najmniej 2,0, co oznacza, że najniższy rząd literek na tablicy okulistycznej potrafiliby spokojnie odczytać z dystansu sześciu i więcej metrów!

Generalnie wszyscy Ałtajczycy mają znakomity wzrok: znaczna część poborowych z Ałtaju jest szkolona na snajperów. Swego czasu podobno separatyści czeczeńscy grozili przeprowadzeniem zamachu terrorystycznego w Gornoałtajsku. Miał to być rewanż za skuteczne likwidowanie kaukaskich bojowników przez strzelców spod Biełuchy kierowanych do Czeczenii w mundurach milicji rosyjskiej.

Fenomenalną ostrość widzenia mieszkańców zapadłej wsi ałtajskiej próbowano wyjaśniać rozmaicie. Jedni uczeni dostrzegali w tym zjawisku pozytywną mutację, która nastąpiła w odizolowanej od świata społeczności. W górach nie da się zdobyć pożywienia, jeśli nie włada się dobrym wzrokiem. A tradycyjnym i wyłącznym zajęciem miejscowych jest polowanie. Na łowy chodzą również kobiety, co raczej jest zjawiskiem niespotykanym w innych rejonach Ałtaju. Warto przy tym wspomnieć, że niewiasty ajmaku ułagańskiego cieszą się szczególną renomą, która sprawia, że ustępują im z drogi mieszkańcy innych części Ałtaju – zarówno mężczyźni, jak i panie. Tutejsze białogłowy bowiem łatwo wpadają w gniew, a skutki ich rozsierdzenia bywają opłakane. W ogóle aborygeni tego regionu uchodzą za niezwykle krewkich; jak głosi podanie, dawniej skalpowali swoich przeciwników. Do dziś przez współziomków z pozostałych rejonów Ałtaju przezywani są Apaczami.

Natalia Ananiewa, ordynator oddziału ocznego Kliniki Krajowej w Barnaule ma na temat superwzroku jazulan własny pogląd, choć nie sprawia wrażenia, jakby była całkowicie przekonana o jego słuszności:

– To najprawdopodobniej wrodzony dar, mający związek z genami. Wpływa też na to sposób życia, gdyż na ostrość widzenia oddziaływują pośrednio procesy przemiany materii. Plus ekologia: jakość wody i pożywienia. W Jazule jedno i drugie nie zawiera konserwantów…

Istnieje także hipoteza poniekąd kosmiczna: na obszar ajmaku ułagańskiego od prawie pół wieku spadają zużyte stopnie rakiet wystrzeliwanych z kosmodromu w Bajkonurze. Nad Ałtajem pojazdy kosmiczne pozbywają się pustych zbiorników po wykorzystanym paliwie.

Kosmicznym złom pada nie tylko w okolicach Ułaganu, ale także w ajmaku ust’kańskim i Kraju Ałtajskim. Lecący z nieba metal zabił dotąd jedynie krowę, a to dzięki bardzo słabemu zaludnieniu (na kilometr kwadratowy Republiki Ałtaj przypadają dwie osoby, w okolicach Ułaganu – grubo poniżej jednej). Tubylcy wspominają, że po cenniejsze fragmenty rakiet przyjeżdżały nawet specjalne ekipy poszukiwawcze.

Ałtaj posiada też swoje mniej urokliwe oblicze, to tam właśnie spadają szczątki rakiet wystrzeliwanych z kosmodromów i poligonów. Niektórzy upatrują w fenomenie sokolego wzroku" mieszkańców Jazuli efektu oddziaływania odpadów chemicznych i radioaktywnych. 


– Otaczali pierścieniem jakiś teren i nikogo tam nie wpuszczali, ludziom grozili automatami – wspomina Grzegorz z Ułaganu. – Też kiedyś miałem taką przygodę… Łowiłem ryby na Jeziorze Teleckim. Płynąłem łódką, był słoneczny dzień. Nagle po wodzie przemknął jakiś cień. Zadarłem głowę: z góry leciał jakiś wielki przedmiot, ale tak dziwnie spadał, jak liść w spokojnym powietrzu, kołysał się. Ja za wiosła i chodu na prawo, a on też w tym samym kierunku. To ja na lewo – i on na lewo. Gorąco mi się zrobiło, nie wiem, gdzie uciekać, żeby za mną nie poleciał. Wpadł do jeziora może dwadzieścia metrów ode mnie. To był taki wielki płat białej blachy. A woda to aż się zasyczała i wypłynęło pełno ugotowanych ryb, tylko kasakiem zbierać.

Niemało fragmentów rakiet trafiło w ręce miejscowej ludności. Zdarzały się przypadki trudnych do wygojenia oparzeń i chorób skóry, które dotknęły tych, co zbyt prędko przywłaszczyli sobie opadłe na ziemię szczątki „Wostokow”. Nie odstraszyło to innych od praktycznego wykorzystania arkuszy srebrzystej blachy do obicia domów czy nawet budowy sławojek, czyli szaletów podwórzowych.

To bombardowanie kosmicznymi śmieciami kontrastuje z sielankową wizją Ałtaju jako krainy ekologicznie nieskażonej. Rzecz ciekawa – w Kraju Ałtajskim kawałki rakiet padają równie gęsto w rejonie tretjakowskim, jednak tamtejsza miejscowa ludność cierpi z tego powodu w sposób widoczny – liczba zachorowań na raka przewyższa tam znacznie normę, ludziom doskwierają także inne problemy zdrowotne, zdarza się wiele poronień. Niewiele lepiej jest w okolicach wsi Korgon położonej na zachód od Ust’ Kan. Problem ten bada bardzo wnikliwie Barbara Profeta, szwajcarska Włoszka, która na Ałtaju pracuje już parę ładnych lat. A tymczasem w Jazule przypadki zachorowań na raka są bardzo rzadkie, ludzie chorują tu sporadycznie. Tłumaczenie, że wyjątkowo dobrzy wzrok jazulan jest wynikiem napromieniowania, czy to radiacją zawartą w kawałkach rakiet, czy też mającą swoje źródło w nieznanych, ukrytych w górach złożach, wydaje się także mocno wątpliwe. Chodziłem po wsi w bezksiężycową noc i gwarantuję, że doskonałe oczy jej mieszkańców nie świecą jednak w ciemnościach.

Mieszkańcy Jazuli wierzą, że ich nadzwyczajny wzrok to prezent (czy też spadek, następstwo – język ałtajski jest w niektórych wypadkach dość wieloznaczny) od ałmysa. We wsi spotkania z nim traktowane są jako coś powszedniego.

– Nocami podchodzą do wsi, straszą bydło, zaglądają w okna – mówi Kajmakow. – A baby wtedy piszczą, uch! – dorzuca i mruga filuternie. Emerytka Tułgat Kajakowa wynosi jakieś zawiniątko ze swojego aiłu i demonstruje mi jego zawartość – kłębek brudnobrązowej sierści.

– Ałmys to pozostawił, kiedy próbował porwać naszego konia – wyjaśnia. – Koń zarżał, wybiegliśmy z domu, ałmys wystraszył się i uciekł. Zahaczył przy tym o ogrodzenie i stąd ta pamiątka. A konia, po naradzie z szamanem, zdecydowaliśmy się zarżnąć. Tuszę zanieśliśmy na skraj lasu. Nazajutrz zniknęła. Wierzę, że ałmys, posłaniec Eeze Ałtaj, przyjął przeznaczoną mu ofiarę. To wszystko przez to, że uczeni rozkopują nasze kurhany. Trwożą duchy… A te posyłają ałmysy, które nas niepokoją.

– Tak, my tu nie mamy lekko… – użala się Tułgat. Nagle kieruje wzrok gdzieś poza mnie i mówi: – Oho, mąż wraca z polowania, muszę przygotować kolację… – Po czym znika w aile. Oglądam się i w odległości może półtora kilometra widzę poruszającą się na łące plamkę. Według mnie równie dobrze mógłby być to ślubny mojej rozmówczyni, jak i ałmys czy nawet pasący się sarłyk, ale wiekowa jazulanka wiedziała – czy raczej widziała – swoje.

– Ałmys ma około dwóch metrów wzrostu, stąpa mocno, idąc wymachuje rękami, kiedy ucieka, wykonuje skoki – opowiada pastuch Genadiusz Matwiejew, pastuch z Jazuli. – Raz go nawet sfotografowałem, ale kiedy wywołałem film, akurat ta klatka okazała się prześwietlona.

Jakim to sposobem ałmysy zdołały przekazać swój „podarek” mieszkańcom Jazuli? Przecież często wśród Ałtajczyków – a także w Ałtaju Mongolskim – spotyka się opowieści o związkach, dobrowolnych lub wymuszonych, mężczyzn z ałmyskami albo ałmysek z ludźmi.



Wizerunek Ałmysa (zwanego też Ałmasem) w mongolskiej księdze z XIV w.
Słucham tych historii już po powrocie z Jazuli do Ułaganu, za gościnnym stołem rodziny Czu, popijając herbatę z tałkanem (prażonym i zmielonym jęczmieniem) i odrobiną białego mumio, substancji wydobytej ze skalnej rozpadliny, który uchodzi za panaceum na gwałtowny atak gorączki i, jak sądzę, nie zaszkodzi mi. Chyba przeziębiłem się podczas przeprawy przez lodowaty Czułyszman. Ale nazajutrz zapowiadającą się chorobę jak ręką odjął: może to podziałał biały proszek, a może ułagański klimat. Wychodzę więc na sioło, aby odwiedzić Ludka Broza, czeskiego antropologa, który od kilku lat osiadł w Ułaganie. Zadomowił się tu na dobre i kiedy wyjeżdża do ojczyzny, zawsze anonsuje to w miejscowej gazecie Ułagannyng Sołundary wraz z informacją: Wracam w październiku. Ludek.

Ułaganowi wyraźnie ciasno jest w skąpej dolince, wierci się w niej, spięty mostami przerzuconymi nad Baszkausem i jego dopływami, wspina na najbliższe wzgórza. Gdzieniegdzie przypomina westernowe miasteczko, a wrażenie to wzmacniają liczne koniowiązy. Ich ałtajska nazwa brzmi czaky, rola zaś w świadomości tubylców dosyć znaczna. Koniowiąz to symbol koczowniczego świata, jego punkt orientacyjny. Nie wolno przenosić go z miejsca na miejsce, jest on również, podobnie jak pewne elementy ałtajskiego stroju, „odgromnikiem” złych spojrzeń. Gwiazda Polarna w przekładzie z języka ałtajskiego nosi miano Złoty Koniowiąz.

Na nagim stoku pobliskiej góry widać miejsce kultu sił natury i, nieco wyżej, prawosławny krzyż. Bardzo wielu mieszkańców Ułaganu to prawosławni chrześcijanie, przynajmniej nominalnie: w ajmaku było ponad trzydzieści cerkwi i jedynie w tej części Ałtaju rosyjskie misjonarstwo odniosło wyraźniejsze sukcesy.

– Ale my jesteśmy poganami – powiada Timur Czu, ojciec Andrzeja. – Ja tam pokłaniam się całej przyrodzie. Wiem, że w niej jest siła, która może mnie zmieść w jednej chwili i to wystarcza, abym oddawał cześć niebu nade mną i ziemi pode mną – dodaje i ochoczo wychyla kieliszek żubrówki. Jak na swoje siedemdziesiąt cztery lata wygląda niezwykle krzepko i dziarsko. Rodzina Czu odznacza się szczególną długowiecznością oraz znakomitym zdrowiem.


Łapa zagadkowego zwierzęcia znaleziona przez S.Siemionowa na lodowcu Kurkurek. Badający ją naukowcy stwierdzili, że nie należy do żadnego ze znanych im gatunków zwierząt. 
– To dlatego, że wśród naszych przodków był ałmys – Andrzej śmieje się, ale chyba tylko dlatego, że ma do czynienia z Europejczykiem. W rozmowie z rdzennym mieszkańcem Ałtaju zachowałby w tym wypadku powagę, jestem o tym przekonany. – Mojego ojca do tej pory przezywają „śnieżnym człowiekiem”. Podobno jego babka miała w rodzie jakiegoś ałmysa… Ojciec większość życia spędził z wyboru w śniegach, w lesie. Mówi, że tam się czuje jak u siebie w domu. Ja też poszedłem w jego ślady. Prawdę mówiąc, czasami przyłapuję się na myśli, że wolę nocować w jamie wygrzebanej w śniegu pod świerkiem, w głuchej tajdze, niż w domowych betach. A poza tym nasza rodzina wygląd ma taki nieałtajski.

Ałtajczycy należą do rasy żółtej, mają mongoidalne rysy twarzy, raczej mizerny wzrost i niezwykle gęste, czarne włosy – poza niektórymi mieszkańcami rejonu ułagańskiego. Ci bowiem są wysocy, postawni, rudzi, niebieskoocy, o cerze bladej, wręcz białej. Antropolodzy milczą na temat przyczyn tego fenomenu, tubylcy natomiast uważają, że jest to rezultat mezaliansu któregoś z ich przodków z ałmysem.

Kiedy pewnego dnia zawitałem do Ułaganu z grupą polskich turystów, Timur Czu podczas zaimprowizowanej z tej okazji biesiady nastawał, aby zostawić mu jasnowłosą Bożenę.

– Wydam ją za mojego krewniaka, ałmysa – twierdził.

Oczywiście żartował.

Tak sądzę.

* * *


Kolejny wizerunek Ałmysa. Noszą one wiele innych nazw, w zależności od regionu. W Rosji zwie się ich zwykle Śnieżnymi Ludźmi a przypadki spotkań z nimi są niezwykle liczne. 
Opisaną szczegółowo drogę do Jazuli nie zawsze udaje się pokonać. Dostępu do wsi bronią nie tylko ekstremalne warunki terenowe, z którymi musi zmierzyć się podróżnik, ale także, zdaniem miejscowej ludności, moce niewidzialne, duchy czy też swoiste emanacje sił przyrody. Ałtajczycy oddają im cześć, bardzo uważając, aby nie narazić się tym prawdziwym gospodarzom bezludnych ostępów. Ich zdaniem lepiej z nimi nie zadzierać.

Przekonałem się o tym na własnej skórze. Mitsubishi L300, bus na podwoziu terenowego pajero, przygotowałem do drogi z zapobiegliwością konieczną na syberyjskich odludziach. Zaparkowałem go na noc w ułagańskim obejściu u Andrzeja, bo to właśnie on namówił mnie na jazdę do Jazuli i miał mi w niej towarzyszyć. Wyruszyliśmy o majowym świcie, lekko mroźnym; w nocy spadł świeży śnieg i, jak to bywa w Ułaganie o tej porze roku, około południa nie było już po nim śladu. W przeddzień wyprawy Andrzej dwukrotnie upewniał się, czy mam w aucie wódkę. Potakiwałem, bowiem zawsze zabieram na ałtajskie eskapady kilka połtorażek (plastikowych butelek o pojemności półtora litra, po piwie lub wodzie mineralnej) znakomitego bijskiego samogonu. Nieraz przydawał się, choćby jako uniwersalny środek płatniczy. Po drodze mieliśmy zajechać na uroczysko nad Baszkausem, gdzie Andrzej miał swoją myśliwską izbuszkę. Zamierzał zabrać stamtąd strzelby. Mój przewodnik i jego brat Sasza, który zabrał się z nami, nalegali, abym przystanął na pierwszej przełęczy za wsią. Rośnie na niej szamańskie drzewo, limba obwieszona wotywnymi wstążkami, zwanymi dżalama. Tak Ałtajczycy składają hołd duchom natury, szczególnie potężnym w takich miejscach, jak przełęcze czy źródła. Zwyczaj nakazuje zatrzymać się na chwilę w takim punkcie, można również posilić się lub ugasić pragnienie (a nawet wypić trochę czegoś mocniejszego), zostawiając jednak odrobinę jadła czy napitku niewidocznym władcom tej ziemi. Mnie jednak, choć znałem ten obyczaj, spieszno było do Jazuli. Dość, że moi ałtajscy kompani wysiedli i przystanęli pod kam agacz – ja nie wyszedłem nawet z auta, a wreszcie, zniecierpliwiony, ponagliłem towarzyszy podróży klaksonem.

W chwilę później, gdy spojrzałem na deskę rozdzielczą auta, paliła się na niej czerwona kontrolka oznaczająca brak ładowania. Przyczyna okazała się elementarna: pękł pasek klinowy. Zastąpiłem go zapasowym; po chwili zjechaliśmy nad brzeg Baszkausu. Tu Andrzej poprosił mnie o wódkę; nieco zaskoczony, podałem mu butelkę. Przyjął ją ze zdziwieniem.

– Odka, odka – powtórzył. – Da, samogonka, charoszaja – wyjaśniłem po rosyjsku. Przeszła chyba minuta, zanim nieporozumienie wyjaśniło się ostatecznie.

Ałtajczycy na ogół znają język rosyjski, lingua universalis w przestrzeni prosowieckiej. Jedynie dzieci przedszkolne i niektórzy starcy nie władają nim. Na zapadłych wsiach spotyka się także bardzo słabo mówiących po rosyjsku dwudziestolatków, których edukacja przypadła na kryzysowe lata dziewięćdziesiąte XX stulecia i odbywała się po łebkach. Ale wielu Ałtajczykom, zwłaszcza pochodzącym z głębszej prowincji, posługiwanie się mową Puszkina sprawia kłopoty. Na kresach koszagackich słyszałem anegdotę o czabanie (pasterzu), który dokonując sprawunków w sklepie-barze, poprosił o dwadzieścia „czajca”. Ekspedient Rosjanin uznał, że chodzi o szklanki herbaty (po rosyjsku – czaj) i próbował wyperswadować klientowi to niezwykłe żądanie dowodząc, iż pęknie po takiej ilości orzeźwiającego napoju, ale ten obstawał przy swoim. Dopiero przy pomocy obecnych w barze aborygenów okazało się, że przybyszowi z górskich pustkowi chodziło o jajka (rosyjskie jajca).

Jeśliby Andrzej użył ałtajskiej nazwy wyskokowego napitku araczka, zapewne jeszcze przed wyjazdem sprawa byłaby jasna. On jednak mówił po rosyjsku, niefrasobliwie traktując przy tym pierwszą spółgłoskę. Skąd miałem wiedzieć, że jego izbuszka znajduje się po drugiej stronie rzeki? Tymczasem zaszła pomyłka, bazująca na istniejącym także w polszczyźnie podobieństwie wyrazów, które swego czasu wykorzystał producent „Bolsa”. Andrejowi chodziło o łódkę (łodka), gumowy ponton, bo Baszkaus jest wartki, zdradliwy, szeroki w tym miejscu na 30 metrów, a w dodatku wówczas płynęła nim lodowa kasza. Zawróciliśmy.


Okładka książki W.Grzelaka (Wyd. Kos, 2006). Więcej na jej temat m.in. na FORUM INFRA
Nie licząc straconego w ten sposób czasu do Jazuli dotarliśmy bez większych przygód, ale gdy dwa dni później wracaliśmy z tej niezwykłej wsi, dokładnie na tej samej przełęczy, obok powiewającego błękitnymi i białymi skrawkami tkaniny kam agacz, znów zerwał się w aucie pasek klinowy. A przecież był całkiem nowy, przejechałem na nim, wprawdzie po trasie wymagającej prawie stałego używania niskich biegów, zaledwie kilkadziesiąt kilometrów (część drogi pokonaliśmy konno)! Udało mi się jakoś zjechać na luzie do Ułaganu, a nawet dotoczyć do domu Andrzeja. U zaprzyjaźnionego barnaulczyka Olega, który co pewien czas zaopatrywał wioskę w towary i posiadał japońską ciężarówkę, znalazł się odpowiedni pasek, założyłem go, lecz akumulator okazał się całkowicie rozładowany. Spieszyłem się, bo chciałem następnego dnia rano być na lotnisku w Barnaule, czekała mnie więc droga przeszło siedmiusetkilometrowa, a pora była już przedwieczorna. Zatem wyjąłem akumulator, podłączyłem na pół godziny do prądu i ponownie wstawiłem do auta. Silnik zagrał od razu – i w tym momencie Andrzej niechcący dotknął śrubokrętem masy… Błysnęło, zapachniało spalenizną i motor zamilkł. Na amen. Mitsubishi nie dało się uruchomić przez dwa dni, pomimo nieprzerwanego prawie konsylium wszystkich mieszkańców Ułaganu, mających jakie takie wyobrażenie na temat mechaniki samochodowej. Na trzeci dzień zdecydowałem się wreszcie dostawić samochód bliżej cywilizacji. Początkowo wydawało się, że zmieści się on w skrzyni ciężarówki Olega. Wymierzyliśmy odległość od podłogi do dachu, a potem wysokość mitsubishi: wychodziło, że gdy spuścimy z kół powietrze, to akurat zmieści się. W Ułaganie nie ma żadnej rampy, udaliśmy się więc w objazd po okolicy i w pobliżu przysiółka Czybila znaleźliśmy to, czego nam było trzeba. Poszły w ruch łopaty i po godzinie jeden stok niewielkiego wzgórka był podkopany na tyle, że tworzył coś w rodzaju rampy. Oleg podjechał pod nią, doholowawszy przedtem na wyniosłość mój samochód. Ułożyliśmy deski, odkręciliśmy wentyle: mitsubishi dało się wepchnąć do izotermicznej skrzyni ciężarówki… na jakiś metr, samochód potem beznadziejnie utknął. Miał profilowany dach, lekko wznoszący się od przodu ku tyłowi. Z kolei tylne drzwi ciężarówki Olega były wyposażone w grube uszczelki z twardego tworzywa, umocowane na ścianach i suficie skrzyni. Gdyby nie te parę centymetrów, bus zmieściłby się idealnie, jak dopasowany.

Nazajutrz przywiązałem swój samochód do ciężarówki Olega. Na zawsze zapamiętałem jej numer rejestracyjny: E 278 PR 22. A to dlatego, że wymalowany był z tyłu, na pace. Z odległości pięciu metrów wpatrywałem się w niego podczas całodniowej jazdy jak sroka w kość. Gdyby Oleg gwałtownie zahamował, musiałbym natychmiast reagować, żeby nie wbić się w tył ciężarówki. Obojętne były mi uroki ałtajskiego pejzażu: widziałem tylko zabłocony kwadrat falistej blachy tuż przed sobą. Solidna stalowa lina, która nas łączyła, pękała siedmiokrotnie. Wreszcie dociągnęliśmy do Bijska – sześćset kilometrów przez cały Górny Ałtaj. Miałem dość, a w dodatku bijscy spece od elektroniki rozłożyli ręce. Wymontowałem z auta spalony komputer, ale nie zdołałem naprawić go czy wymienić w Barnaule i Nowosybirsku. W końcu zawiozłem go do Polski i po długich korowodach poradził sobie z nim specjalista spoza serwisu Mitsubishi.

Nie licząc perypetii, jakie przytrafiły się, kiedy w towarzystwie Sergiusza Siemionowa podążałem do Moskwy, był to jedyny podczas moich syberyjskich wojaży wypadek, aby samochód zawiódł mnie w stopniu aż tak poważnym.

* * * * *
Wojciech Grzelak (ur. 1961), z wykształcenia filolog, wykonywał różne zawody. Autor wielu reportaży, artykułów naukowych i popularnonaukowych, a także opowiadań o rozmaitej tematyce. Publikuje w prasie polskiej, rosyjskiej, amerykańskiej i niemieckiej. Tłumaczy poezję, układa antologie wierszy, pisze również książeczki dla dzieci. Od 2001 roku dzieli swoje życie pomiędzy Beskidy i Ałtaj (Zachodnia Syberia), gdzie wykłada na uniwersytecie w Gornoałtajsku i angażuje się w sprawy syberyjskiej Polonii. Jego artykuł o ałtajskim Ałmysie wydrukowany na łamach „Nieznanego Świata” został uznany za publikację roku 2004. Za umacnianie wielopłaszczyznowych związków pomiędzy Polską i Syberią władze rosyjskie i organizacje biznesowe w Polsce nagrodziły autora licznymi wyróżnieniami; otrzymał m.in. statuetkę „Ambasador Polski”. Dużo podróżuje po Azji, najczęściej samochodem. Pan Wojciech prowadzi także audycję „Z Ałtaju widać więcej” poświęconą tajemnicom Rosji.

Zobacz także
:
Skomentuj na INFRA FORUM
Wielka zagadka Śnieżnych ludzi
Śnieżny człowiek: Czy świadkowie mówią prawdę?
Bigfoot w Rosji

_____________________
Autor: Wojciech Grzelak
Opublikowano za zgodą autora i wydawnictwa KOS

piątek, 27 listopada 2015

Jerzy Zięba - Apel do Polaków.

Do wszystkich POLAKÓW !
Rozpoczynamy akcję, jakiej nie było od czasów Solidarności !!
Tak jak wtedy, tak i teraz, idziemy na wojnę z systemem.
Zdrowie i życie KAŻDEGO POLAKA będzie zależało od tego czy jesteśmy teraz w stanie ponownie zmobilizować się tak, jak tylko Polacy potrafią!!
Wiem, że to będzie REWOLUCJA, ale inaczej nie damy rady.

PODPISUJEMY swoje wsparcie tutaj....
UWAGA : w celu uwiarygodnienia podpisu konieczna jest weryfikacja
emailowa. To jest WAŻNE.
W otrzymanym emailu należy :
A. kliknąć na przesłany emailem link link,
B. wpisać pokazujący się kod,
C. kliknąć "Potwierdź swój podpis pod Petycją" To wszystko.

Po zebraniu jak największej możliwej ilości podpisów, zgłosimy projekt zmiany Ustawy do Marszałka Sejmu, a następnie zbierzemy wymagane 100 000 podpisów do uruchomienia formalnego procesu legislacyjnego.
Ten przekaz powinien dotrzeć pod każdą "polską strzechę" w Polsce i za granicami Polski !!!

źródło
Opublikowano , autor:

Jahwe – okrutny tyran, „bóg” chrześcijan, muzułmanów i żydów zdemaskowany! Posted on 28 Grudzień 2014 by Jarek Kefir


wiara i religia dyskusja

Wstęp do poniższego artykułu zawiera wiedzę ezoteryczną. Zdaję sobie sprawę, że może to być niestrawne dla części czytających, ale cóż. Artykuł zawiera drastyczne treści [+18]
Jahwe – istota ta znana jest na Ziemi pod wieloma nazwami. Takimi jak: jahwe, jehowa, „bóg”, allah itp. Jest ona założycielem trzech religii – tzw „mojżeszowych”. Pisałem o tym na swojej stronie nie raz, teraz tę wiedzę powtórzę. Trzy religie mojżeszowe, które blokują rozwój cywilizacyjny, duchowy, emocjonalny i każdy inny – to chrześcijaństwo, judaizm i islam. Oni tylko z pozoru modlą się do innych „bogów”. Na poziomie duchowym jest to jedna i ta sama istota, występująca pod wieloma nazwami, kultami i mutacjami. Chrześcijaństwo jest zmodyfikowaną wersją judaizmu dla Europejczyków, m.in. z dawnego Cesarstwa Rzymskiego. Zaś islam jest modyfikacją judaizmu dla Afrykanów i Saracenów z Azji.
Na głębszym duchowym poziomie, istota o nazwie jahwe jest duchową „świadomością zbiorową” – takim „zbiorowym umysłem” tej planety. Istota ta prezentuje najniższe możliwe cechy, takie jak: okrucieństwo, zazdrość, pycha, mściwość itp. Jej „pokarmem” są energie zła i cierpienia, które są generowane celowo – wszystkie systemy na tej planecie są ustawione dokładnie tak, by istoty maksymalnie cierpiały. Energia ta jest „zbierana” z całej planety i zasysana przez jahwe.
Jahwe nie jest żadnym „bogiem”, nie jest Stwórcą wszechświata. Jest raczej lokalną (w skali ogromu kosmosu), ziemską, pasożytniczą anomalią, która musi zostać zniszczona. Tj. istoty na Ziemi powinny przeprowadzić proces odcięcia się od niej. Jeden starozakonny straszył mnie na moim blogu, żebym poczytał stary testament, bo walczę przeciwko samemu „bogu” i przeciwko jego narodowi wybranemu (Izrael). Cóż, walka z, i unicestwienie tak zdegenerowanej, pasożytniczej i okrutnej istoty, powinna być wręcz świętą powinnością każdego prawego i światłego człowieka.
Choć wersja chrześcijańska tego egregora przeszła pewną niewielką ewolucję w kierunku humanizmu, to istota jahwe zachowała swoją okrutną i mściwą naturę. Otóż, atakując tego typu byty, narażamy się na tzw „prawo wahadła”. Egregor się po prostu broni i wyrządza krzywdę tym, którzy mają odwagę sprzeciwić się jemu. To dlatego w przeszłości tych, którzy twierdzili, że Ziemia jest kulą, spotykały takie rzeczy jak procesy inkwizycyjne i spalenie na stosie. Obecnie gdy atakuje się elementy tego egregora nacechowane ogromną energią emocjonalną wielu ludzi, np Jana Pawła II, to odwet ze strony tegoż egregora jest szczególnie bolesny.
Czy jest to pewien ogólnoplanetarny spisek wiadomych „pustynnych plemion”? Oceńcie to sami, tutaj i tak powiedziałem za dużo. Zapraszam do przeczytania poniższego artykułu na temat „boga” do którego tak wielu z nas śle modły. Oryginał jest w języku niemieckim, treść została przetłumaczona na język polski przez Czytelniczkę mojej strony, za co dziękuję.
Autor wstępu: Jarek Kefir

Proszę o podanie dalej tego info!
____________________________________________________________

Jehowa – jeden „bóg“ jest zdemaskowany!

Cytuję: „Zadna inna figura minionych trzech tysiecy lat tak niekorzystnie wplynela na historie swiata jak „Jehowa“.
Najbardziej krwawy slad , poprzez wieki pojawia sie w jego imieniu, uzyskane dobra dzieki trudowi i pracowitosci  zrabowano w jego imieniu. Ilosc wyznawcow Jehowy jest prawie tak ogromna , jak nieznajomosc charakteru tego sztucznego tworu, bo prawdopodobnie tylko nieliczni zajmuja sie tym glebiej.
Wyglada na to, ze pozostanie tak przez dlugi czas. Dlatego, ze nasza w calosci rasa ludzka  szczegolnie przez to ucierpiala, mozna uzyskac pelny sens  przez  nieco blizsze zajecie sie tym.
Kto to wiec jest ten „Jehowa“ ,co to jest za twor, ktory jeszcze dzisiaj i nie tylko w swoim czasie przez niego „narod wybrany“ jest czczony, przywolywany i uzywany, bo jak rowniez przez wielu ludzi z innych narodow, poprzez misje dobrowolnie albo wskutek przymusu ?
Przyjrzyjmy sie wiec na poczatek temu narodowi, ktorego to religia, rozwoj narodowy i historia jest az tak scisle miedzy soba spleciona niz u prawie kazdego  innego narodu tak, ze jest prawie nierozdzielna od „boga“ , z ktorym sie polaczyl.
Okolo 1400 roku przed zmiana rachuby kalendarzowej ( p.n.e) , na poludniu i na wschodzie polwyspu synajskiego zyly semickie plemiona, ktore zwaly siebie „hebrajczykami“. Nieco pozniej przybyli dodatkowo uciekajacy z Egiptu pasterze drobnego bydla – nomadzi, ktorzy zwali siebie „izraelitami“.
Obie gromady polaczyly sie w dwunastu szczepach, ktore z ich przyowodca Mojzeszem na gorze Synaj zostaly razem wlaczone do pojedynczej jednostki religijnej z powolna rozbudowa silnie nacechowanego religijnie panstwa sakralnego, z roznymi swietymi wiezami i miejscem pielgrzymek jako centrum.
Poczatkowo w obszarze religijnym znali oni cala palete kultow : kult glazow, kult bostw natury, bogowie domow (Terafim), kulty zwierzat (ciele, waz), swietych drzew, zrodel, kamieni. Jednoczesnie niektorzy z nich wynalezli jednego boga o imieniu „el“, pewnego pana,ktorego najbardziej wystajacym znakiem rozpoznawczym byl jego szczegolnie wielki czlonek.
Ten „bog“ znowu stopnial nieco pozniej z bogiem wynalazkiem pewnej innej grupy z jej juz wspomnianym Jehowa. Krok po kroku kasta kaplanow powstala przy kulcie Jehowy wypierala pierwotne kulty zwiazane z Natura. Czczenie tego tylko jedynego Jehowy stalo sie  charakterystycznym znakiem rozpoznawczym tych dwunastu plemion, ktore wiec nazwaly sie „ ludem Izraela“.
Ten przebieg zakonczyl sie okolo 1200 (p.n.e.)
W miedzyczasie okola konca epoki brazu w Palestynie („kraina Kanaan“)  i w Syrii powstawaly male panstewka  z rzeczywiscie wysokimi kulturami – kraje, w ktorych „miod i mleko plynelo“. Jednak juz wtedy popelniono ten blad, ze na korzysc wlasnego dobrobytu zaniedbano armie. Tylko male, czesciowo zlozone z zawodowych zolnierzy armie mialy chronic przed obcymi przybledami.
Oni jednak wkrotce przyszli:
Planowo przenikajacy z pustyni Izraelici zniszczyli waska siec malych panstw kanaanenskich. Przy czym swoje odkrycia zawdzieczali swojemu bogu- jehowie, zawsze wyzszej „wladzy“,kiedy to swoje napady usprawiedliwiali jakoby przez „niego“ wydawanymi „rozkazami“.
Dla ich przywodcow bylo to o wiele latwiejsze z rozpoczynaniem wojny w imieniu „boga“, niz z wlasnej inicjatywy. Ludowi mogli powiedziec „bog tego chce“. I nikt przy tym nie mogl sie przeciwstawic z wlasnymi pogladami albo je przedlozyc.
„ Niszcz, o Izraelu , ich wielkie i piekne miasta, ktorych nie wybudowales, i domy pelne dobr, ktorymi ich nie wypelniles, i wydrazone studnie, ktorych to nie wydrazyles, i winnice i drzewa oliwkowe , ktorych to nie posadziles“. Jehowa, ich praktyczna wymowka, ich przeprosiny i usprawiedliwienie dawal wszystko to w ich reke, co inne narody wypracowaly i kultywowaly.
I obok utrzymujacego sie masakrowania Kanaaejczykow w Starym Testamencie rowniez zwanych „Amoryci i Hetyci“, napadaja Izraelici rownoczesnie ich sasiadow, Amonitow i Moabitowi,zabijaja glosi Biblia tych ostatnich przy juz jednej bitwie  „ 10000 mezczyzn, wszyscy mocni i waleczni mezczyzni“.
Jesli sie przy tym pomysli, ze w owczesnych czasach niektore ludy skladaly sie z okolo 10 – 20000 osob , to wtedy mozna wlasciwie oszacowac wielkosc tej rzezi. Oni ciagle napadaja na Filistrow, z ktorych to juz sam Izraelita Semger za jednym razem ubil 600, jednym kijem na bawoly ubil i uwolnil Izrael, tak nam to przetlumaczyl Marcin Luter.
Wlasnie ta smiertelna wrogosc wobec indogermanskich Filistrow, ktorzy panowali w pieciu panstewkach strefy wybrzeza ( Gaza, Astod, Ekron, Askalon, Goth) i te w pelni pochodzace z wysp Egejskich, sluzyla do tego, aby te wczesniej rozdzielone plemiona stopic razem.
Izraelici napadali wielokrotnie az do calkowitego wyginiecia –  Tsikali, Midianiterow, i Aramejczykow.
Zreszta czterokrotnie napadli rowniez na samych siebie pomiedzy rokiem 1200 a 1000  (zm.r.k.).
A wiec odbywaly sie te rzezie obcych ludow nie przypadkowo czy „amatorsko“, czy to poprzez zadnych krwi band rycerzy stepowych krzakow, rabusiow albo odcinajacych glowy, lecz wskutek z zimna krwia zaplanowanych przez „krolestwo kaplanow i jego swiety lud“ (2 Moj. 19,6), poprzez czysty z „boskiego ducha Jehowy napedzanych“ pasterskich natur (Noth), na rozkaz „charyzmatycznego przywodcy“ (Würthwein).
Zawsze wyprzedzajaco mordowal Jehowa, ktory „nikogo niepokaranego“ nie pozostawia, ktorego nos dymi, z ktorego ust dobywa sie „trawiacy ogien“, ktory „rozsiewa plomienie“, uwalnia deszcz z siarki, zsyla zarzace sie zmije i dzume, ten „ bog  wielu armijnych zastepow wojownikow“, ten od „tasmowego uboju“ przez Izrael, „ten prawomocny wojownik“, „straszliwy bohater“, „straszliwy bog“, „fanatyczny bog“, ten ktory przesladuje przewinienie ojcow w ich dzieciach az do trzeciego i czwartego pokolenia.
( Trzeba uwaznie przyjrzec sie doborowi slow „ Swietego Pisma“).  Wiadomo, ze Jehowa pojawia sie czasami „milosierny“, tworzy „miejsca lecznicze“ –  zreszta troszczy sie on tylko o „zydowskich ziomkow“, tak jak to odczytujemy z biblii. Prawie zawsze od niego wychodzi „nieszczescie“, „zniszczenie, nagla zguba“, i to po rowno dla „wszystkich mieszkancow Ziemi“.
Przy jego nadejsciu jakoby trzesie sie ziemia, gory sie chwieja, i przeciwnicy zdychaja jak muchy.
Uwazajcie wrogie panstwa , w wypadku gdy zetkniecie sie z Jehowa. „ Jesli ja Jahwe, twoj bog, w twoja przemoc je oddalem , powinienes ty wszystkich, kto z mezczyzn jest wewnatrz , zabic mieczem, za to kobiety i dzieci, bydlo i wszystko, co znajduje sie w panstwie …. uzywac „ .
(Henry Morgenthau potrzebowal to tylko przepisac z biblii).
W innym miejscu nazywa sie to: „ nie powinienes zadnej duszy pozostawic przy zyciu“.
Ten Jehowa, ten monstrualny wymysl – opetany przez absolutyzm jak zadne poronienie z historii religii przedtem i z takim okrucienstwem, bestialstwem, ktorego to po nim zadne go nie przescignelo stoi nie tylko za kulisami historii judaizmu, lecz rowniez w tle calej historii chrzescijanstwa.
I to jeszcze do dzisiaj ! Przeciez jeszcze dzisiaj koscioly wymagaja od calej (!) Ludzkosci , wiary w nie, modlitw do nich, umierania za nie. Jest to bog, ktory pieni sie z zazdrosci i zemsty, ktory nie dopuszcza zadnej tolerancji albo innej wiary, co wiecej kazdej wspolnoty z poganami, z „gojami“, ktorzy sa „rasha“ – mianowicie bezbozni – ostro zakazuje, ktory wymaga „ostrych mieczy“ , aby wykonac na nich „odwet“.
„ Jesli ciebie PAN, twoj bog, wprowadzi do ich kraju…. i on wyniszczy wiele narodow przed toba tak …. ze to ty je uderzasz, bo tak wlasnie powinienes to przez ta klatwe (Cherem) wykonac. Nie powinienes z nimi zawierac zadnego przymierza i okazywac im zadnej laski… waszych corek nie powinniscie oddawac ich synom, i ich corek nie powinniscie brac dla waszych synow…. Wytepisz wszystke narody, ktore pan, twoj bog, tobie je da.  Nie powinienes ich chronic“.
Halleluja,halleluja.
Tego boga nic tak nie zadowala jak zemsta i ruina. On wznosi sie w krwawym rauszu. Od zniszczenia przez Izraelitow kanaanejskich panstewek, i o ktorych to – jeszcze dzisiaj – zwie sie to pomniejszajac „przejecie kraju“, historyczne ksiegi Starego Testamentu sa na dlugi czas kronika ciagle ponawiajacej sie masakry bez podstaw i bez litosci (Brock).
„Patrzcie wiec, ze to ja jestem jedyny i zaden bog nie jest obok mnie!….
Tak naprawde zyje ja wiecznie. Jesli ja ostry moj polyskujacy miecz i moja reka siega z kara, to tak chce sie mscic na moich wrogach…. chce moje strzaly czynic pijane ich krwia , i moj miecz powinien zrec mieso, z krwia ubitych i uwiezionych, z glow klotliwych wrogow“ !
Ten „bog“ Jehowa jest wedlug jego wypowiedzi gorszy niz jakikolwiek inny bog swiata. Nie ochrony zycia domaga sie on, nie rownego prawa dla wszystkich ludzi, lecz przeciwienstwa. Ciagle steka on o niedociagnieciach przy przeprowadzaniu wyniszczajacych rozkazow albo nawet o zbrataniu sie z poganami : „ Rowniez tacy nie wytepiaja narodow, jak ja, PAN, ktory to przeciez nakazal, lecz lacza sie oni z poganami i ucza sie od nich ich prac i sluza ich bozkom….“
Bowiem ten „bog“ chce byc „jedynym“ bogiem, niczego wokol siebie nie tolerujac, jest jednym bogiem „always at war with other gods“ ( Dewick).  Tlum. Z ang. „zawsze w wojnie z innymi bogami“. Kazda konkurencja musi zniknac. Jest wypowiedziana totalna wojna religijna – tabula rasa!
„ Zniszcz wszystkie swiete miejsca , gdzie poganie, ktorych przepedziliscie, sluzyli swoim bogom… i wyrywajcie ich oltarze i rozbijajcie ich kamienne symbole i spalcie ogniem ich swiete pale, rozbijcie wizerunki ich bozkow i wytepcie ich imiona…“. ( Kiedy jednak raz taka „noc krysztalowa“ odbywa sie przeciwko ludowi Jehowy, wtedy podnosi sie wielki wrzask).
Kto przeciwstawia sie rozkazom Jehowy , kto nawet radzi, stworzenie sobie innych idealow czy bogow i sluzy im , obojetnie czy to jest „twoja zona bedaca w twoich ramionach albo przyjaciel, ktory jest dla ciebie tak mily, jak twoje zycie „ , to kazdy z takich musi umrzec.
„twoja reka powinna byc pierwsza w zabiciu go….“
Odsuniecie sie od Jehowy zostaje osadzane jak zdrada malzenska, poniewaz Jehowa sprawuje funkcje malzonka. Nie jako ten od jednej bogini, lecz jako malzonek Izraela.
Kto sie chce od niego odlaczyc i jest kobieta, zostaje okreslona jako „kurwa“, „kurewskie dziecko“, „wiarolomczyni“ , „swiatynna dziwka“. Mezczyzni ida „z kurwami“, ten „kraj ucieka przed PANEM w kurestwo“, kiedy to ktos podejmuje rzadka probe uwolnienia sie od monoteizmu, otrzymuje „kurewska zaplate na wszystkich klepiskach“.
Biblia, to „Slowo boze“ przedstawia nam ta „Ziemie obiecana“, ten „Swiety kraj“ jako pewien rodzaj raju dziwek.
Niewielkie, chociaz czasami podejmowane wysilki Izraela w uwolnieniu sie od Jehowy , sa porownywane do bedacych w rui zwierzat.
Biada, jesli ten narod nie poslucha ! Jehowa zapowiada niezliczone okropnosci, nadejscie „szaranczy, rozczlonkowanie i goraczke, ze wam zgasna oczy i zycie zniknie… . I ja chce dzikie zwierzeta naslac miedzy was, ktore pozra wasze dzieci i rozerwa wasze bydlo.“
Tak, on chce nadal, szaleje on jak zawsze znowu, „ siedmiokrotnie wiecej karajac z woli waszych grzechow tak, ze powinniscie jesc ciala waszych synow i corek….“.
( Kanibalizmu w Nowej Gwinei nie powinni zydzi i chrzescijanie osadzac. Spozywanie ciala syna bozego i picie jego krwi – nawet jesli w symbolicznym znaczeniu – jest jeszcze do dzisiaj obowiazkiem chrzescijan). „ I ja chce wasze panstwa uczynic pustynnymi i wasze swietosci zniszczyc …. i z drzacym mieczem byc za wami w tyle….“
Nigdy nie jest az tak zatwardzialy ten bog z jego grozbami zemsty jak za kazde najmniejsze nieposluszenstwo:
„ Przeklety bedziesz w kraju, przeklety bedziesz na roli… . Przeklety bedzie owoc twojego ciala….
Przeklety …, przeklety …. ,przeklety …. . Ten PAN chce tobie wszczepic dzume, … . Ten PAN chce ciebie uderzyc egipskim wrzodem, ospa z wrzodami i strupami, ktorej nie mozesz uleczyc. PAN chce cie uderzyc zlosliwymi wrzodami… od podeszwy stop az do skroni… do tego PAN chce pozwolic, zeby wszystkie choroby i plagi przeszly na ciebie“, itd., itd. .
Zabijanie jest Jehowy wielka rozkosza. Masowy mord w wojnie u Izraelitow jest sam przez sie zrozumialy , tak jak rowniez w czasach pokojowych wyroki smierci – zwykle poprzez ukamieniowanie , wyjatkowo palenie zywego ciala – bylo jakoby na rozkaz Jehowy wspanialomyslnie wykonywane.
Nie tylko zabojca musi umrzec, rowniez ten, kto obrabowal innego czlowieka, kto uderzyl ojca albo matke albo tylko ich przeklina, jest dla smierci. Tak samo Jehowa naklada kare smierci za zdrade malzenska – naturalnie tylko kobiete  lacznie z jej kochankiem – stosunek seksualny podczas menstruacji, kurestwo corki kaplana, brak krzyku u zareczonej przy gwalcie, kazirodztwo, homoseksualnosc, obcowanie ze zwierzetami.
Kobieta nawet byla przewidziana do zabicia , jesli zblizyla sie obnazona do jakiegokolwiek zwierzecia – „ i to zwierze tez“ (3 Moj. 10.16 ). Wszystkie kobiety sa przez Jehowe uznane jako niepoprawne, lekkomyslne, oprocz tego malo powazane, jak juz wyraza to wspolne zestawienie „kobiety, niewolnicy, dzieci“ .
W Jehowy „pismie swietym“ kobiety sa wielokrotnie szkalowane, wyszydzane, krzywdzone i wyparte ze spolecznego zycia. Wszystko to pozniej ponownie wraca  w chrzescijanstwie na prawie dwa tysiace lat i jest jeszcze w najwiekszej czesci do potwierdzenia w koscielnej hierarchii.
Rozumie sie juz samo przez sie, ze Jehowa wymaga kary smierci za oddawanie czci innemu bogu jak rowniez za bluznierstwa przeciwko niemu, dalej za zaniechanie obrzezania, za czary, za przepowiednie, dotkniecie gory Synaj.
Nawet zblizenie sie do ofiarnych budynkow przewiduje kare smierci, jak rowniez niewlasciwy ubior najwyzszego kaplana w swiatyni, praca w szabat, spozywanie macy w czasie paschy, spoznione dostawy ofiar – paschy, jedzenie miesa ofiar po trzecim dniu, celowe naruszenie porzadku ofiarnego, nieposluszenstwo wobec kaplanow i sedziow i wiele innych…. .
Zadawanie smierci u Jehowy ma juz pewien rodzaj religijnego pietna. I to oddzialywuje z powrotem na ludzi, ktorzy go czcza. Bo tak , jak sie miedzy soba w duchu Jehowy oklamuje i oszukuje – Thanar Jude, Rebekka Esau , hebrajskie placzki faraona, Laban Jakuba ( jego imie przetlumaczone oznacza Podstepny), on z kolei swoich braci – tak zabija sie rowniez w duchu Jehowy bez jakichkolwiek skrupulow.
Sam Jehowa pochlania tak ludzi, pluje ogniem , zalewa morskimi powodziami, morduje bez konca, nie tylko pojedynczych, lecz rowniez cale grupy. Wszystkich pierworodnych u Egipcjan, rebeliantow i bezwstydnych na pustyni, trzy tysiace czcicieli zlotego cielca.
A wiec nie moze to byc zadnym grzechem, zadnym przestepstwem, jezeli to wszystko nasladuje sie wedlug Jehowy : „Tak rzecze PAN , bog Izraela : kazdy opasany swoim mieczem …. i uderzaj swojego brata, przyjaciela i blizniego“.
Jehowa zabija „cala armie faraona…. tak , ze nikt z niej nie pozostanie….. jaki wspanialy czyn“. Jehowa zabija rodzine wysokiego kaplana Eli, domy kroli Jeroboam, Baesa, Achab, on niszczy miasta takie jak Sodoma i Gomorra zsylajac „siarke i ogien z  nieba“, cala owczesna ludzkosc poprzez potop.
Skandaliczne jest jednak to : katoliccy historycy koscielni wcale tego nie podwazaja. „Biblia zawiera historie wielkiego panstwa, mirabilia, ktore bog uczynil w kosmosie i w historii.“ tak pisze katolicki historyk jeszcze dzisiaj. Tu brakuje slow.
Wsteczne oddzialywanie zbrodni poprzez stworzonego przez ludzi i sprytnie niewidzialnej  „persony“ wzniesionej do figury Jehowy, musialo nastapic i nie kazalo na siebie dlugo czekac. Jesli PAN tak to wszystko uczynil, Izrael bedzie zawsze od nowa zachecany do pewnego rodzaju manii wielkosci. „ od dzisiejszego dnia chce wdrozyc strach i przerazenie przed toba na wszystkie narody pod calym niebem.“
„Powinniscie polowac na waszych wrogow i powinni oni przed wami wpadac na miecz. Pieciu z was powinno popedzic stu, i stu z was powinno popedzic dziesiec tysiecy.“ Poniewaz ten PAN tego wszystkiego chce, a nawet rozkazuje, wiec nie jest to w calosci rowniez w najmniejszym stopniu kryminalne, lecz dobre, w istocie swej religijne, sama w sobie wojna jest poboznym aktem, czyms swietym, oboz wojenny po prostu najstarsza swietoscia.
Same wojny beda przewazajaco prowadzone jako „swiete wojny“, wojna bedzie sprawa Jehowy. Wszystkie sukcesy beda przypisywane tylko jego sile, zwyciestwa sa zwyciestwami Jehowy, ci wrogowie sa wrogami Jehowy, jego wlasni zabojcy sa „jego narodem“, i lupy naleza sie oczywiscie jemu. Wszyscy rebajla przed poczatkiem walk beda „poswiecani“, przed masakra przynoszone ofiary.
Istnieje zorganizowany, najbardziej wplywowy kler. Ten pyta przed bitwa Jehowe i modli sie do niego. Arka przymierza gwarantuje jego obecnosc, eskortuje wojownikow. Kaplani podjudzaja wytrwale, niweluja strach w glowach walczacych i dodaja odwagi : „Bo wasz PAN,  wasz bog, idzie z wami….. „ . „„PAN“, moj znak polowy…. „
Wszystko to powraca ponownie w chrzescijanstwie i najbardziej haniebne jest w tym to, ze do dzisiejszego dnia ciagle znowu powraca pod chrzescijanskim przywodztwem.
I tak postepowali Izraelici wedlug wskazowek ich Pana. Zniszczyli oni najbardziej znaczace krainy Sikon i Og na polnoc od Moab. Zlikwidowali Sikon, krola Amarytanow, w ten sposob „ wypelnilismy rzucona klatwe (Cherem) we wszystkich panstwach, na wszystkich mezczyznach, na kobietach, dzieciach, nie pozostawiajac nikogo. Tylko bydlo dla nas zrabowalismy i lupy z panstw. „
Nie inaczej powalili oni Og, krola Basan, „ jego synow i jego caly wojowniczy lud tak, ze zaden z nich nie pozostal.“ „ I nie bylo zadnego miasta, ktorego bysmy im nie przejeli, szescdziesiat miast,… . My wypelnilismy klatwe (Cherem) na ich mezczyznach, kobietach i dzieciach, ale cale bydlo i lupy z miast zrabowalismy dla nas“.
Rowniez „Swiete Pismo“ melduje o zwyciestwie nad Medianitami :
„ I wyruszyli oni do walki… jak to nakazal PAN Mojzeszowi, i zabili wszystkich, co bylo meskie. Lacznie z tymi pobitymi usmiercili oni rowniez kroli ( Medianitow)… . I dzieci Izraela wziely w niewole kobiety Medianitow i ich dzieci, cale ich bydlo, caly ich dobytek : oni zrabowali cale ich dobra, caly ich dobytek i spalili ogniem wszystkie ich miasta, w ktorych mieszkali, i wszystkie ich wsie namiotowe.“  Mojzeszowi, przywodcy armii, jednak to wszystko nie wystarczalo.
On „ wpadl we wscieklosc“, bo wszystkie kobiety jeszcze zyly jak rowniez chlopcy i wrzeszczal :
„Dlaczego pozostawiliscie kobiety przy zyciu !… . Tak wiec zabija wszystkich, co jest meskie miedzy dziecmi, i wszystkie kobiety, ktore nie sa dziewicami.
Wszystkim dziewczynom, ktore sa nietkniete zezwala dla was zyc… .
I lup ten wynosil 675000 owiec, 72000 krow, 61000 oslow. Z ludzi jednak 32000 dziewic, ktore byly nietkniete przez mezczyzn.“.
Przypomnijmy sobie : Ten Mojzesz w krotkim czasie przet tym dal Izraelitom „ 10 Przykazan“, z ktorego jedno mowi : „ Nie powinienes zabijac !“ Te przykazania widocznie odnosily sie tylko wobec wlasnych czlonkow ludu.
W ten sposob „Bozy Lud“ spustoszyl miedzy 1250 i 1225 ( p.n.e) najwieksza czesc Kananei , zamordowal z religijnym okrzykiem jak  „Miecz dla PANA  i Gideon !“ wszystkich tam zyjacych Pogan, zabrano dalej – w najlepszym wypadku – kobiety i dzieci, ale zawsze zyciowo niezbedne stada bydla, rozpoczeto najbardziej ohydne okrucienstwa i wciskano je jako czyny bohaterskie, az do cna spalono wszystkie wsie i miasta.
Wspolczesni archeolodzy przy miejscowosciach kanaanejskich  znajduja czesto grube warstwy popiolu, ktore powstaly przez zniszczenie ogniem. Tak zostalo Asdod przy waznej „drodze przy morzu“, jedno z najwiekszych miast epoki zelaza, pozniejsza stolica zwiazku pieciopanstwowego Filistrow, w roku 1235 ( p.n.e) calkowicie do cna spalona przez Izraelitow. Tak napadli na Hezor, na najbardziej w znaczeniu umocnione miejsce Kananei, tak zniszczono Lachis i Debir.
Amerykanski historyk Pathes na chlodno zapewnia :
„ It is true that is ethnic intolerance all through Israels history“.
„ Jest to prawda, ze ta etniczna nietolerancja jest w calosci prawdy historycznej o Izraelu.“
Niekiedy wyniszczali oni cale narody. Do tego wymyslili sobie jeszcze do dzisiaj bedaca w uzyciu – ostatnio w 1933 roku wypowiedziana klatwe przeciwko Niemcom i jeszcze znajdujacej sie w mocy – „ wykleciu“ ( ekskomunika). Chca oni wrogowi nalozyc klatwe „cherem“ jako w calosci poswieconej ich Jehowie, jako „ofiary calopalne.“ Nic nie powinno z nich pozostac.
Kategorycznie rozkazuje PAN  w takich wypadkach :
„ Nie powinienes nic pozostawic przy zyciu , co ma oddech, lecz powinienes na nich wypelnic klatwe, mianowicie na Hetytach, Amonitach, Kanaanejczykach, Peristytach, Hewitach i Jebuzytach, tak jak tobie PAN , twoj bog przykazal, zeby oni was nie uczyli, robienia tych okropnosci bedac w sluzbie swoich bogow i tak oni wam grzeszac wobec PANA, waszego boga.“
Jak moglo dojsc do takiego utrzymania sie , jeszcze dosiegajacego (cherem !) wspolczesnosc barbarzynskiego stanowiska ? Warunkiem jest bezsprzecznie najbardziej ekstremalny nacjonalizm z antyku, polaczony wokol z obca wyjatkowoscia zydowskiego monoteizmu. Oba juz wczesniej wzajemnie sie wspierajac w niecierpiacej zwloki nienawisci przeciw pozostalej Ludzkosci , jak i w jednym, rowniez w nigdy nie koronowanej ciemnocie wybranstwa w nieszczesciu zydowskiego wygnania.
Duchowy rozwoj religijny, tak jak w Poganstwie – pomimo chrzescijanskiego przesladowania – do dzisiejszego dnia i wlasnie do dzisiejszych czasow wlasnie trwa nadal, nie istnieje on przy wielu wyznawcach Jehowy. Rzymski pisarz historyczny Tacyt zaleca ostroznosc z toleranja Rzymian wobec zydow z „ich twarda nieugietoscia ich zabobonow“ i okresla ich w jego „Historii“ w rozdziale o zydach jako „jedyny rodzaj ludzki znienawidzony przez bogow“ ( genus hominum ….invisum dies) .
Drugim warunkiem izraelskiego fanatyzmu i z niego powstalego wyniszczenia wielu narodow w historii swiata, jest rzekome bluznierstwo wszystkich „niewiernych“, ktorzy  powoduja „nieczystosc“ jakiegos kraju. „Bowiem wszyscy, ktorzy czynia takie okropnosci beda wyniszczeni… . Jam jest PAN, wasz bog“,  sa to slowa Jehowy.
Wtedy Poganie byli gotowi, tolerowac boga zydow obok swoich bogow. Niestety doprowadzilo ich to regularnie do zguby. W „ksiedze sedziow“ przedstawia nam Stary Testament prawie bez wyjatku „Swiete Wojny“ przeciwko Poganom, ktore Izraelici prowadzili od 1200 – 1050 roku (p.n.e). Jeszcze dzisiaj ruiny wielu wielokrotnie zniszczonych wsi i miast tego 12 i 11 wieku dostarczaja odpowiedniego, archeologicznego komentarza.
To „Slowo boze“ w ksiedze Joszua przedstawia „ zajecie kraju przez przenikajacych z pustyni Izraelitow. Te „ zajecie kraju“ bylo taka „swieta wojna“. Byla ona prowadzona z prawie z niedoscigla brutalnoscia.  Arka przymierza , poreczenie obecnosci Jehowy, towarzyszyla rzeziom. Przy pomocy arki przymierza przedostano sie przez Jordan, siedem dni noszono ja przy zajetym Jerycho, przy czym siedmiu kaplanow delo w traby, az wypelniono na wszystkich klatwe (Cherem) „ostroscia miecza, na mezczyznie i kobiecie, mlodych i starych, krowach, owcach i oslach.
Tak samo postepowal Jehowa z Ai, z Makkeda, Libna, Laschis, Eglon, Hebron, Debir, Hazo, Gibeon. Z nuzaca monotonia oglasza sie „slowo boze“: „…. i nie pozostawiajcie nikogo“, „…. i nie pozostawiajcie nikogo“, „…. i nie pozostawiajace nikogo“, „… i wypelniajcie klatwe na wszystko, co oddycha“, „ caloscia lupow z tych miast i bydlem dziela sie dzieci Izraela miedzy soba, ale wszystkich ludzi uderzaja ostrzem mieczy tak, az ich wytepia , i nie pozostawia niczego, co oddychalo. „
Tylko czasami przedstawiaja oni „oferty pokojowe“, dla miast, w ktorych sami nie chcieli sie osiedlic.
Ich Jehowa wiedzial o prostym rozwiazaniu pokojowym, i tak do niego podchodzil : „ Jesli stoisz przed jakims miastem, to powinienes na poczatek zaproponowac pokoj. Odpowie ci ono pokojowo i otworzy swoje bramy , to tak powinien tez caly narod byc w panszczyznie, i tobie sluzyc. Oczywiscie w odwrotnym przypadku rozkazuje Jehowa, „ powinienes wszystkich , co z mezczyzn jest wewnatrz powalic ostrzem swojego miecza.“
Jest to przeciez bardzo proste , albo ?
W prowadzeniu wojny przemysleli sobie pare zasad :
szpiegostwo, napad z zaskoczenia, przemarsze nocne, ataki nocne, podkopywanie murow miast, przenikanie przez szyby, wyrzutnie balistyczne i miotacze kamieni. Przez dlugi czas Izraelici nie posiadali wozow bojowych i konnic. Jako koczownicy (nomadzi ) nie wiedzieli zadziwiajaco przez dlugi czas , jak obchodzic sie z konmi. Joszua i rowniez Dawid dlatego tez rozkazywali przecinanie sciegen u tych zwierzat, ktore byly zlupione.
Ta ksiega, w ktorej cos takiego istnieje i jednej czesci spolecznstwa wmawiana jest jako „slowo boze“, moze byc dowolnie sprzedawana w zwiazkowej republice niemieckiej, jest dostepna dla dorastajacych, przy niej prawodawca nie chce widziec „ socjalno – etycznego zagrozenia mlodziezy“.
Dlaczego wiec ? Bo w komisjach, ktore zajmuja sie zagrozeniem z jakiejs ksiazki dla mlodziezy – siedza przedstawiciele kosciolow ! I o tych wlasnych uszlachetnionych gloryfikowanych zbrodniach kosciol naturalnie nie sadzi zle. I wlasciwie jest to skandal ! Chcialby ktos natomiast – czysto hipotetycznie – pisac : „ Przepisy Trzeciej Rzeszy wyprzedzaly swoj czas o sto lat „ , zostalby on scigany przez straznikow etyki (moralnosci) ze „Zwiazkowego urzedu kontroli pism zagrazajacych mlodziezy“ i unieszkodliwiony.
Z powrotem do biblii i naszego objektu badawczego Jehowy. W czasach krolewskiego panowania trwaly nieustajaco wojny, grabiezce pochody, napady. Samuel, ostatni sedzia Izraela i pierwszy krol, zawojowal indogermanskich Filistrow i prawie wytepil.
Swojemu nastepcy Saulowi rozkazal on w imieniu Jehowy :
„Wiec przybadz tam i pobij Almakow ( majac na mysli calkiem ogolnikowo „tych Pogan“) i wypelnij klatwe (Cherem) na nich i na wszystkich, co ma oddech, nie oszczedzaj ich, lecz zabij mezczyzne i kobiete, dzieci i niemowleta, krowy i owce, wielblady i osly…. . „
Jednak wlasciwym skandalem jest :
Jeszcze dzisiaj przypisuje wielotomowy katolicki „Leksykon teologii i kosciola „ tym masowym ludobojcom „nieposzlakowana opinie“ i okrywa chwala : „Najglosniejsza zarliwosc dla teokratii, dla prawa i przepisow, stale posluszenstwo wobec woli boga zdobia charakter Saula.“
Jednak nie z powodu owczesnych zbrodni sa naszymi wrogami dzisiejsi zwolennicy i reprezentanci ideologii zydowsko – chrzescijanskiej, ale ich uznanie tamtej pogardy wobec ludzi, ich upiekszanie barbarzynstwa, wobec ktorego nie pada ani jedno slowo ubolewania albo nawet nie znajduje przeprosin – nie mowiac juz o calkowitym przemilczeniu odszkodowan – uniemozliwiajac tym samym kazda plaszczyzne dyskusji z nimi.
Saul ( 1020-1000 przed zmiana czasu kalendarzowego) pierwszy krol Izraela – jednoznacznie cierpial na depresje i manie przesladowcza – przywiazal sie silnie do tradycji „swietej wojny“. Biblia glosi, ze Saul walczyl „przeciwko wszystkim wrogom wokol“, przeciwko Moabitom, Ammonitom,Edomitom, przeciwko krolowi Zobas, indogermanskim Filistrom i Amalektytom.
Jako ze on , naturalnie na rozkaz Jehowy , wszystkich Amalektytow, lacznie z dziecmi i niemowletami, rozkazal zamordowac, najlepsze bydlo jednak oszczedzil – z czym klatwy calkowicie nie wypelnil – rozdrazniajac az do gniewu slabego ze starosci proroka Samuela i rowniez naturalnie gniew PANA. Podobno „ za kare“ zostal on prawie calkowicie niszczaco pobity przez reszte Filistrow i popelnil samobojstwo – pierwsza wspomniana w biblii samobojcza smierc.
Jego nastepca zostal Dawid ( w przetlumaczeniu to imie oznacza : Oblubieniec Bozy). Kupil on sobie corke Saula Mihal za dziwaczna cene stu, wycietych Filistrom napletkow (ale ona sie z tego ucieszyla). Prowadzil on  od 1000-961 ( p.n.e.) jedna wojne za druga, naturalnie zawsze „przeciwko ostro uciskajacym“ .
W swej piesni dziekczynnej oznajmia on :
„ Przesladuje moich wrogow i likwiduje ich, nie nawracam ich nigdy, dopoki ich wszystkich nie usmierce, chce ich rozniesc w pyl i rozdeptac.“
Katolicki nauczyciel kosciola i „swiety“ o imieniu Ambrozy chwali go tez dlatego, poniewaz on:
„ nie rozpoczynal on zadnej wojny bez zapytania PANA o rade. Dlatego tez wychodzil on ze wszystkich bojow jako zwyciezca, z reka na mieczu az do poznej starosci….“. Jako wyprobowany, byly herszt bandyckiej bandy Dawid zostal przedstawiony szczegolnie dokladnie przez pewnego innego katolickiego nauczyciela kosciola , „swietego“ bazylego, bo wychwalony na „ brawurowo odwaznego bohatera wojennego“.
„ Przy kazdej napasci Dawida na kraj, nie pozostawial on przy zyciu ani mezczyzny ani kobiety“ , okrywa go slawa „Swiete Pismo“. Cala zydowska, chrzescijanska i zdumiewajaco rowniez muzulmanska teologia jest pelna pochwal i podziwu dla tego „krwawego  psa“- tak jak wielokrotnie tytuluja go w Biblii.
I takze PAN to potwierdza z uznaniem :
Przelales wiele krwi i prowadziles wielkie wojny ! Jednak zawsze dzialo sie to poprzez BOGA ! I dlatego zwie sie to wielokrotnie : „ PAN pomogl Dawidowi, rowniez tam gdzie przeszedl, tak jak po tym, jak Dawid powalil „osiemdziesiat tysiecy Edomitow ! Wszystko zawsze „Z BOGIEM“, bo „ ja bylem przy tobie, gdziekolwiek bys nie zaszedl, i ja stad wyniszczylem twoich wrogow przed toba, i tak stworzylem tobie takie imie, jakie maja wielcy tego swiata – wielkie postacie przestepccow, twierdzimy my Poganie, ale tego nie ma w Biblii.
„Krwawy pies“ Dawid przyznaje samemu sobie „ sprawiedliwosc, jasnosc.“
„Dzialam rozwaznie i uczciwie. Nie podejmuje sie zadnyc zlych spraw. Trzymam sie drog PANA, jestem przed nim bez skazy.“
Jeszcze w swych ostatnich zdaniach Dawid objawia sie czysty“ jak swiatlo poranka, kiedy slonce wschodzi, o poranku bez chmur.“ Pod panowaniem Dawida powstal Wielki-Izrael, ktory stal sie najwiekszym krajem pomiedzy Egiptem, Mezopotamia i Turcja.
Uderzyl na Filistrow tak niszczycielsko, ze po tym nie bylo juz o nich zadnych wzmianek w Biblii.
Udalo mu sie to po tym, jak zdobyl zaufanie  i przyjazna goscinnosc krola Filistrow Achiza z Gath, ktory mu zapewnil ochrone przed Saulem, wykorzystujac to, do szpiegowania miast Filistrow.
Osiagnal rdzen armii zawodowej i dycydujaco wzmocnil wiare w Jahwe, poprzez to, ze uczynil ja jako jedyna uznana wiare religii panstwowej. Ale jak Jehowa ceni „krwawego psa“, poniewaz on  „trzyma sie moich przykazan“ i idzie za mna, ze czyni tylko to, co mi calkowicie sie podoba“, i jak Dawid ceni sam siebie, nadal i nadal jego – i to jeszcze do dzisiaj – chrzescijanski kler.
Ten poprzez stulecia trzymal z najwiekszymi zbrodniarzami w historii, kazdemu i tak dlugo, jak oni mu sluzyli. Dawid korzystal ze sluzacych Jehowie i tak postawili go oni za przyklad na tysiace lat. Poniewaz stal on wiernie przy Jehowie, dla PANA prowadzil wojny, jego lupy wojenne „uswiecal“, przeznaczal je dla swiatyni ( i w tym dla kleru), „ rowniez srebro i zloto, ktore zabral Poganom, Edomitom, Moabitom, Ammonitom, Filistrom i Amalektytom“ , i poniewaz on wszystkich, ktorzy byli przeciwko Jehowie i jego slugom, doprowadzil do zamilkniecia.
„Nie moge zniesc zlego … Co rano doprowadzam do milczenia wszystkich bezboznikow w kraju tak, ze wytrace w kraju PANA wszystkich zloczyncow“.
To pasowalo klerowi wszystkich czasow.
Wielkie krolestwo Dawida nie trwalo dlugo. W roku 926 ( p.n.e. ) zostalo ono podzielone na poludniowa czesc krolestwa Judei i polnocna czesc Izrael. Teraz dopiero Jehowa mial rzeczywiscie duzo do roboty, bo jasne stalo sie to, ze obie czesci napadaja na siebie wzajemnie i siebie – zawsze w imieniu Jehowy zwalczaja. ( Znamy to z wojny trzydziestoletniej).
Musial on ciagle zmieniac strony – to wymaga wysilku. Walki o wladze, przewroty panstwowe i wojny trwaly nieprzerwanie. Byla wojna pomiedzy krolem Rehabelam i Jerobeam, i byla wojna pomiedzy Aza i Baeza. Krew splywala przy tym podobnie jak woda. Polnocne krolestwo Izrael zdolalo jednorazowo za pomoca Jehowy, pobic piecset tysiecy ludzi z poludniowego krolestwa Judy. Nastepnie Jehowa zmienil fronty, z kolei poludniowe krolestwo Judy napadlo na polnocne krolestwo Izraela i odplacilo tak kazdemu w uwienczeniu sukcesu w imieniu PANA.
Prawie polowa z wszystkich kroli Izraelskich umarla smiercia nienaturalna, poniewaz zostali oni zamordowani przez swoich przeciwnikow. I to chociaz pomimo tego, ze wszyscy jednak byli zarliwymi wyznawcami Jehowy.
To odczytuje sie po kolei tak : Azariasz, krol Judy panowal tylko szesc miesiecy, poniewaz jego przeciwnik Szalum zabil go i zostal krolem na jego miejscu. Ale Szelum panowal tylko przez jeden miesiac, bo z kolei Menachem zabil Szeluma i zostal krolem na jego miejscu, ktory przy zdobywaniu miasta Tiphsaes „nakazywal rozcinac wszystkie ciezarne“, utrzymal sie badz co badz dziesiatki lat i spokojnie zmarl. Jego syn panowal tylko dwa lata, bo Pekach zorganizowal spisek i zabil go i zostal krolem na jego miejscu.
Po dwudziestu latach Hosea podniosl rebelie przeciwko Pekachowi i go zabil. Jak Basea zabil izraelskiego krola Nadab z Domu Jerobeam ( 910 – 909 p.n.e. ) , „ zabil on wlacznie caly dom Jerobeam. Nie pozostawil nikogo z domu Jerobeam tak dlugo, az nie zniszczyl go calego podlug slow PANA“:
Po nim jego syn Ela przejal stery panstwa, zreszta tylko na dwa lata, bo jego pacholek Simri zabil go i zostal krolem na jego miejscu. Simri likwidowal wiec „ podlug slow PANA“ w plastycznym niemieckim Marcina Lutra , „caly dom Baesa / i nie pozostawil ani nawet tylko jednego, ktory sika na sciane.“
Jednak Simri siedzial tylko siedem dni na tronie, poczym zostal spalony w wiezy palacu, kiedy Omri wyniosl sie na krola. Omri byl jednym krolem z najbardziej zdolnych, poniewaz na poczatku umocnil on zarazem krolestwo polnocne, jak i zalozyl dynasie, ktora badz co badz utrzymala sie przez 40 lat. O Omri i jego synu Achab, donosi Stary Testament ze zrozumialych wzgledow niewiele, poniewaz oboje cwicza religijna tolerancje, i w szczegolnosci wobec nadchodzacego kultu Baala, czyniac przez to znowu to, „ co nie podoba sie PANU“.
Naturalnie, ze tolerancyjna dynastia Omri/Achab zostala likwidowana i wyniszczona. Przy czym uprzednio stali sie mordercami szczegolnie prorok Eliasz jako podzegacz i general armii Jehu. Poniewaz PAN przykazal :
„ Ty powinienes w dom Achaba, twojego pana, uderzyc… . I chce wszystko wyniszczyc, co jest meskie, az do ostatniego mezczyzny… . I psy powinny jego krolowa Isebel pozrec, na polu… .“
Najpierw Jehu zabil wszystkich 70 synow Achaba, ktorych glowy zostaly mu przeslane w koszach, nastepnie „pobil Jehu wszystkich pozostalych z domu Ahab, wszystkich jego wielkich, jego krewnych i jego kaplanow, az ze zaden jedyny nie pozostal.“ „ Zlapcie ich zywych! I zlapali oni ich zywych i zabili przy zrodle , od Beth – Eked, czterdziestu dwoch mezczyzn, i on nie pozostawil ani jednego“. Eliasz, nastepca tego podejrzanego proroka Eli – jest jeszcze dzisiaj czczony przez katolikow jako „Stworca czystosci serc w rodzinach (!) (Hamp), nakazuje przy zrodle Bach calkowita masakre wszystkich poganskich kaplanow Baala, „czterystapiecdziesiat mezczyzn“ glosi Biblia , jedna z „najwyzszych szczytow jego drogi zyciowej“. Krol Jehu nie chcial mu w niczym pozostac w tyle.
Zaprosil on wszystkich wyznawcow Baala na jedna „ swieta uroczystosc, poniewaz przyniose wielka ofiare dla Baala“ i z kolei rozkazal swoim siepaczom : „iddzcie tam do wewnatrz i uderzcie kazdego, nie pozwolcie zadnemu uciec ! I uderzali ich oni ostroscia miecza“. Na koncu otrzymal on od Jehowy wielka pochwale : „ Poniewaz przyzwoliles to uczynic, co mi sie nie podoba… . Powinni tobie na tronie Izraela zasiadac twoi synowie az do czwartego pokolenia“. Morderca Jehu sam obciazal ten tron przez 28 lat.
Masakry kontunuowano dalej az do roku 772 p.n.e. Wtedy Asyryjczycy zajeli przy pierwszym szturmie krolestwo polnocne Izrael i w latach 597 – 587 p.n.e. Babilonczycy zajeli krolestwo poludniowe Judei, Jerozolima zostala zdobyta, swiatynia zniszczona. Wysoka warstwa i rzemieslnicy zostali deportowani, tylko z „niskiego ludu“ pozostala mala czesc, „winiarze i rolnicy“. Rozpoczelo sie rozproszenie Izraelitow na cala Azje Mniejsza. W roku 538 p.n.e. zezwolil poganski, babilonski krol na powrot do Palestyny. Tylko mala czesc skorzystala z tego. Od teraz Izraelici zostaja nazywani „zydami“.
Wkrotce po tym Babilon zostaje zdobyty przez Persow i 200 lat pozniej to perskie krolestwo do tamtego czasu najwieksze na swiecie, przestaje istniec. Zostalo one lupem Macedonczykow pod Aleksandrem Wielkim.. Po czym wchodza Rzymianie i przejmuja w spadku upadle antyczne krolestwa, w tym z udanym przejeciem na posiadanie Palestyny.
Po powrocie z babilonskiej niewoli zydzi odbudowali swiatynie, „druga swiatynie“, w 515 roku p.n.e. poswiecili ja. Kasta kaplanow stala sie znowu szybko najpotezniejsza i najbogatsza wladza w kraju, wysoki kaplan zostal przywodca Judy. „Przymierze z Jahwe“ zostalo odnowione, zreszta bylo to „Nowe Przymierze“ tylko ohydnym odlewem starego. „Poganie powinni sie dowiedziec, ze to ja jestem PAN“. Znowu zaczeto glosic kazania o wyjatkowosci, religijnej niecierpliwosci, narodowego fanatyzmu, totalnego zwyciestwa jehowy, przygotowania „krolestwa bozego“ na Ziemi. Szczegolnie wyroznial sie w tym prorok Esra. Mial on naturalnie „reke PANA“ nad soba i wydaje nakazy, ktore sa ostrzejsze niz Ustawy Norymberskie 1935.
Wszystkie obce kobiety i dzieci powinny byc z zydowskich domow wyrzucone, wszelkim wplywom zagranicznym powinien byc polozony kres. „Wlosy z glowy i brody“ wyrywal sobie Esra z powodu malzenstw mieszanych, padal na kolana, modlil sie, plakal i zaklinal zydow :
„Zlamaliscie wiernosc wobec PANA…. rozwiedzcie sie z obcymi narodami i z obcymi kobietami. Walczyl on za czystosc rasy, jednak nie wiedzial , ze zydzi juz wowczas nie mogli byc „rasowo czysci „ . Setki lat mieszali sie z uprowadzonymi kobietami i dziewczetami pokonanych Pogan. Na upadek wczesniejszej izraelskiej sily ma Esra gotowe wyjasnienie, ktore rowniez dzisiaj utrzymuja w gotowosci wszystkie klechy przy katastrofach :
„ Z powodu naszych zbrodni jestesmy my i nasi krolowie oddani pod reke kroli (obcych) krajow, pod miecz, do wiezienia, do obrabowania, do zniewagi, tak jak to do dzisiaj jest ! „ Tylko bardzo ostroznie pod obcym panowaniem jest teraz nienawisc wobec Pogan wyrazana :
„ I nie pozwolcie im przez wiecznosc dojsc do pokoju i dobrobytu, zebyscie stali sie mocni i dobra kraju jedli i je przekazali w spadku swoim dzieciom na wieczne czasy. „
To bylo rzeczywiscie rowniez powodem do wyrywania wlosow. Abraham , „zalozyciel narodu“, „pomimo swego napletka“ bedacy w lasce PANA, pojal Egipcjanke Hager jako przyboczna zone, jego glowna zona Sara byla wczesniej wyznawczynia bozkow. Syn tych obojga Izak poslubil pelnokrwista poganke, Rebeke. Syn tych obojga Jakub poslubil z obcego szczepu Bilhe i jeszcze dodatkowo poganke Silpe. Sam Mojzesz poslubil ciemnoskora Etiopke – ponoc z przyzwoleniem Jehowy. Tysiace ponad tysiacami izraelskich wojownikow zabrali jedna albo wiecej obcych rasowo kobiet jako lupy z wojennych wypraw.
Rowniez Nehemia, nastepca Esry przeklinal ta panujaca liberalnosc:
„ I zwiazalem ich i przeklinalem i ubilem paru mezczyzn i zlapalem innych za wlosy i zaprzysiegalem ich przy bogu… . Tak oczyscilem ich ze wszystkich obcych….“ – zeby stworzyc „ Lud bozy“ i umocowac wiare „Wybrancow wsrod innych narodow .“
To byla wlasciwa przyczyna tego przepisu wydalenia. Esra i Nehemia osiagneli sukces. Malzenstwa mieszane zostaly rozwiazane, obce kobiety z dziecmi zostaly wyrzucone. Kaplani musieli na podstawie rejestrow rodowych wykazywac swoje zydowskie pochodzenie. Przy czym Jehowa niegdys, wbrew jeszcze wczesniej wydanemu rozkazowi, zezwolil na zawarcie malzenstwa z porwana w wojnie obca, nawet to doradzajac poslubic „taka piekna dziewczyne“, ktorej ojca i matke wlasnie zabil, i zachowac conajmniej tak dlugo,, az „ nie ma sie juz upodobania“ do niej. Od czasow Esry az do dzisiaj mieszane malzenstwa sa przez zydow potepiane.
Nahemia przydal zadla zydowskiemu nacjonalizmowi. Imponujaco przypomnial on o przeszlosci przodkow :“ I  ty dales wam krolestwa i ludy… I ty upokarzasz przed wami mieszkancow kraju, ktory to dales naszym ojcom… patrzcie w nim my jestesmy jego slugami „.
Ta „wielka nedza“, o ktorej lamentowal Nehemia dotyczyla zreszta tylko politycznej bezsilnosci zydostwa po powrocie z babilonskiej niewoli. Bo klasie rzadzacej – kaplanom – we wszystkich czasach zyskujacych w katastrofach – szlo zawsze swietnie. Greccy historycy Heketaios i Aristeas, ktorzy podrozowali po Palestynie, okolo roku 300 p.n.e. podziwiali pompatycznosc i przepych z ktorym wystepowalo okolo 700 kaplanow swiatyn i przede wszystkim u wysokich kaplanow.
Pewien inny pisarz opisuje okolo roku 170 p.n.e. te wrazenia tak : „ Jak wspanialy byl on… jak poranna gwiazda miedzy chmurami…. jak przepych rolinnosci Libanu… wokol niego wieniec jego synow jak z cedrowych szczepek… . Tak pospieszyl sie naraz caly lud i upadl na swoje oblicze… nastepnie powstal i wzniosl swe dlonie i blogoslawienstwo pana bylo na ich ustach.“
Nie przypomina nam to dzisiaj wystepu papieza ?
Kler jak zawsze na pierwszej linii troszczy sie o siebie – przez „boskie“ rozkazy ma sie rozumiec.
„Najlepsze z pierwszych plonow twojego pola powinienes wniesc do domu PANA, twojego boga.“
„Wszystka najlepsza oliwe i wszystkie najlepsze wina i ziarno, dary pierwocin, ktore przynosicie PANU…. wszystko, co pierwsze przelamuje matczyne lono, czy to bedzie czlowiek albo bydle… .“
„Przynoscie jednak tez jedna dziesiata w pelnej wysokosci do mojego spichlerza“…. „ I zeby nikt przede mna nie pojawial sie z pustymi rekami!“. Tak zwie sie to w „Slowie bozym“. W niczym nie pozostaja zydowskim wlascicielom urzedow chrzescijanscy klerycy. W tych czasach 13 miliardow marek sciagaja corocznie jako podatek koscielny. Niektory Poganin wierzy, ze poprzez wystapienie z kosciola nie finansuje wiecej tej organizacji.
Jednak to jest skandal : Prawie tak samo rowna sume otrzymuja koscioly jeszcze raz jako ukryte dotacje panstwowe z ogolnych wplywow podatkowych, o ktorych sie nic nie mowi, ale ktore to musza wszyscy placic i tez ci, ktorzy wystapili z kosciola. Skreslenie podatku koscielnego i ukrytych subwencji uwolnilo by na te czasy potencjal oszczednosci w wysokosci okolo 30 milardow marek.
Poganskie zbory wiernych nie kosztuja panstwa nic. O naszych etnicznych i moralnych kategoriach w porownaniu do wiary w Jehowe w kontekscie tych zaleznosci finansowych nie chcemy wcale mowic. Wracamy z powrotem do Jehowy i jego ludu, ktory sie tak scisle z ta chimera zwiazal. Teraz reszta jest szybko opowiedziana : Po zdobyciu Palestyny przez Aleksandra Wielkiego ( 332 p.n.e .) panowala tu przyjacielska zydom dynastia Seleukidow.
Prze nia w kraj wszedl hellenizm. Wysoka warstwa zydow powoli zajela sie wiec z bez porownania przewyzszajaca ich antyczna kultura grecka i zaczeli oni wzrastac w poczuciu jakoby „ obywateli swiata“ . Zreszta proletariat i pare szczegolnych kregow chronilo sie w swoim odosobnieniu i  „swiete nasienie“ przyblaklych. Ze strony rzadowej probowano uczynic z Jeruzalem greckie miasto (polis), zeby tu usunac panujaca starotestamentowosc i zbudowac  taka cywilizacje, jak w pozostalych greckich miastach imperium Aleksandra. Ze strony zydowskiej odbywaly sie zaciete walki oporu. Energiczny krol Seleukidow Antochius IV chcial ten opor zlamac.
W srodku zydowskiej swiatyni wstawil on oltarz Zeusa ( 168 p.n.e.), zakazal on zydowskiej religii i spalil miasto. Przedtem zrabowal on skarb swiatyni. Swego celu, wysuszenia zydostwa, on nie osiagnal. Wybuchaly powstania, zydowski nacjonalizm wzmocnil sie ponownie, rozpoczela sie „wojna religijna“. Antochius odwolal wiec zakaz religijny i rozpoczal polityke pojednania, ale bylo za pozno. Powstancy zwani Bracmi Makabeuszami nie przyzwolili na to, lecz rozszerzyli ich „swieta wojne“ z pewnym rodzajem potwornosci podczas „przejecia kraju“. „Punktem zbornym tych bojownikow o wolnosc byl oltarz pana, i jego sposob : „Jahwe moja zbroja“ entuzjazmowal sie kardynal Faulhaber ( tlum. Posiadajacy lenistwo) jeszcze przed paroma laty przed Makabeuszami. Krotko, pelna zadza mordu i chec zemsty jest rezultatem „ z tej poboznosci“ (Wellhausen).
Te podane jako powstania Makabeuszy napady, podpalenia, spustoszenia i mordowanie z niewyobrazalna potwornoscia zakonczyly sie wyniszczeniem „bezboznych“ Pogan w calym Izraelu. Calkiem szczegolnie byli przesladowani Samarytanie, pewien zydowsko- poganski mieszany narod, ktorego nienawidzili ortodoksyjni zydzi tak, jak zadnego innego. Samaria, wpierw stolica polnocnego krolestwa Izrael z krolem Omri, uwazana byla za rywalke Jeruzalem. Sami Samarytanie mieli wprawdzie zydowska wiare, ale tylko w przeksztalconej formie . Uznawali oni ze „Swietego pisma“ tylko „Piecioksiag“, piec ksiag Mojzesza. Sto lat trwaly wojny Makabeuszy az w roku 64 p.n.e. Rzymianie zdobyli Palestyne i z tym straszliwym zjawiskiem zrobili koniec.
Kosciol katolicki zwie jeszcze dzisiaj Makabejskich Braci pomimo a moze dlatego z powodu ich szczegolnych okrucienstw „swietymi wojownikami“. Nie zasluguja nie tylko na to „przez wszystkich byc podziwianym“, bo wedlug nauczyciela kosciola Gregor von Nacianz, „ o wiele bardziej powinni ci , ktorzy swoje pochwaly wyspiewuja i ci, ktorzy te pochwaly slysza , ich nasladowac, i poprzez wspomnienie o nich byc wzruszony tak, aby zrobic to samo, co oni.“
I Augustyn slawi Makabejskich Braci, ktorzy „ jeszcze przed przybyciem Chrystusa w ciele wedlug Boskiego Przykazania walczyli az do oddania wlasnego zycia.“ Stali sie symbolem „ecclesia militans“, ich wysoko cenione „relikwie“ zostaly przewiezione do Konstantynopola, do Rzymu i nie do unikniecia rowniez do Kolonii do kosciola Makabeuszy. Na konsylium w Triescie ( 16 wiek) tak liczace sie dwie ksiegi Makabeuszy zostaly nieodwolalnie  uznane do „Pisma swietego“ !
I jeszcze w 20 wieku nazywa sie wiele, a zwlaszcza militarnych zydowskich organizacji „Makkabi“. W tych czasach jeszcze wazny katolicki Leksykon Teologii i Kosciola nazywa ich „Pionierami walki o monoteizm“, kosciol obchodzi swieto tych „swietych“ 1 sierpnia, katolicki teolog Jean Danielou pisze w 1955 roku ksiazke o „Swietych Poganach Starego Testamentu „ – przeczytaliscie to prawidlowo. Tak, oni istnieja rzeczywiscie „Swieci Poganie“, ktorzy zyli przed urodzeniem spornego „Chrystusa“.
My , ktorzy uznajemy logike, jako podstawe naszych przemyslen, nie mozemy tego pojac, bo juz przez dlugie stulecia sa starotestamentowi swieci jak „ swiety Abel, Henoch, Daniel, Noe, Job, Melchidezek, Lot“. Ostatni i w pijanym stanie dopuscil sie kazirodztwa ze swoimi corkami i to z takim sukcesem, ze obie zaszly w ciaze ( 1 Moj. 19.30). Dzisiejsza (!) teologia katolicka nazywa Lota „reprezentantem zwyczajnego zycia, rowniez jako przyklad czystosci. Jego przyklad ma wartosc egzemplaryczna“. Sa pytania ?
Zadna inna figura minionych trzech tysiecy lat tak niekorzystnie wplynela na historie swiata jak „Jehowa“. Najbardziej krwawy slad , poprzez wieki pojawia sie w jego imieniu, uzyskane dobra dzieki trudowi i pracowitosci  zrabowano w jego imieniu.
Ilosc wyznawcow Jehowy jest prawie tak ogromna , jak nieznajomosc charakteru tego sztucznego tworu, bo prawdopodobnie tylko nieliczni zajeli sie tym glebiej. Wyglada na to, ze pozostanie tak przez dlugi czas. Dlatego, ze nasza w calosci rasa ludzka  szczegolnie przez to ucierpiala, mozna uzyskac pelny sens  przez  nieco blizsze zajecie sie tym.
W trakcie czasow przelomowych przeciwko poganskiemu Rzymowi byla prowadzona wojna z najbardziej skrajna dzikoscia i potwornoscia dazono do stworzenia „mesjanskiego krolestwa bozego“ przez wielu owczesnych zydow z nadzieja na „rozwiazanie“od rzymskiej wladzy zaborczej.
Krazyly roznego rodzaju apokaliptyczne pogloski o przybyciu Mesjasza, i wiara, „ jeden z waszych przejmie wladze nad swiatem“, uskrzydlal powstancow.
Taka sytuacja przysporzyla bogatego pola dzialania dla roznorakich sztukmistrzow, cudotworcow, synow bozych, prorokow i samych Mesjaszy zwiacych siebie „ wybawicielem“. W owczesnych czasach zydowski pisarz historyczny donosi od wewnatrz. Rowniez wtedy owczesne zydostwo bylo ze soba dosc sklocone. Jedno ugrupowanie, zydzi esenejscy mogliby miec jednego rabina, ktory pozniej uzyl apostola Pawla jako podkladke do swojego wynalazku „Chrystusa“.
Ale nie bylo z tym jeszcze tak daleko. Jeszcze czekala walka na czele przeciwko rzymskim okupantom. Szczegolnie tych ostatnich upatrzyli sobie Celoci, zwani rowniez „nozownikami“. Ich specjalnoscia bylo to, zeby nielubianym wspolczesnym wbijac w plecy maly, zakrzywiony noz, a przy czym pozniej , zeby z kolei  przy zebranej manifestacji dezaprobaty morderstwa udzielac sie bardzo glosno.
W koncu udalo sie Celotom, zwanym „Bellum Judaicum“ ( „Wojna zydow“) – ( 66 -70) zainscenizowanie takiej krwawej wojny przeciwko Rzymianom tak, ze zostali oni bardzo mocno militarnie poszkodowani. Z zabiciem malej liczebnie zalogi zamku warownego w Jerozolimie Celoci rozpoczeli i kontynuowali dalsze rzezie przeciwko prawie wszystkim mniejszosciom w calej Judei. Dlatego tez Rzymianie wyslali swoich dowodcow i pozniejszego cesarza Tytusa Flawiusza Wespezjana i rozpoczeli systematyczne przejmowanie Palestyny w swoje rece na stale.
Tylko w Jeruzalem panowal calkowity terror, kazdy probowal kazdego zabic. W jesieni roku 70 nastepca Wespazjana Tytus zakonczyl te wybryki. Az do podstaw murow „druga swiatynia“ zostala wypalona, cale Jeruzalem stalo sie kupa gruzow. Najciezsze podatki obciazaja kraj, bandy rabusiow czynia wszystko niepewne.
Zycie religijne pod przewodnictwem 72 uczonych w pismie jednak kwitnie, poniewaz ze strony rzymskiej „obawiano sie znowu przed tym, zeby zydowskiej wierze w Jehowe, jako takiej wypowiedziec wojne.“ (Mommsen) Pare lat pozniej otrzymano za to pokwitowanie. W „wojnie koncowej boga“ ponownie podniesli sie Celoci.
Ich „krol“ i „mesjasz“ Lukasz Andrzej nakazal w Cyrenajce zabic 20000 jakoby nie-zydow,
na Cyprze nawet 240000 nie-zydow zostaje zamordowanych przez Celotow. W zemscie za to Rzymianie nakazuja w Egipcie wymordowanie wszystkich zydow w Aleksandrii i cesarz Hadrian, przyjaciel rzymskich bogow, urzadzil w Jeruzalem miejsce kultu Jupitera jak rowniez swiatynie Wenus.
Na to nastepuje eskalacja zydowskiej „wojny koncowej“ pod przywodca Ben Kozeba (Bar Kochba) tak bardzo, ze cesarz Hadrian musial wyslac cztery legiony , jedna wielka flote i swojego najlepszego generala Juliusza Seweriusza. Ten zniszczyl 50 twierdz jak i 985 wiosek i wybil najwieksza czesc populacji meskiej, kobiety i dzieci sa sprzedane w niewole albo przepedzone.
Rozproszenie zydow na wszystke czesci cesarstwa rzymskiego zostalo dokonane. Zaden Izraelita nie mogl wstapic do Jeruzalem, dopiero od 4 stulecia zydzi mogli corocznie w sierpniu oplakiwac upadek swojego „swietego miasta“. Na prawie dwa tysiace lat nastapilo wygnanie – ale 14 maja 1948 utworzyli oni znowu zydowskie panstwo, ktore dzisiaj nazywaja „Erez Izrael“, „Wielki Izrael“ i ktory dzisiaj jest w posiadaniu broni atomowej, bez tego, ze kiedykolwiek urzad kontrolujacy zajmowal sie izraelska bronia atomowa i co powinnismy wziac pod uwage przy niektorych rozwazaniach.
Duchowy klimat w tym dziesiejszym zydowskim panstwie stanie sie jasny, kiedy sie przyjrzec wywiadowi ze znanym w tym kraju pisarzowi Ephraim Kishon, opublikowanym w austriackiej gazecie „Kurier“ z 25.10. 1976.
„Jestem zydem, nacjonalistycznym, ekstremistycznym, szowinistycznym, militarnym. I komu sie to nie podoba , ten nie potrzebuje czytac moich ksiazek … . Kto nastawiony jest antyizraelsko, jest antysemita. Jest to stary dwutysiacletni klucz“.
Mozemy w przyszlosci jeszcze sporo sie spodziewac….
Przypuszczenie, ze Jehowa jest wymyslem fantazji, wywoluje zagniewane reakcje zydowskiego i chrzescijanskiego kleru. Wiadome jest, ze obydwa wymagaja od swoich wiernych tego, ze ci w jednego „osobistego“ boga, a wiec w jakoby boga jako osobe wierzyc musza. Przeoczaja oni przy tym, ze sami dostarczaja dowody dla ich wynalazku – Jehowy. Wiedza oni o Jehowie wszystko calkiem dokladnie, wiedza wszystko, co on mysli, co on powiedzial, znaja jego wole, jego postepowanie, jakby mieli z nim staly osobisty kontakt.
Maja oni staly kontakt z ich wlasnymi myslami. Z tych mysli formuluja slowa ich boga, i z tych slow powstaja ich czyny. Ale ich czyny odslaniaja nam ich kleszy charakter, rowniez wtedy, kiedy oni wkrecaja nam swoje haniebne postepowanie jako „chciane przez boga“.
Ludzie wszystkich czasow mieli i maja , jedni wiecej, drudzy mniej silna potrzebe religijna. Rowniez w tym sa indywidualne roznice, bo jeden podporzadkowywuje sie mocniej narzuconym normom, inny slabiej. Poganie lacza sie z caloscia Natury, zydzi i chrzescijanie zobowiazuje sie – nie zawsze dobrowolnie – wobec jednego wymyslu kaplanow, ich „Jehowie“ .
Ten w rzeczywistosci ma tylko niewiele spraw do zalatwienia : zabezpieczenie utrzymania jednej kasty podajacej sie jako „posrednik do boga“, ktora w bezwstydny sposob wykorzystuje naturalne, religijne odczucia ludnosci. Dalej z kolei Jehowa ma wplywac na zdobycie wladzy, ktora sobie ta kasta wymyslila i zarezerwowala dla siebie nadal sie w niej utrzymujac.
I w koncu Jehowa – wynalazek powinien przyslaniac rzeczywiste spojrzenie na to, ze tak naprawde zaden czlowiek nie potrzebuje kaplana, rabina, posrednika albo swiatynnego slugi, kiedy on chce przezywac na wolnosci swoje religijne wyobrazenia. Zydowski i chrzescijanski kler dostarcza jeszcze inne dowody na to, ze ich „bog“ Jehowa jest tylko wytworem ich fantazji. Wiadomo, ze oba posiadaja „Slowo boze“ i wychwalaja je kazdemu, kto chce je sluchac albo nie chce sluchac.
Wiec pewnie mozna oczekiwac, ze slowo boze, kiedy ono raz zostalo niodwracalnie wypowiedziane przez jednego, jakoby wiecznego boga jest stale i przetrwa przez wszystkie czasy. Tak nie jest przy zydowsko – chrzescijanskim „Slowie bozym“. Zydowski i chrzescijanski kler , sposrod nich wszystkich najbardziej kosciol ewangelicki w Niemczech, zmienia od czasu do czasu wedlug potrzeb „Slowo boga“.
Tak niedorownuje jednej biblii Lutra z 16 wieku wielu innym sprawom – nie tylko w sensie jezykowym lecz przede wszystkim w innym znaczeniu –  biblia czasow obecnych.
Jak do tego dochodzi?
Jesli raz my to przeanalizujemy, co Jehowa mowi, co on czyni, jak sie przedstawia, jakie wyobrazenie o nim maja miec ludzie, to wypada prosto deprymujacy wynik . Jehowa wedlug jego wypowiedzi i nastepujacych po nich czynach jest jednym potworem w najprawdziwszym znaczeniu tego slowa. Nienawisc, zadza zemsty, zadza mordu, bestialskosc, zazdrosc, zawisc – wszystko co odpowiada najnizszym instyktom ludzkiej fantazji, jest znakiem rozpoznawczym tego tworu.
Przed taka fikcja – przede wszystkim, kiedy zostaje ona wmowiona jako rzeczywistosc – moga miec normalni ludzie strach. Taka istota nie moze byc sympatyczna. A wiec klerykalni przedstawiciele tego monstrum musza wiedziec, ze od prawie stu lat powstaje nurt wsrod naszych ludzi, ktorzy maja na celu polozenie kresu temu barbarzynskiemu zabobonowi na trzezwo, rzeczowo, z naukami przyrodniczymi. To powoli umacniajace sie Poganstwo, ze szczegolnym uwolnieniem sil duchowych, ktore juz istnialy u naszych przodkow, jest tylko jak ostrze oszczepu w tym rozwoju.
Ze szczurzym instynktem kosciol zauwazyl, ze tu powstaje niebezpieczenstwo dla jego „slowa bozego“ i wlasnie rozpoczal z obrona. Mianowicie powstawanie niebezpieczenstwa dla biblii, kiedy byle kto i miernota, zboczenia i zepsucie sprawcow i ick kryminalna energia, ktora w tym „swietym“ pismie jest przedstawiona jako cos przykladnego, szczegolnego i wybranego, porowna sie do prostych, klarownych, etycznych podstaw Poganstwa. I stanie sie to napewno, im bardziej przedostanie sie to do zbiorowej swiadomosci. Jehowa z kolei bedzie ukazany tak, czym on jest :
Wymyslem jednej fanatycznej, pozadliwej wojen, starotestamentowej kasty kaplanow, ktora za pomoca tej sztucznej figury rozumiala tak przez tysiace lat, w przeprowadzaniu podstepnie swoich celow i rownoczesnie brutalnie – nie zwazajac na zycie milionow ludzi, a z pewnoscia ci, ktorzy to wykryja odwroca sie od Jehowy, jego i jego ziemski personel calkowicie wzgardzajac, zejdzie od na dalszy plan i zostanie calkowicie odrzucony i jego „pismo swiete“, „slowo boze“ wyladuje w koncu tam , gdzie mu to sie juz dawno nalezy – na smietniku Historii.
Co czynia wiec jego zwolennicy ?
Najpierw falszuja oni po kolei ich przez tysiace lat wciskane ludziom „slowo boze“, wypaczaja i „upiekszaja“ te szczegolnie obrzydliwe, brutalne i nieludzkie urywki.
Przyklad :
Jehowa, bog starego testamentu – w zwyczajowej kontynuacji rowniez bog chrzescijanskich tysiecy lat – zabija, bo przyjrzeli sie arce przymierza , 50070 ludzi. Luter przetlumaczyl to , jako „piecdziesiat tysiecy i 70 mezczyzn“. Kosciol ewangelicki w Niemczech robi z tego w jego „Biblii Lutra“ cale „siedemdziesiat mezczyzn“ (!). To brzmi lepiej, nieszkodliwie, rowniez wtedy, kiedy pozostalych piecdziesiat tysiecy odcina sie od czci.
Oni sa dawno martwi i nie uderza wiecej w paluchy falszerzy. Jeszcze jeden przyklad :
Do roku 1963 czytano w kazdej biblii w ustepie „2 Ksiega Samuela 12, 31“ tak :
„Ale ten (wrogi) lud wewnatrz wyprowadzil on (Dawid) i polozyl go pod zelazne pily i haki i zelazne liny i spalil go w ceglanych piecach. Tak postapil on we wszystkich miastach Dzieci Ammona. Wtedy wrocil Dawid i caly (zydowski) lud znowu do Jeruzalem.“
Sam Luter przetlumaczyl tak:
„ Ale lud wewnatrz wyprowadzil on na zewnatrz/ i polozyl go pod zelazna pila i hakami i spalil go w ceglanych piecach.“
Ta przez rade EKD (Ewangelickiego Kosciola Niemiec) – w porozumieniu ze Zwiazkiem Ewangelicznych Towarzystw Biblijnych w Niemczech w 1956 i w 1964 zatwierdzila , a w 1971 wydrukowanej biblii, ktora w perfidny sposob w podtytule pisze „ Wedlug niemieckiego tlumaczenia Marcina Lutra“ podaje to w tym samym miejscu tak :
„Ale nastepnie ten lud wyprowadzil on na zewnatrz i postawil go jako w odrabianie panszczyzny(!) przy pilach, zelaznych ostrzach i przy zelaznych siekierach i zezwolil mu pracowac(!) przy piecach ceglanych. „
Przestepstwo, mord przerobili oni tylko na przymusowa prace. Nie wstydza sie tego falszerstwa oznaczac „wedlug niemieckiego tlumaczenia Marcina Lutra“, poniewaz ten martwy reformator nie moze tez sie bronic przeciwko temu podsunieciu i przez Dawida bestialsko zamordowani Poganie wydaja sie byc dla EKD tylko zwyklymi smieciami.
Rowniez ten odpowiadajacy urywek Pierwszej Ksiegi „Kronika 20,3“ brzmi wedlug tlumaczenia Marcina Lutra tak :
„ Ale ten lud wewnatrz Izraela wyprowadza on/ i dzieli pilami/ i zelaznymi kolcami i linami.“
EKD falszuje ten urywek w jej autoryzowanej biblii, znowu jakoby „wedlug tlumaczenia Marcina Lutra“. „Ale nastepnie ten lud wyprowadzil on na zewnatrz, i zezwolil mu z pilami i zelaznymi ostrzami i siekierami odrabiac panszczyzne.“ Chetnie chcialoby sie miec „piekne“ swiete pismo, w ktorym cos niekiedy troche szorstko przechodzi lecz jednak wszystko przebiega w prawidlowej harmonii , calkowicie wedlug woli kochanych, grzecznych zydow, ktorzy wobec PANA byli posluszni.
I dlatego dalejze falszowali ja przez to ochoczo.
Dlaczego tak czynia ?
Wskazowek do wyjasnienia dostarczaja sami. Poszli na to, ze zydowscy zmarli z drugiej wojny swiatowej moga byc porownywani do tych urywkow z biblii. Jesli wiec niemieckiemu narodowi te zbrodnie zostana zarzucone , mozna by bylo z niemieckim przeciwstawieniem wskazac na to, ze zydzi sami juz przez setki lat wyniszczyli liczne poganskie narody, i zwlaszcza w bestialski sposob. Taka mozliwosc musiala by szybko usunieta. Wiec urywki tekstu 2 Samuel 12.31 i Kroniki 20.3 zostaly „pomniejszone“ i przefalszowane.
O tym, ze ewangelicki kosciol w Niemczech jest w jego znanym, z wychodzacym na przeciw posluszenstwie , zostaje przypomniane w „ Obwieszczeniu w Sztutgardzie“ , przy czym szczegolnie to uwydatniajac, czego my nie zapomnimy.
Wrocimy jeszcze raz do tego.
Rowniez rabini sa obrotni.
Pinches Lapide, niedawno zmarly zydowski teolog napisal rownoczesnie z wlasciwym sobie pospiechem dwie ksiazki, ktore zostaly wydane przez katolickie „Wydawnictwo – Obraz Swiata“, i w ktorych to on przedstawia „wlasciwie“ caly szereg „blednych tlumaczen“ i „blednych znaczen“ w biblii.
Na przyklad tak powinna stara biblijna zasada „Oko za oko, zab za zab“ nie wyrazac wiecej pryncypialnej „zemsty“ lecz znaczyc „odszkodowanie i pogodzenie sie.“ Oni zauwazyli : Przed Jehowa, zazdrosnym bogiem nienawisci, zemsty, niewyobrazalnych potwornosci, prawie nikt z nas dzisiaj nie ma strachu. Przede wszystkim oddzialywuje on odrazajaco. Wiec zostaje on zafalszowany na boga dla pokoju, radosci, „nalesnikow jajecznych“ ( niem. synonim sytosci i dobrobytu) . Byc moze tak uda sie na to zlapac paru prostakow.
To w calosci ma metode :
I tak w ostatnich stu latach EKD przeprowadzilo trzy rewizje biblii Lutra. W wersji z 1975 roku nie powoluja sie juz nawet w powyzej dwoch trzecich tekstu na reformatora i tlumacza biblii Marcina Lutra. Co trzecie slowo zostalo zmienione, w czesci tylko nieznacznie , w czesci z ciezkimi nastepstwami. Ze 181170 slow Nowego Testamentu zostalo zmienionych 63420 slow, zeby ten tekst brzmial przyjaznie o zydach i oslabial ich barbarzynstwa albo je tuszowal.
Zasade Lutra . „ ze slowa musza sluzyc sprawom, nie sprawy slowom“, ze „ nie znaczenie ma sluzyc slowom, lecz slowa maja sluzyc znaczeniu i za nim postepowac“, nowoczesni falszerze postawili na glowe. Oferuja zuchwale tlumaczenia Marcina Lutra, ktorych on wcale nie napisal i ktore oni, dopasowujac odpowiednio do dziesiejszego ducha czasu sfalszowali. Pomimo tego, powinno byc to „Slowem bozym“.
To, ze oni sami w to „Slowo boze“ nie wierza staje sie wyrazne poprzez brak poczucia honoru, z ktorym je sfalszowali. To moze byc nam tak obojetne, czy klerycy swoim wiernym podaja „ser oryginalny“ albo „ser sfalszowany“. Ale jesli o to chodzi, zeby z jednej strony bestialstwa zlekcewazyc, zeby ta dokonana  krzywde z drugiej strony moc przedstawic, jako cos „jednorazowego“, to powinnismy otrzezwiec.
Wracamy z powrotem do pytania o Jehowe. Jest on wymyslem fantazji ludzi, ktorzy zyli w okreslonym czasie. I tak jak wszystkie wytwory fantazji – malarstwo, muzyka, nie pomijajac poezji – rowniez sa religijnymi myslami, zawartosciami albo wyobrazeniami o bogach, wyrazem duchowego stanu ich tworcow. Wiec nie musialo byc to zle w tym przypadku na poczatku, niebezpieczne stalo sie to dopiero wtedy, kiedy kasta kaplanow  – niejakiego Jehowy i jego naziemny personel – zauwazyla, co mozna z taka figura, przez nich przedstawiana zrobic.
Najpierw za jednym razem stwarza sie tym respekt, autorytet , dystans. Jesli jeden “bog“, do tego „wszechmogacy“ to albo tamto powiedzial, to nie otrzyma on od czlonkow prostego ludu prawie zadnego oporu. Jego autorytet zostanie w koncu – byc moze poczatkowo wbrew woli uznany. Powstaje sluzalczy dystans ludzi do jakoby wszystko wiedzacego, wszechmogacego boga.
Jesli wiec ten bog czegos sie domaga, to trzeba podjac trud, zeby to spelnic. Dlatego, ze zyczenia tego boga zostaja przekazywane przez kaplanow, ktorym to byc moze juz z powodu wychowania przez nich trzeba zawsze im wychodzic na przeciw z oddawaniem czci, nie przychodzi sie wcale na mysl, ze na tylach „woli boga“ moga stac calkowicie konkretne interesy kasty kaplanow.
Jesli jakies dzialanie „rozkazane przez boga“ nie uda sie, to naturalnie nie Jehowa nie mial racji, tylko winni sa wierni z powodu ich niedostatecznych wysilkow. Powstaje u ludzi poczucie winy. Poniewaz wynaleziono „grzech dziedziczny (pierworodny), to nie bylo juz daleko do obciazania nim ludzi juz od wczesnej mlodosci. Nie tylko dla nieposlusznych sa kary. Jeszcze do niedawna, przed niedlugim czasem juz sama proba odlaczenia sie od Jehowy , byla zwiazana z najwiekszymi obciazeniami.
Rowniez normalnemu czlowiekowi swiat jest przedstawiony jako ciemnosc, miejsce wyklete, jako padol placzu, z ktorego moze byc on uwolniony tylko poprzez „dobroc“ Jehowy. Posrednictwo tej dobroci odbywa sie naturalnie poprzez kler – za gotowke ma sie rozumiec. Wspolnoty rodzinne swiadomie sa przez Jehowa – wiare zniszczone. Rozkazana milosc do Jehowy jest rzekomo ponad wszystko, rodzice, rodzenstwo, krewni skazani sa na niska range.
Losy wszystkich narodow sa wydane temu potworowi. Wojny wszelkiego rodzaju sa prowadzone w jego imieniu, na olbrzymie cierpienia narazani sa ludzie . Tylko jedno pytanie : Co zrobili by politycy, prokuratorzy i sady, kiedy wystapil by jakis religijny przywodca, ktory glosi, ze jakoby otrzymal polecenie od Wotana, zatroszczyc sie o to, zeby wszystkie narody i osoby, ktore temu wybranemu narodowi niemieckiemu  przy przez Wotana obiecywanej wladzy nad calym swiatem stojacych na drodze , zgladzic ? ( Wotan – najwyzszy bog germanski.)
On bylby bez watpienia uwieziony za podburzanie narodu, zaostrzanie nienawisci rasowej i tym podobne. Dlaczego nie dzieje sie to samo z tymi, ktorzy codziennie przedstawiaja jednego boga , jako przyklad do nasladowania i uwielbiania, ktory dokladnie domaga sie od swoich wiernych naruszenia wielu przepisow karnych ? Dlaczego jest to Jedna Religia, te Inne bezprawiem wymagajace kary ?
I to pranie mozgow przez „slowo boze“ przeciez tak podzialalo :
Pod zadnym innym symbolem , rowniez nie pod mlotem i sierpem, nie zostalo tylu ludzi zamordowanych co pod krzyzem. W chrzescijanskim imieniu nastapily najwieksze masowe mordy ludzkosci ! To lono jest jeszcze plodne, jak wskazuje to w naszych czasach dokonane spalenie poganskich  Voodoo – kaplanow na Haiti i mordowanie Palestynczykow przez Izraelitow. Propaganda dla tego boga jest podle niebezpieczna.
Nowoczesne Poganstwo od Jehowy, tej starotestamentowej chimery, dawno sie uwolnilo i zwrocilo sie do swoich starych, juz jego przodkom zaufanym bogom. Juz przed wiecej niz 70 lat ludzie naszego rodzaju, jak  i autor ponizszego wiersza, Dr. Hermann Fohringer, daje do zrozumienia, co my uwazamy o Jehowie i „slowie bozym“ :
O niemieckiej biblii :
Lezala przede mna biblia, „stary testament“, elementarz chrzescijanskiej wiary, ktora kazdy az nadto zna. Jednak, jak ja w srodku czytalem, to zaiste poczulem sie wyzwolony z jednego szalenstwa, dlatego stalo mi sie to jasne:
Czy zydowskie, czy chaldejskie, czy syryjskie, czy lacinske – to nie moze byc nasze ! O Rut, czy Jeremiaszu, Dawidzie i Salomonie, o Izaku i Eliaszu – nic nie potrzebujemy z tego ! Pieknej, niemieckiej wiary z naszej wlasnej sily, tej nie pozwolimy sobie zrabowac przez obce kaplanstwo. My wnukowie Germanow, my jestesmy z innego drzewa. Czyny naszych przodkow sa duma naszego ludu. Wiernosc silnej jednosci jest naszym bohaterstwem, obyczaju prawdziwa czystosc jest nasza swietoscia. Czy wiec skarga Bronchildy, czy Wodana dzikie przeklenstwo, ta stara, niemiecka saga jest nam ksiega wznoszaca.
Autor: dr W. Hopfner
Źródło: http://brd-schwindel.org/jehova-ein-gott-wird-demaskiert/
Tłumaczenie: Poganka